Skocz do zawartości

Wyplątanie się z pajęczyn :)


Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich braci, witam starszyznę forum, w końcu ja postanowiłem podzielić się moją ostatnią historią.
Obecnie mam 30 lat, od 10 lat musiałem zadbać o siebie i zorganizować sobie własne lokum, i się usamodzielnić bo jak to stwierdzili moi rodzice "Już czas, musisz sobie radzić" po czym w przeciągu 3 miesięcy sprzedali mieszkanie i wrócili w rodzinne strony, ale nie to będzie tematem tej opowieści.
Po tym jak już zorganizowałem sobie mieszkanie, i uczyłem się żyć sam byłem po nieudanym związku, po dość długim czasie wszedłem w kolejny związek, jak się później okazało nie taki świetny, zmarnowałem na niego 4 lata.
W 2010 poznałem dziewczynę w pracy, miałem wtedy 23 lata a ona 26, poznaliśmy się w pracy, przez pierwszy rok bajeczka, po roku zamieszkaliśmy razem i już dało się odczuć ingerencję mamusi, z racji tego że moja panna była najmłodsza z rodzeństwa to chciała mieć ją blisko siebie to też jeździliśmy na obiadki do jej rodziców miasto dalej, kochana mamusia nie mogła sobie wyobrazić że jej córunia jest od niej o 20 km dalej, więc zapewne w głowach zrodził się plan jak sprawić żeby córeczka była blisko domu.
Ja żyjąc dalej w głębokiej nieświadomości, co mnie czeka godziłem się dalej na obiadki i zachcianki mamusi, aż do czasu kiedy zaczynałem być asertywny, mamusi zaczęło to przeszkadzać że jej przyszły zięć może mieć coś do powiedzenia, zaczęła sprawiać że moja dziewczyna coraz bardziej była w stronę matki, zwolniła się i 6 miesięcy nie pracowała, kiedy widziała że tracę cierpliwość albo się traciła do mamy, albo do siostry. Pierwszy poważny zgrzyt co dał mi na chwilę klarowny obraz to jej wyjazd na wakacje podczas remontu przedpokoju. Wtedy zostałem kopnięty w dupę i przez 3 miesiące przerwa w związku.
Ja z racji tego że znów mieszkałem sam, dawałem się pochłaniać demonom samotności, wtedy nie rozumiałem jak można mieszkać samemu, zapuściłem mieszkanie w syf żyjąc z dnia na dzień, to skutecznie zmiękczyło moje postanowienie bycia singlem i wtedy zadzwonił telefon.
Na nic dały próby bycia twardym, płacz, obietnice, przeprosiny... Uległem
Znów razem, szybki jej powrót do mojego mieszkania, nowa praca, i znów patrzenie na świat w różowych okularach, po prostu cycuś glancuś.

Z upływem czasu dało się znów odczuć ingerencję matki, z tym że jeszcze z większym uporem, ale jakoś radziliśmy sobie, i postanowiliśmy w 2014 wyremontować moje mieszkanie całe.
Oczywiście jej wkład był w to taki że mamunia z ojcem pomagają przy robocie, a ja wyłożyłem na remont... czyli pokaz jak być frajerem.

Mój kwadrat nie jest duży, ot 32m czyli pokój z osobną kuchnią, przy remoncie kuchni, w pewien słoneczny dzionek po skończonej pracy w piąteczek wieczorem pojechaliśmy do jej rodziców bo u mnie nie było za bardzo gdzie spać, wieczorek, kolacyjka i winko u kochanej mamci. Po większym spożyciu trunku mamusia wpadła bo język jej się rozwiązał i wygadała się ze swojego planu.

Okazało się że ich wkład i wielka pomoc nie jest bezinteresowna, mieszkanie miało pójść na zamianę na kwadrat u niej w mieście, tylko klatkę dalej gdzie mieszkają jej rodzice żeby blisko było na obiadki.
Jak to usłyszałem to zaniemówiłem, musiałem wyjść na balkon zapalić gdzie spotkałem jej ojca też palił... popatrzał tylko i kiwnął głową w lewo i w prawo, podsunął paczkę z fajkami.
Wciągnąłem tego peta i wróciłem do stołu, nastała cisza, wtedy zapytałem: "Na kogo one będzie?" Jej mamusia z miną kobry odpowiedziała krótko "No jak na kogo? No na X a Ty dostaniesz 60 tysięcy"

Wtedy stało się małe olśnienie i coś mi zaskoczyło, a minuta ciszy trwała dla mnie godzinę wtedy taśmowo przeleciał mi przed oczami cały nasz związek, połączyłem szybko kropki.
Oznajmiłem jej mamie że jeżeli jej córeczka będzie chciała zawrzeć za mną związek małżeński to będzie musiała podpisać intercyzę, i wtedy zobaczyłem jak spada maska z jej głowy i to co kryło się pod nią, aż powietrze zrobiło się tak gęste od mrocznej aury, pierwszy nie wytrzymał jej ojciec, zabrał fajki i na balkon, a ja za telefon i do kumpla. Nie minęło 20 min i już siedziałem w samochodzie i byłem w drodze do domu, wypompowany z energii, aż zwrócił mi uwagę na to mój ziomek, że wyglądam koszmarnie. Po drodze monopol i musiałem się znieczulić, i poszedłem spać na podłogę w pyle remontowym.

Rano czułem się jak rozjechana żaba na asfalcie wysuszona od słońca... kac moralniak jak śmierć na ramieniu i ciężka rozkmina nad samym sobą która zostaje przerwana przez moją byłą wchodzącą do domu.

Bez słowa, zaczęła pakować swoje rzeczy do małej torby, kiedy zapytałem co robi oznajmia zimno że jedzie na wakacje.
Dla mnie pierwszy impuls w głowie "pewnie jedzie z matką" ,nie zastanawiając się zbytnio powiedziałem że jak wyjedzie nie ma po co wracać, bo już raz taki numer zrobiła, i wtedy nastąpił szał, krzyki, wyzwiska i trzaśnięcie drzwiami.

Przez te 3 tygodnie, zdruzgotany próbowałem skończyć remont, jak się okazało ta sytuacja skutecznie zweryfikowała jakość moich przyjaźni i znajomości, moi znajomi widząc w jakim jestem stanie wyciągnęli do mnie ręce, kto mógł to pomagał przy robocie, dowożenie jedzenia, pracowanie kiedy mnie nie było w domu i obiady nawet u sąsiada z którego później doświadczenia skorzystałem przy finalnym starciu ale o tym za chwilę.
Po 3 tygodniach niczym księżna wraca sprawdzić czy robota skończona, i czy parobek się wyrobił, niestety trafiła na moment w którym byłem troszkę wlany, więc zbytnio bronić się nie mogłem podczas jej ataków na moją osobę. Wtedy zrozumiałem żeby wygrać z nią, muszę przestać pić, inaczej nie mam szans, zaczęło się szukanie rozwiązania.

Nastąpił tydzień przerwy, ale nie dla mnie pracowałem przy robocie dalej, z pomocą sąsiada który mi uświadomił co mam zrobić i co gorsza przedstawił to co się stanie jak zgodzę się na związek z tą kobietą na swoim przykładzie. Wtedy przeraziła mnie ta wizja, i przyznam to było tak silnym bodźcem że przestawiło dźwignię w mojej głowie.

Spakowałem jej rzeczy do worków na śmieci, przygotowałem się, i mimo że nie wiedziałem kiedy ona może wejść w drzwi czułem że ten moment zbliża się coraz szybciej co mnie nakręcało coraz bardziej.

W końcu kiedy do nastąpiło zobaczyłem z kim tak naprawdę byłem, oczywiście ona widząc to że jej zajawka na niszczenie mnie psychicznie nie działa, próbowała na koniec uprzykrzyć mi życie żądając zwrotu pieniędzy za kupione rzeczy do domu takie jak zmywarka, talerze, ale to też przewidziałem, zebrałem wszystkie faktury za prąd i gaz, czynsz i kablówkę do teczki. Mocne jej zdziwienie było jak dostała to do ręki bo tak się składało że ja opłacałem wszystkie rachunki, a nauczony przezornością trzymałem wszystkie dowody wpłat. Skończyły jej się argumenty, wtedy poznałem prawdziwe oblicze, człowieka na którego zmarnowałem tyle czasu, i pomyślałem "Jaka matka taka córka" i kazałem oddać klucze. Tego wieczora zrozumiałem wiele, ale przede wszystkim wygrałem z samym sobą, ze słabościami, a stojąc i paląc fajeczkę na balkonie patrzałem na nowe jutro które zaraz nadejdzie.
Remont ukończyłem szybciej niż się spodziewałem, i chcąc docenić ludzi którzy wyciągnęli do mnie pomocne dłonie zorganizowałem parapetówkę, i tak oto kończy się ta historia dla mnie na szczęście z happy endem, mam nadzieje że was nie zanudziłem bo takich historii można znaleźć tutaj multum, moja intencja jest tutaj inna, chciałem też się podzielić doświadczeniem tak jak zrobił to mój sąsiad, i tak jak on chcę zachęcić do korzystania z doświadczenia innych, nie musi być to forum, może być najbliższe otoczenie, ja żałuje że ktoś mi wcześniej nie otworzył oczów.

Pozdrawiam!



 

  • Like 21
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oby więcej takich pozytywnych historii na forum :)

Dobrze, że miałeś wokół siebie pomocnych ludzi i sąsiada który kumał o co chodzi. Nie każdy ma tyle szczęścia. W większości przypadków ludzie pochłonięci matrixem mówiliby ci pewnie, że masz walczyć, rozmawiać, że jakoś się ułoży, że warto czasem ustąpić w imię miłości i inne bzdety.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem poprawnie zadziałały u Ciebie mechanizmy obronne. 

W sytuacji skrajnego zagrożenia (utrata mieszkania) pojawił się mocny impuls w głowie i zrobiłeś a właściwie powiedziałeś... to co powinieneś powiedzieć z tą intercyzą.

Mina matki była zapewne ciekawa :) 

 

Zastanawia mnie jednak jeszcze fakt, czy ze strony dziewczyny po tych jej "wakacjach" i zabraniu rzeczy były jakiekolwiek próby rozmowy/kontaktu do powrotu ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak były, jak najbardziej bo rozstaliśmy się w połowie września 2014 a widziałem się z nią w marcu 2015 przyjechała przywieźć mi faktury za materiały budowlane bo omyłkowo zabrała wraz ze swoimi dokumentami jak zabierała swoje rzeczy. Nie ukrywałem wtedy że zadzwoniłem zapytać o te faktury bo były mi potrzebne, dodzwoniłem się za 3 razem grzecznie pytając czy je jeszcze ma, i jak coś to że przyjdę sobie po nie do jej pracy u mnie w mieście. Odparła że wywaliła do kosza, ale tego samego dnia zadzwoniła po 21 bo tak kończyła pracę i że zaraz będzie, nie minęło 15min i już pukała do drzwi, pachnąca, uczesana zapytała czy nie wpuszczę jej do środka, wpuściłem ale zamknąłem drzwi do pokoju mówiąc jej że niema tam czego szukać jak nie pomagała w remoncie i że może usiąść w kuchni, zaczął się znów płacz, lament, przewracanie oczkami, ale to już było na nic, podziękowałem za współpracę i poprosiłem o opuszczenie lokalu.
Jak dla mnie minęło dużo czasu od rozstania, wtedy byłem już wystarczająco silny i jedyne co to patrzałem z politowaniem jak płaszczy się przede mną. I to był koniec tej znajomości.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, VIREK napisał:

Tak były, jak najbardziej bo rozstaliśmy się w połowie września 2014 a widziałem się z nią w marcu 2015 przyjechała przywieźć mi faktury za materiały budowlane bo omyłkowo zabrała wraz ze swoimi dokumentami jak zabierała swoje rzeczy. Nie ukrywałem wtedy że zadzwoniłem zapytać o te faktury bo były mi potrzebne, dodzwoniłem się za 3 razem grzecznie pytając czy je jeszcze ma, i jak coś to że przyjdę sobie po nie do jej pracy u mnie w mieście. Odparła że wywaliła do kosza, ale tego samego dnia zadzwoniła po 21 bo tak kończyła pracę i że zaraz będzie, nie minęło 15min i już pukała do drzwi, pachnąca, uczesana zapytała czy nie wpuszczę jej do środka, wpuściłem ale zamknąłem drzwi do pokoju mówiąc jej że niema tam czego szukać jak nie pomagała w remoncie i że może usiąść w kuchni, zaczął się znów płacz, lament, przewracanie oczkami, ale to już było na nic, podziękowałem za współpracę i poprosiłem o opuszczenie lokalu.
Jak dla mnie minęło dużo czasu od rozstania, wtedy byłem już wystarczająco silny i jedyne co to patrzałem z politowaniem jak płaszczy się przede mną. I to był koniec tej znajomości.

 

przez 7 msc nie udało jej się nikogo "złapać", przyjeżdża i zaczyna robić sceny...

Kolejny punkt dla Ciebie i Twojej pewności siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Historia przykra, ale zarazem pozytywna. 

 

Brawo dla Ciebie Bracie, za prawidłowe zachowanie. Jestem w stanie sobie wyobrazić co przeszedłeś, z racji tego, że moja historia jest bardzo podobna do Twojej. Ja widać na Twoim przykładzie, są jeszcze ludzie, na których można realnie polegać, to daje wiarę na lepsze jutro.

 

Swoją byłą się nie przejmuj, to doskonały przykład pasożyta w ludzkim ciele, bierze, nie dając nic w zamian. Ty jesteś ustawiony i co ważne bogaty w cenne doświadczenie. Z autopsji szczerze zalecam Ci detoks od Pań na jakiś czas. Uwierz mi, że to Ci wyjdzie na zdrowie, a kobieta to tylko dodatek, który jak widzisz, może solidnie uprzykrzyć życie.

 

Pozdrawiam Cię serdecznie, i bądź wśród Nas, a na pewno nie zbłądzisz :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, VIREK napisał:

przedstawił to co się stanie jak zgodzę się na związek z tą kobietą na swoim przykładzie.

Napisz trochę o tym sąsiedzie.

 

Uświadamiaj kumpli co może ich czekać jeżeli wejdą w związek z "nieodpowiednią" kobietą!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, VIREK napisał:

Jak dla mnie minęło dużo czasu od rozstania, wtedy byłem już wystarczająco silny i jedyne co to patrzałem z politowaniem jak płaszczy się przede mną. I to był koniec tej znajomości.

Całkiem dobrze to rozegrałeś. Co najważniejsze utrzymałeś konsekwencję działania . Jakbyś się ugiął to wyobraź sobie jakby to teraz wyglądało . Dla niej to byłby pierwszy sygnał, że może zacząć jeździć po Tobie jak chce czyli z jej strony zero szacunku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój sąsiad stary wyjadacz właśnie dał się oskubać swojej byłej żonie, jak tylko podpisał połowę domu na nią, mało tego w chwili słabości kiedy stracił dobrze płatną pracę musiał się chwilowo przekwalifikować i zaczął jeździć ciężarówkami za granicę, w tym czasie jak zarabiał jego pani znalazła sobie całkiem przypadkiem nowego domatora, kiedyś niespodziewanie wrócił z trasy, chcąc zrobić niespodziankę już wtedy rodzinie, zastał nowego partnera.

 

Dodam tylko że starał się bywać w domu jak najczęściej, pozbawiła go połowy domu, więc musiał zarobić i wyjechał za granicę, kupił mieszkanie drzwi obok w 2012 roku, na początku przyznam źle go oceniłem, myślałem że to pijaczek, ale jakoś my się zakolegowali, co bardzo przeszkadzało wtedy mojej byłej, już wtedy miałem wrażenie że może chce mi coś powiedzieć.

 

Staram się na każdym kroku uświadamiać kumpli ze swojego otoczenia, niestety fakt jest taki że coraz nas mniej w stadzie, ostatnio jeden kumpel zalał formę ze swoją panną która jest bardzo cwana, niestety moje gadanie i wszelakie próby perswazji już nie pomogą. Z naszej ekipy zostało już tylko dwóch, trochę się posypało towarzystwo. Stwierdziliśmy z moim wieloletnim kumplem że czasy rycerskości się skończyły, i trzeba zmienić profesję na łowce czarownic. Ryzykowne ale kto nie lubi ryzyka?

 

Wiem że dużo jeszcze przede mną, ale staram się ogarniać i rozwijać, muszę upolować następną książkę pana Marka w papierze, bo ten obecny świat kobiet to siedlisko zła i pajęczyc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 hours ago, VIREK said:

(...) wtedy zapytałem: "Na kogo one będzie?" Jej mamusia z miną kobry odpowiedziała krótko "No jak na kogo? No na X a Ty dostaniesz 60 tysięcy"

(...) Oznajmiłem jej mamie że jeżeli jej córeczka będzie chciała zawrzeć za mną związek małżeński to będzie musiała podpisać intercyzę, i wtedy zobaczyłem jak spada maska z jej głowy i to co kryło się pod nią, aż powietrze zrobiło się tak gęste od mrocznej aury (...)


 

 

Panowie, czy zauważyliście jak reagują kobiety w waszym towarzystwie kiedy wspomnicie o intercyzie?

Bo ja zauważyłem coś takiego od wspaniałych, ciepłych, kochających, mądrych kobiet - prawie wszystkich:

https://youtu.be/K3VOf3CBGvw?t=3m15s

 

I to nie jest żart, twarz zmieniała się nie do poznania. Była taka... demoniczna... tak, to jest dobre słowo.

 

Edytowane przez Johnny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomniały mi się w trakcie lektury tej pouczającej historii z happy endem (brawa dla autora wątku za czujność) słowa jakie usłyszał pewien człowiek od swojej ex w odpowiedzi na pytanie dlaczego ciągnęła małżeństwo tak długo (w trakcie sprawy rozwodowej okazało się, że z nowym gachem utrzymywała kontakty przez 2 ostatnie lata). Otóż słowa te brzmiały: ,,czekałam aż skończysz remontować dom''. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.