Skocz do zawartości

Trening w domu - wady i zalety


Pozytywny

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie.
Jako, że ćwiczę teraz tylko i wyłącznie w domu to chciałbym się podzielić z wami wadami i zaletami takiego treningu.
Mam nadzieję, że komuś się to przyda no i liczę, że napiszecie też o własnych doświadczeniach z treningiem domowym.

 


ZALETY:

 

1. Oszczędność pieniędzy.


Jakie są to oszczędności w skali roku to już oczywiście zależy od tego na jaką siłownie uczęszczaliśmy.

Czy była to zwykła osiedlowa siłownia za kilkadziesiąt złotych na miesiąc czy też modny klub.

Na pewno można założyć że będzie to kwota od 600zł wzwyż.


Na sprzęt wydajemy praktycznie raz.

Nie musimy od razu kupować wszystkiego, możemy pomału kompletować sobie potrzebne nam urządzenia, obciążenie, gryfy itd.

Można także poszukać używanego sprzętu, lub zrobić go samemu jeśli ktoś ma taką możliwość i umiejętności.


Cala kwota za zakupiony sprzęt do treningu domowego raczej nie powinna przekroczyć rocznych wydatków na karnety.

 

 

2. Najważniejsze według mnie czyli: oszczędność czasu.


Czas to coś czego nie odrobimy.
Ile zatem marnujemy go na same dojazdy i przyjazdy z siłowni?

Pół biedy jeśli ktoś mieszka w małej miejscowości i nie ma daleko, ale jeśli mieszka w dużym mieście i ma siłownie na jego drugim końcu?


Załóżmy że sama droga zajmuję nam średnio 1,5h łącznie na dojazd i przyjazd z treningu.

Trenujemy średnio 4 razy w tygodniu co zwykle daje nam przynajmniej te 18 dni w miesiącu.

Do tego trzeba doliczyć czas na mały odpoczynek po treningu, prysznic i przebranie się, mniej więcej 20-30 minut.
Łącznie wychodzi, że marnujemy na to wszystko ponad 40 godzin miesięcznie które moglibyśmy poświęcić chociażby na czytanie książek, nasze hobby albo pisanie wierszy miłosnych dla naszych połówek   :D

 

3. Trenujemy kiedy chcemy, piątek świątek.


Mamy naszą własną siłownie zatem ćwiczymy w jakich godzinach chcemy i w jakich dniach chcemy.

Przed pracą czy też po pracy. O 5 rano albo o 23 w nocy. Nawet w święta jeśli mamy taką ochotę.


4. Brak tłumów.


Co tu więcej pisać?
Nie czekamy w kolejce aż zwolni się ławeczka albo wyciąg.
Nie są nam straszne hordy sezonowców okupujących wszystkie maszyny.

 

 

WADY:


1. Brak miejsca.


Nie każdy mieszka w domku lub ma duże mieszkanie. Nieraz jest to kawalerka.

Wiadomo, że czasem ciężko zorganizować sobie miejsce.

Kiedy nie ćwiczymy cały sprzęt może stać gdzieś w kącie, jednak żeby poćwiczyć na ławeczce chociażby rozpiętki, przydałby się kawałek przestrzeni.

 

2. Samotny trening.

 

Nie wszystkim, ale niektórym osobom na pewno trenowanie samemu może ciążyć.
Brak nam towarzystwa, tego gwaru znanego z siłowni, śmiechów, żartów i poznawania czasem nowych ludzi.
Często brak też partnera treningowego który nas zmotywuje. No chyba, że namówimy kumpla by trenował z nami.

 

3. Rozproszenie.


Na siłownie idziemy w konkretnym celu.
Poświęcamy czas i energie więc idziemy z konkretnym nastawieniem na zrobienie dobrego treningu.
W domu jesteśmy u siebie więc wiele rzeczy może nas rozpraszać.
Ja z tym akurat nie mam problemu, nie włączam nawet TV czy radia. Ćwiczę sobie w ciszy i spokoju.

Czasem może ktoś zapukać do drzwi. Listonosz albo nowa sąsiadka z góry, która właśnie się wprowadziła po rozstaniu z mężem i nie ma nawet szklanki cukru bidulka :D

 

4. Ograniczone możliwości.


Nigdy nie zgromadzimy profesjonalnego sprzętu jaki znajdziemy na siłowniach.
Jeśli trenujemy typowo rekreacyjnie dla przyjemności, to nie ma to większego znaczenia i wystarczy nam podstawowy sprzęt.
Jeśli jednak zależy nam na konkretnych wynikach to może być problem.


Na siłowni również są osoby które podpowiedzą nam coś oraz skorygują nasze błędy, dlatego warto aby osoba trenująca w domu miała już pewną wiedzę i staż treningowy.

 

 

Edytowane przez Pozytywny
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli wziąć pod uwagę tak prozaiczną rzecz jak trening na worku to dla mnie nie ma porównania. Wolę w klubie, tam mam większą motywację, przełamuję bariery. W domu to nie to samo.

 

Pare lat trenowałem na własnej siłce w domu, teraz z perspektywy czasu przyznam że wolałbym chodzić na profesjonalną siłkę z kuzynem i kumplami. Myślę, że takie typowo męskie sporty jak siłka czy SW lepiej praktykować w atmosferze braterstwa i zdrowej rywalizacji. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też przeniosłem się z domu na siłownię. Dodatkowo dojeżdżam do niej rowerem lub idę na pieszo ok 4.5 kilometra.

Tak jak mówił nasz guru, że gdy za coś płacisz to bardziej to szanujesz/dążysz do celu. W marcu kupuję kolejny miesięczny karnet i zawsze znajdę w tygodniu te dwa dni na solidny trening. A mógłbym tą kasę wydać na używki czy słodycze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś w domu, teraz siłownia. Nieporównywalnie inaczej. W domu jest dużo rozpraszaczy itp.  Powiem tak, nie ma idealnego rozwiązania, dla jednym dom, dla innych siłownia. Ja stawiam na siłownie.
Jest skupienie, motywacja. Dom traktuję jako miejsce gdzie odpoczywam od pracy / szkoły /studiów / itp.  i ciężko mi się za coś zabrać.  

Co do czasu - to jest trochę siłowni, które działają 24/7 więc jeżeli chodzi o problem godzinowy to problem częściowo odpada - choć fakt, takowe 24/7 raczej w dużych miastach.    

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kocham ćwiczenie w domu, ale nie mam motywacji - na siłce maszyny, fajni ludzie, można pogadać, ZAPASZEK RYWALIZACJI - po prostu chce się zapierdalać. A w domu często się po prostu nie chce. No i capi potem. A na siłce zrobię swoje, prysznic i wracam do domku bez smrodu, duchoty itd.

 

Warto mieć rezerwowo małą siłkę w domu, ale ćwiczyć na siłce na mieście. Do domu styka drążek, poręcze, dobry hantel do 40kg którym się wszystko zrobi. A nogi można zajebać wieloma kalistenicznymi ćwiczeniami.

 

Niestety mam dostępne dwie siłki blisko, jedna mała i z uczniakami, druga z kibolami i mógłbym wpierdol dostać. Pozostaje domek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś to były czasy. Pamiętam te siłownie w piwnicy bloku. Smród przepoconych sprzętów. Oskubane ściany przykryte gołymi dupami i zdjęciami Joe Weidera, Schwarzenegeera. Skompletowane sprzęty. Trening to był rzecz święta. Wręcz religia. Skupienie, żelazny program. Nikt na nic nie patrzył. Pas na plecy to ręcznik zwinięty przyciśnięty wojskowym pasem. Jakie kurwa rękawiczki, gąbki i to jak już odciski wychodziły. W głośnikach jamnika Black Album jako motywacja. Lustro na ścianie i obserwacja każdego ruchu. Podarte dresy i stare łachy całe mokre od treningu. Czasami nie było siły wyjść po schodach po treningu. To był klimat i motywacja a nie jakieś tam fitness kluby..... achhhh stare dobre czasy. 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SennaRot od paru miesięcy ćwiczę w takiej siłowni, co opisałeś. Siermiężny klimat i muzyka z bumboksa. Żelastwa opór i konsekwencja w treningu i efekty są. 

 

Nie ćwiczyłem jeszcze w żadnym fitness klubie, ale przychodzi mi to do głowy jak trzeba robić nogi, tam jest zdecydowanie więcej opcji. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@piratos zdecydowanie tak i mało tego... różnorodność maszyn w clubach daje możliwość bezpieczniejszych ćwiczeń.... tzn mniejsze teoretyczne ryzyko odniesienia kontuzji zwłaszcza jeśli chodzi o nogi. To chyba jedyny plus jak dla mnie clubów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Nawet z dwoma hantlami po 10 kg można zrobic ciekawy trening. Ja sobie zapisuję na kartce 10 cwiczeń( jeden obwód), na który składają się pompki, grzbiety, wyciskanie hantli na barki, unoszenie nóg leżąc na plecach na brzuch, 30 sekund plank na łokciach, 30 sekund plank na jednym i drugim boku, przysiady z hantlami na nogi, pompki na meblach w kuchni na triceps i klasyczne uginanie przedramion ze sztangielkami na biceps. Zazwyczaj w cwiczeniu wykonuję 10-12 powtórzeń, przerwa między seriami tylko 30 sekund, pomiędzy obwodem przerwa 1 minuta. Robię trzy obwody i trening trwa 30 minut. Plusem takiego treningu domowego jest zaoszczędzony czas, a także to, że w takiej konfiguracji bardzo mocno rośnie wytrzymałośc ze względu na krótkie przerwy między seriami. Minusem zaś to, że jednak zbyt mały ciężar i nie ma efektu "pompy", ciężko wyrobic siłę i takie nabicie jak na dużych ciężarach na siłowni. Dlatego jednak jeżeli mam możliwośc cwiczyc na siłowni to cwiczę na siłowni, a ten swój trening traktuję jako uzupełnienie, ewentualnie wykonuję go, jeśli mam bardzo mało czasu. 

 

  Tak naprawdę nowoczesny sprzęt na siłowniach jest w porządku, nie warto się zamykac na nowe możliwości. Jak ktoś ma miejsce w domu to wystarczą hantle, ławka, y, gryf łamany, trochę obciążenia. I można zrobic cwiczenia na każdą partię na takim sprzęcie. Na klatkę wyciskanie sztangi, wyciskanie sztangielek, rozpiętki. Na plecy wiosłowania hantlami, podciąganie na drążku, skłony na ławce czy ze sztangą na plecach, martwy ciąg, wiosłowanie końcem sztangi, wiosłowanie sztangą w opadzie. Na barki wyciskanie hantli, wyciskanie sztangi zza głowy, unoszenie hantli bokiem, unoszenie sztangielek w opadzie tułowia, unoszenie ramion w przód ze sztangielkami, podciąganie sztangi lub sztangielek wzdłuż tułowia.Biceps klasyczne uginanie przedramion ze sztangielkami albo ze sztangą, triceps sami sobie wymyślicie, bo tego jest mnóstwo mając do dyspozycji hantle, gryf prosty i łamany:) 

 

  Według mnie lepszym rozwiązaniem jest siłownia, można trochę wyjśc z domu i potraktowac wyjście na siłownię jako taką odskocznię. Jak się ma sprzęt w domu jak wyżej to właściwie nie ma przeszkód, żeby cwiczyc u siebie:)

  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jakoś preferują trening domowy. Oszczędzam czas i jakoś tak się lepiej z tym czuję. Zakładam stare dziurowe ciuchy, pocę sie jak świnia, nie raz przy ćwiczeniach puszcze bąka haha, nie żeby to było specjalnie, sam gaz uchodzi przy dużym wysiłku ;) W siłowni plus dla mnie taki, że na maszynach bezpieczniej, mniejsze ryzyko kontuzji  i można lepiej progreresować obciążenia. Tylko, że mi akurat lepiej w samotności.  Jak ktoś ma problem z motywacją polecam ćwiczeniach z stajni Beach Body. Można ściągnąć tu i ówdzie, bo kupić w polsce raczej nie można. Maja i program z sztangami, tylko z hantlami albo z ciężarem własnego ciała i dużo mieszanek żeby ćwiczyć jednocześnie siłę, sprawność i wytrzymałość.  Sam od siebie mógłbym polecić od nich Body beast na masę, Less Milss Pump na początek przygody z ciężarami, P90X3 ogólno-rozwojowy, mieszanka cardio i siłowego są również elementy jogi i pilatesu, Insanity Max 30 - 30 minut szalonych interwałów, po tym tym to jeszcze sie chyba godzine pocę po treningu, trening wydolnościowo-trzymałościowy nastawiony głównie na spalanie fatu. Jak ktoś chce tylko być w formie i nie zależy mu na budowaniu olbrzymich mięśni to moim zdaniem trening domowy w zupełności wystarczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brak motywacji nie wynika z tego, że ćwiczycie w domu. Możecie ćwiczyć na siłce i też nie mieć motywacji. Ja ćwiczę teraz kalistenikę w domu, bo jest zimno. Jak się robi cieplej to na dworze. Wolę w domu, bo nikt nie zajmuję sprzętu i nie muszę się wkurwiać, że jest kolejka a trzeba robić serię. Plus nie tracę czasu na dojazd. Ja się w domu lepiej skupiam, bo właśnie jestem sam i nikt mnie nie rozprasza, nie ma luster na które się patrzę i jestem tylko ja, podłoga, drążek i ab wheel. Po treningu jedzenie i nie muszę nic przygotowywać na zapas. Dla mnie zdecydowanie w domu.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodziłem na siłownie "na miasto" 5 lat.,... plusty, klimat, wszelkie ploty z miasta kto komu najebal, kto kogo zaruchal, kto jaki wynik obstawil... minisy wkurwianie naciagnie na suple, bo ten wzial to co bedziesz gorszy ? od roku zrobilem sobie taka w miare profi w domu, puszczam muze jaka chce, co chce, motywacja haha, jak sam sie nie zmotywujesz to Cie osoba z boku nie zmotywuje, duzo wieksza samemu. technike znam. Zaden pajac nie podchodzi nie mowi co slychac co kupujesz co jadles co ruchales.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubie oba warianty. Przez kilka lat udało mi się zgromadzić całkiem sporo prywatnego sprzętu, od sztangielek i drążka, przez ławkę, stojaczki, gryf aż po worek i prawie 200kg ciężaru. Ogromnym plusem jest to, że mogę zrobić u siebie trening kiedy zechcę. Nie zawsze jestem się w stanie dopasować do godzin otwarcia siłowni szczególnie w weekendy.

Obecnie jednak śmigam na komercyjny "gym" i jest tam jednak kilka minusów, bo czasem młodzi adepci okupują ławeczkę, rzadziej squat racka i zamiast ćwiczyć to pierdolą głupoty albo siedzą na telefonach. Do tego dochodzi to o czym wspominali poprzednicy- niektórzy ludzie (w tym ja) na czas treningu wpadają w- ja to nazywam- berserk: ciężka muzyka na słuchawkach, często dziwne miny jak by się chciało zabić, zdarza się też krzyknąć, zaryczeć :D. Wiem, że to nie jest normalne ale ja się tak motywuję i w jakiś sposób chyba wyładowuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również trenuję w domu, trzy razy w tygodniu, i jak najbardziej jestem zadowolony z tego rodzaju treningu ;)

 

Sukcesywnie gromadzę potrzebny mi sprzęt, jednak z drugiej strony nie zależy mi na stworzeniu profesjonalnej siłowni, by zbudować ciało godne greckiego posągu. Ćwiczę dla dobrego samopoczucia, i chęci trzymania dobrej formy, jak przystało na faceta w moim wieku ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.