Skocz do zawartości

Historia moich związków


Rekomendowane odpowiedzi

No dobra, jazda z tym koksem.

34-latek z dużego polskiego miasta,

Obecnie zawodowo na wyższym stanowisku,

Nie żonaty, nie dzieciaty.

W dzieciństwie wychowywany przez matkę bo ojciec cały czas wyjeżdżał za granicę za chlebem.

Nie pamiętam żeby istniał w moim rozwoju emocjonalnym, nie przekazał mi żadnych zdrowych wzorców.

Klasyka gatunku - swoje doświadczenia ze stałymi związkami zacząłem w wieku 20 lat.

 

Związek nr 1.

Wyjazd na Mazury z kumplem, jego kobietą i koleżanką. Pierwszy wieczór i od razu bzykanie z tą koleżanką.

Białorycersko nie skończyłem tej znajomości po powrocie z weekendu - no przecież jak wykorzystałem to moralniak nakazywał nie porzucać bo baba się zaangażowała.

Związek się rozwijał a samica dawała mi dupki na wszystkie sposoby - byłem w siódmym niebie! Ale haczyk był, który zbagatelizowałem -dowiedziałem się, że relację z EX zakończyła kilka dni przed tym, jak poznała mnie (czerwona lampka się kurwa nie zaświeciła). Ex dzwonił do niej i któregoś pięknego dnia udało mi się z nim porozmawiać. Zapamiętałem jego jedno zdanie:

- "Uważaj na nią żeby nie załatwiła Ciebie emocjonalnie tak, jak mnie. Prędzej czy później Ciebie zostawi"

Oczywiście Pluszowy Rycerzyk w postaci mojej skromnej osoby nie uwierzył. Byłem na każde zawołanie, już w myślach budowałem nasz domek z psem i biegającym labradorkiem.

Po 4 latach kopnęła mnie w dupę uciekając z kierownikiem robót budowlanych domu jej rodziców.

Powinienem rozstać się z nią zdecydowanie wcześniej bo były sygnały ale oczy mi pizdą zarosły.

Chorowałem rok i myślałem, że już się wyleczyłem i władowałem się w kolejny związek na 3 lata.

 

Związek nr 2.

Młodsza o kilka lat, szczupła, z dużym biustem. Na początku miło ale jednak czegoś brakowało. Poprzednia karmiła mnie takim rollercoasterem emocjonalnym, że już mnie nic nie cieszyło.

Bujaliśmy się 3 lata. W momencie, kiedy na wyjazdowej imprezie firmowej, gorąca 35-latka osuszała mi jajca dobrym lodem z połykiem, uświadomiłem sobie, że mój związek już nie istnieje.

Chciałem to skończyć ale mnie uprzedziła bo coś czuła, że się oddaliłem.

 

Związek nr 3 ( w trakcie):

No i się nie nauczyłem - robiąc na złość kolejnej byłej wszedłem znowu w  związek z matką- polką. Młoda dziewczyna o przeciętnej urodzie (SMV ok 5) która zabujała się we mnie od pierwszego wejrzenia, nie chciała wypuszczać mnie z rąk ( ostrzeżenie!) a ja zadowolony, że mogę wzbudzać takie emocje u kobiety. Przymykałem oko na to, że nie do końca jest w moim typie - "no przecież nikt nie jest idealny".

Gotuje, sprząta, wszystko mam pod nos aż do urzygu. Seks taki sobie, zawsze ja inicjuję. Mówi, że anal tylko po ślubie (sic!)

Zaszczepiła w sobie moją żyłkę podróżnika i chęci aktywności sportowych ( alert!) bo nie miała swoich pasji.

Do czego zmierzam... oczywiście ja już po 30 a ona kilka lat przed tą magiczną liczbą i oczywiście obie rodziny najeżdzają na mnie jak polska kawaleria na niemieckie czołgi żebym zgodził się na ślub i zaraz potem oczekują małego bobasa.

Mi się do tego w ogóle nie śpieszy. Czuję, że znowu powielam schemat i coś spierdoliłem w rozumowaniu i nie poświęciłem pomiędzy związkami odpowiednio dużo czasu na poukładanie czego chcę, nie nauczyłem się na błędach.

To forum otworzyło mi trochę oczy i posuwam się powoli do przodu.

Próbuję wybić sobie ze łba poczucie winy, że ona taka dobra a ja skurwysyn bo ona daje mi "wszystko" - to mnie jeszcze trzyma.

Szantażuje mnie płaczem przy każdej próbie rozmowy i wkurwia mnie moja słabość do tego.

Zdiagnozowałem u siebie lęk przed samotnością więc szukam porady jak się od tego uwolnić.

Znalazłem to forum i widzę w sobie nadzieję.

Jak ja się uchowałem bez bagażu w postaci ex-żony i dzieciaków? to się sobie dziwię.

Czytam i odbudowuję siebie. Zaczynam widzieć schematy wśród znajomych. Rodzina już wie, że nie wymusi na mnie spełniania ich pragnień – stawiam się.

Wiem, że wartościowy ze mnie człowiek i chcę pokochać siebie.

Jak macie jakieś pomocne strony, linki, książki w tym zakresie to poproszę bo nie wiem od czego zacząć i na czym to polega…

 

Pozdro!

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Endrju
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznij od tego, że kobieta ma być wartością dodaną do Twojego życia, a nie jego warunkiem koniecznym. Rodzinę olej. Przeważnie rodzina naciska, a jak przyjdą trudne chwile, to nie pomaga. Jak dla mnie to kluczowe jest to 

51 minut temu, Endrju napisał:

Seks taki sobie, zawsze ja inicjuję.

 

Skoro już teraz seks jest taki sobie, to po urodzeniu dziecka albo go w ogóle nie będzie, albo będzie co najmniej beznadziejny. Ponadto nie jesteś gotowy na dziecko, więc po co robić coś wbrew sobie? Im wcześniej z nią zerwiesz, tym lepiej dla Ciebie i dla niej. Bo jak będziesz przedłużał ten związek i np. za kilka lat dopiero dojdziesz do tego, że nie chcesz mieć dzieci, to panna bardziej Cię znienawidzi, niż teraz, kiedy zerwiesz. A tak przynajmniej będziesz miał czyste sumienie. Jeśli z kolei ulegniesz naciskom... przepadłeś. 

Edytowane przez Tony
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj na forum.

Na wstepie pogratuluje podejścia do tematu i życia. Wiem że trochę podkolorowałeś jak każdy na początku i pewnie było tam nieco więcej białorycerstwa ALE!!! jesteś na dobrej pozycji:]
Czuje że masz głowę na karku:]

 

Chłopie co mam Ci tutaj dużo mówić. Jesteś w miejscu gdzie każdy wie jedno- kobieta szcześcia nie daje. A jeżeli daje to idziesz złą drogą. Sądzę że nie usłyszysz tutaj nic więcej jak to że baba Ci do szcześcia nie potrzebna. Jeżeli mam Ci polecać jakiekolwiek źródła to oczywistą oczywistością będzie tutaj Marek. Kup sobie "Stosunkowo Dobry" na początek i posłuchaj pare audycji na Radio Samiec. 

Wiesz, pokochanie siebie to tak na prawde ciągła praca nad sobą. Niby już wszystko wiesz aż nagle okazuje się że gówno się znasz. To jest bardzo ciekawa ale dość ciężka droga. Bardzo ważne abyś skupił się na tym czego pragniesz tam w środku. Ja miałem pewne cele które cały czas wybijały ze środka ale tłumiłem je tekstami "przecież ją kocham". Tu był błąd ponieważ stawiałem czyjeś szczęście ponad swoje. No i znowu skoro to był błąd to niepotrzebnie wchodziłem w związek. No i znowu błąd bo skoro to już wiem to dlaczego to zrobiłem. Teraz to wiem. Ale 6, 7 lat temu?  Nie. Skąd to wiem? Praca nad sobą=chęć poznawania siebie=doświadczenie, czas życie.

Obserwuj. Moim zdaniem życie jest takie proste. Spójrz. Wystarczy zapytać - czego chce od życia? Później już tylko dążyć do tego. W międzyczasie poznawać siebie, uczyć się na błędach. 

 

 

...ach no i uważać na kobiety;] 

Edytowane przez qbacki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co tutaj mam dodać, wiedzę masz na Forum i w książkach Marka, które jeśli nie czytałeś koniecznie musisz przeczytać.

 

Nie można podejmować ważnych decyzji życiowych bez analizy (wyobrażenia perspektywy skutków jej w czasie) i będąc do nich samemu nie do końca przekonanym.

Edytowane przez SennaRot
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@qbackiOczywiście, że białorycerstwa było więcej -kwiatki, czekoladki, przeprosiny z mojej strony że mnie okłamywały, zrzucanie winy na siebie itp itd.

Przyznaję się ;)

@SennaRotNie jestem przekonany i chyba zadziałał u mnie instynkt samozachowawczy i projekcja tego, co mnie czeka w przyszłości jeżeli już teraz nie do końca mi się to podoba.

 

Już nakreślam sobie plan rozwoju:

-szlifowanie języka obcego do końca roku

-ograniczenie używek (alkohol tylko raz w tyg i to niedużo)

- powrót do systematycznych treningów na siłowni ( co najmniej 5)

- spełnienie jednego z moich marzeń podróżniczych (w najbliższych 3 miesiącach) ;)

 

Odnośnie kobiety - poruszyłem temat seksu i było wielkie oburzenie, że "przecież wszystko jest ok".

Dla mnie nie jest ok i wezmę ja na przetrzymanie- nie będę inicjował i zobaczymy jak do tego podejdzie -zacznie się łasić i sama przejmie inicjatywę czy będzie udawać pokrzywdzoną, że się nią nie interesuję. Nie wiem czy to dobra strategia.

Nie jestem gotowy na dziecko, na pewno nie w tej sytuacji.

W drodze do pracy słucham wszystkich audycji Marka i zauważyłem, że zmienia się moje podejście w dobrym kierunku :)

Edytowane przez Endrju
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Endrju napisał:

Młoda dziewczyna o przeciętnej urodzie (SMV ok 5)

 

To akurat jeszcze spoko o ile ona, albo coś konkretnego w niej, rzeczywiście Cię kręci. Bo ja wiem, jakiś fetysz? ;) Być może ma fajne nogi, cycki albo uśmiech, coś autentycznie miłego? Co Cię przy niej trzyma?

 

Jeśli jesteś od niej atrakcyjniejszy fizycznie, to z automatu zaspokoisz jej naturalne hipergamiczne zapędy i będzie Ci łatwej dominować w związku. Gorzej jeśli to taka pierwsza lepsza, z braku laku. W takim przypadku pamiętaj, że ze swoją pozycją nie będziesz miał problemu aby znaleźć samiczkę bardziej odpowiadającą Twoim gustom. Szkoda czasu na lipę. Twojego i jej ;)

 

18 godzin temu, Endrju napisał:

Seks taki sobie, zawsze ja inicjuję.

 

To znaczy, że nie uważa Cię za atrakcyjnego. Gdybyś ją rzeczywiście podniecał, to chciałaby się pieprzyć i sama by o to prosiła. To jest prawdziwy alert: ona nie leci na Ciebie, tylko na Twoje pieniądze.

 

18 godzin temu, Endrju napisał:

No i się nie nauczyłem - robiąc na złość kolejnej byłej wszedłem znowu w  związek z matką- polką.

 

Dlaczego tak ją nazwałeś? Czy rzeczywiście dzieciata? A może po prostu tak bardzo nakręcona na rodzenie?

 

18 godzin temu, Endrju napisał:

zabujała się we mnie od pierwszego wejrzenia, nie chciała wypuszczać mnie z rąk ( ostrzeżenie!)...

 

Skoro z sexem nie teges, to po czym to rozpoznałeś? Czyżby dobra aktorka, ale poza łóżkiem? ;)

 

18 godzin temu, Endrju napisał:

Zaszczepiła w sobie moją żyłkę podróżnika i chęci aktywności sportowych ( alert!) bo nie miała swoich pasji.

 

Słusznie podejrzewasz: to jest Bracie alert! Po ślubie jej "pasje" znikną, podobnie jak sex. Laska po prostu aktorzy, efekt kameleona. Jeżeli już teraz nie ma w niej pożądania, to ten związek jest dla niej czymś jak chujowa robota, do której człowiek przychodzi wyłącznie dla pieniędzy. Interes, który Lew Starowicz określił kiedyś jako prostytucję małżeńską, przy czym od razu widać że dziewuszka nie czuje powołania do tego zawodu ;)

 

Pożądania nie da się negocjować. Nawet jak po "poważnej rozmowie" zacznie się bardziej wysilać, to i tak będzie to wszystko udawane i wymuszone, a nie autentyczne. Potrwa też raczej krótko, najwyżej do ślubu. Zapewne będzie czuła się upokorzona przez Twoje łóżkowe "zachcianki" i przy pierwszej okazji sobie to odbije...

 

Ogółem mądrze piszesz i jesteś ogarnięty, więc nie będę tłumaczył co w Twojej sytuacji najlepiej byłoby zrobić. B)

 

Witam na pokładzie!

Edytowane przez Ziomisław
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Ziomisław napisał:

To akurat jeszcze spoko o ile ona, albo coś konkretnego w niej, rzeczywiście Cię kręci. Bo ja wiem, jakiś fetysz? ;) Być może ma fajne nogi, cycki albo uśmiech, coś autentycznie miłego? Co Cię przy niej trzyma?

 

Jeśli jesteś od niej atrakcyjniejszy fizycznie, to z automatu zaspokoisz jej naturalne hipergamiczne zapędy i będzie Ci łatwej dominować w związku. Gorzej jeśli to taka pierwsza lepsza, z braku laku. W takim przypadku pamiętaj, że ze swoją pozycją nie będziesz miał problemu aby znaleźć samiczkę bardziej odpowiadającą Twoim gustom. Szkoda czasu na lipę. Twojego i jej ;)

 

Co ma konkretnego? NA pewno piękny uśmiech. Ostatnio troszkę przytyła i zarówno cycki jak i nogi straciły na wartości.

Co mnie trzyma? no własnie się zastanawiam ;)

Wydaje mi się, że jestem bardziej atrakcyjny .Oceniam siebie na SMV 7-7,5 ;)
 

30 minut temu, Ziomisław napisał:

To znaczy, że nie uważa Cię za atrakcyjnego. Gdybyś ją rzeczywiście podniecał, to chciałaby się pieprzyć i sama by o to prosiła. To jest prawdziwy alert: ona nie leci na Ciebie, tylko na Twoje pieniądze.

OD początku uważała się za taka cnotkę i "raczkowała" w kwestiach seksu.

Nie jestem przekonany czy leci na pieniądze bo zarabiamy podobnie i ona wszystko kupuje sobie z własnej kasy. Raczej daję jej poczucie bezpieczeństwa w postaci mieszkania albo może ona boi się, że lepszego modela już nie znajdzie.

30 minut temu, Ziomisław napisał:

Dlaczego tak ją nazwałeś? Czy rzeczywiście dzieciata? A może po prostu tak bardzo nakręcona na rodzenie?

Nazwałem ją tak bo lubi gotować, sprzątać, zajmować się cudzymi dziećmi i chce mieć własne.

Nawet jak ja mam ochotę coś ugotować to jest walka w kuchni bo to jej "królestwo"

30 minut temu, Ziomisław napisał:

Skoro z sexem nie teges, to po czym to rozpoznałeś? Czyżby dobra aktorka, ale poza łóżkiem? ;)

 

Teraz dałeś mi do myślenia z tym aktorzeniem...

Podobno łóżko jest papierkiem lakmusowym związku...

Cały czas chce spędzać ze mną, bardzo często wyznaje mi swoje uczucia, chce bliskości i okazuje dużo czułości.

 

30 minut temu, Ziomisław napisał:

Pożądania nie da się negocjować. Nawet jak po "poważnej rozmowie" zacznie się bardziej wysilać, to i tak będzie to wszystko udawane i wymuszone, a nie autentyczne. Potrwa też raczej krótko, najwyżej do ślubu. Zapewne będzie czuła się upokorzona przez Twoje łóżkowe "zachcianki"

Masz 100% racji.

We mnie pożądania już prawie nie ma  - ile można się prosić? Mnie bardzo jara jak kobieta sama inicjuje.

Ostatnio powiedziała mi na zakupach w sklepie "-mam na Ciebie ochotę".

Wtedy sobie pomyślałem- ok, no to zobaczymy jak wyjdziemy ze sklepu:

Wsiedliśmy do auta - nic

Dojechaliśmy do domu - nic

Wieczór, kolacja - nic

Pora do łóżka - nic

I wtedy sobie uzmysłowiłem, że ona tylko potrafi gadać w tym temacie...

Z jedną z Ex to potrafiliśmy skręcić do lasu bo nagle jej się zachciało. Ale to dobrze wspominam!

 

Idąc sobie ulicą, często patrzę na fajne lachony i aż mnie skręca!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za młodu człowiek zwykle nie myśli racjonalnie, więc zrozumiałe jest to, że popełniałeś głupie błędy.

 

19 godzin temu, Endrju napisał:

W momencie, kiedy na wyjazdowej imprezie firmowej, gorąca 35-latka osuszała mi jajca dobrym lodem z połykiem, uświadomiłem sobie, że mój związek już nie istnieje.

 

Zazdro, musiało być fajnie :D I tak, masz rację, skoro dopuściłeś się takiej sytuacji, to znak, że tkwiłeś w związku bez przyszłości.

 

19 godzin temu, Endrju napisał:

Próbuję wybić sobie ze łba poczucie winy, że ona taka dobra a ja skurwysyn bo ona daje mi "wszystko" - to mnie jeszcze trzyma.

Szantażuje mnie płaczem przy każdej próbie rozmowy i wkurwia mnie moja słabość do tego.

 

Bardzo duży błąd. Jesteś z nią tylko dlatego, że boisz się zranić jej uczucia, a prawda jest taka, że na chwilę obecną ją oszukujesz, bo wcale tego związku nie chcesz. Tkwisz w nim na siłę, robiąc krzywdę Wam obojgu, i wiedz, że to droga donikąd. Skoro wiesz, że nic z tego nie będzie w dłuższej perspektywie, to na cholerę tracić cenny czas ? 

 

19 godzin temu, Endrju napisał:

Jak macie jakieś pomocne strony, linki, książki w tym zakresie to poproszę bo nie wiem od czego zacząć i na czym to polega…

 

Żadna stronka, książka, czy nawet My, nie damy Ci konkretnej odpowiedzi. My tylko doradzamy, i sugerujemy, co możesz zrobić, ale odpowiedź na to pytanie jest w Tobie. 

 

Wykaż się egoizmem, i odpowiedz sobie na pytanie, czego tak na prawdę chcesz, i co sprawi, że poczujesz się szczęśliwy. Kobieta ma być tylko i wyłącznie dodatkiem do satysfakcjonującego życia mężczyzny.

 

27 minut temu, Endrju napisał:

Idąc sobie ulicą, często patrzę na fajne lachony i aż mnie skręca!

 

To jest dowód na to, że nie znalazłeś jeszcze tej konkretnej kobiety, która zainteresowałaby Cię na tyle, żebyś czuł się zadowolony z relacji. Wiem, bo sam tak miałem ;)

 

Dobrą wiadomością jest to, że nie jesteś w "ciemnej dupie", i masz okazję realnie coś z tym zrobić ;) Pozdrawiam !

Edytowane przez Przemek1991
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Endrju napisał:

OD początku uważała się za taka cnotkę i "raczkowała" w kwestiach seksu.

 

Może to o to chodzi? Uściślę:

 

30 minut temu, Endrju napisał:

We mnie pożądania już prawie nie ma  - ile można się prosić? Mnie bardzo jara jak kobieta sama inicjuje.

Ostatnio powiedziała mi na zakupach w sklepie "-mam na Ciebie ochotę".

Wtedy sobie pomyślałem- ok, no to zobaczymy jak wyjdziemy ze sklepu:

Wsiedliśmy do auta - nic

Dojechaliśmy do domu - nic

Wieczór, kolacja - nic

Pora do łóżka - nic

I wtedy sobie uzmysłowiłem, że ona tylko potrafi gadać w tym temacie...

 

Ile ze sobą jesteście? Jesteś jej pierwszym partnerem?

 

Może ona po prostu jeszcze niewyrobiona, ma jakieś zahamowania itp.? Może jej wbito do głowy że facet ma inicjować, rozdzierać na niej kieckę i brać na kuchennym blacie? ;) Oczekuje brutalnej dominacji i jest zawiedziona, wstydząc się o tym mówić? Nie chcę sugerować że to Twoja wina, po prostu może jesteście ze sobą za krótko żeby się otworzyła w tym temacie (albo za słabo ją kręcisz), ewentualnie nie dobraliście się dobrze pod kątem wzajemnych potrzeb.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Przemek1991 napisał:

Bardzo duży błąd. Jesteś z nią tylko dlatego, że boisz się zranić jej uczucia, a prawda jest taka, że na chwilę obecną ją oszukujesz, bo wcale tego związku nie chcesz. Tkwisz w nim na siłę, robiąc krzywdę Wam obojgu, i wiedz, że to droga donikąd.

Dokładnie - nie chcę ranić, jednocześnie raniąc - delikatnie mówiąc paradoks.

 

23 minuty temu, Przemek1991 napisał:

Wykaż się egoizmem, i odpowiedz sobie na pytanie, czego tak na prawdę chcesz

Białorycerskie wychowanie mi na to nie pozwalało i chcę zmienić schemat.

 

24 minuty temu, Przemek1991 napisał:

Dobrą wiadomością jest to, że nie jesteś w "ciemnej dupie", i masz okazję realnie coś z tym zrobić

We mnie jest siła i muszę ją wyciągnąć z sentymentalnego gówna

 

12 minut temu, Ziomisław napisał:

Ile ze sobą jesteście? Jesteś jej pierwszym partnerem?

 

Może ona po prostu jeszcze niewyrobiona, ma jakieś zahamowania itp

Jesteśmy ze sobą 4 lata. Nie jestem jej pierwszym partnerem ale ona uważa, że najlepszym

Jak długo można mieć zahamowania? Uczę ją już długo i miałem nadzieję, że to się zmieni ale jak widać nie dopasowaliśmy się pod tym względem.

 

14 minut temu, Ziomisław napisał:

albo za słabo ją kręcisz

No właśnie w tym jest coś dziwnego. Ciągle gada jaki ja przystojny, ciacho itp a do czynów to już jej daleko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Endrju napisał:

Odnośnie kobiety - poruszyłem temat seksu i było wielkie oburzenie, że "przecież wszystko jest ok".

Dla mnie nie jest ok i wezmę ja na przetrzymanie- nie będę inicjował i zobaczymy jak do tego podejdzie -zacznie się łasić i sama przejmie inicjatywę czy będzie udawać pokrzywdzoną, że się nią nie interesuję. Nie wiem czy to dobra strategia.

 

Też tak kiedyś myślałem... a to jest wchodzenie w rolę nakreśloną przez samicę, to jest kopiowanie ich zachowań - to jest foch.

Odradzam, bo to nie jest oznaka SIŁY. To oznaka huj wie czego, a Ty nie chcesz być "huj wie jaki". Ty masz być konkret Bracie!

 

Zabierz ją na kawę i gadajcie o czymkolwiek. Ubierz się. Uśmiechaj do innych panien. Mów, że jak będziesz już milionerem to kupisz se wyspę skarbów... nieistotne, łykają wszystko, mów że planujesz zostać koszykarzem w NBA i to czarnym w dodatku! Po prostu zrób coś innego, nietypowego - zakręć jej mózgiem! A po powrocie do domu przełóż przez kolano i daj kilka klapsów - wiesz, nie na siłę, na lighcie, dla zabawy z szyderczym uśmiechem na ustach :) i tekstem, że to kara, że była "wredną suką"! I idź zajmij się sobą a jej niech się w głowie tasuje... A gdy przyjdzie prosić o więcej klapsów daj je jej w nagrodę, że jest grzeczna i prosi Cię ładnie i dołóż jeszcze palca... w dupę najlepiej.

 

Zacznij tworzyć własne role a nie wchodzić w narzucone.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Foch nie foch ja swojej tak zrobiłem, pobawiłem się trochę cipką, rozgrzałem, a potem powiedziałem, że jest nudna i będę spał w drugim pokoju. Latała za mną z tydzień, a ja się tylko pytałem czy ma dla mnie jakąś niespodziankę. W końcu odparła, że ma.:D

 

2 godziny temu, Endrju napisał:

Ostatnio powiedziała mi na zakupach w sklepie "-mam na Ciebie ochotę".

Wtedy sobie pomyślałem- ok, no to zobaczymy jak wyjdziemy ze sklepu:

Raczej nie powinieneś myśleć tylko zapytać "to gdzie to robimy"

 

Godzinę temu, Endrju napisał:

Jak długo można mieć zahamowania?

Nie wiem, moja po nastu latach małżeństwa czasem potrzebuje alko na rozkręcenie się. Kwestia odpowiedniej "nawijki", sterowania emocjami? A mi się nie chce:lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 28.02.2017 o 12:31, XYZ napisał:

Zabierz ją na kawę i gadajcie o czymkolwiek. Ubierz się. Uśmiechaj do innych panien. Mów, że jak będziesz już milionerem to kupisz se wyspę skarbów... nieistotne, łykają wszystko, mów że planujesz zostać koszykarzem w NBA i to czarnym w dodatku! Po prostu zrób coś innego, nietypowego - zakręć jej mózgiem! A po powrocie do domu przełóż przez kolano i daj kilka klapsów - wiesz, nie na siłę, na lighcie, dla zabawy z szyderczym uśmiechem na ustach :) i tekstem, że to kara, że była "wredną suką"! I idź zajmij się sobą a jej niech się w głowie tasuje... A gdy przyjdzie prosić o więcej klapsów daj je jej w nagrodę, że jest grzeczna i prosi Cię ładnie i dołóż jeszcze palca... w dupę najlepiej.

 

Zacznij tworzyć własne role a nie wchodzić w narzucone.

Tak się na dłuższą metę nie da - ja będę udawał i zachowywał się inaczej i ona zacznie mieć pierdolnik w głowie.

I wszystko tylko po to, żeby w łóżku było ok?

Dnia 28.02.2017 o 12:04, Przemek1991 napisał:

Za dużo myślisz, za mało działasz. Wiesz, że błądzisz, a mimo to walisz na oślep z nadzieją, że wyjdziesz na prostą. Tak do niczego nie dojdziesz. Czasami konieczne są radykalne decyzje, by coś uległo zmianie. Pomyśl o tym.

Dało do myślenia. Dzięki!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Endrju napisał:

Tak się na dłuższą metę nie da - ja będę udawał i zachowywał się inaczej i ona zacznie mieć pierdolnik w głowie.

I wszystko tylko po to, żeby w łóżku było ok?

 

Każdy ma to co chce. A czego Ty chcesz, bo teraz nie kumam już?

A skąd wiesz, ze się nie da? Próbowałeś?

 

Dnia 28.02.2017 o 09:37, Endrju napisał:

 

 

Odnośnie kobiety - poruszyłem temat seksu i było wielkie oburzenie, że "przecież wszystko jest ok".

Dla mnie nie jest ok i wezmę ja na przetrzymanie- nie będę inicjował i zobaczymy jak do tego podejdzie -zacznie się łasić i sama przejmie inicjatywę czy będzie udawać pokrzywdzoną, że się nią nie interesuję. Nie wiem czy to dobra strategia.

 

Rób po staremu  - obraź się na nią a seks będzie na pewno, ale nie z Tobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 28.02.2017 at 1:23 PM, Brat Jan said:

Nie wiem, moja po nastu latach małżeństwa czasem potrzebuje alko na rozkręcenie się. Kwestia odpowiedniej "nawijki", sterowania emocjami?

Ta na ktorej mi zalezalo pękła gdy zagrozila jej inna samica.

Od tej pory w kazdy wspolny wieczor razem ubrana jest w stroj co zmiesci sie w pudelko zapalek i wyglada ze przeszly jej wszelkie grymasy i wymagania.

Zastanawiam sie kiedy jej sie to znudzi ale nie ma lepszego srodka na samice niz inna samica,

Miedzy soba rozumieja sie doskonale, to tylko faceci sa idiotami.

Gdzie diabel nie moze to sobie pomoze...

Baby mu pomoga, trzeba tylko zainteresowac sie detalami.

 

 

Edytowane przez JoeBlue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Endrju

 

Jak boisz się samotności- kup sobie, o ile sytuacja finansowa pozwala, jakaś fajną brykę albo motór!

 

Poczuj chłodny wiatr na twarzy, jedź bez celu w stronę zachodu słońca, stań w jakimś urokliwym miejscu i zadaj sobie pytanie- "Po chuj ja to ciągnę, skoro oszukuję wszystkich, włącznie z samym sobą?!"

 

A gdy zrozumiesz, gdy poczujesz w sercu jaka jest prawidłowa droga- wróć, pocałuj w policzek, wytłumacz dlaczego nie będziecie już razem, żadnych dyskusji i tłumaczenia, wyłącz telefon, idź na dobre piwo z kumplem i przypomnij sobie co tak naprawdę lubiłeś robić w życiu.

 

Tak, rodzina będzie Ci suszyć głowę, będą napastować, panna nie da spokoju- ale to minie. Góra miesiąc i wszyscy zmęczą się. A Ty w między czasie trwaj w decyzji, nie dyskutuj i oddaj się pasji.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Arox napisał:

Jak boisz się samotności- kup sobie, o ile sytuacja finansowa pozwala, jakaś fajną brykę albo motór!

 

Poczuj chłodny wiatr na twarzy, jedź bez celu w stronę zachodu słońca, stań w jakimś urokliwym miejscu i zadaj sobie pytanie- "Po chuj ja to ciągnę, skoro oszukuję wszystkich, włącznie z samym sobą?!"

 

A gdy zrozumiesz, gdy poczujesz w sercu jaka jest prawidłowa droga- wróć, pocałuj w policzek, wytłumacz dlaczego nie będziecie już razem, żadnych dyskusji i tłumaczenia, wyłącz telefon, idź na dobre piwo z kumplem i przypomnij sobie co tak naprawdę lubiłeś robić w życiu.

 

Tak, rodzina będzie Ci suszyć głowę, będą napastować, panna nie da spokoju- ale to minie. Góra miesiąc i wszyscy zmęczą się. A Ty w między czasie trwaj w decyzji, nie dyskutuj i oddaj się pasji.

 

Auto jest ale to segment klasy średniej więc raczej nie jest fajna :)

Motór kiedyś chciałem ale kobita była przeciwna więc i prawka kat A nie robiłem a moze by sie przydało :D

Mam ochotę wyjechać na urlop na miesiąc- nawet mam przyzwolenie w pracy na taki detox.

Lubię robić w życiu mnóstwo rzeczy i to jest problem - żadna z nich nie jest tą jedyną najfajniejszą.

Rodzina, ehhh...

Tylko totalne odcięcie na min pół roku da rade.

Największy opór to mieszkanie razem

Mieszkanie jest moje więc to tak, jakbym ją wyrzucał na bruk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Arox said:

@Endrju

 

Jak boisz się samotności- kup sobie, o ile sytuacja finansowa pozwala, jakaś fajną brykę albo motór!

 

Rok temu ogarnąłem motocykl i wkręciłem się w turystykę motocyklową. Miałem sporo wątpliwości, ale bardzo mi to przypasowało. Statystycznie motocykliści to najszczęśliwsi ludzie na świecie i muszę przyznać, że odkąd mam motocykl, to jakoś tak mi lepiej na tym łez padole ;)

Wiosna idzie, zapisz się na prawko i ogarniaj moto. Całkiem sprawny i nie wymagający nakładów motocykl ogarniesz za 5-10 tysi, jak masz dobrą pracę to Cie to nie ruszy specjalnie. A frajda jest zajebista.

Przy okazji ja dojeżdżam do pracy na moto i odcinek, który furą zajmuje mi 25-30 minut, na moto pokonuję w 13-15.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Endrju napisał:

Mam ochotę wyjechać na urlop na miesiąc- nawet mam przyzwolenie w pracy na taki detox.

 

Największy opór to mieszkanie razem

Mieszkanie jest moje więc to tak, jakbym ją wyrzucał na bruk

No i na co czekasz Braciie? Na oklaski? A może na kopa w dupcie?! 

 

Skoro tak, to jako kierowca autobusu wstaję i zaczynam klaskać! A co?! Mam do tego prawo! :D

A zaraz po tym mentalny, solidny kopniak w dupcię, bez pardonu i przepraszam. Tak po męsku, od serca.

 

Masz złoty układ, ale skoro potrzebujesz- to ja przedstawiam Ci plan działania.

 

1. Umawiasz się w pracy na termin wolnego na detox.

2. Kupujesz drugi tel, najtańszy i zwykłą kartę- by tylko firma mogła się z Tobą połączyć, ewentualnie telefon do pewnego kumpla.

3. Kupujesz nowy zamek do drzwi. Zaufaj mi, to jedyne sensowne rozwiązanie.

4. Dzień przed wyjazdem ogłaszasz swojej, że się roztajecie i pakujesz ją.

5. Bycie prawdziwym Samcem zmusza do ostatniego poświęcenia się na rzecz byłej- odwozisz ją do rodziców bądź pod wskazany adres z tobołami.

6. W przypadku gdy nie chce opuścić mieszkania- informujesz, że za chwile zadzwonisz po policję. Jeżeli to nie odnosi skutku- rzeczywiście dzwonisz.

7. Po odwiezieniu wracasz, wyłączasz telefon który używasz na codzień, zmieniasz zamek w drzwiach i jedziesz nocować do kumpla albo do hotelu

8. Dnia następnego bawisz się na wakacjach niczym nie przejmując się. Nawet gdybyś musiał dobrać pieniądze z banku mikropożyczką- uważam, że naprawdę warto w tym przypadku. To są śmieszne koszty za uwolnienie się od cieni i myśli czy dobrze zrobiłem. 

9. Opisujesz nam Braciom jak spędziłeś wakacje. Takie "Pamiętniki z Wakacji". Nawet jeśli masz doła, jesteśmy od tego by Ci pomóc.

 

 

Co do wyrzucenia dziewczęcią. Masz złotą sytuację, bo mieszkanie jest tylko Twoje. Ona ma swój rozum i swoich rodziców. I swoją rodzinę. Proszę nie mieć wyrzutów sumienia. Ona poradzi sobie lepiej niż Ci wydaje się. Tu masz moje słowo.

 

Gdyby to była odwrotna sytuacja, to byś zobaczył swoje rzeczy spakowane w walizki na korytarzu i nowego gacha, który będzie pilnował byś szybciutko ulotnił się z ich gniazdka. Ona skropułów i wyrzutów sumienia nie miałaby.

 

A co za problem sprzedać auto i kupić coś innego? Jakieś fajne BMW E34  2,5 l motorem? :D Jeszcze na remont Ci wystarczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem "Stosunkowo dobry".

Jestem w trakcie lektury "Kobietopedia"

Moja świadomość chce odejść a podświadomość każe zostać.

Której się słuchać i która mnie oszukuje?

Dlaczego pytam? Ponieważ w książkach Marka opisuje się podświadomość jako dobro i również jako zło - może uchronić Ciebie przed cierpieniem albo to cierpienie potęgować.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim przejdę do reszty, muszę Ci wytłumaczyć jedną rzecz. Dla Duszy pojęcie "dobra" i "zła" jakie nasza świadomość rozróżnia poprzez moralność- nie istnieje. Dusza wywołuje u Ciebie cierpienie- bo idziesz w kierunku, który nie da Ci spełnienia, zupełnie przeciwnym do tego, co jest Ci przeznaczone i da spełnienie, albo unosisz się nad ziemią i masz skrzydła u ramion bo Twoja droga życiowa i wybory pokrywają się z Duszą.

 

Takim przykładem powyższego niech będzie wybór zawodu w życiu. Rodzina, znajomi, społeczeństwo (szkoła itd) wymagają od Ciebie byś został lekarzem, gdyż jesteś inteligentny, masz łatwość nauki i zapamiętywania i poradzisz sobie z kierunkiem. Lecz to powoduje u Ciebie ból i cierpienie. Na samą myśl o zostaniu lekarzem skręca Cię i źle się czujesz. Ale zostajesz nim. Rodzina Tobą się chwali, panie zabiegają o zaciążenie itd. Jesteś szanowany, na świeczniku... A chyłkiem, gdy nikt nie widzie- uciekasz do garażu czy warsztatu i robisz dla odpoczynku i z radością np. krzesło. I jest ono piękne. I zamiast spędzenia tam godziny- spędziłeś pięć i czujesz się wypoczęty. Bo dusza chce spełniać się jako stolarz, ale matrix narzucił Ci bycie lekarzem.

 

Wracając do Dobra i Zła. Nasza Dusza tego nie rozróżnia. Dopiero człowiek mając świadomość stworzył kodeksy, prawa, zarządzenia, które to regulują. Zostało to stworzone, by móc funkcjonować w bardziej złożonych strukturach niż rodzina- plemię, naród, rasa itd. Po to byś mógł bezpiecznie wyjść z domu i pójść do parku pobawić się z dzieckiem.  Rozumiesz?

 

Podświadomość każe Ci zostać, gdyż została tak zaprogramowana.

 

I nie chodzi tu o ten konkretny związek, tylko całość. Zostało narzucone Twej Duszy, iż musisz mieć kogoś. Dlatego jest taki rozdźwięk między świadomością a podświadomością. Masz tu namacalny, autopsyjny przykład jak matrix wpływa na Twoje życie.

 

I teraz, co ja bym zrobił? Brzmi to troszkę idiotycznie, czy dziwnie i na początku będziesz czuł się dziwnie i idiotycznie, ale zacząłbym rozmowę ze swoją Duszą/Podświadomością.

 

Jak to zrobić?

Jest to zarazem proste jak i trudne. Trudne, bo trzeba przełamać się psychicznie, oswoić.

 

Rozmowa polega na tym, że wyobrażasz sobie Duszę jako realną postać- kobietę, faceta, dziecko. Często możesz też nadać jej imię (zazwyczaj przychodzi to naturalnie, gdy zadasz jej pytanie o imię). Rozmowa polega na zadawaniu pytań. Np. Dlaczego uważasz, że ta i ta dziewczyna jest dla mnie odpowiednia? czy np. Chcesz stworzyć związek?

 

i teraz kilka zasad by odpowiednio porozmawiać:

1. Musisz się wyciszyć. Spacer na odosobnieniu, długa jazda samochodem z dobrą muzyką (nie radio- bo spikerzy rozpraszają), medytacja.

2. Musisz zadawać konkretne pytania.

3. Pytania muszą być proste. Dusza nie udzieli Ci odpowiedzi na pytanie 8 razy podrzędne i 5 nadrzędne...

4. Odpowiedź przyjdzie w postaci myśli, obrazu czy spokojnego odczucia (nie emocji!)- lub wszystkiego naraz.

 

Na początek nie za bardzo będziesz się w tym odnajdywał, gdyż matrix będzie przebijał i od razu będziesz tworzył cale historie.

 

To może być coś typu:

 

-Duszo, czy chcesz w życiu tworzyć związek z inną osobą?

I dusza odpowiada, że tak- czujesz np miłe, rozlewające się po Tobie ciepło.

-Duszo, czy związek z tą i ta dziewczyną jest tym odpowiednim?

I tu zalewa Cię niemiłe uczucie a przed oczyma stają obrazy Waszych kłótni.

 

Dusza dała Ci dwie jasne odpowiedzi, że chce związku, ale nie z tą kobieta.

 

I tu dochodzi matrix- zaczynasz sam racjonalizować przed sobą, że to ta jedyna, że innej nie znajdziesz, że jest mimo wszystko ok, mimo że świadomość bije na alarm... Wtedy też trzeba wytłumaczyć swojej Duszy jak małemu, 3-letniemu dziecku, dlaczego akurat nie ta kobieta. To jakbyś tłumaczył swojemu dziecku, dlaczego rozwodzisz się z mamusią. Przy czym Duszę, jak dziecko trzeba też wychować- a to praca na lata.

 

Przypomina to trochę, jakbyś swojego syna, córkę uczył życia, bawił się razem, czasem strofował za nieodpowiednie zachowanie. Wielu Braci może opisać sytuację, gdy z dzieckiem spędzili wspaniały dzień a potem zasnęli razem na kanapie przed telewizorem. Tak mniej więcej czuje się człowiek który dogra się z własną Duszą.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.