Skocz do zawartości

Dom czy samochód


gryczany

Rekomendowane odpowiedzi

Witam was bracia, mam delikatny problem. Zacznę od tego, że mam dwadzieścia jeden lat, aktualnie uczę się zaocznie i pracuję.
Od jakiegoś czasu obiecałem sobie, że zmienię samochód, bo chcę mieć nowszy, lepszy i wygodniejszy. Ten aktualny nie jest aż tak zły, ale po prostu wydaje mi się po tych dwóch latach za mały, oraz posiadający za mało mocy. 
W tym celu odłożyłem trochę gotówki i dobrałem kredytu... 
Dzisiaj rozświetlił mój umysł pomysł, że zamiast tego samochodu, który dla takiego młodego człowieka jak ja to będzie szpan i w ogóle, podejść do sprawy bardziej dojrzale i zacząć budować dom. 
Mam możliwość dobudowy do domu w którym mieszkam, nie robili by mi rodzice problemów. Kwestia tego czy jest możliwość podziału działki. 
Chciałbym poznać wasze opinie na ten temat. Czy korzystać z życia póki dwadzieścia jeden na karku, czy podejść dojrzale i przyszłościowo do tematu i powoli stawiać własne cztery kąty? :)
Wiem, dziwny temat jak na tak młodego człowieka, ale czasami się zastanawiam czy stawiać dom, czy pozwolić sobie na odrobinę luksusu. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pali ci sie, że już teraz musisz mieć?  Po drugie chcesz wywalić kasę na dobudowę i się uwiązywać.

 

Ja bym na razie kasę odkładał, pracował rozwijał się. Przed tobą jeszcze dużo, nie wiesz jakie szanse dostaniesz itp.

 

Kasę uzbierać jest długo i ciężko. Wydaje się szybko i przyjemnie. Czujesz że masz trochę gotówki przy dupie i kąpany w gorącej wodzie już chcesz ją wydać.  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
6 godzin temu, 2073 napisał:

Ile masz lat bo to wazne?

Przecież napisał.

 

Gdy byłem w Twoim wieku, żadna siła nie zniechęciła by mnie do posiadania czy wymiany samochodu. Zmieniałem nawet auta dość często, topiąc w nich sporo kasy, choć zawsze nadwyżkowej. Dały mi dużo frajdy, swobody podróżowania i wygody na codzień (dojazdy na uczelnię do pracy czy domu rodzinnego na weekend - 2x300 km). To były trochę inne czasy, na drogach było w porównaniu do dziś, niemal pusto a w mieście nie stało się w wiecznych korkach tracąc czas. Jeździło się szybko i przyjemnie. Od dawna jednak patrzę na auta jak na element funkcjonalny - ma na ile się da bezpiecznie, szybko i wygodnie, przewieźć z A do B i nie sprawiać możliwie problemów. Do tego nadaje się nawet jakiś poczciwy, niemłody "merol". Nie zmienia to jednak podstawowej sprawy - starzeją się i tracą na wartości jeszcze szybciej niż kobiety, kosztując porównywalnie ;). Na pewno nie wydał bym na samochód "ostatnich zaoszczędzonych" pieniędzy. To tylko blacha, sprzedana jako koncept społeczny. Wybieram komunikację publiczną. Po prostu nie mam czasu jeździć autem po mieście, ani potrzeby lansu wypasioną bryką. Na wakacje już też wolę polecieć samolotem niż tłuc się godzinami samochodem. Dlatego przez ostatnią dekadę wykręciłem tylko 80 tys km. 

 

W kwestii domu na polskiej wsi - dla mnie osobiście (podkreślam, że dla mnie) nie ma żadnej wartości. W wieku 21 lat, z dzisiejszej perspektywy, uznałbym że ma wręcz wartość ujemną. Jeśli chcesz jak chłop pańszczyźniany przywiązać się dobrowolnie do kawałka ziemi i odludnego miejsca, Twoja wola. Dziś świat jest większy i zwykle nie warto myśleć kategoriami "pańszczyźnianego". Inna sprawa, że piszę to z perspektywy posiadacza kawałka kamienicy w ścisłym centrum dużego miasta. W życiu nie zamieniłbym tego na domek na peryferiach, choć i taką fazę miałem kiedyś. Wspólnik, gdybym się z nim umówił na "piwo na starym", musi wracać taxi za 50 PLN do chaty, po której "tłucze się jak Żyd po pustym sklepie" odkąd potomstwo wyjechało. Ja wracam 5 minut pieszo, wesoło pogwizdując. Więc jeśli już, to proponuję rozważyć mieszkanie w dobrej lokalizacji większego miasta. Nawet jeśli wyjedziesz dokądkolwiek "za chlebem", zawsze je wynajmiesz, a dom na wsi Ci zgnije. Jesteś młodziak, dużo Ci się w życiu pozmienia. 

 

Tak Ci rzucam pod przemyślenie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A zeby wiecej korzystac - wez kredyt. Wszyscy tak robia. Jutro moze cie nie byc.

Niefart zaczyna sie gdy sie dzisiaj nie umarlo.

Trzeba kredyt splacic i to nie tylko jutro ale i za miesiac, rok, dziesiec.

Jak to mowia?

10 minut przyjemnosci i 25 lat spłacania rachunku?

 

Facet dobrze mysli.

Jesli w tym wieku mysli o budowie - musi byc niezly.

Jesli ten dom postawi i za 5 lat wylezie z kredytu (nie sadze zeby byl tak glupi aby wziac hipoteczny), za 8 lat baby będą go wozic SWOIMI samochodami i kłaść sie pod nim gdy tylko o tym wspomni.

Oby tylko nie dal zlapac sie jakiejs cwanej na tyle ze zacznie mu sie wydawac ze to ta jedyna, inna niz wszystkie.

Czemu wlasciwie miec tylko jedną jedyną gdy mozna miec kilka jedynych?

Jedną laskę do reprezentacji, inną co umie gotowac i liczyc, trzecią co się pieprzy jakby jutro mial byc koniec swiata...

i. t. d.

 

TO jest jedyna sluszna koncepcja.

 

Do Kota:

Jak widzisz - poglady znowu nam sie nie zgadzaja.

Albo przestane reagowac na twoje teksty albo zmądrzej bo ja na to jestem juz za stary.

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@gryczany Jakie masz plany na życie zawodowe?

Jak i gdzie chciałbyś pracować? Tam też inwestuj kasę.

Jeżeli masz perspektywy i plany mieszkać z rodzicami i dobrze rokującą pracę w pobliżu to zadbaj o status prawny działki i buduj.

W każdym innym przypadku ulokuj na lokacie w necie znajdziesz propozycje %.

 

Dnia 4.03.2017 o 00:14, gryczany napisał:

mam dwadzieścia jeden lat,
Od jakiegoś czasu obiecałem sobie, że zmienię samochód,  posiadający za mało mocy. 

 

W tym wieku każde auto będzie miało za mało mocy ;)

Przynajmniej raz w tyg. czytam w lokalnych gazetach o śmierci młodego/młodych ludzi bo za dużo gazu dali lub byli na podwójnym gazie i nie wyrobili na zakręcie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Ja sobie kupiłem samochód z salonu w styczniu (mój pierwszy wogóle). Ma w czerwcu przejechane całe 1008 km. Służbowym więcej potrafiłem zrobić w tydzień.

 

Niektórzy powiedzą po co kupowałem. Odpowiedź zwiększyć swoje możliwości. Teraz mogę łatwo zmienić pracę albo pracę+województwo. Większość firm jest w strefach ekonomicznych a tam dojazd bez własnego transportu jest praktycznie niemożliwy.

 

Sam myślę nad zakupem ziemi + budowa domu. Jest to możliwe w około 5 lat bez większęgo oszczędzania. Ale znowu po co. Pracuję tylko w delegacji teraz. ~6-10 dni w miesiącu mieszkam z rodzicami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybacz, ale oba pomysły kompletnie absurdalne. Wiązanie się z rodzicami to katastrofa - z wielu względów. Mogą Cię kiedyś zmusić do zamieszkania z kimś z rodziny, źle się zachowywać, możesz mieć szansę gdzieś wyjechać do lepszego kraju, możesz mieć żonę która przejmie dom za pomocą np. pomówienia o pedofilię, i skażesz rodziców na przebywanie z nią...

 

Po co lepsze auto w kredycie? Jeździ to jeździj, ile mocy trzeba, skoro masz wszędzie do 50km/h? 

 

Kredyt trzeba spłacać - co ogranicza mocno człowieka.

 

Moja rada. Zainwestuj hajs który masz, kredyt szybko spłać. Za kilka lat będziesz coś miał, a jak teraz wszystko rozjebiesz i np. stracisz pracę czy siądzie zdrowie, będzie katastrofa.

 

Mądry za młodu inwestuje, naiwny wyrzuca hajs i nie inwestuje. Smutna prawda.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, MoszeKortuxy napisał:

Zbuduj dom. Bez rodziców. Będziesz bardziej wolny i będziesz "Panem w swoim domu" :D

Idealnie. Nigdy w życiu bym nie chciał mieszkać z rodzicami. Są plusy i minusy, ale możesz latami inwestować starać się i usłyszysz "to nasza ziemia i my decydujemy!" - i będą mieć rację. Auto można rozbić, może się zapalić, mogą ukraść. Zawsze możesz kupić lepsze ale zadłużanie się to kiepski pomysł.

 

Ewentualnie może mieszkanie tylko uwaga, trzeba się na tym znać i chłodno kalkulować. Jeżeli weźmiesz kredyt i wynajmiesz mieszkanie teoretycznie lokatorzy będą spłacać raty (czynsz na Twoje konto) a mieszkanie Ci zostaje po x latach.

 

Zawsze możesz iść za radą Marka on wie co mówi.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez wolnej gotówki nie uświadczysz poczucia prawdziwej niezależności.  Więc najdojrzalej podejdziesz do tematu jeśli odłożysz trochę grosza i zainwestujesz w coś co w dowolnej chwili możesz z zyskiem spieniężyć. 

Takie rzeczy jak dom czy samochód to generatory kosztów - matrix podpowiada wprawdzie, że to jest celem, ale jak będziesz musiał z dnia na dzień wyłożyć na naprawę jednego czy drugiego te parę koła to zadasz sobie pewnie pytanie w jaki inny sposób mógłbym wydać te pieniądze. ;)

Edytowane przez Herbu Mizogin
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszę z pewnej życiowej perspektywy.

Mając lat >27 jak rękawiczki, prawie co roku, zmieniałem sportowe samochody. Znaczy się coupe...

Trochę tego było.

Frajdę miałem - to z plusów.

Z minusów - poszło na to dużo pieniędzy, bo każde auto kupowałem za 100% ceny, dokładałem do eksploatacji, a później odsprzedawałem za dużo mniejsze pieniądze. 

Ot taka 'FUN SKARBONKA'.

 

Gdybym za te pieniądze kupił ziemię, mieszkania czy zainwestował w coś trwalszego - z perspektywy życiowej wyszedłbym lepiej pod względem materialnym.

 

Więc musisz sobie sam odpowiedzieć:

 

NATYCHMIASTOWA GRATYFIKACJA O WARTOŚCI 50 JEDNOSTEK TERAZ czy ODROCZONA W PRZYSZŁOŚCI GRATYFIKACJA O WARTOŚCI 150 JEDNOSTEK.

 

S.

 

PS. I tak kupisz samochód ... ;) Spoko, rozumiem doskonale :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam zasadę, że samochód mogę kupić za wartość 2-3 tygodni pracy, czyli tyle życia mogę na niego poświęcić, a koszty utrzymania miesięcznie łącznie z paliwem nie powinny przekraczać 5-10% dochodów miesięcznie. 

 

Jak zarobisz w huj siana w tak krótkim czasie to oczywiście kupujesz droższe jak chcesz, przy założeniu, że utrzymanie Cię nie dobije. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się niedawno zastanawiałem czy lepiej oszczędzić pewną sumę, którą chcę wypracować i kupić sobie "wymarzone" auto, ale doszedłem do wniosku, że to bez sensu. Kupując sobie lepsze auto pytanie czy stać mnie będzie na jego utrzymanie jak coś droższego walnie. Postanowiłem, że zainwestuje to albo w siebie (kursy językowe np.) lub pewien projekt nad którym się głowie. Jak nikt Cię nie pogania to lepiej odkładać i mieć jak najwięcej wkładu, a może trafi się jakaś okazja do pomnożenia kapitału? Masz gdzie mieszkać i co jeść to teraz lepiej skupić się na wzmocnieniu swojej pozycji zawodowej, materialnej itd., a jak już będziesz sobie budował dom to na lata ze wszystkimi wodotryskami. Jak coś na szybko to lepsze chyba mieszkanie w mieście.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Temat co prawda niezbyt świeży i autor pewnie już zadecydował co zrobić, ale wtrącę swoje przemyślenia.

 

Mam kolegę, który w Twoim wieku kupił auto - 10 letnią Vectrę za prawie 30 tysięcy złotych. Fakt, że jest to chyba najbogatsza wersja, z 2 litrowym, turbo benzynowym silniku, ale druga sprawa, że wziął na to 25 tysięcy kredytu, który spłaca już 3 rok (w międzyczasie brał mniejsze kredyty na dosyć drogie naprawy) i jak już to spłaci, to sprzeda go za 12-16 tysięcy, czy było warto? Na początku na pewno, teraz żałuje swojej decyzji i nie wziąłby już kredytu na samochód.

 

Ja na Twoim miejscu (jestem w podobnej sytuacji - zarabiam więcej niż wydaję, mieszkam jeszcze z rodzicami) odkładam, jednocześnie rozwijając się zawodowo (studia zaoczne i dodatkowe projekty w wolnym czasie). To co się odłożyć udaje to wpłacam sobie na lokaty i jakieś tam drobne procenty zawsze zysku jest. Docelowo jest to kwota wkładu własnego na mieszkanie, bo jak pójdzie tak dalej to za 2-3 lata wezmę kredyt (na jakieś 10 lat, w planach szybsza spłata), gdzie będę miał prawie że 40% wkładu własnego.

Samochód mam o równowartości 2,5 mojej wypłaty i nawet nie myślę o tym, żeby go na ten moment zmieniać, kiedyś kupię sobie coś lepszego, na ten moment w zupełności wystarcza. 

 

Co do mieszkania/domu - najlepiej minimum 30 minut drogi od rodziców, taką radę kiedyś usłyszałem i chyba coś w tym jest ;).

 

W każdym razie - co nie wybierzesz, to powodzenia. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Nigdy nie kupuj/buduj mieszkania/domu koło rodziców. Będziesz czół oddech rodziców na plecach.
2. Nie bierz kredytu na auto. Sam tak zrobiłem. Mimo, że wziąłem kredyt na kartę kredytową a później rozbiłem to na raty. Dzięki temu nie płace 40% odestek jak w banku a tylko ok 5%. Popytaj w bankach o takie coś. NIE BIERZ KREDYTU ODDASZ 40% odestek.

3. Kup mieszkanie. Jakiekolwiek za gotówkę. 1) Masz już jakis majątek i możesz je wynająć. 2) masz jedno mieszkanie i zbierasz siano na drugie.
4. Zainwestuj w coś.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A gdyby tak kase na dom odłożyć, dołożyć kredyt, a później zainwestować... 

Za 100 000 chaty nie wybudujesz wiec musisz mieć więcej. 

Skoro masz wiecej to aż strach się bać na ile "niewypałów biznesowych" mozesz sobie pozwolić.

Daje sobie głowę uciąć ze prędzej Ci jakiś biznes wypali nim się kasa skończy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 7.07.2017 o 19:48, qbacki napisał:

Skoro masz wiecej to aż strach się bać na ile "niewypałów biznesowych" mozesz sobie pozwolić.

 

Oj, może być to jeden i jeszcze zostaniesz z długami. Na biznes trzeba mieć dobry pomysł i łeb do jego prowadzenia. :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inwestuje sie w cos co przyniesie dochod a nie w cos co cie bedzie ssać non-stop.

Wóz nawet jak stoi traci 6000 rocznie, taki przecietny.

Mieszkanie rosnie w cenie caly czas plus daje dochod z wynajmu, choc nieduzy.

Ci co licza ile to sie kosi kasy za nic zapominaja o kosztach i o tym ze po kulturalnym gosciu co wynajmowal chate 2-3 lata trzeba w niej zrobic generalny remont co znacznie obniza sumaryczna korzysc.

Po niekulturalnym jest znacznie gorzej.

A jeszcze czasami nie da sie takiego wyrzucic z wlasnej chalupy.

Takie prawo dla dobra obywateli ustalono.

 

Zbieranie kasy zeby kupic chate za gotowke to nierealny pomysl.

Zanim nazbierasz 500k - mieszkanie podskoczy z 500 na 800.

Gdy bedziesz mial 800 - ono bedzie kosztowac milion.

Odkad pamietam tak bylo.

Jednak wziecie kredytu na 20-30 lat to wiecej niz wiezienie, to samobojstwo.

Bierzesz 400, oddajesz 1400.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.