Skocz do zawartości

Zagłaskiwanie misia - schemat. Niskie poczucie wartości. Jak się z tego wyzwolić?


Rekomendowane odpowiedzi

Zakładam ten temat, ponieważ zauważyłam powtarzającą się w moich znajomościach z mężczyznami prawidłowość i zastanawiam się czy moje wnioski z męskiej perspektywy, co do tego są słuszne. Zależy mi też na zdaniu kobiet, jeśli miały podobny problem.

 

W moich ostatnich kilku krótszych (kilka miesięcy) relacjach, działa motyw, który każe mi sądzić, że robię coś takiego, co powoduje, że początkowo zainteresowani, starający się mężczyźni zaczynają szybko traktować mnie jak kumpelę - pocieszyciela - plasterek, a przestają widzieć we mnie osobę o którą chcieliby się starać. Dlaczego plasterek? Bo gdzieś w trakcie trwania tej znajomości, po nakarmieniu wsparciem, facet dokonuje wielkiego postanowienia, że zmieni swoje życie.(Mój ex uciekł z dysfunkcyjnej relacji z ojcem zmieniając pracę, mężczyzna z którym się spotykałam też podobnie, absolutnym hitem sezonu był niechlubny przypadek faceta który zakończył szemraną działalność po nocy ze mną). I nie byłoby w tym nic, z czego nie należałoby się cieszyć, gdyby nie fakt, że po tym postanowieniu odsuwa mnie od siebie, ja zaczynam się szarpać i kontrolować (tak, tak.. wiem że w takim dawaniu z siebie chodzi też o kontrolę) zapewnieniami że jestem gdyby mnie potrzebował, walczyć o konfrontację do której właściwie nie dochodzi.  

 

Epickim motywem, jest także ten że próbują wracać do mnie po kilku miesiącach , ale tu nie podejrzewałabym wielkiej tęsknoty i uświadomienia, raczej chęć sprawdzenia czy znów się uda. Bo może jestem łatwą opcją która i tak przytuli misia? (Łatwą mentalnie i to jest najgorsze. Do seksu dochodzi wkurzająco dla facetów późno (dodam, że jesteśmy już mocno dorosłymi ludźmi, nie nastolatkami). Mam blokadę przed niewinnym pogłaskaniem kogoś nawet z własnej inicjatywy.. Zauważyłam też, że mają wątpliwości czy w ogóle kręcą mnie fizycznie, bo flirtuję drobnymi złośliwostkami, ale raczej nie przytulę się sama. Tym bardziej nie zacznę dobierać)

 

Jednym wytłumaczeniem jest to, że przyciągam takich mężczyzn, połamanych życiowo, którzy potrzebują po prostu kogoś do wygadania się. Więc od początku nie ma mowy o dostatecznym zainteresowaniu. I to rozwiązuje problem.

Drugim, że po prostu brakuje mi czegoś. Być może jestem niewystarczająco ciekawa, atrakcyjna, za bardzo męcząca albo nudna. Ta wersja wchodzi w grę, bo odstraszałam już facetów o naprawdę różnych poziomach atrakcyjności. Czy był to zwyczajny chłopak z kiepską pracą, czy "szał macicy starych panien" typu przystojny, inteligentny biznesmen.

 

Trzecim, że moje opiekuńczo kontrolujące działania, zagajanie z flirtem, są odbierane jako gonienie ich, matkowanie i zaczynają się odsuwać. Albo uznają, że i tak zawsze będę, więc nie ma o co się starać. Generalnie coś w tej teorii też mi pasuje, bo wiem jak działa moja nadopiekuńcza matka - zagłaskując najpierw innych na śmierć, dając i oczekując że inni docenią ją za to. Mam niezbyt wysokie poczucie własnej wartości, więc bardzo prawdopodobne, że pozaświadomie działam tak samo - daję, żeby mnie potrzebowali i uznali za wartościową, w sensie takiego pokazywania "zobacz jakie fajne mam zabawki", a boję się odrzucenia. Do tego po prostu wszystko we mnie krzyczy, że staram się za bardzo i że za bardzo mi zależy. Być zabawniejsza niż jestem, sypać żartami..i tak dalej. Zauważyłam też, że nie potrafię wymagać od facetów, aby to oni mogli zadbać o mnie. Nawet propozycje odwiezienia mnie do domu spotyka się z moim oporem, bo nie chcę kogoś wykorzystywać.

 

Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że ja się początkowo nawet wzbraniam przed kontaktem, bo związki źle mi się kojarzą, nie znoszę napięcia i wolę być sama, ale później zaczynam walczyć bo zasmakowuje w tym, że ktoś jest i w efekcie i tak boję się stracić osobę. Wolę żeby ktoś rzucił mnie od razu, niż żyć w napięciu. 

 

Czy rzeczywiście dla mężczyzn takim ważnym przy docenieniu kobiety jest ten aspekt zdobywania i starania się? Czy moje poczucie własnej wartości jest tu kluczowe? Celuję w niewłaściwych facetów?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W jakim jesteś wieku? Obstawiam, że około 30stki z tego co czytam.

 

Widzisz dla kobiet około 30stki jest bardzo bardzo mało towaru na rynku. Tzn facetów chcących świadomie wchodzić w związki z kobietami. Ci co zostali sami to albo mają za sobą już żony, dzieci, związki albo żyją sami i nie chcą wchodzić w związki z różnych powodów. Albo zaindoktrynowani biali rycerze "starzy kawalerowie" panicznie chcący się ożenić i łapiący na siłę i zdesperowani. Kobiety to wyczuwają i wiesz jak to działa, podobno też tacy są. Są też tacy co podrywają, zaliczają tzn pieprzą panienkę aż ta ich znudzi albo zacznie wykazywać syndromy pójścia z tym wszystkim dalej w stronę związku.

 

To mój punkt widzenia ale poparty również zeznaniami Pań jak w tym jest. Znam kilka jeszcze atrakcyjnych 30stek..... są same. Jak się jakiś pojawi zaraz znika. Mechanizm opisałem wyżej.

 

Możesz tez to wziąć pod uwagę przy ocenie Twojej sytuacji.

 

Ci co się już związali to są związani. Wolni faceci po 30stce zrozumieli, że "paradoksalnie" wygrali i otwarli sobie bukiet możliwości. Sposoby życia, jego spędzania, wyboru w tym kobiet.

 

Klucz to wiek, przedział wiekowy w jakim szukasz. Również Twoja atrakcyjność fizyczna. Matkowanie to zła cecha oducz się tego jak najszybciej.

Edytowane przez SennaRot
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minutes ago, Fukacz said:

Mam blokadę przed niewinnym pogłaskaniem kogoś nawet z własnej inicjatywy

To się wyczuwa i jest to odpychające.

28 minutes ago, Fukacz said:

flirtuję drobnymi złośliwostkami

Tobie się tak wydaje, a w rzeczywiśtości jesteś po prostu chamowata.

 

29 minutes ago, Fukacz said:

raczej nie przytulę się sama. Tym bardziej nie zacznę dobierać

Kompletny brak inicjatywy jest odpychający.

 

30 minutes ago, Fukacz said:

Być może jestem niewystarczająco ciekawa, atrakcyjna, za bardzo męcząca albo nudna.

Prawdopodobne.

 

31 minutes ago, Fukacz said:

moje opiekuńczo kontrolujące działania, zagajanie z flirtem, są odbierane jako gonienie ich, matkowanie

Mieszasz pojecia, niemniej dobrze kombinujesz, matkowanie jest odpychające.

 

31 minutes ago, Fukacz said:

Mam niezbyt wysokie poczucie własnej wartości

Wszelkie poradniki mówia, aby unikać takich kobiet. I słusznie.

 

32 minutes ago, Fukacz said:

Nawet propozycje odwiezienia mnie do domu spotyka się z moim oporem, bo nie chcę kogoś wykorzystywać.

Ręce opadają.

 

33 minutes ago, Fukacz said:

wolę być sama

To sie wyczuwa.

34 minutes ago, Fukacz said:

Czy moje poczucie własnej wartości jest tu kluczowe

Tak, poniewasz warunkuje Twoje zachowanie, a z opisu wynika, że zachowujesz sie jak porąbana.

Sama mówisz, że masz niskie poczucie swojej wartości - a niby dlaczego ktoś miałby sie starać o kogoś, kto nie lubi sam siebie?

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, SennaRot napisał:

W jakim jesteś wieku? Obstawiam, że około 30stki z tego co czytam.

 

Widzisz dla kobiet około 30stki jest bardzo bardzo mało towaru na rynku. Tzn facetów chcących świadomie wchodzić w związki z kobietami. Ci co zostali sami to albo mają za sobą już żony, dzieci, związki albo żyją sami i nie chcą wchodzić w związki z różnych powodów. Albo zaindoktrynowani biali rycerze "starzy kawalerowie" panicznie chcący się ożenić i łapiący na siłę i zdesperowani. Kobiety to wyczuwają i wiesz jak to działa, podobno też tacy są. Są też tacy co podrywają, zaliczają tzn pieprzą panienkę aż ta ich znudzi albo zacznie wykazywać syndromy pójścia z tym wszystkim dalej w stronę związku.

 

To mój punkt widzenia ale poparty również zeznaniami Pań jak w tym jest. Znam kilka jeszcze atrakcyjnych 30stek..... są same. Jak się jakiś pojawi zaraz znika. Mechanizm opisałem wyżej.

 

Możesz tez to wziąć pod uwagę przy ocenie Twojej sytuacji.

 

Ci co się już związali to są związani. Wolni faceci po 30stce zrozumieli, że "paradoksalnie" wygrali i otwarli sobie bukiet możliwości. Sposoby życia, jego spędzania, wyboru w tym kobiet.

 

Klucz to wiek, przedział wiekowy w jakim szukasz. Również Twoja atrakcyjność fizyczna. Matkowanie to zła cecha oducz się tego jak najszybciej.

Tak, przed. I to jest dodatkowy problem, który pojawił się z czasem, a który pewnie z czasem zacznę odczuwać bardziej, ale wstyd przyznać, ten kluczowy miałam dobre parę lat temu. Niewiele się w tej kwestii zmieniło. Więc wolę skupiać się na rzeczach, na które mam wpływ i zmieniać mogę.Na ten moment jeszcze nie mam jako takiego problemu ze spotykaniem facetów, którzy potencjalnie chcieliby być w związku. Problem widzę w sobie, bo początkowo są bardzo zauroczeni i to się czuje, wobec mojego dystansu dość szybko pojawia się sugestia, że "wiesz, ja bym z Tobą mógł" i "jak się chce czegoś od kogoś to się próbuje". Ale w tym momencie w mojej głowie pojawia się blokada i strach, że On też w końcu odejdzie, albo że ma krzywe intencje i dlatego mówi o tym tak szybko. I w ogóle, że takie decyzje podejmuje się po jakimś dłuższym znaniu się, nie po kilku randkach. Wtedy zaczynam sabotować relację, bo szukam dowodów tego że chce mnie wykorzystać. Nawet mówię tym facetom, że czuję jakbym marnowała ich czas i nie wiem dlaczego jeszcze tu są, tym bardziej nie rozumiem, dlaczego nie znajdą sobie kogoś młodszego i bezproblemowego. Albo dlaczego mieliby płacić za czyjeś spieprzenie. Wkurzyłam już tym faceta, wręcz ostatni niebezpośrednio zasugerował mi, że się tym zmęczył. 

 

I tu owszem, spotykając kogoś zdesperowanego, może by wytrzymał. Ale tego z kolei ja nie wytrzymałabym, bo widzę sama jak się zachowuję i męczę, nie wnosząc w czyjeś życie dobrych emocji. Jak mam robić komuś toksykę w życiu, wolę sama się usunąć.

 

Co do urody, to i tak pewnie nie będę obiektywna. Na pewno jest wystarczająca by przyciągnąć zaproszenia na randkę od atrakcyjnych facetów, ale niewystarczająca by zatrzymać ich przy sobie tylko ze względu na nią. Ale i szczerze powątpiewam czy atrakcyjny facet trzymałby się najpiękniejszej kobiety tylko ze względu na urodę. Ładnych kobiet jest dużo.

 

Godzinę temu, Adams napisał:

Tobie się tak wydaje, a w rzeczywiśtości jesteś po prostu chamowata.

Właśnie nie wiem czy przekraczam tę granicę, na pewno potrafię być bardzo złośliwa gdy się bronię, poza tym sama lubię dogryzanie.

Godzinę temu, Adams napisał:

Kompletny brak inicjatywy jest odpychający.

Tak się po części domyslałam. Moja inicjatywa przejawia się w wyrażaniu zainteresowania słowami, nie mam problemu żeby sama odezwać się do faceta, podtrzymywać kontakt, ale fizycznie nie robię nic.

Godzinę temu, Adams napisał:

Mieszasz pojecia, niemniej dobrze kombinujesz, matkowanie jest odpychające.

A gdzie pomieszałam?

Godzinę temu, Adams napisał:

Ręce opadają.

Wiem, ale po prostu nie chcę żeby facet myślał, że robię z niego szofera albo bankomat i dlatego się z nim spotykam, poza tym głupio mi kiedy widzę że facet jest zmęczony a i tak proponuje -.-

Godzinę temu, Adams napisał:

Tak, poniewasz warunkuje Twoje zachowanie, a z opisu wynika, że zachowujesz sie jak porąbana.

Sama mówisz, że masz niskie poczucie swojej wartości - a niby dlaczego ktoś miałby sie starać o kogoś, kto nie lubi sam siebie?

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja to wiem. Wiem też, że nie uleczy mnie z tego żadna relacja, bo ludzie nie chcą płacić za czyjeś błędy. Ale kompletnie nie wiem jak mam z tego uciec. Każda kolejna porażka spowodowana tym jak się zachowuje, ostatecznie utwierdza mnie w przekonaniu, że czegoś mi brakuje i muszę nadrabiać. I heja, kółko toczy się dalej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli zróbmy sobie takie małe podsumowanie pacjentki i na czym tutaj operujemy:

- brak inicjatywy z Twojej strony, tylko gadanie i gadanie (rzygać się chce tą kobiecą biernością)

- sypiesz złośliwościami i myślisz że w ten sposób coś zdziałasz (na cholerę facetowi złośliwa kobieta?)

- sama się nie przytulisz, innych rzeczy też sama nie zrobisz pewnie, bo "on jest facetem, niech on to robi"

- niskie poczucie własnej wartości i pewnie myślisz, że facet Ci je podniesie (jesteś wampirem energetycznym)

- facet chce Cię odwieźć, odmawiasz a później będziesz narzekała, że ten dziad niczego nie chce zrobić dla Ciebie

 

Zaskoczę Cię, jak facet spotyka się ze ścianą bazującą na słowie NIE (tego nie, tamtego nie, tego też nie), to nie będzie jak debil przebijał się przez tą ścianę tylko oleje ją ciepłym moczem i pójdzie do kobiety, która wykaże jakąkolwiek inicjatywę i sama będzie dążyła do kontaktu fizycznego z nim. Do tego nie będzie złośliwa tylko sprawi, że będzie przyjemnie spędzał czas i nie będzie wysysała z niego energii bo, niespodzianka, on już stracił dużo energii w trakcie swojego dnia na pracę / realizację pasji / dążenie do realizacji swoich celów. Reprezentujesz standardowe księżniczki XXI wieku, gdzie chcesz działań tylko od misia a sama nic nie zrobisz, bo jeszcze się nie daj Boże będziesz musiała wysilić. Game over.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, HORACIOU5 napisał:

Czyli zróbmy sobie takie małe podsumowanie pacjentki i na czym tutaj operujemy:

- brak inicjatywy z Twojej strony, tylko gadanie i gadanie (rzygać się chce tą kobiecą biernością) - To jest prawda doktorze. 

- sypiesz złośliwościami i myślisz że w ten sposób coś zdziałasz (na cholerę facetowi złośliwa kobieta?) - To chyba jednak też :(

- sama się nie przytulisz, innych rzeczy też sama nie zrobisz pewnie, bo "on jest facetem, niech on to robi" - Sama się nie przytulę bo boję się, że zostanę odepchnięta. I dlatego zachowuję się sztywno. Co do innych rzeczy, jeśli mówisz o inicjowanie prób spędzania czasu, to zdecydowanie nie. 

- niskie poczucie własnej wartości i pewnie myślisz, że facet Ci je podniesie (jesteś wampirem energetycznym) - jak napisałam nie wierzę w to.

- facet chce Cię odwieźć, odmawiasz a później będziesz narzekała, że ten dziad niczego nie chce zrobić dla Ciebie - kompletnie nietrafione. Uważam wręcz przeciwnie, że faceci i tak za dużo dla mnie robią. A już na pewno nie mam problemów z docenieniem i słowem "dziękuję".

 

Zaskoczę Cię, jak facet spotyka się ze ścianą bazującą na słowie NIE (tego nie, tamtego nie, tego też nie), to nie będzie jak debil przebijał się przez tą ścianę tylko oleje ją ciepłym moczem i pójdzie do kobiety, która wykaże jakąkolwiek inicjatywę i sama będzie dążyła do kontaktu fizycznego z nim. Do tego nie będzie złośliwa tylko sprawi, że będzie przyjemnie spędzał czas i nie będzie wysysała z niego energii bo, niespodzianka, on już stracił dużo energii w trakcie swojego dnia na pracę / realizację pasji / dążenie do realizacji swoich celów. Reprezentujesz standardowe księżniczki XXI wieku, gdzie chcesz działań tylko od misia a sama nic nie zrobisz, bo jeszcze się nie daj Boże będziesz musiała wysilić. Game over.

Początek bardzo trafny, ale co do końcówki to nietrafiona. I staram się i inicjuję. Problem w tym, że chyba w niewłaściwych obszarach, albo w połączeniu z tym gadaniem jest to odbierane jako matkowanie i coś na siłę..

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Fukacz napisał:

Więc wolę skupiać się na rzeczach, na które mam wpływ i zmieniać mogę.Na ten moment jeszcze nie mam jako takiego problemu ze spotykaniem facetów, którzy potencjalnie chcieliby być w związku.

 To się szybko zmieni za kilka lat. Nie drwię, nie ciśnieniuję ale chcę abyś zdała sobie z tego sprawę.

 

Nie matkuj facetom. Żaden tego nie lubi. Są takie terytoria i sprawy gdzie zaburzasz poważnie strefę komfortu faceta wchodząc w nie. Jeśli chcesz sam wprowadzi. Jeśli tego nie robi nie matkuj i nie naprawiaj ich. Paradoksalnie psujesz tym tylko co w konsekwencji prowadzi do oddalenia Was względem siebie.

 

Twoje niskie poczucie wartości to efekt wychowania. Pozostałości z dzieciństwa. Podobnie czuję z tym "strachem" że odejdzie facet.

 

Edytowane przez SennaRot
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Fukacz napisał:

Problem w tym, że chyba w niewłaściwych obszarach, albo w połączeniu z tym gadaniem jest to odbierane jako matkowanie i coś na siłę..

 

Sama sobie na to odpowiedziałaś:

 

3 godziny temu, Fukacz napisał:

Trzecim, że moje opiekuńczo kontrolujące działania, zagajanie z flirtem, są odbierane jako gonienie ich, matkowanie i zaczynają się odsuwać.

 

Zamiast zachowywać się jak kobieta, z którą facet chciałby spędzić czas i odprężyć się przy niej, to zachowujesz się jak jego mamusia, która wytyka mu błędy i próbuje mówić co ma robić. Mężczyzna nie chce chodzić na randkę z własną matką, czaisz? Do tego jeszcze złośliwości i chęć na spędzanie czasu z taką kobietą drastycznie spada. Dodatkowo tak jak napisałem, konkretny facet rozliczy Cię z tego, czy oprócz Twojego gadania potrafisz też przekuć słowa w czyny. Nie? No to sorry, żegnamy się. Nie masz pojęcia jakie nudne jest słuchanie kolejnej kobiety, która tylko gada i nic nie robi.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

4 godziny temu, Fukacz napisał:

W moich ostatnich kilku krótszych (kilka miesięcy) relacjach, działa motyw, który każe mi sądzić, że robię coś takiego, co powoduje, że początkowo zainteresowani, starający się mężczyźni zaczynają szybko traktować mnie jak kumpelę - pocieszyciela - plasterek, a przestają widzieć we mnie osobę o którą chcieliby się starać. Dlaczego plasterek? Bo gdzieś w trakcie trwania tej znajomości, po nakarmieniu wsparciem, facet dokonuje wielkiego postanowienia, że zmieni swoje życie.(Mój ex uciekł z dysfunkcyjnej relacji z ojcem zmieniając pracę, mężczyzna z którym się spotykałam też podobnie, absolutnym hitem sezonu był niechlubny przypadek faceta który zakończył szemraną działalność po nocy ze mną). I nie byłoby w tym nic, z czego nie należałoby się cieszyć, gdyby nie fakt, że po tym postanowieniu odsuwa mnie od siebie, ja zaczynam się szarpać i kontrolować (tak, tak.. wiem że w takim dawaniu z siebie chodzi też o kontrolę) zapewnieniami że jestem gdyby mnie potrzebował, walczyć o konfrontację do której właściwie nie dochodzi.  

 

Epickim motywem, jest także ten że próbują wracać do mnie po kilku miesiącach , ale tu nie podejrzewałabym wielkiej tęsknoty i uświadomienia, raczej chęć sprawdzenia czy znów się uda. Bo może jestem łatwą opcją która i tak przytuli misia? (Łatwą mentalnie i to jest najgorsze. Do seksu dochodzi wkurzająco dla facetów późno (dodam, że jesteśmy już mocno dorosłymi ludźmi, nie nastolatkami). Mam blokadę przed niewinnym pogłaskaniem kogoś nawet z własnej inicjatywy.. Zauważyłam też, że mają wątpliwości czy w ogóle kręcą mnie fizycznie, bo flirtuję drobnymi złośliwostkami, ale raczej nie przytulę się sama. Tym bardziej nie zacznę dobierać)

Stwierdzilabym raczej, ze to Ty testujesz mezczyzn:) prawdopodobnie najpierw pokazujesz, ze chcesz byc dla faceta przyjaciolka, radzisz mu, probujesz pomoc mu w rozwiazaniu problemow, a potem....

 Mam niezbyt wysokie poczucie własnej wartości, więc bardzo prawdopodobne, że pozaświadomie działam tak samo - daję, żeby mnie potrzebowali i uznali za wartościową, w sensie takiego pokazywania "zobacz jakie fajne mam zabawki", a boję się odrzucenia. Do tego po prostu wszystko we mnie krzyczy, że staram się za bardzo i że za bardzo mi zależy. Być zabawniejsza niż jestem, sypać żartami..i tak dalej. Zauważyłam też, że nie potrafię wymagać od facetów, aby to oni mogli zadbać o mnie. Nawet propozycje odwiezienia mnie do domu spotyka się z moim oporem, bo nie chcę kogoś wykorzystywać.

Odsuwasz ich od siebie, chcesz, ale nie chcesz czyli...nie wiesz sama o co Ci chodzi...lubisz jak sie Ciebie radza, bo czerpiesz z tego emocje, satysfakcje, ze Cie potrzebuja, ale jak do czegos ma dojsc odsuwasz sie.

 

Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że ja się początkowo nawet wzbraniam przed kontaktem, bo związki źle mi się kojarzą, nie znoszę napięcia i wolę być sama, ale później zaczynam walczyć bo zasmakowuje w tym, że ktoś jest i w efekcie i tak boję się stracić osobę. Wolę żeby ktoś rzucił mnie od razu, niż żyć w napięciu. 

Szukasz ciagle emocji, a takie przepychanki emocjonalne wspaniale Ci ich dostarczaja. Wolisz byc sama? Naprawde? - Nie sadze:)) 

Jesli chodzi o relacje, brak inicjatywy z Twojej strony, subtelnego flirtu, zamiast zlosliwych docinek powoduje, ze facet traci Toba zainteresowanie.

Czyli szukasz tej atencji, ale robisz wszystko,  zeby ja stracic:) chaos totalny:)

A teraz ubzduralas sobie, ze napiszesz ta historie na forum, nakladajac na koniec przykrywke w postaci wytlumaczenia, ze wina jest Twoja niska samoocena:))) i damy Ci rady rodem z Pudelka czy innego babskiego forum:)) typu: " to dranie, jak mogli Ciebie nie docenic, tak im pomagalas" albo " nie martw sie kochana, idz na zakupy, kup sobie nowe buty czy torebke, od razu poprawi sie Twoje poczucie wartosci" :lol: 

Niestety moja droga to tak nie dziala.

Dalam Ci bana, bo w ferworze emocji zlamalas jedna z zasad regulaminu forum, wiec przemysl sobie jeszcze raz o co Tobie naprawde chodzilo tym wpisem:))

 

Pozdrawiam serdecznie Eleanor :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eleanor, poniekąd o tym napisałam - że owszem, testuję czyjeś intencje wobec siebie. Natomiast uważam, że o ile w pewnych granicach to jest normalne i sensowne, w moim przypadku nie ma takiego zapewnienia, które sprawiłoby, że poczułabym że faktycznie jestem w tej relacji chciana i nie czuję, że nie muszę się upewniać czy ta druga osoba nadal tam jest. Więc ja się nie dziwię, że kogoś szlag trafia, zwłaszcza gdy dzieje się to na etapie zalotów a nie związku.

Wydaje mi się, że w przypadku kobiet zachowujących się normalniej istnieje takie założenie, że facet nie ma z góry intencji zabawienia się moimi uczuciami i nie ma tego ciągłego kwestionowania. A już na pewno nie zachowujesz się jak paranoik w momencie kiedy facet próbuje przyflircić, zakładając że robi sobie z Ciebie żarty.

Co do kochania przepychanek emocjonalnych - dokładnie wręcz przeciwnie. Wolę zasabotować relację tak, że nie będę miała do czego wracać, niż żyć w ciągłej niepewności, żle toleruję napięcie. Co do bycia w związku, kojarzy mi się z taką właśnie szarpaniną i jeśli nie masz perspektyw na to, że to się może zmienić, to naprawdę bycie samemu zapewnia przynajmniej względny spokój, a nie fiksowanie się na "i co teraz, i co teraz?". O to mi chodzi. 

 

Jeśli chodzi o rady typu "bo On był draniem", to lol, czy gdziekolwiek zasugerowałam coś podobnego? Nie pomyślałabym o żadnym z tych mężczyzn w ten sposób. Zakładam, żę to we mnie jest problem, skoro to nie jest odosobniony przypadek, a to zdarza mi się w odniesieniu do różnych typów facetów. Po prostu nie wiem czy widzę go obiektywnie tak jak płeć męska, a tym bardziej jak go naprawiać. Co do bana rozumiem, spoko. Już sobie poczytałam co nabroiłam :)

3 godziny temu, SennaRot napisał:

 To się szybko zmieni za kilka lat. Nie drwię, nie ciśnieniuję ale chcę abyś zdała sobie z tego sprawę.

Hm,ale ja nie czuję się wydrwiona, czy potraktowana niepoważnie. Mam tego świadomość, że z wiekiem nie jest łatwiej. Po prostu uważam za priorytet to, co mogę zmienić. Na starość wpływu nie mam ;)

 

3 godziny temu, SennaRot napisał:

Twoje niskie poczucie wartości to efekt wychowania. Pozostałości z dzieciństwa. Podobnie czuję z tym "strachem" że odejdzie facet.

Poczucie wartości pewnie tak, to drugie to już to co z tego wynikło i wynik odtrąceń w młodości gdy byłam pyzą. Powodzenie pojawiło się kiedy wydoroślałam, ale w mojej głowie nadal jestem tamtą laską, której nikt nie chciał. Problem w tym, że ja to gdzieś mniej więcej wiem. I nawet widzę jak działam, ale ta wiedza nie pozwala mi tego poczucia własnej wartości nabyć.  

 

2 godziny temu, HORACIOU5 napisał:

Nie masz pojęcia jakie nudne jest słuchanie kolejnej kobiety, która tylko gada i nic nie robi.

Domyślam się, ale ja chyba nie wyczuwam tego momentu w którym mam pewność, że facet chce a nie, że będzie się od tego dotyku jakoś odpędzał, bo jesteśmy tylko znajomymi. A jeśli w ogóle mu się nie podobam, to czy nie odbierze mnie jak obrzydliwego nachala. Serio, już bardziej zadziałałoby na mnie jakaś bezpośrednia komenda jak do psa -.-

 

Czy ktoś miał podobny problem i poradził sobie z nim?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te "zagłaskiwanie faceta" i "strach" to raczej efekt uboczny Twoich właściwych problemów. Poznaj swoje ego, naucz się własnych ograniczeń i wtedy będziesz mogła próbować coś zmienić. Może warto zgłosić się gdzieś po pomoc. 

Najpierw porządek w głowie pod pewnymi względami, potem facet.

 

Co do tych problemów z dotykiem to nie mam pojęcia jak Ci odpowiedzieć, bo u mnie to zawsze wychodziło naturalnie - sytuacyjnie, ale też  nie wiążę z tym żadnego ciągu przyczynowego-skutkowego na później, stąd może nie dochodzą do mojej głowy takie wyobrażenia, czy chce, czy nie :P

 

Trzymaj się.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Fukacz napisał:

Sama się nie przytulę bo boję się, że zostanę odepchnięta. I dlatego zachowuję się sztywno.

Skoro się boisz to znaczy że Ci zależy i to bardzo, na granicy desperacji a to jest wyczuwalne i chłop traktuje Cie tak jak Ty siebie.

 

Z mojej perspektywy po prostu następnym razem pozwól sobie robić to na co masz ochotę, jest bodziec jest reakcja bez zbędnego rozkminiania.

 

To co Cię paraliżuje jest iluzją i nie pozbędziesz się tego tworząc kolejną.

 

Daj partnerowi przestrzeń i akceptuj to co się dzieje bez spiny, że nie jest tak jak to sobie wymyśliłaś.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm mam parę pytań do ciebie @Fukacz

1. Ile masz lat?

2. Jak wyglądały twoje relacje i kontakty z ojcem i matką ? Zwłaszcza z ojcem.

3. Czy przeżyłaś jakąś traumę w szkole lub domu w czasie dzieciństwa/młodości?

 

Według mnie w wyniku niskiej samooceny podświadomie przyciągasz takich mężczyzn z problemami lub po przejściach, którzy są twoim lustrzanym odbiciem. Oni są tak naprawdę tobą. Jakaś część ciebie odpycha i odtrąca tych mężczyzn. Boisz się, że ich zawiedziesz. Natomiast z drugiej strony chcesz im matkować bo chcesz się czuć potrzebna. Twój brak inicjatywy może wynikać z blokad w psychice bo boisz się, ze ich rozczarujesz. Nie czujesz się dostatecznie wartościowa ( niska samoocena) i dlatego odtrącasz facetów tak jak ciebie odtrącano. Taki wzorzec. Lepiej popracuj nad samooceną bo w przeciwnym razie zawsze będziesz się szarpać pomiędzy odtrącaniem facetów a ich matkowaniem. Aha i nie licz na to, że jakiś mężczyzna będzie chciał być z kobietą, która nie wychodzi z inicjatywą. Mężczyźnie tego nie lubią. Po co im taka kobieta, która nie tylko im matkuje to jeszcze nie wychodzi z inicjatywą. Ogólnie to masz masę blokad, kompleksów i złych wzorców zwłaszcza z tym matkowaniem. Czeka cię długa droga.

 

Ale według mnie to sama nie wiesz czego chcesz. Brak ci zdecydowania i konsekwencji w działaniu.  Najpierw zadaj sama sobie pytanie - Czego ja chcę  a czego nie? Do czego zmierzam ? Jaki jest mój cel ?

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Geralt dobrze napisane. Przyciąga facetów z niższym poczuciem wartości zakodowanym w podświadomości. To zazwyczaj jest wyniesione z dzieciństwa, rola ojca. Później jest reakcja łańcuchowa czyli jej zachowanie powoduje, że facet się powoli wycofuje. Nie miała szczęścia trafić takiego, który po prostu bawiąc się tym przełamuje jej opory. To często się zdarza, że laski wysyłają sprzeczne sygnały, chcą ale wysyłają zupełnie sprzeczne sygnały testując siłę faceta. Dla większości to działa jako nie, uderza w niższe poczucie wartości powodując oddalenie. Ona odbiera to jako, że nie była zbyt dobra dla niego albo jak ma zbyt wysokie poczucie wartości odbiera go jako jako zbyt słabego dla niej (wtedy to są jej podświadome testy).

Edytowane przez SennaRot
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Geralt, mam rewelacyjne kontakty z ojcem, trudno byłoby o lepszego i mądrzejszego, do dziś uważam go nie tylko za ojca ale i przyjaciela. Zawsze dawał mi dużo wolności, dużo rozmawiał, bezgranicznie akceptował, zachęcał do próbowania samodzielnie, przy tym mnie nie rozpieszczał. Tylko przez ojca zapewne w ogóle radzę sobie w życiu, bo On starał się minimalizować zapędy mojej matki do trzymania mnie pod kloszem. Moja matka jest za to nadopiekunczą, kontrolującą kobietą mającą wiecznie dużo uwag "jak żyć, co robić, jak wyglądać lepiej", wywołującą szantaże emocjonalne, poczucie winy i konieczność zasłużenia na jej uczucie i udawadniania jej własnego, gdy coś szło po jej myśli i łapała focha. Obawiam się, że poza fochami i szantażem jako metodą komunikacji (tego akurat szczerze nienawidzę) idę w jej stronę. Jest też kompletnie oziębła wobec ojca jeśli chodzi o dotyk. Swoją miłość okazuje dawaniem, tym ograniczaniem i uczeniem jak żyć.

 

Przeżyłam masę odrzuceń rówieśniczych w młodym wieku, świat nie popuszcza pyzatym nastolatkom ;) Niby norma, gnębienie w szkole, takie tam. Konsekwentnie, aż do matury i pierwszego roku studiów. Żaden facet mnie nie chciał, do momentu kiedy drastycznie się zmieniłam, schudłam i tak dalej. Ludzie miewają większe problemy, ale mnie utwierdziło to w przekonaniu że jestem gorsza niż inne kobiety, jakaś dziwna. Później zachorowałam na depresję, wydobyłam się z niej tylko dlatego, żeby uciec spod skrzydeł matki do innego miasta. Nadal mnie kontroluje, tyle że na odległość :) A później nastąpiły porażki z facetami. 

 

Co do przyciągania podobnych sobie przypadków, to coś w tym jest. Ostatnio zauroczyłam się w gościu, który miał kropka w kropkę podobną historię rodzinną, podobne skazy, doświadczenia z odrzuceniem, fobie na punkcie wyglądu. Tylko, że w jego przypadku fakt, że wyładniał przeszedł wręcz w obsesyjne dbanie o siebie. Strasznie dziwne uczucie i znajomość. Oczywiście nie wypaliła z podobnych powodów - bo zaczęłam cisnąć, z jednej strony nie dałam mu przestrzeni żeby się starać jak o kobietę, a wszelkie próby flirtu i dotyku dziwnie zbywałam, zachowując się jak kumpel.  Po nocy razem kompletnie spanikowałam i zaczęłam się ciskać, wymuszać zapewnienia że mnie nie opuszcza. Zaczęłam sobie wkręcać, że coś było nie tak z moim ciałem, rano zachowałam się jak wariatka i uciekłam z łóżka. Po serii, opuścił ;) To ten gość, który zapytał bezpośrednio, czy On w ogóle mnie kręci. 

 

Bardzo, bardzo cenne rady, dziękuję. W jaki sposób można pracować nad samooceną? W moim przypadku afirmacje czy sukcesy w życiu zawodowym, kompletnie nie przekładają się na poczucie wartości.

 

@Hayley, dziękuję za Twoją wypowiedź. Wiesz co, wydaje mi się że nie da się robić porządku w głowie, nie uczestnicząc w relacjach. Bo siłą rzeczy, żeby naprawiać wzorce, musisz próbować i tylko tak testujesz czy jest poprawa. Mi się w każdym razie naprawdę udaje uzyskać spokój, kiedy nikogo nie ma. Ale jeśli jakiś facet zaczyna podbijać i nie daj Boże polubię go, to zaczyna się tragedia i szarpanie - bo z jednej strony bardzo chcę, z drugiej czekam tylko na koniec znajomości, robię się sztywna, dziwnie się zachowuję i zaczynam sabotować znajomość. 

 

@icman, postaram się powtarzać sobie zwłaszcza Twoje ostatnie zdanie, dziękuję.

 

@SennaRot, cóż, jednemu nawet prawie się udało, bo rozpieszczał mnie swoją dobrocią i cierpliwością, więc powoli zaczęłam mu ufać, ale zostawił mnie idąc robić porządek w swoim życiu i relacjach z ojcem. Teraz wrócił do mojego życia wypisując, jak bardzo mu zależy i ciągle o mnie myślał. Nawet chciałabym w to wierzyć, ale chyba nie potrafię.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Fukacz napisał:

Później zachorowałam na depresję, wydobyłam się z niej tylko dlatego, żeby uciec spod skrzydeł matki do innego miasta. Nadal mnie kontroluje, tyle że na odległość :)

 

Facet wiążąc się z Tobą będzie tkwił w niezłym trójkąciku. On, Ty i Twoja mamusia. Nie ma co, super perspektywa.

 

8 minut temu, Fukacz napisał:

Teraz wrócił do mojego życia wypisując, jak bardzo mu zależy i ciągle o mnie myślał. Nawet chciałabym w to wierzyć, ale chyba nie potrafię.

 

Nie potrafisz, bo okazał Ci, że mu zależy. Było to już wiele razy opisywane na forum. Facet okazujący, że mu zależy i chce czegoś więcej jest skreślany i trafia do friendzone. Tam jest trzymany w zapasie jako potencjalny przyszły misiu do utrzymania loszki w razie jak jej się nie uda znaleźć czegoś lepszego. Gdyby Ci nie napisał tego wszystkiego tylko po prostu odnowił kontakt, to byś sama do niego leciała. A tak misiowi zależy, wiec nie jest już interesujący = nie wierzę mu, niech spada.

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, HORACIOU5 napisał:

Facet wiążąc się z Tobą będzie tkwił w niezłym trójkąciku. On, Ty i Twoja mamusia. Nie ma co, super perspektywa.

O to akurat obawiać się nie musi. Mamusia jest pacyfikowana, ogólnie mamy raczej trudny klimat.

3 minuty temu, HORACIOU5 napisał:

Nie potrafisz, bo okazał Ci, że mu zależy. Było to już wiele razy opisywane na forum. Facet okazujący, że mu zależy i chce czegoś więcej jest skreślany i trafia do friendzone. Tam jest trzymany w zapasie jako potencjalny przyszły misiu do utrzymania loszki w razie jak jej się nie uda znaleźć czegoś lepszego. Gdyby Ci nie napisał tego wszystkiego tylko po prostu odnowił kontakt, to byś sama do niego leciała. A tak misiowi zależy, wiec nie jest już interesujący = nie wierzę mu, niech spada.

Okazal że mu na mnie zależy, został moim facetem, była idylla. Bardzo się wtedy starałam. Rzucił mnie bez rozmowy, przez SMS, zablokował kontakt ze mną i poszedł naprawiać swoje życie. Ty tak serio z tym, że bym leciała na kogoś kto mnie olał i sprawił, że ryczałam kilka miesięcy? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Fukacz napisał:

Ty tak serio z tym, że bym leciała na kogoś kto mnie olał i sprawił, że ryczałam kilka miesięcy? 

 

Tak. Paradoksalnie właśnie owa hardkorowa dawka emocji działa na kobiety jak afrodyzjak i chcecie ich więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, Fukacz napisał:

@SennaRot, cóż, jednemu nawet prawie się udało, bo rozpieszczał mnie swoją dobrocią i cierpliwością, więc powoli zaczęłam mu ufać, ale zostawił mnie idąc robić porządek w swoim życiu i relacjach z ojcem. Teraz wrócił do mojego życia wypisując, jak bardzo mu zależy i ciągle o mnie myślał. Nawet chciałabym w to wierzyć, ale chyba nie potrafię.

 

vs

 

38 minut temu, Fukacz napisał:

Okazal że mu na mnie zależy, został moim facetem, była idylla. Bardzo się wtedy starałam. Rzucił mnie bez rozmowy, przez SMS, zablokował kontakt ze mną i poszedł naprawiać swoje życie. Ty tak serio z tym, że bym leciała na kogoś kto mnie olał i sprawił, że ryczałam kilka miesięcy? 

 

@Adams słuszna uwaga. Z jednej strony niby zablokował kontakt a tu info, że poszedł naprawiać życie. Najpierw, że "prawie mu się udało" i że dopiero teraz pisze iż mu zależy, a potem że od początku mu zależało i byli razem. Na maturę by się to nadawało z pytaniem w stylu domyśl się, co autorka ma na myśli. Jako środek pomocniczy dodawany był by alkohol, bo może to trzeba być w innym stanie świadomości, żeby ogarnąć co i jak. I znowu kobieta najpierw podaje część informacji, potem jakieś nowe njusy i za chwile będą pewnie kolejne, jeszcze ciekawsze.

 

Z resztą kij z tym, wysiadam z tego bajzlu jak takie akcje się odwalają.

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Selqet napisał:

@Fukacz oświeć mnie - czy wydaję mi się, że unikasz odpowiedzi odnośnie wieku czy przeoczyłam informację?

 

To jest istotne z punktu widzenia analizy :)

Wystarczy informacja, że jestem w wieku postudenckim a przed 30. 

14 minut temu, Adams napisał:

A skąd info, co poszedł robić, jeżeli odszedł bez rozmowy?

Napisał w SMS + info od jego znajomych + dedukcja z tego co działo się w jego życiu wtedy + wiedza o tym co obecnie wypisuje. Byliśmy razem w relacji, wtedy wydawało mi się że mu na mnie zależy, rzucił mnie przez SMS i odciął ze swojego życia, wydzwaniałam jak wariatka, żeby porozmawiać, teraz po długim czasie wrócił i pisze że mu zależy. Tak gwoli uzupełnienia. 

 

@HORACIOU5, oczywiście że nie napisałam wszystkiego. Ile niby info o relacji możesz zmieścić w dwóch zdaniach? 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak myślisz @Fukacz dlaczego zerwał przez SMS? Faceci zazwyczaj mają swój honor i jeśli jest to możliwe zrywają "twarzą w twarz" często to jakoś argumentując. Jeśli facet robi to przez sms tzn. że ma ku temu konkretny powód. Wiesz, nie byliście nastolatkami i nie była to też chwilowa przygoda.

Edytowane przez SennaRot
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SennaRotBo nie chciał się konfrontować, tłumaczyć, znosić moich łez i tak dalej. Tak sądzę. Faceci niby mają honor, ale nikt nie lubi czuć się jak szuja i dlatego czasem zachowują się nie tak jak powinni. Ja uważam, że nawet po chwilowej przygodzie, jak druga strona o kontakt się dopomina to wypada przynajmniej wyjaśnić sobie sytuacje inaczej niż przez SMS, skoro ktoś poświęcił nam czas i przeżyło się miłe chwile. Ale może przesadzam. Dla mnie napisać SMS to nie jest konfrontacja z kimś, dająca mu możliwość reakcji. W każdym razie, nie uważam faceta za drania, źle mu nie życzę, ale po tym jak zakończył znajomość wypada już nie wracać i nie próbować mącić komuś w życiu.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm czyli twoje problemy mają podwójną przyczynę. Z jednej strony bardzo upodabniasz się do swojej matki ( syndrom nie przeciętej pępowiny i ciągłe uzależnienie emocjonalne ) jeśli chodzi o matkowanie, nadopiekuńczość, odpychanie/odtrącanie partnerów a z drugiej strony boisz się zaangażować oraz wyjść z inicjatywą bo myślisz że popełnisz jakąś gafę i facet ciebie porzuci ponieważ tak byłaś traktowana w młodości przez innych. Ale nie odpowiedziałaś mi na moje pierwsze pytanie @Fukacz. A to bardzo ważne. Takie odpowiedzi w stylu w wieku postudenckim ale przed 30 mnie nie satysfakcjonują. Pytam dokładnie o wiek. Albo odpowiadasz dokładnie ale mówisz, że nie udzielisz takiej odpowiedzi. Krótka piłka.

 

Przyczyna problemu jest jasna. Główną przyczyną twoich problemów jest twoja matka w 80 % ( widocznie bardzo wielu rzeczy siew dzieciństwie napatrzyłaś skoro sobie to zakodowałaś w podświadomość) cała reszta to stosunek twoich rówieśników do ciebie w czasach szkolnych oraz niepowodzenia z relacjach z mężczyznami. I teraz wóz albo przewóz. Co z tym zrobisz. Jak masz zamiar uniezależnić się emocjonalnie od toksycznej matki i przepracować swoje cienie w podświadomości ? Masz na to jakiś pomysł?   Bo jeśli nic  z tym nie zrobisz to staniesz się tak jak twoja matka. Toksyczna, kontrolująca, nadopiekuńcza. Każda twoja przyszła relacja z mężczyzną zniszczy jemu życie i zdrowie. Zapamiętaj to sobie.

 

 

PS. Tu nie chodzi o to jaki miał do ciebie stosunek. Mi chodzi o to jakie wyniosłaś wzorce z domu. A jak widać chyba niezbyt dobre skoro twoja matka była wobec swojego męża oziębła w dotyku. Nie chodzi mi o to jak mocno był miły w stosunku do ciebie tylko jaki obrazek rodziny widziałaś gdy twoja matka była oziębła w stosunku do twojego ojca.

Edytowane przez Geralt
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.