Skocz do zawartości

Zagłaskiwanie misia - schemat. Niskie poczucie wartości. Jak się z tego wyzwolić?


Rekomendowane odpowiedzi

11 godzin temu, Fukacz napisał:

Czy rzeczywiście dla mężczyzn takim ważnym przy docenieniu kobiety jest ten aspekt zdobywania i starania się? Czy moje poczucie własnej wartości jest tu kluczowe? Celuję w niewłaściwych facetów?

 

1. Aspekt nowości/zdobywania jest pewnym wytłumaczeniem. Wiadomo, że jeżeli coś nam już łatwiej przychodzi, mniej na to zwracamy uwagę, przyzwyczajamy się. Jeżeli panuje zima cały rok, bardziej docenimy ciepły promień słońca wydobywający się zza chmur. Niema tutaj co obwiniać siebie lub innych.

 

2. Zgodzę się ze stwierdzeniem, że kluczowe jest poczucie własnej wartości i poczucie winy. Potwierdzanie swojej wartości u innych jest złym rozwiązaniem.

 

3. Z celowaniem w złych ludzi mam teorię, że nie. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Jeżeli ktoś się pojawił, miałaś przerobić jakąś lekcję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Fukacz na pewno nie chciał konfrontacji skoro tak postąpił, nie chciał konfrontować się z Tobą i Twoim zachowaniem jakie przewidywał, że nastąpi. Jak myślisz jak byś się zachowała gdyby wtedy spotkał się z Tobą w 4 oczy?

Edytowane przez SennaRot
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat zerwanie przez sms, czy też przez portal typu fb jest słabe. I nieważne, czy robi to facet, czy kobieta. Kwestia szacunku do drugiej osoby ( jeżeli relacja była oczywiście już taka "konkretna").

 

Była żona mojego kumpla zakończyła relacje w ten sam sposób. Nie muszę pisać jak czuł się facet po czymś takim. To jest kurwa słabe i koniec.

 

 

Edytowane przez FoxMulderJr
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SennaRot, zależy co by mi powiedział. Jeśli coś brzmiącego względnie szczerze i zamykająco sprawy ("to nie było to" a nie "muszę się teraz skupić na mojej hodowli patyczaków"), to byłabym zraniona ale pewnie nic, albo poszłabym w rozpaczliwe i poniżające - ale przyjaciółmi zostaniemy? Albo zapytała głupio czego brakowało. Raczej nie histeryzowałabym ani wyzywała, pewnie starałabym się ukryć łzy.
Dla mnie najdziwniejszym w tych historiach jest to, że oni rzeczywiście podejmują jakieś decyzje o przełomach życiowych w trakcie znajomości ze mną i później idą tą drogą. I niby spoko, powinnam nie być małostkowa i egoistyczna. Ale czuję się jak chwilowy, niewystarczająco dobry plaster. A sposób w jaki kończone są sprawy sprawia, że tracę poczucie wartości. 

 

@Geralt

Cóż, niespecjalnie chciałabym, żeby ktoś ze znajomych mógł powiązać te historie ze mną, gdyby trafił na forum. Za dużo szczegółów o sobie podaję. To nie jest dla mnie powód do specjalnej dumy z siebie, ale wiem że się pogubiłam i już nie wiem co jest prawdą w tych historiach, co błędem w moim zachowaniu.Przyznam, że Twój post trochę otworzył mi oczy, bo nie zwróciłam wcześniej uwagi na to, że problem z dotykiem również może być zaczerpnięty od matki. Moi rodzice mają właśnie taką misiowatą, bardziej kumpelską relacje. A teraz widzę, że nawet będąc w knajpie, staram się usiąść nie obok faceta, tak by mógł mnie dotknąć, ale naprzeciwko. I to jest straszne, bo całe życie próbuję być inna niż ona, a widać daleko od tego nie uciekłam. Wspomniałam o mojej relacji z ojcem, ponieważ nie odrzucił mnie i jestem przekonana, że w razie takich przypuszczeń - nie od niego dostałam informacje, że mężczyzni odchodzą. W ogóle jestem spieprzona w czytaniu komunikatów niewerbalnych, bo dopiero po fakcie kojarzę takie rzeczy, że facet zatrzymał się przede mną kiedy wychodził, więc liczył pewnie na pocałunek w usta, nie buziaka w policzek. Albo to, że kiedy na mnie patrzył i jego spojrzenie wilgotniało i robiło się mętne, nie oznaczało tego że jest smutny. Bo po prostu zakładam, że to nie może być objaw zainteresowania.

 

Nie wiem jeszcze co zamierzam zrobić, żeby wyrwać się spod jej wpływu. Szczerze mówiąc wydawało mi się, że zrobiłam to jakiś czas temu. Moja mama oczywiście nadal próbuje, ale wydaje mi się że mam jako taką emocjonalną niezależność od niej, jednak wzorzec pozostał. Ostatniemu facetowi z którym się umawiałam, na wejściu zakomunikowałam, że jestem spieprzona po innych relacjach i nie chcę niszczyć nikomu życia, bo nikt nie zasłużył na płacenie za cudze błędy. Więc mogę się do związków nie nadawać. Ale nie wiem czy pojął faktyczny komunikat, czy uznał to opacznie za odrzucenie. Psychoterapeuta dobrym kierunkiem? Tylko czy później będę to potrafiła przełożyć na relacje?

 

@Selqet, dziękuję za wypowiedź. Odnośnie tego zdobywania, to po prostu zastanawiam się czy ja robię coś takiego, że traktuję tych facetów jak kumpli i dlatego tracą mną zainteresowanie jako kobietą. Rozumiem, że flirt, niepewność, dotyk są ważne, ale okazują się być ważniejsze niż np. to, że świetnie Ci się z kimś gada i dużo się śmiejecie. I że z inicjalnie kręcącej ich kobiety ewoluuje w matkę. Mam wrażenie, że odchodzą do kobiet, z którymi być może łączy ich mniejszy flow w rozmowie, ale które potrafią zbudować taką iluzję pogoni za sobą, być kuszące, tajemnicze, zabrać się bezpośrednio do rzeczy, podczas gdy ja tego nie potrafię. Albo poniżam z zazdrości te kobiety, bo może są po prostu ciekawsze niż ja.

 

@FoxMulderJr, zakończyła w ten sposób małżeństwo?.. Nie pozbierałabym się chyba. Chociaż nie wiem, mam wrażenie że jeśli ktoś ma wyższe poczucie wartości, to potrafi przy takim zachowaniu łatwiej znienawidzić taką osobę. Uznać, że nie zasługiwała. Dla kogoś ze zszarganym to jest powód do pytań, co jeszcze mogłem dać z siebie i czy to było za mało, żeby przynajmniej podziękować za wspólny czas. 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

27 minut temu, Fukacz napisał:

Ostatniemu facetowi z którym się umawiałam, na wejściu zakomunikowałam, że jestem spieprzona po innych relacjach i nie chcę niszczyć nikomu życia, bo nikt nie zasłużył na płacenie za cudze błędy.

 

Żaden normalny facet spotykając się z kobietą nie chce matkowania, nie chce słyszeć od niej narzekań, nie chce słyszeć, że jest spieprzona po jakiś tam związkach. Normalny, bo pewnie sporo jest właśnie takich z niskim poczuciem wartości, pokrzywionych, zakompleksionych. Są sami w jakiejś matni i przyciągają podobieństwa. Co jest później to już wiesz.

 

Wybiegasz w przyszłość bojąc się odrzucenia co jest powiązane i skutkuje również niskim poczuciem wartości. Chciałbym Ci poradzić co z tym zrobić ale ja nie wiem. Nigdy tego nie rozpracowywałem bo ja zawsze miałem mocne i wysokie poczucie własnej wartości. Skoro to efekt wychowania i dzieciństwa będzie wymagać sporo pracy, takie tematy są długofalowe w przepracowywaniu. Jednak wydaje mi się intuicyjnie, że sama sobie zbyt wyolbrzymiasz ten problem. Nakręcasz go na zasadzie kuli śnieżnej przez złe nawyki powielane w relacjach.

 

Otwierasz się cała i angażujesz od razu. Podświadomie jakbyś chciała od razu dać wszystko co najlepsze aby tego odrzucenia nie było kiedyś, mylnie zakodowanego w podświadomości. To facetów nudzi i odtrąca. Jesteś kobietą. Była taka audycja Marka o kobietach extraklasy polujących na najzamożniejszych, najlepszych facetów, Marek mówił co One im dają jak uzależniają od siebie. Dlaczego Ci faceci są mega szczęśliwi z nimi. To łatwe i proste.  Musisz to zrozumieć jak to działa. Nie jest to matkowanie i wspomniane wyżej sprawy. Ty działasz w innym kierunku. Zmień to, popracuj nad tym, to szybko zmienisz.

Edytowane przez SennaRot
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SennaRot, a pamiętasz czy to był jeden z podcastów na YT, czy gdzieś jeszcze indziej? Zajrzałam, ale po tytule, te które wydawały mi się mówić o temacie, jednak się nimi nie okazywały. 

 

W przepracowywaniu tematu trudne jest na pewno to, że dostajesz wiele rad na temat zachowań i po pewnym czasie gubisz się, bo te rady często są w sobie sprzeczne. I z jednej strony chcesz, żeby ktoś kupił Cię za to co sobą prezentujesz, jest w Tobie taki dziecinny bunt "no ale jak to? A gdzie autentyzm?" z drugiej widzisz, że to nie przynosi efektu. Mam często do czynienia z kumplem, który ma spore powodzenie i widzę co wypisują do niego kobiety. On się z tego śmieje, szczerze? Gdybym ja cedziła do faceta "hihi" i całuski w każdej wiadomości, czułabym się upokorzona. Z drugiej strony, widzę że kobiety które na dłużej przywiązywały go do siebie emocjonalnie to były dość destruktywne przypadki. Mówi o nich z żalem i złością, bo go niszczyły, a jednocześnie nie umie o nich zapomnieć. Jeśli droga do serca faceta miałaby powodować ciągłą manipulację, to nie wiem czy jest sens się w ogóle w to bawić. Z drugiej strony mam świadomość, że uwodzenie jest pewną formą manipulacji i gdyby upierać się na siłę przy autentyczności, pewnie nie chodziłabym na randki wymalowana i zrobiona na bóstwo. Po prostu zastanawia mnie, co pozostaje po tej grze, gdy ludzie przestają się bawić i faktycznie zaczynają poznawać drugą osobę. Chyba dlatego tak bardzo wierzyłam w te relacje oparte na wspieraj, bądź, rozmawiaj. 

 

Co do otwierania się, to masz rację i nie wiem, czy to co napisałeś nie jest kluczowe. Że problem zaczyna się, kiedy zaczyna mi zależeć. Że kiedy się umawiam z kimś, to celuje w jednego faceta i na nim się skupiam, olewam innych. Że nawet mówię sobie wtedy "nie angażuj się za szybko", ale trudno jest przemówić do samej siebie słowami. Radą jaką usłyszałam od rzeczonego kumpla było "prześpij się z innymi, to Ci przejdzie". Ale serio? Tędy droga? W utrzymywaniu opcji zapasowych? Wiem, marudzę. Powinnam bardziej skupiać się zapewne na samej zabawie, nie tym, co może z tego być. Ale ze względu na uwarunkowania, to jest dla mnie trudne. Dzięki. 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marudzisz i dorabiasz ideologie. Zycie to manipulacja czy świadoma czy nieświadoma. Zawsze ona jest tak jak egoizm. Słabo znasz siebie jeszcze. Nie dorabiaj ideologii i nie komplikuj tego ciągle a w tym się lubujesz. Zbieraj wiedzę Ona zawsze gdzieś w podświadomości zostaje i później pewne sprawy widzisz jasno a nie zadajesz sobie masę pytań czy tworzysz własną ideologię.

 

Egoizm jest w każdym i każdy nim się kieruje. Manipulacja jest fundamentem tego wszystkiego i każdy nią się posługuje, świadomie bądź nie. Wyjdź z tego swojego "światka", który budujesz w swojej głowie niczym nie popartymi i nieprawdziwymi tezami. Poczytaj jacy są faceci i czego pragną od kobiet, jaka jest rola w związkach płci i jak się spełniają, zrozum to .... wiem, zburzę trochę Twój światopogląd ale to jest schemat. Rozumiesz? Obudź się z letargu, to zawsze jest coś za coś. To schemat, powtarzalność.

 

Audycji już nie kojarzę ... poszukam dla Ciebie wieczorem jak wrócę do mieszkania, może trafię. Było coś z pytaniem od Forumowicza Naszego o "kobiety gracze", czyli takie które znają Tą wiedzę i kumaja Matrix..... czy facet potrafi się przed nimi uchronić. Pewnie jakaś seria z pytaniami z Forum. Tam Marek wspomniał o tym.

Edytowane przez SennaRot
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem się już nie udzielać zbytnio w rezerwacie, za wyjątkiem wątków śmiesznych.

Niestety ten nie jest:(, jednak cosik napiszę.

 

Jestem już w dojrzałym wieku (ale nie stary:D) widziałem wiele i z wieloma ludźmi wchodziłem w dość głębokie interakcje.

Widziałem i miałem do czynienia z wieloma rozwódkami oraz samotnymi "paniami".

Do tego ponoć jestem dobrym obserwatorem, w opinni innych, dlatego postanowiłem coś wyskrobać.

 

Od wczoraj obserwuje wątek i przeczytałem go uważnie, więc mam "prośbę" i zarazem sugestie do ciebie @Fukacz.

 

Zajmij się tym co kochasz najbardziej, rób co lubisz ale w żadnym ale to w żadnym wypadku nie wiąż się z facetem !!!!

Przyzwyczajaj się do bycia samej, proszę, ten świat jest już i tak wystarczająco pojebany abyś dokładała do tego swoją cegiełkę.

Nie niszcz i nie rób mizoginów z wartościowych mężczyzn.

 

Niestety dla ciebie jest już za późno na zmianę, nie dasz rady, nawet jak to ci się uda, będzie to zmiana krótkotrwała,

w końcu "zwichrowana" psychika weźmie górę, więc rozwijaj  plantacje patyczaków, itd. proszę.

 

Facetom mów wyraźnie, że chcesz być sama, nie dodawaj żadnych tłumaczeń, zrozumieją.

Zrób dla nas mężczyzn przysługę i nie wiąż się z żadnym.

Bycie samej nie oznacza, że się jest samotną, więc głowa do góry i żyj pełnią życia ale z dala od związków z mężczyznami.

 

Pozdrawiam i życzę tobie wszystkiego dobrego.

 

 

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 7.03.2017 o 09:58, Fukacz napisał:

 

W moich ostatnich kilku krótszych (kilka miesięcy) relacjach, działa motyw, który każe mi sądzić, że robię coś takiego, co powoduje, że początkowo zainteresowani, starający się mężczyźni zaczynają szybko traktować mnie jak kumpelę - pocieszyciela - plasterek, a przestają widzieć we mnie osobę o którą chcieliby się starać. Dlaczego plasterek? Bo gdzieś w trakcie trwania tej znajomości, po nakarmieniu wsparciem, facet dokonuje wielkiego postanowienia, że zmieni swoje życie. I nie byłoby w tym nic, z czego nie należałoby się cieszyć, gdyby nie fakt, że po tym postanowieniu odsuwa mnie od siebie, ja zaczynam się szarpać i kontrolować (tak, tak.. wiem że w takim dawaniu z siebie chodzi też o kontrolę) zapewnieniami że jestem gdyby mnie potrzebował, walczyć o konfrontację do której właściwie nie dochodzi.  

 

Epickim motywem, jest także ten że próbują wracać do mnie po kilku miesiącach , ale tu nie podejrzewałabym wielkiej tęsknoty i uświadomienia, raczej chęć sprawdzenia czy znów się uda. Bo może jestem łatwą opcją która i tak przytuli misia? (Łatwą mentalnie i to jest najgorsze. Do seksu dochodzi wkurzająco dla facetów późno (dodam, że jesteśmy już mocno dorosłymi ludźmi, nie nastolatkami). Mam blokadę przed niewinnym pogłaskaniem kogoś nawet z własnej inicjatywy.. Zauważyłam też, że mają wątpliwości czy w ogóle kręcą mnie fizycznie, bo flirtuję drobnymi złośliwostkami, ale raczej nie przytulę się sama. Tym bardziej nie zacznę dobierać)

 

Więc od początku nie ma mowy o dostatecznym zainteresowaniu. I to rozwiązuje problem.

 

Drugim, że po prostu brakuje mi czegoś. Być może jestem niewystarczająco ciekawa, atrakcyjna, za bardzo męcząca albo nudna. Ta wersja wchodzi w grę, bo odstraszałam już facetów o naprawdę różnych poziomach atrakcyjności.

 

Trzecim, że moje opiekuńczo kontrolujące działania, zagajanie z flirtem, są odbierane jako gonienie ich, matkowanie i zaczynają się odsuwać. Albo uznają, że i tak zawsze będę, więc nie ma o co się starać. Generalnie coś w tej teorii też mi pasuje, bo wiem jak działa moja nadopiekuńcza matka - zagłaskując najpierw innych na śmierć, dając i oczekując że inni docenią ją za to. Mam niezbyt wysokie poczucie własnej wartości, więc bardzo prawdopodobne, że pozaświadomie działam tak samo - daję, żeby mnie potrzebowali i uznali za wartościową

 

Do tego po prostu wszystko we mnie krzyczy, że staram się za bardzo i że za bardzo mi zależy.

 

Zauważyłam też, że nie potrafię wymagać od facetów, aby to oni mogli zadbać o mnie. Nawet propozycje odwiezienia mnie do domu spotyka się z moim oporem, bo nie chcę kogoś wykorzystywać.

 

 

 

No cóż... Chwilę trwało zanim przebrnąłem przez tą ścianę tekstu i cóż... Sama napisałaś o sobie jaka jesteś.  Nawet literki nie zmieniłem.

 

I czego oczekujesz? Że poklepiemy Cię po pleckach?

 

Przykro mi... Przeczytaj te fragmenty, które Ci zacytowałem.

 

Czytaj do bólu, do zniechęcenia, do płaczu... A może coś w Tobie pęknie i może coś zrozumiesz. A może nie pęknie, gdyż to nasza wina i Cię nie doceniamy a Ty nadal będziesz krokodyle łzy lać.

 

Ot taki mały prezent- autorefleksja nad sobą i swoim życiem- ode mnie dla Ciebie. Z okazji Dnia kobiet.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, SennaRot napisał:

 

 Poczytaj jacy są faceci i czego pragną od kobiet, jaka jest rola w związkach płci i jak się spełniają, zrozum to .... wiem, zburzę trochę Twój światopogląd ale to jest schemat. Rozumiesz? Obudź się z letargu, to zawsze jest coś za coś. To schemat, powtarzalność.

Cóż, to to ja wiem SennaRot. I dzięki, będę wdzięczna za link, jeśli miałbyś chwilę.

 

@Arox, ależ ja wyraźnie napisałam czego oczekuję - rad, konfrontacji stwierdzeń, czegoś co pomoże mi uporządkować temat, podobnych historii jeśli taka się znajdzie. Nie wiem dlaczego jesteś kolejną osobą na forum, która uważa, że obwiniam o stan rzeczy mężczyzn, skoro dość wyraźnie zaznaczyłam, że problem widzę w sobie? I skąd ten wniosek? Bo piszę o nim na męskim forum? "Niech w Tobie coś pęknie", nie jest dla mnie żadną konstruktywną radą, bo gdyby coś pęknąć samo z siebie miało, pękłoby już dawno. Nie wiem czy zauważyłeś, ale ja wyraźnie podkreśliłam, że wiem że moje myślenie jest spaczone. Natomiast nie wiem jak z tego wyjść. I doskonale pamiętam co napisałam o samej sobie. To już gorzka wypowiedź SledgeHammera -"a weź się dziewczę czym innym zajmij, bo się do związków nie nadajesz", jest przynajmniej konstruktywna.  

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Arox nie ma sensu tracić czasu. Sama przyznała, że potrafi tylko gadać i z działaniem u niej kiepsko. Mógłbyś jej tutaj walnąć genialny poradnik co zrobić a i tak by marudziła. To ten typ kobiety, który jojczy jak to ona wie, że problem tkwi w niej, ale podjęcie konkretnych działań jest poza jej zasięgiem. Ot robienie z siebie biednej samiczki i szukanie bohatera, który ją uratuje i da szczęście.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Fukacz audycji się nie doszukałem, jak posłuchasz ich.... też Ci nie zaszkodzi. Zastanawiam się czy nie powinnaś przeczytać "Stosunkowo dobry" Marka. Zrozumiesz jak działają schematy i wzorce wbite do podświadomości często w dzieciństwie, najczęściej mylne.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam jeszcze, że dużo kobiet schodzi na pozycję kumpla. 

 

Wystarczy, że kobieta będzie:

- mówić bardziej z poziomu logiki niż emocjonalności,

- dawać rady,

- pouczać,

- przeklinać

- będzie niedelikatna, niesubtelna,

- cały czas będzie na zawołanie

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

9 godzin temu, Fukacz napisał:

@Selqet, z tą emocjonalnoscią to wg mnie też tak nie do końca. Z moich obserwacji nadmierne ciepło i wylewność też sprawiają że kobieta awansuje do roli przyjaciółki. Może po prostu robi się zanadto mdło ;)

 

Szczerze, mam ochotę Tobą mocno potrząsnąć, albo walnąć w twarz, abyś się obudziła z letargu. 

 

Mam wrażenie, że za każdy swój analizujesz, myśląc jak to będzie ktoś odbierał, jak na to zareaguje. Jak będę zbyt miła - to mnie nie będzie szanował, jak zbyt agresywna - to nie będzie cośtam, strośtam.

 

Rób to co czujesz, że chcesz robić a nie będziesz całe życie patrzeć na świat z perspektywy innych! 

 

Zgadzam się, że zanadto emocjonalne kobiety są męczące nawet jakby 10 minut tylko się z nimi rozmawiało, ale już mówię o takich typach histerycznych, neurotycznych itd. Póki co nie będę rozwodzić się nad tym, temat arcyciekawy ale i trudny.

 

Powiem ze swojego doświadczenia, że chociaż zachowuję się nie na rękę innym ludziom, to żyję w zgodzie ze sobą. Odwrócenie się od Ciebie osób, jest kosztem, który trzeba za PRAWDZIWE życie oddać, ale nigdy bym tego nie zamieniła na nic innego. 

 

Wątpię we wszystko, w ludzi, w ich słowa, nawet swoje. Bierz poprawkę na to, że Twoje działania są zlepkiem nieświadomych i świadomych zachowań rodziców i innych. Nie obwiniaj się za to. To jest początek, który pozwala na zrozumienie, rewizję i zmianę swoich przywar. 

 

A i jeszcze jedno ważne - na drodze do samorozwoju przyzwyczaj się do samotności. Później zrozumiesz, że oddalałaś się od siebie, będąc z byle kim.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

@Fukacz

 

 Zgadzam się z tym (co było wspomniane wcześniej), iż zanim zaczniesz próbować budować jakieś związki powinnaś najpierw ostro wziąć się za siebie. 

 Zaczynając od relacji ze swoją matką. Przypatrz się co z Tobą zrobiła. Jesteś wrakiem człowieka, niezdecydowana i pogubiona. 

 

 Tak szczerze to nie rozumiem, czemu tak długo dałaś sobie wchodzić na głowę. Powinnaś jak najszybciej się od niej odciąć, bo najzwyczajniej w świecie zatruwała Ci życie. Mało tego, ograniczyć kontakt do minimum. Wampir emocjonalny nierzadko przelewający swoje ambicje na dziecko. (bo sam nic nie osiągnął)

By zrobić krok do przodu musisz pokazać, że nie jesteś małą dziewczyną i masz w 4 literach to, co ona sobie myśli, czego chce. I mi się wydaje, że od tego powinnaś zacząć pracę nad swoją samooceną. Czas wziąć życie w swoje ręce. Lepiej późno, niż wcale.

 Drugą kwestią są ćwiczenia fizyczne, które niesamowicie podnoszą samoocenę,a w połączeniu ze zdrowym odżywianiem dają nie tylko świetne efekty wizualne, ale także automatycznie malują satysfakcję na twarzy. 

 

 Nie możesz też uzależniać swojego stanu emocjonalnego od drugiej osoby. Ale tutaj też kłania się praca nad poczuciem własnej wartości.

 

 Co do "wykorzystywania faceta". 

 Daj mu wybór. Jeżeli zapytasz : "przyjedziesz po mnie, czy widzimy się na mieście?", to on sam zdecyduje, czy chce być wykorzystany. :P

 Poza tym, jeżeli będziesz wdzięczna i ładnie podziękujesz, to nawet nie przejdzie mu owo "wykorzystanie" przez myśl. 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.