Skocz do zawartości

Reinkarnacja...


rixder

Rekomendowane odpowiedzi

Powiem tak Bracia: nie ma co opierać się na jakimkolwiek słowie napisanym przez człowieka. Każdy doświadczył kiedyś tego, że ten nasz niby realny świat nie jest wszystkim,co nas otacza. Ja polecam przejrzeć kilka lub kilkanaście filmików Witolda Tylkowskiego  https://www.youtube.com/user/ajednakwt, zwłaszcza serię "jak działa rzeczywistość". Tam Witek wszystko wyjaśnia, i co do istnienia reinkarnacji przy takich argumentach nie może być wątpliwości. Największym dowodem na to jest OOBE. Ale do już ultra master hard level jest. Z duszpasterzami jakiejkolwiek religii nie ma o czym dyskutować, gdyż ich wiedza jest pełna dogmatów, które są gwoździami do trumny rozwoju.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bezprym, zanim do Ciebie, ostrzegam wszystkich że wzięło mnie na rozkminy i rozpisałem się ;)

 

Do rzeczy jednak. Najpierw piszesz tak:

Dnia Tuesday, March 21, 2017 o 19:09, bezprym napisał:

Powiem tak Bracia: nie ma co opierać się na jakimkolwiek słowie napisanym przez człowieka.

A zaraz potem tak:

Dnia Tuesday, March 21, 2017 o 19:09, bezprym napisał:

polecam przejrzeć kilka lub kilkanaście filmików Witolda Tylkowskiego

To, kolokwialnie mówiąc, nie trzyma się kupy B)

 

Napiszę szczerze: nie wiem czy reinkarnacja istnieje. Nie mam żadnego wspomnienia z rzekomych poprzednich wcieleń, a gdybym jakieś posiadał to prędzej bym się obawiał o swoje zdrowie psychiczne, niż przyszłe inkarnacje albo i swoją karmę.

 

Każdy wierzy w co chce, ale mnie osobiście w audycjach Marka irytują momenty, kiedy zaczyna wyjaśniać rzeczy reinkarnacją i mówi o starych duszach tak emocjonalnie, jak gdyby to traktował jak absolutny pewnik albo wręcz jakiś dogmat. Na szczęście zazwyczaj potem jest racjonalna wersja dla niewierzących słuchaczy i liczne zastrzeżenia, że nie narzuca poglądów i wcale nie ma pewności, ale... ja o czym innym. 

 

Osobiście skłaniam się raczej ku wersji, że wiara w reinkarnację służyła pierwotnie wyłącznie uzasadnieniu systemu kastowego w Indiach. Ariowie wmówili kiedyś podbitym tubylcom: jak będziesz grzeczny w tym życiu, to kiedyś zostaniesz braminem :D

 

Wiem oczywiście, że wiara w wędrówkę przez wcielenia występuje też w innych religiach i kulturach. W zasadzie jak głębiej pomyśleć, to jej nie wykluczam. Wiele naturalnych procesów ma cykliczny przebieg. Załóżmy zatem na chwilę, że tak jest rzeczywiście. I tutaj moje pytanie do siedzących w temacie:

 

Jakie to ma znaczenie, skoro nie pamiętamy swoich poprzednich wcieleń?

 

Ja oczywiście słuchałem tekstów o starej duszy ;) więc spodziewam się odpowiedzi, że dusza lub podświadomość przechowuje wzorce dłużej niż przez jedno życie.

 

 

Pytanie: 1) gdzie na to dowód 2) w jakim celu to robi?

 

Czytałem o wschodnich religiach, wiem że celem jest oczyszczenie ze światowych dążeń, przezwyciężenie ego, wyjście z łańcucha wcieleń i zjednoczenie z Bóstwem/Kosmosem/Wszechcałością.

 

Właściwie to już nie pytam, tylko tak głośno myślę, bo naszło mnie na refleksję. Być może wszystkie religie opisują to samo innymi językami? Oczywiście trzeba tu też doliczyć skrzywienia wynikające ze zmiennej specyfiki kulturowej i zwykłych interesów różnych kast kapłańskich. Rdzeń pozostaje podobny: nie czyń drugiemu tego, co tobie nie miłe. Taka prosta zasada społecznego współżycia.

 

Cóż więc z reinkarnacją? Dla mnie nie jest to wcale fajna perspektywa. Śmierć daje dystans do świata i tego całego wyścigu o żarcie, samice, potomstwo. Umiera pijak spod mostu, umiera i Rockefeller. Dwa całkiem odmienne żywoty, takie samo ścierwo. W konfrontacji z tym faktem, wiecznością przed nami i po nas, traci znaczenie majątek, sława, tzw. sukces. Śmierć daje nadzieję na spokój, jest wyzwoleniem z niewoli. 

 

No, ale widzimy światełko w ciemnym tunelu waginy, rodzimy się po raz kolejny... Co myśli dusza? "O, kurwa!!!" ;) I znowu powtarzasz to samo, znów stajesz się niewolnikiem swoich zwierzęcych instynktów i ludzkich konwencji społecznych. I od początku znów musisz przez to wszystko przechodzić, szukać swej własnej ścieżki i jebać się z tym kurestwem - tak do usranej śmierci. Kolejnej i jeszcze następnej. Reinkarnacja jest fajna?! Być może to właśnie jest piekło?...

 

Kto wie, może rzeczywiście zbawienie polega na zrozumieniu przez duszę, że świat materialny i ego nie mają żadnego znaczenia? Być może po przejrzeniu istoty tej symulacji, na której poetycko mówiąc nasze postacie nabijały se expa przez kolejne życia :) nastąpi nareszcie logout i pełne oświecenie? A kto jest głupi i sobie grabi na własne życzenie, ten będzie się męczył przez wieczność w piekle kolejnych wcieleń...?

 

Nie wiem czy reinkarnacja istnieje, a skoro poprzednich wcieleń i tak nie pamiętamy, to w sumie chuj na to kładę. Teoria i nic więcej ponadto.

 

Liczy się wewnętrzna wolność i akceptacja całości wszechświata, w którym przyszło nam żyć. Kto zdoła tego dostąpić, a raczej w sobie wyrobić, temu przyszłe wcielenia do szczęścia potrzebne nie będą. Takie jest oficjalne stanowisko Partii B)

 

Kto dobrnął do tego momentu posiada dar cierpliwości ;)

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Ziomisław napisał:

Jakie to ma znaczenie, skoro nie pamiętamy swoich poprzednich wcieleń?

Mnie teoria reinkarnacji od dawna interesuje i wręcz fascynuje. Jednak myślę, że nie jest to jakaś hipoteza, a pewnik. Reinkarnacja jest przecież trzonem wszystkich "starych" religii świata, począwszy od hinduizmu, a kończąc na religiach Indian obu Ameryk. IMHO, jest też wytłumaczeniem naszego życia na tym świecie, w pewnym sensie jest odpowiedzią na wszystkie pytania egzystencjalne, które ludzie zadawali sobie od lat. O sens życia, o jego istotę, o cele itd.

Myślę, że ta niepamieć poprzednich wcieleń jest filtrem, celowo nałożoną blokadą, po to aby dusza ponownie wcielona w ciało miała możliwość w miarę normalnej egzystencji. Przecież gdyby tej blokady nie było człowiek we wczesnych chwilach swojego życia, w momencie gdyby uzyskał świadomość swojego istnienia, po prostu by zwariował. Gdyby np. przypomniał sobie cierpienie, którego doznał będąc więźniem Oświęcimia przez parę lat. Jednakże przecież możliwy jest wgląd w swoje poprzednie wcielenia, choćby przy pomocy hipnozy. A hipnoza przecież może pomóc przy różnego rodzaju traumach u osób, które nie wiedzą jak się ich nabawiły.

Myślę, że KK usuwając z Biblii zapisy dotyczące reinkarnacji wiedział dokładnie co robi. Przecież gdyby pozostały większość sakramentów straciłoby sens, choćby s. pokuty. A tak przed Lutrem KK, konkretnie papież Leon X kazał płacić za odpusty. ;)

Temat reinkarnacji to temat rzeka, można by pisać i dyskutować godzinami. Jednak myślę, że gdyby tak się mocno zastanowić, to jest ona tak oczywista jak dzień po nocy. :)

 

Godzinę temu, Ziomisław napisał:

Każdy wierzy w co chce, ale mnie osobiście w audycjach Marka irytują momenty, kiedy zaczyna wyjaśniać rzeczy reinkarnacją i mówi o starych duszach tak emocjonalnie, jak gdyby to traktował jak absolutny pewnik albo wręcz jakiś dogmat. Na szczęście zazwyczaj potem jest racjonalna wersja dla niewierzących słuchaczy i liczne zastrzeżenia, że nie narzuca poglądów i wcale nie ma pewności, ale... ja o czym innym.

Marek swoje audycje opiera na swoich przemyśleniach i doświadczeniach. Mi osobiście jego tezy o reinkarnacji odpowiadają, ale może dlatego, że sam w nie mocno wierzę.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Ziomisław napisał:

Każdy wierzy w co chce, ale mnie osobiście w audycjach Marka irytują momenty, kiedy zaczyna wyjaśniać rzeczy reinkarnacją i mówi o starych duszach tak emocjonalnie, jak gdyby to traktował jak absolutny pewnik albo wręcz jakiś dogmat. Na szczęście zazwyczaj potem jest racjonalna wersja dla niewierzących słuchaczy i liczne zastrzeżenia, że nie narzuca poglądów i wcale nie ma pewności, ale... ja o czym innym. 

Ten światopogląd jest częścią jego życia i wiele sytuacji codziennych się z tym wiąże. Właściwie wszystko. Więc z jakiego powodu ma o tym nie mówić i tego unikać? Jeśli Cię to nie interesuje, to po prostu nie słuchaj audycji o ezoteryce. Dlaczego ludzie kierujący się w życiu tylko tym co zostało naukowo udowodnione nie potrafią zaakceptować, że ktoś może mieć inne podejście? Ja nie czuję pogardy ani irytacji w stosunku do kogoś kto wyznaje wyłącznie materialne wartości w życiu. To jego sprawa, ale nie słucham jego wywodów gdzie próbuje udowodnić, że Bóg, niewidzialna energia czy dusza nie istnieje.

 

1 godzinę temu, Ziomisław napisał:

Jakie to ma znaczenie, skoro nie pamiętamy swoich poprzednich wcieleń?

Jakie ma znaczenie, to że ciało/umysł nie pamięta poprzednich wcieleń skoro Dusza pamięta? Nic nie ginie.

 

1 godzinę temu, Ziomisław napisał:

1) gdzie na to dowód

A jak myślisz skąd osobowość w nowej istocie? Dlaczego noworodki chorują, mają dysfunkcje? Bo dostał się wirus, zakarzenie, poród się nie udał, były komplikacje w ciąży. Ale dlaczego? Dlaczego akurat tej osobie to się przytrafiło, a nie innej? Przypadek? Pech? To jest właśnie karma.

 

1 godzinę temu, Ziomisław napisał:

w jakim celu to robi?

Rozwój, postęp. Aby tego dokonać musimy doświadczać różnych rzeczy. Gdybyśmy na pewniaka wiedzieli jak jest po śmierci, że zaraz będzie kolejne wcielenie, to nie jeden by sobie palną w łeb. Bo mu coś nie wyszło.

Finalnie, wydaje mi się, że dążymy właśnie do świadomego pozniania Źródła naszej istoty i otworzenie tego kanału, który mamy zamknięty. Tak myślę.

 

Osobiście właśnie najbardziej lubię słuchać Marka rozkmin ezoterycznych. To są bardzo subtelne rzeczy. Trzeba wykazać się dużą wrażliwością, aby to dostrzec, zrozumieć. Szukając suchych faktów, badań i takim twardym napierdalaniem do przodu się tego nie ogarnie.

 

Wiem, że nie jesteśmy tylko ciałem. Wiem, że posiadamy niewidzialną energię. Wiem, że nie ma w życiu przypadków. Wiem, że choroby, wypadki, niepowodzenia nie biorą się z dupy, tylko są wynikiem naszych działań z tego lub poprzednich żyć. To wszystko nieoderwanie łączy się z sytuacjami z życia, dlatego Marek o tym także mówi.

Życie bez próby wyjaśnienia tego i zgłebienia tematu było by dla mnie puste.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Ziomisław napisał:

Jakie to ma znaczenie, skoro nie pamiętamy swoich poprzednich wcieleń?

Sam używałem tego argumentu na potrzeby obalenia wewnętrznego poczucia istnienia wędrówki dusz, bo parę spraw w życiu mnie zszokowało swoją irracjonalnością i mistycyzmem a ich wcale nie chciałem. Poza tym, natura naszego świata materialnego, wcale nie jest taka realna a i namacalna tylko do pewnych granic. 

Ale być może po prostu reinkarnacja nie jest w służbie ciał(a), tylko owej "duszy" (zwał jak zwał). Wtedy niestety ten argument leży. 

 

@Drizzt mnie 2 sekundy uprzedził :)

Edytowane przez Rnext
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie, że taki odzew. Nie chciałbym zamieniać tego wątku w dyskusję pt. czucie i wiara vs szkiełko i oko ;) zatem spróbuję się powstrzymać od polemiki w miejscach, gdzie jedynym argumentem jest wiara lub niewiara.

 

Zakończmy najpierw wątek ezoteryki w audycjach Marka, bo widzę że dla wielu to co napisałem jest kontrowersyjne.

 

2 godziny temu, Drizzt napisał:

Jeśli Cię to nie interesuje, to po prostu nie słuchaj audycji o ezoteryce.

 

Z reguły tak robię, chociaż nie powiem, czasami kiedy mam nastrój, to lubię sobie poczytać trochę na takie tematy. Z podejściem oscylującym pomiędzy przyjemnością obcowania z fantastyką a czystą ciekawością i eksperymentem, bo przecież "a nuż coś w tym jest?".

 

2 godziny temu, Drizzt napisał:

Dlaczego ludzie kierujący się w życiu tylko tym co zostało naukowo udowodnione nie potrafią zaakceptować, że ktoś może mieć inne podejście? Ja nie czuję pogardy ani irytacji w stosunku do kogoś kto wyznaje wyłącznie materialne wartości w życiu.

 

To może o mnie? Jeśli tak, to wiedz, że nie dam sobie przyprawić gęby Słabka ;) Nie czuję pogardy dla Marka, nie słuchałbym go wówczas. Podoba mi się jego otwarta postawa, omawianie spraw z obu punktów widzenia, nawet jeżeli jeden uważam za niedorzeczny. Nasz Prezes jest tylko człowiekiem i czasami zdarzy mu się przesadzić w jedną czy drugą stronę, mieć gorszy dzień czy chociażby... zapędzić się zbytnio w ezo, wzbudzając w ten sposób irytację w pewnym swoim słuchaczu. Mam prawo do swoich emocji i na tym zakończę ten wątek.

 

Z Waszych wypowiedzi widać, że wszystko sprowadza się do jednego głównego i bardzo ciekawego problemu. Jest nim: 

 

Dusza.

2 godziny temu, Drizzt napisał:

Jakie ma znaczenie, to że ciało/umysł nie pamięta poprzednich wcieleń skoro Dusza pamięta?

Czyli to taki niematerialny nośnik informacji, który wędruje w czasie pomiędzy kolejnymi ciałami. Problem jest taki, że ciało, a raczej umysł z konkretnego wcielenia, nie ma do nich dostępu. A skoro go nie posiada, to dla kogo jest dusza i ten jej cały zapis?

2 godziny temu, Rnext napisał:

Ale być może po prostu reinkarnacja nie jest w służbie ciał(a), tylko owej "duszy" (zwał jak zwał). Wtedy niestety ten argument leży. 

Czyli nosimy w sobie jakąś obcą istotę, o której nic nie wiemy, a dla której de facto robimy wszystko w tym życiu. Jesteśmy dla tej duszy wyłącznie wehikułem do podróży w czasie. Czyli coś jak z genami, tylko poza materią?

2 godziny temu, TPakal1 napisał:

możliwy jest wgląd w swoje poprzednie wcielenia, choćby przy pomocy hipnozy. A hipnoza przecież może pomóc przy różnego rodzaju traumach u osób, które nie wiedzą jak się ich nabawiły.

Tutaj byłbym sceptyczny. Wiadomo, różnymi środkami można wywołać różne wizje. Skąd jednak jest wiadome, że to z poprzednich wcieleń a nie po prostu z fantazji?

 

Oczywiście, jeżeli identyfikujemy duszę z podświadomością, to wszystko się nam upraszcza. Dusza = podświadomość, więc podświadome wizje wywołane w hipnozie muszą pochodzić od duszy i jej poprzednich wcieleń. Mnie to nie przekonuje.

 

Żeby zweryfikować taką hipotezę ktoś musiałby poddać hipnozie małe i niepiśmienne dziecko, np. z północnokoreańskiej wioski, które zaczęłoby w transie opowiadać dokładnie oraz spójnie wszelkie np. szczegóły z biografii Ludwika XVI. Jednocześnie badacze musieliby być w 100 wiarygodni, tożsamość i życie dziecka sprawdzone od A do Z, a cały proces dokładnie udokumentowany. Nie do przeprowadzenia, moim skromnym zdaniem ;)

2 godziny temu, Drizzt napisał:

Gdybyśmy na pewniaka wiedzieli jak jest po śmierci, że zaraz będzie kolejne wcielenie, to nie jeden by sobie palną w łeb.

Albo pokombinował tak jak w "dniu świstaka" :D

2 godziny temu, TPakal1 napisał:

Myślę, że ta niepamieć poprzednich wcieleń jest filtrem, celowo nałożoną blokadą, po to aby dusza ponownie wcielona w ciało miała możliwość w miarę normalnej egzystencji. Przecież gdyby tej blokady nie było człowiek we wczesnych chwilach swojego życia, w momencie gdyby uzyskał świadomość swojego istnienia, po prostu by zwariował.

Zgadzam się, oczywiście przy założeniu że reinkarnacja w ogóle istnieje. I jeśli dusza wędruje a jej wspomnienia nie są potrzebne umysłom kolejnych inkarnacji, to wtedy wniosek jest prosty: umysłu mojego obecnego wcielenia nie interesuje, kim dusza była w poprzednim ;)

 

No i jest jeszcze jeden: to dusza potrzebuje do czegoś umysłu(ów), a nie nasz umysł/ego duszy.

 

Jesteś duszyczką ubraną w zwłoki - Marek Aureliusz...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm bardzo ciekawy temat. Oby więcej takich. Chciałbym tutaj częściowo zgodzić z @Ziomisław.

Teraz chciałbym przedstawić swoją teorię na ten temat.

 

Według mnie reinkarnacja to kolejna religijna i ezoteryczna manipulacja tak samo jak idea piekła czyśćca i nieba. To kolejne powielane dezinformacji. Moim zdaniem reinkarnacji nigdy nie było nie ma i nie będzie.

 

Aby zaistniało takie zjawisko jak Reinkarnacja to musiałby istnieć czas linearny. Coraz więcej mamy doniesień i dowodów, że czas jest przez nasze ograniczone umysły odbierany jest linearnie albo że po prostu NIE ISTNIEJE. Bo też takie są koncepcje. Być może czas jest iluzją zwłaszcza ten pojmowany linearnie. I nie ma to nic wspólnego z jego prawdziwą strukturą. Czas to potężne zjawisko i bardzo złożone. Jest on bardzo elastyczny. Ma nieskończenie wiele wariantów.

 

Według mnie Czas charakteryzuje się strukturą fraktalną i wirową niczym pole torsyjne.

 

No właśnie a może w tym samym czasie na wielu płaszczyznach czasoprzestrzeni wcielamy się w ciała i żyjemy. Być może ta nasza rzeczywistość w której żyjemy jest tylko jedną z wielu.

 

Problem w jaki ludzkość w padła to samouwielbienie duszy. Masa ludzi od ezoteryki i religii buja w obłokach wynosząc na piedestał duszę. Według mnie dusza jako struktura energo-informacyjna to pewien specyficzny kwantowy dysk twardy zawierający w sobie informacje i programy będący tym samym z punktu widzenia mechaniki kwantowej co DNA z punktu widzenia biologii.

 

Być może dusza przechowuje informacje ze wszystkich wcieleń czystej świadomości, która doświadcza życia cielesnego na wielu płaszczyznach, wymiarach i liniach czasowych w ogromnej ilości wariantów. Coś jakby sensory wielowymiarowego sytemu telemetrycznego, które monitorują wszystkie wcielenia i modele życia i wysyłają gdzieś dalej. Może dusza jest takim systemem telemetrycznym, który jest ponad czasem linearnym ? A może DNA jest złączone z duszą w szyszynce ?

 

Różnica jest tak, że podobno dusza posiada jakąś tam szczątkową świadomość na poziomie trzyletniego dziecka.

 

Człowiek to istota wielowymiarowa i tak powinniśmy ją rozpatrywać. Do istoty ludzkiej należy podejść holistycznie/systemowo.

 

Martwią mnie idee starej i młodej duszy. Tak naprawdę to nie wiemy jak określić kto jest starą duszą a kto młodą. Chociaż według mnie ta teoria też jest błędna bo musiałaby istnieć reinkarnacja wynikająca z linearnego czasu.

 

Niektórzy ludzie według mnie duchowi hejterzy przedstawiają się jako stare dusze. W związku z tym oni nie będą z byle kim rozmawiać czy wchodzić w relacje. Karmią swoje ego i stają się powoli narcyzami. Oto ta tak zwana duchowość. Natomiast ludzie którzy niby nie są starymi duszami wchodzą w kontakt z tymi duchowymi hejterami mogą popaść w kompleksy. Jak widać wampiryzm emocjonalny jest już na planie "duchowości". Tam gdzie go nie powinno być.

 

Dla mnie duchowość to całe jestestwo wszechświata. To pewna mistyczna więź z nim oraz z resztą kreacji. Jeśli już mamy szukać duchowości w nas samych to raczej będzie ona w Nadświadomości a nie w duszy. Duszę chyba mamy po to aby można byłoby rozróżnić istoty organiczne od syntetycznych.

 

A człowiek jest istotą wielowymiarową składającą się z pola/ciała :

  • energetycznego

  • materialnego

  • mentalnego

  • psychicznego

 

Niestety większość ludzi mocno lekceważy istnieje czystej świadomości, która według mnie to właśnie ona wchodzi w ciało. Te czyste filozoficzne JA oraz istnienie Nadświadomości. Swoistego łącznika z wyższymi wymiarami lub światami.

Aby zebrać więcej dowodów oraz poszlak ludzkość powinna zacząć tworzyć wielowymiarowe matematyczne symulacje rzeczywistości oraz połączyć wreszcie MISTYCYZM z NAUKĄ, ezoteryką z technologią. Wtedy być może dopiero będziemy potrafili zbliżyć się do prawdy naszej egzystencji.

To tyle co chciałem napisać. Jak ktoś dotrwał do końca tych moich wypocin to wielki szacun.

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez Geralt
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Ziomisław napisał:

Czyli nosimy w sobie jakąś obcą istotę, o której nic nie wiemy, a dla której de facto robimy wszystko w tym życiu. Jesteśmy dla tej duszy wyłącznie wehikułem do podróży w czasie. Czyli coś jak z genami, tylko poza materią?

 

Cholera wie jaka jest prawda. Też chciałbym wiedzieć. Zawsze kolejne teorie są tylko wciąż i wciąż, przybliżeniem rzeczywistości (?). Mamy nawet matematycznie piękną, koncepcję wieloświatów i wielowymiarowości z hipotezami istnienia, jako swego rodzaju "projekcji". Trudno nie poczuć się jak postać z gry komputerowej, która pewnych barier nie przeskoczy, bo nie wyjdzie z ekranu/dysku/algorytmu. Postać nie jest sobą, tylko de facto operatorem, zbierającym kolejne skille. Nawet nie wie że za oknem operatora świeci słońce, ani czym ono jest.

 

Geny, czy tam jakaś alfa-helisa to informacja. Informacja to nieistniejący fizycznie abstrakt. Znamy jej skutki, jak znamy (mniej więcej) efekt zderzenia dwóch elektronów, ale wątpię czy ktoś wie czym ona naprawdę jest. A ponoć "na początku było słowo" (czyli informacja). Nie wiem @Ziomisław, naprawdę nie wiem. Ale wiem że dogmatyczne zakładanie czegokolwiek istniejącego lub nie - poza możliwościami poznania, jest naiwne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Ziomisław napisał:

Tutaj byłbym sceptyczny. Wiadomo, różnymi środkami można wywołać różne wizje. Skąd jednak jest wiadome, że to z poprzednich wcieleń a nie po prostu z fantazji?

 

Oczywiście, jeżeli identyfikujemy duszę z podświadomością, to wszystko się nam upraszcza. Dusza = podświadomość, więc podświadome wizje wywołane w hipnozie muszą pochodzić od duszy i jej poprzednich wcieleń. Mnie to nie przekonuje.

 

Żeby zweryfikować taką hipotezę ktoś musiałby poddać hipnozie małe i niepiśmienne dziecko, np. z północnokoreańskiej wioski, które zaczęłoby w transie opowiadać dokładnie oraz spójnie wszelkie np. szczegóły z biografii Ludwika XVI. Jednocześnie badacze musieliby być w 100 wiarygodni, tożsamość i życie dziecka sprawdzone od A do Z, a cały proces dokładnie udokumentowany. Nie do przeprowadzenia, moim skromnym zdaniem ;)

Idealnie twoje wątpliwości "niewierny Bracie" :D mogą rozwiać efekty twórczości naukowej Iana Stevensona - amerykańskiego profesora psychiatrii i parapsychologa, który badał przypadki dzieci, które bez pomocy hipnozy samowolnie przypominały sobie poprzednie wcielenia. Zbadał kilka tysięcy takich przypadków. Świetna i przekonująca lektura. Ponadto są znane liczne przypadki dzieci, które mają cząstkową pamięć o poprzednim (ale ostatnim) wcieleniu, jednakże później w procesie socjalizacji tą pamięć tracą.

 

2 godziny temu, Ziomisław napisał:

Czyli nosimy w sobie jakąś obcą istotę, o której nic nie wiemy, a dla której de facto robimy wszystko w tym życiu. Jesteśmy dla tej duszy wyłącznie wehikułem do podróży w czasie. Czyli coś jak z genami, tylko poza materią?

ja bardziej bym się skłaniał do uznania, że jako bardziej obcą istotę powinniśmy potraktować ciało fizyczne, a nie duszę, nośnik naszej wiecznej świadomości. :)

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, TPakal1 napisał:

Ponadto są znane liczne przypadki dzieci, które mają cząstkową pamięć o poprzednim (ale ostatnim) wcieleniu, jednakże później w procesie socjalizacji tą pamięć tracą.

Jest taki okres w życiu człowieka między 7 - 14 rokiem kiedy mózg musi pozbyć się neuronów i zacząć się specjalizować. Nasza czaszka jest zbyt mała aby wszystko pomieścić. Ta informacje można znaleźć w jednym z wkładów: Jerzy Vetulani (może ktoś pamięta w którym było to wykładzie). Ciekawe jak dla mnie jest to ze często te dzieci przestają pamiętać poprzednie wcielenia po 6-7 roku życia. Tak jak by był w nas stworzony biologiczny system usuwający informacje o poprzednich doświadczeniach.

 

Niby nasz mózg dorasta dopiero w wieku 50 lat. Po tym czasie zostaje nam już bardzo mało czasu na resztę życia.

 

Zastanawiające jest też ze psycholog/psychiatra nie patrzą w organ który leczą:

 

Ja odbieram to tak ze ciało jest naczyniem które ma dzięki emocją kontakt z dusza. Miałem odczucie/przeczucie/intuicje ze dwie osoby jakie spotkałem są tym samym. Spotkałem 5 takich par, skojarzyły mi się badania Iana Stevensona. Dusze mogą rodzic się w różnych czasach aby mieć interakcje ze sobą. Zamordowana dusza może się urodzić ponownie przed swoimi pierwotnymi narodzinami aby zemścić się na swoim mordercy. Czas jest tylko iluzja.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś mówi, że reinkarnacja nie istnieje, to niech bliżej przyjrzy się temu:

tzw. przypadek Omm Seti

Cytuj

Ona sama tak o tym opowiada:

Kiedy miałam trzy lata, spadłam ze schodów i straciłam przy­tom­ność. Wezwany lekarz, po dokład­nym zbada­niu stwierdził zgon. Gdy po godzinie wró­cił z pielęg­niarką, która miała zająć się „zwłokami”, ku swemu wielkiemu zdzi­wie­niu stwierdził, że „trup” jest całkowicie przy­tomny, bawi się i nie nosi na sobie śladów jakichkol­wiek obrażeń.

i dalej

Cytuj

Kiedy Dorothy miała sie­dem lat, sen o budynku z kolum­nami zaczął nabierać sensu. Katal­iza­torem stała się fotografia, pod którą wid­niał pod­pis: Świą­ty­nia Seti I w Aby­dos. W zetknię­ciu z nią dziew­czynka krzyknęła z radoś­cią do ojca: To jest mój dom! To tutaj mieszkałam! – po czym z nutą smutku w głosie dorzu­ciła: Ale dlaczego wszys­tko jest w ruinie? I gdzie jest ogród?

dalej

Cytuj

Jeśli zaś chodzi o ogród, będący jej obsesją, został on w końcu odkryty przez arche­ologów, właśnie w punkcie, w którym Dorothy twierdz­iła, że się zna­j­duje (od połud­niowej strony świą­tyni).

jeszcze

Cytuj

Jej najbardziej znane twierdze­nie doty­czące ist­nienia ogrodu przy świą­tyni w Aby­dos, traci na wartości, jeśli weźmie się pod uwagę, że prawie wszys­tkie egip­skie świą­tynie posi­adały ogrody. Wsze­lako w 1908 roku, kiedy arche­olo­gia była jeszcze w pow­i­jakach, cztero­let­nie dziecko nie mogło o tym wiedzieć. Mimo to wskazała nie tylko dokładną lokaliza­cję ogrodu, ale poprowadz­iła arche­ologów do podziem­nego tunelu w północ­nej części świą­tyni.

http://www.nieznanyswiat.pl/nieznany-świat/artykuły/790-przypadek-omm-seti?showall= - link, gdyby ktoś chciał przeczytać całość :) 

z tego co wiem to podobnych przypadków jest więcej, wystarczy poszukać :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ziomisław Każdy wierzy w co chce. Ja uważam, że nic nikomu nie trzeba odowadniać. Każdy musi dojść do własnego apogeum wiedzy we własnym tempie, a wtedy również znajdą się dowody. Dla mnie dowodem jest OOBE, ale tak jak wspomniałem, to jest dla absolutnie wtajemniczonych, chociaż wydaje mi się, że każdy czegoś takiego w życiu doświadczył, ale nie każdy pamięta. Najlepiej opisywali mi to znajomi po przejściu śmierci klinicznej. To jest już grzebanie się w energetyce i tylko kwestia, czy ktoś chce się tym zająć, czy uważa to może za bzdet. To tak jak z upodobaniami kulinarnymi. Kiedyś mój koleś rzekł: "jeden lubi śledzie, a drugi tylko jak mu z mordy jedzie". Ludzkość zrobiła pierwszy krok - dzieli się wiedzą, a co z nią zrobią poszczególni ludkowie to już inna sprawa. Wypowiedziami Big Bossa na temat reinkarnacji nie ma co się irytować, gdyż jest on przekonany o tym co mówi. A raczej źle nie mówi. In conclusion: zawsze krytycznie trzeba podchodzić do wszystkich opinii, nawet swoich własnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do Witka Tylkowskiego, to trzeba się z nim zapoznać. On naprawdę nikomu nic nie wciska na siłę. On tylko naprowadza na sposoby rozpoznania, nie podaje nawet metod, więc jak ktoś chce, to może sobie sam to rozpracować, a jak ktoś nie chce, to Witek gdzieś tam powiedział, że zawsze jest ten krzyżyk w rogu przeglądarki. Zawsze można go użyć. :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swego czasu ludzie twierdzili, że ziemia jest płaska i gdy ktoś zaczął to podważać to nagle zrobił się śmiech, wrzask i ogromny kocioł, no co on wygaduje..tak samo było z lataniem i tak samo jest i będzie z wieloma innymi rzeczami ;) z perspektywy czasu można zaobserwować, że zazwyczaj tak się działo, zatem podsumowując moim zdaniem należy mieć OTWARTY umysł i nie wykluczać niektórych opcji, zwłaszcza gdy nie mamy dowodów na to, że coś NIE ISTNIEJE. Przy sytuacji gdy nie możemy czegoś wykluczyć powinniśmy zakładać możliwość iż coś takiego istnieć może. Takie proste a jak trudne dla wielu ;) no ale każdy ma swoje zdanie, ja osobiście uważam, że kwestia reinkarnacji jest co najmniej prawdopodobna w świetle tego co o niej wiem, być może kiedyś zmienię zdanie na ten temat, póki co trzymam się tej wersji :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja podobnie jak niektórzy tutaj jestem zainteresowany tematem, już dawniej skupiał moją uwagę. Myślę, że dusza "loguje się" do organizmu i doświadcza na swój sposób, uczy się, rozwija, ale bez pamięci różnych poprzednich, przyszłych wcieleń z roznych czasów i miejsc.

 

Zajechało fantastą, ale czuję, że tak może być. Zastanawiałem się czy jest możliwość przywołania przynajmniej szczątkowych wspomnień. Pytanie jaki jest algorytm, zasada, że dana osoba dostanie przebłysk informacji a druga, chociaż rozwinięta duchowo tego nie otrzyma.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam że reinkarnacja na pewno istnieje jest to jedyne logiczne wytłumaczenie sensu istnienia na tej ziemi,

to że jedni rodzą się zdrowi w kochających szczęśliwych rodzinach a drudzy np. Kalekami lub w patologicznych rodzinach musi być tego wytłumaczeniem.

Celem istnienia na tej ziemi dla jednych może być zdobywanie wiedzy i przeróżnych pozytywnych doświadczeń  które przeniesiemy na następne wcielenia

w postaci np. Wrodzonej inteligencji.

Podczas gdy drudzy mogą np. doświadczać tutaj degradacji swojego umysłu co nierozłącznie wiąże się z degradowaniem swojej duszy.

 

Dla przykładu jeśli dajmy na to człowiek całe życie swoje zmarnował na jakieś przygłupie rozrywki typu chlanie ćpanie i ruchanie to siłą rzeczy w przyszłym życiu urodzi się w takich okolicznościach w których będzie mógł spełnić swoje prymitywne rządze do syta i do obrzydzenia, a pewne okoliczności pokierują jego losem tak że nie będzie miał na jego przebieg praktycznie żadnego wpływu np. urodzi się w rodzinie w której jego rodzicami będą jacyś przygłupi debile, takie dziecko od małego będzie chłonęło jak gąbkę wzorce które przekaże mu matka idiotka zafascynowana tą całą obrzydliwą pop kulturą lansowaną przez media głównego ścieku.

Natomiast człowiek który postawi na rozwój osobisty, zdobywanie wiedzy, czytanie książek, który myśli dużo o otaczającej go rzeczywistości to siłą rzeczy urodzi się w rodzinie inteligenckiej gdzie swoje pasje i dążenia będzie mógł spełniać dowoli. 

Zobaczcie na ludzi którzy od małego przejawiają odbrzmi talent, taki Beethoven od 4 roku życia przejawiał duże zdolności muzyczne a więc mógł teoretycznie przenieś je z poprzednich inkarnacji.

 

Jest jeszcze jedna teoria w która też wydaję się interesująca, jest nią to że nasza przyszłość jest całkowicie zdeterminowana i praktycznie nie mamy na nią wpływu, każdy jest w niej kowalem swojego losu, tylko że nie tego obecnego ale tego przyszłego który otrzymamy w następnym wcieleniu. 

Wygląda to tak że każda decyzja nawet najbardziej błacha którą podejmujemy w swoim życiu z góry została napisana, ona jest konsekwencją karmy z przeszłego wcielenia a my niczym aktorzy w teatrze musimy po prostu ją odegrać i pokornie ją przyjąć.

Wydaję się trudna do pojęcia jeśli założyć że człowiek ma przecież wybór, może np. Zabić drugiego człowieka albo go uratować, może pójść w lewo albo w prawo itd. Na takie pytania dobrą odpowiedzą będą teorie światów równoległych, jest taki fajny film który to fajnie wyjaśnia, tytuł: „Mr. Nobody”, drugim takim filmem był bodajże Efekt Motyla.

Edytowane przez SzachMat
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, SzachMat napisał:

Ja uważam że reinkarnacja na pewno istnieje jest to jedyne logiczne wytłumaczenie sensu istnienia na tej ziemi,

to że jedni rodzą się zdrowi w kochających szczęśliwych rodzinach a drudzy np. Kalekami lub w patologicznych rodzinach musi być tego wytłumaczeniem.

Celem istnienia na tej ziemi dla jednych może być zdobywanie wiedzy i przeróżnych pozytywnych doświadczeń  które przeniesiemy na następne wcielenia

w postaci np. Wrodzonej inteligencji.

Podczas gdy drudzy mogą np. doświadczać tutaj degradacji swojego umysłu co nierozłącznie wiąże się z degradowaniem swojej duszy.

Myślę podobnie. Reinkarnacja wyjaśnia też sens cierpienia ludzkiego, często spowodowanego głupotą, okrucieństwem innych ludzi. Daje podstawę do uznania, że celem naszego pobytu na Ziemi, jako duszy, jest przepracowanie pewnych zadań, które są wypadkową naszego poprzedniego życia. Przepracowanie też pewnych relacji pomiędzy osobami, które są obok nas nieprzypadkowo, gdyż ich dusze stykały się z naszymi już wcześniej.

Jednakże nie uważam, że nasze życie jest zdeterminowane karmą. Karma tylko tworzy pewną okoliczność, zdarzenie, a my (mając jednak możliwość wyboru) decydujemy jak mamy zareagować na daną okoliczność lub zdarzenie tworząc jednocześnie nową karmą.

 

Z filmów o tej tematyce poleciłbym też "Atlas chmur". W filmie kolejne wcielenia grają ci sami aktorzy, odtwarzający role osób żyjących w różnych czasach, miejscach i epokach. Film reżyserowany m.in. przez siostry Wachowskie. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się osobiście bardzo boję reinkarnacji. Jestem rzymskim katolikiem, ale osobiście uważam, że zielone polanki z śpiewającymi ptaszkami i fruwającymi aniołkami to nieporozumienie i farsa.

Reinkarnację według mnie ludzie wymyślili po to, aby usprawiedliwić niesprawiedliwość ogólnie pojętą. No, bo jak wytłumaczyć, że ktoś się urodził jako Książę Karol, a drugi ma zespół downa (nie urażając ludzi z downem)... Ja osobiście w duszę wierzę, wręcz jestem niemal pewny jej istnienia. Poza tym wiara w reinkarnację jest jednak niebezpieczna ze względu na to, że część osób może odpuścić wszelkie starania i oddać się losowi...

 

Osobiście moje argumenty ZA reinkarnacją są takie, że często np. miałem bardzo realistyczne sny o obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. Wiele razy się to zdarzało, a czasem miałem dziwne wrażenia Deja-vu. Kiedy jestem w obozie koncentracyjnym mam odczucie odrazy, strachu, ale też dziwnego sentymentu, zupełnie tak jakby to miejsce było mi bliskie. Mimo to myślę, że to nadinterpretacja, albo psikus podświadomości. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, TPakal1 napisał:

Jednakże nie uważam, że nasze życie jest zdeterminowane karmą. Karma tylko tworzy pewną okoliczność, zdarzenie, a my (mając jednak możliwość wyboru) decydujemy jak mamy zareagować na daną okoliczność lub zdarzenie tworząc jednocześnie nową karmą.

Możliwość wyboru, wolna wola - to jest właśnie ciekawe zagadnienie. Wydaje nam się, że sami mamy moc kierowania naszym życiem. Ale z drugiej strony nasze życie jest w pewien sposób zaplanowane zanim połączymy się z ciałem. Jak jest możliwe, że można przepowiedzieć, że np. chłopak kogoś zabije za x lat? Mimo, że żyje w normalnej rodzinie, dobrze się uczy i nie należy do towarzystwa spod "ciemnej gwiazdy". Czy on ma faktycznie wybór czy podąża zgodnie ze swoim scenariuszem, który po prostu musi się zrealizować? Albo jak można reagować, gdy ktoś zostanie przejechany i umrze?

 

Myślę, że jednak to jest właśnie determinowane karmą. Czyli przeszłością, która nigdzie się nie rozpłynęła, ale jest i wpływa na teraźniejsze życie. A dokładniej to co zrobiłeś w przeszłości. Więc to jak reagujesz teraz w danej sytuacji, która jest konsekwencją Twoich reakcji w przeszłości, jednocześnie determinuje przyszłość. Mało tego, przyszłość także wpływa na teraźniejszość. Powiedzmy, że zrobiłeś komuś wielką przykrość, krzywdę, zachowałeś się agresywnie, więc prawo karmy sprawia, że w przyszłości dostaniesz od losu wyrównanie. Teraźniejszość kreuje się tak, aby Cię do tego doprowadzić.

 

Karma czy w chrześcijaństwie kara za grzechy występuje w każdej religii na świecie. A jest to po prostu prawo rządzące światem. Prawo przyczyny i skutku. Więc @TPakal1 wydaje mi się, że za równo ta okoliczność czy zdarzenie, jak i nasza reakcja na nią, są częścią tzw. karmy.

 

Żeby nawiązać do samego tytułu tematu, aby w pełni funkcjonowało zjawisko karmy, logicznym byłoby istnienie reinkarnacji. Bo jak tworzyłaby się karma dla noworodków?

 

@Carl93m

Jeśli reinkarnacja by nie istniała to Bóg musiałby być niezłym sadystą. Bo jeden się właśnie rodzi księciem, a drugi bez rąk / w rodzinie patologicznej / z chorobą psychiczną / na zadupiu gdzie umiera z głodu / umiera po kilku dniach w szpitalu. Co to za "boża sprawiedliwość" by była.

Edytowane przez Drizzt
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.