Skocz do zawartości

Nachalne, nękające myśli.


Carl93m

Rekomendowane odpowiedzi

Pomyślałem, że zanim pójdę na terapię to podzielę się z Wami moim problemem. Mianowicie jestem na finiszu pracy magisterskiej i będę musiał zapieprzać na swój żywot sam. Do tej pory nie pracowałem w trakcie roku akademickiego, ale jedynie w wakacje. Jestem z rodziny, która nie zaznała nigdy na szczęście głodu, ale też nie stać było nas nigdy na jakieś udziwnienia. Nie miałem ani oryginalnych butów, lansiarskich ciuchów itd. Byłem w wakacje za granicą i zarobiłem dobrze (przynajmniej jak dla mnie). Teraz stać mnie na rzeczy, o których nie miałem po co marzyć 2 czy 3 lata temu. Kupiłem sobie komputer, książki, chodzę na siłownię i trenuję sztuki walki, lubię sobie dobrze zjeść, bo na mieście nigdy nie jadałem z powodu braku kasy. Kupiłem sobie fajne ciuchy, eleganckie buty, zegarek, perfumy i stos innych dupereli. Część pieniędzy zaoszczędziłem.

 

Teraz siadam w pokoju, patrzę na to wszystko i myślę: "Ku**a, kończę studia i co będzie jak nie znajdę roboty?" , "Mam rękawice bokserskie, buty do biegania, ale się zużywają i co zrobię jak mi się popsują?".

 

Ogólnie strasznie mnie nękają myśli, że może mi się skończyć takie dobre życie. Większość powie: chłopie, jesteś biedakiem i nie masz prawie nic. Ale ja sam sobie te rzeczy pokupowałem i mocno o nie dbam. Nachalne jest to wszystko, bo np. idę na trening i napada mnie myśl: "Masz spodenki za 200zł, którym już się ścierają napisy, zaraz będą do niczego" i nie wiem co z tym robić czy oszczędzać i ich nie nosić czy co... Teraz to piszę i mam myśl: "Niezły ten laptop, jestem szczęśliwy, że go mam, ale ma już prawie 2 lata i niedługo już będzie stary i do niczego...".

 

Łączy się z tym wszystkim strach przed bliską przyszłością, że zgniję na bezrobociu itd. A najgorsza myśl jest taka, która mnie męczy już z 5 lat: "Tata jest już coraz starszy i niedługo nie będzie mógł pracować i co wtedy? Będę musiał jakoś pomóc, tylko jak? Dom się starzeje tylko patrzeć jak okna będą do wymiany, albo elewacja się posypie, albo instalacja elektryczna się przepali itd. itp.".

 

Panowie, ma ktoś tak? To już nawet nie jest wieczorne zmartwienie tylko to jest w koło macieju... i jeszcze straszna myśl, że ciągle mi ubywa pieniędzy i topnieją oszczędności...

Mam wrażenie, że jak nie miałem zupełnie nic oprócz dwóch par spodni i tornistra do szkoły było mi lepiej niż teraz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Typie, przestań się martwić problemami, których nie ma. Sam sobie zatruwasz życie. Zrób odwrotnie - pomyśl, co fajnego nadchodzi jutro, za tydzień, za miesiąc i tym się jaraj, ciesz, usmiechaj się do ludzi. Pozytywna energia spowoduje, że ludzie odwdzieczą Ci się tym samym i będziesz miał fajne życie.

Co do roboty po studiach - nie będziesz miał problemu. Pracowałeś za granicą, co dowodzi, że umiesz sobie radzić. Będzie dobrze. Po prostu nie nastawiaj się na chujwieco. Wielu absolwentom sie wydaje, że jak skończyli studia (np. marketing polityczny w wyższej szkole kręcenia kijem w szambie) to powinni być od razu co najmniej kierownikami. A prawda jest taka, że dopiero w pracy człek uczy sie pozytecznych rzeczy, bo nasz system edukacji jest zjebany. Nie bój się pracy, jak trafisz na chujową to po prostu ją rzucisz gdy znajdziesz lepszą albo zrobi się nie do zniesienia. Zbieraj doświadczenie, bo to jest wazniejsze od wykształcenia.

Zacznij myśleć pozytywnie - przed Tobą całe życie, mnóstwo okazji, szans, sukcesów, zwyciestw i wygranych. Głowa do góry!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ja wiem czy martwi się problemami których nie ma?

 

Masz spodenki za 200zł, którym już się ścierają napisy, zaraz będą do niczego

 

A po co ci spodenki za 200 złotych? Skoro sam mówisz, że kasa się kończy i zaniedługo się zniszczą? Wydaje mi się, że dopiero uczysz się obchodzenia z pieniędzmi. W pierwszych pracach tak jest - sam tak mam. Musisz nauczyć się oszczędności i racjonalnego myślenia.  Niektórzy moi znajomi zarabiaja 2000 zł ale wydają 500 zł na nowe air maxy, 150 na markowa bluze z drogich sklepów, podkoszulki oczywiście też nie najtańsze bo musi być metka. Telefon oczywiście drogi najlepiej samsung galaxy s7 albo iphone 7 na kilkanaście rat - szpanować trzeba. W ten sposób wzbogacają koncerny i żyją ponad swój stan. Ja sam wydałem setki razu kasę na głupoty, żeby nauczyć się szanować pieniądze. Ciuchy prędzej czy później się zniszczą, dlatego warto się zastanowić 5 razy czy potrzebujesz naprawdę do szczęścia buty za 500 złotych kiedy można kupić równie ładne za 150 złotych?

 

Ogólnie strasznie mnie nękają myśli, że może mi się skończyć takie dobre życie. Większość powie: chłopie, jesteś biedakiem i nie masz prawie nic. Ale ja sam sobie te rzeczy pokupowałem i mocno o nie dbam. Nachalne jest to wszystko, bo np. idę na trening i napada mnie myśl: "Masz spodenki za 200zł, którym już się ścierają napisy, zaraz będą do niczego" i nie wiem co z tym robić czy oszczędzać i ich nie nosić czy co... Teraz to piszę i mam myśl: "Niezły ten laptop, jestem szczęśliwy, że go mam, ale ma już prawie 2 lata i niedługo już będzie stary i do niczego...".

 

Łączy się z tym wszystkim strach przed bliską przyszłością, że zgniję na bezrobociu itd. A najgorsza myśl jest taka, która mnie męczy już z 5 lat: "Tata jest już coraz starszy i niedługo nie będzie mógł pracować i co wtedy? Będę musiał jakoś pomóc, tylko jak? Dom się starzeje tylko patrzeć jak okna będą do wymiany, albo elewacja się posypie, albo instalacja elektryczna się przepali itd. itp.".

 

Właśnie dlatego powinieneś nauczyć się rozsądnie wydawać pieniądze. Ja wiem, że to kusi ciągle wychodzą nowe smartfony, nowe laptopy, technologia idzie do przodu. Tylko że to wszystko wiele kosztuje przeciętnego obywatela. Szczególnie studenta. Ja sam właśnie zmieniłem 6 letni telefon na nowszy  - mógłbym sobie kupić samsunga galaxy s6 albo i lepszy za kilka tysięcy złotych - ale wybrałem telefon z podobnymi parametrami za który dałem 200 dollarów~ 800 zł. Podobne parametry - 3 razy mniejsza cena. Nie zarabiam narazie dużo więc nie staram się żyć ponad stan. Mam 5 letni komputer, ale dbam o niego i nie zamierzam kupować nowego za kilka tysięcy tylko dlatego, że ten jest stary - będzie mi służył, dopóki się nie zepsuje. Ja te wszystkie przedmioty traktuje jako pomocne ale niekoniecznie do egzystencji. Nie potrzebuje najnowszych modeli, żeby koledzy poklepali mnie z zazdrości po ramieniu. Raczej zdarzają się jakieś docinki, bo nie wydaje jak oni po kilka tyś na raty na najnowszy telefon albo komputer, tylko kupuję sprawdzone niszowe marki(polecam lenovo, hauwei)

 

Nie zdążyłem edytować.

 

Twoje myśli wcale nie są takie złe - twój mózg wysyła Ci po prostu komunikat pt. zaczynasz nowy rozdział w życiu - czas zainteresować się rynkiem pracy w Polsce i swoimi umiejętnościami. Zastanów się po prostu co potrafisz, gdzie chcesz pracować, sprawdź ile będziesz zarabiał i ustal sobie cele zawodowe. Te myśli cię niepokoją bo pewnie nic z nimi nie robisz. Widzisz, że za niedługo trzeba bedzie w koncu isc do poważnej pracy ale nic z tym nie robisz. Popatrz sobie na oferty pracy, moze nawet wybierz sie na rozmowę o prace tam gdzie chcesz pracować(nie w celu pracy tylko zbadania gruntu - rekruter powie ci jakich umiejętności ci brakuje a ty bedziesz wiedział co poprawić) + zdobędziesz pewność siebie na rozmowie o pracy - to też ci sie przyda w przyszłości.

 

W skrócie męczą cię myśli o pracy i zarobkach - to uderz w nie z całą swoją determinacją i nie mów sobie będzie dobrze. Bo nie będzie jak nic z tym nie zrobisz

 

 

Edytowane przez Zbychu
za szybko napisane
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problemy nie istnieją. Przestańcie używać tego słowa psia jego mać. Wydaję się być lekko zażenowany tym, co piszecie.  

 

W życiu mogą występować pewne sytuacje  - to jak do nich podejdziesz, i jak je rozwiążesz zależy wyłącznie od Ciebie. I musisz to zrozumieć. Tylko kurwa, nie przeleć oczami tego tekstu, ale postaraj się go zrozumieć. Wracaj do niego.

Jeżeli jest coś, co Cię irytuje (słusznie, lub nie) to nie siedź, i nie myśl jak "to się rozwinie i do czego doprowadzi". Wstajesz, i robisz to, co uznasz, że zadziała. Życie, to życie. Jest tu  teraz. Miło by było, gdybyś przestał porównywać teraźniejszość do tego "jak ona tak naprawdę powinna wyglądać", bo widzę, że ty jakiś tam ten obraz masz, że "powinno być inaczej". Będzie inaczej jak będziesz się starał do tego doprowadzić. Najgorszym działaniem jest właśnie takie "nadmyślenie" (ang. overthinking) bo nie skupiasz się na życiu tu i teraz, i to co masz zrobić, ale myślisz ciągle o tym co będzie. Jedziesz autobusem? Myślisz już co zjesz. Jeż kolację? Nie myślisz o smaku, już myślami jesteś o obowiązkach które masz wykonać. Idziesz spać? Już myślisz, w co się ubrać rano i o której pojedziesz etc. etc. Coś okropnego. Miałem to samo.

Tylko co zrobić aby zachować stoicki spokój. Po pierwsze - zaakceptuj rzeczywistość. Kiedy podróżowałem po Europie autostopem mając 150 euro w kieszeni, i obudziłem się nad ranem bez plecaka w Paryżu, nie płakałem, ani nie szlochałem (ooooh, co teraz ze mną będzie? :((((.  )   Straciłem wszystko. Cały mój "dom na plecach". Byłem sam w sercu Europy w krótkich spodenkach i bluzie, oraz telefonem i portfelem w kieszeni w którym zostało już nieco ponad 110 e). Kiedy zorientowałem się, że mnie okradli po prostu kilka głębokich oddechów, i czekałem, aż miną emocje - zdziwienie etc. Później zacząłem rozważać, że dobra, jednak mam telefon i portfel, przecież NIE UMRĘ - PORADZĘ SOBIE.  Odszukałem najbliższy Decathlon i po 10 km marszu, zakupiłem sobie najtańszy plecak i ze 2 koszulki i spodenki, i byłem gotowy dalej iść w podróż. Choć straciłem tego dnia, dobytek i sprzęt warty ok. 1500zł. A nie miałem jakiegoś wysokiego budżetu. 

Uważam, że każdy musi dokonać w życiu czegoś, do czego będzie mógł wracać myślami, kiedy będzie ciężej. Człowieku, zrozum, że możesz wszystko. Dosłownie. Jesteś już tutaj, kończysz te studia, zarobiłeś wcześniej te pieniądze, to i zarobisz później. Dasz sobie radę. Nikt Ci niczego za darmo nie dał, i patrz gdzie już jesteś. Zastanów się jakie kroki należy podjąć i je zrób. I przestań zastanawiać się nad samymi problemami zamiast je faktycznie rozwiązywać, co ludzie zbytnio emocjonalni robią. Jeżeli zauważysz u siebie takie myśli które Cię "męczą" to zapytaj się sam siebie "Dobra, ale co mi to myślenie daje? " I ja Ci powiem, co: Nic. Nie staraj się myśleć o czymś innym, bo to nie przyniesie efektu. Bądź świadomy swoich myśli, a z czasem staniesz się silniejszy, a umysł sam wyciszy. 

 

Na koniec wrzucę Ci  filmiki które zmieniły moje podejście do zamartwiania się(2 z 1000filmów i książek), i chcę abyś je oglądnął i do nich wracał. Tylko masz to kurwa robić, bo już i tak napisałem zbyt długi post żeby Ci jakoś pomóc, a nie chcę, żeby poszło to na marne, bo ja do tego wszystkiego musiałem sam dojść, więc spójrz na to w ten sposób, że są tutaj ludzie którzy chcą Ci pomóc. Ty sobie zawsze dasz radę, a jak potrzebujesz rady to wbijaj do nas bracie. Zrozum, że nigdy nie będziesz kontrolował wszystkiego w 100%. Życie to proces. Wszystko się toczy i cały czas idzie do przodu. Możesz je jedynie ukierunkować, ale ono cały czas płynie, i płynie i się temu poddaj - ale świadomie, nie jak wszyscy. Masz wpływ. Pamiętaj.  Polecam też audiobiografię Elona Muska lub twórcy Nike. (Znajdziesz je na audiotece, lub chomikuj). A testy masz na youtub'ie. 

Rozwiązuj sytuacje które są w teraźniejszości. To co ma przyjść - to przyjdzie. I wtedy też się tym zajmiesz.) 

 Życzę miłej lektury:

 

 

 

 

Edytowane przez Wrażliwy Egoista
  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Wrażliwy Egoista napisał:

Najgorszym działaniem jest właśnie takie "nadmyślenie" (ang. overthinking) 

Jeszcze gorzej jeśli przerodzi się to w paralysis per analysis . Dlatego, jeśli chodzi o planowanie nie martwię się na całe życie, skupiam się raczej na krótszym okresie czasu. Plany i tak się zmieniają, więc najlepsza zasada to zawsze spodziewać się niespodziewanego, ale nie myśleć za często o czarnych scenariuszach. 

 

I dbać o stały dopływ gotówki, bo ja też takie rzeczy z nagłym rozpłynięciem się gotówki przechodziłem. A gdy czymś się zainteresujemy, może najpierw kupić coś tańszego na początek. W razie nagłego znudzenia się nowym hobby, zawsze możemy być szczęśliwi faktem, że nie utopiliśmy wszystkich oszczędności.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m Jesteś dzieciaku (że tak sobie pozwolę) ofiarą swojej własnej podświadomości. Bracia na forum powiedzą poprostu, że Ci się w dupie poprzewracało, no i będą mieli rację. Ale widzę, że w Twoim wypadku to nie wystarczy. Ja powiem Ci tak - uwierzyłeś reklamom i temu co Ci się przez kilka lat studiów kładło do głowy. Chodzi mi o to, że środowisko po pierwsze wbiło Ci, że jak masz fajne rzeczy, to będziesz fajniejszy, a to przecież nieprawda. Po drugie wzorzec, który mówił, że po skończeniu studiów zostaniesz co najmniej v-ce prezesem dobrze notowanej spółki giełdowej w zderzeniu z coraz bardziej ogarniającą Cię rzeczywistością zaczyna się walić, stąd w Tobie fizyczny strach. Ale to dobrze. To znaczy, że chcesz być odpowiedzialny za to co się dzieje w Twoim życiu, ale nie wiesz jeszcze jak tą odpowiedzialność dźwignąć. jest kilka metod na radzenie sobie z takimi rozterkami, ale jest jedna podstawowa sprawa. Nie możesz się zamartwiać tym co było lub tym co może być, bo zwariujesz, a w skrajnym wypadku się przekręcisz od traumy psychicznej (znam takie przypadki). To, że widzisz swoje emocje i potrafisz je nazwać to dobrze, ale pamiętaj, że Twoje emocje to nie jesteś Ty. To mówi do Ciebie Twoja podświadomość właśnie w takim języku. Jeżeli jest tak jak opisałeś, to znaczy, że jesteś zaradny, a skoro tak, to nie zastanawiaj się, że problemy sytuacje są lub będą, bo one będą do końca Twych dni. Twoim zadaniem jest tak manipulować, żeby problemy sytuacje rozwiązywać. Mechanizm jest prosty. A teraz zadanie: niechcący potrąciłeś szklankę mleka stojącą na stole, spadła na podłogę i się rozbiła. Co w tym wypadku zrobisz? Jak chcesz to napisz odpowiedź, a jak nie to nie pisz. Twój wybór. Tak jak wszystko w życiu jest wyłącznie Twoim wyborem. Pozdrawiam.

 

P.S. @Wrażliwy Egoista, bardzo przepraszam. Nie problemy - a sytuacje. Problemy to iluzja.

Edytowane przez bezprym
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

carl93m- mam podobnie jak Ty. Po studiach nie jest lekko. A wydaje mi się, że myślisz całkiem rozsądnie. Też mam myśli, że rodzice nie mogą pomagac mi do końca życia, a końca tego, co zacząłem nie widac. Wciąż więcej wydatków niż przychodów. Myśli o zabawkach typu nowe laptopy, telefony czy markowe ciuchy do szpanu to sobie daruj. Ja mam 8 letniego laptopa, chyba 80% na dysku miejsca wolnego, bo nie gram w gry, więc wszystko zależy od potrzeb. Co zarobię to oszczędzam, żeby było na dalszą naukę. Spójrzmy prawdzie w oczy- gdyby nie pomoc moich rodziców to umarłbym z głodu albo musiałbym zweryfikowac swoje plany. Nie mówię absolutnie o jakieś dziewczynie czy dokładaniu się do rachunków, bo to już czyste szaleństwo. Jedynie motywuje mnie cel, który mam, a jeśli go osiągnę to może będzie lepiej, a gwarancji też żadnej.No, to trochę ponarzekaliśmy:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m ostatnio nękają mnie podobne myśli, boję się, że może mi nie wyjść w przyszłości, że skończę w marnej pracy do końca życia. Do tego boję się, że rodzice mogą długo nie pociągnąć i wszystkie plany zawalą się jak domek z kart. Wydaję mi się, że rozrzutny nie jestem, pieniądze wydaję tylko na jedzenie + chemia, aczkolwiek na tym też muszę oszczędzać. Zarobiłem trochę kasy na pracy dorywczej, tylko ostatnio musiałem się zwolnić, miałem tam ciągle złe myśli, że nic w życiu nie osiągnę. Niebawem muszę zacząć szukać innej pracy dorywczej w której to nie będę miał złych myśli, a chcę odciążyć rodziców i przy okazji odłożyć "parę groszy" .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za piękne słowa (szczerze). Ogólnie wszyscy macie racje, mówicie podobnie jak Osho, którego swego czasu czytywałem, choć jak widać nie wryło mi się dobrze do świadomości.

Czytam wasze posty słowo w słowo, szanuję i cenię pomoc.

 

Cytuj

A teraz zadanie: niechcący potrąciłeś szklankę mleka stojącą na stole, spadła na podłogę i się rozbiła.

Trochę bym poklął, wziął szmatę, zmiotkę i sprzątał. Oczywiście cały byłbym w napięciu czy ojciec nie słyszał, bo byłby dym i gadanie: "łamago, sieroto itp.".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Carl93m napisał:

Trochę bym poklął, wziął szmatę, zmiotkę i sprzątał. Oczywiście cały byłbym w napięciu czy ojciec nie słyszał, bo byłby dym i gadanie: "łamago, sieroto itp.".

Czyli ogólnie ogarnięty jesteś, a zadanie było prowokacyjne. Przeczytaj sobie drugie zdanie swojej odpowiedzi raz, albo lepiej kilkadziesiąt razy. Tam masz odpowiedź na swoje rozterki. Musisz to przepracować sam ze sobą. W drugim zdaniu masz postawioną diagnozę.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Carl93m napisał:

Dziękuję za piękne słowa (szczerze). Ogólnie wszyscy macie racje, mówicie podobnie jak Osho, którego swego czasu czytywałem, choć jak widać nie wryło mi się dobrze do świadomości.

Czytam wasze posty słowo w słowo, szanuję i cenię pomoc.

 

Trochę bym poklął, wziął szmatę, zmiotkę i sprzątał. Oczywiście cały byłbym w napięciu czy ojciec nie słyszał, bo byłby dym i gadanie: "łamago, sieroto itp.".

 

Ahh Ci niedorozwinięci emocjonalnie ojcowie. :) 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mało mam czasu ostatnio, więc się nie będę rozpisywał, ale tak, ja też tak mam (albo przynajmniej podobnie). Podam może przykłady.

 

-kiedyś dowiedziałem się o gościu, który zajmuje się renowacją starych motocykli (posiadam taki) zgodnie z oryginałem. Sam nie mam aktualnie miejsca ani możliwości na takie zabiegi więc postanowiłem, że za rok (od tamtego czasu) zaprowadzę swój sprzęt i zaraz nawiedziły mnie myśli w rodzaju ,,a co, jeśli przez ten rok będzie miał wypadek i zginie? A co, jeśli przestanie się tym zajmować? A co, jeśli będzie trudno znaleźć dobrej jakości części?'' 

-notorycznie pojawiają mi się myśli ,,co z tego, że zostanie przeprowadzona fachowa renowacja, skoro pewnie i tak się zepsuje?''

 

-kiedyś dostałem namiary na człowieka w starszym wieku, który również przeprowadzał jakieś interesujące mnie usługi ale już nie pamiętam jakie. Bezustannie pojawiały mi się myśli ,,przecież on już jest stary, pewnie zachoruje albo umrze i długo nie będę mógł korzystać z tego co oferuje''

 

-jeśli jest jakiś produkt (czy to samochód, motocykl czy cokolwiek innego), którego produkcja już się zakończyła, to nachodzą mnie myśli w rodzaju ,,pewnie zanim ja sobie kupię to wszystkie zostaną zezłomowane/znikną z rynku wtórnego'' - a nawet jeśli tak nie myślę, to i tak pojawia się we mnie jakiś taki niesmak, bo skoro coś nie jest już produkowane, to pewnie jest na wymarciu 

-w tamtym roku kupiłem sobie PlayStation 2 - jak wiemy jest to dosyć wiekowa konsola. I zgadnijcie co? Tak, dokładnie - cały czas ''myślę'' (nie ja myślę, tylko coś we mnie mi takie myśli podsuwa), że pewnie się rozleci i drugiej już nie kupię, bo nowe nie wychodzą. 

 

-jak jeszcze interesowały mnie związki kilka lat wstecz to zawsze pojawiały mi się myśli ,,i tak mnie zdradzi albo odejdzie'' - i nakręcałem się czymś, co tak naprawdę się nie działo lecz siedziało jedynie u mnie w głowie

 

Ogólnie jestem optymistą ale nie ma róży bez kolców. Te myśli pojawiają mi się ''same'', ja ich nie chcę i nie walczę już od dawna z nimi - po prostu ignoruję. Pomaga.  

 

Większość tych ''zmartwień'' istnieje tylko w naszej wyobraźni. Do tej pory nikt z tamtych osób nie zachorował, nie zaprzestał działać ani nie umarł, nic mi się nie popsuło, a nieprodukowane od dawna rzeczy, które lubię, jeszcze wiele lat będą użytkowane. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie Curva jego mać! To się ostry trolling podszytych samic chyba zaczyna! Rozumiem jeden przypadek. No dwa do zaakceptowania. Ale widzę, że tu się jakieś teksty zalatujące jajnikami i macicą. Chłopaki zacznijcie jeść więcej surowego mięsa, bo mnie ręce opadają.

Edytowane przez bezprym
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie przemyślenie mnie naszło. Właśnie teraz jak usiadłem do komputera przeszedł mnie taki impuls i przypomniała mi się sytuacja chyba z 1999 roku. Miałem 6 lat i wtedy babcia przyjechała z pracy w Belgii. Pamiętam, że kupiła mi ładny plecak i taki mały motocykl na baterie chyba. Wtedy miałem taką myśl:" Jest super, jestem wniebowzięty, że mogę się bawić tym super motorkiem, ale co będzie jak będę miał 10 lat i nie będzie mi się chciało już bawić?" Autentycznie tak było i niemal spałem z tym motorkiem. Pamiętam był czerwony i siedział na nim kierowca :D

 

Sytuacja z dzisiaj: Wracam do domu po treningu i na słupie elektrycznym była informacja, że będzie niedługo przerwa w dostawie wody czy coś takiego. Trochę się zdołowałem i ogarnął mnie strach o to, że te wszystkie rury, kanalizacje, oczyszczalnie ścieków mogą się zużyć, a nie będzie pieniędzy na modernizację, bo gmina zadłużona i nie daj Boże coś pęknie i będzie lipa.

 

Wiem, że to absurd, ale od teraz spróbuję zastosować zasadę, którą wygłosił mnich w filmiku od @bezprymżeby odpuszczać sobie wszystko, wyluzować i skupić się na tym co mogę dać nie oczekując niczego w zamian.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopie olej to wszystko ciepłym moczem, po co zaśmiecasz sobie umysł jakimiś głupotami. 

Pomyśl tylko ile ludzi teraz na świecie nagle z dnia na dzień straciło wszytko; majątek, zdrowie, bliskich w wyniku jakiejś wojny czy kataklizmu. 

Ilu z nich by chciało być na twoim miejscu?

Nic w tym życiu nie masz na stałe wszystko kiedyś stracisz pieniędzy czy dobytku nie weźmiesz ze sobą na tamten świat.

A to na czym koncentrujesz swoją uwagę sprawia że ściągasz to do swojego życia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Jak to się mówi najedzony głodnego nie rozumie, a przynajmniej jest to trudne. Niektórzy w naszym wieku są już "ustawieni" i w miarę stabilni życiowo, jeśli w ogóle można mówic, że życie jest stabilne, bo ciągle się zmienia. Zamartwianie się nie jest dobre, ale myślenie o przyszłości jest czymś naturalnym. Nie każdy jest w wieku 24-25 lat już na swoim. Co więcej- niektórzy mają jeszcze większe wydatki niż kilka lat wcześniej, a końca nie widac. Chyba normalne, że człowiek myśli sobie "kiedy będzie lepiej?" Jeżeli nie daj Boże zostałby człowiek teraz sam, to nie jest sobie w stanie poradzic sobie ze wszystkim- ani zarobków, na które nie ma co narzekac( taka jest kolej rzeczy, jeśli chce się czegoś nauczyc), ani możliwości utrzymania domu, samochodu. To co zarabiam to może by starczyło na jedzenie na miesiąc na dwie osoby. Jeszcze na głowie studiującą siostra, a to ja po rodzicach jestem głową rodziny, która powinna byc za wszystko odpowiedzialna. Więc łatwo mówic, ale bez pomocy rodziców mam myśli, że po prostu bym chyba nie sprostał. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przez to wszystko przechodziłem: bieda, (wydumany) brak perspektyw, rozpacz, nienawiść do siebie za niespełnianie "swoich" oczekiwań (a tak naprawdę zinternalizowanego programu społecznego typu drzewo, syn i chałupa, koniecznie przed 30! ;)) co do życia i siebie. Strach przed biedą i społeczną degradacją. Na szczęście miałem nadrzędny cel, do którego dążyłem.

 

Dzisiaj mam to już za sobą, ale nie będę ściemniał, czasem mnie jeszcze takie myśli napadają. Jak z nimi walczyć?

 

Powiedz chujowej myśli, która się pojawia: jesteś kłamstwem, idź precz! - i puść ją sobie wolno. Niech biegnie gdzieś w pizdu.

 

Pamiętaj o tym, że:

11 godzin temu, Eredin napisał:

Większość tych ''zmartwień'' istnieje tylko w naszej wyobraźni.

 

Najmądrzej Ci odpowiedział @Wrażliwy Egoista. Jego post sam będę jeszcze czytywał. Zwłaszcza ten jeden fragment:

 

17 godzin temu, Wrażliwy Egoista napisał:

Problemy nie istnieją. Przestańcie używać tego słowa psia jego mać.

 

W życiu mogą występować pewne sytuacje  - to jak do nich podejdziesz, i jak je rozwiążesz zależy wyłącznie od Ciebie.

 

To zajebiste podejście i najczystsza prawda. 

 

Sytuacje, które nas spotykają nie zależą od nas. Od nas zależy tylko, jak do nich podejdziemy i co z nimi zrobimy.

 

Najlepiej jest chcieć wszystkiego co nas akurat spotyka, a przynajmniej myśleć i działać w ten sposób, jak byśmy rzeczywiście chcieli tego co się przydarza. Jesteś sam? Ciesz się spokojem! Jest dużo ludzi wokół? Wpraw się w dobry nastrój, spróbuj się bawić jak na festynie! Nie dostałeś roboty? Jeżeli zrobiłeś wszystko żeby się przygotować, to taka po prostu była wola rekrutera. Zapytaj ewentualnie, których jego kryteriów nie udało się spełnić i później nad tym popracuj. Jeżeli on się pomylił oceniając Ciebie, to tylko jest jego problem.

 

Większość rzeczy zależy od innych, więc wykładajmy na to knagę i róbmy po prostu swoje.

 

Przykład:

Nieraz jak widzę rodziców, to boję się że są starzy i mogą niedługo umrzeć. Wtedy staram się pomyśleć: chcesz żeby byli nieśmiertelni? Przecież to idiotyczne! Są ludźmi, więc kiedyś umrą, zupełnie jak każdy. Twoją rzeczą jest kochać ich teraz, póki jeszcze możesz! Skoncentruj się na tym co możesz zrobić najlepiej, a tym czego nijak nie zmienisz nie ma sensu się martwić.

 

Staram się ich więc odwiedzać mniej więcej co tydzień, rozmawiam, spędzam czas, dzwonię, piszę maile. Tak żebym później nie żałował, że nie robiłem jak trzeba.

 

Ostatnio wracałem z roboty, patrzę: jakiś dziad leży w drgawkach na chodniku, ludzie z okien się gapią. Myślę: "głodny jestem, chcę na chatę". No ale chuj - podchodzę, bo miałem niedawno kurs pierwszej pomocy i zżarłyby mnie wyrzuty gdybym przeszedł obok. Wiedziałem o tym od razu.

 

Też oczywiście przyszły różne natrętne myśli: "pewnie napierdolony, ludzie się zewsząd lampią, idiotę z siebie zrobię, żul zwykły, ubrudzisz się tylko, jeszcze wszy mnie oblezą, pluskwy do domu przyniesiesz..." - ale to olałem. Wiedziałem, że cierpienie spowodowane wyrzutami sumienia z powodu nieudzielenia pomocy i zmarnowania wiedzy nabytej na kursie będzie większe niż ewentualne nieprzyjemności na miejscu. Jestem egoistą, zrobiłem więc rzecz najlepszą dla siebie. Poszkodowany był akurat ostatnim, o co się martwiłem. Podszedłem, od razu naszła mnie satysfakcja z bycia jedynym aktywnym pośród biernej masy. Po chwili zresztą niektórzy nieco się ośmielili i też podeszli by pomóc. Gość najebany nie był, zadzwoniłem na pogotowie, powiedzieli że prawdopodobnie padaczka, podłożyłem mu jego własną torbę pod łeb, sam leżał bezpiecznie bokiem więc poczekałem aż przyjadą i zapytawszy ratowników czy mogę, poszedłem spokojnie do domu. 

 

Ten przykład pokazuje mi, że w nietypowej i krępującej sytuacji dałem radę zachować się jak trzeba, tzn. jak na świadomego i porządnego człowieka przystało. A była to rzecz zależna jedynie od mojej woli! Takie wspomnienia zbieraj sobie, one pomogą w ciężkich chwilach...

Edytowane przez Ziomisław
uzupełnienie ;)
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, bezprym napisał:

Ludzie Curva jego mać! To się ostry trolling podszytych samic chyba zaczyna! Rozumiem jeden przypadek. No dwa do zaakceptowania. Ale widzę, że tu się jakieś teksty zalatujące jajnikami i macicą. Chłopaki zacznijcie jeść więcej surowego mięsa, bo mnie ręce opadają.

Musisz zrozumieć kolego, iż popełniasz podstawowy błąd wzorując się na społecznym wizerunku mężczyzny. Niektórzy z nas posiadają po prostu wysoką inteligencję emocjonalną, przez co są o wiele wrażliwsi. Przykładowo mnie fascynuje otaczający mnie wszechświat. Czasem myśli nt. tego co mnie otacza, zapierają mi dech w piersiach - przez wnioski do jakich dochodzę. Jednocześnie wiem, że zrozumie mnie jedynie promil, ułamek ludzi którzy mają podobnie. Reszta żyje beznamiętnie. Nie  "zaprząta sobie tym głowy". Ich myśli są dość prymitywne. Dlatego irytuje mnie fakt, iż ktoś próbuje mi narzucić jakiś wyimaginowany samczy wzorzec, w którym mam nie okazywać emocji, być twardym i srakim jeszcze. Bycie mężczyzną oznacza dla mnie to, że mam odwagę być tym, kim jestem naprawdę, nie pozwalając sobie jednocześnie wchodzić na głowę. 

Co cechuje 90% współczesnych mężczyzn? 

A to, że są niedorozwinięci emocjonalnie. I tak z pokolenia na pokolenie. 

Chciałbym też, abyś nie mylił "pizdowatości" z "wrażliwością". Każdy z nas jest inny. Wadą tego forum jest uogólnianie. To, iż wiemy jakie są kobiety i jakimi schematami działają one, nie powinno prowadzić do uogólniania nas samych, braci. 

Różni ludzie, o różnym sposobie bycia. Co nas łączy? To, iż wiemy jak działają kobiety. 

Polecam ten załączony, 6 minutowy filmik. To jest satyra, więc niech nikt się nie zesra ze złości od razu, a zastanowi jak jest naprawdę. 

 

Edytowane przez Wrażliwy Egoista
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten filmik, jest wbrew pozorom o sporej czesci uzytkownikow tego forum :)

Nienawidza kobiet, ale pobzykac by chcieli, nie moga tego zrobic, poprzez miedzy innymi swoja nienawisc, to jeszcze bardziej nienawidza, zaplatujac sie coraz bardziej w swojej nienawisci...

Po czasie zakladaja temat jak to beda mieli to i tamto, postanowienia, ktore skladaja sie tylko i wylacznie po to aby przykryc swoja wyblakla osobowosc, no i poruchac, a po wszystkim oddac sie swojej nienawisci :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem to. Niestety, większość mężczyzn to prostacy - tak samo jak i większość kobiet jest pusta.

 

Nie mają ambicji - jedni i drudzy, o pasji nie wspominając. Pomijam oczywiście auta i wyjście za mąż jako cele życiowe.  

Książek również nie czytają, tyle, że to po prostu widać. Już po kilku pierwszych zdaniach każdego tekstu tudzież wypowiedzi jestem w stanie ocenić, czy dana osoba jest oczytana, czy też nie. 

 

Znajomość kobiecej psychiki to jedynie dodatek. Jeżeli nic sobą nie reprezentujesz, to nigdy nie zostaniesz rozgrywającym. Duża część osób z tego forum zapomniała, iż najpierw należy inwestować w siebie i swoje życie. Próbują uczyć się być "kimś", tyle, że "kimś" - to się zostaje. I to poprzez inwestowanie w siebie, a nie czytanie książek o kobietach. Skupiając się jedynie na tym - paradoksalnie, skupiasz się na tym, na czym rzekomo nie chcesz. 

 

cya.

 

 

Edytowane przez Wrażliwy Egoista
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wrażliwy Egoista jestem kimś i staram to jestestwo rozwijać, ale często spotykam się z pogardą dla takie "life style". "Czytasz książki? Weź się ogarnij, idź na balet", "Nie chlasz? Co ty wyznanie zmieniłeś?". Ostatnio nawet do jednej dziewczyny na tinderze napisałem, że ona tak jak ja studiuje historię i zapytałem ogólnie na jaką epokę kładzie nacisk, po prostu. Ona odparła coś takiego, parafrazując: "hahahaha studiujesz historię, wow już mnie masz hahaha..... lol". Powinienem się śmiać, że jakaś tempa knaga, ale ja się zdołowałem. Pomyślałem o sobie jak o wymarłym gatunku, pomyślałem sobie, że rozmowa z dziewczyną o jakichkolwiek wartościowych rzeczach jest śmieszna i nie ma de facto w ich mniemaniu żadnej wartości...

Ogólnie spoko, walić ją i idę dalej, ale jednak masz potem przeświadczenie, że jesteś archaicznym dziwakiem itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m

Miałem się rozpisywać, ale to niczego nie wniesie.

Jeżeli ktoś Ci wypomina w jakiś chory sposób, że przykładowo "czytasz książki..." to... To powiedz mu dlaczego to robisz. Kurwa, serio. Powiedz stanowczo, że wolisz dobrą lekturę, bo kolejna beznamiętna impreza nie wnosi nic w twoje życie, bądź nie wydaje Ci się ciekawa. Przestań dociekać jak to wpłynie na tą osobę, albo co sobie pomyśli. Twoje potrzeby są ważniejsze niż innych - powtarzaj to sobie codziennie. Ulży Ci jak się solidnie wkurwisz, i zaczniesz mówić to co chcesz - z przekonaniem. Jeżeli tak jednak mówią twoi znajomi, to ich pierdol - poważnie. Sam miałem kilku takich "wampirów energetycznych" za "dobrych kumpli" a jak tylko przejmowałem inicjatywę w towarzystwie i ciągnąłem jakiś ciekawy temat przy zainteresowanych kobietach, to nagle próbowali mnie sprowadzić do parteru jakimś równie żenującym tekstem. Twoje, to jest twoje kurwa - kropka. 

 

Nie picie = picie. Nie ma różnicy.  Jak ktoś nie jest w stanie tego zrozumieć, albo ty sam to jw. 

 

Usuń też tinder'a. Również go miałem przez chwilę. Na 300 kobiet, poznałem 2 ciekawe, z którymi gdziekolwiek postanowiłem wyjść. Jeżeli kobieta nie jest inteligentna, tym samym staje się dla mnie aseksualna. Albo trzymasz poziom, albo go obniżasz, ale i wtedy środowisko obniży go względem Ciebie. Zresztą, to gówno, to jedynie pożeracz czasu. Większość dziewczyn szuka tam białych rycerzy, którzy je będą komplementować - tyle. 

Przestań się sprowadzać Ciągle do parteru, bo widzę, że robisz to podświadomie. Ostatnio kumpel pytał się mnie, jak to robię, że gdy ja mówię, to kobiety mnie słuchają, a gdy on - to wydają się obojętne, bawią się telefonem. Różnica jest taka, że ja sobie nie umniejszam. Wiem, że rozmawiając z kobietami "mogę mieć każdą". Ale to nie o to chodzi, żebyś tak myślał na co dzień i do tego dążył, aby tak się działo. Chodzi o to, abyś był pewny swojego. Pewność siebie. Jak to osiągnąć?

Cóż, należy zacząć od tego, że musisz uwierzyć w siebie. Później wygląd, etc. 

 

" pomyślałem sobie, że rozmowa z dziewczyną o jakichkolwiek wartościowych rzeczach jest śmieszna i nie ma de facto w ich mniemaniu żadnej wartości.. "

Jeżeli ty wysuwasz taki wniosek po jakiejś mało inteligentnej siksie z jakiejś aplikacji, to... jest kurwa źle stary. Właśnie o tym mówię - o takim umniejszaniu sobie względem kobiet. 

To ty jesteś inteligentniejszy, to ty rozdajesz karty i to ty panujesz nad sytuacją. - Ale jak mówiłem, nie chodzi, o to, żebyś się stał jakimś gburem i upokarzał wszystkich dookoła, ty masz świadom swojej przewagi - kobiety ją wyczują - tyle. 

I, tak, z kobietami można rozmawiać na naprawdę wartościowe tematy. Mam kilka takich znajomych kobiet, z którymi mogę spędzić noc rozmawiając, o rzeczach, o które nikomu innemu by nie przyszły do głowy. I bynajmniej nie są to jakieś raszple, ale prawdziwie piękne i inteligentne kobiety. To, że kobiety kierują się emocjami w wyborze partnera seksualnego i do związku, to nie znaczy, że są kurwa jakieś upośledzone. Tak myślą prostaki z tego forum, które inteligencją dorównują "równie inteligentnym kobietom". A sami nie potrafią wykrzesać z siebie żadnej weny, czy też pomysłu. 

 

Done. 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Wrażliwy Egoista
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, Carl93m napisał:

Ostatnio nawet do jednej dziewczyny na tinderze napisałem, że ona tak jak ja studiuje historię i zapytałem ogólnie na jaką epokę kładzie nacisk, po prostu. Ona odparła coś takiego, parafrazując: "hahahaha studiujesz historię, wow już mnie masz hahaha..... lol". Powinienem się śmiać, że jakaś tempa knaga, ale ja się zdołowałem.

 

Takie przeżycia powodują

1) nienawiść i pogardę do kobiet vide post @Assasyn'a albo

2) doła i zachwianie samooceny.

 

Proponuję trzecią opcję: spróbuj tą laskę zrozumieć:

1) ona jest właśnie u szczytu swojej SMV, więc celuje najwyżej jak może. Tzn. w starszych kolegów, najlepiej z kierunków technicznych. Dlaczego?

 

2) Ty jako mężczyzna masz czas żeby się rozwijać. Ona go nie ma. Pierwsze co każe jej instynkt, to rodzić dzieci. Za jakieś 15 lat będzie już dla niej za późno. Termin ważności samicy upływa bardzo wcześnie, a presja społeczna na zakładanie rodziny jest w stosunku do niej o wiele większa niż wobec facetów. Czas jej szybko ucieka. Dla niej to wszystko nie żarty...

 

3) z tego powodu jej celem jest ktoś starszy, zamożniejszy, facet który już się rozwinął w jakiś sposób i teraz może zapewnić byt rodzinie.

 

4) Student w jej wieku i z jej kierunku może być tylko zabawką, o ile jest wystarczająco przystojny. Tak dla niej to wszystko wygląda i nie ma co tu się wściekać. Po prostu oboje jesteście na różnych etapach życia.

 

5) ponadto, skoro ona też jest na historii, to historyków ma wokół siebie na co dzień. Pewnie aż do przesytu. Nie po to szuka kogoś na tinderze, żeby to był następny jej koleżka z uczelni... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.