Skocz do zawartości

Mindset czy rzeczywistość.


Carl93m

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie,

Jako, że wiosna w pełnej krasie zawitała na naszą piękną Lubelszczyznę zdecydowałem się, że napiszę post dotyczący tego co mi przemknęło przez umysł trzy dni temu.

 

Była niedziela, miałem coś do załatwienia z pewną osobą, ale postanowiłem, że najpierw umówię się z kolegą na piwo na lubelskim rynku. Pogoda była wybitna, nic dodać nic ująć, wprost dzień idealny. Usiedliśmy i pijemy piwo. Rozglądam się, patrzę się, obserwuję i upadłem na duchu lekko zirytowany. Stulejarz, burak, niechciane bydle... Taka mnie opanowała myśl. Nie wiem po co to robiłem, ale umiałem się zatrzymać. Obserwowałem sobie przechadzające się rynkiem zakochane pary ludzi. Co ciekawe nie zwracałem uwagi zbytnio na kobiety, ale na facetów, którzy towarzyszyli kobietom. Załamałem się, każdy jeden wydawał mi się przystojny, o niebo przystojniejszy ode mnie. O! Idzie jakiś równie brzydki jak ja! A, to jakiś kloszard...

 

Niestety, ale mam poczucie, że jestem kompletnie brzydki, a przez to czuję się nie chciany.

- Wchodzę do restauracji i od razu widzę pięknych ludzi, którzy chyba nie chcieliby siedzieć koło mnie?

 

Zamartwiam się często tym. Martwię się, że na tle innych facetów wyglądam jak Zgredek z Harry'ego Pottera.

 

Neil Strauss mówi, że wygląd nie ma zbyt wielkiego znaczenia dla kobiet. David X, mówi, że wygląd nie ma kompletnie żadnego znaczenia, a liczy się to jak sprawiasz, że kobieta się czuje. Jean Paul Belmondo mawiał o sobie "amant z pogiętą twarzą", w filmie Do ostatniego tchu, powiedział: "Co z tego, że nie jestem przystojny skoro potrafię dobrze boksować...". Nie dociera do mnie to jednak. Zostałem zbytnio wychowany przez kobiety. Niektórzy moi znajomi w ogóle nie myślą o swoim wyglądzie oprócz ogolenia się i umycia. Zazdroszczę im, bo ilekroć ja jestem na jakiejś imprezie czy w towarzystwie obcych osób to zastanawiam się i napada mnie myśl, że jestem tu najbrzydszy, a przez to pewnie nikt nie chce koło mnie stać, ani rozmawiać.

 

Ubieram się dobrze, to nie tylko moja opinia w razie czego. Włosy mam modnie ostrzyżone, chodzę czysty i pachnący.

 

Przez ten kompleks wstydzę się podchodzić i próbować poderwać jakąś dziewczynę, boję się wyśmiania, odrzucenia braku akceptacji itd. Pewnie muszę jakoś zaakceptować odstające uszy i krzywy nos hmm... Przypomniała mi się reklama axe :)

 

Tych kompleksów dostałem dawno, to problem przewijający się jeszcze z dzieciństwa, jak jakaś koleżanka nie chciała siedzieć koło mnie, albo jak chciałem usiąść zjeść koło jakiejś dziewczyny to kazała mi się przesiąść.

 

To jest złe nastawienie umysłu czy to rzeczywistość nie do przeskoczenia? Czy ktoś borykając się z takim problemem wyszedł z niego? W jaki sposób?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, Carl93m napisał:

Stulejarz, burak, niechciane bydle... Taka mnie opanowała myśl.

 

Obserwuj myśli, i kiedy takie się pojawią, zbluzgaj je, nazwij kłamstwami, każ im spierdalać. I postanów sobie, że skupisz się na czymś innym. Albo zbagatelizuj: np. aha, znowu to dziadostwo..., o czym to ja mówiłem? I niech idą w cholerę.

To jest zdecydowanie mindset, depresyjne gówno, choroba i zniekształcenie rzeczywistości.

 

Godzinę temu, Carl93m napisał:

Neil Strauss mówi, że wygląd nie ma zbyt wielkiego znaczenia dla kobiet. David X, mówi, że wygląd nie ma kompletnie żadnego znaczenia, a liczy się to jak sprawiasz, że kobieta się czuje.

 

Istniejesz dla siebie, nie dla kobiet. Pułapka rozwoju pod samice była tu wałkowana, można poszukać i znaleźć.

 

Godzinę temu, Carl93m napisał:

Ubieram się dobrze, to nie tylko moja opinia w razie czego. Włosy mam modnie ostrzyżone, chodzę czysty i pachnący.

 

No i dobrze. Może jeszcze siłka? Dobra rzeźba nie jest zła. Ogólnie, sport da Ci zadowolenie i dumę z własnego ciała, a tego potrzebujesz.

 

Godzinę temu, Carl93m napisał:

Przez ten kompleks wstydzę się podchodzić i próbować poderwać jakąś dziewczynę, boję się wyśmiania, odrzucenia braku akceptacji itd.

 

To daj sobie z tym spokój i pozbądź się najpierw kompleksu. Afirmacje, trening, być może psychoterapia? Zrób to wyłącznie dla siebie, żeby się poczuć jak człowiek.

 

Godzinę temu, Carl93m napisał:

Tych kompleksów dostałem dawno, to problem przewijający się jeszcze z dzieciństwa, jak jakaś koleżanka nie chciała siedzieć koło mnie, albo jak chciałem usiąść zjeść koło jakiejś dziewczyny to kazała mi się przesiąść.

 

Dzieci w szkole są okrutne, głupie i jebnięte. Te zachowania mogły być całkowicie przypadkowe, a motyw powstały z nudów i wyciągnięty z dupy. Poza tym z wiekiem wygląd się zmienia, przeważnie na lepsze.

 

Odpowiadając na tytułowe pytanie: mi to wygląda na mindset, gówniany, wyniesiony ze szkoły. Nie mam prostej recepty, musisz pracować nad sobą żeby zmienić myślenie...

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Carl93m said:

To jest złe nastawienie umysłu czy to rzeczywistość nie do przeskoczenia? Czy ktoś borykając się z takim problemem wyszedł z niego? W jaki sposób?

 

 

Sprawy o których mówisz, nie mają wartości absolutnej - wszystkie są w wyniku niekorzystnego porównania. Mniej lub bardziej prawdziwego - a w Twoim przypadku - na pewno przesadzonego.

 

Można to zmienić, jak najbardziej. Kiedyś zazdrościłem robakom. Serio. Żyją sobie, pełzają... Nikt im nie przeszkadza.

Dziś niejedna pszczółka chciałaby ze mną pobzykać :>

 

W telegraficznym skrócie - rób, co Ci @Ziomisław napisał. Jak pojawią się konkretniejsze pytania, to wróć. Trzymam kciuki za Ciebie stary. Jak popracujesz, to będzie dobrze. Serio, możesz tego nie widzieć, ale to jest dla Ciebie w pełni możliwe:) Carl93m ma takie samo prawo do dążenia do szczęścia, jak każdy inny człowiek.

Edytowane przez Gaindalf
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Carl93m napisał:

To jest złe nastawienie umysłu czy to rzeczywistość nie do przeskoczenia?

 

Umysł. Popracuj nad samooceną, znajdź sposób na polubienie siebie i wyglądu. Jak dojdziesz do wniosku, że coś chcesz zmienić (sylwetka), upewnij się, że nie robisz tego pod kobietki, bo się przejedziesz (sprawdzone empiryczne). To co tutaj opisujesz to brak szacunku do swojej istoty, wydaje mi się, że tu leży problem, nie w krzywym nosie. Jak przebijesz się przez bagno to zobaczysz, że nagle ludzi będzie do ciebie ciągnęło, ale nie będzie miało to takiego wpływu.

 

Głowa do góry i śmigaj do przodu! :) 

Edytowane przez bumblebee
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że to Twoja podświadomość wypluwa Ci te kłamstwa, efekt tego, że całymi latami ją tym właśnie karmiłeś więc masz teraz zwrot. Jak się sam czujesz tak kobiety podświadomie też Cię postrzegają. I koło zamknięte, czeka Cie sporo pracy nad samooceną....

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 Też myślę, że tutaj chodzi o samoocenę. Mam podobnie do Ciebie, ciągle się porównuję do innych i wypadam w tych porównaniach w swojej głowie niekorzystnie. Jak już coś osiągnę, to często to bagatelizuję i nie wpływa to na moją samoocenę w sposób znaczący. Mam też tak, że za bardzo analizuję szczegóły i przez to strasznie się męczę. Piszę do kogoś sms-a, ten nie odpisuje po kilku minutach, to sobie myślę, że może go uraziłem, on się obraził, może już mnie nie lubi. Może się to wydawac dziwne, ale analizuję czasami czy ktoś dał emotikona w smsie czy nie. Na tej podstawie rozkminiam, czy jest w dobrym humorze czy nie.

 

 Inny przykład- ostatnio zaprosiłem do znajomych na fejsie dziewczynę( laska 10/10). Nie zrobiłem tego, żeby ją poderwac czy pisac jej głupoty, ale po prostu ją znam, więc uznałem, że wysyłam zaproszenie. Oczywiście analizowałem wszystko, że ona sobie pomyśli, że kolejny napalony koleś, że pewnie będę ją chciał poderwac, a oczywiście skończyło się na tym, że po prostu zaakceptowała zaproszenie i żaden czarny scenariusz się nie spełnił. 

 

 Wydaje mi się, że wyjście z tych jebanych kompleksów, braku pewności siebie jest bardzo trudne, ale nie niemożliwe. Musimy próbowac. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, ciekawyswiata napisał:

 

 

 

 Inny przykład- ostatnio zaprosiłem do znajomych na fejsie dziewczynę( laska 10/10). Nie zrobiłem tego, żeby ją poderwac czy pisac jej głupoty, ale po prostu ją znam, więc uznałem, że wysyłam zaproszenie. Oczywiście analizowałem wszystko, że ona sobie pomyśli, że kolejny napalony koleś, że pewnie będę ją chciał poderwac, a oczywiście skończyło się na tym, że po prostu zaakceptowała zaproszenie i żaden czarny scenariusz się nie spełnił. 

 

 Wydaje mi się, że wyjście z tych jebanych kompleksów, braku pewności siebie jest bardzo trudne, ale nie niemożliwe. Musimy próbowac. 

 

Panowie... Panowie!!!!Aż ręce opadają. 

Ale powiedzcie mi dlaczego wy tak delikatnie podchodzicie do tego wszystkiego. Tu boje sie zagadać, tu analizuje wysyłając zaproszenie, tam się wstydze, tu tamto sramto. Za duża wage do tego przywiązujecie. Za bardzo się nakręcacie. Za bardzo w to wszystko wchodzicie. To nie tak.


Polece teraz bardzo nieładnie i po prostacku ale chyba tylko tak wam to wytłumacze. 
Ja w stosunku do lasek (tak się zawsze wypowiadam przy kobietach i o kobietach) zawsze byłem chamem i burakiem. Waliłem zawsze wprost, na maksa odważnie prostacko i po bandzie. NIGDY ALE TO NIGDY nie traktowałem potencjalnej lachy jako "posąg", nie stawiałem ich na piedestale. 
Zawsze moje podejście do nich było RÓWNOZNACZNE z podejsciem do kumpli. Co to znaczy...
Jeżeli przychodze do kumpla i mówie "o kurwa stary aleś fryzure dzisiaj odjebał" to dosłownie, słowo w słowo, schemat w schemat podchodze z takim samiuśkim tekstem do płci przeciwnej. Traktuje każdą panne otwarcie, prosto z mostu i bez zbędnego pierdolonto. Ale nie dlatego że chce coś ugrać, nie dlatego, że jestem wieśniakiem. Ja po prostu traktuje je tak samo jak moich kumpli. Czy do znajomego bałbyś się wysłać zaproszenie? No nie. Czy jak mówisz do znajomego "chujowo dzisiaj wyglądasz" to dostaniesz w pape? Nie wiem jak tam u Ciebie to wygląda ale takie teksty są brane w moim przypadku z lekką dozą humoru i nikt mnie za to nie okłada;]

Daje wam przykład rozmowy z wczoraj. 
Byłem w urzędzie. Załatwiałem pewne mapki. Mówie do urzędniczek:

 

- "bla bla bla jestem ten i ten drogie panie jak dzisiaj dzień mija? przyszedłem po 2 mapki podobno mają coś dla mnie drogie panie"
-"aaa dzień dobry bla bla dzień mija bla bla bla mapki są obok w urzędzie musi pan tam iść"
No to ide. 
Zaraz wylatuje za mną jedna z nich i woła że jednak fatalna pomyłka i mapki są u nich. No to się cofam.

-"Panie bla bla bardzo przepraszamy za pomyłke ale takie zakręcone jesteśmy dzisiaj bla bla bla"

 

I teraz sedno: (spodobała mi się tam jedna 30'stka, ogólnie fajne były te urzędniczki, mówie brałbym je nawet;]) 
Więc wywaliłem tekst w stylu:

 

-"Drogie panie ależ nic nie szkodzi. Pani tak pięknie wyglądała biegnąc za mną w tych szpilkach że na prawdę nawet się nie złoszcze. Nie szuka Pani może męża?"
Jak to kobiety. W śmiech, radocha sratatata, ja buraka spaliłem chociaż sam się z tego wszystkiego śmiałem. 
Rozumiecie o co tu chodzi? Ja młody chłopak rozradowany wbijam do poważnej instytucji z uśmiechem i wale takimi tekstami do gościary typu 50 lub więcej.
Luz, zabawa, dystans do życia. O to nam chodzi:] Nie traktujcie mnie jako gbura czy prostaka (wiem że operuje czasami super prostym językiem ale tak najlatwiej tlumaczyc) bo nie o to chodzi aby jak wieśniak się zachowywać. Chodzi o to żeby swoim nastawieniem przyciągać NIE KOBIETY ale ogólnie ludzi do siebie:] 
 Ale wam wykład dałem co?:P

Co do autora wątku. Ja to postrzegam niestety troche inaczej niż chłopaki. Jeżeli nie wyglądasz zbyt dobrze to musisz przywiązać duża wagę do ubioru, włosów oraz ogólnego wyglądu. Nawet ze szpetną twarzą idzie wyglądać nieźle ale trzeba się przyłożyć. 
Brak wam chłopaki pewności siebie, poczucia wartości, może jest za dużo kompleksów. Ja niestety doradze wam nieco inaczej ponieważ gdy zacząłem dbać o ciało tj schudłem, wziąłem się za siłownie, zadbałem o konkretny nietypowy fryz, o zęby, diete, ubiór, postawe ciała to naglę uświadomiłem sobie na jak wysokim poziomie jestem względem innych facetów na ulicy BA!!!!! na jak wysokim poziomie jestem względem kobiet!!! Nie mówie że to zawsze jest tak jak wam opisuje ale czasami zamiast mówić "ech to moje dziwne wyobrażenia, to na pewno kompleksy" warto spojrzeć i powiedzieć "kurwa ale ten bebzol psuje wszystko, biore się za siebie"

To jest dłuuuuuuuuuuuga droga.To wymaga wieeeeeeelu zmian. Ale na prawde warto.

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Perfekcjonizm to jest choroba cywilizacyjna XXI wieku. Każdy chce być idealny, a jeżeli tak nie jest to się idzie pociąć - a to głupie podejście jest. Marek w jednym z nagrań mówił, że trzeba pracować z podświadomością, mówić jej na głos, ze się ją kocha i że jest wspaniała. Trzeba dać jej jakieś imię, takie jakie przyjdzie do głowy ( Brunhilda na przykład) i zwracać się do niej czule - "Bruniu, kochanie ty moje...". Zrób tak, a zauważysz że Twój wygląd się zmieni. Pokochaj siebie, a wtedy cały świat Cię pokocha. To jest droga niełatwa na początku, ale działa.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie to trochę zalatuje szukaniem problemu na siłę, tam gdzie go nie ma. Utarło się, że mężczyzna powinien być przystojny, mieć to coś. Odwieczne pytanie, na które żadna kobieta nie potrafi odpowiedzieć - co to znaczy być przystojnym? Co to oznacza, mieć to coś? Jeśli chcemy podnosić poprzeczkę dla samych siebie - super, fajna idea, zaczynamy wymagać od siebie. Dzięki temu zaczniemy w przyszłości wymagać więcej również od innych. Niezależnie czy to od kobiet, czy od zwykłych kumpli. Natomiast te wszystkie teksty o tym, że jeden facet jest przystojny, drugi co najmniej średni a ten trzeci to już w ogóle zgniłe jajo jest - to nic innego jak kolejne iluzje, które kobiety sprzedają frajerom którzy za nimi latają. A przepraszam...to nie są frajerzy; to prawdziwi mężczyźni, którzy wiedzą czego chcą i czego chce kobieta. Bo kobieta sama od siebie nie wie czego chce.

 

@Carl93m nie zwracaj uwagi na innych facetów, a już na pewno nie zwracaj na tych co są w związkach. Wszystkie związki wyglądają ładnie albo na takich spacerach, w ładną pogodę...albo na zdjęciach we wszelkich portalach internetowych. Też się utarło, że facet w związku, to facet przystojny. Jak myślicie kto to wymyślił? Kobiety - tylko one mogły to wymyślić. To kobiety w zdecydowanej większości, lubią Nas określać, kategoryzować, wrzucać w różne ramy. To, że widzisz parę na spacerze czy w innej sytuacji, zaczynać coś na ich temat rozkminiać to pamiętaj o tym, że większość facetów będących w takich związkach żyje w całej masie iluzji i fantazji kobiety, z którą jest. Pamiętajcie wszyscy o jednej ważnej rzeczy - wystarczy, że facet jest trochę ładniejszy od diabła. Wszystko otacza się o kwestię wyglądu zewnętrznego. Ale to kobieta jest kobietą i to ona ma być ładna. To ona ma się podobać Nam. Nie na odwrót. Sam wiele razy słyszałem od lasek, że jestem przystojny, że za mną to pewnie kolejka się ustawia - no i mam w tej kolejce masę lasek, których ja zwyczajnie nie chcę. Nie chce mieć ładnego opakowania. Niejedna moja koleżanka żaliła się wszystkim z jakim to przystojniakiem ona nie była, ona się nie spotykała...ale koniec końców nie wychodziło. Nie ma co słuchać tych wszystkich bajeczek, iluzji. My sami ze sobą powinniśmy czuć się dobrze a jeśli czujesz po sobie, że możesz coś ze sobą zrobić albo zmienić, to przecież kto Ci broni? Moja już na szczęście była, czasami próbowała mi dopieprzać w kwestii mojego wyglądu co zgrabnie odbijałem tekstem, że przecież ,,jestem Twoim wyborem"

 

Nie ma sensu samemu sobie, na siłę ujmować z wartości czy sztucznie popadać w kompleksy. Nie wmawiajmy sobie, że jesteśmy ,,gorsi" czy ,,brzydcy" ot tych niewolników w związkach, którzy dali się nabrać w sieć bajeczek tych kobiet. Prawda jest taka, że te kobiety w każdej chwili są w stanie zamienić swoich ,,przystojnych" facetów w inne modele. Uwierzcie mi, że na tym właśnie kończą się kwestię wyglądu i urody faceta w związku. Facet sam o siebie musi dbać. W każdej kategorii - własnego samorozwoju, własnej satysfakcji, hobby, pasji i tak dalej. Bo to mu zostanie na zawsze. A kobietę co roku, to można mieć inną.

Edytowane przez Odlotowy
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo często ludzie, którzy są naprawdę inteligentni uważają, że mało wiedzą i muszą wiele nad Sobą pracować, a głupek myśli że jest super inteligentny.

I to samo z wyglądem. Ktoś może być super przystojny, ale mieć raka, drugi mniej przystojny ma zdrowie i jest silny. Różnie to bywa.

Nie zamartwiaj się.

 

Jeśli martwią Ciebie kobiety, to zauważ że często przystojniak bardzo szybko pakuje się w małżeństwo, laski same wskakują mu do łóżka, a potem płaci alimenty i lamentuje.

Ty z kolei obrałeś drogę samorozwoju i z roku na rok będzie u Ciebie coraz lepiej, a u "przystojniaczków" z roku na rok coraz gorzej (alimenty, długi, pobicia).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można też dodać to tego duże ryzyko wpadki za młodu. Gdy się nie ma zamożnej rodziny często oznacza to koniec edukacji, hobby, rozwoju a zaczyna się zapierdol na dzieciaka i karynę.

Guru wspominał kiedyś o tym w audycji, bardzo atrakcyjny samiec za młodu nie kontroluje swojego życia i może się ona ułożyć "samo" - najczęściej nie tak jak to sobie wyobrażał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie szczerze Wam dziękuję, na prawdę i podziwiam za cierpliwość, bo to mój kolejny "wątek" moich problemów, z którym się zdecydowałem do was pójść, bo w moim codziennym życiu trochę się wstydzę takie rzeczy wywlekać. Serdecznie dziękuję, że poświęcacie na odpowiedzi mi swój czas. @qbacki bardzo bym chciał tak jak Ty i potrafię to robić, ale wstydzę się tak mówić do nieznajomych. Po usilnej lekturze Davida X, nawet na jakiś czas zamieniłem się na w takiego Bad Boy'a, ale zaczęło to irytować mój krąg znajomych i zaczęli mnie przekonywać, że nie muszę być chamem, bo stary Karol, był w super, wesoły, lubiany itd. (tak, tak, zwykle jestem rozbawiaczem grupy).

@Odlotowy u M. Grzesiaka słyszałem, że takie usilne szukanie dziury w całym i wydumanych problemów jest domeną osób z niskim poczuciem własnej wartości.

Mam wrażenie, że wszystko sprowadza się do poczucia własnej wartości i pewności siebie. W lipcu '16 pracowałem z panią psycholog z Edynburga, która jednak mi niezbyt pomogła, kazała mi wymyślać jakieś pozytywne cechy i się na nich skupiać, rozwijać je itd. To co do mnie mówiła to moim zdaniem było dosyć "dziecinne", bo każda książka o tej tematyce w pierwszych rozdziałach o tym mówi.

@Ziomisławbędę pracował. Potrzebuję tylko jakiegoś punktu wyjścia, od czego zacząć, bo próbowałem wszystkiego, ale schemat był taki:

1. Czytam książkę > 2. Mega ekstazy, naładowanie energią i wiara, że moje życie się właśnie zmieniło > 3. Brak praktyki > 4. Ech... nie mam odwagi być rozgadany, muszę coś przeczytać, żeby doładować odwagi > 5. Kolejna książka patrz pkt.1 > 6. Zapominam o pierwszej książce i powtarzam schemat.

Tym tokiem oczytałem masę materiałów i wyoglądałem pół YouTuba od Marka Kotońskiego, Walkiewicza, Grzesiaka, Zimbardo, Straussa, Davida X, Robbinsa, Zigglara, Adepta, Hilla, Bransona i innych (bardzo przestrzegam przed Krzysztofem Królem czy Kołczem Majkiem - ale nie chcę zionąć nienawiścią). Sięgałem do afirmacji, NLP, Mystery Method i inne techniki uwodzenia (z powodu braku podejść mam wykuty schemat, a nawet nie wypróbowałem), wyznaczanie celów oraz nawrócenia na ortodoksyjny katolicyzm pod wpływem książki Dzikie Serce Johna Eldredge.

 

Btw.

Dzisiaj na przykład wracałem z treningu, grupka atrakcyjnych ludzi ubranych w bardzo modne ciuchy jechała ze mną mpkiem i się śmiali, mi było głupio, miałem wrażenie, że mnie obśmiewają... Gdy wsiadłem do autobusu, to stanąłem koło ślicznej pani, z iphonem, a w ręku trzymała kubek ze starbucksa i naszła mnie myśl, że może powinienem stanąć gdzie indziej, żeby nie przeszkadzać tej pani... Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale mam coś takiego, że nie wiem czy ona chce, żebym koło niej stał.

 

Poza tym, jak czasem np. spotykam ludzi, których znam gdzieś z imprezy, albo od innych znajomych i tak tylko wzrokowo i chcę zagadać, to nie zagaduję, bo się boję takiej sytuacji, jaka mi się zdarzyła w styczniu. Podszedłem w klubie to takiego znanego w tych klimatach koleszki i przywitałem się. On mnie nie poznał i zapytał się czy my się znamy. Zrobiło mi się głupio i zrobiłem dobrą minę do złej gry, żeby nie było widać mojego buraka na twarzy zacząłem coś gadać jąkając się. Mówię mu, że poznaliśmy się przez mojego kolegę jeszcze rok temu, a miesiąc temu gadaliśmy dobrą godzinę o sporcie i polecił mi klub, do którego poszedłem. Nawet do facetów mi się ciężko zagaduje. Zawsze myślę: "Może on nie chce, żeby ktoś taki jak ja się do niego odzywał?".

 

Btw. vol.2

Głupio mi, że tylko biorę z tego forum, a mało daję od siebie...

Edytowane przez Carl93m
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z takim podejściem bardzo sobie będziesz utrudniał życie. Próbujesz spenetrować umysły innych ludzi aby spełnić ich oczekiwania, ale po co? Raz cię poklepią po ramieniu, raz skarcą i będziesz szedł przez życie jak piesek na smyczy.  Nikt z nas nie jest idealny, ale naszą miarą jest umiejętność wyciągania wniosków. Znam ludzi "napakowanych" materiałami motywacyjnymi, ale nic nie osiągają. Dlaczego? Czekają na moment, który może nie nadejść, olśnienie, które zdarzy się osobie ciężko pracującej na upragnione efekty. Skończ też w końcu z tym, że ci głupio. Facet jesteś, jak chcesz coś dać od siebie, to po prostu to zrób. Kropka.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m Fajny, wrażliwy facet z Ciebie. To nie jest wada, nie daj sobie wmówić. Po prostu pewne sprawy wymagają przepracowania.

 

Co trenujesz? Nie chcę mapować swojego przypadku na Twój 1 do 1, ale do pewnego stopnia schematy się powtarzają. Polecam na maxa sporty walki - preferowanie boks. Jak mieszkasz w Wlkp, to wbijaj na tarcze:)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Carl93m napisał:

 

@Odlotowy u M. Grzesiaka słyszałem, że takie usilne szukanie dziury w całym i wydumanych problemów jest domeną osób z niskim poczuciem własnej wartości.

Mam wrażenie, że wszystko sprowadza się do poczucia własnej wartości i pewności siebie. W lipcu '16 pracowałem z panią psycholog z Edynburga, która jednak mi niezbyt pomogła, kazała mi wymyślać jakieś pozytywne cechy i się na nich skupiać, rozwijać je itd. To co do mnie mówiła to moim zdaniem było dosyć "dziecinne", bo każda książka o tej tematyce w pierwszych rozdziałach o tym mówi.

 

@Carl93m Ale właśnie to niskie poczucie własnej wartości sam sobie wmawiasz.

To co uważasz za dziecinne jest rozwiązaniem problemu, który tyczy się nie tylko Ciebie ale całej masy ludzi na Świecie niezależnie od płci. Musisz zbudować swój, własny raport na nowo. Czyli jednym słowem - musisz popracować nad samym sobą wewnętrznie.

Zobacz na co zwracasz uwagę patrząc na innych ludzi - poniekąd stawiasz ich wyżej od siebie; pytanie dlaczego? Bo ktoś ma markowe ciuchy? Bo ktoś ma Iphona? Zwróć uwagę, że opisałeś ludzi, którzy tak samo jak Ty jechali komunikacją miejską. Tutaj jest wspólny mianownik Ciebie oraz tych osób. Oni pomimo tego, że mieli na sobie modne ciuchy, jechali MPK. Na logikę, skoro kogoś stać na modne ciuchy - te z wszelkich sklepów markowych z Galerii Handlowych - to stać go również na inny środek lokomocji, niż tylko MPK. Przykładowo mnie stać na to aby nie męczyć się komunikacją miejską i korzystać z korporacji taxi.

Kolejna rzecz - słuchasz tych wszystkich mądrych facetów, których wymieniłeś po drodze od Marka Kotońskiego do Kołcza Majka. Odpowiedz sam sobie ile z tego wyciągnąłeś?

 

To czego dowiadujesz się od nich samych, od Nas - użytkowników tego forum - to jedynie wskazówki, zasady, porady. Ty potrzebujesz znaleźć z tego wszystkiego, z tego natłoku informacji i wiedzy, jednego wspólnego mianownika dla siebie. Brzmisz trochę jak osoba, która nigdy nic nie miała, nigdy nic nie widziała a ludzie przez całe Twoje życie Tobą pomiatali i mieli Ciebie za nic. A jednak z drugiej strony - jesteś dość mądrym gościem. Czytasz książki, chodzisz na treningi...w jakiś sposób pracujesz nad swoim rozwojem. Jesteś facetem i nawet nie zdajesz sobie choćby w 5% sprawy, z tego jakie masz wielkie szczęście, że jesteś facetem, że facetem się urodziłeś.

Zamiast zacząć z tego korzystać, budujesz wokół siebie mur, którego nikt i nic nie będzie w stanie przebić. Wmówisz sobie całą masę bzdurnych iluzji, które mogą spowodować takie niebezpieczeństwo, że nie dość, że zamkniesz się sam w sobie na własne życzenie, ale co gorsza - spowoduje całkowitą blokadę dla Twojego rozwoju w pojęciu ogólnym. Jednym słowem - staniesz w miejscu. Podczas gdy inni będą szli stopniowo do przodu, Ty będziesz stać w miejscu i czerpiąc z tego co robią inni, będziesz chciał ich nadgonić. Tutaj muszę Cię zmartwić - nie dogonisz wtedy nikogo, w sumie nie chodzi o to aby z kimkolwiek i w czymkolwiek się ścigać. Ale cofniesz się niestety o kilka lat.

 

Po nicku wnioskuję, że jesteś młodym gościem. To najlepszy wiek na samorozwój - sport, nauka, hobby...masz wiele możliwych dróg. Pamiętaj, że nie musisz być we wszystkim dobry. Kobiet również nie traktuj jako cel w życiu, nie traktuj je jako nagród za jakieś zasługi. Kobieta ma być dla Ciebie dodatkiem do życia. To Ty jesteś nagrodą dla kobiety...a nawet dla swoich znajomych, kumpli...rodziny...czy jak ich jeszcze nazwiesz.

Edytowane przez Odlotowy
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m - Czytałem Twój temat ten i jak dobrze pamiętam miałeś jeszcze inny temat. W obu tematach idzie wyczuć, że masz bardzo niską samoocenę i poczucie własnej wartości. Proponowałbym sobie odpuścić kobiety na jakiś czas, a przez ten czas zajmij się poprawą swojej samooceny, poczucia wartości. 

Jeśli człowiek sam ze sobą nie jest szczęśliwy, to druga osoba nie sprawi, że stanie się w pełni szczęśliwy. Wręcz przeciwnie możesz się stać uzależniony od drugiej osoby, a jak Cię zostawi to możesz popaść w dołek bo szczęście (czyt. druga osoba) odeszło od Ciebie.


Każdy z nas jest zajebisty na swój niepowtarzalny sposób. Dzięki temu, że jesteśmy tacy różnorodni na świecie, świat nie jest nudny. Znajdź sobie młody kolego jakieś zainteresowania, które dadzą Ci przyjemność i wniosą świeży powiew do Twojego życia. Sport też warto sobie jakiś znaleźć i tam też można poznać fajnych ludzi, z którymi warto uprawiać ten sport. 

Kobiety to nie jest jakiś przymus w tym świecie. Możesz mieć kobietę, ale nie musisz jej mieć. Po prostu MOŻESZ. 

Asertywność to też bardzo ważna cecha dla faceta. Jeśli dana kobieta zaczyna przeginać, to facet powinien jej to wytknąć stanowczo, jak się nadal nie zmieni, to zostawić ją. Nie można za wszelką cenę tkwić w związku bo: "A co jeśli potem już nie znajdę innej? Będe starym kawalerem". Lepiej być kawalerem niż tkwić w toksycznym związku, który drenuje nas ze sporej ilości energii, którą moglibyśmy spożytkować na ciekawsze zajęcia i coś pożytecznego co nam da jakieś korzyści teraz albo w przyszłości.

Tak samo jeśli masz wśród znajomych takich co tylko marudzą na życie, jojczą jak to jest źle. No wiesz, tacy co widzą świat tylko w takich chujowych kolorach, to radziłbym ich ogarnąć albo pozbyć się z życia. Sam tak zrobiłem jak dalej dołowali się. Szkoda życia na słuchanie smutów/pierdololo. 

Lepiej otaczać się pozytywnymi ludźmi, którzy doceniają to co mają i cieszą się z tego co mają niż z ponurakami co nie doceniają tego co mają i narzekają zawsze.

Także głowa do góry kolego i nie dołuj się kobietami bo nie warto. Sam jesteś w pewien sposób zajebisty i zadbaj o to byś się rozwijał na plus. Na kobiety zawsze jest czas.

Edytowane przez CalvinCandie
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie to chyba uważam, że muszę się obyć bardziej w społeczeństwie. Myślę, że za mało gadam z ludźmi - moi znajomi to w kółko ci sami ludzie.

Mam takiego jednego znajomego/kolegę coś pomiędzy. To chłopak, który jest ogólnie wygadany, rozrywkowy taki, który sam zaczepia ludzi i z nimi rozmawia, zawsze jest pozytywny i sympatyczny. Dusza towarzystwa. Chciałbym być taki jak on i w tym celu chciałem przerobić plan Neila Straussa z książki Zasady Gry. Nawet nie chodzi mi do końca o uwodzenie, ale uwolnienie od kompleksów i zamkniętego (z przymusu) charakteru. Kurcze, jadę autobusem, albo siedzę i jem w jakimś lokalu, czy czekam w urzędzie czy na uczelni i widzę różnych ludzi, chciałbym z nimi po prostu rozmawiać, z facetami o motoryzacji, sporcie i pierdołach, a kobiety chciałbym a to skomplementować, a to się umówić czy coś. Niestety polskie społeczeństwo się zmieniło i się już nie rozmawia. Pamiętacie Bracia filmy peerelowskie? Tamte filmy ze Cybulskim, Kobielą itp. mają taką pozytywną aurę... ludzie raz życzliwi, a raz nie, ale rozmawiają ze sobą, to ktoś rzuci jakiś tekst w autobusie, albo po prostu przyjdzie do baru i znajdzie kompana do kilku piw... Pamiętam film Grek Zorba i mam takie przemyślenie, że jestem taki jak główny bohater, dusza towarzystwa, miły i otwarty, ale zamknięty w więzieniu kompleksów i nieśmiałości. W Polsce zagadują mnie tylko starsi ludzie po 60. Np. usiadłem w walentynki na ławce i czekałem na kolegę, który wybierał prezent dla dziewczyny, a starsza pani do mnie zagadała i się pytała: "a Ty kawalerze, czego nic dziewczynie swojej nie kupujesz?"...

Innym razem jechałem busem i ustąpiłem miejsca starszemu panu i razem przegadaliśmy z 20 minut o patriotyzmie, Piłsudskim, Dmowskim, polskiej racji stanu itd. Znowu innym razem jeden facet gadał po prostu, że mu się nudzi, bo jest emerytowanym żołnierzem i tak sobie gadaliśmy.

 

Młode pokolenie już tego nie ma. Mają to zachodni ludzie.

Byłem kilkukrotnie w południowej Francji w okolicach Nicei. Tam wychodziłem na kameralny rynek miasteczka i zawsze ktoś do mnie zagadywał! Potem mi też udzieliła się pozytywna energia i sam zacząłem chodzić i rozmawiać z ludźmi, ogólnie poznawałem sporo Hiszpanów, Francuzów itd. Mili ludzie, ludzie nieznajomi, którzy stoją w kolejce po bułki, czy siedzą przy fontannie i sobie rozmawiają, a u nas tego nie ma.

 

Ja sam osobiście mam obawy czy powinienem zaczepiać obcych i co jak oni nie będą chciali słuchać mojego pierdololo i się skompromituję.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka uwaga. Kiedyś prawdziwi mężczyźni byli milczący, taki Clint Eastwood. Dziś widzę parcie na bycie clownem który zawsze zagada. Potem okazuje się, że taki co to zawsze zagadywał i dusza towarzystwa to tak naprawdę depresja i samobójstwo. Takich przypadków - mnogo.  

 

Wyzbądź się kompleksów. Od wielu ludzi słyszałem takie coś - wiesz co, wy Polacy to jesteście zamknięci. Nie to co te inne narody,  takie rozgadane i pozornie otwarte. Ale jak już się was pozna, to jesteście naprawdę ciekawi i czuć prawdziwą osobę (tzn gdy już się ktoś "zaprzyjaźni" z takim milczącym wodzem indiańskim z Przemyśla czy Wałbrzycha). A te inne narody, to takie otwarte i niby łatwo nawiązać kontakt ale w rzeczywistości to jest puste i pozbawione treści.

 

I takie dostaję raporty od przeróżnych obcokrajowców. 

 

Tak więc, jebać mindset. Chcesz mieć dobry mindset to czytaj "Geniusz Żydów Na Rozum Polski" a nie jakieś tam poradniki jak być clownem.

 

Obcych to możesz zaczepiać w celu rozboju co najwyżej ;D 

 

A tak poważnie, to masz rację że kiedyś ileś tam lat temu to inaczej wyglądały te kontakty międzyludzkie. Ale to wynika z tego, że istniała kultura Rozmowy/ inaczej się mówiło. Inny był język. Oglądaj stare polskie filmy, np Popiół i Diament. Jak masz odwagę to porównaj ze współczesnymi filmami. Ohoho. 

 

Jak chcesz milczeć to milcz do jasnej cholery, jak mnie to denerwuje. Są różni ludzie a nic tak nie wkurwia jak "czemu tak milczysz" . Jak jest ciekawa rozmowa to się wtrącam nawet do przesady. Przerywam wykładowcom wykłady bo mam przypis i muszę go wygłosić. Ale jak rozmowa to typowe pierdolenie to co mam powiedzieć. 

 

Świetnie że piszesz o Cybulskim. Poczytaj Konwickiego, bo często to on mu teksty pisał :D O jakie tam jest bogactwo. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, CalvinCandie napisał:

No wiesz, tacy co widzą świat tylko w takich chujowych kolorach, to radziłbym ich ogarnąć albo pozbyć się z życia.

 

Niedawno dałem temat o szybkich randkach na tym forum i osoby, które nigdy nie były z góry założyły, że jest do dupy.

Także marudzenie również jest na tym forum, wszędzie jest. Nie da się tego pozbyć całkowicie z życia.

Malkontenci zawsze będą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m- mi w przełamywaniu jakichś kompleksów pomogły bardzo audycje Marka i forum. Bardzo ważne też jest to, z jakimi ludźmi przebywasz. Jakieś badania mówią, że jesteś wypadkową 5 osób, z którym najczęściej spędzasz czas. Nie wiem, czy to prawda, ale strasznie mi pomogło, gdy ograniczyłem kontakt z pewnymi osobami i zacząłem pracowac z ludźmi naprawdę mądrymi, osiągającymi sukcesy( a więc w moim przypadku się sprawdza). Trochę nabrałem charyzmy, pewności siebie, spontaniczności, przestałem byc taki zamknięty w sobie. Pamiętam, że miałem straszne kompleksy, gdy miałem gdzieś zadzwonic i coś załatwic, ale z każdą próbą było łatwiej, a teraz zero stresu. Dalej mam w sobie dużo kompleksów. Dalej się porównuję do innych. Dalej mam jakieś lęki i strachy, ale na pewno systematyczna praca nad sobą daje efekty.

 

Media nam też wmawiają, że musimy osiągac sukcesy, brac udział w wyścigu szczurów, kupowac drogie samochody, budowac piękne domy i miec piękne dziewczyny. To nie jest prawdą. Później się porównujemy i patrzymy, że tego nie mamy, a stąd łatwo już o kompleksy i depresje. Nie ma idealnej recepty, ale systematycznie mów sobie dobre rzeczy sam do siebie, uprawiaj sport i nie dopierniczaj sam sobie. Warunek jest taki, że aby to zmienic, musisz ciągle pracowac nad sobą, nad tym, co myślisz o sobie, nad tym, co jesz, jaki tryb życia prowadzisz. To też ma znaczenie. Ja przez ostatni rok zmieniłem się bardzo, ale też nie stało się to przez leżenie na kanapie i oglądanie telewizji. Ciągle czytam forum, ciągle słucham audycji, zwalczyłem głupie nawyki, głupie przekonania w głowie, podjąłem się pracy, której cholernie się bałem. I teraz widzę, ile pracy dalej mnie czeka, bo droga rozwoju to jest droga bez końca. Na swoim przykładzie Ci podam, że u mnie zmiana wiązała się z ogromnym dyskomfortem, przeogromnym oporem, a zwalczyłem może 2% swoich lęków.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi o samoocenę i zaakceptowanie siebie jako boskiej istoty mi bardzo pomogła Biała Księga Ramthy, aczkolwiek od razu mówię/piszę że to jest typ literatury dla osoby która patrzy na świat bardziej z metafizycznego punkt widzenia. Pierwsze rozdziały można potraktować jako intrygujące fantasy, ale potem zaczyna się treść lecznicza dla ducha. :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Carl93m napisał:

Chciałbym być taki jak on i w tym celu chciałem przerobić plan Neila Straussa z książki Zasady Gry. Nawet nie chodzi mi do końca o uwodzenie, ale uwolnienie od kompleksów i zamkniętego (z przymusu) charakteru. Kurcze, jadę autobusem, albo siedzę i jem w jakimś lokalu, czy czekam w urzędzie czy na uczelni i widzę różnych ludzi, chciałbym z nimi po prostu rozmawiać, z facetami o motoryzacji, sporcie i pierdołach, a kobiety chciałbym a to skomplementować, a to się umówić czy coś. Niestety polskie społeczeństwo się zmieniło i się już nie rozmawia.

@Carl93m nie próbuj być kimś innym, bądź sobą, ale zacznij od pokochania swojego wewnętrznego dwuletniego dziecka (podświadomości). Nie pasuje Ci rozmowa z młodszymi, to gadaj ze starszymi. Albo jak nie chcesz gadać z nikim, to nie gadaj. Pamiętaj, że najszczęśliwszy jest ten, kto potrafi być szczęśliwy sam ze sobą. Pokochaj siebie i nie uzależniaj swojego szczęścia od innych ludzi. Jak to Ci się uda, to zauważysz, że zaczną dziać się wokół Ciebie rzeczy niewytłumaczalne w pozytywnym sensie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.