Skocz do zawartości

Lęk przed utratą pracy - czy to normalne?


Rekomendowane odpowiedzi

Z jednej strony obawa przed utratą pracy jest zjawiskiem zupełnie naturalnym z drugiej jednak w moim przekonaniu ewentualny koniec jest zawsze początkiem czegoś nowego. Wiem, że łatwo się pisze takie rzeczy ale mam prawo tak sądzić po sobie, z pracą jest podobnie jak z większością wartości nabytych - są a za chwilę może ich nie być. Poza tym na Twoją korzyść przemawia wiek, jesteś młody i jeszcze wiele przed Tobą, również tego typu scenariuszy.

 

Druga rzecz to analiza zachowań innych ludzi, która do niczego dobrego nie prowadzi (niby dobrze bo jesteś empatycznym człowiekiem) ale na dłuższą metę może to doprowadzić do zniszczenia Twej wewnętrznej harmonii a to stosunkowo trudno później odbudować. Nie wolno, powtarzam nie wolno uzależniać swego samopoczucia od widzimisię i humorów innych ludzi, od poklepywania po plecach czy zjebce. Zrobiłeś coś dobrze ? OK Spieprzyłeś coś? przyznajesz się do błędu i pracujesz lepiej aby więcej się nie pojawiły. Musisz pamiętać, że te kilka godzin w pracy to tylko wycinek z 24h jakie masz do dyspozycji w ciągu doby. Praca pracą ale jest też czas po i przed, który nie powinien być uwarunkowany atmosferą panującą w firmie. Złota zasada: nie myli się ktoś kto nic nie robi i tego się trzymamy.

 

Piszesz, że facet Cię lubi. Hmm parafrazując słowa mojego szefa lubić to można zupę ogórkową, w robocie się pracuje. Ja ze swej strony ograniczam pogadanki ze współpracownikami do absolutnego minimum - służbowego minimum. Jeśli ktoś zażartuje, czy ma do mnie jakąś sprawę chwytam temat ale nie specjalnie się nad tym rozwodzę, nie wiem czegoś - pytam. To wszystko. Poza tym nie jest dobrze jeżeli wiedzą o Tobie zbyt wiele. To przeszkadza dlatego stosuję zasadę w sprawach prywatnych gęba na kłódkę, mówię tylko to co w mojej opinii inni wiedzieć powinni i co ewentualnie może pomóc.

 

Pytasz @ciekawyswiata czy ktoś miał tego rodzaju problem. Wychodzę z założenia, że ludzie coraz częściej określają mianem problemu coś co w rzeczywistości problemem nie jest. Ot tak chyba lubimy sami sobie je stwarzać i coś co w rzeczywistości jest błahostką zaczyna nam być kamieniem u szyi. Jak sobie z tym radzić? Powiem tak: zarówno Ty jak i ja jesteśmy młodymi facetami co już jest dużym plusem w tego typu rozkminach, nie mamy kredytów, rodziny, dzieci, alimentów ogólnie jakichś większych zobowiązań, jakieś tam zabezpieczenie finansowe pewnie też posiadasz, ogólnie o niebo większy komfort aniżeli ludzie z, nazwijmy to przeciwnego bieguna a nasza elastyczność, mobilność, permanentne ciągoty do rozwoju i wiele innych przemawiają zdecydowanie na naszą korzyść. Czasem złe to złe początki miłego.

 

Także na zakończenie. Porzuć toksyczne myśli i carpe diem Kolego, carpe diem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Odpowiedzią na lęk związany z utratą pracy jest znalezienie alternatywnych źródeł dochodu. Kiedy masz za co żyć nie boisz się stracić pracy. Twój szef traci narzędzie do nacisku. Nie boisz się, że jak stracisz pracę będziesz biedny i skończony. Nie boisz się szefa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem Co, ja mialem podobnie i czasami mam takie przeczucie czy czasami nie przyjde a tu typowe "wypierdalaj"

 

Generalnie mialem tak przez wiekszosc pracy, ze przychodzilem z mysla "czy mnie dzis nie wyjebia z roboty" a po pracy weiczorem zawsze walilem sobie drina albo trzy z whisky. Nad soba mam szefa, nad nim szef a potem baba... od niej wszystko zalezy i ona rzadzi razem z kolezanka, ktora jest nad nia. Ja jako, ze jestem prostolinijny jak cos mi sie nie podoba to mowie wprost. Dlatego tez walka o podwyzke skonczyla sie moim wypowiedzeniem na biurku..... aby chwile pozniej nagle dalo sie znalezc kase, dodam smieszna kase. Obecnie robie tyle i jestem taki "wazny", ze wypieprzajac mnie dostaliby takiej zadyszki, ze chyba szefostwo za granica ucieloby im jaja... wiec mam swoje 5 minut. I szczerze szukam pracy nie kryjac sie w firmie z tym, jak ktos dzwonil to mowie oferta pracy albo gdy biore wolne to juz moj szef zartuje 'co rozmowa o prace?', pracuje 8h i nie zostaje ani minuty dluzej chocby sie walilo i palilo mam wylozone. Pozakladalem sobie Linkedin pozapraszalem ludzi z pracy. Wiem, ze teraz albo awans/podwyzka albo trzeba sprezyc sie i cos znalezc bo za wielkiej przyszlosci nie widze.

 

Tobie tez radze, wrzuc na luz, zacznij szukac pracy innej, linkedin, pracuj.pl itd. Mi przeszlo po rozmowie o prace w innej firmie, jakos lzej mi sie zrobilo i stres minal.

Edytowane przez unhidden
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byl okres ze zmienialem robote jak skarpetki, w zyciorysie mam ze 20 miejsc pracy.

Potem wywalili mnie po 20 latach w jednej firmie i to mnie ciut dziabnelo ale przezylem.

I chyba dobrze sie stalo. Ocenilem swoja wartosc. WCIAZ moge znalezc robote i to bez wielkich bolów.

 

Od pewnego momentu zycia mialem zasade:

Moglem sie rozstac z żoną - co za problem rozwieźć sie z praca?

Pracy nie bede placil alimentow.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam to, miałem to w swojej pierwszej pracy, codziennie wstawałem i byłem mentalnie na tykającej bombie. W drugiej też miałem trochę cykora. A teraz? Teraz 5 firma, luz w dupie, rano wstaje idę do pracy potem siłownia, albo jakieś piwko z przyjaciółmi czy wypad gdzieś na weekend.

 

Ważne byś zadbał o zajęcia po pracy coś co cię dobrze rozluźni, tylko nie alkohol, tzn nie mam nic przeciwko np. wyjść pogadać wypić ze 2 piwka dla towarzystwa, ale nie picie co wieczór w samotności i pogłębianie negatywnych emocji.

 

Wyznaje taką zasadę że kiedyś przyjdzie taki dzień że ostatni raz wejdę do tej firmy. Kiedyś przyjdzie taki dzień w którym będę musiał pożegnać się z tym światem. Wiesz co?  Nie dość ze mi się lepiej pracuję to i lepsze efekty, kasa warunki umowy. 

 

Dlatego na twoje lęki, a tym bardziej, jeżeli masz niezbyt fajnego szefa to polecam zmianę pracy zrobisz to raz drugi i będziesz się potem z tego śmiał jak sam siebie ograniczałeś. Wierz mi.

 

Popieram także braci jakaś fucha na boku, rozwój, zabezpieczenie na kilka miesięcy do przodu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmień prace w im wiekszej liczbie firm pracujesz i wiecej ludzi poznasz (w tym szefów) tym będzie lepiej. Jeśli bedziesz siedział w jednym miejscu nic sie nie zmieni. Przytgotuj sobie grunt pod zmiane pracy i wykorzystaj ten czas żeby poeksperymentować. Zrób cos co wiesz że szefa lekko wkurzy (ale nie za bardzo). Zobaczysz że jego/jej reakcja może być całkowicie odmienna od tego jak ty to byś widział. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A owszem.

Wielu szefow pęka gdy sie im powie ze obecna sytuacje ma sie w dupie i odplywa sie w sina dal.

Po prostu kwestia kto ma wieksze jaja a mniejszy kredyt na gardle.

Od dawna wiem ze trzeba miec zapas kasy na przetrwanie bez pracy minimum 3 miesiace.

Lepiej jesli rok.

Wtedy pelna satysfakcja jest powiedziec szefowi "ja cie pierdole" i widziec jak pęka.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Lęk przed utratą pracy - czy to normalne?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.