Skocz do zawartości

Na rozdrożu


Rekomendowane odpowiedzi

Przedstaw swoją historię...

 

No, OK. Pochodzę z rodziny nieco dysfunkcyjnej. Matce zależało na byciu panią inżynierową, przyjmowaniu hołdów i byciu adorowaną przez kolegów z pracy. Ojciec to tolerował, bo dzięki temu sam mógł uciekać w swój świat - chór, tworzenie projektów do szuflady (nie wiem, czy choć jeden sprzedał) i szkice ołówkiem (całkiem udane). Rodzice bardzo mało się mną zajmowali. Wychowywała mnie babcia. Gdyby istniało  w Wikipedii hasło "katolicka obłuda", można by było wstawić tam jej zdjęcie. Jej postawa, postawa księży i moja wrodzona skłonność do kwestionowania wszystkiego poskutkowały wzięciem pod lupę katolicyzmu, a następnie, po odkryciu sprzeczności, niedorzeczności i szkodliwości tej ideologii, odrzucenie jej w wieku kilkunastu lat. Pozostały za to u mnie błędne przekonania odnośnie kobiet. Oj, byłem niemal wzorcowym białym rycerzem. Włącznie z robieniem takich głupot, jak dedykowanie piosenek w radio. Oczywiście nic mi to nie dawało, w najlepszym razie lądowałem w friendzone. Potem trochę się pogubiłem. Nie skończyłem technikum - zawód w ogóle mnie nie interesował, a w międzyczasie zmarł ojciec i zapanowała w domu bieda, wiec poszedłem do pracy a szkołę miałem kończyć wieczorowo. Nie chciało mi się. Zostałem na długo z wykształceniem - formalnie - podstawowym. Mimo posiadanej wiedzy i talentu - wszyscy mi mówili, że powinienem już dawno skończyć studia i że jest niepojęte, jakim cudem nie mam matury. Bez szkoły dupkowałem sobie w jakichs mało płatnych pracach jako robotnik, czasami coś dorobiałem (czeskie piwo, baranki wielkanocne, jakiś handel, różnie). Z kobietami były epizody, ale nie było stałych związków. Najgorętszy okres to gdy pracowałem w szpitalu. "Piguły" pokazały mi, co kobieta potrafi... Co to dobrej jakości seks. Działo się... Potem było coraz gorzej i gorzej. Depresja, alkohol, długi... Wypadłem z obiegu na jakieś 7 lat. Ciężko było wrócić. Ale udało się. Wziąłem się za siebie i zaczęły się dziać cuda. Dostałem  - wciąż z formalnie podstawowym wykształceniem! - pracę w mediach. Metodą "na bezczelnego" - wysłałem e-maila, w którym skrytykowałem jeden z nowych serwisów internetowych i opisałem, jak ja zrobiłbym z niego sukces. Dostałem taką szansę. Dostałem skrzydeł. Zapisałem się do zaocznego LO. Poznałem kilka kobiet, ale już mi trochę białorycerstwo z głowy wywietrzało. ;) Zostałem przy jednej, która obecnie jest moją żoną. Mamy dwoje dzieci. Zrobiłem w międzyczasie tę cholerną maturę.

 

Edytowane przez Kelner Panic
split
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz o obecnej sytuacji. Zwiazek jest w miarę OK. Co do zasady nie ma problemów z seksem, gdy jesteśmy razem - ani z ilością, ani z jakością. Jest za to inny proiblem. Żona uparła się nie potrafić akurat tego, co jest najbardziej przydatne: angielski - wcale, samochód - wcale, komputer - bardzo słabo. Do tego nieprzydatny na obczyźnie zawód. No tak, nie napisałem: mieszkam w UK, a żona i dzieci w Polsce. Już tu żyliśmy wszyscy razem pół roku, ale pani u której podnajmowaliśmy część domu poznała nowego faceta i nam wymówiła. Z tego co wiem, urodziła parę miesięcy temu bliźniaki. Mam ogarnięty dom, zarabiam tyle, że pracując sam na styk i z problemami może to uciagnę. Ale: co to za zycie, jeśli mam się zastanawiać, czy mogę iść do kina czy nie? Czy wymienić klocki hamulcowe, czy wytrzymają jeszcze miesiąc? No naprawde uważam, że żona powinna się włączyć i też jakies pieniądze zarobić. Mnie by chętnie dorzucała zajęć, ale sama wziąć odpowiedzialności to nie bardzo. Bo "nie umie". Kurde, ja też kiedyś nie miałem pojęcia o pracy w magazynie. Nie miałem pojęcia o pracy w mediach. Nikt mnie nie uczył, jak co ogarnąć w UK - wszystko sam znajdowałem w Internecie. Do tego jeszcze dwie sprawy mnie zniechęciły do żony.

 

Pierwsza jest taka, że już dwa razy nawaliła i "wygenerowała wydatki" w Polsce, żebym nie miał ich za co sprowadzić. Więc ustawiłem deadline na 1 września 2017. Tydzień po tym jak to zaakceptowała, zadzwoniła że "nie wie jak mi to powiedzieć ale ona zapomniała, że kiedyś miała zapłacić za jakieś studia (których zresztą nie ukończyła) no i wyleciało jej z głowy a teraz przyszło pismo od komornika". Na 3x wiekszą kwotę. Cóż, dam readę mimo to przed wrześniem, ale... No do trzech razy sztuka, IMHO.

 

A druga sprawa jest taka, że mimo moich poświęceń - bo źle mi samemu, zwłaszcza bez syna (z którym żona sobie ewidentnie nie radzi, wchodzi jej na głowe i będę musiał go ustawić do pionu a nie: małpia miłość), bo pracuję na 1,5 etatu i jeszcze biorę overtime'y, bo posyłam kasę żeby dzieci miały, a tu kasiora idzie na pralke dla mojej mamy - bo ona nie upilnowała syna i zepsuł, na komornika albo na zbędne IMHO prywatne wizyty u lekarzy. Więc, mimo moich poświęceń, przyjęła w moim domu i gościła za moje pieniądze jej siostrę, która ongiś zwyzywała mnie całkowicie niesłusznie od chujów i która ma zakaz ingerencji w moje zycie, włacznie z zakazem uczestnictwa w moim ew. pogrzebie. No chyba, że przeprosi, ale nie stawiałbym na to.

 

Ja rozumiem, że żona się boi tego wyjazdu. No ale kurde. Już nie wiem co robić. Nie chcę za bardzo szukać gotowca (chociaż nawet nie musiałbym, kilka pań się już koło mnie kręci, wystarczy przestać odsuwać). Cóż, chyba zostane przy tym 1 września skoro już obiecałem. Ael za spojrzenie z boku bedę wdzięczny. Czasem z boku widać więcej.

 

@jaro670 podzieliłem na historię i współczesność.

 

Połączyłem posty i dodatkowo rozdzieliłem tekst, bo zrobiłeś ścianę tekstu, którą cholernie ciężko się czyta. Na przyszłość popracuj nad tym. Oprócz tego na tym forum nie ma spamowania (jeżeli zdarzą Ci się dwa posty pod sobą to użyj opcji "zgłoś"), a jak chcesz wspomnieć konkretnego użytkownika to użyj jego nicka a nie rangi.

 

H5

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Kelner Panic said:

Cóż, chyba zostane przy tym 1 września skoro już obiecałem.

Jest taka zasada, że jak komuś grozisz to musisz być zdecydowany tą groźbę spełnić. W przeciwnym wypadku dostajesz +100 punktów do p.zdowatości.

 

Jesteś gotowy tą groźbę spełnić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kelner Panic proszę zmienił avatar jeżeli to Ty na nim jesteś - w przyszłości może to wygenerować jakieś male bądź większe problemy....

 

 

Jesteś dla Twojej żony jak trampolina odbija się od Ciebie do lepszego życia... Bo ja juz taka jestem, ja się nie umiem zmienić, nic nie umiem... Ile razy to juz było...

 

Dwa, może tak jak jej mama siedziała w domu tak i ona to widzi wiedzę w domu zajmuje się domem i potomstwem, a facet ma robić hajc, jestem za takim modelem jak najbardziej ale ciężko dziś zarobić takie zasoby alby to działało, wtedy kobieta jest pod butem, moze jest leniwa, a może to, a może tamto 1000 zmiennych.... Czytaj książki Mara...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, rewter2 said:

Jest taka zasada, że jak komuś grozisz to musisz być zdecydowany tą groźbę spełnić. W przeciwnym wypadku dostajesz +100 punktów do p.zdowatości.

 

Jesteś gotowy tą groźbę spełnić?

Tak, jestem gotowy. Wiem ze bedzie wowczas walka o syna.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Kelner Panic napisał:

Tydzień po tym jak to zaakceptowała, zadzwoniła że "nie wie jak mi to powiedzieć ale ona zapomniała, że kiedyś miała zapłacić za jakieś studia (których zresztą nie ukończyła) no i wyleciało jej z głowy a teraz przyszło pismo od komornika". Na 3x wiekszą kwotę. Cóż, dam readę mimo to przed wrześniem, ale... 

 

A widziałeś te kwity od tego komornika ?

Coś mi się wydaje że Cię robi w chooya z tą kaską. Jak się przyjrzeć to układ ma boski, nie pracuje, do mamusi i siostry na ploteczki blisko, hajs na koncie jest  i zawsze poromansować można z kimś bo kota nie ma to myszka może harcować do woli ( to tylko hipoteza) a jak wyjedzie do UK to trzeba będzie zapierdalać. Nie w smak jej takie życie, teraz jest pięknie i tak ma zostać. Ma się za dobrze u Ciebie, ja bym jej przykręcił kurek na początku , żeby sprawdzić czy się weźmie w końcu do roboty. Oj coś czuję że do września to załatwi jeszcze większe długi albo mamusia/ tatuś się baaaardzo rozchorują  ( na łupież na przykład)  a ona przecież ich nie zostawi w potrzebie.

Edytowane przez jaro670
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jaro670No właśnie nie bardzo. Kwita nie widziałem, przeczytała mi tylko. Ale to ja kontroluję konta bankowe, polskie też, i ja robiłem przelewy na konto figurujące na stronie internetowej komornika (podała nazwisko i kancelarię).  Do swojej rodzinki ma ponad 300 km. Piętro nad nią mieszka moja mama, to jest takie gumowe ucho że harce u mnie odpadają - musiałaby iść do chłopa, hotelu albo parku. Za bardzo nie ma z kim. Znajomych raczej bliskich nie ma. Córka jest przedprzedszkolna więc musiałaby ją zabrać ze sobą. Bardzo wątpię w jakieś jej seksy jeszcze z jednego powodu, ale to trochę zbyt osobiste. Myślę że z tą niechęcią do wyjazdu chodzi o jej lęk przed wyjściem ze strefy komfortu. Plus przed totalnym uzależnieniem ode mnie. No ale: wystarczyłoby się nauczyć podstaw języka. Sam ją do tego namawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

@Kelner Panic

Czesc

1) jak masz ochote zapoznaj sie z moja historia "meczyc sie dalej?" bo sa tam podobne cechy co do niepracujacej niewiasty

 

Z ciekawosci: jaki twoj wiek i wiek zony i dzieci.

 

Moim skromnym zdaniem:

1)  Wyjazdy za granice NIE SA DLA KAZDEGO. Trzeba miec do tego odpowiednia psychike, podejscie i na pewno twarda skore.

2) Osobiscie nie zmuszalbym nikogo do wyjazdu bo to bedzie mialo odwrotny skutek. Lepiej postaraj sie to jakos sprzedac, zachecic (lepsza przyszlosc finansowa, lepsze perspektywy ? np). Zona juz byla w UK, jak sie czula i jak dzieci?

3) Praca - tematu na pewno bym nie odpuszczal (nie popelniaj mojego bledu). Sprawa nie jest latwa ale trzeba jej powiedziec zeby w koncu cos znalazla (nie znam wieku dzieci). Jesli dzieci jeszcze male i sa z mama w domu to sprawa jest bardziej skomplikowana. Opiekunka dla dzieci kosztuje krocie i moze wiecej niz zona zarobi. Sam sie musisz dowiedziec. Przedszkola sa (nieprywatne) ale biora tylko do 6h dziennie jesli sa miejsca w ogole. Prywatne - oczywiscie znow koszty. Wg mnie chodzi bardziej o to zeby ustalic mniej wiecej kiedy ona ma isc do pracy i sie tego trzymac.

4) Jezyk ang, komputer itp - niestety wymowki (chociaz oczywiscie nie kazdy jest dobry naturalnie z jezykow). Bez jezyka zawsze bedzie osoba drugiej kategorii, nie znajdzie porzadnej pracy i bedzie mieszkac w "polskim getto".

5) Poczytaj Ksiazki Marka (parokrotnie) i sam przemysl to co tam jest. Ja czytalem raz Kobietopedie i wiem ze bedemusial to zrobic conajmniej jeszcze raz. Zainwestuj w siebie, lepsza prace (dla siebie, nie dla zony), zrob studia jak chcesz, zaloz dzialalnosc gospodarcza, cokolwiek, hobby, pasja. Cale zycie powinno sie cos robic wg mnie. Stagnacja to cofanie.

6) Forum jest wielka skarbnica wiedzy ale wielu uzytkownikow daje ci "przepis na zycie" ze swojej perspektywy i po przeczytaniu 4 linijek twoich wypocin. To tak jak ja bym poszedl do psychologa i po 60minutach on by mnie dobrze znal jak moj najlepszy przyjaciel. Bzdura. Mysl samodzielnie. Do porad (moich tez) podchodz z dystansem. 

7). Masz dzieci - (duzo porad jest na pewno od uzytkownikow ktorzy dzieci nie maja, a wiec nie zrozumieja co czuje ojciec). Zanim pizgniesz piescia o stol i odejdziesz zastanow sie 2 razy. Jestes za te dzieci (i ich psychike, i jacy beda w przyszlosci) tez odpowiedzialny. Niestety to juz nie te czasy co kiedys.

 

pozdrawiam i mysl pozytywnie

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 23.05.2017 at 0:05 AM, TheFlorator said:

@Kelner Panic

Zanim pizgniesz piescia o stol i odejdziesz zastanow sie 2 razy. Jestes za te dzieci (i ich psychike, i jacy beda w przyszlosci) tez odpowiedzialny.

Jasne. Kazdy facet to wie.

 

Kto zadaje sobie pytanie:

"Czy na pewno dzieci beda mialy lepiej gdy bede w domu gdzie codziennie bedzie piekło niz gdy mnie nie bedzie?"

 

(PS: Mam dzieci wiec w/w to z zycia.)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozstanie będzie miało wpływ na dzieci - ale rozstanie ewentualne ma być z żoną a nie z dziećmi.

Pozostanie razem z żoną - też będzie miało wpływ na dzieci.

 

Każda relacja z żoną ma na nie wpływ.

Czasami dzieci (te starsze) mają dość dusznej atmosfery w tzw. normalnym domu. Na młodsze też to oddziałuje.

 

@JoeBlue Masz rację. Zadawałem sobie takie pytanie - inaczej trochę sformułowane ale zadawałem. I to nie raz.

Edytowane przez Normalny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Normalny @JoeBlue

 

Wszystko sie zgadza. Ale moze lepiej zapytac sie tez doroslych osob na forum (a widzialem takich pare) ktore pochodza z  takich domow z rozwiedzionymi rodzicami jak to teraz widza czy im nie brakowalo ktoregos z rodzicow.Pytanie o szczescie dziecka sobie wielokrotnie zadawalem az sie obudzilem z reka w nocniku i wyprowadzilem sie.

 

Poza tym tak jak pisalem wczesniej zeby tak na prawde wychowywac dziecko trzeba z nim spedzac duzo czasu a to po rozstaniu roznie moze byc. I matkom zreszta odpierdala czasami na temat ojca. 

 

moze jestem troche staroswiecki ale nadal uwazam ze dziecko potrzebuje ojca i matki jako wzorcow w roznych fazach zycia i jak sie rodzina rozwala to dupa i konsekwencje w psychice na lata chcac nie chcac. Nie wierze w idee dobrego wychowania dziecka przez 1 plec. Jak patrze na to forum czasami to jedyna rada to " koncz znajomosc i ratuj kase". Czy to jedyna opcja? A moze to bialy rycerz sie we mnie znow odzywa...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TheFlorator Ja też byłem staroświecki i nie namawiam Cie do rozstania. Masz rację, dzieciom potrzebni są rodzice - jasna sprawa.

Ja nie chciałem rozwodu, żona chciała. Również bardzo przeżyłem rozstanie z dzieckiem. Po jakimś czasie okazał się, że nie jest źle i ze mną i z dzieckiem. A może i lepiej. Nie mieszkam z dzieckiem ale sądzę że mam wpływ na jego wychowanie i rozwój. Chce tego. Na szczęście poza jakimiś incydentami ex nie utrudnia.

 

Uprościłeś trochę pisząc, że wszyscy mówią  "kończ znajomość i ratuj kasę". W tych słowach chodzi abyś zapewnił sobie poczucie bezpieczeństwa i komfort psychiczny, nie tylko sobie ale i dzieciom.

 

Rozwód to ma być Twoja i tylko Twoja decyzja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postawcie to tak:

To nie jest wybor miedzy dobrem a złem.

To wybor miedzy dżumą a cholerą.

Ma ktos dobre rozwiazanie?

 

Mnie panie psycholog powiedzialy:

Nie rozrywa sie dziecka na pół.

Kiedy dorosnie - (może) potrafi ocenic i zrozumiec decyzje i sytuację jak wtedy byla.

 

Niekoniecznie kazde ale zawsze wybiera sie mniejsze zło. To jedyne sensowne rozwiazanie.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie wczoraj, a właściwie dziś, bo już po północy, wróciłem z Polski przywożąc żonę i dzieci. Wygląda na to, że rzeczywiście wcześniej miała pecha. Po części zawaliła też, ale i mnie się zdarzało, wierzę, że nie było to celowe. Pobyłem 2 tygodnie z dziećmi i o ile spodziewałem się dobrych relacji z pięcioletnim synem, to zaskoczyło mnie, że sam zająłem się siedmiomiesięczną córką. Myślę, że znalazłem dla żony pracę na tyle prostą, że da radę w ogóle bez języka. Sam będę celował w powrót do mediów lub coś związanego z pisaniem, na przykład tworzenie polskojęzycznej wersji serwisów internetowych. Jakiekolwiek doświadczenie mam, zastępowałem kiedyś osobę tłumaczącą serwis bukmacherski przez jakiś miesiąc. Syn Anglię lubi a angielski łapie bardzo szybko. Od kwietnia ruszył program "Childcare Choices" więc darmowych godzin opieki nad dzieckiem zapewnianych przez rząd i samorządy lokalne jest więcej, jest tez opcja pokój za opiekę nad dziećmi - do rozważenia. Jak tak czytam co inni mają to mam wcale nieźle. Nie ma szantażowania seksem, nie ma poniżania. Są niekiedy typowo kobiece wady, jak np. pytanie o zdanie żeby zrobić odwrotnie, czasem wieczorem po prostu baterie jej padną i zasypia razem z dziećmi ;) ale to sporadycznie, na ogół stara się żebyśmy mieli seks dobrej jakości. To co mam do przepracowania to nauczenie jej, że chcąc zwiększać wydatki musi sama zwiększyć dochody, a nie patrzeć na mnie dużymi maślanymi oczkami mówiąc "trzeba kupić". Zresztą, nauczyłem się być asertywny i takie zapędy kontruję. Cóż, przed deadlinem zdążyła, więc nie rozważam już opcji rozstania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kelner Panic Gratulacje. Początek Twej opowieści brzmiał kiepsko. Byłem świadkiem gdy kilku znajomych, którzy mieszkali za granicą męczyło się bez żony i dzieci. Skoro udało Ci się ich przywieźć to problem podstawowy został rozwiązany. Postaraj się żonę zachęcać do nauki języka i do kontaktów z tubylcami. Jeśli masz znajomych z innych krajów to zapraszaj ich do domu i niech ma z nimi styczność. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.