Skocz do zawartości

Babska hipochondria


Rekomendowane odpowiedzi

Czołem Panowie,

zastanawiam się nad waszym podejściem do sprawy ciągłych babskich bolączek. Nie mam tu na myśli udawanego bólu głowy przed seksem.

Chodzi mi o to, że spotkałem się zarówno kiedyś gdy byłem jeszcze singlem jak i teraz będąc mężem z ciągłym babskim pieszczeniem się ze sobą. Kiedy to samica co drugi dzień chodzi i miałczy nad uchem a to mnie boli, a źle się czuję i potrafi tak truć dobre parenaście minut. Moim zdaniem takie gadanie bardziej dla samego gadania. Z reguły to poprostu olewam ale jest to dość irytujące.

Jak to rozgrywacie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe, bo przy okazji wczorajszego zlotu rodzinnego wypełzła pewna historia członka rodziny z czasów komuny/kryzysu/komitetów kolejkowych itd. Otóż ów pan, powiedzmy "X", stał w kolejce po coś, bo taka była tradycja rządzących, żeby lud uciemiężyć i czas mu czymś zająć (dziś np. Facebookiem, ale wówczas kolejkami). Były jakieś zapisy o tym że poza kolejką są obsługiwane kobiety z dzieckiem na ręku, kombatanci, milicjanci albo SBecy. No i w sklepie pojawiła się ciężarna, która zaczęła się skarżyć że zasłabnie zaraz, źle się czuje i w ogóle to ona chce bez kolejki. Więc krewki pan "X" dobrał sobie do pomocy jakiegoś kolejkowicza i rezerwując swoje miejsce, odnieśli panią do pobliskiego szpitala :D Miotała się ponoć jak szatan :D Takie lekarstwo.

A pan "X" zdaje się, że wrócił do domu ze sznurem rolek papieru toaletowego w formie korali wiszących na szyi. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Jon Doe napisał:

Kiedy to samica co drugi dzień chodzi i miałczy nad uchem a to mnie boli, a źle się czuję i potrafi tak truć dobre parenaście minut.

jedna z moich kobiet miała podobnie, po paru miesiącach znajomości zaczęły się takie teksty a to noga mnie boli, a to głowa ucho itp. - ja zazwyczja mówiłem idź do lekarza, zwracaj uwagę na jedzenie (jadła głównie mączne rzeczy), poćwicz  dla zdrowia  - zawsze znalazła sobie jakąś wymówkę lub marudziła dalej, na szczęście nie mieszkaliśmy razem bo bym dużo szybciej ewakuował się z tej relacji

 

było to za czasów mojego biało-rycerstwa - teraz takie zachowanie jest widoczne/oczywiste dla mnie, typowe szukanie atencji i  emocji u kobiety

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze odżywiona i wyćwiczona, zdrowa kobieta nie skarży się na nic. Niestety, my możemy żyć o przysłowiowym chlebie i wodzie i jeszcze jakoś to będzie wyglądać, kobiety mają znacznie wrażliwszy układ hormonalny, który jest bardziej zależny od tego co wpuszcza do pyska. A jak dieta codzienna standardowej europejki jest każdego dnia dopełniania przez słodycze na "poprawę humoru" to robi się masakra wizualna i potem zdrowotna.

 

Skromnym doświadczeniem powiem, żeby unikać takich osób - bo to jest zestaw nawyków, która ona posiada, że w efekcie narzeka (tak, że narzekanie nie jest czymś pojedynczym u takiej osoby).

Po spotkaniu kilkugodzinnym z takim osobnikiem jest się wypompowany z energii.

 

A jak koledzy tutaj polecają, na każde narzekanie kazać iść do lekarza, to taka kobieta zazwyczaj się zamyka w sobie i gada Ci "Ty mnie nie rozumiesz", relacja z dużym prawdopodobieństwem rozpadu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, GluX napisał:

 A jak dieta codzienna standardowej europejki jest każdego dnia dopełniania przez słodycze na "poprawę humoru" to robi się masakra wizualna i potem zdrowotna.

standardowo to białe pieczywo pseudo wędlina, słodka bułka, obiad zupa trzeciej kategorii, wieczorem pieczywo i na dobicie coś słodkiego; efekty przychodzą szybko nawet przy dobrej genetyce szybkiej przemianie materii widać po cerze i włosach że nie jest dobrze;

 hitem dla mnie jest tzw. ich odchudzanie czyli przetworzony jogurt i sałatka z samych warzyw - wytrzymują góra tydzień, dwa - a potem rzucają sie na wszystko - nie dziwota organizm sam domaga sie właściwych składników - to jest schemat - zawsze potem marudzą napisz mi dietę - na to odpowiedź standardowo - nie zajmuje się trenowaniem/dietą kobiet bo są leniwe, znajdź sobie dietetyka i zapłać - foszek gwarantowany 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mordimer

 

Dodam jeszcze, że jak trenuję chłopaków, to oczywiście ich dziewczyny/żony podpatrują to co jedzą ich partnerzy i praktykują na sobie. Wtedy nagle dostaje informacje: (bo zdrowie psychiczne zawodnika też jest ważne, żeby trzymać w ryzach - szczególnie sprawy stresogenne) "i w domu mi się polepszyło" "jakoś nam się teraz układa lepiej". Kobiety chodzą takie podk*rwione, bo są niedożywione po prostu. Zresztą nie dziwię się, jak facet by się zachowywał na bułeczce, jogurciku fit i sałatce, bo społeczeństwo Ci tak wmówiło, jeszcze ubierz do tego wysokie, niewygodne szpilki.


Thank God I'm a man.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj wypowiem się bo coś akurat w tej kwestii wiem. Skończyłem studia fizjoterapii i trochę pracowałem w zawodzie, głównie na czarno w domu przyjmowałem trochę pacjentek wciąż studiując plus wiadomo, praktyki. 90% pacjentów stanowią kobiety, wśród mężczyzn albo obszczymury, albo faceci po urazach (często sportowych) wynikających z przyszarżowania w jakimś hobby. Śmiem twierdzić Panowie, że sporo bólów u takich pacjentek jest czysto psychogennych. Skąd to wiem? Wiele technik fizjoterapii i osteopatii, których nauczyłem się na praktykach działało słabiej niż wysłuchiwanie ich żalów i raz bardziej czynne, raz bardziej bierne potakiwanie. Wszystko czego najbardziej pragnęły Panie tam przychodzące to znalezienia osoby (a idealnie grona osób) do podzielenia się swoimi dolegliwościami i wzbudzenia współczucia. W klinice łatwo można tego unikać, nastawisz machinę z fizykoterapii i masz taką osobę z głowy, ale praktyce prywatnej trzeba robić na dwa etaty - psychoterapeuta i fizjoterapeuta, po prostu chętniej wracają :)

Abstrachując od fizjoklimatów wczoraj idąc ze święconką ze swoją rodzicielką spotkaliśmy starszą Panią, która pracowała w przedszkolu, do którego chodziłem. W ciągu 5 minutowej rozmowy poznaliśmy pełną listę jej schorzeń (nie tylko fizycznych), wraz z aktualną masą ciała. Przez pryzmat tych doświdczeń muszę przyznać, że rzeczywiście coś w tej babskiej hipochondrii jest :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.