Skocz do zawartości

Sztuka obchodzenia się z kobietami


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim. Jako, że jestem na forum już przeszło dwa miesiące, chciałbym opisać, jak to u mnie w życiu wygląda z samiczkami.

Jak kiedyś wspominałem, w tym roku stuknęła mi 20-tka. W przeszłości, tak jak większość tu zgromadzonych, miałem białorycerskie wzorce. Rodzina, a zwłaszcza mama wmawiała mi, że facet, co nie szanuje kobiet jest gnojem, i że zawsze mam mieć szacunek do siostry (a było zawsze na odwrót, jak to w rodzeństwie :)). Jeszcze parę lat temu w to wierzyłem.

W stosunku do koleżanek zawsze byłem oschły i sprawiałem wrażenie chłodnego. Niestety, wystarczyło, by jakaś się bliżej zakręciła w moim towarzystwie i wtedy czar pryskał - nie wiedziałem jak się z takim fantem obchodzić. Ekstremalny przypadek - w jednej koleżance ze szkoły tak się zauroczyłem, że pomimo wygonienia pokornej postawy wobec kobiet, nadal się stresuję gdy ją widuję. W przeszłości miałem kilka znaków od kobiet, które chciały mnie zaciągnąć do łóżka. Nie wiedziałem co się święci, dlatego panny potem z byle gówna się obrażały/obrabiały mi dupę/nie chciały się ze mną spotykać.

Chciałem korzystać z uroków życia, dlatego postanowiłem, że nie przepuszczę żadnej okazji i będę uczył się na nowo postępowania z niewiastami. Najpierw poznałem techniki PUA. Kilka miesięcy prób i nic. Potem doszła przeciwwaga - Radio Samiec i Bracia Samcy. Czytam forum i słucham audycji od czerwca 2016 r. i powiem szczerze, że wiedza stąd dała lepsze rezultaty niż wiedza od podrywaczy. Tak jak paru nowych użytkowników, przeszedłem z białorycerza do mizogina. Nie chciałem tak, dlatego braki w wiadomościach uzupełniam do dziś czytając "Kobietopedię" i odwiedzając codziennie nasze forum. Metoda sprawdziła się niesamowicie, bo pozwoliła mi pogodzić informacje od PUA i Marka.

 

Po jakimś czasie pojawiła się rok młodsza ode mnie dziewczyna. Nie była jakaś tam urodziwa. Było parę spotkań, jednak do seksu nie doszło. Były wielkie plany z jej strony, ale byłem chamski, twardy i szczery. Nie przestrzegałem zasady "o seksie się nie rozmawia, tylko się go uprawia", dlatego po miesiącu znajomość się skończyła. Oficjalnym powodem było wkurwienie się na nią - oszukała mnie, twierdząc że sylwestra nie spędzi ze mną, tylko w domu, bo "moja mama nie pozwala" - a jak się dowiedziałem, wyjechała sobie z koleżanką do innego miasta. Dlatego kazałem jej spierdalać i nie pisać już nigdy. Od tamtej pory aż do wczoraj był spokój.

Odpoczywam sobie i patrzę na SMS-a od nieznanego numeru. Jak się okazało, to była ta dziewczyna. Złożyła mi życzenia świąteczne. Odpisałem "dzięki". Chciała się dowiedzieć co tam słychać, jak tam przygotowania do matury, to jej odpisałem znów "spierdalaj" - bez żadnej gniewu, tylko profilaktycznie, nie chciałem z nią gadać. Potem pisała do kolegi z tym samym pytaniem, bo ja ją usunąłem ze znajomych i takie tam gadanie. I tu najpiękniejsza część - poczułem dumę, że nie dałem się wciągnąć w gierki. Przeczucie mi mówiło, że znajdę o wiele lepsze kobiety niż ona. Niesamowite uczucie!

 

Jeśli chodzi o mnie: kończę szkołę, zabieram się za kurs maszynisty i popracuję przez dwa lata. W międzyczasie chcę wziąć się za siebie czyli popracować nad swoją świadomością, wiedzą i rozwojem fizycznym. Przy okazji - lepiej się ubrać i nie dziadować. Potem pójdę na studia - coś w kierunku transportowym.

 

Na koniec pytanie: wiem, że ta dziewczyna będzie parę razy się jeszcze dobijała, dlatego chciałbym się dowiedzieć, co mogę zrobić, by tą sytuację obrócić na swoją korzyść?

Edytowane przez koksownik
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyjechała sobie z koleżanką do innego miasta sobie poużywać z bogatymi kolesiami, niż spędzać Sylwestra z takim leszczem jak Ty. Skoro twierdzisz, że chcesz skupić się na sobie to po co masz tracić swoją energię na nią? Ciśnienie? 100 - 200 zł w łapę i idź zawojuj i je spuść, albo zrób to własnoręcznie :lol:

 

Dziewczyna będzie się dobijać tylko po to, by sprawdzić jak radzisz w sobie aktualnie w życiu i czy jesteś warty jej zachodu( Małpa!) .Odpowiedz sobie sam czy w tak krótkim okresie czasu, może coś wpłynąć na Twoje SMV. Skoro nie doszło do zbliżenia to wyraźnie nie jesteś dla niej jeszcze wystarczająco atrakcyjny. One potrafią zrobić wszystko jeśli wiedzą, że jesteś od nich lepszy i masz coś do zaoferowania niż większa przeciętność.

 

Możesz polecieć na totalnego skurwysyna i ją wyruchać jednorazowo, zaproś na wspólne picie, ale na nic więcej nie licz z jej strony. Druga opcja jest taka, że po prostu będziesz jej orbiterem na którego zwróci uwagę tylko po tym jak już się dorobisz, jednocześnie korzystając w pełni z życia. Czyli dostaniesz przechodzony szmelc :P

 

Osobiście radzę nie zaprzątać tym sobie głowy i skupić się na swoich planach :)

 

 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie, może teraz sobie poużywać z murzynami. Mam ją po prostu gdzieś. Niech ona teraz poorbituje wokół mnie, a co mi tam!

Z tym "skurwielem" to imponująca propozycja. Czuję do niej lekki wstręt, więc myślę, że problemu nie będzie.

Edytowane przez koksownik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@JoeBlue jestem na samym początku drogi z takimi przygodami. :D 

@PewnySiebie dziękuję, ale pamiętaj, że w moim przypadku to jedna strona medalu. Nie zawsze byłem aż taki konkretny. Dzięki forum sprawy pchnęły do przodu, bo wiem mniej więcej jaki kurs obrać. 

Odkąd zacząłem poważniej badać swoją podświadomość, miewam okresy dołków i to większych, niż sprzed czasów obudzenia. Na drodze stoi mi niska samoocena, którą chcę wybić w górę dzięki pomocy psychoterapeuty. Czasami zmagam się z myślami, które opisałem w temacie: 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koksownik:

Psychoterapeuta to gosc ktory zyje komfortowym zyciem dzieki temu ze gada rozne rzeczy takim jak ty.

Badz sam sobie terapeutą, sporo kasy zaoszczedzisz a to forum da ci te same informacje za darmo jesli bedziesz w stanie je przelknac. Rzecz w tym ze czerwona pigulka jest cholernie gorzka. Nie kazdy jest w stanie to zniesc.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, JoeBlue napisał:

Badz sam sobie terapeutą, sporo kasy zaoszczedzisz a to forum da ci te same informacje za darmo jesli bedziesz w stanie je przelknac. Rzecz w tym ze czerwona pigulka jest cholernie gorzka. Nie kazdy jest w stanie to zniesc.

 

Dokładnie, mi w trudnym okresie bardzo pomagało gadanie ze sobą na głos ,układanie ciągu typu ;dlaczego się tak czuję ,co by się mogło stać najgorszego itp ,takiej drabinki żeby dojść do sedna problemu. Jak nie masz gdzie to spacer po lesie, z resztą mnie las wyleczył jak mnie baba kopnęła w dupę, łaziłem się tam wybeczeć, wyryczeć, jebać gałęziami o pnie i mi to bardzo pomagało a przy okazji nie musiałem zalewać gównem znajomych czy rodziny o gościu który za pieniądze udaje że Cię rozumie nie mówiąc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Terapia to trudna sprawa. Są ludzie u których sprawy są kiepsko ułożone na zasadzie "sił psychicznych" a takie "mówienie do siebie" to w zasadzie pomoc doraźna. Warto dużo czytać i szukać. Są różne techniki niektórym są potrzebne niektórym nie.

 

Są ludzie po prostu zdrowi a są tacy co potrzebują skomplikowanego wszczepienia rozrusznika w serce by "działali". To wyobraź sobie że ktoś zdrowy mówi do gościa od rozrusznika "jesteś leniem po prostu wstań z kanapy zobacz skoro ja mogę to i ja mogę to takie proste" itd. Są ludzie którzy są "po prostu zdrowi" i są  ... "skomplikowani nerwicowcy"  :D

 

Są różni ludzie. Ale witamy we współczesnych czasach. Jest internet, masz forum, wiedzę pokoleń mężczyzn. Nie zbłądzisz już tak łatwo oj nie :D

Edytowane przez KurtStudent
literówka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie było takiej szansy, ale kiedyś było zupełnie inaczej - jak kobieta rozstała się z mężem, to ona była tą złą i ona już jako rozwódka w większości przypadków życia na nowo sobie nie ułożyła. Teraz powszechna "moda" na rozwody, na wyciągnięcie od "kochanego" męża jak najwięcej, na zniszczeniu go kończąc. Czasy się zmieniają - dla facetów na gorsze, bo każda powiela schematy, dla nas na lepsze, bo my wiemy co jest tutaj grane i o co chodzi. B)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@JoeBlue, bez obaw. Na terapię chodzę z NFZ i nie zapłaciłem ani grosza. Moim terapeutą jest mężczyzna.

Nie chcę rezygnować z sesji. Póki jestem ubezpieczony, wolę korzystać z tego, co mam pod ręką. Nie będę zadowolony - trudno, ale chociaż próbowałem.

@jaro670 nie próbowałem tej metody. Chętnie wypróbuję, tylko coś się we mnie odzywa, że "Jak ja mogę gadać tak do siebie? Przecież to chyba nie jest normalne".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, koksownik napisał:

 

@jaro670 nie próbowałem tej metody. Chętnie wypróbuję, tylko coś się we mnie odzywa, że "Jak ja mogę gadać tak do siebie? Przecież to chyba nie jest normalne".

 

I tak nawijasz sam ze sobą kilkanaście godzin dziennie więc co to za różnica czy głośno czy tylko w głowie. Nie chodzi nawet o to żeby gadać głośno. Mi bardzo pomaga metoda takiego śledztwa np ; on mnie wyśmiał - i co z tego - zrobiło mi sie przykro - dlaczego - bo poczułem się kimś gorszym - co złego jest w byciu gorszym/ co by się stało gdyby wyśmiali się wszyscy     ------ to tylko przykład  , nie twierdze że na Ciebie musi działaś , mi bardzo pomaga i zawsze na końcu okazuje się że to czego się bałem jest tylko konstruktem myślowym. Mówienie tego na głos pomaga mi szybciej rzucić to światło na ciemne, wyparte zakamarki umysłu. Zawsze rozwiązuję problemy na głos , chyba zmienia się waga tych słów ,sam nie wiem. Ale to ja, jeden lubi śledzia a drugi frytki. 

Edytowane przez jaro670
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, jaro670 napisał:

Zawsze rozwiązuję problemy na głos , chyba zmienia się waga tych słów ,sam nie wiem. Ale to ja, jeden lubi śledzia a drugi frytki. 

 

 Jest coś absolutnie fundamentalnego w głosie - emocje. 

 

Nie wiem czy ktoś wie na jakiej zasadzie to działa. Czy chodzi o oddech o mięśnie o to że coś w nas "słyszy te słowa". Ale mówienie na głos to magia.

 

Kiedyś chodziłem na emisję głosu. Robiłem tam "śmieszne ćwiczenia niegodne filozofa". No normalnie po co dorosłu człowiek ma robić takie durnoty to takie niepoważne ... Ale... Ale po wyjściu czułem się lepiej niż napruty najlepszymi dragami.

 

Mówcie na głos do siebie. Ale tylko same dobre rzeczy oczywiście :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, KurtStudent napisał:

 

Mówcie na głos do siebie. Ale tylko same dobre rzeczy oczywiście :)

 

Poza tym u mnie jak wzrosła samoocena to odpadły napięcia i pierwszy raz usłyszałem swój prawdziwy głos , nie ściśnięty , nie podwyższony tylko pełen spokoju ,niski ,odprężony ton i od tego czasu uwielbiam się słuchać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.