Skocz do zawartości

Aborcja  

82 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy jesteś za aborcją?

    • Tak
      38
    • Nie
      44


Rekomendowane odpowiedzi

Społeczeństwo jest głupie, jak jest glupie to chce aborcji.

Pomijając temat gwałtów, zagrożenia zdrowia bądź podobne to aborcja nie powinna być powszechnie dostępna i robiona za przyzwoleniem.

Jeżeli ktoś nie wie jakie są konsekwencje z współżycia to tego nie robi. Seks to przyjemność, z której też trzeba umieć korzystać, a nasze społeczeństwo jest zbyt ograniczone umysłowo aby mieć legalny dostęp do aborcji. Z jednej strony mamy wojnę o legalną aborcje, a z drugiej mamy stado silnych i niezależnych kobiet, które mają potrzebę posiadania potomstwa ale chcą je wychowywać bez mężczyzn. 

Kobiety są za głupie i działające cholera wie jakim jakim schematem/ tokiem myślenia żeby dostały taką "władzę".

Będą się pruły na potęgę, a jak wpadną ze złym dawcom genów to pójdą się wyczyścić. 

Ciekawe, czy fundusz feministyczny będzie sponsorować aborcje jak będą legalne i dostępne.

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A przy zakazie aborcji nie będą się pruły, zmądrzeją nagle???? Społeczeństwo będzie mądre??!!

Głupcy nadal będą się pruli! Z tą różnicą że zamiast wziąć tabletki wczesno poronne to będą się kopały po brzuchu lub truły innymi świństwami, lub rodziły po cichu i unicestwiały narodzone dzieci.

 

Miałam bardzo fajną katechetkę w podstawówce, w 8klasie puściła nam film ,,Niemy krzyk" film obrazujący zabieg aborcji. Bardzo drastyczny film, pokazujący jak małe rączki i nóżki są rozrywane. To powinna być lektura obowiązkowa, edukować trzeba, a nie tylko zakazywać. To że coś jest zakazane nie znaczy, że nie istnieje. 

Gdyby ktoś mnie zapytał czy dopuściłabym się aborcji, powiedziałabym że NIE- nigdy w życiu! Zresztą jest tego dowodem, urodziłam dziecko mając nie całe 20lat( a mogłam usunąć nawet bardzo łatwo).

Natomiast na pytanie czy jestem za legalizacją aborcji powiedziałabym TAK.

 

Mój dziadek był kombatantem, miałam dużą styczność z kombatantami i sybirakami, znam opowieści ludzi i wspomnienia kobiet.  Aborcja była zawsze!! Tylko miała inną formę, bardziej drastyczną. 

Edytowane przez Sitriel
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, EnemyOfTheState napisał:

@Anna Aniu, z tego co widzę swój pogląd na sprawę wyciągasz raczej ze świeckiej etyki niż religii. Więc mam takie pytanie: Jesteś osobą wierząca czy ateistką/agnostyczką. Serio ciekawi mnie to :) 

@EnemyOfTheState jestem wierząca, ale nie ortodoksyjnie. Nie mogę zaprzeczyć, że moje przekonania w znacznym stopniu wynikają z dorobku cywilizacji zachodniej, który teraz jest przejmowany przez etykę utylitarną, której postulaty w dużej mierze realizowane są przez organizacje feministyczne. W obrębie tematu takim sztandarowym przykładem tego jest organizacja no profit Wandy Nowickiej, której kilka lat temu udowodniono w procesie sadowym działanie na rzecz lobby aborcyjnego. Była opłacana sowicie i wspierana funduszami Fundacji Forda i innej międzynarodowej organizacji aborcyjnej specjalizującej się w promowaniu aborcji i zmienianiu prawa kraju.

 

Wracając do Twojego pytania uważam, że w takich kwestiach nie należy używać argumentów wiary. Przyjmując logikę uznania życia za wartość, wystarczy stanowisko naukowe.

 

Robert Sperman pisał, że „nie ma osób potencjalnych. Osoby maja zdolności, potencje. Osoby mogą się rozwijać, ale „coś” nie stanie się osobą, „coś” nie stanie się kimś. Gdyby bycie osoba było stanem, mogłoby powstawać stopniowo. Jednak, jeśli osoba znajduje się w różnych stanach, znaczy się, że owe stany zawsze poprzedza. Nie jest rezultatem przemiany. Osoba nie zaczyna istnieć później niż człowiek i nie przestaje istnieć wcześniej”.

 

Natomiast etyka utylitarystyczna zakłada, że płód jest potencjalnym człowiekiem, co więcej w konsekwencji (logicznej) takiego myślenia, w ramach dyskusji postaborcjonistycznych niemowlę także jest potencjalną osobą i tu stosuje się takie same kryteria uznania człowieka-osoby jak w stosunku do dyskusji tyczącej człowieczeństwa płodu, czyli w zależności od dowolności interpretacyjnej. Tego typu argumentacje przekonują już prawodawstwo.  Kilka lat temu w Meksyku ugrupowaniom feministycznym używając tego typu dowodzeń udało się doprowadzić do praktycznego zrównania dzieciobójstwa w pierwszej dobie po porodzie z aborcja. Spora grupa kobiet dzieciobójczyń po rozpętanej wielomiesięcznej akcji propagandowej opuściła wtedy wiezienia, a sekretarz generalna socjalistycznej partii demokratycznej stwierdziła, że kobiet, które decydują o „własnym ciele” nie powinno się wcale karać więzieniem, a dzieciobójstwo powinno być legalne.

 

W Holandii czy Kanadzie już się praktykuje aborcje postnatalną, na razie eugeniczną. Społeczeństwo, które przyjmuje tego typu etykę w zasadniczy sposób zmieni ocenę ludzkiego życia i nie będzie skłonne do praktykowania solidarności z dorosłymi i w odniesieniu do ludzi starych. Łatwiej będzie depersonalizować innych i kwestionować ich prawo do życia według dowolnych kryteriów. Jak będzie wyglądać taki świat trudno sobie wyobrazić, choć wiek XX coś tam podpowiada.  Ktoś, kto myśli, że prawo jest obojętne, bo ludzie sobie sami wybiorą to niech się lepiej zastanowi.

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Sitriel napisał:

Miałam bardzo fajną katechetkę w podstawówce, w 8klasie puściła nam film ,,Niemy krzyk" film obrazujący zabieg aborcji. Bardzo drastyczny film, pokazujący jak małe rączki i nóżki są rozrywane. To powinna być lektura obowiązkowa, edukować trzeba, a nie tylko zakazywać. To że coś jest zakazane nie znaczy, że nie istnieje. 

Jak juz wspomniałem - uregulowanie prawne w sposób skuteczny zakazu aborcji jest zagadnieniem praktycznie niemożliwym.

Dlatego też popieram Twój pogląd - edukacja byłaby tu znacznie lepsza. Szczególnie, że miałaby charakter dobrowolności, bez nakładania obowiazku, bez kar.

 

Czyli:

1. Prawo nie reguluje takiego tematu jak aborcja. Nie ma go.

2. Istnieje nieprzymusowe, ale mocno popierane przez państwo edukowanie ludzi iż aborcja jest złem, jest zabijaniem, jest krotko mówiac czynem haniebnym.

3. Istnieje nieprzymusowe, ale mocno popierane przez państwo edukowanie ludzi w zakresie świadomego planowania potomstwa.

4. Istnieje nieograniczony dostęp do środków antykoncepcyjnych.

 

Osobiście jestem przeciwnikiem państwowych regulacji w czymkolwiek. Ale jesli już takie regulacje są - to niechaj idą w kierunku wyżej opisanym a nie w kierunku aborcja to zło a antykoncepcja to też zło.

 

Jesli rząd uważa, że zakaz aborcji ma na celu powodować wzrost liczby ludnosci (bo niby w jakim innym celu go wprowadzać ?) - to niech zrobi inaczej.

Niechaj tak zaprojektuje przepisy podatkowe i prawne - by posiadanie dzieci było opłacalne.

Ale nie przez dotowanie dzieci (500+, ulgi itp) ale przez niskie podatki (by ludziom pieniądze zostawały w kieszeni), pełna władza rodzicielska (by rodzic wiedział, że dziecko jest jego a nie państwowe), brak obowiązku szkolnego, brak państwowych systemów emerytalnych - co przełoży się na to co mieliśmy jeszcze 100 lat temu.

 

Kiedy to dziecko było dla rodziców po prostu zyskiem. 100 lat temu ten chłop był na wsi bogatszy, ktory miał więcej dzieci.

Bo rodzic wiedział, że do szkoły nie musi go posyłać i z tego tytułu ponosić kosztów przez długie lata. Bo rodzic wiedział, że jesli nie narobi sobie dzieci - to nie będzie miał emerytury. Bo rodzic wiedział, że jak zrobi dziecko - to za 5 lat taki dzieciak będzie mu gęsi pasał, a za 10 lat stanie się bardzo wydajnym parobkiem.

Chętnie pracującym na ojcowskiej gospodarce. We własnym zresztą interesie - bo to kiedys będzie jego.

A jak dzieci było dużo - to cały czas działała konkurencja. Jesli ojciec zauważał, że jakiś dzieciak się mu stawia - groził, że go wydziedziczy. I już młody chodził jak w zegarku :).

 

Wtedy nie będzie popularna żadna aborcja , ani nawet antykoncepcja. Po co skoro jesli dziecko się narodzi - to mamy z tego tytułu radośc ekonomiczną a nie wydatki przez kilkadziesiąt lat bez gwarancji, że kiedykolwiek się to nam zwróci.

 

Najlepszym bowiem argumentem zawsze są pieniadze.

 

 

 

Edytowane przez Bonzo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bonzo bardzo praktyczne podejście i świetnie obrazujące kwestie posiadania potomstwa. Tylko ile to funkcjonowało w czasach nazwijmy to ,,późnego feudalizmu" tak w dzisiejszym rozwiniętym cywilizowanym świecie nie da się tego, aż tak uprościć. Co nie zmienia faktu, że jeśli rodzice mieliby świadomość, że będą w stanie dziecku zapewnić podstawowy start życiowy to pewnie mieli by ich więcej, a w zamian mieli łatwiejsze życie i opiekę na starość.

 

Obecnie polityka prorodzinnej jest prowadzona w kiepskim kierunku, 500+ kusi raczej tylko te rodziny które traktują to jako źródło utrzymania, a nie myślą, że po 18 roku życia z tymi dziećmi trzeba będzie coś zrobić, bo pieniądze nagle zostaną odcięte. Ogranięci rodzice raczej  myślą o przyszłości. Jak wykształcić gdzie zamieszkają....itp. To 500+ nie skusi ich na posiadanie ich w większej ilości.

 

Mieszkania są kosmicznie drogie, przy tym metraż tych mieszkań jak i funkcjonalność jest antyrodzinna. Te salony łączone z aneksem kuchennym, oczywiście piękne rozwiązanie dla domów, ale nie dla 5osobowej rodziny mieszkającej w bloku.

Każda rodzina powinna mieć samodzielną kuchnia, bo dzieci z mamą chcą lepić pierogi, gnieść ciasto, czasem te prace są wykonane przed świętami rano lub późnym wieczorem. Każde dziecko chce mieć rower i inne gażdżety, sanki, hulajnogi. I jak w tych mieszkaniach nastawionych na zyski developerów to wszystko pomieścić dla 3dzieci? Mama chce się kszątać w kuchni, a tata chce siedzieć w salonie i nie śmierdzieć smażeliną. Stare budownictwo miało ten plus, że salon mógł przy większej rodzinie służyć jako samodzielny pokój zamykany na noc. Obecnie te otwarte przestrzenie są fajne ale dla małej ilości domowników, a jak w salonie spać kiedy wszyscy chodzą, gotują i jest się jak na scenie, każdy kto idzie ten oglada.

Rozumiem że jeśli się musi to żyje się wszędzie i da się radę, ale jeśli się nie musi?? I ma się wybór? To ma się max 2dzieci i mieszkanie w cenie nieadekwatnej do powierzchni i jeszcze do tego świadomość, że na starość oddadzą cię do hospicjum lub domu starców bo gdzie miejsce w tych mieszkaniach dla staruszków, których trzeba dochować? 

Rodzina kiedyś miałam znaczenie, rodzice wychowali dzieci, dzieci wspólnymi siłami dochowywali rodziców. Obecnie żadne wartości rodzinne nie są kultywowane, a nawet rozwój i postęp nie uwzględnia czegoś takiego jak pokolenia.

 

Oczywiście zgadzam się z Tobą, edukacja + możliwość zapewnia swojej rodzinie egzystencji skutkowałoby mniejszą popularnością aborcji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minutes ago, Sitriel said:

metraż tych mieszkań jak i funkcjonalność jest antyrodzinna. Te salony łączone z aneksem kuchennym, oczywiście piękne rozwiązanie dla domów, ale nie dla 5osobowej rodziny mieszkającej w bloku.

Chyba nie ma obowiązku kupowania czy wynajmowania mieszkania, w którym nie ma oddzielnej kuchni?

Kolejna sprawa to metraż - są mieszkania większe i mniejsze. Małych mieszkań jest więcej, bo na takie jest popyt. Na duże chętnych jest mało. Moja znajoma sprzedawała mieszkanie 170m2 przez siedem lat i przez ten czas wcale nie było wielu zainteresowanych. Dla mnie to nic dziwnego, że deweloperzy nie chcą ładować się w taki kanał.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hydraulik pewnie, że można kupować i budować wszysko- jak ma się pieniądze. Mówimy o zwykłych ludziach którzy wkraczają w dorosłe życie. Sam sobie odpowiedziałeś na pytanie, czemu nie mogła sprzedać, bo przeciętnych rodzin nie stać na kupno i utrzymanie takich mieszkań. Developerzy za bardzo się cenią i jeszcze mają na to przyzwolenie. Oszczędzają na oknach i powierzchni. Aneks kuchenny jest tak zaprojektowany, że nie wstawisz nawet ścianki działowej bo nie ma okna, gdybyś nawet chciał podzielić pokój. Mam znajomych co w starym budownictwo z kuchni zrobili dodatkowy pokój, a do salonu wrzucili aneks. Teraz ten myk wykorzystali developerzy kosztem czyim? Stare m3 mogłeś przerobić na m4, a nowe? 

Edytowane przez Sitriel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SitrielDzieci dzieciami, ale start młodych w samodzielne życie jest trudne. Rodzic by pomóc to powinien zakupić dziecku co najmniej mieszkanie. Słyszę wśród kobiet powiedzenie, że bogate z domu nie są to będą mieć bogatego męża. Zero ambicji.

 

Trochę prywatnie podejdę teraz do tematu, ale w poprzednim moim miejscu zamieszkania było mnie w stać na samodzielne życie. Tam, wynajem jest o połowę tańszy, mieszkanie, które tam kupiłam to za te same pieniądze tutaj miałabym kawalerkę albo max 2 pokoje i to do remontu. Nie zdecydowałabym się nigdy na dziecko jeżeli sama sobie nie umiem zagwarantować wymarzonego komfortu.

W pojedynkę jest trudniej ale to też nie jest pretekst by się z kimś wiązać.

Trochę muszę kombinować, teraz mam klina bo nie wiem co robić. Sprzedać tamto i kupić coś tu do remontu, wynająć tamto, dołożyć i wynająć coś tu, sprzedać tamto i adaptować strych. Nie ma miejsca na błędy.

Tylko, że sprawa nie jasna, były właściciel przebywa bezprawnie w moim mieszkaniu- nie chce wyjść. Trza iść do sądu.

Uważam, że starsze pokolenia miały łatwiej. Jak tak słucham opowieści rodziny czy obcych.

 

Ja wybrałam samodzielną drogę przez życie, moje problemy, moje finanse itd. Nie oglądam się na nikogo mam swoje cele, które realizuję, ale widzę rownieśniczki, obserwuję i analizuję. Widzę co odpierdala kobietom, zwierzają mi się ze swoich życiowych planów i uważam, że legalna aborcja byłaby zła. Kobiety są zbyt nieodpowiedzialne i lekkomyślne. Ich celem jest zapewnienie sobie bytu przez dziecko z bogatym mężczyzną. Wali mnie to po gałach, zmieniłam teraz pracę i jest w niej sporo kobiet w moim wieku, które są rozwódkami z dziećmi, dwukrotnie mężate, albo dwójka dzieci każde z innym i żyją z alimentów, 500+ i z tego co same dorobią o ile pójdą do pracy, a te co robią kariery to głównie u boku męża czy dupą awansują. A rozwódki po 30/40 polują na młodszych. Mnie to kurwa przeraża 

 

Kobiety nie mają ambicji.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lalka każdy ma prawo do własnego zdania odnośnie aborcji, ja mam inne Ty inne. 

 

Odnośnie życia to zgadzam się z Tobą, teraz żyje się ciężej i ma się gorszy start w życie, jeśli nie ma się wsparcia z domu. Większość chce iść na łatwiznę i zwyczajnie się wżenić w lepsze warunki.

 

Konkludując polityka i czas nie sprzyja posiadaniu rodziny, bo ludzi na nią nie stać.. lekko to oszukali 500+, ale jak zwizualizował @Bonzo ogólnie ludziom nie opłaca się mieć dzieci, a jednocześnie strach je mieć w większej ilości..bo jak im zapewnić start w życie....

Edytowane przez Sitriel
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Quo Vadis? Masz rację, tylko idąc tą drogą można by jeszcze rozdrobnić na tematy, które powodują, że dany przypadek jest uzasadniony. A jest tego trochę:

- ciąża w wyniku przestępstwa

- kazirodztwo

- wady rozwojowe płodu

- zagrożenie życia matki

- zagrożenie zdrowia matki

- zła sytuacja materialna matki/rodziców

- wola matki (lub obydwojga rodziców)

-...pewnie jest jeszcze parę, które nie przychodzą mi teraz do głowy

 

Ankieta zrobiła by się mało przejrzysta. Ja tę ankietę rozumiem jako pytanie, czy jesteś za całkowitym i bezwzględnym zakazem aborcji? Jeżeli ktoś dopuszcza aborcję w jakimkolwiek przypadku, to w uproszczeniu jest za aborcją. Uproszczenie zdecydowanie zbyt daleko idące, ale chyba każdy ma tego świadomość?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Sitriel napisał:

Każda rodzina powinna mieć samodzielną kuchnia, bo dzieci z mamą chcą lepić pierogi, gnieść ciasto, czasem te prace są wykonane przed świętami rano lub późnym wieczorem. Każde dziecko chce mieć rower i inne gażdżety, sanki, hulajnogi. I jak w tych mieszkaniach nastawionych na zyski developerów to wszystko pomieścić dla 3dzieci? Mama chce się kszątać w kuchni, a tata chce siedzieć w salonie i nie śmierdzieć smażeliną. Stare budownictwo miało ten plus, że salon mógł przy większej rodzinie służyć jako samodzielny pokój zamykany na noc. Obecnie te otwarte przestrzenie są fajne ale dla małej ilości domowników, a jak w salonie spać kiedy wszyscy chodzą, gotują i jest się jak na scenie, każdy kto idzie ten oglada.

Tu u mnie na Kaszubach (ziemie odzyskane) jest mnóstwo poniemieckich chałup na wsiach. Niektore mają po 200 i wiecej lat.

 

Chałupy są rózne, większe, mniejsze ale mają dwie wspolne filozofie:

 

1. Sposob wykonania (solidna, murowana konstrukcja z cegły czerwonej).

2. Filozofia rozplanowania pomieszczeń.

 

Pierwsze jest oczywiste, drugie wyjaśnię.

 

Jednym z najwiekszych pomieszczeń domu jest kuchnia. Kuchnia jest lokalizowana w ten sposób, że znajduje się w narożniku budynku. I ma dwa okna. Z jednego jest widok na całe podwórze (obejście gospodarstwa), z drugiego - na wejście na posesję.

Gospodyni tym samym robiąc cokolwiek w kuchni cały czas widzi czy ktoś nie przychodzi do domostwa oraz widzi co się dzieje na podwórzu.

Normalnie non stop na wszystko ma oko.

Kuchnia jest duża. Stoi w niej wielki stół, przy ktorym się jada oraz przyjmuje gości. Może więc przyjsc do gospodyni sąsiadka a ta bezproblemowo pije z nia kawę i ma pod ręką garnki na kuchni, w ktorej gotuje obiad dla chłopa.

Najczesciej z kuchni jest wejście do spiżarki, nieogrzewanej.

Kuchnia ma poza stołem duże, szerokie blaty - fajnie wkomponowane w ciąg urządzeń, ktorych głównym jest kuchnia kaflowa w ktorej pali się drewnem. Nad kuchnią jest oczywiscie wielki okap - nic nie śmierdzi bo wszystko wyciaga komin.

 

I to jest miejsce gdzie kwitnie całe zycie. Absolutną normą jest podejmowanie gości, nawet w niedzielę - w kuchni. Niczym szczególnym jest widok trzech pokoleń rodziny (dziadkowie, rodzeństwo, dzieci, dzieci rodzenstwa, czasem sąsiedzi), siedzacych przy jednym wielkim stole, a gospodyni siedzi tak, że prawie nie wstając może sięgnąc reką i zamieszać w garnku z zupą, ktorą zaraz wszystkim poda.

 

Z kuchni jest wyjscie na korytarz główny z ktorego najbliżej do wejścia głównego do chałupy.

Dopiero dalej są pokoje - typu główny pokój (salon), wcale nieprzesadnie duży, często mniejszy niż kuchnia. I ma tę cechę że znajduje się jak najdalej od kuchni.

 

Stara filozofia sprawdza się doskonale i dziś :)

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Sitriel napisał:

dokładnie kuchnia to było serce domu, a teraz antyrodzinne mieszkania mają zadany cios prosto w to serce.

Dokładnie tak !

Wystarczy się nad tym zastanowić w ten sposób - jakie pomieszczenie najważniejsze ?

Własnie kuchnia. Tam się przygotowuje zarcie, co wymaga sporo pracy (roboczogodziny). Chłop, ktory przyjdzie z pola - jest w brudnych ciuchach i gumowcach - wiec nie pójdzie do salonu bo nasyfi. A w kuchni niech sobie syfi - i tak się sprząta cały czas. Przyjdzie, zje obiad, pogada z babą, zapali sobie po jedzeniu, wypije kawę i znów do roboty w pole.

 

Małe dziecko w kołysce też w kuchni może przebywać, co za problem. Zacznie się drzeć głodne - gospodyni od razu je bierze w jedną rękę i do cycka, a drugą może mieszać bigos :).

Dzieciaki na podwórku - matka ma na nie oko cały czas (przez okno widzi). Nie musi wiec tracić czasu na wychodzenie na plac zabaw i pilnowanie)

A jak dzieciak starszy - to matka pilnuje czy wykonuje polecone zadania (np sprzata podwórko, drzewo rąbie) a nie leniuchuje (ja ci dam się opierdalac, za darmo jeść dostajesz ?)

A gdyby się rodzeństwo za łby wzięło na podwórzu (różnica zdań) - matka wyskakuje i operuje równo po łbach warząchewką, :) ktorą jeszcze przed chwilą mieszała wskazany bigos :)

Tym samym zaprowadzenie ładu i porządku zajmuje ułamek sekundy.

 

Z podwórka również nikt nic nie ukradnie - bo jest nie tylko monitoring ciągły ale w dodatku gospodyni od razu widzi (czasem z daleka), że oto ktoś się zbliża w ich kierunku.

 

Czegóż chcieć wiecej ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Sitriel said:

@Bonzo dokładnie kuchnia to było serce domu, a teraz antyrodzinne mieszkania mają zadany cios prosto w to serce.

Osobiście nie cierpię aneksów kuchennych w salonie, ale już bez przesady. Zapytaj dowolnego architekta, to Ci potwierdzi, że koncentracja życia rodzinnego/towarzyskiego w kuchni jest/była typowa dla wsi. Oczywiście nie dotyczy to różnorakich folwarków i pałacyków, no bo sorry, szlachta nie zapuszczała się do kuchni zbyt często. Czyli to chłopski zwyczaj. Mieszczanie bawili się i podejmowali gości w salonach, podobnie jak szlachta. Wcale nie znaczy to, że któreś rozwiązanie jest lepsze, niemniej czepianie się miejskiego budownictwa o niedostosowanie do wiejskich zwyczajów to lekkie nieporozumienie. Poza tym właśnie takie połączenie godzi dwa światy - świat przesiadywania w kuchni ze światem przesiadywania w salonie, więc o co kaman? Zapachy? Jak okap w wiejskiej chałupie dawał radę, to nowoczesny wyciąg z wydajnym wiatraczkiem i filtrami węglowymi se nie poradzi?

 

53 minutes ago, Bonzo said:

Chłop, ktory przyjdzie z pola - jest w brudnych ciuchach i gumowcach - wiec nie pójdzie do salonu bo nasyfi.

No właśnie, tylko w mieście rzadko przychodzi chłop z pola w brudnych ciuchach i gumofilcach. Teraz nawet robotnik wraca czysty, bo ma w robocie prysznic, szatnię itp. A i robotników nie ma wielu, bo fabryki pozamykane. Teraz chłop pracuje w korpo.

 

Podsumowując - salon z aneksem to nie jest przejaw przyszło-aborcji poprzez zniechęcenie do ciąży i posiadania rodziny, tylko pewien zabieg ekonomiczny, pozwalający na przycięcie kosztów poprzez wkomponowanie więcej małych mieszkań w obiekcie z możliwie małą liczbą pionów wentylacyjnych i ściekowych. Dodatkowo pozwala ominąć pewne przepisy określające minimalną powierzchnię pomieszczenia, minimalną powierzchnię szyb etc. W sumie wszystko kierunku, żeby więcej ludzi miało własny kąt. Zainteresowanych zachęcam do rozmowy z architektem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adams odnośnie rozwiązań architektonicznych i planowania zagospodarowania powierzchnią to zapewniam Ciebie, że mi tłumaczyć nie musisz.

 

 My tak polemizujemy odnośnie wartości rodziny, miejsca dla niej. 

Ale to Ty jesteś w błędzie te rozwiązania nie służą ludziom a developerom. Bo każdy kąt jest zagospodarowany i nic już się go nie przerobi, bo a to okna brakuje a to piony sanitarne i wentylacyjne nie bardzo pasują.  Jak zaprojektowane tak już na wieki. Wspomniałam wcześniej ze starego m3 znajomi zrobili m4 właśnie adaptując kuchnie na pokój a do salonu wrzucając aneks. 

Edytowane przez Sitriel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eh...Widzę, że podobnie jak ja, na literaturze znasz się cienko.


Żeby nie było, że offtopic - ciekawe podejście do aborcji ma Tunezja. Jeżeli to kogoś interesuje, to 99% ludności tego kraju to muzułmanie - szczególnie istotne jest to w kontekście dyskusji na temat depopulacji rdzennej ludności europejskiej na rzecz ciapatych imigrantów.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Lalka napisał:

Kupując mieszkanie na rynku pierwotnym można zdecydować gdzie mają być ściany, gniazdka czy coś tam.

To tak odnośnie wartości rodziny i miejsca dla niej.

Działowe tak, ale nośnych nie ruszysz :)
I druga sprawa - jak miejsca mało - to też szczupłe możliwości sensownej aranżacji.

No i mamy potem open-space'y bo cóz się da na 50 m kw wykombinować ?

 

Co prawda to i tak lepiej niz w Gdańsku w tzw "blokach leningradzkich" (Stogi), ktore w latach 70-tych przypłyneły statkami w "darze przyjaźni" z ZSRR.

I zostały zmontowane z kawałków.

Mieszkania sa tam tak małe, że nie ma kuchni wcale a jest w przedpokoju wnęka z kuchenką do zagotowania wody.

Tzw "pokój dzienny" uniemożliwia wstawienie doń większej walizki, bo nie ma jak przejść.

Okna mają wielkośc wizjerów w czołgu T34 :)

Ale kibel wszystko zabija. ma wymiary takie, że jesli chce się wejśc do sracza to portki trzeba ściagać w przedpokoju :)

Wtedy nam się wyjaśnia skrót ZSRR (zesrał się robotnik radziecki).

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
W dniu 14.01.2018 o 14:09, MoszeKortuxy napisał:

Ja jestem za dobrowolną aborcją na życzenie od chwili poczęcia,

Proponuję abyś przyjrzał się za czym jesteś.

Chcesz abortować swoje dzieci, gdy nie będą ci na rękę ich narodziny, bodź przy tym, weź w tym udział i odpowiedzialność za to.

https://www.youtube.com/watch?v=7uEgGegZMmI

 

I koniecznie ten film

 

https://www.youtube.com/watch?v=I6OsqAYunx8

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bojkot Tak. Ja nie miałbym problemu z aborcją dzieci, których nie chcę z bardzo prostego względu. Bo ich NIE chcę 

Zabieg aborcji jest obrzydliwy, ale nie jestem chirurgiem, aby go przeprowadzać, więc to nie mój problem :D  Dla mnie ważna byłaby dobrze przeprowadzona aborcja. Ja płacę i wymagam ;) Dziecko zawsze można zrobić nowe i chciane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.