Skocz do zawartości

Strach przed działaniem


self-aware

Rekomendowane odpowiedzi

Panowie... Tak sobie rozkminiam nt. swojej osobowości. Mam mega problem ze strachem przed działaniem. Panicznie boję się pokazać, że czegoś nie umiem / coś spierdolę. To powstrzymuje mnie przed działaniem. Np. wiem, że najlepszą opcją na naukę języka byłoby pogadać z obcokrajowcami - ale się boję bo za słaby inglisz. Wiem, że na dysce warto podchodzić do samic i się tym bawić, ale boję się zrobić z siebie głupka. Boję się rozmawiać na tematy, w których nie mam wiedzy - jest mi wtedy wstyd. Mam wrażenie, że jest to jeden z syndromów tzw. "nice guy" , strach przed pokazaniem słabości. Zawsze próbuję tak zachachmęcić aby nie wyszło, że ja czegoś nie potrafię. Ciężko mi się przyznać do słabości oraz niewiedzy...

 

Przeanalizowałem sobie pewną rzecz i wydaje mi się, że dużo pochodzi z czasów szkoły. Rodzice byli raczej biedni, więc często naśmiewano się ze mnie i moich ciuchów. Byłem bardzo nieśmiały, więc jak się tak naśmiewali to robiłem się czerwony no i potem wiadomo, burak, wstyd... Oceny miałem kiepskie, a wiedzę... fatalną. Zawsze byłem jakiś dziwny jeśli chodzi o wiedzę, nie chciało mi się jej zdobywać. Teraz jestem starszy i robię co mogę ale piętno tego chujostwa ciśnie mnie. W wielu dziedzinach mam duże braki :/ Natomiast w szkole często było tak, że wolałem powiedzieć "nie wiem" niż palnąć coś głupiego i zostać wyśmianym przez kolegów i koleżanki ( A klasę miałem naprawdę popierdoloną ). Doszło do tego, że na proste pytania tak odpowiadałem i mówiłem do nauczycielki, że wolę dostać 1 niż odpowiadać. Mam wrażenie, że to jakby zostało we mnie, do dzisiaj boję się "wygłupić" i wolę się albo nie udzielać albo w ogóle nie działać w żadnym kierunku. Oczywiście nauczycielki nie raz wspominały, że nic ze mnie nie będzie.

 

Cóż... Wkurwia mnie to. Wkurwia mnie ten paraliżujący strach. Chce być niezależnym, pewnym siebie gościem. Jakoś nie mam jaj stać się takim. Jak pracować z tymi niszczącymi elementami z młodości, które wryły się mocno w głowę? Mam wrażenie, że podejmowanie ryzyka niestety nie wpływa na to aby być pewnym siebie bardziej... Wrażenie, że ten strach siedzi już tak głęboko, że i tak chuj.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoim problemem jest perfekcjonizm i byc może jakaś nerwica natręctw? Sam mam podobnie. Jak nie potrafię czegoś zrobic perfekcyjnie, to jestem zły na siebie. Pamiętaj, że lepsze jest zrobione niż perfekcyjne. Nie ma czegoś takiego jak perfekcja. Skup się, zrób coś i zakończ. Nie analizuj, czy mogłeś lepiej.

 

 Ja zaś wychowałem się w normalnej rodzinie, ale moje dzieciństwo wspominam fatalnie. Koledzy ciągle się ze mnie wyśmiewali i byłem poniżany. Ciągły stres i walka o akceptację z ich strony. Tylko co oni sobą teraz prezentują? Oczywiście w szkole średniej każdy był tym lepszym, fajniejszym i miał śmiałośc do kobiet. Trafiłem do klasy "elity", ludzi wybitnie pewnych siebie, z poczuciem humoru, bogatych i niekoniecznie prezentujących wiele. Tam też ciągle byłem gorszy. 

 

 To się pewnie w jakimś stopniu ciągnie za mną, ale dam Ci jedną radę, która sprawdziła się u mnie. Musisz poczuc desperację, złośc, wkurwienie. Musisz poczuc, że tego już za wiele. Po prostu musisz to poczuc i zaczniesz działac. Zaczniesz byc odważniejszym, pewniejszym siebie, asertywnym, coś zmienisz w życiu. 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj jest dużo do roboty jeszcze:

-wyjście ze strachu

-wyjście z poczucia winy

-wyjście z poczucia wstydu

 

Ale małymi kroczkami, powoli do przodu, a nim się obejrzysz, będziesz inną osobą.,

 

Nastaw się na pracę nad swoimi emocjami, obrazem samego siebie (ego) i rób rzeczy których zwyczajnie się boisz ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja rada : nie licz na to, że istnieje jakieś proste rozwiązanie, cudowna metoda, jedno zdanie motywujące które załatwi sprawę.

 

Pamiętaj że np młody Zygfryd przez zabiciem smoka musiał naprawić złamany miecz. Otóż to. Przed Tobą "Podróż Życia".  Reagowałeś tak by się bronić, psychika się broniła. Skryłeś się w kryjówce i teraz zapomniałeś jak z niej wyjść. 

 

Oczywiście że strach siedzi głęboko. Nie, nie próbuj "robić to czego się boisz". To czasami działa a czasami jest gorzej. Działa w normalnych sytuacjach, np "aa boję się skoczyć to skoczę i koniec strachu".

 

Nie działa w przypadku wstydu, bo jak ma działać? Jak ściągnę majtki w autobusie to przestanę się wstydzić? 

 

A bieda wiąże się ze wstydem. 

 

No i oczywiście - jak sam wiesz, "zinternalizowałeś" sobie kilka głosów. Ach te nauczycielki. One wierzyły że to jest dobra metoda, że jak powiedzą "nic z Ciebie nie będzie" to pomogą , bo zrozumiesz że "nie możesz być taki" i zaczniesz być "inny" czyli "śmiały wesoły przebojowy". Czaisz? To ta sama kategoria ludzi którzy do samobójców w depresji mówią "przestań być taką pizdą, uśmiechnij się, wszyscy mogą tylko ty nie?? " ewentualnie do anorektyczki "zjedz kotlecika oj babci będzie smutno jak nie zjesz". 

 

wrzuć sobie w google hasło "toksyczny wstyd" . 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedzi.

 

@GluX

 rób rzeczy których zwyczajnie się boisz

@KurtStudent

Nie, nie próbuj "robić to czego się boisz"

 

Hehe :D Tu się własnie zastanawiam jak to jest z tym strachem.. No bo faktycznie... Czy zdjęcie gaci wśród wielu ludzi spowoduje, że wstyd zniknie? Czy jak spuszczę komuś wpierdol to będę bardziej śmiały w następnych bójkach - a może strach będzie taki sam? Ciekawi mnie naukowo jak to jest wyjaśnione, że robienie danej rzeczy zmniejsza strach w niej lub też nie wpływa na to.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pominę na chwile problem @self-aware. @KurtStudent na mnie takie pierdolenie działa, im bardziej pocisniesz tym bardziej się zepnę. W podstawowe ZF zaniża poziom klasy - z ciebie nic nie będzie - wtedy jeszcze splywalo to ze mnie, LO to samo. I tak chuj kładę.

 

Na lipnych studiach wystrzelilem (a na pisanie/obronę pracy poszedłem do najwieszej kurwy na uczelni i obronilem na 5) w końcu byłem oceniany za wiedzę....

 

W cyrku słonia nauczyli tańczyć (byłem mały, widziałem) to i ja mogę pojąć matme (...) to jest technologia wymyślona przez Ziemian na Ziemi, to nie jest z Marsa...

Kumkasz?

 

@self-aware problem masz spory z tym angielskim to normalne ale jak jesteś w UK i od tego czy się odezwiesz czy nie będzie zależało czy będziesz jadł czy nie - co zrobisz? A wiem ze chcesz jeść i mieć na np. Wizytę u dentysty.

 

ODWAGI!!!!

 

Juz z diswiadczenia wiem ze jak czegoś w pracy nie wiem to mówię i trzeba wygospodarowac czas aby się dowiedzieć !!! Nie ma głupich pytań. 

 

Jeden wykładowca, często powtarzał ze w tej dziedzinie nie jestem ekspertem... A wszyscy siedzieli i tak zebrani przed jego ale ta charyzma i wiedza na dany temat.... Przemysl!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zuckerfrei - rozumiem ideę, ale jednak mimo, iż nawet teraz w pewnym sensie jestem w takiej sytuacji w życiu, że MUSZĘ działać. Mimo to strach jest duży i paraliż jeszcze większy. Ehh kurwa, obym ogarnął to... Bo jak pizdeusz się czuję trochę :) Ostatnio pokłóciłem się z matką... Było dość ostro i w końcu strzeliła, że jestem nieudolny i mało zaradny życiowo... Wkurwiłem się i krzyknąłem jej:

 

"A kto mnie kurwa wychował??!! Wy matki wychowujecie takie życiowe pizdy i potem narzekacie!!! Jak chciałem wyjechać do Anglii czy Holandii to pierdolenie, że sobie nie poradzę, chcę zmienić miasto to pierdolenie, że nie będę miał z czego żyć!".  

 

Powiem Wam, że ładnie zmiękła, dawno nie widziałem takiej miny. Przepraszała mnie później nawet. A gwoli ścisłości, moja rodzina jest normalna, w sensie nie ma patologii typu Sebix-style. Niestety, moja mam to życiowy mamej jeśli chodzi o karierę i ryzykowanie w życiu. A, że wychowywała mnie głównie ona... Takie wzorce przyjąłem :/ Ciężko się z tym walczy. Ale będę próbował.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy masz jakieś oszczędności? Zacznij od poduszki finansowej aby mieć za co wrócić z innego miasta!!! Po prostu mieć na "ruchy". I ruszaj w drogę! Jezeli masz gdzie wrócić to zawsze wróć do mamy i wiadomo zacznie pierdolic, zjeb ja jeszcze raz aby wspierała mimo wszytko, a nie dołowała i pytała Ciebie co teraz masz zamiar zrobić!! Od tego sa rodzice!!!

 

Ja za 3 mc (po 10 latach) wracam na dłużej do naszego kraju, i tez mam obawy... Napisze o tym temat... Jedyne co to mogę liczyć na rodziców - spanie i jedzenie, ale moje rękawy musze zakasać sam!! 

 

 

Ps. Masz coś na oku tzn zawód itd?

Edytowane przez zuckerfrei
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zuckerfrei - jutro wysylam CVki do Wawy na junior-front-end-deva ... Portfolio jakieś tam zrobiłem, może wystarczy. Na początku chciałbym robotę za kasę, która pozwoli się jedynie utrzymać, ale żeby już skillować i zdobywać doświadczenie. Chciałbym w przyszłości móc robić jakieś fajne rzeczy a nie tylko stronki za 150zł na Wordpressie dla Januszy Bajznesu. No ale na początku wiadomo, cokolwiek żeby w końcu zarabiać. Oszczędności w sumie prawie nie mam... Około 2500zł, czyli na siłę przetrwałbym w większym miescie 2 miesiące na bułkach i parówkach? Wracasz do Polski.. czemu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak w chłopaka całe życie matka ładowała lęki a do tego wyśmiewali w szkole to raczej ciężko z ciśnięciem. Ciśnięcie oczywiście super działa, jak ktoś jest w stanie ciśnąć na zewnątrz. Jak go tak wytresowali że ciśnięcie idzie do środka (a się zamyka ewidentnie za wszelką cenę - pytanie na lekcji itd. To już odruch na poziomie automatyzów) to ciśnięcie będzie szło "do środka"  aż po autoagresję (być może). Takim osobom paradoksalnie pomaga luz :D 

 

Są rożni ludzie, różne historie. Tak samo jak się czyta np. wywiady z modelkami - "wstaję rano i nie musisz się malować, uśmiechnij się a poczujesz się piękna " - no kurwa jasne, jak jesteś modelką to to działa. Ale jak na widok laski dzieci uciekają na ulicy z krzykiem to raczej ta rada jej nie pomoże.  Albo jakiś tam polsko amerykański książę pisze że życie jest łatwe - wystarczy że się wyprostujesz i poczujesz dumę. No, zakładam że w jego przypadku to zajebiście działa. Jak ma się żone modelkę, piękne dzieci i ciekawe życie. Ale to ma być jakaś rada np dla naszego szanownego OPa po którym wszyscy jechali, matka mu wmawiała bezradność a teraz mu za tą bezradność wierci dziurę w brzuchu. 

 

Siła realizacji wzorców jest niesamowita. Np historia o Edypie - słynny mit! Wyrocznia mu przepowiedziała że zabije ojca i ożeni się z matką. No to on - jak najdalej spierdalać z tego miejsca, na drugi koniec świata. Na końcu oczywiście zabija ojca i żeni się z matką. Jak? Ano właśnie. 

 

Z pustego i Salomon nie naleje. 

 

@self-aware gdzie się uczyłeś robienia stron?

Edytowane przez KurtStudent
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To czemu wracam opisze w temacie osobnym.... Ale mam na to jeszcze 3 mc :P oczywiście nie zamykam sobie furtki do powrotu do starej firmy....

 

 

O to super juz nie jesteś golas, mas jakis sos czyli WWA co z mieszkaniem w stolicy, może u rodziny na początek? To pożre duża cześć sosu. Ze stronek nie rezygnuj jezeli robisz je szybko to sos wpadnie i Najwazniesze wiesz co chcesz robić!!!! Kurwa juz masz luksusowo! Popatrz ilu chłopaków tu nie wie w ogóle co chce robić. Jest tez tu temat o szukaniu Pracy pamietam były dwie szkoły iść osobiście i wysyłać CV. Może czas przejechać sie do WWA i pooddychać nią wbić sie do jakieś firmy nie tej wymarzonej i popytać przespać sie w hostelu i na drugi dzień to samo - i juz coś/czegoś sie nauczysz! Tak to kosztuje.... Usiądź przemysł zakreśl plan jakis i opisz go tutaj 

 

 

Jaka to sytuacja w zyciu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 - rozumiem ideę, ale jednak mimo, iż nawet teraz w pewnym sensie jestem w takiej sytuacji w życiu, że MUSZĘ działać. Mimo to strach jest duży i paraliż jeszcze większy. Ehh kurwa, obym ogarnął to... Bo jak pizdeusz się czuję trochę :) 

 

Samo się nic nie zrobi. Nie wmawiaj sobie, że się kurwa nie da bo się da - w każdym momencie swojego życia podejmujesz decyzję(brak decyzji to też decyzja). Strach wyznacza Ci kierunek w którym powinieneś się rozwijać. Oczywiście - strach jest dobrą rzeczą, kiedy chcesz wejść do płonącego budynku albo przebiegnąć przez tory i zdążyć przed pędzącym pendolino - chroni cię przed życiem jest to bardzo potrzebne. Ale co jest dobrego w tym, że się boisz na przykład porozmawiać z obcą osobą? Albo zapisać się na jakiś kurs? Albo cokolwiek? Całe życie będziesz się tłumaczył strachem? Każdy się boi i ten strach nigdy nie zniknie ale musisz sobie uświadomić jedno: Błąd twki w twoim myśleniu. Porażka nie istnieje! Człowiek uczy się na błędach. Myślisz, że taki Ronaldo czy Michael Jordan stali się mistrzami w tym co robią bo nie popełniali błędów? Odrazu byli mistrzami i nie zaliczyli ani jednej wpadki?

 

„Nie ten jest odważny, kto nie czuje strachu, ale ten, kto potrafi go pokonać”

 

 

Tak bardzo boisz się zrobić daną rzecz? To pomysł co będzie za 10 lat jak nic z tym nie zrobisz. W jakim miejscu będziesz. Pomyśl co będzie kiedy nagle umrzesz i nie zrealizujesz swoich marzeń, pragnień. Tego się nie boisz?

 

Nie ma żadnych prostych metod i dróg. Trzeba działać pomimo strachu.

 

 

Ostatnio pokłóciłem się z matką... Było dość ostro i w końcu strzeliła, że jestem nieudolny i mało zaradny życiowo... Wkurwiłem się i krzyknąłem jej:

"A kto mnie kurwa wychował??!! Wy matki wychowujecie takie życiowe pizdy i potem narzekacie!!! Jak chciałem wyjechać do Anglii czy Holandii to pierdolenie, że sobie nie poradzę, chcę zmienić miasto to pierdolenie, że nie będę miał z czego żyć!". Powiem Wam, że ładnie zmiękła, dawno nie widziałem takiej miny. Przepraszała mnie później nawet. A gwoli ścisłości, moja rodzina jest normalna, w sensie nie ma patologii typu Sebix-style. Niestety, moja mam to życiowy mamej jeśli chodzi o karierę i ryzykowanie w życiu. A, że wychowywała mnie głównie ona... Takie wzorce przyjąłem :/ Ciężko się z tym walczy. Ale będę próbowa

 

Dlaczego zwalasz winę na swoją Matkę? Masz zakładam więcej niż 18 lat więc jesteś dorosły. Będziesz całe życie zwalał winę na innych? Cały świat jest zły, Kraj do dupy bo nie ma pracy, Matka źle mnie wychowała więc jestem beznajdziejny - to są tylko twoje wymówki. Tłumaczysz się sam przed sobą, dlaczego jesteś taki a nie inny a chcesz zaakceptować tego, że to kim jesteś wyznaczają twoje decyzje i działanie a nie kraj w jakim się znajdujesz, otoczenie, rodzice, koledzy. Weź w końcu odpowiedzialność za swoje życie i zaakceptuj to, że to nie inni ukształtowali Cię takiego jakim jesteś. To nie inni są winni tylko ty. Ty i twoje decyzje.

 

Bo co to za tłumaczenie, że nie wyjechałeś do anglii czy gdzieś tam gdzie chciałeś bo Matka Ci powiedziała, że sobie nie dasz rady haha. Wiesz jak żałośnie to brzmi? A skąd ona miałaby to niby wiedzieć? Dlaczego ufasz jej bezkrytycznie zamiast się zastanowić. Dlaczego z góry założyłeś, że coś ci się nie uda zanim nie spróbowałeś? Na prawdę nie widzisz tego jakie to jest głupie? Gdyby nasi przodkowie mieli takie myślenie 5000000 lat temu w jakiskini "nie da rady pokonać wilka, mamuta, nie poradzimy sobie" i siedzieli w jakiski to gdziebyśmy teraz byli?

 

Mogłaby powiedzieć że sobie nie dasz rady jeśli pojechałbyś tam na rok/dwa i nie znalazł pracy albo wpadł w długi i wylądował na ulicy. Jak dla mnie to tylko twoje tłumaczenie strachu, sam bałeś się wyjechać za granicę ale nie chcesz się przyznać, że to ty się bałeś - łatwiej powiedzieć, że to ta niedobra mamusia, która mnie tak wychowała i zwalić winę na innych zamiast na siebie.

 

Każdy człowiek, który odniósł sukces zdradzi Ci tą samą recepctę na sukces - trzeba zapierdalać pomimo strachu, działanie działanie i jeszcze raz działanie. Nie ma innej metody. Każdy się boi ale to od Ciebie zależy,  czy będziesz parł do przodu pomimo przeciwności losu czy poddasz się strachowi.

 

SPRAWDŹ, PRZEKONAJ SIĘ, ZARYZYKUJ.

i nie zakładaj z góry że się nie da dopóki nie spróbujesz.

 

 

 

Przejdź się na siłownie, poćwicz dużymi ciężarami, tak dużym na 5-8 powtórzeń. Zacznij dobrze jeść, brać zimne prysznice i zrób sobie totalną przerwe od seksu/porno/masturbacji na miesiąc - dwa. Nic, zero myśli, zero dotyku nic kurwa. Po tym czasie tak Ci wyjebie testosteron do góry, że będziesz ryzykował sam z siebie i nie

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ile masz lat?

 

Ja miałem bardzo podobnie. Podstawówka spędzona w patologicznymi kolegami, bo do naszej klasy wpakowali chyba najgorszych debili.  Szydera i smiechy, chamstwo i pogarda. Czasem tez się blokowałem. Czasem z nimi się wyzywałem.

Liceum było już spoko. Strach przed dziewczynami jakoś się utrzymywal, czy może po prostu nieśmiałość ale mam też wadę wymowy i to mnie troche wkurza. Seplenię ;)  Malo się zagadywało w realu, prawie nic - większość na gg. Problemy te wynikają chyba troche z perfekcjonizmu, strachem przed gafami, popełnieniem błędu czy odrzuceniem dziewczyny. 

Na starość troche mi to minęło, może w końcu poprawiłem swoja samoocenę trochę, dojrzałem, poznałem paru ludzi.

 

Kiedyś balem się chodzić na siłownie ale kolega "na siłę" mnie tak zaciągał. Na początku było ciężko i źle ale w końcu przywykłem. Teraz musze zapisać się na siłownie w UK. Strach czasem ma wielkie oczy, tylko oczy. Tak sobie powtarzam! W większości przypadków jest irracjonalny i nie będzie tak źle :)

 

Wyjechałem 1,5 roku temu do UK z kolegami i miałem tam jednego kolegę już , dużo mi pomógł ale wszystko starałem się sam ogarniać.  Przygoda ta skazała mnie na samodzielność i niepoddawanie się, chociaż jak straciłem pracę to było ciężko, na szczęście koledzy - przyjaciele pomogli. Ludzie tu jacyś bardziej otwarci, nauczyłem sie może wiec tez troche otwartości akceptacji w stosunku do obcych

 

Myślałem, że umiem angielski, myliłem się :D ale dawałem radę, nawet z samymi Angolami pracowałem prze pol roku, tez czasem wstydziłem się z nimi rozmawiać. Po prostu akurat większości z nich nie rozumiałem czasem. Troche to było denerwujące i wstydliwe dla mnie. Jednak chłopaki w większości naprawdę spoko! Jeden troche tylko się podśmiechiwał z mojego akcentu ;)

 

Dzięki tej wycieczce troche poprawiłem angielski i poznałem siebie. Mieszkam z 2 kolegami, myślałem, że ja jestem leniwy i ciamajdowaty. Jednak oni mnie przebijają :) 

Poradziłem sobie z rożnymi problemami, dawałem radę. To utwierdziło mnie, że nie jestem taki zły (chociaż czasem leniwy i za dużo przy komputerze czasu marnuje).

 

Jednak rożne przygody, wyjazd do Anglii i może wiek sprawiły, że zaakceptowałem siebie nie boje się ryzyka, mam troche wyższa samoocenę i już tak nie boje się mocno dziewczyn. Czasem boje się, że jakaś obrazę jak mnie wkurza ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 23.04.2017 o 21:36, KurtStudent napisał:

@self-aware gdzie się uczyłeś robienia stron?

W domu - od kompletnego zera :) Któregoś dnia zastanawiałem się jak to się robi i wpisałem w google. Wyskoczyły jakieś HTMLe i jechana ;) 

 

Dnia 23.04.2017 o 21:48, zuckerfrei napisał:

Najwazniesze wiesz co chcesz robić!!!! Kurwa juz masz luksusowo! Popatrz ilu chłopaków tu nie wie w ogóle co chce robić. 

W teorii! Póki co interesuje mnie to i mam nadzieję, że tak zostanie. Wiadomo... Coś co robimy sobie hobbistycznie może nie być takie fajne w pracy. Mimo wszystko mam nadzieję, że zainteresowanie tematem zostanie! :)

 

@Zbychu - Dziękuję Ci za ten wykład! :) Sytuacja z mamą to nie tak do końca jak myślisz. Ja nie winię jej za to, że odwalam kaszankę w życiu. Po prostu wkurwia mnie, że wychowywała mnie w poczuciu, iż nie nadaję się do XYZ a potem ochrzania mnie za to, że tego XYZ nie umiem. To czysta hipokryzja moim zdaniem. W dużym stopniu to, że wmawiano mi, że czegoś nie dam rady zrobić wpływa na moje życie dzisiaj, ale oczywiście masz całkowitą rację - to i tak finalnie TYLKO ODE MNIE ( pogrubiłem dla samego siebie żeby lepiej się wczuć i sobie to wbić do bani :D ) zależy czy podejmę pewne decyzję czy też nie. Chciałbym tu dodać, że po Twoim właśnie wywodzie zdobyłem się na odwagę napisać do pewnej firmy i udało mi się znaleźć pierwszą pracę w IT! Fakt faktem, czeka mnie trudny okres próbny i kto wie czy się uda... Ale coś się ruszyło, więc dobre i to! :) W każdym bądź razie dzięki!

 

 

@Kot - Dziękuję za opisanie swojej historii. To tylko pokazuje, że trzeba działać! :) Z tym angielskim... Aż tak trudno zrozumieć ludzi? Jak uczyć się w domu żeby możliwie optymalnie się do tego przygotować? Filmy ( różne akcenty )? Gry z trudnym slangowym językiem ( np. GTA )?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware Jest jak jest poniewaz kobiety nie podejmuja ryzyka w zyciu. Wrecz sie go panicznie boja. Dlatego tak bardzo je podniecaja ryzykanci. Dlatego tak malo jest kobiet poza biurami, malo kobiet ma firmy, dzialalnosci. Te miastowe wola grzac dupe w cieplych fotelach ze skaju, jesc salatki i wychodzic do domu o 15.30 codziennie. Te bardziej przedsiebiorcze otwieraja zaklady fryzjerskie, pielegnacji, sklepy z ciuchami... Da sie? Da sie. Na przyklad tego mam kolezanke, ktora w budowlance pracuje (projektowanie). Jedyne co robi to narzeka na szefow, ze seksisci. CV ma chyba na 3 strony, uprawnienia, certyfikaty. Mowie jej: czemu nie zmienisz pracy. "Eeee jeszcze nie teraz, walcze, caly czas walcze". To se walcz. 3 koty w domu, z rodzicami mieszka, wkurwia sie na pracy, ale ona "walczy i sie nie da". Bo czasy niepewne. I oczywiscie to wina patriarchatu, mezczyzni maja lepiej i w ogole to gowno co chwile. Kreci je ich zycie ryzykantow poniewaz same tego nie maja. Matki do dzieci zwlaszcza. Moja tez mowila mi: "a co bedziesz jechal za granice. A co tak daleko". Moja babcia to samo. Od stania w miejscu juz niejeden zginal. Byle w strefie komfortu zostac, byle nie zginac. Ojcowie przeciwnie zwlaszcza. Pamietam jak wyjezdzalem za granice. Moja rodzicielka w panike, jak to bedzie, a nie bedzie cie w domu, a nie bedziesz przyjezdzal, a niebezpiecznie... Ojciec: "Ok, masz tu troche hajsu na start. Uda sie to sie uda. Nie uda to sie nie uda".

Podejmujesz ryzyko, szukasz nowej sciezki i pracy. No i co sie stanie jak sie nie uda? Urwie ci noge? Zostaniesz bez domu? Stracisz wzrok? Nic ci sie nie stanie. Kompletnie.

Edytowane przez Tomko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Autorze wątku tak sobie czytając Twój temat przypomniałem pewne wydarzenie z przed ok 3 lat. Siedziałem wtedy z mojej chujowej pracy na nocnej zmianie i majac 15 minut przerwy postanowiłem przeprowadzić taką małą "wizualizacje". Otóż usiadłem sobie w dogodnym miejscu (pracowałem na ogromnej hali produkcyjnej) zdala od wzroku Januszy (by nie razić ich swoim dziwnym zachowaniem), wykonałem pare czynności, które zawsze wykonuje przed wejściem w medytację tj. kilkanaście głębokich oddechów, zrelaksowanie całego ciała, zmniejszenie napięcia mięśniowego, wyciszenie. Następnie zwizualizowałem sobie dwa wygodne fotele i na jednym siadłem ja a na drugim ja z przed 3 lat i zaczeliśmy rozmawiać o tym co było, jaki byłem, jak doszedłem do tego momentu, chwile o kluczowych momentach, które miały miejsce w ciągu tych 3 lat. Ogólnie mysle z 5 minut, później ja z przed 3 lat wstał i wyszedł i wszedł ja za 3 lata. Był to obraz mnie wyglądający, myślący tak jak bym chciał by to było za jakiś czas. Kurwa no aż mi imponował troche w tamtym momencie.

 

Przechodząc do meritum Kolego niedawno uświadomiłem sobie, że 3 lata minęły a to wspomnienie nawiedziło mnie gdy całkowicie przypadkiem bylem ubrany tak jak moje ja za 3 lata z wizualizacji. Strasznie mnie to podbudowało, bo chociaż nie udało się osiągnąć wszystkiego i ciągle jest ogrom rzeczy do zrobienia to jednak mam wrażenie, że idę w dobrą stronę. Nie dawaj się ponieść emocjom codziennym tylko uparcie dąż do celu. Dyscyplina, wiara w siebie, walka to najważniejsze rzeczy w życiu mężczyzny. Stay strong brother!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wychowałem, to średniej wielkości robotniczej mieścinie.

Niewielu moich znajomych wyobrażało sobie z niej wyjechać, a ja nigdy nie wyobrażałem sobie w niej zostać.

Też nie byłem, żadnym towarzyskim orłem, ale ostatecznie chcąc wyrwać się z tego miejsca wyrobiłem w sobie przekonanie " Popełniaj błędy i naprawiaj je
Gdy dotkniesz dna odbijaj się, Wykorzystaj czas, drugiego już nie będziesz miał "

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Borykam się z podobnym problemem co @self-aware. Głównie rozchodzi się u mnie z podjęciem decyzji w sprawie szukania lepszej pracy. Wiem, że dysponuję wiedzą i ciągle staram się doszkalać. Mam stale wrażenie, że wiem za mało i boję się trochę kompromitacji z tego powodu. W obecnej pracy jakoś się realizuje, nie boje się nowych wyzwań i często je podejmuję. Nie jest to jednak stała praca, a opiera się o zlecenia. Chciałbym się już podjąć stałej, ale mam wewnętrzną obawę przed tym, że nie sprostam oczekiwaniom pracodawcy. Do tego też dochodzą moje problemy ze zdrowiem. Póki jest z nim dobrze to nie utrudnia mi to w podejmowaniu zleceń. Gdy się tylko pogarsza nie jestem w stanie nic zrobić i tylko spędzam czas bezproduktywnie przy komputerze.

 

Wiem, że jestem mało pewny siebie i jest to spowodowane tym, że nauczyciele w szkole podstawowej twierdzili, że mało osiągnę w życiu. Od początku też twierdzili, że się nie nadaję by zacząć razem z rówieśnikami i intelektualnie jestem nie rozwinięty. Na przekór im psycholodzy twierdzili coś całkiem innego. To przekonanie mi postało pomimo tego, że ciągle z tym wałczyłem przez okres całej edukacji.

 

Teraz ma spory problem z tym by zaryzykować i szukać lepszej pracy. Większe obawy mam związane z tym jak pracodawca potraktuje moje problemy zdrowotne i moją nieoczekiwaną niedyspozycje z tego powodu. Zdaję sobie sprawę z tego, że muszę nad sobą popracować, ale nie wiem w jakim kierunku podążyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.