Skocz do zawartości

Kobiety odbierają nawet przyjaciół


Rekomendowane odpowiedzi


Szymona poznałem jakieś trzy lata temu, pracowaliśmy razem, zaproponowałem kiedyś żeby wpadł na grila i tak się
zaczęła nasza przyjaźń. Spotykaliśmy się często, często też piliśmy i traktowaliśmy się jak bracia.
To było zajebiste jak powrót do gówniarskich czasów.
Nie daleko wcześniej poznał swoją dziewczynę, nie miała za wiele do gadania bo nie raz na weekend chlaliśmy do samego rana
i wracał na drugi dzień, a jak się sadziła to coś jej ściemniał albo po prostu jej nie słuchał.
Kiedy w końcu spotkaliśmy się wszyscy razem miałem okazję ją poznać i od razu wiedziałem że się nie polubimy,
oczywiście nie okazywałem tego bo nie wypada.
Miała straszny charakter, władcza jak Stalin, ujadała cały czas non stop i nikomu nie dawała dojść do słowa,
żeby tylko cała uwaga była skupiona na niej. Jak to nic nie dawało potrafiła się tak urżnąć, że musiał
trzymać jej miskę i tak wyszło na jej.


Później na nasze spotkania wpadała coraz częściej i częściej aż w końcu doszło do tego że była już zawsze...
Potem spotkania były co raz rzadsze aż w końcu doszło do raz na dwa miesiące, raz na trzy...
Widziałem jak go obezwładnia jadem i nic nie mogłem zrobić bo gdybym próbował go ostrzec to by było że
"stoję na drodze do ich szczęścia" więc nie mówiłem nic.

Najgorsze co zobaczyłem, i nie dowierzałem kiedy Szymon opowiedział mi jak jego znajomy powiedział mu
że się zakochał w jego lasce, i spotykali się W JEGO DOMU kiedy on był w pracy!!!
Nic sobie z tego nie zrobił bo stwierdził że ma do niej zaufanie i ona nigdy by go nie zdradziła...
Boże nie wierzyłem...

 

Wyjechali do Holandii żeby zarobić na ślub, tak na ślub. Kiedy wrócili może spotkaliśmy się ze dwa razy
w ciągu roku, oczywiście pod nadzorem żandarma i to tak na godzinkę.
Ostatni raz widziałem go na jego ślubie, szczęśliwego jak nigdy.
Pytałem się czasem o spotkanie ale nigdy nie miał czasu, miał sprawy do załatwienia albo nie miał czasu
Potem już tylko co parę miesięcy było gadane przez telefon i to się nawet nie kleiło, obecnie od ponad
pół roku nie mam z nim kontaktu.
Dla mnie jasne jest że ta harpia kompletnie go zdominowała i zakazała mu kontaktu ze mną bo wiedziała
że jestem dla niej zagrożeniem za prawą radykalnych poglądów.
Żal mi go i szkoda bo był fajny chłopak...

 

Z innym kolegą znałem się od dziecka, pominę tu wszelkie historie kiedy stawałem mu na drodze do szczęścia
i nie byłem już mu potrzebny bo już ma to czego w życiu szukał...
Opiszę tylko ostatnią pannę która zgarnęła w szpony jego żywot.
Dominik zawsze był magnesem na laski, podryw wydawało się że wyssał z mlekiem matki, aż do czasu kiedy trafił
na swoją obecną żonę.
Mówił że jeśli nie ta, to już żadna inna. Miał biznes na którym w domu kręcił niezły hajs, ona załatwiła mu
dotacje unijne itd itp i przeniósł interes do miasta i zaczął zbijać na prawdę dobry szmal.
Szybko też ze wsi przeprowadził się do miasta, oczywiście już z nią, wbijała go pod pantofel
na wszelkie możliwe sposoby, zaczęły się drogie prezenty, drogie wypady do wielkich miast,
zakupy w galeriach.


Któregoś razu zorganizowali parapetówę na oblanie nowego mieszkania, alkohol się lał a ja robiłem się
bardzo szczery po nim, i wymksnęło mi się że wiem co ona knuje...
Ludzie, impreza momentalnie zdechła, konsternacja, zranione spojrzenia, musiałem się ewakuować.
Od tamtej pory już go nie widziałem ani razu. Pisałem do niego, nie odpisywał, dzwoniłem nie odbierał.
Może miesiąc temu zjawili się oboje żeby dać mi zaproszenie na ślub, gadka była wyjątkowo smętna,
na pytanie dla czego się już nie widujemy usłyszałem że skoro go olałem to się nie widujemy (???).

Warto zaznaczyć że cała ta akcja odbyła się w mniej niż rok, ślub jest planowany na czerwiec,
a od innego znajomego który korzystał z usług Dominika dowiedziałem się że w czerwcu jego luba będzie
w siódmym miesiącu. Ręce mi opadły, kolejny facet spisany na straty...

 

W ten sposób straciłem najlepszych przyjaciół i nie zaprzyjaźniam się już z nikim, bo to nie ma żadnego sensu.

 

I tak ci wszystko odbiorą, nawet kolegów...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boze blogoslaw to forum i wszystkich zgromadzonych tu braci za wiedze, ktora sie tu przelewa.

 

Nie bardzo moge sie odniesc do tematu bo takiego jeszcze nie przerabialem a teraz w razie W bede wiedzial co robic. Powiem tylko, ze kiedys kumpel z ktorym bardzo dobrze i czesto sie trzymalismy nagle poznal duzo mlodszą extra dupke. Oczywiscie ja wtedy zeszlem na drugi plan. Jak sie z nim widywalem rozumialem ze teraz poprostu ma wiekszy fan i tyle. Po jakims czasie zacząl sie odziwo odzywac, pytam jak tam a on ze dupka juz sie zawinela.

 

Wódz w jakiejs audycji mowil ze dupa daje wiekszą przyjemnosc od kolegi(wyzszy wskaznik) a to ze sie wie ze ona go skrzywdzi i chcialo by sie ratowac normalne. Tylko jak dotrzec do ogarnietej przyjemnoscią glowy...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w tym czasie też byłem w związku z młodszą od siebie o 5 lat dziewczyną, ale nigdy nie pozwoliłem na to żeby

podzielić mnie z kolegami, przyjaźń była dla mnie ważniejsza od niej bo wiedziałem że związek może się rozpaść

a przyjaźń jest na zawsze, jak bardzo się myliłem...

Były kłótnie, awantury, ciche dni, ale dla kolegów zawsze załatwiłem czas, w razie potrzeby nocleg i w ogóle.

A tu nagle ciach, pojawiają się dupy, wprowadzają terror, i już nie ma kolegów...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam dokładnie to samo przez to przechodzisz. Mega zajebisty kumpel, ale trafił w sidła, z których się nie może wydostać. W czerwcu mają ślub. Jak przyjechali dać mi zaproszenie to nawet kurtek nie ściągnęli. Nie widzieliśmy się z pół roku, a oni nawet 15 minut nie mogli zostać, żeby pogadać. Oczywiście nikt z ich strony nie zapytał co u mnie słychać, tylko co to nie u nich się dzieje teraz z weselem.

 

Pierdolić takich ludzi i takie znajomości. Nie ma się co przejmować. Szukaj sobie podobnych sobie kumpli, którzy znają zagrywki kobiet. Ja na szczęście mam takich znajomych (kilku kumpli singlami i parki, których nie ciągnie do małżeństwa). W środowisku ludzi, którzy są po ślubie będziesz wyklęty.

 

 

Edytowane przez gornet
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Założyłem podobny temat kilka miesięcy temu. Zasadniczo wszystko sprowadza się do tego, że kolega zakochany odczuwa większą przyjemnośc z przebywania z dziewczyną niż z kumplami, więc jest to jakby normalne, że kontakty z kolegami się urywają. Nie powinniśmy miec do nich pretensji, że kontakty kumpelskie się urywają, a jak oni wyjdą na takim układzie to już inna sprawa.

 

Czasami( coraz rzadziej) kumpel mnie zaprasza do siebie. Oczywiście jest z dziewczyną, ale jak zaprasza to przychodzę. I oczywiście standardowe pytanie, które od niej dostaje: czy mam dziewczynę? Że jak to nikogo nie mam? I oczywiście to wszystko z takim tonem, żeby to niby nie jest normalne, że jestem sam. Mam wrażenie, że zadaje mi te pytania, żeby utwierdzic mojego kumpla w tym, że związek to jest taka wspaniała, normalna, niezastąpiona rzecz, a ja jestem dziwny i nieogarnięty.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam kolegę, który zakochał się pierwszy raz w życiu. Czuł bardzo mocne emocje w stosunku do pewnej samiczki a się stało, że zerwała z byłym. Kolega łebski bardzo duży nacisk kładzie na samorozwój siłka, techniki pamięciowe, biznes, czytanie książek, no ale i on się nie wystrzegł sideł. Trochę z nim gadałem i wyjaśniłem, że jest tylko orbiterem co się okazało prawdą. Pocieszne ramię do wypłakania się. Uświadomił sobie jak w głębokiej dupie jest i chciał się odkochać. Cały czas o niej myślał, aż popadł w chorobę psychiczną, no ale się odkochał. Wychodzi niedługo z psychiatryka do którego sam się zgłosił, bo miał dość myśli o niej. Na niczym się skupić nie mógł, no ale przynajmniej bardziej go nie skrzywdziła i w przyszłości będzie już bardziej odporny... Także różnie to bywa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś mój kumpel powiedział żebyśmy się rozeszli w tym i tym miejscu, bo jak nas jego panna razem zobaczy to będzie się na niego złościć. Kiedyś chciałem gdzieś razem wyskoczyć, ale zaczął się tłumaczyć że nie bo jego dziewczyna mnie nie lubi itd. Koniec końców wpadli i od razu ślub na łapu capu i cóż zrobić. Dawniej tego nie rozumiałem i myślałem dlaczego tak jest skoro miło spędzamy czas. Kiedyś też myślałem że jak mówią że "miłość najważniejsza jest" to musi być prawda. Teraz wiem że nawet przyjaźnie się rozpadają, czasem ludzie z którymi byłeś razem i za nimi całe życie mają  gdzieś, ale jest jedna najważniejsza osoba która was nigdy nie opuści - wasze ciało. 

 

I tyle w temacie love/friends 4 life 4 ever.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też miałem takiego kumpla. Niby alfa, a po wejściu w związek ze znośną nawet mandragorą z osiedla zmienił się w totalnego kundla, co wywiesza jęzor jak kawałek tyłka zobaczy. Spotkania na zasadzie "wpadniemy na pół godziny z grzeczności", teksty typu "ty już więcej nie powinieneś pić"... Nie ma na świecie waginy wartej takiego zeszmacenia, chyba, że Ariana Grande jest już pełnoletnia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dokładnie za każdym razem ten sam schemat, kolega poznaje dziewczynę i potrafi nawet cię zwyzywac bo on już jest szczęśliwy a ty po prostu mu zazdrościsz, potem kiedy się myszka zmywa to nagle sobie przypomina o tobie.

 

Tak się nie robi.

Kiedyś straciłem przez niego dużo pieniędzy bo poznał laskę z Krakowa, i zaproponował żebyśmy się tam wyprowadzili we dwoje że będzie fajnie.

Kolega był bez kasy, ja miałem odłożone 4 tysiące więc skoro znaliśmy od 18 lat no to później się rozliczymy.

A to tak, on tam zaczął tatuowac i zarabiać, mi się z pracą noga podwinela a jego myszka buntowala go przeciwko mnie i na pomoc nie mogłem już liczyć bo zostałem wrogiem nr1 i musiałem się wynieść...

Zaczął się odzywać kiedy się rozstali

 

Teraz bierze ślub więc sami wiecie, już nie będzie prawdziwych kolegów tylko ci co myszka mu wybierze.

 

Edytowane przez Rambo87
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale do kogo te pretensje?

 

Do Myszek - które takie są, wszyscy o tym wiedzą i tak je ukształtowała natura?

 

Czy do kolegów którzy tak na prawdę okazują się po czasie miękkimi fajami?

Edytowane przez rewter2
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 hours ago, rewter2 said:

No ale do kogo te pretensje?

 

Do Myszek - które takie są, wszyscy o tym wiedzą i tak je ukształtowała natura?

 

Czy do kolegów którzy tak na prawdę okazują się po czasie miękkimi fajami?

Nawet nie to.

Nikt ich nie nauczyl jak opierac sie mokrej cipie pachnacej checia sexu i ze sa wazniejsze rzeczy.

Dla wyposzczonych do granic wycienczenia NIE MA wazniejszych rzeczy i baby to wiedza.

Dlatego lepsza jest najgorsza k-rwa niz celibat.

POTEM, jak sie juz zna i kurwy i celibat mozna wybierac co lepsze (gorsze?).

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój prawdziwy przyjaciel od dziecka żyje teraz z drugą kobietą (nie wiem czy żona) i wychowuje swoje i jej dziecko hehe a jego była żona ma dziecko z innym. To są po prostu takie jajca że szok, ale widać po nim że jest szczęśliwy bo on naprawde myśli że to ''tak ma w życiu być'' . Bardzo porządny i kulturalny facet i laski to wykorzystują ... szkoda chłopa no ale co zrobisz ? nic nie zrobisz :D

 

Aż dziwie sie że drugi raz wszedł w to bagno .

Edytowane przez KevinMitnick
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mojego kumpla sprawa wyglądała następująco. Laska poznana w sieci, 4 lata w związku, rok w narzeczeństwie. Dziewucha utrzymywana przez rodzicow, nie pracujaca a wymagająca chuj wie co. Nigdzie nie chciała wychodzić tylko siedzieć w domu, co innego kumpel. Najpierw fajnie cacy potem zauważyłem że zaczyna go przekabacać na złą stronę. Coraz mniej czasu dla starych znajomych i o dziwo do dzisiaj sie dziwie czemu on z nią był - chyba tylko z przyzwyczajenia. Planowała ich przyszłość - kupią mieszkanie w Radomiu, mimo ze on w Wawie mieszka, wezmą kredyt i to on będzie go spłacał bo księżniczka nie pracuje i postawiła ultimatum - albo się zgadza albo ona oddaje pierścionek. Rozumiałbym gdyby miała jakieś atuty ale nic zero, laska totalne dno, zero zainteresowań, nawet dupy mu przez cały okres związku nie dała, czaicie?! Mówiła i nawet mi pisała żebym nie wtrącał się w ten związek (jej siora to robiła). Chciała go izolować od nas, przedstawiała mnie w złym świetle aleeee i tu mam do niego szacun nie uwierzył, nie zgodził się na jej żądania i w końcu to zakończył, wrócił do swoich pasji, pracy taka jaką lubi i mówi że jest szczęśliwy. Związek wiele zmienia w życiu ale na ile damy sobie pozwolić lasce na tyle będziemy w nim albo szczęśliwi albo przegrani.

Edytowane przez marios27
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, marios27 napisał:

Dziewucha utrzymywana przez rodzicow, nie pracujaca a wymagająca chuj wie co. Nigdzie nie chciała wychodzić tylko siedzieć w domu, co innego kumpel. Planowała ich przyszłość - kupią mieszkanie w Radomiu, mimo ze on w Wawie mieszka, wezmą kredyt i to on będzie go spłacał bo księżniczka nie pracuje i postawiła ultimatum - albo się zgadza albo ona oddaje pierścionek.

 

Skąd się biorą tacy goście, że utrzymują związki z takimi babami? Jest cała masa postów o takich "związkowych babach" w różnych tematach.

Rozumiem znajomość wyłącznie do sexu, ale żeby z takimi planować wspólną przyszłość?

Przecież "to" się nie nadaje do wspólnego życia.

 

Druga sprawa to co za rodzice, że wychowują takie "życiowe inwalidki".

Edytowane przez Brat Jan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 27.04.2017 o 09:18, Siłacz napisał:

A najlepsze dzieje się po rozstaniu, albo jak są problemy w związku - wtedy "były przyjaciel", z którym zerwali kontakt dla baby jest tym pierwszym do wygadania

 

W takim przypadku najważniejsze abyśmy nie odepchnęli kumpla gdy przyjdzie w potrzebie.

Tak, zrobił może nam jakąś krzywdę olewając nas dla samicy, ale niestety tak działa właśnie haj hormonalny.

Trzeba zrozumieć, że to narkotyk jak każdy inny.

Nawet jeśli przyjdzie do nas po latach kiedy samica już wyssie z niego energie życiową,to nie wolno wam go olać i kazać teraz spierdalać.

Każdy ma prawo się pomylić.

 

Co innego jak ktoś się w nas wysrywa problemami notorycznie, przychodzi jak myszka kopnie a później znowu olewa nas dla innej albo tej samej samicy.

Wtedy szkoda naszej energii dla kogoś kto nie potrafi sam sobie pomóc i wciąż powiela te same schematy.

 

 

Edytowane przez Pozytywny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pozytywny Odepchnięcie "kumpla" zależy od tego, w jaki sposób wymienił naszą przyjaźń na związek z partnerką. Jeśli przyszedł, przeprosił, powiedział że ją kocha i ma problemy w związku z przyjaźnią ze mną i prosi o zrozumienie, to bym zrozumiał i na pewno nie odepchnął. Okazał szacunek, dostanie szacunek.

 

Ale jeśli żałosny tuman drze japę że chcę mu zabrać jego wielkie szczęście, jest niemiły i znika bez podania przyczyny albo nie odbiera telefonów itd., to niech spierdala i znajdzie innego frajera do wyrzygiwania mu się w rękaw.

 

Na co mi przyjaźń z człowiekiem, który nie uszanuje naszej relacji koleżeńskiej? To też swego rodzaju związek, tylko że nie oparty na seksie a na zaufaniu i wspólnym spędzaniu czasu, podróżach, piciu itd.

  • Like 14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Brat Jan napisał:

 

Skąd się biorą tacy goście, że utrzymują związki z takimi babami? Jest cała masa postów o takich "związkowych babach" w różnych tematach.

Rozumiem znajomość wyłącznie do sexu, ale żeby z takimi planować wspólną przyszłość?

Przecież "to" się nie nadaje do wspólnego życia.

 

Druga sprawa to co za rodzice, że wychowują takie "życiowe inwalidki".

Gość tak naprawdę od bardzo dawna nie miał kobiety więc jako biało rycerz po prostu presja spoleczna i samotność zmusiły go do tego a był przed 30stka. Żyli ze sobą 4 lata gdzie wogole nie mial seksu co jest dla mnie niepojęte. Wielokrotnie narzekał na nią że nigdzie nie chce wychodzic, czy to na rower czy do kina itd po prostu wolala siedzieć w domu i Kamciu zrob mi to i tamto a on to wykonywal. Chwalil się ze jest szczęśliwy, wszyscy mu przytakiwali tylko nie ja xD Miałem zupełnie inne zdanie o tym i tłumaczyłem mu do czego go to doprowadzi. Wpierw nie chciał słuchać ale potem coś go natchnęło i zaczął działać tak jak powinien . Naturalnie jego dziewczyna wyczuła że macałem w tym palce i zaczęła swoją gre mającą na celu usunięcie przeszkody w drodze do przejęcia nad nim kontroli. Nie udało się jej. kumpel pogonił ją i szczerze teraz przyznał że znowu jest szczęśliwy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Stulejman Wspaniały napisał:

Ale jeśli żałosny tuman drze japę że chcę mu zabrać jego wielkie szczęście, jest niemiły i znika bez podania przyczyny albo nie odbiera telefonów itd., to niech spierdala i znajdzie innego frajera do wyrzygiwania mu się w rękaw.

 

No zgadzam się w 100% chociaż na szczęście nie miałem takiego przypadku.

Skoro potrafią przepisać cały swój majątek będący w rodzinie od pokoleń to czym dla nich jest pozbycie się męskiej przyjaźni?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 27.04.2017 o 10:27, rewter2 napisał:

No ale do kogo te pretensje?

 

Do Myszek - które takie są, wszyscy o tym wiedzą i tak je ukształtowała natura?

 

Czy do kolegów którzy tak na prawdę okazują się po czasie miękkimi fajami?

 

I @rewter2 podsumował temat. Nic do dodania.

A od siebie dodałbym, żeby tak nie szafować słowem 'przyjaciel'.

To że się kimś często pije i chichra, po czym ten ktoś zapomina o nas po pierwszej poważniejszej interakcji z kobietą - to nie znaczy że mieliśmy 'przyjaciela' i straciliśmy go.

Znajomego mieliśmy.

Takich znajomych co to ich było a teraz nie ma - to każdy ma dziesiątki, jeśli nie ponad setkę. Na pewnym etapie życia byli - dokąd zazębiały się wspólne drogi i interesy, a spotem gdy tego zabrakło np. skończyły się wspólne studia - drogi się definitywnie rozeszły.

O przyjacielu, przez duże "P" to można powiedzieć, gdy jest pomimo braku wspólnych interesów i dróg, gdy te już się skończą - a pomimo lat nadal czuć wzajemną nić sympatii.

Reszta to znajomi. 

Nie mieszajmy pojęć.

A że kobiety odruchowo zawłaszczają mężczyznę dla siebie na tyle, na ile im się na to pozwoli - to rzecz jasna jak Słońce.

 

S.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój koleś zawsze był pies na baby, nie było takiej której by nie wyrwał bo doskonale znał te mechanizmy i nikt ich go nawet nie uczył,

urodził się z tym. Znam go od przedszkola, to już 24 lata! i za każdym razem, kiedy poznawał jakąś lalunie olewał mnie na zimno.

Dopiero jak z dziewczynami coś nie wychodziło to wtedy z podkulonym ogonem wracał i przepraszał że nie wie co go opętało,

ale to bo kiedy się pojawiała nowa samica to znowu mu odbijało, rzucał wszystko i leciał za nią nie bacząc na nic.

Taka sytuacja była nie raz nie dwa, ale kiedy nie ganiał za dupami był dobry ziomek.

 

Teraz nasuwa mi się takie pytanie...

Dostałem zapro na ich ślub, mówił że mu zależy żebym był, ale mam przeczucie że będzie stypa

bo po pierwsze nikogo nie znam a po drugie jego luba ma do mnie ogromny uraz (nawet powiedziała mi że mnie nie lubi) bo ją przejrzałem.

Co byście zrobili, poszli na ten ślub bo przecież chłopina nie wie co robi?

Czy byście nie poszli bo za wiele razy wystawił?

Doradźcie coś bo nie wiem co o tym myśleć...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.