Skocz do zawartości

O tym, jak to dziewczęta rozgrzewają nudne związki...


Rekomendowane odpowiedzi

Udając się lat temu cztery na uczelnię wyższą, żywiłem pewne nadzieje na poznanie ogarniętych życiowo przedstawicielek płci pięknej, niekoniecznie od razu do smalenia cholew, ale by przekonać się, czy istnieją rozsądne itp.

Jedna sytuacja, która powtórzyła się jakieś 6 razy na tej samej uczelni, pozbawiła mnie złudzeń.

 

W grupie jestem całkiem wygadany, normą są sytuacje, gdy cała grupa uwala egzamin, a ja jednym tekstem wszystkich rozwalam. Jednocześnie nie jestem typem, który się klei do zajętych, a moje poczucie humoru nie odpala się w rozmowach sam na sam.

Jak się dowiadywałem później (wyciągając na siłę, bądź przy jakimś klasowym piciu), durne lale opowiadają o mnie swoim Zbyszkom z Bogdańca, przekręcając różne sytuacje tak, że niby moje żarty były skierowane bezpośrednio do nich. A potem jeden z drugim rzuca meblami i drze ryj, i dziunie muszą uspokajać i tłumaczyć, że to nic takiego, że to chudzielec itp.

Niby mogłoby mi to ego dopieścić, ale raczej mnie wnerwia, że cudzym kosztem chcą ożywić swoje nudne pożycie, czytają na pudelkach że zazdrość dodaje relacjom "pikanterii" - rzygam tym słowem - a ja jędzom wykładam, że raczej wszystko rozwala. Jak na razie żaden Zenon z Kozieboru nie zjawił się pod szkołą, ale to kwestia czasu, choć ograniczyłem mocno swoją aktywność (z innych przyczyn).

 

No i tu pytanie - co robić, gdy jakiś lekkiej wagi zawodnik mma zjawi się pod szkołą omamiony bujdami swojej księżniczki? Macie podobne doświadczenia? Jest szansa, że racjonalny tekst podziała jak obuch, czy raczej przygotować się mentalnie na łomot?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minutes ago, Bonhart said:

No i tu pytanie - co robić, gdy jakiś lekkiej wagi zawodnik mma zjawi się pod szkołą omamiony bujdami swojej księżniczki? Macie podobne doświadczenia? Jest szansa, że racjonalny tekst podziała jak obuch, czy raczej przygotować się mentalnie na łomot?

 

 

Zacznij chodzić na siłkę i jak przyjdzie pora to stań od walki.

 

A jak już wygrasz, to będziesz musiał chodzić piwnicami, bo się wtedy od panien nie opędzisz.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Bonhart napisał:

 

Jak się dowiadywałem później (wyciągając na siłę, bądź przy jakimś klasowym piciu), durne lale opowiadają o mnie swoim Zbyszkom z Bogdańca, przekręcając różne sytuacje tak, że niby moje żarty były skierowane bezpośrednio do nich. A potem jeden z drugim rzuca meblami i drze ryj, i dziunie muszą uspokajać i tłumaczyć, że to nic takiego, że to chudzielec itp.

 

 

Używają Cię, jak narzędzia. Jesteś używany jako aktywator zazdrości, kobieta mówić o Tobie pokazuje swojemu partnerowi - "patrz, jestem atrakcyjna, zabiegają o mnie więc nie czuj się za pewnie i staraj się, staraj, staraj...". Większość tak robi, nieświadomie i całkiem świadomie w formie czystej, 100% manipulacji.

Nie masz no to wpływu. Chyba że będziesz mocno nieatrakcyjny fizycznie i socjalnie - wówczas nie będziesz mógł być użyty jako straszak.

Nawet moja małżonka co jakiś czas opowiada mi o jakimś doktorze - na co ja uśmiecham się i opowiadam jej o aplikantkach radcowskich. I próba wkręcenia mnie w cokolwiek, nawet nieświadoma, spala na panewce :) Ale tu - by stosować per analogia coś podobnego - musisz mieć 'dostęp' do kobiet, które też możesz używać jako aktywatora. Nie chodzi o superbliskie relacje z nimi - chodzi o to że 1)są gdzieś w orbicie twoich wpływów 2) są społecznie atrakcyjne 3) mogą wzbudzić poczucie zagrożenia u partnerki.

 

A jak jakiś Miskiej przyjdzie Cię sprać - no cóż, to będzie świadczyło tylko bardzo kiepsko o jego poziomie umysłowym. Z uśmiechem oraz odpowiednio wystudiowaną pozą ciała wskazującą na brak agresji/dominacji/rywalizacji z Twojej strony spytaj się go, czy zawsze wierzy w to co mówi jego kobieta i czy nie jest mu trochę głupio, że daje się podejść na tak proste sztuczki. Po czym, co często działa, opowiedzieć o podobnej historii która przytafiła się kiedyś Tobie lub Twoim bliskim znajomy. Ludzie kochają odnajdywać się w analogicznych sytuacjach - historiach bo wówczas ich umysł ma pomoc w racjonalizacji wydarzenia oraz jego ocenie.

 

Sprytem Bracie, sprytem. Nic na siłę, jak nie musisz ;)

 

S.

  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@aras - Śmiem twierdzić, że @Bonhart nie ściemnia, sam miałem takie nieciekawe sytuacje z idiotkami co lubiły pobudzać zazdrość u swoich. Z dwoma nawet pod uczelnią się widziałem, ale poszliśmy na piwo gdzie sobie wyjasniliśmy sprawę. Potem panny nie były już takie zadowolone. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, rewter2 napisał:

Zacznij chodzić na siłkę i jak przyjdzie pora to stań od walki

 

Organizuję kasę na ju jitsu, to chyba lepsza inwestycja

 

38 minut temu, Subiektywny napisał:

Po czym, co często działa, opowiedzieć o podobnej historii która przytafiła się kiedyś Tobie lub Twoim bliskim znajomy.

28 minut temu, CalvinCandie napisał:

Z dwoma nawet pod uczelnią się widziałem, ale poszliśmy na piwo gdzie sobie wyjasniliśmy sprawę.

 

I to już jakieś konkrety, ale wymagają nieobecności pań

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam z 15 lat miałem, na czacie ktoś mi napisał jak się nazywam, gdzie mieszkam i napisał, że nie wrócę żywy ze szkoły, bo też znał adres, dość się przestraszyłem. Oczywiście nikt nie przyszedł i wróciłem żywy. Później dowiedziałem sie kto to, starszy o dwa lata, dość mocno go nastraszyłem. Konkluzja nie wydaje mi się, żeby komuś się chciało czekać na Ciebie pod szkołą.

Edytowane przez aras
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bonhart kup sobie łopatę. Jak ktoś będzie fikał to mu w ryja wyjebiesz. A jak przesadzisz, to i ścierwo wtedy obsłużysz. :-) A tak poważnie to nie wierzę, żeby jakiś biały rycerz miał na tyle duże jaja, żeby fiknąć w temacie wątpliwej opowieści, więc raczej będziesz miał spokój. A zawodnik MMA nie da się raczej nabrać. Teść jest przyjacielem wszystkich samców.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, samice uwielbiają opowiadać o kolegach albo nawet przypadkowych facetach, żeby sprawdzić reakcję swojego misia.

Im bardziej się rzuca, nakurwia krzesłami i krzyczy, że "zajebie tego frajera", tym bardziej ego myszki szybuje w górę.

 

To, że ktoś się zjawi jest całkiem prawdopodobne, Nigdy nie wiadomo na jakiego furiata się trafi, wtedy raczej logiczne argumenty nie działają.

Trzymaj gaz w pogotowiu ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego wolałbym, żeby samica była przy tym nieobecna, bo jest szansa trafić do przekonania, przy samicy wydaje mi się, że starcie nieuniknione.

Właśnie ten co trenuje to najświeższy przypadek, wcześniej mnie te akcje nie ruszały. Jego dziewczę zawsze się do mnie zgłasza na prace grupowe (nie robię za murzyna, wręcz zawalam terminy) więc i sytuacja kwitnie. 

Dzięki za odpowiedzi!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 28.04.2017 o 13:57, Subiektywny napisał:

A jak jakiś Miskiej przyjdzie Cię sprać - no cóż, to będzie świadczyło tylko bardzo kiepsko o jego poziomie umysłowym. Z uśmiechem oraz odpowiednio wystudiowaną pozą ciała wskazującą na brak agresji/dominacji/rywalizacji z Twojej strony spytaj się go, czy zawsze wierzy w to co mówi jego kobieta i czy nie jest mu trochę głupio, że daje się podejść na tak proste sztuczki. Po czym, co często działa, opowiedzieć o podobnej historii która przytafiła się kiedyś Tobie lub Twoim bliskim znajomy. Ludzie kochają odnajdywać się w analogicznych sytuacjach - historiach bo wówczas ich umysł ma pomoc w racjonalizacji wydarzenia oraz jego ocenie.

 

Sprytem Bracie, sprytem. Nic na siłę, jak nie musisz ;)

 

S.

 

Miałem do czynienia z jednym z takich "misiów". Uderzanie w racjonalizm u takich patusów nie ma większego sensu. W moim przypadku to była koleżanka z pracy, która związała się z typowym przedstawicielem blokersa, prawie podchodzącego pod beton umysłowy, grupa stawonogi. Jako że była to wtedy praca zmianowa i razem mieliśmy nocki z koleżanką to on sobie ubzdurał że ją pukam. Ch*j że średniawa ona była, ale się lubiliśmy. Typ potrafił wstać o 4 rano, przejechać 40km (bo tyle koleżanka dojeżdżała do nas) i stać o 6 rano przed zakładem, żeby tylko ją odebrać bezpośrednio jak wychodzi i "przypadkiem" na mnie spojrzeć i oblukać. Chciałbym ściemniać w tym momencie, ale zapewne jako że byłem większy od niego, to kontrolka na jego wyświetlaczu w mózgownicy mu wykazała zapewne "nic nie zrobisz sam ziomek". Więc wątpię, że jakby to był ktoś mniejszy to by miał szansę to "wytłumaczyć" i zapodać historyjkę, którą tutaj opisujesz. Nieczęsto okoliczności na to nie pozwalają albo narwanie drugiej połówki jest zbyt wielkie. Mało co się różni to sytuacyjnie i motywacyjnie od napaści przecież ;)

 

Ale wracając do historyjki: tak właśnie misiu odbierał swoją drugą połówkę każdego razu gdy mieliśmy razem nocki, potem jeśli to było w tygodniu roboczym jechał na budowę koło miejscowości gdzie mieszkali. Czyli robił 80km i wstawał 2 godziny wcześniej tylko dlatego, że czuł zazdrość o swoją myszkę. Misiu nigdy nie odbierał myszki, jeśli na zmianie nie było mnie. Jeszcze się śmialiśmy przy kawie o tym, bo mówiła że ta zazdrość to jej dobrze wychodzi, wraca sobie miło autkiem do domu, a tak musi się tłuc tramwajami i PKSem.

 

Summa summarum - zawsze jest jakiś jeśli kobieta opowiada o kimś wyjątkowym z pracy to ma w tym ukryty cel - emocjonalny, społeczny lub materialny :>

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś miałem sytuację, która nawiązuje do tematu i może się komuś przydać. Kilka lat temu w drodze na uczelnie mimowolnie znalazłem się w sytuacji, gdzie jakiś gość (typowy patus, z piwem w ręku) szarpał swoją Karynę, popychał ją, szarpał za włosy, chciał ją pierd.lnąć.  Jako, że byłem tam jedyny odezwały się we mnie instynkty białorycerstwa i powiedziałem mu grzecznie, żeby ją zostawił i się uspokoił (dodam, że oboje byli pijani). Jakie było moje zdziwienie, gdy ta dziewczyna po mojej reakcji zaczęła go zachęcać, żeby "mi pierdolnął" i pokazał, że się mnie nie boi (byłem od niego większy). Skończyło się na słowach, ale wtedy nauczyłem się, że nie warto. Najwyraźniej jej to odpowiadało, w końcu łobuz kocha najmocniej. Wykorzystała mnie, żeby jeszcze bardziej podburzyć emocje w swoim patusie. To samo robią Twoje koleżanki, a jak przyjdzie co do czego, to wszystkiego się wyprą i jeszcze bardziej przekręcą Twoje słowa przy misiu, gdy będziesz się starał coś wytłumaczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 29.04.2017 o 14:18, GluX napisał:

 

Miałem do czynienia z jednym z takich "misiów". Uderzanie w racjonalizm u takich patusów nie ma większego sensu. W moim przypadku to była koleżanka z pracy, która związała się z typowym przedstawicielem blokersa, prawie podchodzącego pod beton umysłowy, grupa stawonogi.

 

No tak.

Z kimś pokroju w/w osobnika nie ma sensu dyskutować. Strata czasu, własnego i jego - bo nie zrozumie. Pozostaje konfrontacja na poziomie zwierzęcym.

I stąd oprócz mózgu i intelektu warto inwestować w sztuki/systemy walki. Na wszelki słuczaj. Nawet jak masz nie uderzyć - to świadomość tego, że wiesz jak

to zrobić dodaje pewności siebie przy tego typu konfrontacji.

Przed KM myślałem, że trzeba uderzać pięścią w twarz. Obecnie zaczynałbym od wyłączenia mobilności przeciwnika siarczystymi low kickami.

Na większość miłośników staropolskiego stylu walki ulicznej 'Szarpatsu za ciuchatsu' - jak znalazł.

 

S.

Edytowane przez Subiektywny
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
Dnia 1.05.2017 o 11:49, Subiektywny napisał:

Obecnie zaczynałbym od wyłączenia mobilności przeciwnika siarczystymi low kickami.

Mocny low kick w kolano i agresora czeka bardzo długa rehabilitacja.

Cios dużo poniżej pasa, na zawodach i treningach zakazany całkowicie, ale jak masz do wyboru dostać wciry od patusa, a położyć go (na długo), to szybko idzie podjąć decyzję.

 

Jak low kicka masz na serio bardzo mocnego, to kop w "dziewicze" udo z reguły też powoduje ogromny skurcz mięśnia i przeciwnik pada - tu przekonałem się sam, jak znajomy mówił, że kopane sporty nie są skuteczne na ulicy, że lepiej z pięści w nos. Zgodził się, żebym mu pokazał, za chwilę pomagałem mu usiąść - tak potężny skurcz go złapał. ;)

 

 


Co do tematu - znam to, zwłaszcza jak ja opowiadam o jakiejś znajomej, czy to, że mnie zagadała, czy że coś pomogła, to zaraz też jest historia (99% przypadków zmyślona), że to w autobusie ktoś zagadał, czy ktoś torby pomógł zanieść pod drzwi mieszkania, żeby tylko wzbudzić moją zazdrość... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Siłacz napisał:

Mocny low kick w kolano i agresora czeka bardzo długa rehabilitacja.

Ciekawe jak sąd zinterpretuje gdy prawy obywatel pierwszy kopnie nie jako prewencyjnie zachowującego się agresywnie "sebixa", który przeciwnika "tylko wyzywał i groził obiciem twarzy".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Brat Jan napisał:

Ciekawe jak sąd zinterpretuje gdy prawy obywatel pierwszy kopnie nie jako prewencyjnie zachowującego się agresywnie "sebixa", który przeciwnika "tylko wyzywał i groził obiciem twarzy".

 

Sąd tak zinterpretuje jak mu naświetlisz sprawą, umiejętnie wyłożysz swoje racje, pewne rzeczy przemilczysz a pewne mocno uwypuklisz.

Zwykły rachunek prawdopodobieństwa. A Twoim zadaniem jest odpowiednio go 'stuningować' na swoją rzecz.

 

S.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.