Skocz do zawartości

Czy alkoholik i tyran ponosi wyłączną winę? Nie.


Rekomendowane odpowiedzi

To standardowy mechanizm wyparcia - odsuwanie przykrej prawdy. Nawet, jeśli zdarza się tak jak piszesz (aczkolwiek we wszystkich źródłach stoi czarno na białym, że to choroba niezawiniona). Nawet, jeśli miałaby to być większośc przypadków. Ba, nawet, jeśli zawsze miałaby to być przypadłośc zawiniona. To i tak tkwienie kilkanaście lat w takim układzie jest krzywdzeniem wszystkich, włącznie z sobą samym. I jak to: kilkanaście lat się nie dało odejść, a teraz się da? Bo? To nie jest czasem to samo? Ignorowanie sygnałów? Przecież ona wiedziała, że on się nie zmieni. Że nie będzie lepiej. Nieprawdaż?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od strony prawnej udowodnienie że ktoś miał czegoś świadomość jest jednym z większych wyzwań w ogóle.

 

Wiedziała bo co, bo ty tak uważasz? Bo ty na jej miejscu tak byś uważał? Bo ty i twoich 20-tu znajomych tak by uważało?

 

Ale ona nie jest ani tobą, ani dwudziestoma twoich znajomych. Dlaczego zakładasz, że myśli tak jak ty?

Edytowane przez rewter2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szansa że istnieje niebo, szatan który miesza w kotle gorącą smołę oraz Bóg który skacze po chmurkach a jak był na ziemi to chodził po wodzie też jest w sumie dość niewielka. A jednak dość dużo osób w to wierzy.

 

Nie jesteś w stanie odpowiedzieć rzeczowo na argument - twoim jedynym argumentem jest to, ze skoro ty tak uważasz, to inni też powinni. To nie jest żaden argument.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastosowałem analogię. Jeśli osoba, która może się wkrótce uzaleznić, ignoruje sygnały świadczące o tym, to - według mojego rozmówcy - jest winna swemu uzależnieniu. Wobec tego, kobieta otrzymująca latami sygnały świadczące o tym, że tkwi w chorym układzie krzywdzącym wszystkich wokół, jest podobnie winna. Gdyż dostawała sygnały ale je zignorowała. Wskaż różnicę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Różnica jest taka, że on coś robi (chleje) a ona nic nie robi (czeka na Bóg wie co). Prawnie zaniechanie jest winą tylko wtedy, gdy był obowiązek prawny działania. W jej przypadku nie ma takiego obowiązku, tak więc nie będzie winna rozpadowi małżeństwa. Może być winna spieprzeniu sobie samej życia, ale to nie jest sfera którą się prawo interesuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alkoholizm jest jak najbardziej chorobą zawinioną. Jebać zlewaczoną chęć naprawiania całego świata i relatywizm moralny, jebać renty alkoholowe i grupy terapeutyczne.

 

Każdy wie, że alkohol szkodzi, mówią o tym już w szkołach podstawowych, są informacje na butelkach. 

 

Sięgając po pierwszą dawkę alkoholu w życiu, dokonujesz wyboru, wiesz że możesz się uzależnić ale działa mechanizm wyparcia, mi się to nie przydarzy, to tylko dla zabawy bla bla bla...

 

Bardzo nieliczni uzależnią się szybko, niektórzy nawet pijący regularnie nigdy. 

 

Podkreślam zaczynasz pić ze świadomością, coś robisz ponosisz za to konsekwencje i tyle, nie jest istotne czy są one doraźne, długoterminowe, natychmiastowe, odroczone w czasie.

 

Każdy alkoholik sam jest sobie winien koniec i kropka. Tak samo powinien ponosić odpowiedzialność za czyny popełnione pod wpływem alko.

 

Dziwnym zbiegiem okoliczności w krajach gdzie alkoholizm i narkomanie traktuje się jako coś co zwiększa wagę popełnianego czynu, a nie zmniejsza i usprawiedliwia i kary są bardziej dotkliwe tam i wypadków i przestępstw pod wpływem alko czy narkotyków jest mniej, przypadeg? :>

 

To samo tyczy się samobójstw, w krajach gzie próby samobójcze są karane długoletnim więzieniem jest bardzo mało zarówno prób, jak i samobójstw. Dziwnym zbiegiem okoliczności jeśli za głupotę jest kara, a nie nagradzana atencją i klepaniem po główce to świat jest na bardziej prostych torach :>  

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minutes ago, Kelner Panic said:

Jeśli są dzieci to ma obowiązek prawny je chronić i powinna odpowiadać za zaniechanie.

 

Przecież w naszym przykładzie nie było mowy o żadnych dzieciach? I jaki to ma niby związek z jej winą rozpadu małżeństwa?

Edytowane przez rewter2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LIST OTWARTY:

Widzicie tego faszystę @Mosze Red?

 

On uważa, że picie alkoholu, wymaga podjęcia świadomej decyzji.

Decyzji, której konsekwencjami chce obarczyć na przykład mnie, za to, że piję.

A ja wam powiem, że ja chcę obarczyć nią was.

Wiem, że pijąc mogę zostać alkoholikiem - ale mam to w dupie. 

Wiem, że mógłbym nie pić wcale - ale ja chce się bawić, konsekwencje też mam w dupie.

To ja podejmuję ryzyko i mam to w dupie.

A wiecie czego nie mam?

Waszej kasy na doraźną pomoc dla mnie.

 

Podpisano: PrzepijającySocjal2017

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mosze Red A napisałem gdzieś że nie powinien? Powinien, jak najbardziej. Ale wspieranie latami go w tym co robi to współudział. Wiec nie jest to rozkład winy 100%-0%, tylko np. 90%-10%. Takie jest moje zdanie, można się nie zgadzać.

 

@rewter2 Są historie (prawdziwe) na których oparłem ten przykład. Był współudział pań w różnych rzeczach, chronienie przed odpowiedzialnością (w tym karną). To nie jest układ czarne-białe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minutes ago, Kelner Panic said:

To nie jest układ czarne-białe.

Tak na pierwszy rzut oka już widać, że masz osobisty stosunek do sprawy. Nie wiem czy to twoja rodzina czy kim tam jesteś, ale forsujesz gotową tezę i oczekujesz że inni się z nią zgodzą. A tu coś nie bardzo.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No widzę właśnie. Tak, rodzina. Nie bezpośrednie otoczenie, ale blisko (rodzeństwo/szwagrowie). Dlatego sam myślałem o zostaniu terapeutą i stąd trochę wiedzy. Swoją drogą fajna fucha - leci się schematem a pieniądze są całkiem całkiem... I jeszcze zostaje czasu na inne rzeczy. No trudno mi się zgodzić z tym co pisze np. @Wrażliwy Egoista albo @Mosze Red, bo gdyby to przyjąć, wyszłoby, że potencjalnie winnych jest 99,9% populacji białej Europy, czyli każdy, kto kiedykolwiek skosztował jakiegokolwiek alkoholu, bo mógł mieć ten gen i popłynąć. Osobiście nie piję, gdyż alkohol nie daje mi przyjemnych stanów - reaguję w ten sposób, że siedzę wkurzony i czekam, kiedy wreszcie mi ta faza przejdzie :lol: bo jej nie lubię. Dwa lata temu rzuciłem fajki. Teraz przymierzam sie do odstawienia pepsi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Kelner Panic napisał:

że potencjalnie winnych jest 99,9% populacji białej Europy

 

Tak, to lewackie zamiłowanie do obwiniania kolektywnego białego człowieka, a w szczególności europejczyka :>

 

Winne są tylko poszczególne jednostki, które pod wpływem określonych środków popełniają przestępstwa.

 

Winne są również tego iż uzależniły się od tych środków.

 

Ogólna tendencja do korelacji między łagodzeniem kary z przyczyny uzależnienia to patologia, która przyzwala i potęguje inną patologię. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuj

 No trudno mi się zgodzić z tym co pisze np. @Wrażliwy Egoista albo @Mosze Red, wyszłoby, że potencjalnie winnych jest 99,9% populacji białej Europy, czyli każdy, kto kiedykolwiek skosztował jakiegokolwiek alkoholu, bo mógł mieć ten gen i popłynąć.

 

Ty wiesz, że ten 0,1% o którym nie wspomniałeś, to są właśnie, Ci "z predyspozycją do uzależnienia" po jednym kieliszku w życiu? A te 99,9% to cała reszta, bez predyspozycji genowych? 

Zresztą... co mnie to obchodzi? 

Dlaczego większość z was ma tą mentalność, żeby lepszy od was - w tym ja czy red, dawali wam kasę jakbyście byli jakimiś zwierzętami w zoo?

Nie zrozum mnie źle - nie wywyższam żadnej części ludzi, ale ty sam to robisz.

 

Dawniej żebrak przychodził do swego Pana, Magnata czy kogokolwiek zamożnego i... żebrał. Daj Panie bo nie mam na to albo wspomóż mnie tym...

A dzisiaj co ludzie robią? Idą do bogatych (z których szydzą i których nienawidzą, no bo przecież bogactwo to zło i grzech, wśród prostego ludu nie potrafiącego ogarnąć swojego życia i nakładają na nich "sprawiedliwe 50-60-75%" podatku w ramach "sprawiedliwości" społecznej. Dzisiaj żebrakiem, nie można nikogo nazwać, bo się "go obrazi". Za to obrazą wcale nie jest zdzieranie z uczciwie pracującego człowieka pieniędzy, na 10 innych nieudaczników - tylko dlatego, że ktoś im naobiecywał czegoś w trakcie "demokratycznych" wyborów, i teraz trzeba czymś zapłacić za te obietnice, żeby lud uszczknął swoje.

 

System się wcale nie zmienił. Wciąż jest prosty lud, który trzeba wykarmić i który wciąż nie potrafi wciąć odpowiedzialności za swoje czyny (bo uwaga - większość ludzi nigdy nie chciała -  i wciąż nie chce jej brać, nawet kosztem "wolności") - i jest ktoś, kogo tą odpowiedzialnością za całe zło jednak trzeba by było obarczyć. Ty już wiesz kto:

 

49 minut temu, Kelner Panic napisał:

99,9% populacji białej Europy

;) 

Zresztą wydaje mi się, że troll'ujesz chłopcze. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minutes ago, Wrażliwy Egoista said:

bo uwaga - większość ludzi nigdy nie chciała -  i wciąż nie chce jej brać, nawet kosztem "wolności"

 

A bo wmówiono ludziom że demokracja bezpośrednia to najlepsze co może być, a ludzie uwierzyli że wszyscy są równi, bo każdy ma przecież ten jeden głos wyborczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam pojęcia, skąd takie wnioski. Nie rozumiem, skąd "lewackość". No chyba, żeby uznać, że psychologia/psychiatria jest lewacka, w tym terapia uzależnień. Nie postuluję wyłączenia odpowiedzialności z powodu uzależnienia. Nie postuluję żadnego wsparcia finansowego dla uzależnionych. Uzależniony powinien podjąc terapię, o ile jest ubezpieczony lub ma pieniądze. Jeśli nie ma, to zostają mu siły własne lub grupy wsparcia. Piszę o białej Europie, bo to mój własny krąg kulturowy, więc znam go najlepiej. Przyzwolenie społeczne istnieje i jest duże. Na butelkach nie ma ostrzeżeń o możliwości uzależnienia się (są na papierosach). Sa ostrzeżenia przed jazdą samochodem, lub ogólne "Alkohol szkodzi zdrowiu". Z tych, co podjęli terapię, wychodzi z nałogu 10-15%. Jakie lepsi? Jakie gorsi? Jakie żebranie? Pisałem o tym, że otoczenie potrafi utwierdzać w błędnych schematach postepowania, a pozostawanie w związku z osobą uzależnioną szkodzi tak partnerom jak wszystkim dookoła. To też się nie zgadza?  Albo jest lewackie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kelner Panic

Nie, ale napisałeś, iż nie zgadasz się z tym co ja lub red napisał, odnosząc się do ogółu wypowiedzi, automatycznie pomijając w niej ważne kwestie.

 

Skoro nie potrafisz wyczerpująco i zwięźle dyskutować - to tego nie rób, bo to prowadzi do zbędnej interakcji i wywodów poszczególnych osób. A teraz piszesz, że "nieee, ja tylko napisałem, że...." . Również uczyłem się psychologii (bo uważam, że jednak coś liznąłeś tego tematu) i powiem Ci, że większość dyskusji zostaje nierozstrzygnięta ze względu na (o ironio) brak dostatecznego przekazywania informacji. 


 

Cytuj

 

 Nie postuluję wyłączenia odpowiedzialności z powodu uzależnienia. 


 

My również nie. My jedynie odwołujemy się do sytuacji sprzed choroby, do której ty celowo nie nawiązałeś i nie nawiązujesz, bo samej choroby nie nabywa się świadomie (np nie wie się, że jak będę pił regularnie przez te 7 miesięcy jeszcze to zostanę alkoholikiem) - nie zna się tych liczb. Ale wie się, że np. unikając picia, lub robienia tego naprawdę okazjonalnie można uniknąć świadomie alkoholizmu. (Tutaj możesz pisać, że są te osoby które się uzależniają po kieliszku, ale to są osoby w graniach błędu statystycznego i odwoływanie się do nich jako podstawy swojej tezy jest błędne i może to robić tylko amator nie znający zasad samej metodologii badań jak i zwyczajnej dyskusji - proszę bardzo, zostałeś uświadomiony, może twoje ego to zniesie.) 

Pomijam fakt, że nikt nikogo do picia nie zmusza, i jeżeli 1 na 10000 osób uzależni się po kieliszku to, zrobiła to na własną odpowiedzialność. Każdy z nas ma tą świadomość, że nie wie ile może wypić - nie wiemy po prostu. Więc albo nie pijemy wcale (nikt nikogo do picia nie zmusza - nie jest potrzebne do życia) albo godzimy się na podjęte ryzyko i pijemy - czyli bierzemy to na siebie, tyle.


 

Cytuj

 

 Na butelkach nie ma ostrzeżeń o możliwości uzależnienia się (są na papierosach).


 

Z papierosów ta informacja mogłaby zniknąć.  Nikt jej nie potrzebuje.  Ewentualnie możemy na wodzie dodać jeszcze, że wypicie zbyt dużej ilości wody również grozi śmiercią. 

 

Cytuj

 Sa ostrzeżenia przed jazdą samochodem, lub ogólne "Alkohol szkodzi zdrowiu". 

Właśnie i o to chodzi, że trzeba społeczeństwo uświadamiać o takich rzeczach.

Że trzeba, bo jak nie to te owce się rozbiją o pierwszy, wyższy mur na ich drodze.

Bo przecież to są tak trudne wnioski do samodzielnego wyciągnięcia. :P 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wrażliwy Egoista no dobrze, teraz rozumiem Twój punkt widzenia. Jeśli miałbym jeszcze coś dodać to to, że postulowałem coś dokładnie odwrotnego niż mi się zarzuca, a mianowicie szybszy kop w dupę a nie czekanie kilkunastu lat. Nie ma skuteczniejszej metody niż pozwolić osiągnąć dno, a wtedy - albo albo. Ogarnij się, lub giń, ale przynajmniej, jeśli zostaniesz zupełnie sam, mniej zaszkodzisz innym. Znam osobiście przykład, że coś takiego się udało, koleś nie pije już 12 lat. Inny z kolei od 3 leży w grobie. Żadnego głaskania po główce nie proponowałem - jest to przeciwskuteczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.