Skocz do zawartości

Podział majątku i kredyt na mieszkanie - coś co wybije wam z głowy na zawsze wspólność majątkową.


Rekomendowane odpowiedzi

Oto najnowszy wyrok SN w sprawie podziału majątku. Według SN przy podziale majątku w postaci lokalu mieszkalnego dług w postaci kredytu hipotecznego nie umniejsza wartości tej nieruchomości. Czyli np mieszkanie ma być podzielone na pół osoba która dostanie to mieszkanie po podziale musi spłacić w połowie wartość tego mieszkania byłemu małżonkowi. I do tego spłacać jeszcze kredyt.  O połowę rat może występować sądownie. 

 

 

SN orzekł, że po podziale majątku kredyt nie wygasa i obciąża oboje małżonków jak przed rozwodem - to wiemy.

 

Czyli osoba, która otrzymała mieszkanie będzie musiała się bujać po sądach aby odzyskiwać połowę rat za spłacany kredyt. I jednocześnie spłacać byłego małżonka.

 

Tak oto korporacja sędziowska nabija sobie sprawy i klientów. Bo ludzie będą zmuszeni do drogi sądowej aby odzyskiwać połowę rat kredytu - które im się należą bo spłacili połowę mieszkania byłemu współmałżonkowi.

 

Czyli na logikę - przed spłatą połowy majątku byłemu małżonkowi - to były małżonek winien jednorazowo spłacić swoją połowę kredytu wtedy powinien uzyskać prawo do swojej połowy nieruchomości. A dopóki nie spłacił swojej połowy kredytu nie powinien mieć prawa do części nieruchomości którą nabył na drodze zaciągnięcia kredytu.

 

Jak dla mnie  jest to paranoja.  

 

Także, jest to kolejny gwóźdź do trumny małżeństwa i wspólnoty majątkowej.

 

 

http://www.rp.pl/Rodzina/305039982-Sad-Najwyzszy-hipoteka-nie-zmniejsza-dzielonego-dorobku-przy-rozwodzie.html#ap-1

 

 

Sąd Najwyższy: hipoteka nie zmniejsza dzielonego dorobku przy rozwodzie

publikacja: 03.05.2017
aktualizacja: 03.05.2017, 15:40
AR-305039982.jpg&MaxW=980&imageversion=MFoto: Fotolia

Jeśli byli małżonkowie są nadal dłużnikami kredytu z hipoteką obciążającą lokal, to przy podziale majątku sąd bierze jego wartość rynkową bez obciążenia.

Podział majątku po rozwodzie dotyczy wprawdzie całego majątku, ale byli małżonkowi są nadal dłużnikami banku.

To sedno najnowszego orzeczenia Sądu Najwyższego.

 

Mieszkanie na kredyt

Sąd rejonowy główny składnik wspólnego majątku: spółdzielcze mieszkanie własnościowe, przyznał byłemu mężowi, zasądzając dla byłej żony 183 tys. zł spłaty. Mieszkanie było obciążone hipoteką zabezpieczającą kredyt (89,2 tys. CHF). SR za podstawę rozliczeń przyjął niesporną wartość mieszkania – 350 tys. zł, bez uwzględnienia hipoteki. W jego ocenie w sprawie o podział majątku wspólnego sąd dokonuje podziału aktywów, a nie rozstrzyga o zaciągniętych przez oboje małżonków w czasie wspólności niespłaconych długach. Sąd wskazał, że oboje są stroną umowy kredytowej, a podział majątku nie wpływa na ich obowiązek wobec banku. Spłata rat przez jednego z nich po dokonaniu podziału może być podstawą regresu między nimi jako dłużnikami solidarnymi, dochodzonego w razie potrzeby przed sądem. Sąd okręgowy podzielił to stanowisko.

W kasacji były mąż kwestionował przyjęty przez SR i SO sposób ustalenia wartości mieszkania bez uwzględnienia pozostającego do spłaty kredytu, zabezpieczonego hipoteką. Wskazywał, że obniżenie wartości mieszkania o długi, w konsekwencji proporcjonalne obniżenie spłaty dla żony, zapobiegłoby jego pokrzywdzeniu. Nie byłby narażony na dwukrotną zapłatę, raz spłacając żonę, a drugi ewentualnie spłacając w całości kredyt.

Po rozwodzie

Sąd Najwyższy nie podzielił tych zastrzeżeń. Wskazał, że przyznanie lokalu o wartości obniżonej o niespłacony kredyt nie powoduje wygaśnięcia długu drugiego małżonka wobec banku. Takie rozliczenie nie uwzględnia też sytuacji, że po podziale majątku kredyt, przy bierności właściciela nieruchomości zmuszony byłby spłacać drugi małżonek, który nie otrzymał nieruchomości, ani też rynkowej spłaty. Poza tym w chwili podziału majątku sąd nie ma danych umożliwiających zajęcie stanowiska, jak będzie przebiegać w przyszłości spłata kredytu obciążającego oboje małżonków. Trudności piętrzą się, gdy kredyt jest wyrażony w walucie obcej, a raty są uzależnione od aktualnego kursu waluty.

 

– To prowadzi do konkluzji, że jeśli byli małżonkowie pozostają dłużnikami banku, to sąd przy podziale bierze pod uwagę wartość rynkową lokalu bez obciążenia hipotecznego – wskazała w uzasadnieniu Agnieszka Piotrowska, sędzia sprawozdawca.

Z tych przyczyn SN werdykt utrzymał.

– Wspólny kredyt jest silniejszy niż węzeł małżeński i rozwód dla spłaty kredytu nie ma większego znaczenia – wskazuje mec. Mariusz Korpalski, zajmujący się sprawami frankowiczów. – Na modyfikcję umowy musiałby zgodzić się bank, a banki zwykle się nie godzą, bo nie mają w tym interesu.

Sygn. akt ?I CSK 54/16

Opinia dla „Rzeczpospolitej"

Tomasz Kot, ?notariusz, Fundacja na rzecz Bezpiecznego Obrotu Prawnego

 

Sąd, zasadniczo słusznie, przyjął, że hipoteka na prawie do lokalu zabezpieczająca dług obojga małżonków nie ma wpływu na jego wycenę. Orzekając jednak o wysokości spłaty, nie wziął pod uwagę, że hipoteka zabezpiecza także dług osoby uprawnionej do spłaty. Drugi małżonek, który prawo do lokalu otrzymał i jednocześnie jest zobowiązany do spłaty, nie uzyskał przy podziale pełni praw w sensie ekonomicznym, a musi znosić obciążającą hipotekę. Pojawia się pytanie, czy w takich sytuacjach sąd nie powinien wyceniać wartości tego obciążenia w takim zakresie.

 

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem jak to wygląda ale uważam, że SN co do zasady ma rację.

Wobec banku jesteśmy dłużnikami solidarnymi.

 

Będąc kredytobiorcą i właścicielem obciążonej hipoteką nieruchomości - jesteśmy dłużnikiem osobistym (z tytułu umowy kredytu) oraz rzeczowym (z tytułu wł. nieruchomości).

Z chwilą rozwodu gdy małżonek A przejmuje wyłączną własność nieruchomości - małżonek B nadal dla banku jest dłużnikiem osobistym (umowa kredytu).

 

Zaciągany przez małżonków kredyt ma to do siebie, że za jego spłatę odpowiadamy tzw. solidarnie. Oznacza to, że mając ratę np. 2000 zł bankowi OBOJĘTNE czy

weźmie 2000zł od ex-męża, 2000zł od ex-żony, po 1000zł równo od każdego czy 300 zł od ex-żony a 1700 zł od ex-męża. Na tym polega solidarności dłużników.

Z reguły wierzyciel sprytnie kieruje swoje roszczenie do tego ex-małżonka który ma lepszą sytuację majątkową. Bo szansa na spłatę większa. Zwykła logika.

 

Kwestia późniejszych rozliczeń rozliczeń między jednym ex-małżonkiem którym spłacił więcej a drugim ex-małżonkiem który spłacił mniej - to ich prywatna sprawa dla

banku obojętna. Tym niemniej rozliczyć się między sobą powinni a w razie braku porozumienia - można wystąpić na drogę sądową.

 

Nie mam zastrzeżeń co do orzeczenia SN może poza jednym. Jednym ale natury kardynalnej - system prawny będzie zawsze dwa, trzy kroki za 'życiem'. Więc w przypadku dość dynamicznych zmian  społecznych (a takie mamy w Polsce) proces reagowania owego prawa materialnego czy kwestie jego interpretacji (choćby poprzez trzymania sie wykładni orzeczeń SN) - będzie 'zlagowany' tj. wtórny i zawsze nienadążający za zmianami.

 

Co to oznacza? Oznacza to jedno. Wybolduję Wam.

 

NIE ZDAJEMY SIĘ NA POWSZECHNIE OBOWIĄZUJĄCE PRZEPISY KODEKSU CYWILNEGO CZY KODEKSU RODZINNEGO I OPIEKUŃCZEGO TYLKO KSZTAŁTUJEMY NASZE STOSUNKI ZOBOWIĄZANIOWE NA PODSTAWIE WŁASNYCH UMÓW !!!

 

Duża część regulacji cywilnych działa, o ile 'strony nie postanowiły inaczej'. Więc gdy nie regulujecie tych spraw - wchodzą rozwiązania kodeksowe. Gdy uregulujecie inaczej - wiążą Was zapisy umowy. Pamiętajcie też, że są regulacje kodeksowe, które wyznaczają pewne minimum w stosunku zobowiązaniowym - uregulowanie w umowie 'poniżej tego minimum' spowoduje, że pisząc w skrócie - zapisy umowy są nieważna w tym zakresie a z automatu wchodzi regulacja kodeksowa. Ale to temat rzeka.

 

S.

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rok temu jak już kończyłem studia, czułem stres, że już wchodzę w dorosłość, a nie mam narzeczonej, że mam 23 lata i nie mam kandydatki na żonę etc. Myślałem, że mam podporządkować wszystko, żeby znaleźć tą jedyną, wziąć z nią ślub, papierek, wesele, kredyt, praca. Dzień w którym trafiłem na Radio Samiec był dniem, w którym urodziłem się na nowo. I tacy młodzi padawani powinni go świętować, jak swoje urodziny. Jak dobrze, że trafiłem na Marka i to forum!

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście co do powyższego zgadzam się całkowicie.

 

Z moich długich obserwacji wynika zawsze taki wniosek jeśli chodzi o te umowy powszechnie zwane małżeństwami:

 

- Jeżeli kobieta wnosi do małżeństwa większy majątek zawsze jest intercyza albo majątek ten jest zabezpieczony na korzyść kobiety (przez nią lub przez jej rodziców) przed zawarciem związku małżeńskiego.

 

- Jeżeli do małżeństwa więcej wnosi mężczyzna jeśli chodzi o majątek zabezpieczenia takiego zazwyczaj nie ma i intercyzy też zazwyczaj nie ma.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem można to uznać za głupotę mężczyzn i nie będzie to naciągnięte ale równie dobrze można uznać to za konsekwencję społeczno - rodzinnego wychowania. Jednak faktycznie głupota jest tego wychowania konsekwencją. Czy dalej idąc tym tokiem winny jest mężczyzna tej głupoty? Winny nie ale brutalne konsekwencje wyboru tylko On poniesie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, SennaRot napisał:

Jeżeli kobieta wnosi do małżeństwa większy majątek zawsze jest intercyza albo majątek ten jest zabezpieczony na korzyść kobiety (przez nią lub przez jej rodziców) przed zawarciem związku małżeńskiego.

 

Jeżeli ma swój czyli należy do tych nielicznych zaradnych bab to ogarnia zazwyczaj i sprawy prawne.

Gdy dostaje od rodziców to sądzę, że rodzice pilnują, żeby nie przepierdoliła ich dorobku i zapewne boją się że zrobi to ona jak i jej wybranek.

 

Ciekawe co z sytuacją gdy zamożni rodzice mają córkę i syna, czy naciskają ich po równo na intercyzę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro jesteśmy przy kredytach hipotecznych to wtrącę kwestię budowy domu. Wielu paniom (znam dwie a z plotek jeszcze jedną) odpala w trakcie budowy gniazdka. Wizję małego domku z ogródkiem zastępuje mozolna kwitologia, pustaki, zalewanie betonem, ociągające się majstry, kasa, kasa, kasa .... itd.

 

W dwóch znanych mi przypadkach panie z dziećmi poszły do mamy a faceci został z kredytem, alimentami i ... stanem surowym.

 

Czy byli głupi? Zwał jak zwał. Wielu nie miało wiedzy, nasi rodzice nie mieli takich przebojów - nie wiedzieli, że taką wiedzę mają przekazać dzieciom - skala rozwodów zauważalna jest przez socjologów (choć główne media jakoś to sprytnie skrywają).

 

Ja na pewno przekaże dzieciakowi taką wiedzę, co by pod mostem nie skończył.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Normalny napisał:

Czy byli głupi? Zwał jak zwał. Wielu nie miało wiedzy, nasi rodzice nie mieli takich przebojów - nie wiedzieli, że taką wiedzę mają przekazać dzieciom - skala rozwodów zauważalna jest przez socjologów (choć główne media jakoś to sprytnie skrywają).

 

Dlatego lepiej żeby kolejne pokolenia miały tą wiedzę przekazaną. Nawet na WOSie w szkole o takim czymś nie będą uczyć. Ale oprócz wiedzy, trzeba też nauczyć je jak mieć oczy dookoła głowy, bo bez względu na sytuacje, zawsze znajdą się osoby czy instytucje, które chcą pozbawić nas naszej wolności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.