Skocz do zawartości

Jak Wasze kobiety traktują Wasze auta. Spowiedź !


Rekomendowane odpowiedzi

Wczoraj na parkingu galerii byłem świadkiem jak, Skoda Octavia przywaliła tyłem w filar betonowy, huk był spory. Jak przechodziłem to zaglądnąłem do środka. Z przodu za kierownicą młoda ładna karynka roześmiana. Z boku z przodu młody facet gestykulował i tłumaczył - sądzę, że to było jego auto. Z tyłu dwie młode loszki. Jak na mój gust facet dał głupiutkiej loszce poprowadzić furę, a że fura nie jej to i zabawa dla niej była i totalnie nie uważała na nic.

 

1.   I tak mi przyszło do głowy moje byłe małżeństwoi ex żona.  Jak poznałem ex żonę to oczywiście na jej prośbę dałem jej poprowadzić auto - no cóż nie wyrobiła na rondzie i rozwaliła oponę tak że dziura była na 4 palce. Do tego zgięta felga i transwersa.

 

2. To samo auto parę lat później - przywaliła w tył traktora - maska, lampy, zderzak pas przedni i chłodnica do wymiany. Po tym auto to był już rupieć i strach było jeździć.

3. Kupiliśmy nowe/używane auto. Trzy dni po zakupie wjechała w tył innego auta z hakiem i lekko uszkodziła zderzak przedni.

4. Jak jechała autem matki cofając uderzyła w lampę - uszkodzone lampa tył zderzak tył połamany.

5. Na targowisku cofając przycisnęła matkę swoją tyłem auta na wysokości kolan - do innego auta. Stara aż o mało chyba nie zemdlała.  Co ciekawe ja to widziałem - ale stara nie przyznała się i zapierała się w żywe oczy że to nie prawda.

 

Kupiłem auto specjalnie dla niej - żeby mojego nie niszczyła. I tak

 

6. Wjechała podczas zmiany pasa ruchy w tył śmieciarki - mocno wgięty przedni błotnik.

7. Cofając na parkingu przy Tesco - walnęła tyłem w inne auto.

8. Wjechała w tył innego samochodu.

9. Wcisnęła się w tył chyba tira tak ze ta tylna belka zniszczyła lampy i zgięła maskę przednią.

 

Już po rozwodzie sprzedała to auto które jej kupiłem (ugoda w sadzie przy podziale majątku) i kupiła VW.  Na tego VW dmucha i chucha, każdą ryskę ogląda, o auto dba lepiej niż o córkę.

 

Z autopsji/obserwacji rozmów ze znajomymi facetami. Wszędzie jest tak samo - żona/dziewczyna/narzeczona używając auto kupione przez faceta kompletnie o to auto nie dba, rozbijają te samochody i pukają wszędzie gdzie się da.

 

Zgodnie z przysłowiem - łatwo przyszło łatwo poszło.

 

I ja na bazie doświadczeń - nigdy nie dam swojego samochodu prowadzić żadnej loszce. Nawet gdy będę na gazie - wolę zostawić auto gdzieś na mieście i wrócić taryfą do domu a na drugi dzień również taryfą po samochód. Żadna locha nie siądzie za kierownicę mojego auta - a tym bardziej auto które jest pod moją pieczą.  I każdemu doradzam od wielu lat podobne postępowanie.

 

 

Podzielcie się swoimi doświadczeniami z Waszymi kobietami i Waszymi autami oddanymi w użytek Waszym kobietom. Jaki był los tych samochodów pod damskim panowaniem.

 

 

Na koniec kawał w tym klimacie: Żona dzwoni do męża i mówi, kochanie jak przyjdziesz z pracy to na stole masz obiad deser i piwko jakie lubisz, na kolację sześciopak wino i toje ulubione danie do meczu który będzie w TV - na co mąż odpowiada "Jak bardzo?" na to żona - "przednia lampa zderzak i błotnik".

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pkt 5 mi się podoba. A tak w ogóle @rarek2 to Ty w chooy cierpliwy jesteś. U mnie po jednej max dwóch takich akcjach to by ewentualnie wigry 3 do dyspozycji dostała.  Co do używania mojego auta to kiedyś jak głupi dawałem z dobrego serca i moja była nawet mam wrażenie szanowała je a użytkowała przez co najmniej pół roku na dojazdy do pracy. Nie mogę narzekać ale to pewnie dlatego że wtedy była tłustą, brzydką pasztetówką więc wiedziała że nie może fikać i musi uważać. Jak schudła prawie 40 kg pannie odjebało w drugą mańkę ale na szczęście już mojej fury od tego czasu nie tyka bo ją pożegnałem czule.

Edytowane przez jaro670
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, rarek2 napisał:

Podzielcie się swoimi doświadczeniami z Waszymi kobietami i Waszymi autami oddanymi w użytek Waszym kobietom. Jaki był los tych samochodów pod damskim panowaniem.

Moja ex w trakcie separacji narobiła mi kiedyś kłopotów. Spowodowała stłuczkę i pojechała sobie w siną dal. Poszkodowany zanotował rzecz jasna numer rejestracyjny i udał się na Policję. A że w dowodzie byłem ja, więc Policja zgłosiła się do mnie. Bez żadnych oporów przekazałem kontakt do byłej małżonki, ale wyjaśnienie wszystkiego trochę trwało, zeznań, pism itd. Co ciekawe mój ubezpieczyciel nie obciął mi zniżek, już wtedy miałem max, i nadal mam bezszkodową historię.

 

Z niwy zawodowej: największy syf w służbowych samochodach trafiam właśnie w autach mających kierowców w spódnicach. W tych prywatnych jest już mniejszy. Auta młodych pind, którym auto kupili rodzice lub popychacz to dramat na kółkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brudzą.

Strasznie śmiecą. Rozbijać - nie rozbijają. Żona prowadzi poprawnie, nie mogę się do niczego przyczepić. Choć jak to kobieta za

kółkiem, głupoty jej się zdarzają. Nie wynikające z kawaleryjskiej fantazji jak u facetów ale z ... no właśnie, tej specyficznej kobiecej

pierdołowatości za kółkiem.

Ale gonię i każę po sobie sprzątać. Reakcja taka jakbym nerkę próbował wyciąć, i żona i starsza córka jojczą jakby świat się kończył.

 

Poniekąd wiąże się to z szerszym zagadnieniem jakim jest EKSPLOATACYJNE nastawienie kobiety do rzeczywistości. Samochód również się EKSPLOATUJE, konieczność dbania o niego oraz utrzymywania w stanie sprawnym do eksploatacji (sprawność techniczna, paliwo itd) zrzuca na kogoś innego. Maks zysków, jak najmniej obowiązków ;)

 

Przypomniałeś mi @rarek2przygodę sprzed 19 lat.

Kupiłem maluszka, wówczas szczyt finansowych możliwości długowłosego studenciaka.

Zabrałem pannę na wycieczkę. Chciała sama poprowadzić. Na wiejskiej drodze tak sprawnie cofała, że maluch stoczył się z drogi i

wpadł tyłem do rowu - na szczęście nie głębokiego. Ale utkwił tam na amen. Pomógł okoliczny rolnik - podjechał ciągnikiem i

nas wyciągnął.

Reakcja panny? Ojtam, ojtam - hihihi, hahahaha. Czyli zbagatelizowała, standard.

Ale cóż - durny byłem więc volenti non fit iniuria (chcącemu nie dzieje się krzywda).

 

S.

Edytowane przez Subiektywny
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam prosty patent - nie daję kluczyków do swojego. Nigdy i nikomu.

 

Ale widzę jak panie traktują mężowe/firmowe i cudze samochody.

Zestaw standardowy wyczynów:

- podjeżdżanie pod krawężniki niemożliwe nawet dla SUVów (słychać heblowanie blach podwozia i jęki zawieszenia)

- parkowanie przed krawężnikiem tak, żeby koło odbiło się od niego i cofnęło auto

- otwieranie drzwi bez baczenia na to czy nie poobija auta obok (w końcu nie jej)

 

Styl jazdy pań, które to powodują mniej kolizji (haha) to zupełnie inny temat. Nie wiem czy też tak macie, że jadąc od razu rozpoznajecie które auto prowadzi kobieta?

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Rnext napisał:

Styl jazdy pań, które to powodują mniej kolizji (haha) to zupełnie inny temat. Nie wiem czy też tak macie, że jadąc od razu rozpoznajecie które auto prowadzi kobieta?

 

Hahhaha.  Niestety potwierdzę. Nawet jak jadę z córką to się zakładamy jak widzę dziwnie jadące auto. I mówię córce - "jedzie baba". A jak ją wyprzedzamy to zawsze córka mówi "tato skąd wiedziałeś ?"

 

Ewidentnie po stylu jazdy można rozpoznać kobietę za kółkiem. Czasami ale bardzo rzadko jest to mężczyzna ale bardzo zaawansowany wiekiem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest problem jedynie kobiet i nie dotyczy jedynie aut. 

 

Większość ludzi nie szanuje cudzej własności, którą dysponują. 

 

To samo jest przy wynajmowaniu nieruchomości, naprawdę rzadko ktoś zadba "jak o swoje".

 

W przypadku, żony/ narzeczonej/ dziewczyny dochodzi jeszcze element tego iż większość z nich jest święcie przekonana, że wobec swojego "misia" (a w skład misia wchodzi też cały jego dobytek) mogą sobie na więcej pozwolić.

 

To co loszki robią z autem i w aucie swojego faceta, nigdy nie występuje w aucie szefa czy aucie służbowym ;)  No chyba, że szef ją puka, wtedy .... wiecie rozumiecie ;) 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, Rnext said:

Styl jazdy pań, które to powodują mniej kolizji (haha) to zupełnie inny temat.

Z tym 'mniej kolizji' to jest nie do końca prawda. Na 'sztuki' to rzeczywiście, kobiety powodują mniej. Konkretnie około 1/3 kolizji to sprawka kobiety. ALE, tylko 1/5 kierujących to kobiety. Czyli 4/5 kierujących powoduje 2/3 kolizji. Czyli dla równego rachunku weźmy 15 kierujących (żeby się dzieliło przez 3 i przez 5) i przyjmijmy 15 kolizji. Kierujący to 12 mężczyzn i 3 kobiety. Sprawcami kolizji jest 10 mężczyzn i 5 kobiet. Statystycznie na mężczyznę przypada 5/6 kolizji, a na kobietę 5/3. Dwa razy więcej! Statystyczna kobieta powoduje dwa razy więcej kolizji niż statystyczny facet.
 

Wracając do tematu. Moja żona 4 razy przytarła moim samochodem, ale jakoś poważnie to go nie rozjebała. Muszę przyznać, że jednak dbała o niego - jeździła do mechanika jak mi nie pasowało, na myjnię, jak się skończył płyn do spryskiwacza to kupiła i UWAGA! sama dolała!
Teraz jeżdżę amerykańskim muscle car-em i nie ma chuja, żebym dał go prowadzić jakiejś loszce. Raz zrobiłem ten błąd i pozwoliłem jednej pojeździć po parkingu hipermarketu, jak było święto jakieś i było zamknięte. Wjechała w klomb :/ Całe szczęście, że nic się nie rozjebało, bo bym chyba zajebał ją na miejscu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja ex upominała się dość nachalnie i wielokrotnie o możliwość pojeżdżenia moim autem. Problem był taki, że nie miała prawa jazdy ;)
Więc było krótko "nie masz prawka, nie jeździsz", "samochodu, szczoteczki do zębów i zony się nie użycza" ... itp.
Niestety, jej brat dawał jej pojeździć po jakimś parkingu, zresztą chyba dość mocnym BMW (kretyn) to naciski na mnie się wzmogły ...
Jak miałem dość mękolenia, to powiedziałem - zdasz prawko, będziesz jeździć. Na szczęście nie dotrwało to do tego momentu ...
Prawko zrobiła, jak jeździ nie wiem, ale biorąc pod uwagę jej kompletny brak orientacji w przestrzeni, to nie wróżę sukcesów.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otóż niestety miałem przyjemność poznać pewna samicę, która uważa siebie za świetnego kierowcę. Tyle tylko że kiedy się rzuci okiem na jej... ekhm... pojazd, to widzi się takie rzeczy jak: lusterko przyklejone taśmą klejącą, wgnieciony błotnik z tyłu, wgniecenie z boku i inne takie ciekawostki. Nie wiem czy ten samochód kupiła sama czy go dostała, ale jak tak patrzę na to jak go traktuje i jaki jest jego stan, to skłaniałbym się ku drugiej opcji.

Edytowane przez HORACIOU5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Adams napisał:

Z tym 'mniej kolizji' to jest nie do końca prawda.

Wplecione przeze mnie w nawiasie "haha" miało na celu ironię

Wszyscy o prostu znamy przekaz płynący z oderwanego od rzeczywistości, propagandowego, powszechnie wciskanego przekonania.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może trochę nie na temat, ale nie mogę się powstrzymać. Moje obserwacje z życia dziewczyn, które poznałem i z którymi jeździłem autem:

 

1. Zero szacunku dla innych kierowców, siedzenie na zderzaku, olbrzymia roszczeniowość do innych.

 

2. Zero wyobraźni i świadomości, że jedzie się ponad toną masy i to nie staje w miejscu, oraz że można tym zabić sporo osób.

 

3. Wymaganie szacunku od samców w autach, jako czegoś co się po prostu należy. Nienawiść i złość gdy mężczyzna nie łamie przepisów, by ustąpić księżniczce.

 

4. Brak szacunku do auta, ruszanie od razu na ostro (o rozgrzewaniu nie ma mowy).

 

5. Syf i brud w aucie.

 

6. Przekonanie o super umiejętnościach rajdowych, a w sytuacji zagrożenia wrzask i wciśnięty hamulec do oporu wraz z jechaniem na przeszkodę, którą możnaby ominąć.

 

Co do dawania Paniom swojego auta, nie mam doświadczeń bo Paniom auta nie użyczam. Uderzy gdzieś i tak zawsze mnie obwini.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Rnext napisał:

tyl jazdy pań, które to powodują mniej kolizji (haha) to zupełnie inny temat. Nie wiem czy też tak macie, że jadąc od razu rozpoznajecie które auto prowadzi kobieta?

 

11 godzin temu, rarek2 napisał:

Hahhaha.  Niestety potwierdzę. Nawet jak jadę z córką to się zakładamy jak widzę dziwnie jadące auto. I mówię córce - "jedzie baba". A jak ją wyprzedzamy to zawsze córka mówi "tato skąd wiedziałeś ?"


Podpisuję się po tym rękami nogami i fiutem, sama prawda... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdarzyło wam się, że loszka wjeżdżająca na rondo ma pierwszeństwo przed pojazdami będącymi już na rondzie? 

Mi przez ostatni rok 2 razy zdarzyła się taka sytuacja, że bym jebnął w taką. Dzidy chcą żeby im ustępować zawsze i wszędzie :lol:

W ogóle to jest dramat z tymi babami za kółkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z moich doświadczeń:

 

1. Nie dbanie o czystość w swoim samochodzie. Syf i brud. Na zwrócenie uwagi reaguje złością, agresją i tłumaczeniami typu, że ma tyle obowiązków, że nie starcza jej czasu na ogarnięcie swojego samochodu.

2. Awarie i problemy w samicy samochodzie przerzucane z automatu na samca. Tzw męska sprawa i niech facet to ogarnie itp itd Wiadomo, chodzi o hajs.

3. Chętnie samiczka jeździ samca samochodem zwłaszcza wtedy jak jest zatankowany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja swojej byłej zawsze jeździłem do mechanika żeby tępej babie nie wcisnęli że trzeba kompresji w kanistrze dokupić itp. Zawsze byłem czuły na to że w aucie ma wszystko śmigać jak w zegarku , olej w normie, płyny i tu mnie miała, szybko się pokapowała że mi zależy na stanie technicznym więc z byle czym do mnie waliła bo "Ty się Misiu tak świetnie na tym znasz" Był człowiek głupi. Dziś bym pomógł chętnie bo to lubię ale nigdy nie za darmo a już na pewno nie za "Misiuuuuuu".

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 26.05.2017 o 10:48, Mosze Red napisał:

Większość ludzi nie szanuje cudzej własności, którą dysponują. 

Dla mnie to objaw skrajnego debilizmu połączonego z dysfunkcją mózgu. 

 

Sytuacja - jedziemy z kumplem samochodem służbowym, ja jako pasażer, samochód użytkowany przez niego - obraz nędzy i rozpaczy syf w środku. Podczas jazdy gość zapierdala niemiłosiernie, nie dba o samochód ogólnie rozpierdolka na całego - mówię do niego zwolnij bo zaraz rozwalisz samochód - on "przecież to służbowy". Zjebałem go i zapowiedziałem że nie będę z nim współpracował. 

Podejście takich ludzi po prostu mnie bawi, apotem zdziwienie, że pracodawca zwalnia albo nie daje premii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 26.05.2017 o 14:03, Adams napisał:

Z tym 'mniej kolizji' to jest nie do końca prawda. Na 'sztuki' to rzeczywiście, kobiety powodują mniej. Konkretnie około 1/3 kolizji to sprawka kobiety. ALE, tylko 1/5 kierujących to kobiety. Czyli 4/5 kierujących powoduje 2/3 kolizji. Czyli dla równego rachunku weźmy 15 kierujących (żeby się dzieliło przez 3 i przez 5) i przyjmijmy 15 kolizji. Kierujący to 12 mężczyzn i 3 kobiety. Sprawcami kolizji jest 10 mężczyzn i 5 kobiet. Statystycznie na mężczyznę przypada 5/6 kolizji, a na kobietę 5/3. Dwa razy więcej! Statystyczna kobieta powoduje dwa razy więcej kolizji niż statystyczny facet.

 

Podejrzewam, że gdyby wziąć na tapetę liczbę przejeżdżanych kilometrów, a statystyczny mężczyzny ma ich dużo więcej niż kobiety (u nich są głównie dojazdy do pracy i na zakupy oraz powroty z nich), to dysproporcja stopnia wypadkowości byłaby jeszcze większa, oczywiście na niekorzyść białogłowych.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako, że swego czasu miałem sporo do czynienia z samochodami i użytkownikami oraz właścicielami pojazdów w sytuacjach awarii bądź wypadku to przedstawię wam jak to wygląda po przepracowaniu kilkunastutysięcy przypadków.

 

Grupę kierowców dzielimy na dwie grupy, tak jak Red zauważył:

 

- Właściciele - osoby, które kupiły samochód za własne pieniądze (rzadko w kredycie lub leasingu). Tego typu osoby to właśnie twórca tematu czy np. mój tata. Dbają o samochód, czysto zawsze w środku, jeśli coś się dzieje z autem to albo sami pomajstrują albo od razu polecą do mechanika - zazwyczaj mają jedno auto. Auto jest dla nich ważnym zasobem, więc bezmyślne rozpierdolenie czy stuknięcie jest dla takich osób bardzo niemiłym wspomnieniem każdorazowo. Jeśli już dojdzie to tego problemu to zawsze trzymają pragmatycznie pieczę nad przebiegiem naprawy.

 

- Użytkownicy - osoby, które tylko i wyłącznie użytkują samochód, bądź są właścicielami samochodu, ale i tak traktują je jedynie jako maszynę do przemieszczania się z punktu A do punktu B. Są to głównie kierowcy w firmach, przedstawiciele handlowi, kurierzy, kobiety właścicieli i rzadko bo rzadko - ale osoby bardzo majętne które maja kilka aut i jeśli jedno ma awarie to nie jest problemem wziąć kolejne. To jest zazwyczaj stan umysłu "zepsuło się, dzwonie do szefa niech coś z tym zrobi, ja tylko tu pracuję" . O dziwo to jest najbardziej problematyczna grupa - zawsze postawią tak auto, że im ktoś zarysuje drzwi albo rano stoi on cegłach bez kół, zazwyczaj wlanie oleju jest już wysiłkiem sporej pracy przerobowej umysłu. Płeć tutaj nie ma znaczenia, chodź tendencja jest bardzo ciekawa - bo o ile facet weźmie na klatę, że coś zrobił źle - to loszka zawsze próbuje to ubrać tak w słowa, żeby broń Boże nikt nawet nie pomyślał, że to mogło być spowodowane przez nią - często przez używanie zaprzeczeń i zrzucanie winy na czynniki zewnętrzne niezależne od samicy.

 

 

Co do samych samic, które kierują waszymi pojazdami - zróbcie to co mój dalszy wujaszek po rozwodzie. Lubi on nadal swoją ex ale ułożył sobie z kimś innym życie - była żona jest mało zaradna to czasem pożycza jej samochód. Wujaszek chyba dawno zrozumiał matrix i co zrobił w związku z tym? Spisał z nią normalną umowę, że bierze ona całkowitą odpowiedzialność za szkody spowodowane przez nią, które nie pokryje OC.

 

I czyż to nie jest dobre rozwiązanie? Panie nas zobowiązują prawnie, gdy zawieramy małżeństwo to my nie możemy zawrzeć krótkiej umowy użytkowania naszego pojazdu? Taki dokument można stworzyć w godzinę na przystępnych zasadach dzięki dostępu do internetu i w sumie nie chodzi o to, czy taka umowa jest dobrze zawarta. Chodzi o to, żeby loszka podpisała dokument, który u nas leży i ona wie, że u nas leży i miała świadomość, że zobowiązała się względem nas.

 

Loszka nie chce podpisać dokumentu? Nie dajecie jej samochodu i jest to świetny argument :>

 

"Dziubasku, nie chcesz wziąć odpowiedzialności za mój samochód to jak ja mam Ci go dać? Wjedziesz w krawężnik, naprawa będzie kosztować 2 tyś zł, a Ty mi uciekniesz? O nie, tak to my bawić się nie będziemy przecież. Sama byś się wkurzyła, gdyby mi spadł Twój laptop na ziemię i się zepsuł, co nie? Jakbyś wyegzekwowała to, że mam Ci zapłacić za to co zepsułem? No właśnie..."

 

Na koniec kawał:

 

Jaki samochodem można wjechać na krawężnik 50cm? Służbowym.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.