Skocz do zawartości

Postanowienie


Rekomendowane odpowiedzi

Zaproponuję nieśmiało po innych tematach patrząc na Twoje wypowiedzi, byś dorzucił do tego wstrzemięźliwość w relacjach z kobietami. Jeżeli uda Ci się wytrzymać w tym postanowieniu, to zapewniam, iż inaczej spojrzysz na ewentualną relację z kobietą, gdyż przepracujesz wszelkie parcia oraz pożądanie. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym przypadku wstrzemięźliwość zdefiniuje jako stan, w którym nie szukasz relacji, nie zaczepiasz lasek. Idąc drogą starasz się nie zwracać uwagi na kobiety. Nawet jeśli zwrócisz, to przyjmujesz to jako fakt, gdyż zwróciłeś na nią uwagę jako na dzieło sztuki wykonany przez Matkę Naturę bądź Boga, coś jak obrazy w Galerii Sztuki.

 

Starasz się unikać, ważne by nie walczyć z tym również, odbierania kobiet jako potencjalnych partnerek seksualnych. Nawet jeśli Ci się zdarzy, to uświadamiasz sobie ten fakt, wzruszasz ramionami i idziesz dalej.

 

Rozumiem, iż możesz się znajdować w stanie, iż tamta kobieta (z tematu ze Świeżakowni) rozbudziła w Tobie pożądanie i chęć seksu, gdyż jest on jakościowo i ilościowo lepszy od tego w związku małżeńskim, który zakończyłeś. To jednak stawia Cię w roli petenta dla naszych Pań, a nie silnego, zdrowego samca, wobec którego same nie wiedzieć czemu nagle szaleją. i będą to wykorzystywać i będziesz miotać się.

 

A co zrobić z nadmiernym popędem? Tym bardziej, iż feromony buzują w powietrzu oraz czas, gdy panie bardzo skąpo chodzą ubrane? Proponuję tę energię przekuć na energię do pracy, poprawy swoich warunków bytowych, lub do ćwiczeń. Jeżeli czujesz ogromne libido, to albo prace ręczne albo wizyta u jakiejś miłej Divy.

 

W przypadku, gdyby kobieta mnie nachodziła- mimo wszytko starałbym się być wstrzemięźliwy. Bawiłbym się poznawaniem praw rządzących relacjami damsko-męskimi. Byłbym szarmancko-bad boyowaty (świetnie opisał to Subiektywny w swoich tematach i postach). I zobaczysz jakie cuda się dzieją, gdy kobieta widzi, że może "wpadła Ci w oko", ale Ty za bardzo nie masz parcia na to wszystko :)

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Arox Czyli sugerujesz żeby nie dążyć do poznawania kobiet i nie umawiać się z nimi? To byłoby zachowanie mnicha który musi walczyć z popędem w ten sposób, że nawet boi się porozmawiać czy iśc na kawę z kobietą. Nie widzę jak miałoby mnie to rozwinąć. To byłaby forma ucieczki przed problemem.

 

Mnie interesuje zmierzenie się z problemem czyli bycie otwartym do kobiet, rozmawianie z nimi, żartowanie, nabijanie się z nich i ogólnie miłe spędzanie czasu. I jeśli zacznie sie coś dziać - czyli częstsze spotkania sam na sam z jakąś konkretną kobietą to wtedy uczenie się dyscypliny jeśli chodzi o popęd. Co Ty na to?

 

EDIT: ten związek o którym pisałem jest już zakończony, więc nie będzie mnie nachodzić ;)

Edytowane przez Sacred Tree
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Scared Tree

 

Nie, nie sugeruje walki z popędem a naukę panowania nad nim.

 

Gdyż właśnie nie umiejętność zapanowania nad popędem seksualnym wiedzie wielu mężczyzn tam gdzie wiedzie. Czyli zazwyczaj do związków, gdzie seks kończy się szybciej niż zaczął się, traktowani są jak bankomat, panie wyżywają się na nich. Wszystko poprzez "zarośniecie oczu pizdą" i próbę udowadniania sobie i innym jaki to ja zajebisty jestem bo mam seks.

 

Uwierz mi jeśli chcesz, albo nie wierz jeśli nie chcesz, że zdobycie seksu jest równie łatwe jak zjedzenie ciastka. Tylko z tą różnicą, iż kobiety momentalnie wyczuwają faceta, który ma ogromne parcie na seks i wykorzystują to bezczelnie.

 

Tak dla przykładu. Poznajesz babkę, jesteś wyposzczony. Babka jest atrakcyjna ale coś Ci piszczy we łbie, iż cały ten interes śmierdzi, ale nie wiesz czym. Mimo to większość facetów przyjmuje zasadę "A chuj z tym, jakoś to będzie" bo jaja aż bolą nierozładowane, no i całkiem niezłą samiczka do posuwania na horyzoncie.

 

Samiczka to momentalnie wyczuwa i jeżeli jesteś dla niej atrakcyjny z jakiś powodów (ekonomiczne, społeczne itd) to uchyli Ci brzoskwiniowego raju, tak byś wszedł w to po całości. Bardzo często okraszone będzie to również sloganami typu " nie spotkałam jeszcze takiego jak Ty", "woja męskość i siła podniecają mnie" czy "Jesteś inny niż wszyscy".

 

Później będzie Cię eksploatować. Na początek delikatnie typu "miś podwieź mnie" czy na zakupach "miś, ta sukienka mi się podoba...". Zazwyczaj człowiek po dobrym seksie, jeżeli nie zapanował nad popędem i nie umie myśleć rozsądnie brnie w to. Seksu coraz mniej, coraz rzadziej i coraz gorszej jakości. Natomiast powolutku następuje coraz większa eksploatacja i eskalacja żądań wobec Ciebie. Nazywamy to "Gotowaniem Żaby".  Panna, jeżeli dość Cię wyeksploatowała i ma na horyzoncie zdarzeń atrakcyjniejszą opcję- przeskakuje bez żalu i zastanowienia a Ty pozostajesz w stanie niezrozumienia.

 

Gdy zapanujesz nad popędem- wtedy zrozumiesz jak wygląda "gra w zielone " na płaszczyźnie relacji z kobietami. Będziesz świadomy tego, iż panna będzie próbować Cię wykorzystać oraz będzie robić shit testy. Umiejąc wychwycić te subtelności, stajesz się atrakcyjnym kąskiem dla niej, gdyż nie leżysz u nóg a trzymasz sztywną ramę i nie dajesz siebie oraz swoich zasobów wykorzystywać. Pani włączy się jeszcze więcej seksu, gdyż załączy się jej problem "zmienię mojego misia!".

 

31 minut temu, Sacred Tree napisał:

Mnie interesuje zmierzenie się z problemem czyli bycie otwartym do kobiet, rozmawianie z nimi, żartowanie, nabijanie się z nich i ogólnie miłe spędzanie czasu. I jeśli zacznie sie coś dziać - czyli częstsze spotkania sam na sam z jakąś konkretną kobietą to wtedy uczenie się dyscypliny jeśli chodzi o popęd. Co Ty na to?

 

Niestety, ale wg mnie nie przepracuje się kwestii prowadzenia przez popęd seksualny, jeżeli samemu nie zrezygnuje się świadomie na czas dość długi i nie będzie wstrzemięźliwym.

 

 Po prostu chciałbym Cię uświadomić, że wystarczająco dobra zawodniczka wyeksploatuje Cię w taki sposób, że dopiero na sam koniec, gdy relacja zakończy się zdasz sobie sprawę. My, mężczyźni, pisze tu również o sobie, mamy coś takiego, iż za wyimaginowany dostęp do jaskiń miłości jesteśmy w stanie wiele sobie wytłumaczy i dokonać gwałtu na sobie w postaci autooszukania się.

 

Pomysł bardzo dobry. Nie jestem przeciwnikiem rozmaitych relacji z kobietami czy związków. Sam nie ukrywam, iż nie mam nic przeciwko by związać się z odpowiednią dla mnie kobietą (choć nie koniecznie na płaszczyźnie małżeństwa). Ciesz się życiem, pięknem kobiet, relacjami z nimi. Jestem za i popieram, ale twierdzę, by te relacje były naprawdę satysfakcjonujące dla obojga zainteresowanych, to niestety trzeba powyższe przepracować.

 

P.S. II Czymże jest miesiąc do wieczności? :D To tylko moja sugestia, uszanuję Twoją wolę, gdyż Ty jesteś własnym statkiem i kapitanem na morzach życia.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Arox Czekaj chyba się nie zrozumieliśmy - piszesz o tym żeby wytrzymać miesiąc. Ja obecnie jestem poza związkiem. I nie zmieni się to magicznie w przeciągu czerwca. Zatem praktycznie nie ma mozliwości żebym seks uprawiał w czerwcu. Przygodne znajomości po to tylko by ulżyć sobie z kobietami poniżej pewnego poziomu fizycznego i intelektualnego nie mają dla mnie sensu.

 

Małżeństwo zdecydowanie odpada - byłem, widziałem, przeżyłem i zakończyłem. ;)

 

Zgadzam się z tym co piszesz o tym, że wiele kobiet chce eksploatować. Jeśli chodzi o eksploatację finansową to jestem odporny, więc nie ma tu większego problemu. Wychodzę z założenia że jesli oboje pracujemy to płacimy na zmianę i tego się trzymam. Natomiast być może mógłbym być nieco mniej pomocny. chociaż nie ma tu tragedii. Ta ostatnia kobieta troche narzekała że jej za mało pomagam, sam z siebie pomocy nie ofiaruję. Bo powiedziałem, że jeśli chce pomocy to niech poprosi. A ona, że sam sie powinienem domyślić itp. ;)

 

Mój główny minus to to, że za szybko się zakochuję i kobieta jest mnie zbyt pewna więc to ją nudzi szybko. Druga sprawa to warto czasem z niej pożartować, trochę sie ponabijać. Tego też nie robiłem dotychczas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie zrozumieliśmy się...

 

Co innego jest być poza związkiem i nie mieć perspektyw na zmianę tego a co innego jest przyjąć postawę świadomego celibatu i przepracowania kwestii związanych z popędem seksualnym.

 

Jak sam piszesz- trafi się dobra zawodniczka, która wyczuje Cię, posmyra za uszkiem i ma zakochanego "beta-orbitera misia". Jeżeli nie interesuje Cię małżeństwo, to w tym przypadku związek jest skazany na wymarcie i to co opisałem powyżej i to będzie jak w kwestii związku z tamtą Panią.

 

Jeżeli uznałeś świadomie celibat na miesiąc, dwa, pół roku- to zmienia się Twoje podejście do tego. Już nie zakochujesz się szybko. Masz doznania podobne do zakochania, które jesteś świadomie kontrolować. Wtedy nabijanie i żartowanie nabiera innego wymiaru, bo nawet jeśli panna pokaże, że jest lekko zdystansowana i pokazujesz foszka, to Ty śmiejesz się z tego i cieszysz się życiem a nie zagryzasz się myślami czy jest ok, o co jej chodzi itd. Panna dostaje zwarcia w musku i pragnie Cię zdobywać na zasadzie "moja miłość go zmieni".

 

Role odwracają się. Z roli petenta do brzoskwiniowego sadu na silnego Samca, który rozdaje karty. To ogromna zmiana jakościowa i ilościowa w życiu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Arox Powiem tak - jest jedna czy dwie kumpele ktore by miały ochotę na seks. Ale z różnych przyczyn nie postrzegam ich jako materiałów na związek więc nie robię nic w tym kierunku.

 

To co piszesz bliskie jest memu obecnemu myśleniu. Planuję (zobaczymy jak wyjdzie) nie spieszyć się z seksem gdy zacznę spotykać się z kobietą która mnie zaciekawi. Myślę, że będzioe wtedy szansa że się nie zaangażuję tak szybko i z mej strony będzie większa kontrola tego co się dzieje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym każdemu facetowi radził tak : Jeśli nie poznałeś siebie, nie znalazłeś swojej pasji, celu , jeśli Twój kompas kręci się jak wirnik w pralce zamiast stać w jednym określonym kierunku to nie bierz sie za kobity. Ja mam prawie 50 lat, od roku bez kobiety i dopóki nie znajdę siebie, dopóki kompas nie przestanie się kręcić to nie chcę związku, relacji z kobietą. Szkoda mi czasu i energii którą mogę spożytkować mądrzej. Jak to De Mello mawiał wszyscy jesteśmy jak żebracy siedzący na skrzyni złota tylko wolimy żebrać niż zajrzeć w głąb siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sacred Tree to fajnie ,zazdroszczę. Ja na baby za głupi jeszcze jestem :D. Nie zapomnij tylko że robiąc z kobiet wyzwanie podświadomie ustawiasz wysoko ich wartość a to niezbyt dobre. Spróbuj odciąć się na jakieś pół roku, rok od kobiet, mi to na prawdę dużo dało, nabierasz zdrowego dystansu i skupiasz się na tym co dla Ciebie najważniejsze. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj tam za głupi.

 

Myślę, że w życiu jeśli się czegoś chce to trzeba próbować i nie poddawać się. Tak jak sportowcy - dziś słaby wynik ale trzeba dalej trenować, ćwiczyć i w końcu za tydzień/miesiąc/rok będzie poprawa.

I masz rację, że jako cel należy postawić sobie ćwiczenie dla samego ćwiczenia, a nie dla wyniku jaki sie osiąga. Jeśli będą postępy w ćwiczeniach to wynik sam się pojawi. Nie trzeba się tym przejmować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Sacred Tree napisał:

Oj tam za głupi.

 

Tylko że mi to w ogóle nie przeszkadza, mam zwyczajnie fajniejsze rzeczy do roboty. Uważaj żebyś nie wpadł w jakieś pua ciśnienie na baby , to plus pua wartościowanie facetów na super - czyli ruchających i pizdy- czyli nie ruchających. Mi to mocno zryło beret i długo z tego gówna się czyściłem. Nie twierdzę że to u Ciebie występuje. Ale uważać warto na to co sie w baniak pakuje. 

Aha , i czy baby są dobrym celem do fokusowania swojego życia na ćwiczenie, treningi w poznawaniu ich itp. Odpowiem jak Kevin sam w domu:  iiiiiiiii don't think so. Ale .... jeden lubi frytki a drugi śledzia.

Edytowane przez jaro670
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jaro670 Nie chodzi o fokusowanie życia. Raczej widzę ten temat jako ciekawe wyzwanie. Podam przykład.

 

Powiedzmy, że jestem kimś kto zna zasady pokera ale grał może parę razy w życiu i do tego na zapałki. Jest duża szansa, że będę pokera postrzegał jako cos nudnego, grę typowo losową - jak dostajesz dobre karty to wygrywasz a jak kiepskie to przegrywasz i tyle.

 

Przełom następuje gdy dowiadujesz się, iż poker nie ma KOMPLETNIE nic wspólnego z losowością. Jeśli zagrasz z dobrym graczem 100-1000 rozdań to na 99.99% przegrasz. Zaczynasz wtedy czytać na ten temat, oglądać zagrania dobrych zawodników i przede wszystkim grać by samemu sie nauczyć.

 

Ja tak właśnie mam teraz - mam już parę wiosen na karku ale wreszcie dotarło do mnie że powszechne przekonanie o kobietach i związkach niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Eureka! ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Sacred Tree napisał:

a mnie kręci rozwój jeśli chodzi o kontakty damsko-meskie i docelowo bycie w lepszym związku niż te które miałem dotychczas.

 

Tylko, że tutaj to tanga trzeba dwojga, twój rozwój w sumie niewiele zmienia w tej materii.

 

Najlepiej zalicz z 20-30 lasek i będziesz wiedział co i jak wygląda. Mi to zajęło ok 6 lat i jestem aktualnie na takim etapie, że kobiety mogą zniknąć z tego świata i niech pojawiają się raz na tydzień na 1h do przeruchania :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.