Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

No właśnie... Postaram się w miarę krótko opisać w czym rzecz. Otóż z partnerem byłam prawie 4 lata. W marcu rozstaliśmy się. Odeszłam od niego i się wyprowadziłam. Układało nam się różnie, jak to w życiu. A co było powodem rozstania? brak szacunku z jego strony, wyzwiska, obrażanie mnie w złości, w kłótniach. Dużo tego. Szukałam pomocy sama. Poniekąd można to nazwać przemocą emocjonalną. 

Odeszłam, choć kochałam..heh..kocham nadal, choć minęły ponad 2 ms. Odeszłam, bo już nie widziałam innego wyjścia, rozwiązania, kiedy żadne rozmowy nic nie dawałay. Albo dawały na chwilę.

Rok temu też się rozstaliśmy. ALe postanowiliśmy dać sobie drugą szansę. A raczej ja jemu ją dałam. Płakał, mówił że kocha,że żałuje, że tylko ze mną itp. Było cudownie. Zaręczyliśmy  się, planowaliśmy założyć rodzinę, kupiliśmy mieszkanie. Bajka. Ale z czasem wróciły stare krzywdzące schematy.

Zastał puste mieszkanie. Zabrałam wszystko. Dosłownie wszystko. Wyprowadziłam się jak tego chciał.

Na początku był wściekły, miał do mnie żal i pretensje, że odeszłam. Było mi z tym "lepiej", bo utwierdzało słuszność podjętej decyzji. Z czasem pretensje mijały. Zaczął rozumieć gdzie i w czym były błędy. Że dużo po jego stronie. Zaczął mnie przepraszać, zostawiać kwiaty. Starałam się nie wdawać w dyskusje. Uciełam kontakt. Nie odpowiadałam na wiadomosci, nie odbierałam tel, kiedy przyszedł do mnie do pracy wyrzuciałam go. Non stop o tym myslalam i mysle, bo to miał byc "ten". Nawet jesli Was to bawi. 

Co do terapii, już na poczatku roku prawie mielismy na nią iść, bo uważam że mamy problem z komunikacją. Jednak nie doszło do tego, bo zaczęlo się układać i było ok. Zresztą wtedy On chyba nie za bardzo był do niej przekonany. Dzis jak sam powtarza jest " w czarnej d..." i wie, że jedynie pojscie na terapię może być szansą na bycie razem.

Dwoi się i troi, stara się i wiem, że kocha i że mu zalezy na mnie i na nas. I właśnie to, co nas łączy to uczucie, miłość. Ale z mojej strony jest ogromny strach, lęk, brak zaufania, że za x czasu to znów się powtórzy. Że on wybuchnie pod byle pretekstem i ja usłysze epitety w swoim kierunku, bo to "w złosci" lub po alkoholu (okazyjnie). Dużo mnie kosztowało odejscie i jako takie pozbieranie się kolejny raz. Boję się. Zwyczajnie się boję.

I pytam Was drodzy Panowie, co jest w męskiej głowie ;)?  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, JaAga napisał:

kupiliśmy mieszkanie.

 

Rozumiem, że kupiliście na współwłasność czyli razem wkład po 50% kasy z każdej ze stron? Dokładnie - Ty dałaś 50% kasy  - On dał 50% kasy i kupiliście mieszkanie.

 

39 minut temu, JaAga napisał:

Zabrałam wszystko. Dosłownie wszystko. Wyprowadziłam się jak tego chciał.

 

Jak zabrałaś wszystko skoro zastał puste mieszkanie, które w połowie należy do Ciebie?

Edytowane przez SennaRot
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ha! No właśnie... Nie jest łatwo. Nastolatką już nie jestem i właśnie dopiero teraz w dorosłym życiu wychodzą braki z dzieciństwa. Tak, wiem to, bo sama chodzę na terapię. Rodzina? "Cała", ale w domu nigdy nie było spokoju, był alkohol, jest do dzisiaj. Odkąd pamięta powtarzalam sobie, że nie chce tu być, ze ja tu nie będę mieszkać, że nie chę aby mój związek wygladał jak małżeństwo rodziców. Ojciec, który pije, matka, któa robi wszystko dla wszystkich i robi z siebie ofiarę, że nikt tego nie docenia. A jakby nie Ona to ojciec nie wie gdzie ma skarpetki we wlasnym domu. Niestety to prawda. 

Korzyści? Nie byłam z nim dla "korzyści". To słowo mi tu zupełnie nie pasuje. Pozając się dał mi to, czego potrzebowałam i odwrotnie. On dostał to czego potrzebował. Pokochaliśmy się mocno. Po drodze już trochę razem przeszliśmy. Tak wiem, nie łączy nas dziecko, małżeństwo itp. I tak jak pisałam wyżej to co jest nadal to uczucie. A z drugiej strony strach,że złe wróci :/ 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, SennaRot napisał:

 

Rozumiem, że kupiliście na współwłasność czyli razem wkład po 50% kasy z każdej ze stron? Dokładnie - Ty dałaś 50% kasy  - On dał 50% kasy i kupiliście mieszkanie.

 

 

Jak zabrałaś wszystko skoro zastał puste mieszkanie, które w połowie należy do Ciebie?

Formalności tutaj nie mają teraz znaczenia. 

Zabrałam wszystkie swoje rzeczy, nawet szczoteczke do zębów...;p Zostawiłam klucze. I odeszłam.

 

13 minut temu, radeq napisał:

Jeżeli facet ma dobre ruchanie, to nawet mu przez myśl nie przejdziesz, problem zaczyna się gdy nie ma seksu, wtedy pojawiają się różnego rodzaju myśli i szukanie okazji, a z byłą zawsze najłatwiej :D

Z całym szacunkiem, ale Ty serio? Temat dotyczy TERAPII.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, JaAga napisał:

Formalności tutaj nie mają teraz znaczenia. 

Zabrałam wszystkie swoje rzeczy, nawet szczoteczke do zębów...;p Zostawiłam klucze. I odeszłam.

 

Oczywiście, że mają nawet nie wiesz jak duże. Zadałem konkretne pytanie..... odpowiadasz wymijająco. Żegnam.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie o formalności teraz chodzi...

 

Pytanie  moje do Was, dotyczy tego, czy jeśli facet decyduje się na wspólną terapię dla dobra nas, to naprawdę chce zmienić to co było nie tak? Docenia co stracił? Czy zmiana o ile w ogóle nastąpi jest możliwa nie tylko na chwilę?

Edytowane przez JaAga
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@JaAga 

 

Wyobraź sobie, że przez 4 lata próbujesz ugotować smaczny bigos. Od efektu końcowego zależy jakie składniki będziesz miała, jaki będzie czas, jaka temperatura itd. Zauważyłaś w pewnym czasie, że jest coś nie tak, jest niesmaczny. Wcześniej smakował - teraz nie. Przychodzisz po radę do babci Steny aby zapytać co jest nie tak. Ona najpierw się dopytuje o szczegóły, aby określić źródło problemu. Pyta się o to jaką do tego bigosiku dodajesz dokładnie kapustę kiszoną a Ty - ale nie na miejscu jest rozmawianie o kapuście kiszonej! 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Jorund napisał:

@JaAga Zależy czy będziesz uprawiać z nim seks jak kolega wyżej napisał, poza tym jak to alkoholik to raczej trudno będzie mu przestać chlać

Nie jesteśmy razem więc seksu też z nim nie uprawiam...To po pierwsze. 

Po drugie,wspomniałam o alkoholu,ale "alkoholikiem " on nie jest. Chodziło mi tylko o zachowanie.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Selqet napisał:

@JaAga 

 

Wyobraź sobie, że przez 4 lata próbujesz ugotować smaczny bigos. Od efektu końcowego zależy jakie składniki będziesz miała, jaki będzie czas, jaka temperatura itd. Zauważyłaś w pewnym czasie, że jest coś nie tak, jest niesmaczny. Wcześniej smakował - teraz nie. Przychodzisz po radę do babci Steny aby zapytać co jest nie tak. Ona najpierw się dopytuje o szczegóły, aby określić źródło problemu. Pyta się o to jaką do tego bigosiku dodajesz dokładnie kapustę kiszoną a Ty - ale nie na miejscu jest rozmawianie o kapuście kiszonej! 

 

 

Pytaj więc konkretnie:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@JaAga Kolo chce iść na terapie i gada, że się zmieni bo brakuje mu seksu. Sadząc po opisie jest zdesperowany, być może nawet coś do ciebie czuje, ale szybko to znowu zamieni się we wkurwienie jeśli po jego staraniach (terapii itp) dalej ruchania nie będzie albo będzie mało. Poza tym może być zazdrosny i mogą przychodzić mu do głowy myśli, że w tym czasie ktoś inny cię posuwa, jest też znaczącą kwestią ile na ciebie wydał. W końcu mężczyźni, zazwyczaj traktują wydatki na kobietę jako inwestycję, która ma im się zwrócić w postaci wierności, seksu i posłuszeństwa. Gdy okazuję się, że jednak dupa zbita to albo odpuszczają jeśli okazuje się ze koszty nie były tak wielkie, albo walczą jeśli wydali na babę małą fortunę, ewentualnie trafiają na to forum i zaczynają rozumieć o co w tych związkach tak naprawdę chodzi :D

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten związek to niezła, emocjonalna patola - tego nic nie uratuje, żadna terapia - wymysł modnych, młodych, psycholożek po studiach.

Jeszcze żadna terapia nie pomogła żadnemu związkowi, nie uzyskacie nic poza stratą czasu, pieniędzy i kolejnymi brudami, którymi będziecie siebie nawzajem obrzucać.

Zresztą jest mądra zasada - nie wraca się do byłych - to się tyczy zarówno kobiet, jak i mężczyzn.

Obydwoje potrzebujecie detoksu od siebie, poukładania wielu spraw w głowie - zbudowania siebie na nowo - a taka terapia tylko pogorszy ten stan, który w was trwa.
Jednym z lekarstw to całkowite zakończenie znajomości - zero kontaktu, zero wiadomości, zero rozmów. Tyłek poboli, trochę w nocy popłaczesz ale masz większe szanse na to, że za pół roku, może za rok - będziesz się z tego śmiać - aniżeli za ten czas żałować, że poszłaś na terapię i nic to nie dało a wręcz przeciwnie - pogorszyło.

Najczęściej sugerowana pomoc w związkach to właśnie albo terapia, albo decyzja o dziecku - w waszym przypadku to kolejna z metod na pogorszenie waszego stanu.

 

Miałem koleżankę w podobnej sytuacji, podobnie poszła z partnerem na terapię - terapeuta zasugerował im na pierwszym spotkaniu, na dzień dobry aby wzięli ślub. Oczywiście się posłuchali pana po pseudo studiach...dzisiaj są już kilka lat po rozwodzie, poziom patologii w ich relacji tak samo wysoki jak twojej relacji.

Wybacz, że nie napisałem nic przyjemnego dla oka - może dzięki temu uratuję na Świecie tysiące istnień...a na pewno uratuję 1 istnienie, które może wyjść z połączenia, dwojga ludzi - w tym przypadku ciebie i tego faceta.

Edytowane przez Odlotowy
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@JaAga Jakbym czytał o swojej byłej :) Masz identyczny schemat z domu i piszesz tylko o błędach swojego lubego jakbyś Ty była biedną ofiarą. Założe się, że masz bardzo roszczeniowe podejście do związku, zgrywasz ofiarę podczas gdy tak na prawdę jesteś bardzo silną osobowością i wzbudzasz u faceta poczucie winy. Coś okropnego. Podejrzewam, że jesteś niezłą manipulatorką i potrafisz nawet na spokojnie doprowadzić faceta do szału i bezwględnie zwalić winę na niego, bo to on głośniej krzyczy. Nienawidzę takich zagrywek i tępie!

 

Mimo, że nie chcesz być jak matka, to taka właśnie się stajesz. Chcesz rządzić w związku, a trafiłaś na gościa, który nie do końca się na to zgadza, pojawia się czasem bunt i wybucha. Twój gość jest pewnie cholerykiem, potrafi dużo znieść, ale jak miarka się przeleje to szambo wybija. Macie zachwiany naturalny porządek w relacji kobieta-mężczyzna. Też to miałem i spierdoliłem. Po tak długiej przeprawie wydaje mi się to niemożliwe do zmiany. Nie żyj nadzieją, że ktoś się zmieni, bo tylko zmarnujesz kolejne lata. Dodatkowo jeśli facet się teraz płaszczy przed Tobą to tylko gorzej dla Was obojga. Podświadomie traci u Ciebie szacunek i atrakcyjność przez co Ty będziesz jeszcze bardziej rządzić, a on z czasem jeszcze bardziej frustrować. Moim zdaniem sytuacja nie do uratowania.

 

Boisz się samotności i dlatego ciągle myślisz czy dać mu szansę. Pewnie już od jakiegoś czasu szukasz nowej gałęzi, ale nie jest łatwo, więc dalej myślisz o powrocie. Bo są jednak te emocje i pewny grunt do niebycia samej. Do tego pewnie ściemniasz z tym, że się nie bzykacie żeby się jeszcze bardziej wybielić. A przez to nonstop o nim myślisz i dalej się przywiązujesz.

 

Co do terapii, uważam, że to zwalanie odpowiedzialności. "Ja nic nie zrobie, niech się mną zajmą." Jeśli występuje takie podejście to zapomnij o zmianie, bo nikt na siłę drugiej osoby nie zmieni, jeśli sam się za to nie weźmie. Jest ogrom książek i materiałów do pracy nad sobą, jeśli ktoś sam z siebie po to nie sięga, to znaczy, że ma wyjebane. Nic nie próbował, ale on tak kocha, że się zmieni :lol: Kurwa jak, ja się pytam? Pewnego dnia się obudzi i będzie już naprawiony?

 

Pytanie ode mnie: Jaka Ty jesteś w związku? Czym doprowadzasz do takich stanów swojego faceta? Prawdopodobnie jest tak jak napisałem, ale może sama się trochę wysil, przy okazji powalczysz ze swoim schematem. Kurtyna opadła, koniec wybielania się. Mów jak jest.

 

Moja rada: Podejmij męską :P decyzję. Albo w jedną albo w drugą. Przestań go wodzić za nos, szkoda i jego czasu i Twojego.

Edytowane przez Drizzt
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To chyba jest jeden z tych przypadków, gdzie pytania o konkrety są ignorowane a samica tylko liczy na posty, które będą zgodne z jej widzeniem misia. Nie zdziwię się jeżeli nagle pojawią się nowe fakty dotyczące samca, żeby tylko przedstawić go w gorszym świetle a wybielanie się będzie dalej trwało i trwało.

 

Poza tym prawdziwy powód odejścia od samca był taki, że misiu nie dawał się urobić. Dawał jej niezłe emocje, stąd dostał drugą szansę i zaszła ponowna próba urobienia samca. Nie wyszło więc "stare schematy wróciły" ;)

Edytowane przez HORACIOU5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No jeśli taki szczegół, jak to czyje było mieszkanie to "formalność" to ciekawa jestem, jak wyglądało to "kupiliśmy". Autorko wbrew pozorom to może mieć znaczenie, nie wiedzieć czemu unikasz odpowiedzi. I mimo że nie rozmawiamy o seksie tylko o terapii oczami faceta, to obraz tego może dużo powiedzieć o związku. To trochę jak rozmawiać o chorobach i skupiać się że mam katar, zamiast zastanowić się co jest przyczyną - może alergia, może przeziębienie, może jeszcze coś. Nie chcesz podać żadnych informacji, więc można tylko sobie pogadać ogólnikami że faceci to są tacy, a kobiety to takie... i nic się nie zmieni. Prawda jest taka, jak już ktoś napisał, nie można zmienić kogoś, tylko siebie. A jeśli ktoś już raz czy dwa postąpił tak a nie inaczej, to taki ma schemat, znów tak postąpi, jedynie zmiana twojego postępowania może zmienić jego reakcję, choć nie na pewno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.