Skocz do zawartości

Trudno być seksownym bez kasy (wywiad z prof. Wojciszke)


Rekomendowane odpowiedzi

Choć linkowałem kiedyś źródło w jakimś poście, to żeby nie umknęło, zakładam jako nowy temat i wklejam pełną treść wywiadu. 
 
***
Kobiety wcale nie chcą, aby mężczyźni przestali być męscy, a już absolutnie nie powinni mniej zarabiać. Z tego żadna z pań nie zrezygnuje
 
Bożena Aksamit: Łatwiej jest przebijać się przez życie w spodniach czy w spódnicy?

Prof. Bogdan Wojciszke: To pytanie jest źle postawione.

Dlaczego?

- Mamy po prostu inne zadania do wykonania. Mężczyźni są inwestycją na trudne czasy. Dopóki czasy są średnie, kobiety świetnie się sprawdzają i wystarczą. Kiedy robi się naprawdę ciężko, stajemy się niezbędni.

Czym się różnimy?

- Jeśli chodzi o właściwości intelektualne, to mężczyźni mają nieco większe zdolności matematyczne i przestrzenne, zaś kobiety są nieco lepsze w komunikacji werbalnej i niewerbalnej.

Jeśli chodzi o średnią inteligencji, to nie różnimy się niczym. Naukowcy są już tego pewni, niedawno Anglicy przebadali jednego roku wszystkich 12-latków, ponad 300 tys. dzieciaków. Okazało się, że kobiety i mężczyźni nie różnią się między sobą, ale tylko porównując średnią arytmetyczną. W grupie osób ze zdolnościami umiarkowanymi jest wyraźna nadreprezentacja kobiet.

A wśród geniuszy więcej jest mężczyzn?

- Tak, ale wśród kompletnych idiotów także. Mężczyźni są bardziej krańcowi, także gdy bada się inne wskaźniki. Każdy zna zjawisko szklanego sufitu, czyli niedoreprezentowania kobiet na wyższych szczeblach władzy. Im wyższy szczebel, tym mniej tam jest kobiet. Jednak gdy spojrzymy na dno społeczne, tam też jest więcej mężczyzn. Różnica jest niebywała. Wśród 85 tys. więźniów w Polsce zaledwie 3 proc. to kobiety. W USA siedzi ponad 2 mln osób, tam kobiety stanowią 7 proc. więźniów.

Duża cena za geniusz. Może kobietom trudniej trafić na szczyt lub dno, bo czego innego od nich wymagano?

- Przez cały XIX wiek i dużą część XX standardem wykształcenia panien z lepszych domów była umiejętność gry na pianinie. Grały wszystkie, czy miały talent, czy nie. Wiek XIX wydał najwięcej wspaniałych kompozytorów.

Żadnej kompozytorki?

- Od Beethovena do Strawińskiego nie ma ani jednej kobiety, mimo że to one głównie uczyły się gry na instrumentach.

Ja chyba wolę być szarą gąską, grać kolędy na pianinie, niż szarpać się w korporacji czy dać się zabić na idiotycznej wojnie.

- Mężczyźni są silnie nakręceni na rywalizację, ale nie ma co się dziwić. Dane genetyków pokazują, że 80 proc. kobiet żyjących w przeszłości się rozmnożyło i zaledwie 40 proc. mężczyzn. Gdy się jest kobietą, nie trzeba za wiele robić dla sukcesu reprodukcyjnego, wystarczy się urodzić. Mężczyzna musi zawalczyć, by przekazać DNA. Ten mechanizm skutecznie nakręca rywalizację i skłonność do ryzykownych zachowań. Owocuje to m.in. szybszą śmiercią mężczyzn.

Panowie żyją krócej, bo biologia zmusza ich do wyniszczającej rywalizacji o partnerki?

- Tak. Jakiekolwiek zachowania ryzykowne weźmiemy pod uwagę - pożądane społecznie czy naganne - to zawsze więcej tam jest mężczyzn. Najbardziej rywalizują osoby, które świeżo weszły na rynek matrymonialny. Dwójka kanadyjskich badaczy zestawiła intensywność wojen domowych, które miały miejsce w latach 90., mierzoną liczbą zabitych, z danymi o proporcji młodych mężczyzn w wieku od 15 do 29 lat w populacji.

Dlaczego akurat tych?

- Bo w tej grupie wiekowej jest silna nadreprezentacja osób popełniających agresywne przestępstwa, hazardzistów, sprawców kolizji. I okazało się, że istnieje wyjątkowo silna korelacja między proporcją młodych mężczyzn a intensywnością wojen.
 
Na wojnie walczą o kobiety?

- Nie wprost, ale najprawdopodobniej to pragnienie młodych mężczyzn, by zawładnąć zasobami, bo inaczej kobiety ich nie zechcą, przekłada się bezpośrednio na ryzykowne zachowania.

To działania niepożądane, a z drugiej strony skłonność do ryzyka przekłada się też na działania, bez których cywilizacja by nie przetrwała.

Jakie?

- Antropolodzy kulturowi na podstawie analizy kilkuset społeczeństw skompilowali listę cech występującą jednocześnie w różnych kulturach. Ze zdumieniem wykryłem na tej liście większą ruchliwość przestrzenną mężczyzn. Pokrywało się to z moimi obserwacjami: od 12 lat jeżdżę w kółko między Warszawą a Sopotem, w pociągu spotykam przeważnie mężczyzn.

Z czego to wynika? 

- Kobiety i mężczyźni mają dążenia wspólnotowe polegające na tworzeniu relacji z innymi ludźmi. Różnica między płciami polega nie tyle na intensywności, ile na sposobie ich realizacji.

Kobiety są zorientowane na bliskie związki z niewielką liczbą osób, mężczyźni na luźne koalicje z szerszymi grupami. Lady Diana mówiła: "Troje to już tłum", księciu Karolowi to nie przeszkadzało. Mężczyźni bardziej skłonni są do związków luźniejszych, ale szerszych, obejmujących coraz to nowe osoby, z którymi robi się interesy czy uprawia politykę. Orientacja wyłącznie na najbliższych prowadziłaby do niesłychanej atomizacji społeczeństwa. Od zmian kulturowych są mężczyźni, kobiety pełnią funkcję kotwicy stabilizacyjnej.

Dziś to kobiety prą do zmiany. Domagają się od partnerów większego udziału w życiu rodziny, empatii. Panowie czują się zagubieni.

- To dotyczy niewielkiego odsetka populacji. Ważnego, bo trendotwórczego, ale nie mam przekonania, że to jakaś fundamentalna zmiana.

To zjawisko trochę podobne do tego, które pojawiło się, gdy kobiety zaczęły pracować zawodowo. Ich życie skomplikowało się w sposób nieznany wcześniej ani mężczyznom, ani kobietom. Panie stanęły przed koniecznością godzenia ról - gdy poszły to pracy, to nie po to, by stać się mniej kobiece i przestać zajmować się dziećmi. W domu miały być takie jak zawsze.

Podobnie będzie z mężczyznami - mają być "kobiecy" w kontakcie z rodzinami, a nie w środowisku zawodowym. Kobiety wcale nie chcą, aby mężczyźni przestali być męscy, a już absolutnie nie powinni mniej zarabiać. Z tego żadna z pań nie zrezygnuje. Mężczyźni mają stać się bardziej "kobiecy" w sensie relacji społecznych.

Można to pogodzić?

- Marzenia można mieć, ale trzeba pamiętać - za tą psychiczną czy kulturową męskością leży sprawczość, orientacja na zadania, cele, ambicja i wytrwałość w ich realizacji. Za kobiecością leży wspólnotowość, orientacja na relacje, na emocje, na podtrzymanie jakości związku.

Chociaż często się mówi, że to płci przeciwne, to gdy patrzymy na wymiar psychiczny, ta teza się nie broni. Kobiecość i męskość to jakby osie układu współrzędnych, są do siebie prostopadłe, a nie przeciwległe.

Teoretycznie nie ma powodu, żeby nie być i wspólnotowym, i sprawczym jednocześnie. Tylko może zabraknąć czasu, bo jedno i drugie jest żarłoczne.

Wychowanie dzieci zbyt pochłania, by zrobić wielką karierę? 

- Wychowanie dzieci czy praca mogą być czasochłonne, ale to też trochę kwestia umiejętności. Nie wierzę, żeby żarłoczność pracy była konieczna dla jej wydajności czy ilości pieniędzy, jakie przynosi.

Ale panowie często zatracają się w pracy.

- Nie tylko dlatego, że tak chcą, ale też dlatego, że takich chcą kobiety. Panie nie pragną facetów, którzy zarabiają połowę tego, co one. W USA zrobiono badania, które pięknie obrazują tę tezę. Nawet jeśli oboje partnerzy zarabiają na tyle dużo, że pieniądze nie są problemem, sytuacja, w której mężczyzna zarabia mniej od kobiety, jest silnym predyktorem rozwodu.
 
Ten, który ma kasę, automatycznie staje się seksowny?

- Oczywiście nie każdy, ale bardzo trudno być seksownym bez kasy, szczególnie po przekroczeniu pewnego wieku. Gdy wszyscy są młodzi, to liczą się plany na przyszłość i ambicje, potem widzi się już, jak jest. Nie ulega wątpliwości, że gdyby zamożność i pozycja nie byłyby seksowne w oczach kobiet, to mężczyźni mniej by za tym biegali.

Badano to?

- Wielokrotnie, np. młody mężczyzna był pokazywany paniom w uniformie Burger Kinga, a innym w trzyczęściowym garniturze z roleksem na przegubie. Ten drugi był oczywiście sexy, na pierwszego żadna nie zwróciła uwagi. To automatyczna reakcja, niekoniecznie biologiczna, wiele automatyzmów ma podłoże kulturowe.

Jak powstają stałe pary? W naszym kręgu kulturowym potrzebne jest zakochanie, przynajmniej na początku. Czujemy motyle w brzuchu, targa nami namiętność.

- Ludzie dobierają się w taki sposób, że zaleta jednego z partnerów jest wyrównywana dobrem oferowanym przez drugiego, a układ sił w związku zależy od liczby wnoszonych dóbr. Potwierdza to wiele badań przeprowadzonych na setkach par. Piękne kobiety zdobywają lepiej zarabiających mężczyzn niż brzydkie. Żony zarabiających dużo częściej uważają, że mężowie powinni mieć więcej do powiedzenia w związku.

A ci z cieńszym portfelem?

- Ich żony są za równouprawnieniem. Im kobiety więcej zarabiają, tym więcej mają do powiedzenia w swoich związkach. Gdy mężczyzna traci pracę, to często traci też autorytet we własnej rodzinie.

Uroda, fajny charakter w ogóle się nie liczy?

- Liczy się, ale o ogólnej atrakcyjności mężczyzny jako partnera decyduje raczej to, jak dalece jest on w stanie dostarczać pożądanych przez kobietę dóbr, cokolwiek to oznacza w danym społeczeństwie.

Kobiety - aby zapewnić sobie sukces reprodukcyjny - muszą być bardziej selektywne, ponieważ ich wybór oznacza w biologicznym sensie większe nakłady. Ponieważ współczesnym wskaźnikiem zdolności mężczyzny do dostarczania niezbędnych dóbr są jego perspektywy finansowe, ambicja i przedsiębiorczość to cechy cenione przez kobiety.

Czy zna pani jakąś bajkę, żeby książę wybrzydzał na kandydatki do swych względów? Za to o serce księżniczki zawsze starają się liczni konkurenci.

Baśniowe prawdy się potwierdzają?

- Kobiety są o wiele bardziej wymagające, do tego poziom ich wymagań pozostaje wysoki niezależnie od stopnia zaangażowania w związek. 

Amerykański psycholog Douglas Kenrick prosił młode kobiety i mężczyzn o określenie minimalnych wymogów od potencjalnych partnerów. Najwyższe oczekiwania obie płcie stawiały parterom "stałego chodzenia" i małżeństwa, wymagania obu płci specjalnie się nie różniły.

Ogromne różnice pojawiały się przy związkach przelotnych: panom wystarczała pani o inteligencji paprotki, zaś panie nadal pożądały pana o inteligencji wyższej niż przeciętna - dla nich seks zawsze oznaczał potencjalnie duże inwestycje. Te upodobania ukształtowały się w odległej przeszłości, kiedy nie było środków antykoncepcyjnych. Przelotny seks bez zobowiązań to wybitnie męski pomysł, który paniom podoba się tylko w szczególnych okolicznościach i nigdy nie oznacza seksu z kimkolwiek.

Stereotyp kobiety jako uduchowionego anioła skłonnego do romantycznych uniesień i przyziemnego mężczyzny zajętego pracą się nie sprawdza?

- Nie znajduje potwierdzenia w badaniach. Amerykanki Susan Sprecher i Sandra Metts spytały kilkuset młodych ludzi, kiedy uświadomili sobie, że kochają swojego partnera. Co piąty mężczyzna zakochał się w trakcie trzech pierwszych spotkań. Po dwunastu - dwie trzecie panów było już pewnych, że kocha. Kobietom miłość nie przychodzi tak łatwo. Tylko 15 proc. zakochało się po trzech randkach, a po dwunastu - połowa pań nadal nie była pewna, czy kocha.

A kto się łatwiej odkochuje?

- Też nie mężczyźni. To kobiety częściej podejmują inicjatywę i zrywają związki.
 
Prą do rozwodów?

- Nie, małżeństwo rządzi się innymi prawami. Kobiety szybciej zrywają związki przedmałżeńskie, są też bardziej stanowcze, gdy chcą skończyć. Mężczyźni dłużej trzymają się straconej sprawy i cierpią mocniej, są bardziej przygnębieni, nieszczęśliwi. Warto wspomnieć, że w tak różnych krajach jak Polska i USA liczba samobójstw popełnianych przez mężczyzn z powodu zawodu miłosnego jest kilkakrotnie wyższa niż kobiet - u nas cztero-, a za oceanem trzykrotnie większa.

Skąd zatem obiegowa opinia, że faceci to cyniczni seksualni łowcy, a kobiety są ofiarami ich nienasyconego pożądania?

- Panie mają tendencję do silniejszego przeżywania wszelkich uczuć, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Mocniej przeżywają swoją miłość i czują się bardziej uzależnione od stałych partnerów.

Można zatem powiedzieć, że kobiety są bardziej uczuciowe, choć mężczyźni bardziej kochliwi.

A kto jest bardziej zazdrosny? 

- Zazdrość mężczyzn koncentruje się głównie ma seksie, kobiet - na niebezpieczeństwie utraty lub pogorszenia się związku. Jednak przykłady wskazują, że do zazdrości nie dochodzi nawet w przypadku "zdrady małżeńskiej", jeżeli na gruncie przyjętych przez partnerów norm akt seksualny miał miejsce w okolicznościach niezagrażających istnieniu związku bądź poczuciu wartości własnej małżonków.

Związek to wymiana seksu za dobra?

- W sensie biologicznym. Skoro kobiety nie chcą go dawać za darmo, mężczyźni muszą za niego płacić: miłością, zaangażowaniem, uczuciami, szacunkiem, w najgorszym wypadku - pieniędzmi. Oczywiście najlepiej, aby wszystko to było naraz.

Jeśli mężczyzna chce seksu, to tylko takiego, który kończy się sukcesem reprodukcyjnym?

- Oczywiście nie jest to świadoma motywacja. Nikt nie chodzi po ulicy, przyglądając się kobietom i szukając takiej, z którą uda się ten sukces odnieść. Przyciąga to, co ma sens.

Czyli?

- Młode kobiety, które są ładne i mają wydatne wcięcie w talii. Krótko mówiąc - płodne, choć oczywiście nikt o tym nie myśli w ten sposób, podobnie jak nie myślimy o smakowitej gruszce jako źródle sacharozy i innych węglowodanów.

Nie ma nic niezwykłego w tym, co przytrafiło się premierowi Marcinkiewiczowi, który porzucił żonę dla młodszej. To może się nie podobać, ale to standard u zamożnych mężczyzn o wysokiej pozycji społecznej. Wśród moich kolegów, amerykańskich czy polskich profesorów, znam tylko kilku, którzy mają tę samą żonę od 30 lat.

Ale chyba nie wszyscy panowie po czterdziestce chcą nawiewać?

- Oczywiście, że nie. Problem jest inny: nie jesteśmy dostosowani swoją konstrukcją psychiczną i biologiczną do tak długiego życia. Kiedyś 40-letni mężczyzna umierał. W ciągu ostatnich stu lat bardzo wydłużyła się długość życia, a tych wszystkich problemów, które pojawiają się między 50. a 70. rokiem życia, niedawno w ogóle nie było. Musimy się nauczyć je rozwiązywać, a to trochę potrwa.
  • Like 45
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rnext Pan Profesor ładnie zaorał schematy i poniekąd zburzył starannie wykreowany wizerunek pań. Krótko mówiąc powiedział brutalną prawdę... ale kobiety i tak będą to mówić, że to nie jest prawda i to nie tak. Jeszcze może okrzykną Pana Wojcieszke mizoginem, okazującym kobietom pogardę niedojrzałym mężczyzną albo przegrywem i będzie komplecik określeń pań wobec samców mówiących prawdę ;)

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze mówiąc prawdę o naturze kobiet spotykałem się z ich wrogością, nienawiścią wręcz pogardą do mnie. Pierwszy raz, kiedy spotkałem się z taką reakcją zdziwiło mnie to spodziewając się raczej zdziwienia na twarzy Pani a tutaj pogarda. Później już tylko celowo powielałem schemat aby przekonać siebie samego.

 

Dlatego potwierdzenie wiedzy, tego co piszemy prawie nigdy nie usłyszymy z ust kobiety. Jednak dostrzeżemy (zobaczymy) zawsze obserwując zachowania.

 

Ile to razy już człowiek widział jak kobieta zaprzeczała wprost temu co zrobiła. Kłamstwo dla kobiet ma zupełnie inny wymiar. Zresztą jak wiele definicji.

Edytowane przez SennaRot
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SennaRot to co napisałeś o wrogości i mówieniu prawdy można zaobserwować chociażby w rezerwacie. Jak widać brutalna prawda jest bardzo nie na rękę kobietom i wyzwala w nich bardzo dużo negatywnych emocji ;)

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rnext no jak widać chyba nie. Sam też robiłem kiedyś eksperymenty jak @SennaRot i kiedy wyjeżdżałem z zachowaniami, które zaobserwowałem u pań to w końcu wszystko sprowadzało się do agresji słownej i tekstów pokroju: "Pewnie jakaś kobieta Cię skrzywdziła, ale jak się zakochasz to zmienisz zdanie"; "Ale Ty musisz nienawidzić kobiet, że takie rzeczy wygadujesz"; "Szkoda mi Twojej matki, że jej się taki syn trafił"; "Mam nadzieję, że żadna Cię nie zechcę i nie będziesz miał dzieci". I tak dotarło do mnie, że skoro kobiety to niby takie dobre istoty, to skąd u nich tyle jadu, pogardy oraz nienawiści po wytknięciu im ich zachowań zwłaszcza, że sam żadnej z nich nie obraziłem, a one zaczęły robić wycieczki personalne ;)

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@HORACIOU5 Mi w pamięci został obraz jak znajomej wprost powiedziałem o co jej chodzi (hajs i ustawienie się, dotyczyło innego faceta, żadna tam miłość). Nie absolutnie abym się wpieprzał w kogoś sprawy, zawsze mi do tego daleko ale sama znajoma mnie do tego sprowokowała ;) Do dzisiaj pamiętam jej żywą do mnie nienawiść jak jej to powiedziałem, wręcz pogardę. Tak jakby miały zaprogramowaną reakcję obronną - no inne może takie są ale na pewno nie ja -.

 

Wiedzą dzielę się tylko na Forum, stąd też ją czerpię.

 

W realu wykorzystuję praktycznie, nigdy o niej nie mówię.

 

Najważniejsze, że wszystko co piszemy potwierdza się w praktyce.

 

 

 

Edytowane przez SennaRot
  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SennaRot to powyżej Ci napisałem, jakie sam słyszałem teksty na swój temat. I te teksty oraz agresja przekonały mnie, że coś tutaj nie gra i dziwnym trafem panie nie są takie wspaniałe, jak nam wciskano, skoro są zdolne do takich tekstów. Oczywiście i tak będą jojczyć, że to nie jest prawda a my po prostu źle trafiliśmy no nie? ;)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, HORACIOU5 napisał:

Pewnie jakaś kobieta Cię skrzywdziła

Często jadą takim klasykiem. Choć rozbierając  - "buduję do ciebie pogardę że niby to jesteś taką słabą ciotą, że dałeś się skrzywdzić, bo bez obniżenia twojej wartości, gdzie będzie moja?"

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SennaRot a kto ich uczy takiego podejścia do życia? Mamusia. Niestety ale widzę to coraz częściej, jak matki zrzucają winę na wszystko i wszystkich tylko ich dziecko jest super pomimo dowodów, że to właśnie wina ich synka / córeczki. I jak takie dziecko ma się nauczyć odpowiedzialności, skoro ciągle jest mu wmawiane, że to wina całego świata tylko nie jego?

 

@Rnext zgadza się. Pamiętam też że kiedy zacząłem eksperymentować to byłem w szoku jak wiele jadu, pogardy i nienawiści potrafią wylać z siebie kobiety na kogoś, kto nie mówi tego co chcą usłyszeć tylko jedzie prawdą.

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pawel1978 dlaczego imputujesz nam emocje których nie przejawiamy? Jakbyś czytał uważnie to zauważyłbyś, że dzielimy się swoimi spostrzeżeniami z przeszłości w momencie gdy wychodziliśmy z matrixa. Jesteś tutaj od niedawna i od razu wyciągasz wnioski na zasadzie "bo ja wiem lepiej, co oni odczuwają pisząc to co piszą" ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo widze to z dystansu, jako ktos, kto mieszkal wiele lat za granica i mial inne doswiadczenia?

 

Wnioski mi sie nasunely same bo odkad wyjechalem, myslalem, ze w PL sie troche pozmienialo ale niepozmienialo sie i oswiecilo mnie dlaczego. I tyle. Tutaj ludzie maja sporo problemow, to sie ciagnie od pokolen a wy sie wkurwiacie, ze laski sa jakie sa. Sa takie, bo za tym stoi lek, patologie, alkoholizm w rodzinie, dysfunkcje rodzinne, brak perspektyw na dobra robote, kase itp. Jak sobie to poskladasz do kupy to wtedy odkryjesz, dlaczego dziewczyny w PL tak leca na kase a faceci tak chca ruchac. To sa wzorce, ktore otrzymujemy z pokolenia na pokolenie i jak sobie tego nie przerobisz, to do usranej smierci bedziesz sie wkurzac ze tutaj jest jak jest. Nie trzeba tu bywac miesiacami, zeby odkryc ze jest tu mnostwo frustracji bo to az bije z tego forum. I ja to kumam bo przed wyjazdem bylem taki sam - nie rozumialem, czemu te baby takie materialne sa itp. A jak poczytalem o DDA/DDR to skumalem, jakie to gowno i dlaczego tak jest. I choc jestem z powrotem w PL i z powrotem doswiadczam reakji od ktorych kiedys ucieklem, to przynajmniej umiem to zdystansowac, wziasc na chlodno bo wiem, ze wkurwianie sie nic tutaj nie pomoze, a tylko jeszcze dojebie kolejnego dolka.

Po prosu chcialem dodac to od siebie zeby pojsc w tym temacie do przodu, bo tez po przyjezdzie nie rozumialem, co jest grane i nawet napisalem kilka dni temu taki temat na forum ale teraz juz wiem, i nie wkurwiam sie na to bo wiem, ze tego nie da rady przeskoczyc o tak o, ze sie chce, ze tego, itd.

Edytowane przez Pawel1978
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Pawel1978 napisał:

Tutaj ludzie maja sporo problemow, to sie ciagnie od pokolen a wy sie wkurwiacie, ze laski sa jakie sa.

 

Wskaż w naszych wypowiedziach ten "wkurw", ponieważ z tego co widzę to powyżej jest prowadzona spokojna i żartobliwa wymiana doświadczeń. Czekam z niecierpliwością, bo jak na razie to przedstawiasz sposób myślenia kobiet i ich  loszkologikę w postaci " ja wiem lepiej co Ty myślisz misiu i co dla Ciebie dobre". Powtórzę, jesteś tutaj krótko a od razu wyciągasz wnioski nie wiadomo skąd i uważasz, że masz rację bo Ty tak powiedziałeś i tak na pewno jest. Wmawiasz nam, że jesteśmy wkurwieni i spięci na podstawie pobożnych życzeń i własnego widzenia misia a nie faktów. Chyba że to syndrom "bycia za granicą" i stąd patrzenie na innych z góry ;)

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W wywiadzie jest jeden ciekawy cytat pokazujący to co się dzieje dziś w obyczajowości i w tzw zmianach społecznych - Mężczyźni są inwestycją na trudne czasy. Dopóki czasy są średnie, kobiety świetnie się sprawdzają i wystarczą. Kiedy robi się naprawdę ciężko, stajemy się niezbędni.

 

Otóż to. Czasy mamy spokojne, wojen brak, kryzysów żywieniowych brak. Ciepła woda w kranie jest. Wszystko jest.

Kobietom jest dobrze, a im jest im dobrze tym chcą aby było jeszcze lepiej. Prą do przodu eksploatując facetów ile się da. A jak facet jest już wyeksploatowany to schodzi na dalszy plan lub w ogóle z planu a w dalszym wyzysku pośrednio pomaga państwo (alimenty, pomoc społeczna itp.).

 

Ewentualnie przechodzą do wyzysku innego faceta bo przecież - o ogólnej atrakcyjności mężczyzny jako partnera decyduje raczej to, jak dalece jest on w stanie dostarczać pożądanych przez kobietę dóbr.

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój ulubiony tekst: "to ja chyba jestem jakaś dziwna" :lol:.


Ja się o kobietach dowiedziałem dwóch fundamentalnych rzeczy:
1. Wszystkie kobiety są inne niż wszystkie
2. Każda kobieta chce jednego - wszystkiego

 

 

A co do tematu to z moich obserwacji (niepopartych oczywiście żadnymi badaniami) wynika, że najważniejsze w sukcesie z kobietami są:
(w kolejności od najważniejszego do najmniej ważnego)
1. Uroda + pewność siebie (50:50)
2. Uroda (100)
3. Uroda + pieniądze (50:50)
4. Pieniądze + pewność siebie (50:50)

 

I tyle...
Po prostu powiedzmy sobie wprost, żadnym sukcesem nie jest gdy kobieta wykorzystuje mnie finansowo, emocjonalnie (jako wsparcie, przyjaciela), jako rozwiązywacza problemów, doradcę w sprawach technicznych i nietechnicznych itd. a seksualnie mnie nie chce albo chce ale wolałaby (i szuka) innego.
Wkład w związek dzisiejszych kobiet skupia się głównie na ich towarzystwie i seksie stąd tylko w kontekście dostępu do tych dwóch można mówić o byciu atrakcyjnym czy sukcesie w relacji.


Pieniądze i pozycja społeczna nie sprawiają, że człowiek staje się atrakcyjny dla płci pięknej. To jest tylko sygnał dla pasożyta, który jest w każdej
kobiecie, że tutaj warto się otorbić i pobierać cenne składniki. Jednak nie odciągnie to żadnej samicy od punktów zainteresowania seksualnego czyli 1-4.

 

Podobnie błędnie interpretowane jest pojęcie inteligencji faceta. Kobiety lubią inteligentnych czyli takich, którzy potrafią im nawinąć makaron na uszy a więc po prostu pewnych siebie bajkopisarzy. Nie ma to nic wspólnego z inteligencją jaka daje np. sukces zawodowy (czy też zwiększa jego szansę).

Popatrzcie np. na Elona Muska. Miliarder, wizjoner, bardzo wpływowy i szanowany człowiek, niebrzydki i zadbany, jednak w "miłości" mu jakoś nie idzie. Gość jest urodzonym inżynierem i myślicielem ale z pewnością siebie nigdy nie przesadzał. Z pierwszą żoną mu nie wyszło a teraz przyssała się do niego jakaś pijawa, z którą już dwa razy się rozwiódł (sic!). Raz widziałem wywiad, w którym odpowiadał łamiącym się głosem na pytanie dotyczące życia osobistego. Zapewne ten, który teraz obraca mu pannę nie ma takich przeżyć a może i pije szampana za pieniążki, które ta lafirynda mu ukradła.


Oczywiście, w pewnym momencie kobieta chce ale już nie może, wtedy musi znaleźć tego frajera, który weźmie jej problemy na barki i zestarzeją się razem trzymając
się za rączkę na ławeczce i patrząc w kierunku zachodzącego słońca.
Tylko pytam jeszcze raz: to jest dla mężczyzny sukces w relacji z kobietą?

  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko jak najbardziej prof. potwierdza  poza 2 wyjątkami:

 

3 godziny temu, Rnext napisał:

Mężczyźni bardziej skłonni są do związków luźniejszych, ale szerszych, obejmujących coraz to nowe osoby, z którymi robi się interesy czy uprawia politykę. Orientacja wyłącznie na najbliższych prowadziłaby do niesłychanej atomizacji społeczeństwa. Od zmian kulturowych są mężczyźni, kobiety pełnią funkcję kotwicy stabilizacyjnej.

 

Nasze forum raczej przeczy temu.

 

3 godziny temu, Rnext napisał:

układ sił w związku zależy od liczby wnoszonych dóbr. Potwierdza to wiele badań przeprowadzonych na setkach par. Piękne kobiety zdobywają lepiej zarabiających mężczyzn niż brzydkie. Żony zarabiających dużo częściej uważają, że mężowie powinni mieć więcej do powiedzenia w związku.

Znowu forum oraz przykłady z otoczenia nie potwierdzają tego.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, HORACIOU5 napisał:

 

Wskaż w naszych wypowiedziach ten "wkurw", ponieważ z tego co widzę to powyżej jest prowadzona spokojna i żartobliwa wymiana doświadczeń. Czekam z niecierpliwością, bo jak na razie to przedstawiasz sposób myślenia kobiet i ich  loszkologikę w postaci " ja wiem lepiej co Ty myślisz misiu i co dla Ciebie dobre". Powtórzę, jesteś tutaj krótko a od razu wyciągasz wnioski nie wiadomo skąd i uważasz, że masz rację bo Ty tak powiedziałeś i tak na pewno jest. Wmawiasz nam, że jesteśmy wkurwieni i spięci na podstawie pobożnych życzeń i własnego widzenia misia a nie faktów. Chyba że to syndrom "bycia za granicą" i stąd patrzenie na innych z góry ;)

 
 

 

Stary, wyloze to krotko i tresciwie.

W PL przecietny obywatel naszego kraju ma szanse na to, aby uzyskac sredniej jakosci wyksztalcenie, wziasc kredyt na conajmniej 25 lat i byc przykuty do srednio platnej roboty przez wiekszosc swojego zycia tylko po to, aby moc ow kredyt za m2 splacic, splodzic jedno lub dwojke dzieci i je wychowac, wejsc w zwiazek malzenski z jakas kobieta itp. Chcialbs takiego zycia?

Teraz o laskach. One tak samo jak my chca miec ciekawe zycie, ktore nie polega na zapierdalaniu w jakiejs nudnej robocie, braniu kredytu, siedzeniu w domu itp. Ja to rozumiem.

Jak wyjezdzalem w 2004 do UK to sie nadziwic nie moglem, ze tam ludzie tacy na luzie, ze nie ma tej spiny. A wiesz dlaczego tam jej nie ma? Bo w UK, podobnie jak w innych krajach Europy Zachodniej, robota lepsza czy gorsza ale jest i moze ja miec kazdy. Przecietny tamtejszy Kowalski zmienia stabowisko pracy bardzo czesto, co nie pozwala mu osiagnac stagnacji a nie ma nic gorszego dla faceta niz stagnacja bo facet to zdobywca i lubi osiagac nowe. Na Zachodzie nie bylo komunizmu i calej zwiazanej z nim patologii, strachu prze tajna policja poza IIWS i gestapo. Zachodnie spoleczenstwa mialy etos pracy, ktory pozwolil im na zbudowanie prosperity i to, co maja dzis czyli wysoko rozwinietej cywilizacji z cala gama mozliwosci. Na Zachodzie ludzmi nie steruje lek o przetrwanie, ktory wynosza z domu, tylko chec zmian i doswiadczania bo maja do tego odpowiednie warunki.

 

Teraz przeloz to sobie na relacje kobieta-mezczyzna. W PL kobieta przewaznie wynosi z domu program pt. przetrwac, a wiesz dlaczego? Bo od jakis 400 lat na ziemiach polskich albo byla jakas wojna, albo trwalo jakies powstanie i nie wiadomo bylo, czy jedyny zywiciel rodziny wroci zywy do domu. Czyli bida, nedza, i generalnie niezly syf plus brak perspektyw na inne zycie.

Mezczyzni w Polsce tez chca miec lepiej ale jak miec lepiej, skoro robota jest ale wylacznie dla wysoce wyspecjalizowanych informatykow czy technikow, a nie dla kazdego? Przeciez facet chce sie spelniac zawodowo, i pokazywac dookola co robi, co nie? A jak tego nie ma, zaczyna sie lipa niezla. I to sie przedklada na relacje. Bo ani kobieta nie chce miec u boku frustrata ani facet nie chce czuc sie niespelniony w swoich ambicjach tylko miec to poukladane i zdobywac samiczke za samiczka.

 

Po prostu w PL mamy chujowa sytuacje, brak roboty, a jak jest to jest chujowo platna. Ludzie sa do siebie niemili, klocimy sie zamiast wpolnie dzialac. Rynek mieszkaniowy to osobny tenat i kolejna patologia. Ja do dzis nie kumam, jak to jest, ze w teoretycznie wolnym kraju trzeba 3/4 zyia zapierdalac na jakies m2 i 10letniego uzywanego Opla podczas gdy na Zachodzie wiekszosc wynajmuje domy i stac ich poza tym na wiele innych rzeczy typu wycieczki, dobry samochod, edukacja, opieka zdrowotna itp. Dziwisz sie laskom, ze nie chca takiego zycia. A odpowiedz sobie szczerze: Ty chcialbys miec takie zycie? Pomijajac te 10 procent populacji u nas, ktora robi w korpo, albo ma jakis zajebisty biznes i zarabia gruby hajs, reszta zadowala sie nedznymi ochalapmi podczas gdy na Zachodzie przecietny Kowalski ma szanse na o wiele bardziej udane zycie zawodowe i prywatne (jedno wiarze sie z drugim). Ma szanse, bo tam nie ma takich warunkow jak u nas. Tam jak naprawde chcesz do czegos dojsc, to uwierz mi ale dojdziesz. A na pewno zrobisz wiecej niz u nas bo tam po prostu jest na to wiecej mozliwosci.

 

Po prostu u nas dominuje ciagle lek, i u lasek i u facetow. One chca stabilizacji, my chcemy cos osiagac. A jak tego nie ma, to co jest? Wkurw, frustracja, brak wyladowania. Dodaj sobie do tego, ze od conajmniej 200-300 lat alkoholizm byl plaga na tych ziemiach, do dzis kazdy z nas na pewno mial lub ma kogos w rodzinie, kto chleje na umor. O malych miasteczkach ni wspominam bo tam to juz w ogole jest jazda konkretna. Kosciol tez robi swoje. W wielu rodzinach facet to nie przyklad do nasladowania i rekojmia stabilizacji tylko gosc, ktory jest maksymalnie niespelniony i swoj stres wyladowuje lazac po knajpach albo po burdelach. Na Zachodzie tez to jest ale nie tak duzo, jak u nas. Bo jak ma byc normalnie, skoro mamy ciagle jak gdzies w jakism kraju typu Ameryka Pld gdzie garstka ma wszystko a reszta zyje w syfie i braku perspektyw.

A na koniec taki przyklad: mieszkam w PL od pol roku i mam konkretne doswiadczenie zawodowe, z ktorym w UK to ja wybieralem ogloszenia i stawki, a nie na odwrot. w PL do dzis nie udalo mi sie znalezc pracy, ktora odpowiadalaby moim oczekiwaniiom i to nawet, kiedy zszedlbym z rzadan o zarobki. Bo u nas ciagle licza sie znajomosci, a nie doswiadczenie. Ze jakis Zenek z wichury zabitej dechami ma lepsza posade bo ma w rodzinie kogos ustawionego niz ktos, kto rzetelnie zapierdalal latami na swoje wyksztalcenie i pozycje spoleczna. I gdyby nie to, ze ciagle zarabiam na Wescie, to juz dawno musialbym pojsc do jakiejs nedznej roboty za 2500/m w miescie, gdzie sam wynajm kawalerki w jakims blokowisku kosztuje 1000/miesiac plus oplaty etc. W UK nie jest rozowo, ale jest o wiele norlaniej niz u nas pod tymi kwestiami. Brytile to rasisci i leniuchy ale generalnie ich system spoleczno-ekonomiczny jest oparty na konkretnych podstawach a u nas tego nie ma bo my nie mielismy mozliwosci wyksztalcic sobie takiego systemu, bo jak budowac cos, co zaraz jakis Rusek, Niemiec czy inny przyjdzie i ci to r.....i i bedzie nowa wojna. O to chodzi.

Mam nadzieje, ze troche rozjasnilem w temacie. Nie bronie kobiet ale nie bronie tez nas bo tez nie jestesmy do konca ok i poza tym sytuacja w PL jest niestety chujowienka i tego nie zmieni sie za pynieciem palca. Taka prawda.

Edytowane przez Pawel1978
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to zabrzmi nie skromnie ale ja jak już miałem 14 lat. To widziałem jak moje koleżanki zadawały się z chłopakami z zawodówki, żeby miał je kto opłacać. Wiadomo ty idziesz do dobrego liceum uczysz się ale nie masz hajsu i bwm,golfa, audi a4 w gazie i nie masz dniówki z pracy na budowie więc nie masz za co je wziąść na disco. Jak one już skończyły 18-19 lat to szukały takich starszy, 20-23 lata Ci goście już skończyli jakieś technikum no i mają maturę z takimi to się można pokazać na chrzcinach u kuzynki, albo weselu brata. Ale jak już się zostały studentkami europeistyki, albo marketingu, albo prawa i administracji. To waliły się po dyskotekach w Rzeszowie i olały tych gości z technikum i zadawały się z fajnistami i kasiastymi gościami co z klubów. A teraz moje koleżanki jak ja mam prawie 30 lat i wypłatę 4500 brutto( mówię serio, jako programista testów automatycznych) lgną do mnie jak ćma do światła. Bo jestem spokojnym gościem z perspektywą na większą kasę. 

Ludzie kobieta zawsze błyszczy one zresztą same tak o sobie mówią błyszczysz na dysce, błyszczysz na dzielni. Ale szkoda, że tylko błyszczysz. Bo faceci świecą , faceci świecą własnym światłem. A kobiety tylko to światło dobijają i nim błyszczą

Paweł 1978 co ty pierd*lisz byłem w Niemczech od 19 roku życia w każde wakacje zarabiać na studia. Problem Polaków polega w tym ,że są jebanymi cwaniakami i kombinatorami nie czującymi więzi narodowościowych. W Rosji więcej chleją a jak widziałem Rosjan w Niemczech, to się trzymali razem. Zresztą Rosjanie są spoko tylko Rosjanie nie Ukraińcy. Jak bawiłem z Rosjanami to czułem, że to bracia Słowianie. Tak samo ziomale z bałkanów Serbowie ,Bośniacy.A ile angole chleją, to nie jest wina alkocholu tylko jebanej mentalności Pańszcyźniano Chłopskiej. I kombinatorstwa wyuczonego od żydów. Bo w II RP i I RP biznesmanami w tym kraju byli żydzi, a jacy byli zapytajcie ludzie przed wojennych stąd Polacy wzięli swoje wzorce biznesmena.

Z resztą co piszesz Paweł 1978 się zgadzam, ale z alkocholem to nie prawda.

Edytowane przez Donovan
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brawo, tak jest jak piszesz. Mamy totalnie w dupie wiezy i dlatego nie umiemy zbudowac dobrze prosperujacego spoleczenstwa, ale to dlatego, ze mamy tutaj chujowa sytuacje a nie dlatego, ze tacy jestesmy bo kiedys Polska byla panstwem silnym i dobrze prosperujacycm. Historia to moj konik wiec troche na ten temat wiem.

A kombinatorstwa kolego to uczylismy sie nie od Zydow tylko komuna i wczesniej zabory zrobily swoje, ze jak czlowiek nie mial niczego, to musial kombinowac jak McGyver z dwoch zapaelk smiglowiec zbudowac. Smutne ale prawdziwe. A jak nie wierzysz, wez kilka ksiazek historycznych i poczytaj. Od Potopu Szwedzkiego na naszych ziemiach z mniejsza lub wiekszza czestotliwoscia toczyly sie walki zbrojne, w ktorych ginely miliony ludzi. Teraz mamy po raz pierwszy od wieluset lat okres wzglednej stabilizacji ale to jest nic kiedy porowna sie ile pokolen zylo w ciaglym strachu. Jak myslisz, czy latwo jest wykorzenic tak silnie zakodowany lek przekazywany pokoleniowo? Plus wszelkie patologie, ktore takiemu lekowi towarzysza?

Angole czy Niemcy takiej sytuacji nie mieli dlatego maja poukladane te kwestie. Inna sprawa, ze czesto to oni napadali na inne narody ale to juz oddzielny temat....

Edytowane przez Pawel1978
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.