Skocz do zawartości

Mimo, że jestem samiczką, to czuję, że to ja mam w domu manipulanta


Rekomendowane odpowiedzi

@azagoth Klasyka klasyki i najlepszy konsensus dla całego tego posta..... zasłona dymna niespotykanych rozmiarów, durne argumenty, "sama nie wiem czemu tak się dzieje" ......   a wszystko jednak i jak zwykle schemat. Życie. I jak zwykle według starego przysłowia: "jak nie wiadomo o co chodzi - chodzi o pieniądze".

 

I ten tytuł całego tego posta ... no jak zwykle za wszystko musi być winny samiec.

 

@azagoth pewnie wiesz ale zdaj sobie z tego sprawę, że Ty nie ponosisz żadnej winy za to co się stało.

Edytowane przez SennaRot
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, SennaRot said:

@azagoth pewnie wiesz ale zdaj sobie z tego sprawę, że Ty nie ponosisz żadnej winy za to co się

 

Dzięki. Kilka miesięcy zajęło mi dojście do stanu umysłu, gdy jestem świadom tego, co napisałeś. Na początku poczucie winy i straty, podsycane wypominaniem przez samicę dupereli z ostatnich 12 lat było nie do zniesienia.

Ale przeszło. Praca nad sobą, książki i inne spojrzenie na rzeczywistość oferowane na forum zmieniły diametralnie moje postrzeganie świata i relacji. Co zaskakujące - u żony również widzę zmiany... Była w stanie powiedzieć niedawno: "Przepraszam - zjebałam. Żałuję, że się rozstajemy i wiem, że to moja wina". 

 

Szkoda w tym wszystkim jedynie dzieci - ale będziemy je wychowywać najlepiej jak to potrafimy nie będąc razem (i nie mam złudzeń, że będzie to łatwe).

Dzięki forum i Stosunkowo dobry zmieniłem podejście do siebie i związków - rozstajemy się bez nienawiści i wojny (choć mógłbym taką rozpętać i wiele ugrać). Czego również autorce wątku życzę, ponieważ nie sądzę, że uniknie tego scenariusza mimo iluzji, którą sobie zbudowała - że zmiana miejsca zamieszkania zmieni ich samych i związek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@azagoth Nie napisałem tego przypadkiem ale z przekonaniem, że już doszedłeś do tego etapu. Zmieniłeś stare błędne wzorce na prawidłowe. To efekt i konsekwencja zrozumienia, wiedzy... tego, że to wszystko, związki, sytuacje.... w druzgocącej większości to schemat powtarzalny i powielany. Również tego, że pieniądze w związku wbrew powszechnej opinii jak i wbrew temu co Panie jednym zgodnym głosem mówią są fundamentem związku. Tak jest, życie.

Edytowane przez SennaRot
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@CalvinCandie

Jak już pisałam wyżej - nie będę nikogo przekonywać, że ta historia jest prawdziwa, bo i po co? Nie wierzysz już teraz, więc choćbym nie wiem co pisała to nie uwierzysz. A poza tym co i mi i Tobie jest potrzebne to żebyś uwierzył?

Nie rozumiem co dziwnego jest we wciąganiu znajomych/ rodziny do pracy? Mnie też ktoś tam wciągnął, więc nie rozumiem dlaczego komuś miałabym blokować możliwość zarabiania większych pieniędzy? Bo tak? Bo ja zarabiam dobrze, a wy dziady pracujcie za marne grosze, bo nie zniosę, jeśli i wam się będzie powodziło? Mimo, że ja na tym nic a nic nie stracę, a mogę jedynie zyskać czyjąś wdzięczność? To jedna z najobrzydliwszych cech charakteru (którą owszem wielu 'polaczków' ma) - zawiść, żeby przypadkiem drugiemu się nie powodziło - ale całe szczęście ja jestem od niej wolna.

W sumie to przypomniał mi się nawet taki dowcip/anegdotka:

"Niemiec patrzy, że u sąsiada ocieliła się krowa i wieczorem modli się: 'Panie Boże spraw, żeby i mnie się krowa ocieliła i żebym miał dwie'. Zaś Polak w analogicznej sytuacji modli się: 'Panie Boże spraw, żeby mu zdechła ta krowa, żeby nie miał więcej niż ja' ". Przykre.

 

Owszem przyznaję - i na samym początku to napisałam również - moje intencje nie były do końca czyste jak go poznałam. Ale z drugiej strony zostałam wychowana w tradycyjnym modelu rodziny - ojciec zarabia i utrzymuje rodzina, kobieta zajmuje się domem, rodziną i "leży i pachnie". Ale zauważ, że nie postąpiłam jakby może niektóre osoby w mojej sytuacji zrobiły - nagła ciąża, macierzyńskie, itd. Poszłam do tej pracy, początkowo za marne grosze, dopiero później doszłam do czegoś. Czy jego intencje były do końca czyste? Też nie wiem - chłopak poznaje dziewczynę z bogatym ojcem, który zajmuje się podobną dziedziną, w której ta dziewczyna się szkoli. Czy to nie brzmi jak dobra inwestycja?

 

I nie pisałam o jednej ważnej kwestii - jestem wierząca i praktykująca - dla mnie mąż jest jeden i na całe życie i jest tylko kilka określonych sytuacji, przy których można by było stwierdzić nieważność zawartego małżeństwa. Znajdę sobie lepszego faceta i co? Będę całe życie żyła w grzechu? Wiem, że pewnie tego nie rozumiesz i to abstrakcja dla Ciebie (zakładam, że jesteś niewierzący), ale dla mnie jest to niesamowicie ważne.

 

 

@SennaRot

Czy ja wiem czy mi się poprzewracało w głowie? Gdybym miała powiedzieć tak z ręką na sercu to bym powiedziała, że nie.

Wychowałam się w bogatej rodzinie, ale jednocześnie nauczono mnie, że pieniądze z nieba nie spadają i nie będę dostawać ich na każdą przyjemność, która mi się zamarzy. Uważam, że rodzice odwalili w tym przypadku kawał dobrej roboty, bo nigdy nie byłam zmanierowaną księżniczką z rękami lewymi do pracy, co wiele osób dziwiło.

Odkąd zarabiam więcej w zasadzie nic się w moim życiu nie zmieniło - wydaje może tysiąc złotych miesięcznie więcej, tak luźno szacując.

A tytuł - nieczysta zagrywka z mojej strony, chciałam, żeby przyciągnął uwagę. Jak tak teraz go czytam to nawet nie pasuje za bardzo do tego wątku, no ale już po ptakach.

 

@p47thunderbolt

Czy ja go tu jakimkolwiek określeniem tak nazwałam? Wręcz przeciwnie - usprawiedliwiałam go, bo uważam, że jak na warunki, które ma radzi sobie świetnie. Nie każdy ma takie same możliwości. Mąż ma problemy ze zdrowiem, mieszkamy na zadupiu. Gdybym miała siedzieć w naszym domu to nie zarobiłabym nic, ani grosza w zawodzie.

 

@azagoth

Ale wcześniej wam się dobrze układało? Czy mieliście konflikt i próbowaliście go przezwyciężyć w ten sposób?

 

 

 

Wiem, że nikt z was nie daje nam szans, ale uważam, że warto powalczyć, bo najwyżej stracę kilka/kilkanaście miesięcy życia, a zyskać mogę o wiele więcej. Nawet jeśli się rozstaniemy to nie będę żałowała wspólnego czasu, bo ilość dobrych wspomnień jest ogromna, zaś tych złych jest zaledwie mały procent. Bardzo wiele mu zawdzięczam, był ze mną w każdej ważnej chwili odkąd skończyłam 16 lat, wspierał mnie w każdej decyzji, i co najważniejsze uważam, że faktycznie do siebie pasujemy - uwielbiamy spędzać ze sobą czas, świetnie się dogadujemy, wiele się dzieje między nami, praktycznie w ogóle nie kłócimy tak na co dzień, a widząc różne pary to uważam, że to naprawdę spore osiągnięcie, bo w wielu przypadkach tego nie widzę. Jednak jeśli kiedykolwiek dowiem się, że mnie zdradził - to będzie koniec. Ja go nigdy w życiu nie zdradziłam, więc takiej samej lojalności oczekuję od niego (póki co myślę, że tego nie zrobił, bo do tej pory to już tak mam obcykane szpiegowanie, że raczej by wyszło coś - wiem takie szpiegowanie jest chore, ale muszę się pochwalić, że już ponad tydzień nic nie kontrolowałam, więc mam nadzieję, że uda mi się z tym zerwać :P ).

 

Pisząc pierwszego posta byłam bardzo rozżalona - w ciągu jednego weekendu wyszły 3 spore kłamstwa, dodatkowo nałożył się PMS i lawina czarnych myśli zalała moją głowę przez co przedstawiłam nasz związek jak jakiś patologiczny wytwór, w którym ciągle jestem nieszczęśliwa - a tak nie jest. Raz na miesiąc/dwa wyskakiwało coś tego typu (choć zdarzały się okresy, gdzie przez pół roku był spokój, zero kłótni, prawdziwa sielanka), ale tak ogólnie to było fantastycznie. Na razie doszliśmy do tego, co w naszym małżeństwie było nie tak (nie chcę tu o wszystkim pisać), i obydwoje stwierdziliśmy, że damy radę i że warto. Czy się uda? Nie wiem, ale mam ogromną nadzieję, że tak.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 hours ago, samiczka said:

@azagoth

Ale wcześniej wam się dobrze układało? Czy mieliście konflikt i próbowaliście go przezwyciężyć w ten sposób?

 

@samiczka Napisałbym jak Ty napisałaś - przez 90% czasu układało się zajebiście (z mojej perspektywy bo kobieca perspektywa zmienia się zależnie od pory dnia i kierunku wiatru). Ale pozostaje owe 10%...

10% zawierało kłamstwa, manipulacje i zdradę. Naturalnie wtedy, kiedy najbardziej potrzebowałem wsparcia - gdy byłem niemal śmiertelnie chory (choć wcale tego nie potrzebowała z finansowego punktu widzenia). Oczywiście jako biały rycerz wybaczyłem i pojechaliśmy szukać szczęścia w innym miejscu. Reszty możesz się domyślić. 

 

Ale w sumie nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Powielanie schematów przez kobietę wybudziło mnie z letargu i wyrwało z matrixa - jestem zdrowy, silny, bogatszy w wiedzę i doświadczenia, odnoszę sukcesy zawodowe. Pozytywnie patrzę w przyszłość. 

 

Myślę, że Twoje małżeństwo jest w trakcie powolnej agonii ale oboje nie chcecie go kończyć bo jest Wam wygodnie. Każdemu z Was inaczej ale po prostu wygodnie i chcecie jeszcze potrwać trochę w tym stanie zawieszenia (vide "zobaczmy jak nam się ułoży w nowym miejscu"). Z innej perspektywy może to być akceptowalne i można by tak trwać do końca życia, gdyby nie kłamstwa. Kłamstwa nie mogą być podstawą związku, prawda?

Znajdź w sobie odwagę na określenie tego, czego naprawdę chcesz osiągnąć w życiu (tylko nie popadnij w schematy) i ciśnij do celu. Jeśli jesteś taka, jaką siebie opisujesz to uważam, że masz już teraz możliwość uporządkować swoje życie, wykorzystując wiedzę zgromadzoną na forum i w książkach. Zdecydowaliście się na zmiany to niech to będą reale zmiany. Nie zmiana miejsca zamieszkania.

Powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@azagoth

Temat kłamstw, mam nadzieję, póki co rozwiązaliśmy ;) okaże się ;)

Jeśli chodzi o wsparcie itd to właśnie u nas zawsze było super pod tym względem - on ma problemy ze zdrowiem, a ja zawsze go wspieram, siedzę przy nim w szpitalu; zaś gdy ja mam problemy w pracy to również dostaję od niego 100% wsparcia.

 

Bardzo dziękuję za miłe słowa!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Normalny

Na damskich forach nie dostałabym żadnej mądrej odpowiedzi - i Ty też dobrze o tym wiesz.

"zostaw go"

"a to bezczelny typ, oskub go"

"jaka ty biedna, jesteś taka idealna a on taki okropny"

 

A ja potrzebowałam czegoś całkiem innego, żeby ktoś zwrócił uwagę na moje błędy.

 

Damskie fora również przeglądam, ale bardziej w klimatach ciuchowo - kosmetykowych, bo tam jest skarbnica wiedzy na ten temat.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, samiczka napisał:

Na damskich forach nie dostałabym żadnej mądrej odpowiedzi ....

"zostaw go"

"a to bezczelny typ, oskub go"

"jaka ty biedna, jesteś taka idealna a on taki okropny"

 

Hm ...:). I Ty takich odpowiedzi nie akceptujesz rozumiem.

Naprawdę chyba jesteś inna ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Normalny

 

Czaisz tę akcję? Sprawa idzie do Sądu o rozwód, facet kuty na cztery łapy- wyciąga alimenty na siebie, za spadek poziomu życia a do tego jeszcze kasę za wizyty u psychologa z powodu rozpadu małżeństwa oraz dowiedzenia się, iż ta Pani go wykorzystała a on chciał założyć przykładną rodzinkę...

 

Czaisz jakby Samica straciła w oczach wszystkich? Taka strata kasowo-wizerunkowa nie może mieć miejsca, tym bardziej iż określa siebie mianem osoby wierzącej i pobożnej... Więc doprowadzi do powolnego rozpadu (co ma już miejsce) małżeństwa, zakrywając wszystko pięknosłowiem a później i tak rozwód będzie, ale z winy faceta...

 

Dżizus...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, samiczka napisał:

@Normalny

Na damskich forach nie dostałabym żadnej mądrej odpowiedzi - i Ty też dobrze o tym wiesz.

"zostaw go"

"a to bezczelny typ, oskub go"

"jaka ty biedna, jesteś taka idealna a on taki okropny"


na pierwszej randce z pewną dziewczyną zapytałem czy zdradziła kiedyś faceta:
- TAK.........................................................................................................................................ale to jego wina bo o mnie nie dbał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się Wam wszystkim bardzo dziwie, ze nie wierzycie, ze ta historia jest prawdziwa. Objętości postów są duże, aktywność forumowiczki w temacie tez, matriks w czystej postaci również jak najbardziej. Trzy razy tak, gratulujemy.

 

A tak w temacie to gadki w stylu "i tak uważam, ze warto powalczyć, co mam do stracenia conajwyzej kilka miesięcy z życia a do zyskania znacznie więcej" to w zasadzie grobowa deska. Może wszyscy jesteśmy na tym forum fatalistami, wypranymi z idealizmu i chęci budowania relacji mimo trudności na wzajemnym zrozumieniu, rozmowie i współczuciu, ale tego typu materiały i porady już do mnie nie przemawiają: 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

E tam! Mam lepszą radę jak stworzyć długi związek. Dziadzieć wspólnie. Przestać gonić za pieniędzmi, za to dorobić się bębna na brzuchu i podwójnego podbródka. Po latach wspólnego stawania się coraz większymi dziadami stan wizualno-finansowy obu małżonków będzie tak dziadowski, że już nie będzie żadnej innej opcji jak siedzieć we wspólnej bidzie. :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie to co napisała @Arrinera jest całkowitą przeciwnością postaw męskich jakie prezentujemy i szerzymy na Forum - czyli samca silnego, niezależnego finansowo, rozwijającego się ciągle i nieustannie, myślącego przyszłościowo, dbającego o siebie i swoje interesy.

 

Obraz jaki przedstawia @Arrinera obserwuję w otoczeniu u białych rycerzy, którzy wpadli w związki małżeńskie i chyba sie w tym wszystkim jakoś pogubili. Tak z moich obserwacji.

 

Zdarzyło się kilka razy w moim życiu, że nie miałem pieniędzy (raz, że byłem w konkretnych problemach):

 

- nigdy wtedy nie pozwoliłem sobie zdziadzieć - ciągłe ćwiczenia fizyczne dla podniesienia samooceny i wyładowania emocji - wtedy to miałem właśnie idealną sylwetkę - sześciopak praktycznie chodzące żywe mięśnie

- wtedy też czytałem dużo i dużo rozwinąłem - książki dawały mi ucieczkę i relaks - chęć zrozumienia procesów jakie zaszły, że znalazłem się w danej sytuacji, że podjąłem takie a nie inne decyzje

- ciągłe myślenie o tym jak poprawić sytuację, zarobić, poprawić status materialny - szukanie i analiza rozwiązań

- zawsze, cały dzień, każdego dnia, dobre ciuchy, zapach, ubiór, buty włosy, wygląd itp itd - Jak wyglądasz tak się czujesz - to ważne (akurat u mnie wtedy pozostałości z lepszych czasów, mam sporo dobrych ciuchów i perfum)

 

Zatem żadne zdziadzienie, jak ma się spokój to można się poukładać. Gorzej jak ma się ciągle jęczącą, niezadowoloną, skamlącą, marudzącą za uszami kobietę, wtedy pozbierać się w kłopotach dużo, dużo ciężej. Często niemożliwe bo generalnie jest mało, bardzo mało kobiet na prawdę potrafiących wesprzeć faceta jak ma problemy. Pisze o poważnych problemach a nie pierdołach.

 

 

 

Edytowane przez SennaRot
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żartuje sobie przecież. :) Trzeba o siebie dbać. Ale ten filmik coś pokazał, chyba niezamierzenie :). Gościa z filmu zostawiła kobieta i on wtedy poczuł, że zrobi wszystko by do niego wróciła. Czyli poczuł, że ją stać go na kogoś lepszego, bo ona ma wysokie SMV (chociaż po paru miesiącach wróciła do niego :D). Znowu wychodzi na to, że "olewanie" drugiej strony jest opłacalne (odwrotnie niż nam radzą - pokazuj jak Ci zależy).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jak wyglądamy i jak się czujemy jest oczywiste, że wpływa na naszą podświadomość. Wysyła jej sygnały. Więc jak facet się zapuści, zdziadzieje i do tego ma jeszcze jakieś kłopoty np materialne to jakie będą jego emocje? Podświadomie sam się będzie kodował - jestem dziadem. Dlatego tak ważne jest to aby właśnie w takich chwilach o siebie dbać ponadprzeciętnie.

 

Ponadprzeciętnie, nawet na wysokim poziomie. Dużo ćwiczyć i trzymać dietę co wysyła sygnał dla Naszej podświadomości, że potrafimy być silni i zdyscyplinowani również po prostu pozwala wyładować emocje. Druga ważna sprawa to ubiór, ciuchy, kosmetyki, buty, itp. Trzeba to również mieć. Kiedy zarabiasz nie żałuj sobie i w granicach rozsądku kupuj dobre ciuchy, kosmetyki. Będziesz przeżywał "załamke" będziesz je miał w szafie i będziesz je nosił. W dobrych rzeczach, kiedy zadbasz o siebie, czując ładny zapach idąc ulicą ubrany w porządne ciuchy jaki sygnał wyślesz do swojej podświadomości? No właśnie.... zupełnie inny jak będziesz szedł zapuszczony, w jakiś łachach, nie dbający o siebie.

 

Nasza podświadomość potrzebuje siły i energii aby walczyć i działać zwłaszcza jak mamy jakieś kłopoty to trzeba jej to dostarczyć.

 

Kolejna sprawa to nie siedź w domu, każdego dnia wyjdź na miasto, do ludzi. Odetnij się od tych narzekających i widzących wszystko w czarnych barwach, znajdź ciszę i spokój aby wszystko przemyśleć i analizować. Ja spotykałem się z kumplami, którym dobrze szło w interesach. Znaliśmy się wcześniej i mieliśmy kontakt. Ja bez hajsu a oni dziennie zarabiali spory sos. Mnie to dopingowało, patrzysz i widzisz, ze się da i działa to dopingująco ale to dla ludzi, którzy nie mają "bólu dupy". Tych z bólem dupy to by tylko dobiło całkiem. Akurat ja miałem to szczęście, że nigdy nie byłem ani nie jestem zazdrosny ani zawistny. Ale to już zupełna inna historia....

 

 

 

Edytowane przez SennaRot
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

@Normalny

Takie pogłaskanie po główce by mi nic nie dało ;) uważam, że najlepsze efekty osiąga się przez krytykę. I w tym przypadku również miałam rację, bo kilka osób zwróciło mi uwagę na rzeczy, o których bym w życiu nie powiedziała, że mogą szkodzić mojemu małżeństwu.

 

@p47thunderbolt

To dla mnie brzmi identycznie jak : "No tak, zgwałciłem tę kobietę, ale to ona mnie skusiła, bo miała tak krótką spódnicę" :) Idiotyzm, ale w sumie sam fakt, że przyznała Ci się do tego na pierwszej randce nie świadczy o jej inteligencji.

 

@Arrinera

To nie dla nas :D oboje lubimy bardzo dbać o wygląd i cenimy sobie to, że stać nas na wszystko, czego potrzebujemy.

 

 

Minął prawie miesiąc, więc postanowiłam się odezwać ;)

Wiadomo, to za krótki okres czasu by stwierdzić pewnie czy nasze działania przyniosły skutek, ale póki co jesteśmy bardzo zadowoleni ;) W sumie to teraz jak przeczytałam te posty to chciało mi się śmiać, jak przedstawiłam nasz związek - jednak u kobiet jest tak, że nastrój bardzo zmienia perspektywę :D Nie wiem jak mogłam chcieć zakończyć tak fajną relację którą mamy przez błędy z przeszłości. 

Los też mi sprzyja, bo znajomość męża z tym toksycznym kolegą skończyła się definitywnie i to z winy tego kolegi - odwalił mężowi taki numer, że aż szkoda gadać, ale przynajmniej zobaczyliśmy z kim mamy do czynienia.

Domu nie sprzedajemy - jak powiedzieliśmy o naszym zamiarze rodzicom to myślałam, że trzeba będzie dzwonić po karetkę. Później sami przyznaliśmy im rację, bo przecież nawet nie mielibyśmy się gdzie zatrzymywać w razie odwiedzin u rodziny, czy wakacji (a z rodziną jesteśmy mocno związani). Innego mieszkania czy domu nie planujemy kupować, więc nie potrzebujemy dużych pieniędzy, a będziemy mieć swoją przystań.

Mąż zwerbował teścia do przejęcia części obowiązków swojej działalności, część robi zdalnie, więc jakby chciał wrócić do będzie miał do czego. Mi też udało się wynegocjować fantastyczną umowę i za jakieś pół roku, no może za rok będę mogła większość pracy wykonywać z domu, a przyjeżdżać tylko na kilka dni w miesiącu.

Póki co czujemy się jak na wakacjach, bo dużo się zmieniło, ale mam nadzieję, że jak się ustabilizuje to nadal będzie podobnie.

 

Jeszcze słówko o terapii. Na potwierdzenie waszych teorii psycholog powiedział, że jestem jedną z nielicznych kobiet, która na pytanie: "A co Pani robiła źle w tym związku?" nie odpowiedziała: "Jak to ja? Ja wszystko robiłam dobrze. To on wszystko psuł." Generalnie po drugim spotkaniu powiedział, że póki co nie musimy przychodzić, bo on nam nie jest potrzebny, bo potrafimy ze sobą rozmawiać, co nas jeszcze bardziej utwierdziło w przekonaniu, że pasujemy do siebie.

Ze swojej strony mogę polecić jak najbardziej przejście się na taką rozmowę, bo warto usłyszeć opinię osoby "z boku".

 

Jeszcze raz bardzo dziękuję, zwłaszcza za te bardziej konstruktywne komentarze :)

Pozdrawiam, i jeśli coś się będzie zmieniało to na pewno się odezwę.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.