Skocz do zawartości

Samiec Beta w natarciu - czyli zakochany i romantyczny idiota


Rekomendowane odpowiedzi

Z tego co tu czytam, to jestem idiotą w lśniącej zbroi, tylko że zamiast miecza mam rewolwer remington texas, wihajster się zmienił, ale mózg niestety nie. 
Otóż moja historia jest raczej dziwna, pokrętna jak łoniaki na niegolonym dłucie. 

 

W tym roku będę miał 28 lat i nie mam żadnego doświadczenia związkowego (nigdy w żadnym nie byłem, co dla ludzi jest dziwne, ale to chyba wyjaśni się w dalszej części). 

Przez brak pewności siebie jeśli chodzi o kontakty z ludźmi, zwłaszcza z kobietami, to jakoś nigdy nie potrafiłem, stworzyć relacji, no niby jasne jakoś tam naprawiłem tę pewność siebie, zacząłem pracę nad sobą i wiele tu się zmieniło, ale tak żeby zbajerować, uwodzić laskę, to zapomnijcie jestem po prostu zielony, a żeby na żywo to ooooo.... tym bardziej nici. 

Odnoszę sukcesy na polu naukowym jako doktorant pewnej uczelni, studia podyplomowe, inżynierskie, biznesowo też dobrze, chociaż zaliczyłem wtopę z kredytowaniem swojej działalności (jeszcze kilka lat będę to spłacał, no ale im szybciej tym lepiej, więc dla siebie mało co zostawiam), no i powróciłem, na łono rodzinnego biznesu, który mały nie jest - poniekąd wciąż jesteśmy monopolistami na rynku lokalnym (czyli do naszej głównej DG, podpiąłem siebie i dwie usługi w jednej firmie), a jak facetowi dobrze to zaczyna szukać kobiety i tutaj dochodzi do momentu, w którym: "ja nie wiem, z czym to się je, ani co i jak", założyłem konto na sympatii w listopadzie w 2015 i tak powoli zdobywałem szlify w rozmawianiu z kobietami, owszem były lepsze i gorsze rozmowy, i tak pomalutku zacząłem umawiać się na 1 spotkania z dziewczynami, pierwsze odbyło się w kwietniu 2016 roku i od tej pory jakoś nigdy nie umiałem doprowadzić do drugiego :(

 

No, były też obiecujące spotkania, gdzie serio one zainteresowane dalszą znajomością i ja też, a potem nagle z ich strony wygaszanie znajomości, odpisywanie co raz rzadziej i rzadziej...

Aż w końcu poznałem jedną w marcu tego roku, ale normalnie kobieta anioł/demon, bo inteligenta z dowcipem, i pisaliśmy długie listy mailowe na różne tematy czasem po kilka stron a4, a mnie takie coś no zniewala, epistolografia i ogólnie jak kobieta jest na znacznym poziomie intelektualnym, nie wiem, co to było, ale rozsądkiem tego bym nie nazwał, miała w sobie magię. Pisała też z przekąsem, że to facet w "zamian za możliwość spłodzenia i przekazania swoich genów, musi zapewnić pewne zasoby przeważnie materialne" - no taki humor, a w pewnym momencie napisała mi, że nie jest przekonana, co do spotkania bo kogoś poznała, no ja myślę sobie, no to "namaste" ci życzę i koniec, jak nie to nie. 

 

Dwa tygodnie później w maju odezwałem się ponownie, bo mnie coś do niej ciągnęło, no i trochę maili krótkich wymieniliśmy, i umówiliśmy się na spotkanie, niby bez kontekstów związkowych, no ale jednak trochę były, tylko, że ja w randkowaniu i dogryzaniu nieobyty, co innego na żywo, a co inne jest pisaniem, gdzie można nad każdym słowem się zastanowić. Padła kwestia, że może sobie poszuka jakiegoś gościa, bogatego zdesperowanego, z którym będzie miała do odpieprzenia 10 minut wieczorem razem z grą wstępną, a ja lekko zdumiony - ki chuj? Gdzie miłość, a gdzie namiętność? Przecież nikt by takiego związku nie wytrzymał, góra rok, dwa 5 lat, a kobiece serce pragnie być zdobywane prawda? (sama była dość majętna, bo nauczycielka, dorabiała po godzinach i własna lecznica weterynaryjna - więc kasy potencjalnie 2x wiecej ode mnie, a ja osobiście, nie mam problemu z tym, że kobieta zarabia więcej ode mnie, bo póki spłacam kredyty, rodzinnego majątku jeszcze nie przejąłem, bo dopiero nastąpi za 4-6 lat, gdzie zarobi zostaną zwielokrotnione to o kiego diabła miało to być dla mnie problemem? Przecież należy rozmawiać jak są problemy prawda?)

 

No i na tym spotkaniu poczułem, że pragnę coś więcej, bo poczułem radość w sercu, która rozświetlała moje mroki, tak jakbym się zakochał, ale tak już na poważniej, co z tego, że z innymi szło żartować, pośmiać się, ale jak nie było magii, to co mi po takim związku? (przypominam, że w żadnym nie byłem, więc nie wiem jak to jest). Na koniec powiedziała, że jest na nie, bo jest zainteresowana kimś innym bardziej. No cóż nie to nie i kij, ale nie dawało mi to spokoju... Jak zwykle ;)

 

No i zdałem sobie sprawę po kilku tygodniach od spotkania, jakie błędy popełniałem w moich dotychczasowych relacjach z kobietonami, i naskrobałem jej długi list, w którym ją przepraszałem za to, że mogłem ją skrzywdzić, bo tak naprawdę, chciałem uciekać od odpowiedzialności za drugą osobę, obawiałem się zaangażowania w związek, że to sprowadzi mnie do stanu niewolnictwa, i będę mógł zapomnieć o wolności i indywidualizmie, że chciałem starszą od siebie kobietę, bo wygodniej byłoby mi stać się największym pantoflem tego świata, wybierałem drogę na skróty zamiast pracować nad związkiem, nie chciałem podejmować się trudu, no i uważałem, że jak starsza to mniej wybredna, bo zegar tyka, ale też będzie bardziej matkująca, i czuła dla mnie (no ta kobieta była dwa lata starsza ode mnie), i za to ją przeprosiłem, że mogłem ją tak bardzo skrzywdzić, bo czułaby się przeze mnie zawiedziona i nieszczęśliwa. 

Pisałem również, że chciałbym o nią walczyć, bo coś ciągle mnie do niej popycha, ale moje doświadczenie w tej materii (jak sama zauważyła) jest nijakie, więc raczej u niej szans nie mam, a zdałem sobie sprawę, że moim celem w życiu jest rodzina, bo tak naprawdę, to dzięki rodzinie udało mi się osiągnąć tyle w życiu i sam chciałbym założyć własną, bo wtedy będę czuł się wolny i niezależny, oraz pragnę w pełni zaangażować się w kobietę, oddać jej swe serce... (nawiasem mówiąc też muszę się przyznać, że podobała mi się będąc taką trochę władczą kobietą ;)) - czyli super samiec beta, jak czytam te forum :(

 

Z innej strony jak patrzę na siebie, to boję się, że dorwie mnie jakaś, co wykorzysta moją ufną wiarę w romantyczną miłość, połączenie dusz (w takiej o to miłości chciałbym się odnaleźć) i tak naprawdę będę jej ofiarą a ona mną zmanipuluje...
Pocieszam się faktem, że skoro jestem olewany to dopiero po 30 (przejęciu rodzinnego majątku, jak rodziciele pójdą na emerytury) to będę miał wianuszek pseudoadoratorek, a miłość we mnie obumrze na dobre. 

Tak też zacząłem się zastanawiać, czy prawdziwa miłość istnieje, a zakochanie się jest szczere? Czy to tylko zwykła szydera naszej paskudnej genetyki i nie ma nic więcej, jak tylko przekazać geny i mieć drugą stronę w dupie? Czy ktoś jest tutaj w takim szczerym związku, bez żadnych haczyków i zobowiązań (no taka uczciwa miłość)?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak: bije od Ciebie straszne białorycerstwo. Mam wrażenie, że idealizujesz kobietę na samym początku co jest zgubne. Umawiasz się z dziewczyną oraz wymieniacie konwersacje (długie na całe a4!!!!) co też działa na Twoją niekorzyść(im więcej pisania w internecie, a mniej spotkań na żywo, tym gorzej - na przyszłość staraj się minimalizować pisanie, a wymagać jedynie spotkań realnych. Kobieta się nudzi po czymś takim i od razu Cię szufladkuje do orbitera). Kobieta napisała Ci, że kogoś poznała, a Ty napisałeś do niej później jak typowa faja(bez obrazy) o spotkanie niby "bez związkowe". I ja sie pytam po co? I jeszcze jak mogłeś ja przepraszać, że mogłeś ją skrzywdzić? WTF?! Bije od Ciebie jasne światło pewnego rycerza, który oczekuje pięknej miłości, lecz musisz się nauczyć, że czegoś takiego nie ma. Są jedynie kompromisy, zauroczenia, przywiązania itp. Jesteś romantykiem, a w tych czasach się to nie sprawdza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze? Jakoś jestem wysoce moralnym człowiekiem i wolałem mieć sprawy wyjaśnione a poniekąd dla mnie to okazało się raczej listem uwalniającym, ale tak widzę, że mam w sobie coś z rycerza nie białe światło, a zakuty łeb, co z tego, że finansowo sobie jestem jak pączek w maśle, ale z drugiej strony to hmm laska raczej była z tych, które wracają do takich jak ja, bo np. nie znajdzie kogoś na czas, a latka lecą...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przepraszaj Kobiety chyba ze jej wybileś jedynke łokciem przeciagając się na krzesle. Pokazałeś uległość one tego nie cierpią. Może cię weznie ale tylko dla Twoich zasobów jak masz ich duzo albo mozesz miec duzo, a na boku bedzie sobie odrabiać braki. 

Tez tak miałem, że chciałem mieć silna kobietę, która by za mnie zycie przeżyła, pokierowała i chciałem poświecić swoje życie zeby uszczęśliwić kobietę. Jakim ja byłem głupcem. Masz jedno zycie nie oddaj go nikomu.!

Napisałeś ze chciałeś o nia walczyć? a w jej oczach cipka jesteś to jak cipka ma o nią walaczyc ?

Rodzina da ci szczęście.. 

Dobra koleżko musisz wziąć sie za lekture forum i ksiazek szefa.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, czytając fora i wypowiedzi ludzi, to wiem, żem ciapa i dziewicza piczka, ale na naukę nigdy za późno, tak jak to, że poszedłem na psychoterapię z kontroli gniewu.

A czemu uważasz, że rodzina nie da szczęścia? Dla mnie to w zasadzie najwyższa wartość, bo dzięki niej mam to, co mam i chcę się zajmować zagadnieniami rodzinnych przedsiębiorstw

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Camilovesky napisał:

No cóż, czytając fora i wypowiedzi ludzi, to wiem, żem ciapa i dziewicza piczka, ale na naukę nigdy za późno, tak jak to, że poszedłem na psychoterapię z kontroli gniewu.

A czemu uważasz, że rodzina nie da szczęścia? Dla mnie to w zasadzie najwyższa wartość, bo dzięki niej mam to, co mam i chcę się zajmować zagadnieniami rodzinnych przedsiębiorstw

Po pierwsze szczęście to nawyk, który sam w sobie generujesz. Wychodzi od wewnątrz nigdy od zewnątrz.  Zadowolenie z siebie, kochanie z siebie, akceptowanie siebie. 

Po drugie po twoim wpisie, widzie osobę nie pewna nie za bardzo szczęśliwa, chcąca uszczęśliwić sie poprzez zakładanie rodziny. To jak miec kompleksy małego penisa i kupic sobie BMW 7 6.0. Kompleks nadal jest, a doszła droga zabawka która generuje koszty. Zadowolenie na początku jak z wszystkiego, potem to opada. Pół biedy jak nic się nie psuje, a co jak zacznie ?  Oczywiście rodzina a samochód to dwie rożne rzeczy ale mechanizm zadowolenia jest taki sam z posiadania. 

Masz 28 lat od pyty przed Tobą dziewczyn,przygód. Zakładajac teraz rodzine odbierasz sobie tego mozliwość.

Popracuj nad sobą. Samoocena musi byc wysoka. Wtedy bierz się za rodzinę. Masz duzo do nadrobienia w dziecinie wiedzy o emocjach,psychice. Bez tego nie brnąłbym w rodzinę. To jak isć maturę a mięć przerobione tylko gimnazjum. Coś tam wiesz, ale za mało by zdać. 

Oczywiscie moj wpis nie bierz jak wyroczni, bo kim ja jestem dla Ciebie. Mimo wszystko poczytaj forum i ksiazki. Na to masz jescze czas. 

Edytowane przez Strozol
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Camilovesky napisał:

A czemu uważasz, że rodzina nie da szczęścia?

Z mojego doświadczenia żona może da w pierwszych latach ale jedynie gdy to dobrze rozegrasz.

Jako że jesteś z zamożnej rodziny jest duża szansa, że "omota Cię hiena" i skubnie na alimenty na siebie i dzieci. Hiena to ta co pisała o 10min seksie.

 

Gdyby jednak było ok to potem będą cieszyć dzieci, ich wychowanie, wprowadzanie w dorosłe życie, przekazywanie wiedzy.

 

Żona zazwyczaj się zapuści, szczególnie po dzieciach, emocje jej opadną. zestarzeje dużo szybciej niż Ty(dlatego lepiej brać dużo młodszą)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Camilovesky napisał:

Z innej strony jak patrzę na siebie, to boję się, że dorwie mnie jakaś, co wykorzysta moją ufną wiarę w romantyczną miłość, połączenie dusz (w takiej o to miłości chciałbym się odnaleźć) i tak naprawdę będę jej ofiarą a ona mną zmanipuluje...

 

Jesteś jasnowidzem, czy co? Przecież ty już wiesz co się wydarzy. Nie przeraża cię to? Czytałeś forum? To powinieneś wiedzieć, że ta wizja się ziści .

Jeśli wolisz kobiety silniejsze o siebie, starsze, pogódź się z miejscem pantofla, czyli pod łóżkiem swojej Pani, która będzie w nim zabawiać się z twoim najlepszym kolegą (wcześniej czy później to nastąpi). A ty będziesz tylko do pilnowania dzieci, sprzątania i prania. Na tej drodze na pewno nie spotkasz romantycznej miłości (bo prawdopodobnie takowa nie istnieje, a jeśli już, to jest ulotna i krótkotrwała). Romantycznie i platonicznie to mężczyzna może kochać co najwyżej siebie.

Jesteś doktorantem. Podejdź do sprawy naukowo. Zacznij od płatnych spotkań z kobietami (www.eamore.com). Bez choćby pewnej wprawy, a co za tym idzie pewności siebie, w sprawach seksu (z kobietami), raczej nie popchniesz sprawy do przodu.

Spotykaj się z ludźmi (hobby które wiąże się ze spotkaniami innych osobników, sport, wolontariat., pielgrzymki ...). Lepiej późno niż wcale.

Nigdy nie daj poznać, że masz kasę. Nie sknerz, ale i nie rozrzucaj lekką ręką. Chcesz zaszaleć, szalej wydawaj na maksa, ale nie wiąż jakiejkolwiek przyszłości z ludźmi, których poznasz podczas takiej imprezy. Po jakimś czasie zauważysz, że oczekują coraz więcej, a jak nie dostają, odwracają się na pięcie i odchodzą.

Chcesz, żeby kobiety zaczęły widzieć w tobie mężczyznę? Musisz być wyrazisty, stanowczy, przekonujący ect., we wszystkim co robisz.

Rodzina. Tak fajna, ale jeśli ty nią kierujesz (kobieta będzie cię "kochać" tylko jeśli będzie wiedzieć, że stoisz na czele tej rodziny, one tego oczekują), gdy robisz to umiejętnie i wiesz gdzie zmierzasz. Romantyzm w tym układzie jest wtedy, gdy dajesz prezent swojej kobiecie bez powodu, a gdy minutę potem ona coś odpierdolili, ostrą zjebę, ze stanowczym oczekiwaniem poprawy jej zachowania. Tak wygląda, w oczach kobiety, prawdziwy romantyk (moim zdaniem).

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie masz już u niej szans. Właśnie tym ostatnim listem, który jej wysłałeś podsumowałeś siebie i swoje doświadczenia w kwestiach relacji damsko-męskich.

 

Jej teksty o innych facetach mogły być równie dobrze zwykłymi testami, którymi chciała sobie sprawdzić jakim typem faceta jesteś.

 

Nie łudź się, że po przejęciu rodzinnego biznesu nagle pojawi się miłość. Fakt, nagle z każdej strony zacznie się zainteresowanie kobiet, ale tylko i wyłącznie w celach materialnych, a wiesz dlaczego ? Bo kobiety nie są zdolne do miłości...

 

Nie ma czegoś takiego jak miłość. Początkowo jest to tzw. haj hormonalny, kuszenie cipy, nie dostrzegasz w drugiej osobie żadnych wad, otaczasz ją aureolą doskonałości, a wszystko, co złe jest ukryte tak głęboko, że po prostu tego nie dostrzegasz. Ten stan trwa zwykle około 2 lat, a później jest zwykłe przywiązanie, bardzo często spowodowane kredytem hipotecznym, i wzajemne wkurwianie się, bo zaczynasz widzieć w partnerce cechy, z których wcześniej nie zdawałeś sobie sprawy.

 

Wiesz co ja bym zrobił na Twoim miejscu ? Przede wszystkim ogarnął swoje sprawy, i walczył z tym, co mi najbardziej w sobie przeszkadza. Skupił się na mądrym rozwijaniu biznesu, i zabezpieczył się finansowo na przyszłość, by w razie niespodziewanych wydarzeń losowych, nie błądzić jak dziecko we mgle. To są priorytety, dbanie o siebie i własne życie.

 

A miłość ? To czysta iluzja, którą jesteśmy karmieni przez media.

 

Naucz się pokochać samego siebie, a żadna kobieta do szczęścia nie będzie Ci potrzebna ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Camilovesky napisał:

No cóż, czytając fora i wypowiedzi ludzi, to wiem, żem ciapa i dziewicza piczka

 

Błąd.

Nie nazywaj się tak, po co dodatkowo ryć sobie głowę.

 

Wyjdź z założenia, że masz w tym zakresie spory obszar do nauki, wykorzenienia błędnych nawyków i nabycia nowych umiejętności - takich, które będą pozycjonowały Cię w o wiele lepszym świetle w oczach statystycznej kobiety.

Jakieś dwa lata i będziesz jak nowonarodzony. Tylko musisz się przyłożyć.

 

S.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jesteś ciapą czy piczką czy debilem. Każdy z nas przechodził przez etap bycia białym rycerzem. Nie ma co się dziwić, od małego byliśmy programowani wg tych durnych bajeczek o romantycznej miłości. Wszędzie te kłamliwe komedie romantyczne i historyjki. 

Do rzeczywistości to nie ma odniesienia :). 

Dlatego ja nieraz kumplom mówię, że jak chcą prawdziwej partnerki, to ona musi być partnerką nie tylko w łóżku, ale też partnerką życiową. Czyli taką co będzie wspólnie szła przez życie i wspólnie rozwiązywała problemy, rozwijała się z nami by polepszyć wspólny byt. 

Tak, wiem, że takich jest niewiele, ale są i takie są najlepsze do związku. 

A Ty @Camilovesky, spokojnie czytaj forum, poradniki na forum, książki szefa. Uwierz, że zyskasz na tym jak zmienisz podejście do tego typu spraw. 

Edytowane przez CalvinCandie
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Camilovesky napisał:

zdałem sobie sprawę, że moim celem w życiu jest rodzina, bo tak naprawdę, to dzięki rodzinie udało mi się osiągnąć tyle w życiu i sam chciałbym założyć własną, bo wtedy będę czuł się wolny i niezależny

Z czasem sam to myślenie zmienisz. To tak kolego nie działa. Rodzina nie da wolności i niezależności, prędzej uwiązanie i obowiązki, ale nigdy odwrotnie. 

Wolny i niezależny możesz być sam. ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznij od mozlonego pozbywania się z głowy, masy iluzji w relacjach z kobietami, które przez lata utrwaliły ci się na dobre.

To trudne zadanie ale z czasem unormujesz swoje poglądy, do tego popracuj nad własną samooceną. Z tego co piszesz, wynika, że sam sobie tą ocenę świadomie zaniżasz. Jeśli chcesz brylować w kontaktach nie tyle co z kobietami, ale ogólnie w kontaktach w społeczeństwie, to porządek w łepetynie i stabilna samoocena - to podstawa.

Na razie ogarnij kobiecy - gadzi - móżdżek, a będziesz wiedział już dlaczego one są takie jakie są i inaczej, niż ,,z buta" nie można ich traktować.

 

c02ec27d95f0c4bbd8eeec580ee23f45.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Ok, podsumowując wasze wypowiedzi oraz moje refleksje dotyczącego tego tematu jak i mojego żywota, będę odnosił się do każdej myśli, która mnie przykuła:

 

1. " Po pierwsze szczęście to nawyk, który sam w sobie generujesz. Wychodzi od wewnątrz nigdy od zewnątrz.  Zadowolenie z siebie, kochanie z siebie, akceptowanie siebie. Po drugie po twoim wpisie, widzie osobę nie pewna nie za bardzo szczęśliwa, chcąca uszczęśliwić sie poprzez zakładanie rodziny."

 

Wiem, że nie można warunkować szczęścia w zależności od jakiegoś faktora, bo jeżeli czynnika stymulującego zabraknie, to szczęście będzie skończone? Z rodziną miałem podejście takie, żeby to było zwieńczeniem, celem życia mężczyzny, bo czyż nie po to żyjemy, by zakładać w domyśle rodziny? ;)

 

2. " Masz 28 lat od pyty przed Tobą dziewczyn,przygód. Zakładajac teraz rodzine odbierasz sobie tego mozliwość." Starałbym się unikać przygód i związanych z tym konsekwencji w postaci wpadki z jakąś dziunią, która by mnie potem wnerwiała. Jak już wcześniej się przyznałem, jest z dość zamożnej rodziny, tylko kwestia taka, co już kilka artów naukowych n/t firm rodzinnych napisałem - my jesteśmy nastawieni na stabilność i trwanie aniżeli agresywny przechwytywanie nisz rynkowych, ale ad rem nie jestem zwolennikiem przygód, bo jakby nie patrzeć robię się co raz bardziej rozpoznawalny, więc jakoś o opinię muszę dbać i kreować markę osobistą. ;)

 

3. " Jako że jesteś z zamożnej rodziny jest duża szansa, że "omota Cię hiena" i skubnie na alimenty na siebie i dzieci. Hiena to ta co pisała o 10min seksie. " na chwilę obecną jak niektóre na mnie patrzyły, to jestem gołodupcem mieszkającym z rodzicami jeszcze (nie mam zamiaru się wyprowadzać, czy kupować własnego kata, bo i po co jak dostanę? Na razie zbieramy na dwa mieszkania, gdzie rodzice wyprowadzą się do swojego woj. a ja zostanę i przejmę prowadzenie rodzinnego biznesu), z resztą moja pensja te 2k + co dorobię z działu reklamy i e-sklepów, to raczej potraktować można jak kieszonkowe, co nie znaczy, że jestem odrealniony od rzeczywistości, bo na razie spłacam zadłużenia na rozwijanie agencji reklamy, która mi nie pykła i się zbankruciłem...

 

Była jedna, która mnie w ciążę chciała wrobić. Ciekawy przypadek, gdzie rozpalało mnie pożądanie od środka, ale tak poznałem ją na gg, 6 roczników młodsza, gadka szmatka, wymiana nr telefonów i spotkanie 23 czerwca (Dzień Ojca) w 2015 roku, no ja to jak zwykle ja chodziłem jeans, skórzane buciki i koszula, a ona: leginsy... Ehh w tym się po domu chodzi, brak klasy, no ale ok, dużo czasu nie miałem więc na szybko się to odbyło, gdzie nie byłem po prostu burakiem, na koniec wychodząc z herbaciarni, to myslałem, a kij zaryzukuje, chlast w dupala, i ją przelizałem a ta nagle ochh, i z tekstem idziemy do hotelu, a koleżanka, że nie bo ma pewien problem ginekologiczny (ciąża!) i za tydzień chce, a że m coś we flakach grało, że lepiej zakończyć, no bo jak to tak związek od dupy strony zaczynać? I zakończyłem znajomość, a ona, że taki ze mnie świetny facet i pracowity (nie mówiłem o posiadanych biznesach, tylko mój prywatny nr był nrem głównym na wszystkich stronach, potem nazwisko i profil goldenline - więc jak go wpisała, to wysypała się lista stronek), same chwalenie mnie superlewatywami a czasem lubię jak mi ktoś połaskocze ego ;)) no i że jestem cały och ach i ech taaaaki męski, (tak naprawdę to mr. nice guy) i powiedziała, że nawet jak stracę majątek to i tak zostanie by mnie "pocieszać" szlaufieniem, a znając życie by spierdoliła jak najszybciej do innego. Ale ok temat skończony z nią. I tak podpity lekko na sylwestra u brata, sprawdzam fb okazało się, że tydzień później 2 lipca już była w związku (konto otwarte i można było podglądać jak się da), a fotka z sylwestra z bębnem :D akurat związek z tym samym gościem, z którym zerwała, zapytana czego oczekuje od faceta: "aby mnie nie bił" czyli klasyk lubiący dostać wpierdola porządnego od bad boya....

 

4. " Jesteś jasnowidzem, czy co? Przecież ty już wiesz co się wydarzy. Nie przeraża cię to? Czytałeś forum? To powinieneś wiedzieć, że ta wizja się ziści ." niestety jest to wizja, której się boję, a rok za rokiem, jest dla mnie co raz bardziej realna niestety...

 

5. "Spotykaj się z ludźmi (hobby które wiąże się ze spotkaniami innych osobników, sport, wolontariat., pielgrzymki ...). Lepiej późno niż wcale.

Nigdy nie daj poznać, że masz kasę. Nie sknerz, ale i nie rozrzucaj lekką ręką. Chcesz zaszaleć, szalej wydawaj na maksa, ale nie wiąż jakiejkolwiek przyszłości z ludźmi, których poznasz podczas takiej imprezy. Po jakimś czasie zauważysz, że oczekują coraz więcej, a jak nie dostają, odwracają się na pięcie i odchodzą." akurat paru znajomków musiałem wykreślić, bo to zwykłe cebulandie - gdyby nie Twoi starszy to chuja byś osiągnął, albo jakbys nie miał rodzinnej firmy, to byś nigdzie nie pracował, więc na chuj mi ludzie, którzy mnie nie rozwijają? A hobby mam bo biegam po lesie z remingtonem Texasem :) Nie rozrzucam kasy, bo tylko idiota nie ma szacunku do pieniędzy, raczej jestem oszczędnicki, a dla innych sknera, bo skoro nie potrafią sobie odmówić żarcia na mieście, by na koniec roku strzelić sobie mega sylwester? Typowe neysayerstwo...

 

6. " Jesteś doktorantem. Podejdź do sprawy naukowo. " właśnie to następuje, gdyż kończyłem podyplomówkę z psychologii motywacyjnej by się bardziej rozwijać, bo jeśli chodziło o inteligencję emocjonalną, to byłem dość chujowy, ale to jak każdy facet, w porównaniu do kobiet.

 

7. "Nie masz już u niej szans. Właśnie tym ostatnim listem, który jej wysłałeś podsumowałeś siebie i swoje doświadczenia w kwestiach relacji damsko-męskich. Jej teksty o innych facetach mogły być równie dobrze zwykłymi testami, którymi chciała sobie sprawdzić jakim typem faceta jesteś."

 

Popatrzcie na to z innej strony: przegrałem w jej oczach, ale tak ogólnie to wygrałem! Bo? Hiena szukająca łatwej kasy u mnie tego nie znajdzie, gdyż jestem zatwardziałym intercyzownikiem, i nie ma chuja abym tego nie podpisał. Nie działa to tak jak w amerykanskich filmach, że całkowita rozdzielność, to jest jedynie zabezpieczenie na wypadek długów, a alimenty na dzieci, czy łożenie kasy na wspólne utrzymanie domu musi być... Ale jak to się tlumaczy tym idiotkom, to czasem chęci opadają, po wtóre już raz zbankrutowałem i nie chciałbym tego dla swoich dzieci, więc dla mnie logiczne jest by porobić jakieś zabezpieczenia - no chyba uczciwe nie? No nie do końca...

Z resztą sprawdziła jaki jestem i szczerze jak patrzę na to jak mnie olewały to jednak na dobre mi to wyszło, bo powiedzcie, że nie ;)

 

8. "Wiesz co ja bym zrobił na Twoim miejscu ? Przede wszystkim ogarnął swoje sprawy, i walczył z tym, co mi najbardziej w sobie przeszkadza. Skupił się na mądrym rozwijaniu biznesu, i zabezpieczył się finansowo na przyszłość, by w razie niespodziewanych wydarzeń losowych, nie błądzić jak dziecko we mgle. To są priorytety, dbanie o siebie i własne życie. "

 

Moje priorytety, które ustaliłem już w zeszłym roku, tylko, że są to plany rozciągnięte na parę lat wprzód:

A. Spłata kredytów, teraz dokonuję nadpłat, bo biorąc pod uwagę działania różnych podmiotów finansowych, i np. wzrost stóp procentowych - rata kredytu może mi drastycznie wzrosnąć. Więc każda laska po jakimś czasie jest informowana o tym moim priorytecie, więc byłbym idiotą jakbym to spłacił, hajtnął się i od razu brał kolejny na np. budowę domu czy zakup mieszkania, chcę odpocząć i pożyć bez pętli na szyi! Albo hajtać się i wchodzić w małżeństwo z długiem na plecach, no serio niektóre idiotki tak myślały, że tak zrobię, a potem reszta płacy by poszła na utrzymanie domu a dla mnie samego zero by było...

B. Obrona doktoratu - tutaj też koszty około 14k, więc serio co miesiąc idzie sporo oszczędności na ten cel. Robię to po by być ekspertem w swojej dziedzinie i budować markę osobistą oraz chciałbym się zająć nauczaniem na emeryturze, kiedy przekażę przedsiębiorstwo rodzinne swoim dzieciom - takie zajęcie na starość.

C. Budowanie funduszu bezpieczeństwa - docelowo chciałem mieć dwuletnie zarobki kwoty netto, ale wiadomo, że to w późniejszym terminie, póki, co im większe na dany moment tym lepiej dla mnie, bo kwestia taka: rodzice mają wspólnotę majątkową, ale jeśli np. Tatko umrze, to zanim się to na nowo uruchomi, zanim sprawy w urzędach się załatwi, za coś trza będzie żyć, lub mieć na rozruch na "lewo".

Mam preperystyczne podejście, więc zawsze wolę być jakoś "zabezpieczony".

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 21.06.2017 o 00:31, Camilovesky napisał:

Tak też zacząłem się zastanawiać, czy prawdziwa miłość istnieje,

Pocieszę Cię, istnieje. Jest nią miłość matki do dziecka. No i do zasobów.

 

Dnia 21.06.2017 o 00:31, Camilovesky napisał:

a zakochanie się jest szczere?

A nieszczere jest odczuwanie po zażyciu np. hery?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Camilovesky nie przejmuj sie przyjacielu, ja kiedys zadupcalem zeby odprowadzic ksiezniczke, ktora strzelila fochem i uronila (kurwy umieja plakac na zawolanie!) kilka lez, przez cale miasto a pozniej z buta wracalem i autobusami, bez baterii, bez kurtki, bez pieniedzy... 5h kurwa. A to wszystko za przytulenie i uscisniecie reki pod domem. Bywalo gorzej niz u ciebie :D

Sluchaj, jesli w rodzinie upatrujesz szczescie to do niego daz. Nie sluchaj innych, jednak musisz nauczyc sie pewnych zasad rzadzacych zyciem. I od tego jest to forum. Wszystko po to, zebys pozniej nie zostal na lodzie, gdy jakas kurwa zabierze ci cale szczescie (dzieci), do ktorego tak dazyles. Jest tu wiele takich historii, sam mam kolege, ktory nie moze wygrac w sadzie z laska, ktora ma stwierdzona chorobe psychiczna, bije dzieci i zdradzila go jak jeszcze byli malzenstwem. Ogarniasz?

Ja sam mam wielu kolegow, ktorzy mowia, ze bycie ojcem to najlepsze co ich spotkalo do tej pory. I ja w to wierze. Oczywiscie nie trzeba w ogole zrezygnowac ze swoich pasji bedac ojcem. Jeden uczy dziecko juz od mlodosci gotowac, inny zabiera go na morze, jeszcze inny kupuje maly motorek i uczy jezdzic. Mozna realizowac siebie i zarazac dzieciaka pasja.

To, ze jestes osoba moralnie postepujaca ma sie nijak do tego co zrobiles. Przeprosiles laske, ze ona ci dala kosza? No kurwa :D Mozna postepowac niemoralnie a byc bialym rycerzem. Mozna byc bardzo moralnym i postepowac z kobietami jak chujek. Wg mnie to dwie rozne rzeczy. Wazne, zeby rozroznic te dwie rzeczy. U nas moralnosc znaczy co innego niz u kobiet. A to dlatego, ze one lubia naginac rzeczywistosc pod siebie. Wrobienie cie w ciaze jest moralne? No skurwysynsko niemoralne, ale ona sobie to usprawiedliwi i ona w dupie bedzie miec moralnosc. Malo tego - wmowi ci, zes bohater bo przyjales jak swoje. Czasami wydaje mi sie, ze kobiety nie maja sumienia jako takiego.

Co do twojego pisania listow, przepraszania i tego co ona ci napisala, dlaczego nie chce wejsc z toba w zwiazek. Nastepnym razem nie stoj za dlugo w oknie :)

comment_wQzAMzwXtioFVq1He2sW2tRUF9s8L77m

Edytowane przez Tomko
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomko ale ja już pisałem wcześniej, że mimo pozornie uczynienia z siebie przegrańcem, to i tak wygrałem i miałem szczęście! Nawet jeśli laska dorównuje lub przewyższa mnie intelektualnie (jakoś nigdy nie miałem z tym problemu w życiu, bo serio są kobiety i znam takie, które np. z chemii są lepsze, czy jakiejś innej dziedziny, czy nawet moich własnych - bo uważam, że też taka osoba wiele może mnie nauczyć) to i tak może okazać się wyrachowana jak diabli!

 

I tym właśnie paradoksem, gdzie pokazałem się jako ktoś słaby, przegryw uczuciowy, to tak naprawdę siebie ochroniłem. Niby te koleżanki, które mnie olały wstąpiły w związki małżeńskie, ale czy za fasadą ładnych fotek na fejsie, nie ma jakiegoś dramatu w czterech ścianach? Jako, że byłem początkującym coachem i kazano nam na podyplomówce zrobić jakieś godzinki z ludźmi, aby popraktykować, to miałem kolegę akurat i jego żonę, po prostu teoria spójności, zgodność oczekiwań działała świetnie! Dążyli do podobnych celów, myśleli w większości spraw podobnie (tylko nie mówiłem im, co każde z osobna myśli - wiadomo uczciwość musi być). Tylko, czemu mam dziwne przeświadczenie, że moja weti może powrócić? W sumie może być to całkiem realne, nie chodzi o to, że mam nadzieję na jej powrót, że doceni moją szczerość, czy to, że nie boję się przyznawać do swoich słabości. Tylko wtedy szczerze to nie wiem jakbym zareagował, bo tak laska ma swoją pozycję społeczną - dość dobrze ugruntowaną (nauczycielka + własna lecznica), moja kasa jest mizerna, bo wiadomo co zrobiłem, ale wzrośnie po sukcesji, więc raczej byłbym jako przytulas w Beta-guy, a w tym czasie byłaby płodzona, przez jakiegoś buchaja :D A że jestem dość hardego charakteru jeśli chodzi o finanse osobiste - na dzień dobry intercyza i nie ma zmiłuj się, więc miałaby ciężko i nic by nie ugrała, nawet jeśli by mnie zmanipulowała, to utworzyłbym spółkę z o.o. i wtedy tak ja zostaję jej pracownikiem z pewną pensją, czyli dzierżę udziały i mam posadę, więc jak ją wścieklizna by dopadła, no to udziały zbywam na rzecz rodziców, czy brata, a moja pensja zostaje obniżona, do 1/8 etatu, więc nie zedrze ze mnie nic. Ewentualnie dom lub mieszkanie bym stracił, na taką stratę bym mógł sobie pozwolić, mimo iż bym pewnie zawał przeszedł, ale mają źródło dochodów i umiejętność akumulacji kapitału - podniósłbym się jak feniks z popiołów... Ponownie! A próba odbierania ewentualnych dzieci (moich genetycznych), to och by się przekonała, że z takiej Bety jak ja, wyszła by nie tylko alfa, ale i alef, czy inne pierwsze literki na sterydach.

 

Kolejną kwestią, bo wielokrotnie u mnie okazywała się prawda, że głupi (głupi, bo serio na kobietorach się nie znałem/znam tak dobrze), ma szczęście i unika pułapek, czy innych wtop z nimi związanymi! A potem jęczałem, czemu mnie olała, klnąłem na Boga i inne takie wredne rzeczy, teraz już tego nie robię aż tak często jak kiedyś - kolejny efekt pracy nad sobą i panowanie nad gniewem czy cierpliwość.

Moja świętej pamięci Babcia (przez duże B), była wspaniałą i kochającą kobietą o wielkim sercu, tyle dobroci i miłości, co z jej strony zaznałem to mało tego i aż tutaj wierzyć się nie chce w te rzeczy o tym, że to interes itp. No sorry guys... Powiedziała mi taką rzecz, którą nie rozumiałem jak miałem te 16-22 lata, nie pamiętam kiedy to było. Pierwszą reakcją był śmiech, a potem odruch zwrotny jak to można było powiedzieć: "Baby to są diabły wcielone" - a to była jej mądrość, którą teraz doceniam i wiedziała, co mówi, mimo, że podczas wojny zginęła jej Mama i była wtedy małą dziewczynką wychowywaną potem przez ojca.

 

W dziale "samodoskonalenie" chciałbym złożyć przysięgę dotyczącą tego jakiego związku poszukuję, kogo przede wszystkim oraz też takiego swoistego planu działania na te parę lat, bo owszem niektóre cele zostały wyżej opisane, ale zawsze można doprecyzować też inne, a wy drodzy użytkownicy pomożecie zweryfikować ich realność i zasadność. Pomożecie? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Camilovesky alez ja nie mowie, ze przegrales. Mowie tylko, zebys wyciagnal lekcje na nastepny raz. Nie bawil sie w jakis pisanie listow, co i tak pojda do kosza. Rozumiesz o co mi chodzi. Ty pisales listy jak Romeo a miedzyczasie tamten koles ja bolcowal. Tylko o to mi chodzilo :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest najlepsza terapia szokowa...
Kiedy Ty cały dzień myślisz o swojej miłości życiowej i już sobie wyobrażasz całe życie spędzone z nią a nawet po śmierci razem za ręke idziecie przez Raj :D wyobraź sobie, że inny facet ją bolcuje :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, p47thunderbolt napisał:

To jest najlepsza terapia szokowa...
Kiedy Ty cały dzień myślisz o swojej miłości życiowej i już sobie wyobrażasz całe życie spędzone z nią a nawet po śmierci razem za ręke idziecie przez Raj :D wyobraź sobie, że inny facet ją bolcuje :)

Idziesz na spacer z dziewczyną, a potem robi się... tak... intymniej... i chcesz ją pocałować, a w tym momencie wyobrażasz sobie, że w paszczu miała kilometry fiutów... i to tak jakbyś sam je miał!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Camilovesky po drugim myciu zebow juz nie ma sladu po innym fiucie. Gorzej jak wziela z polykiem na imprezie. To bedzie jej sie piwskiem i sperma odbijac i pasta do zebow nie pomoze. A cipka sie w kilka dni oczysci sama takze nie przejmuj sie. Glowa do gory! :D

Edytowane przez Tomko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.