Skocz do zawartości

Trochę o sobie.


Rekomendowane odpowiedzi

Zacznijmy od początku. Już jako dziecko bardzo chciałem być prawdziwym facetem. Oglądając wszelkiej maści filmy seriale, czytając czasopisma dla młodzieży i dla kobiet (podbierałem matce :D) wyrobiłem sobie jasny obraz jaki musi być prawdziwy facet. Więc najważniejsze cechy prawdziwego faceta to: dobry, czuły, wrażliwy, delikatny, musi nie bać się... płakać i być w stanie zrobić wszystko dla swojej kobiety. No więc bardzo sumiennie dążyłem do bycia ideałem. Tak bardzo mi się to udało, że jak raz zażartowałem przy kumpeli, że jestem gejem, to się uśmiechnęła i powiedziała "wiedziałam", a jak zacząłem tłumaczyć, że to był żart, to nie chciała mi uwierzyć. Ale pomimo tego, że byłem takim super idealnym facetem, a w dodatku wyglądałem nie najgorzej, to miałem zerowe powodzenie u kobiet.

 

Później pomimo swojego białorycerstwa względem kobiet zacząłem się robić coraz bardziej "niegrzeczny" więc pojawiło się też jakieś tam powodzenie. Po jakimś czasie poznałem zajebistą dziewczynę, byliśmy ze sobą kilka lat, było super. Zaszła w ciążę, wzięliśmy ślub, byłem szczęśliwy i zadowolony z życia. I tu nagle pojawiły się schodki. Żona nagle całkowicie zmieniła swój stosunek do mnie, zaczęła mówić, że jestem nieodpowiedzialny i takie tam. Nasunął mi się wniosek, że po prostu muszę znowu stać się grzeczny i być dobry dla żony, posłuszny itp. Logiczne, prawda?

 

Gówno prawda. Było tylko gorzej. Ja coraz bardziej grzeczny, ona coraz bardziej nie do zniesienia. Nie jestem w stanie dokładnie określić momentu, kiedy nastąpił przełom. Bardzo powoli zaczęły do mnie docierać informacje, zmieniające moje myślenie i otwierające oczy. Niewątpliwy wkład w to miała moja żona, która raz mi powiedziała, że nie chce żeby się tak zachowywał, że powinienem ją od czasu do czasu opierdolić, bo ona tego potrzebuje. Nie rozumiałem wtedy tego. To było wbrew mojej wyuczonej naturze. Ale w miarę jak zacząłem coraz więcej rozumieć i pracować nad sobą, zacząłem się zmieniać. No i jak można się domyślić, zachowanie żony też się zmieniło. Teraz jest zazwyczaj grzeczna. Czasami, bo raz w miesiącu ma kilka dni, że ciężko nad nią zapanować.

 

Od tego wszystkiego już trochę lat minęło i mam sporo rzeczy przepracowane, trochę przerobionej literatury więc wchodzę tu już ze sporym bagażem doświadczenia i wiedzy. Zarejestrowałem się na tym forum, bo ostatnio zdarzyło mi się stracić panowanie nad emocjami z powodu mojej kobiety więc jest jeszcze nad czym pracować. Z resztą zawsze jest, bo kto się nie rozwija ten się zwija.

 

Moje cele.

Choć stary nie jestem ale mam już trochę latek, uganianie się za panienkami mnie już nie rajcuje i mam trochę inne priorytety, cele i zamiłowania, ale resztę życia chcę przeżyć jako facet z jajami i pan w swoim domu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakie to jest dziwnie z kobietami, ja uważam ze krzyk i okazywanie negatywnych emocji jest oznaka słabości a nasze kochane kobietki to rajcuje i wydaje się męskie.. natomiast jak jesteś uczynny, opanowany miły i pomocny  to jesteś na najlepszej drodze do bycia rogaczem lub orbitrem. 
Fuck the logick ! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Strozol Bo krzyk i okazywanie emocji jest oznaką słabości. Można kogoś opierdolić bez krzyku. Właśnie mój problem polegał na tym, że za bardzo okazywałem emocje, a ona to wykorzystywała i zachowywała się jak ostatnia jędza, a ja zamiast ją opierdolić to jeszcze przepraszałem. Błazenada.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.