Skocz do zawartości

A ty się nie żenisz?


maniks

Rekomendowane odpowiedzi

Ślub w XXI wieku to głupota lub nieszczęsny brak wiedzy + indoktrynacja. Już nie mówiąc, że ślub z kobietą cywilizacji europejskiej to już totalny masochizm. Ja osobiście jestem przeciwnikiem małżeństw i nigdy nie wezmę ślubu ani nie założę rodziny, ale jak się tak zastanawiam, że gdyby nagle coś się zmieniło i chciałbym się ożenić, mieć dzieci itp to tylko z konserwatywną muzułmanką. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego się nie żenisz?

W zależności z kim rozmawiasz:

 

- Bo chcę być milionerem przed 30-tką/40-tką.

- Bo wolę bzykać tyle kobiet ile chcę, gdzie chcę i jakie chcę.

- Bo wszystkie ,,porządne" są już zajęte. :lol:

- Jeszcze się nie zakochałem. Po prostu tego nie czuję :lol:

- Byłbym żonaty, gdybym znalazł swoją "prawdziwą miłość". :wub:

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze po wczorajszym wieczorze kawalerskim dostrzegam że ludzie po tym jak się chajtną zaczynają po prostu dziwaczeć i nie mam na myśli tego że nie potrafią się bawić. Gadki typu, jak się ożenisz to pogadamy, zyje juz z twoją siostra x lat więc wiem na czym polega życie, jak się nie ożenisz to nie jesteś facet. Ogolnie wczoraj po alko zauważyłem kto jaki jest i okazuje się że sfrustrowani swoim życiem są ci co stanęli na ślubnym kobiercu. Nie dość że sami weszli w to bagno to jeszcze każdego wciągną bo jak to się mówi "będziesz miał lepiej ode mnie" Kawalerski prawie bójką się zakończył bo alko zaszumiało i poleciały chwile prawdy i szczerych wyznan

Edytowane przez marios27
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 24.06.2017 o 08:57, SpecimenSix napisał:

 

Ilekroć ktoś zapyta mnie kiedy się żenię, dlaczego nie biorę ślubu, dlaczego nie mam dziewczyny to zadaję im jedno proste i krótkie pytanie. Po co? Nigdy nie potrafią w pełni i z przekonaniem odpowiedzieć na to pytanie. :)

 Też tak zawsze robiłem, raz koleżanka w pracy starsza 33 czy 34 lata  "szczęśliwa mężatka" co to opowiadała mi jak się pruła za młodu a męża wzięła, bo się nikt lepszy nie nawinął i wiedziała, że będzie mogła wziąć go "pod kopyto" powiedziała mi "a co tak do końca życia będzie sobie konia walił, albo chodził na dziwki", hands down.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, SpecimenSix napisał:

@PewnySiebie jego żona jest po prostu mało atrakcyjna, a on dobrze zarabia i ma bardzo dobre, męskie wzorce. Jest wpatrzona w niego jak w obrazek. A co do manipulacji, nawet jak się daje, to przychodzi to z wielkim trudem, bo nieraz siedzi wkurzona (pracuje z nią), że nie chce zrobić po jej myśli. :D 

 

 

Ja kiedyś odpowiedziałem "po co" to uszłyszałem "bo tak trzeba" to odpowiedziałęm "może u Ciebie w twym smutnym zyciu" za co dostalem odpowiedz "czlowieku lecz sie, co kasa z Toba zrobila"... :D

 

Manipulacje damsko-meskie obserwuje na co dzien, moze to zabrzmi bardzo nie kulturalnie, bo to siostra, ale to jest wszedzie... jak znam wiedze na ten temat juz, wszystko dostrzegam, za co forum dziekuje... Siostra.... chodziła z 2-3 lata z pewnym osobnikiem, pod oltarz chciała zaprowadzic, a on ze nie, bo to bo tamto, nie i juz, wiec zostawila go i... wpadła z jego najlepszym kumplem, oczywiscie slub sie odbyl nie tak dawno temu itp itd... :lol::lol::lol: bo tak trzeba :lol: oczywiscie wczesniej zyla na poziomie 6-12 tys zl na miesiac w zaleznosci od obrotu, teraz podobnie, on natomiast 2,5 tys zl miesiecznie. Wydatki wzrosly, dziecko w drodze, remont mieszkania i zaczynaja sie zgrzyty, bo "nie ma pieniedzy i daje mu na kazde zakupy (spozywka)"... hahhahaha ale wczesniej to o tym nie myslala, aby tylko złapac jelenia i wziasc slub bo co powiedzia kolezanki....

 

Syf kiła i mogiła.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 24.06.2017 o 16:29, jaro670 napisał:

@Odlotowy taka stała niezmienna dominacja w związku jest chyba mozliwa tylko jeśli facet ma swoje, wspierające się nawzajem, współpracujące i często ze sobą przebywające  środowisko gdzie takie zasady jak nasze są normą wśród facetów a nie stulejarskim wybrykiem natury. :D Jak się nie ma wzorców od dzieciństwa a wszyscy dookoła łącznie z facetami pociskają białe farmazony to można być Arnoldem a ramy nie utrzymasz.

Dokładnie. Dlatego należy być wdzięcznym za to, że to forum istnieje. Jak tylko podświadomość za bardzo zacznie chłonąć te bajki o szczęśliwym małżeństwie to bardzo mądrym jest zrobić kontrterapie i przeczytać kilka tematów/felietonów.

 

Co ciekawe mój ojciec jak tylko przy jakiejś okazji typu święta zaczynają się takie tematy to zaczyna mnie wspierać i dawać rady typu "Nie żeń się przed 30 a jak już to na Twoich zasadach". Bardzo go za to szanuję. Mimo wszystko wierzę, że w pewnym momencie będzie to możliwe ale radę tatusia wziąłem sobie głęboko do serca.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, BigDaddy napisał:

 

Co ciekawe mój ojciec jak tylko przy jakiejś okazji typu święta zaczynają się takie tematy to zaczyna mnie wspierać i dawać rady typu "Nie żeń się przed 30 a jak już to na Twoich zasadach". Bardzo go za to szanuję. 

 

Również ostatnio miałem podobny epizod. Byłem u dalszej rodziny na weselu kuzyna i z tamtą rodziną często z wujkami sobie "dopierdalamy" właściwie ja jedynie odpieram ataki, bo nie lubię tracić energii na takie "zabawy" ale ustąpić nie mogę ambicjonalnie, ostatnio od ponad pół roku powodzi mi się finansowo b.dobrze, ale jestem sam, więc sądziłem, że docinki będą w kierunku tego jako, że dotychczas były w kierunku zawodu pracy i pieniędzy, ale przez ostatni rok porządnie pracowałem nad polepszeniem swojej pozycji zawodowej i się opłaciło wujowie wiedzą, że na tym gruncie szpili mi nie mogą wbić. Jakie było moje zdziwienie gdy zamiast usłyszeć coś w stylu "Ty za baby się bierz" albo "taki wygadany babe byś se znalazł", "nie masz co z pieniędzmi robić kobiete se znajdź" usłyszałem "dobrze, że Ci się powodzi teraz tylko jakąś babę sobie znajdź żeby Ci sprzątała i prała, nie martw się ja też jakoś późno się żeniłem miałem ponad 28 lat, ale to dlatego, że wpadłem, jak bym nie wpadł nie hajtałbym się pewnie też". Są takie momenty kiedy człowieka zamuruje, gdy na krótką chwilę drugi człowiek na mrugnięcie oka wychodzi z matrixa i przemawia ludzkim głosem. Dodam, że wujek ojciec wielodzietnej rodziny i wzorowy mąż z wieloma talentami i pasjami, ale zabiegany jak wół przez swoją babę, jak większość chłopów w Polsce.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja wam napiszę coś z drugiej strony barykady.

 

Ostatnio na samczym piciu jeden z młodszych kolegów pochwalił się że właśnie się oświadczył. Jaka była reakcja pozostałej, starszej i żonatej części towarzystwa? Ogólna beka i niekończący się rechot, podsumowany właśnie tym jednym nieśmiertelnym zwrotem: "i bardzo dobrze, czego masz mieć lepiej niż my!"

 

:-)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są dwie strony medalu. Z jednej strony zakochany facet czuje się fantastycznie niczym na jakimś haju. Z drugiej strony żyje w ciągłym lęku czy nie zostanie porzucony. Zawsze mnie śmieszy, gdy ludzie mówią, że kobieta "ogarnia" faceta. A jak wygląda to "ogarnianie"? Zakaz cwiczeń, wpieprzanie kebabów i pozbawianie go pasji. Poza tym na haju hormonalnym człowiek podejmuje szereg decyzji( wyjazd za granicę, ogromne zobowiązania finansowe, mieszkania, może pojawic się dziecko). W "normalnym" stanie takie decyzje podejmuje się po głębokim przemyśleniu, na haju człowiek jest ślepy. Decyzje podejmujemy w pięc minut, konsekwencje trwają latami, a nawet całe życie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powtórka z rozrywki. Spotkanie z wujem i pytanie o dziewczynę. Odpowiedź, że nie mam. Lekka konsternacja na twarzy mojego rozmówcy i słowa "z pewnością kogoś masz, to kiedy ślub?". Odpowiedziałem, że w tej chwili to ja jestem najważniejszy i myślę wyłącznie o sobie a dziewczynami nie zawracam sobie w tym momencie głowy. W sumie jakoś nie zdziwiło mnie pytanie samo w sobie lecz fakt, że pojawiło się ono z ust człowieka, który jest w trakcie procesów rozwodowych. Kropka

Edytowane przez maniks
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, maniks napisał:

Odpowiedziałem, że w tej chwili to ja jestem najważniejszy i myślę wyłącznie o sobie a dziewczynami nie zawracam sobie w tym momencie głowy.

Z tym ostrożnie! To jak w Harrym Potterze - traktuj wszystkich (oprócz nas na forum ;)) jak mugoli - oni nie wiedzą i wiedzieć nie muszą, bo będą Cię odciągać od Twoich przekonań i racji. Rób wszystko dla siebie i zachowuj to tylko dla siebie - tak będzie najlepiej, uwierz. :) 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie wprost boja się wyjawić swojego zakopanego gdzieś w świadomości zdania, dlatego dają ci znać poprzez "żarciki" i tym podobne dorozumiane środki wyrazu. Ja to na ten przykład na ostatnim weselu kuzynki usłyszałem od starszego gościa, że przerobił 2 żony, a "kobiety, jakie to one kurva głupie są", a gość to nie byle jaki, doświadczony życiowo i w walce pilot wojskowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam to szczęście, że u mnie w domu rodzinnym jakoś nigdy nie zachęcano mnie do tego "wielkiego szczęścia" jakim jest założenie rodziny, spłodzenie dziecka i posadzenie drzewa. Z początku myślałem że przez to jestem jakiś wybrakowany, bo wszyscy koledzy już mieli dziewczyny a ja albo machałem ręką albo od czasu do czasu wyrwałem sobie coś z internetu (wojowałem na czatach więc były to pasztety na desperacji, a te "związki" nie trwały zbyt długo - zresztą ja nie szukałem miłości tylko po prostu ruchać mi się chciało - do czego nie umiałem się wtedy sam przed sobą przyznać). 

 

Dopiero ostatnia przygoda o której już pisałem w Świeżakowni pokazała mi w co się chciałem wpakować i to w wersji hard - rozwódka z dzieckiem (mocno nieznośnym) i zdaje się mocno cwanymi rodzicami, którzy pod maską takich miłych, fajnych ludzi chcieli znaleźć małej zastępczego ojca. 

 

Teraz dopiero zacząłem doceniać co to znaczy być singlem. Po pracy chcę wrócić do domu i sobie obejrzeć film czy położyć się spać - no problem. W weekend jest ładna pogoda i uwidzi mi się wypad w góry czy coś - luz. Mam ochotę spotkać się z kolegami na browara - o ile jutro nie idę do pracy to nic nie stoi na przeszkodzie. Jednym słowem - żyć nie umierać.

 

A jak spojrzę na kolegów którzy się pożenili, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nic fajnego mnie nie ominęło. Kiedyś fajni, energiczni weseli ludzie a teraz (jak już się spotkamy raz na ruski rok) zrobili się z nich typowe Janusze, którzy wpadli w życiową rutynę i na nic już nie mają czasu i widać że są już zmęczeni życiem, a mają dopiero koło 30tki. Tak więc dziękuję, a brak cipki w porównaniu z tym to naprawdę nie jest wysoka cena (zresztą chyba każdy widzi, że po ślubie nawet najlepsza dżaga powoli zmienia się w kaszalota xD ).

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytany "dlaczego się nie żenisz?" odpowiadam w zależności od rozmówcy:

- Jeszcze nie narodziła się matka mojej teściowej ;) 

- Jak będę chciał mieć dziecko to znajdę kobietę która je urodzi.

- Nie znalazłem kogoś przy kim byłoby mi dobrze :(

- jeszcze nie spotkałem tej właściwej ;)   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Warto" się ożenić po to choćby aby się przekonać, że nie warto.

 

Ale związek z kobietą? A czemu nie, zakazu nie ma ale i przymusu też.

Byle wiedzieć na czym to polega ze względów prawa cywilnego + dzieci - tu się już całkiem komplikuje.

 

Człowiek jak czegoś samemu nie spróbuje innym nie uwierzy. Dochodzi do tego presja społeczna i rodzinna. Choć i to się zmienia - stajemy się tfu "nowoczesnym" społeczeństwem.

Faceci stają się mniej męscy - a kobiety mniej kobiece. Trend trwa od paru parunastu lat. Ale pewnie kiedyś dojdzie do jakiegoś punku w którym zostanie przywrócona równowaga. Z korzyścią dla obu płci.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przypominam sobie, żeby jakiś mężczyzna kiedykolwiek przekonywał mnie o plusach małżeństwa.

 

W poprzedniej pracy znajomy mówił, że jest 13 lat po ślubie, a 12 lat żałuje i dobrze, że nie mam żadnej na utrzymaniu.

Drugi mówił, że baby to chuje z cycami i żeby się dobrze zastanowić przed sformalizowaniem związku. Obaj w okolicach 40-tki.

Trzeci z ekipy to był stary kawaler z ciekawą historią życiową heh.

 

Niedawno miałem dziwną rozmowę z okazji tego, że ćwierćwiecze mi się zbliża:

 

-O, to niedługo żona, dzieci.

-Wypluj te słowa.

-Czemu?

-Trochę za wcześnie na mnie.

-To kiedy?

-Z dziesięć lat przynajmniej, żeby mieć chociaż te okrągłe trzydzieści cztery.

 

Z tym, że to gadka na luzie bez żadnej presji, która jednak trochę mnie zbiła z tropu.

 

Z kolei ciotce w okolicach 60-tki mówiłem, że za moment 25 na liczniku i muszę sobie parę rzeczy przewartościować, to stwierdziła:

"Tylko se kobity nie szukaj, spierdolić sobie życie to nie problem".

Dlatego czasem myślę, że żyję w trochę alternatywnej rzeczywistości.

:o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam również to szczęście, że rodzice nie naciskają na związek i nie pytają się mnie o to, dlaczego nie mam dziewczyny. Natomiast znam kolegów rówieśników, których rodzice zaganiają do szukania baby, co jest szczytem wszystkiego. To tak jak jesteś najedzony, a ktoś chce Ci wcisnąc na siłę jedzenie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Pogromca_wdów_i_sierot napisał:

Nie przypominam sobie, żeby jakiś mężczyzna kiedykolwiek przekonywał mnie o plusach małżeństwa.

 

U mnie tak samo, każdy facet mówi "nie żeń się", ale z uśmiechem, więc nie wiadomo czy na serio to brać.

Z kolei kobiety (w tym matka) jednym chórem twierdzą, że powinienem wziąć sobie żonę i zrobić dziecko , żeby moje życie było coś warte.

Każda kobieta zachwala małżeństwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niech każdy robi, co uważa za słuszne. W moim przekonaniu małżeństwo i dzieci to wielka odpowiedzialności i masa obowiązków. Jak człowiek jest sam, to czy zarobi więcej czy mniej nie ma aż takiego znaczenia, nikt nie mówi mi, co mam robic po pracy, nikt mi nic nie narzuca. A małżeństwo to skazywanie się na rolę "przynosiciela pieniędzy", zamartwianie się, żeby kobiecie było dobrze, żeby dzieci się wykształciły i mniej czasu na swój rozwój. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, PewnySiebie napisał:

Każda kobieta zachwala małżeństwo.

 

Bo to dla nich polisa ubezpieczeniowa. Gwarancja że gdy zerwiesz umowę jej będą wypłacone karne odsetki (alimemty, podział majątku itd).

 

Ale gdy ona będzie zaniedbywać obowiązki małżeńskie ty nic nie będziesz mógł zrobić. 

 

Reasumując dla kobiety korzyści, dla faceta konsekwencje.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla kobiety małżeństwo to interes dość dobry, zwłaszcza gdy znajdzie oddanego rycerzyka z własną firmą. Sam słyszałem od starszych kobiet: "za młodu tych dobrych się nie szanuje" (=szanuje się później gdy mają kasę), oraz "niech synowie się teraz uczą, bo potem trzeba żony utrzymywać"(prostytucja, sponsoring wersja małżeńska). Stado zawsze będzie nas atakować, bo ma we krwi zapisane pilnowanie przetrwania biologicznego. 
 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.