Skocz do zawartości

Śmierć przed 40-tką czyli krótka refleksja ku przestrodze młodszych braci


Klapaucjusz

Rekomendowane odpowiedzi

Na początku krótki wstęp. Niedawno siedząc nad piwem z kolegą po raz kolejny poczułem się stary. Mam 40+ i wiele osób dookoła mogłaby być moim potomstwem, raptem kilka osób wyglądało na ok. 35 lat. Pierwsze co pomyślałem to „Kurwa, stary, może czas dojrzeć i przestać chodzić do barów dla dzieci?” (z góry przepraszam młodszych czytelników). Potem zastanowiłem się „No dobra, ale gdzie są te bary gdzie chodzą ludzie w moim wieku albo starsi?”. Z tego co widzę w Warszawie, takich miejsc praktycznie nie ma, a miejsca wybieram wg jakości piwa, a nie tego kto do niego chodzi.

 

Statystyki spożycia alkoholu nie wskazują na radykalny spadek spożycia z wiekiem, więc ludzie nadal ten alkohol piją ale pewnie na kanapie przed telewizorem. Myślałem, że być może chodzi o pieniądze, ale to też żaden argument – statystyczny 40-latek zarabia znacznie więcej niż 20, zresztą w dużym mieście kupno kilku nawet dobrych piw raz na miesiąc to drobiazg.

 

Kiedy wychodzę na miasto, czy to będzie kino czy piwo, nagle czuję się bardzo stary na tle innych. Zastanawiam się co robią w tym czasie wszyscy niewidoczni na mieście ludzie w moim wieku, przecież kiedyś też gdzieś wychodzili, a ich dzieci nie są już małe (albo wręcz prawie dorosłe) i nie wymagają ciągłej opieki. Sam zresztą jestem ojcem 4-latka i jakoś nie zamknęliśmy się z żoną w kieracie życia rodzinnego. Stary czuję się też na siłowni otoczony ludzmi przynajmniej o dekadę młodszymi, bo może raz w miesiącu trafi się ktoś w moim wieku, co jest o tyle smutne, że brak ruchu po 40 konkretnie już wpędza do grobu.

 

Najczęściej jak widzę kogoś starszego to jest to z reguły turysta z zagranicy. I może to jest trop, którym należy pójść. Mam wrażenie że to typowo polska przypadłość, że założenie rodziny to śmierć na kredyt, jeśli chodzi o wychodzenie gdziekolwiek. Pamiętam jak kiedyś z kolegą zrobiliśmy rundkę po wiedeńskich piwiarniach w środku tygodnia i, co nas zaskoczyło, większość ludzi była znacznie starsza niż od nas (mieliśmy wtedy koło 30-tki). Na początku myślałem że to dlatego, że Austriacy są najbardziej geriatrycznym krajem w Europie, ale potem to samo zauważyłem w Brukseli i Pradze.

 

I nie chodzi o wychwalanie opilstwa, sam nie szlajam się po barach, bywam tam góra 1-2 w miesiącu i piję coraz mniej, co jest bardzo przyjemne, bo od kilku lat nie wiem co to kac. Nie namawiam do picia, bardziej chodzi mi o fakt, że w Polsce ludzie po przekroczeniu pewnego (w porównaniu z innymi krajami całkiem młodego) wieku ludzie zamykają się w sobie, przestają o siebie dbać, poznawać nowe rzeczy czy przestają się spotykać z kumplami, żeby dla higieny psychicznej pobyć trochę w 100% męskim świecie. I uczulić młodszych braci jak w polskich warunkach prezentuje się statystyczny "dojrzały" mężczyzna (dojrzały wg standardów wyznaczonych przez kobiety). Po to, żebyście nie zamienili się w zombi w wieku trzydziestu kilku lat, jak niestety wielu moich (wielu już byłych) znajomych.

 

Edytowane przez Klapaucjusz
  • Like 14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czego tu się spodziewać, jak większość mężczyzn 30+ jest zmęczonych pracą, małżeństwem, dziećmi. Jesteśmy przepracowanym narodem, któremu po godzinach pracy nie chce się nigdzie wychodzić. I tak siedzimy w tych domach "odpoczywając" i klapciejemy. Mój żonaty wujek mówił mi, że jakoś po 30 opadł z wigoru życiowego, nic mu się nie chce robić, po pracy siedzi w domu z żoną i to wszystko, tak wygląda jego dzień. Smutne...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mayki młodzi bracia nie wiedzą, czego chcą od życia, to oczywista sprawa. Młodość ma swoje prawa. Problem w tym, czy lepiej to wiedzą starsi bracia? Ja swoją postawę kształtowałem głównie na własnych przemyśleniach i spostrzeżeniach, ale niestety większość młodych braci powtarza to, co widzą u starszych. Czyli jedni nie wiedzą, co mają robić, to nic nie robią, a inni bezrefleksyjnie powtarzają to, co robią inni. A co ci starsi czynią, to już napisał @Klapaucjusz. Już teraz wielu starszych braci atakuje tych młodszych, w tym m.in. mnie, że nie idziemy w ich ślady, czyli że nie dążymy do "zamęczenia pracą, małżeństwem i dziećmi". Ale po co? I tak jesteśmy tzw. przegranym pokoleniem, które najprawdopodobniej będzie żyło na niższym poziomie od swoich rodziców. Starsi często zamiast nam pomóc, chociażby dobry słowem jak @Klapaucjusz, starają się na domiar złego nas ściągać w otchłań konsumpcjonizmu i dziecioróbstwa.     

Edytowane przez Smok
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sposób spędzania wolnego  czasu w naszym kraju nieco się różni od innych krajów. Mężczyźni 40+ siedzą w domu, w weekendy i urlopy wyjeżdżają na działki, albo gdzieś nad wodę. 

Już w późnym PRL-u zauważyłem, ze my Polacy byliśmy niby wesołym barakiem w obozie, ale to tylko po większej wódzie. Na trzeźwo smutniejsi od Czechów, Słowaków i Węgrów. 

Tam już wtedy była masa knajp, barów z piwem, gdzie chłopy przesiadywały przy piwie czy winie w swoim gronie przez długie godziny, toczyli dyskusje o życiu, sporcie, motoryzacji no i wiadomo - o kobietach. Nawet w jakichś dziurach można było zjeść tani obiad, wypić kawę, lampek wina, albo kufel złocistego napoju. 

I nie widać tam było agresji, jak u nas pod polską kufloteką albo w kolejce do monopolowego. 

 

Jeszcze słówko o Włoszech, tam weekend dzieli się na dwie części: sobota jest dniem "męskim", wtedy spotykamy się w barze, na meczu, jedziemy do klubu itp. a niedziela jest bardziej dla rodziny. Czyli sytujajca jest cokolwiek zdrowsza.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@JoeBlue to super. Teraz wrocmy na ziemie.

@Klapaucjusz oczywiscie nie chcialbym zwalac wszystkiego na baby, ale niestety taka jest tendencja zwiazkowa - zamiast odpoczywac sobie w sobote, rybki, knajpka z kumplami, ladowanie baterii to czesto wlasnie faceci 40+ spedzaja czas z kobietami. Dlaczego? Ano sceny, fochy, zabranianie wyjscia na piwo. Pomijajac fakt braku zainteresowan wiekszych zalozmy, ze chcemy sie wyluzowac przy piwku z kumplami. Co sie dzieje w domu? "Gdzie idziesz, spedzmy czas razem, mielismy jechac po plytki, na zakupy, do kina, do galerii, do mamusi..." Kurwa mac, przerabialem to. Do wyrzygania!!! Wprowadzilem sie kiedys do mojej ex. Nosz kurwa - nuda jak skurwysyn. Nie da sie tak zyc.

Co ciekawe nie ma kiedy po prostu spotkac sie z ziomkami i pogadac na typowo meskie tematy. Bo gdyby pogadac o meskich rzeczach bez kobiet, to i czlowiek ma sile sluchac nawet w niedziele tego gowna czy isc do galerii. Temat poruszany wiele razy - zagrabianie czasu. Naprawde na palcach jednej reki policze ile moje byle wychodzily z kolezankami na winko czy ploty a ile ja z moimi ziomeczkami. A kumpli i tak mam niewielu. "Ja nie pojde to ty tez". Takie mam wrazenie czasami.

40+ to dorobkowicze, napierdalaja na kredyty, auta, wakacje 2x do roku... Nie ma nawet kiedy zwyczajnie odpoczac.

@Endeg swieta prawda! Nawet przy piwie w pewnym momencie potrafi sie zrobic skisla atmosfera, siada zaraz polityka, samochody, klutnia, bojka i chuj w bombe strzelil.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoje rady są bez sensu dla nas, młodych - czemu? Bo za cholerę nikt nie przewidzi w którą stronę pójdzie społeczeństwo i świat.

 

Człowiek zawsze myśli, że życie przebiega liniowo - ale czy jak byłeś w moim wieku (czyli 20 lat temu) to myślałeś że tak będzie świat uzależniony od technologii? Smartphony, laptopy, słuchawki, internet, facebook.

Że telewizor będzie głęboki na 5cm? Albo że kominiarz zostanie przewodniczącym rady UE :lol:

Ja nie wiem co będzie jak będę w Twoim wieku, więc takie dawanie rad młodym jest zwyczajnie zwykłym zuchwalstwem, na które nawet ja się nie odważę (a to już coś ;) )

 

Wiem, że radzisz nam oldskoolowe rady, to spójrz:

Wieczorami ćwiczę podnoszenie ciężarów, niedługo będę trenować futbol amerykański jak sobie obrałem za cel.

W weekendy zamiast siedzieć przy piwie w barze, umawiam się z ziomkami na grę w kosza lub wspólne programowanie albo granie w jakąś grę online.

Jak nie mam ochoty albo możliwości z kimś się spotkać to siedzę w mieszkaniu i czytam sobie książkę aż nie zasnę przy świeczce (tak oldskoolowo :>)

A jak wpadnie do mnie panna albo ja do niej to już nie wasza sprawa :P

 

Więc to co piszesz, to pisz dla swoich rówieśników, bo:

-Faktycznie wasze roczniki się zapuściły

-Jesteście pokoleniem eksperymentalnym - jak ludzie odnajdą się w biedniejszym kraju socjalistyczno-niby-kapitalistycznym

 

My młodzi, będziemy się uczyć na waszych błędach, więc popełniajcie je głośno i opowiadajcie o nich. Tak jak jest idea tego forum!

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, GluX napisał:

Wiem, że radzisz nam oldskoolowe rady, to spójrz:

Wieczorami ćwiczę podnoszenie ciężarów, niedługo będę trenować futbol amerykański jak sobie obrałem za cel.

W weekendy zamiast siedzieć przy piwie w barze, umawiam się z ziomkami na grę w kosza lub wspólne programowanie albo granie w jakąś grę online.

Jak nie mam ochoty albo możliwości z kimś się spotkać to siedzę w mieszkaniu i czytam sobie książkę aż nie zasnę przy świeczce (tak oldskoolowo :>)

A jak wpadnie do mnie panna albo ja do niej to już nie wasza sprawa :P

 

Mam podobnie, ogólnie nikt nie jest w stanie skumać "ale jak to?! nie imprezujesz?", nowo poznana laska, jak przychodzi do piątku to myśli, że pewnie idę na melanż i w sobotę będę zdychał, z reguły w weekendy wstaję wcześniej niż w tygodniu, bo jakaś wycieczka/ryby itd. Na browara na miasto wychodzę w sumie 2-3x do roku, jak wpadam na drugi koniec Polski do rodziny, to z dawnym kumplem wyjdziemy zawsze i zawsze jak wtedy wracam wieczorem i idę między blokami, to widzę w prawie każdym mieszkaniu ciemność + odpalony TV. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Klapaucjusz

 

O ile doskonale rozumiem Twoje spostrzeżenia i w zasadzie się z nimi zgadzam o tyle dodam jedną rzecz:

 

każdy jest kowalem własnego losu 

oraz

jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz

 

A skoro już padły te potoczne 'mądrości uliczne o korzeniach ludowych' to trochę poszerzę wypowiedź.

Nasze życie składa się z odtwarzanych cyklicznie nawyków. A nawyki, psia ich taka a nie inna, mają pewien paskudny zwyczaj, że najprędzej

zakodowują się te, które wymagają jak najmniej wysiłku z naszej strony. Więc nie dziw się, że jeden z drugim po jakimś czasie zamiast wyjść do ludzi

'na miasto' woli kisnąć na fotelu przed kompem z czteropakiem. Bez wysiłku, trochę taniej i bardziej 'komfortowo'. Komfortowo - bo toaleta 5 metrów od

kompa, lodówka 7 metrów a własne łóżko, na którym można zalec - 6 metrów. Raz siądzie, drugi - dziesiąty i co ? Bach! Wdrukuje sobie do głowy schemat.

Właśnie nawyk. Bo wyjście na miasto to: 1)trzeba wyglądać - bo w końcu idzie się do ludzi 2)więcej zachodu, energii i czasu na dojazd/powrót 3)większe koszty, bo zamiast 20zł na cztery craftowe piwa wydamy z 50-60 zł. 

 

Dobry powód podał też @Tomko. Ci ludzie nawet kiedyś chcieli kultywować to chodzenie ale - ale właśnie ... Bo trzeba koszyk w Oszonie czy Kerfurze napchać, bo trzeba płytki obejrzeć, bo trzeba na wyprzedaży ciuszki w Mohito obejrzeć, bo trzeba tamto ... Słuchajcie Panowie - jest oczywistym pewnikiem, że posiadanie stałej partnerki oznacza zasadniczo jedno - ona zagospodaruje, jeśli jej na to pozwolicie, cały Wasz wolny czas. A zagospodaruje wedle swoich potrzeb i swego widzi mi się. Ergo - pod swój partykularny interes.

I kolejna sprawa - postaw się. To będzie dziamganie, będą fochy, będzie wypominanie. Generalnie kwas. I jak Panowie teraz SKOJARZY WAM SIĘ AUTOMATYCZNIE PO JAKIMŚ CZASIE SOBOTNIE WYJŚCIE ? Z kwasem ! Odruch Pawłowa, Panowie! I w tym momencie 90% machnie ręką i pomyśli "a kit z tym! nie idę, po co mam mieć potem sapane przez kolejne dwa-trzy dni a wypominane przez przysłowiowy ruski rok'. I koniec. ODPADŁ !

 

W tym miejscu kłania się zagadnienie, które jest poruszane często-gęsto na forum. Rama.

Trzymanie ramy i wyznaczenie granic w relacji. Oraz konsekwencja w w/w.

Tematu nie rozwijam, każdy wie o co chodzi.

 

@GluX podniósł argument, że 'młodzież' nie do końca skorzysta z tych rad, bo zasadniczo obecne pokolenie '4x' wyrastało w innych warunkach niż aktualne '1x' czy '2x'. Osobiście uważam, że i tak i nie. Tak - bo sytuacja w PL jest nieco inna niż dwie dekady temu. A 'nie' - bo zasadniczo pewne schematy ludzkich zachowań są niezmienne i w zasadzie odtwarzają się w każdym pokoleniu.

Poza tym młodość i młodzież ma to do tego, że wie lepiej i zasadniczo rad/uwag/wytycznych nie przyjmuje :)

Gdyby ktoś miał wątpliwości co do powyższego - zapraszam do lektury 'Ody do młodości' Mickiewicza ;)

 

I teraz kilka zdań z subiektywnego punktu widzenia.

Był czas gdy wychodząc na miasto w piątkowy wieczór - z ostatniej miejscówki wchodziło się w niedzielę późnym popołudniem. W międzyczasie wracało się na kilkugodzinny sen do domu albo i nie - bo spało się u kogoś ze szwędajacej się paczki. Towarzystwo mocno się wykruszyło i choć cały czas się widujemy to 1)zdecydowanie rzadziej 2)generalnie na wszelkiej maści domówkach. Rodziny, dzieci itd. Parę osób przyznaje szczerze, że oni po 24ej to już tacy śpiący się robią że wolą iść spać. A jak się nie wyśpią - to później zombifikują przez 48 godzin. 

Jak się nie dba o siebie - tak się ma... Tylko dwudziestolatek może zaliczyć dwa razy pod rząd napicie do odcięcia, przespać się pod krzakiem łopianu, wstać, otrzepać się, przemyć twarz w wodzie i ... raźno ruszać w świat szukać nowych przygód, doznać i podniet ;)

 

Teraz akcent pozytywny.

 

Jako że kultywuję, w miarę możliwości, chodzenie (choć skala jest nieporównywalnie mniejsza do tego co było) to zauważam jedno. Chodzi sporo osób 3x czy 4x. Kawkę/piwo/drinka wypiją, gazetkę poczytają, coś na tablecie/laptopie ogarną itd. Sporo pojedyńczych osób, są grupy po dwie, trzy osoby. Więc źle nie jest :)

 

Jak wielokrotnie akcentowałem - wszystko zależy od nas. A nawet jeśli nie 'wszystko' to 'DUŻO' :)

 

S.

 

1.jpg

Edytowane przez Subiektywny
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam inne spostrzeżenie - większość aktywności wyczerpuje w chwili obecnej internet. Są to portale społecznościowe, ktoś tam jeszcze gra, nagrywa videoblogi itp.  Jeśli chodzi o TV to ludzie coraz rzadziej oglądają TV wielu już nie ma w ogóle odbiornika TV. U mnie TV to jest mebel i czasami córka ogląda jakąś bajkę lub film.

 

Ale to jest prawda - ludzie coraz rzadziej wychodzą.  I zacytuję słowa osoby na szkoleniu -" Kiedyś to były szkolenia - chlaliśmy pół hotelu przestawiliśmy a teraz po szkoleniu wszyscy siedzą w pokojach na laptopach na internecie".

 

To prawda minęło trochę lat uczestnikom szkoleń i mają właśnie około 40+. Nie chce im się, no i ten Internet na lapku w pokoju hotelowym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rarek2

 

Bo cukierkowa rzeczywistość, którą można wykreować na FB, Instahramie, Tinderze etc - wymaga o wiele mniej zachodu niż prawdziwa praca nad sobą.

I wdrukowuje się w głowę kolejny nawyk z kategorii "TAK ŁATWIEJ / TAK WYGODNIEJ / TAK SZYBCIEJ".

Weź go potem wykorzeń ...

 

S.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Ludzie są coraz bardziej zmęczeni. Praca po 10-12 godzin dziennie, do tego sport 3 razy w tygodniu+ rodzina i dokształcanie się. Podejrzewam, że około 40 organizm też już nie tak sprawny jak u 20-30 latka. Sam się złapałem ostatnio na tym, że w weekend wolę poszukac ciszy w lesie, nad wodą, w fajnych okolicznościach przyrody lub poczytac książkę. Ciągła praca z ludźmi, rodzina, intensywne obroty i jakoś instynktownie człowiek szuka samotności. Ja odszedłem od alkoholu, gdy zacząłem prowadzic intensywny tryb życia. Po prostu regeneracja jest zaburzona niemiłosiernie nawet przez małe dawki.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo cieszyłbym się jakby wyszło to co pisze @GluX. Być może w tej materii nie będzie liniowości, i dobrze, bo chciałbym, żeby mój syn dorastał już w innej kulturze, w której nie ma nacisku na ciągły zapierdol, konsumpcjonizm, życie na kredyt i podporządkowanie całego swojego czasu wychowaniu kolejnego pokolenia identycznych nieszczęśników.

Tak jak @Subiektywnypozostaję trochę sceptykiem. Zmiany kulturowe zachodzą bardzo wolno, a nagły skok technologiczny nie zmienia aż tak wiele, weźmy choćby relacje damsko-męskie. I nie wydaje mi się, żeby ekonomia była głównym czynnikiem, bo Czechy nie są dużo bogatsze od Polski, a Włochy i Portugalia od lat pogrążone są w kryzysie. 

 

13 godzin temu, Endeg napisał:

Jeszcze słówko o Włoszech, tam weekend dzieli się na dwie części: sobota jest dniem "męskim", wtedy spotykamy się w barze, na meczu, jedziemy do klubu itp. a niedziela jest bardziej dla rodziny. Czyli sytujajca jest cokolwiek zdrowsza.

 

To wydaje się bardzo rozsądną propozycją dla ludzi w związkach.

Edytowane przez Klapaucjusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, ciekawyswiata napisał:

że około 40 organizm też już nie tak sprawny jak u 20-30 latka

 

Niekoniecznie, jeśli dbałeś o dietę i trening, to w wieku 40 - 55 jeśli chodzi o wydolność organizmu wzbijasz się na wyżyny. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Mosze Red napisał:

 

Niekoniecznie, jeśli dbałeś o dietę i trening, to w wieku 40 - 55 jeśli chodzi o wydolność organizmu wzbijasz się na wyżyny. 

 

Najlepsi ciężarowcy mają swój szczyt w wieku 35-40 lat ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mosze Red

@GluX

 

 Zgadzam się, szczególnie jeśli chodzi o formę mężczyzn w tym wieku. Faceci w wieku 40-50 lat, a świetnie sobie radzą na siłowni czy na maratonach. Tylko, że przeciętny 40-50 latek nie ma już wigoru i chęci do cwiczen, co też przekłada się na to, że nie ma energii życiowej i "kapcieje". 

 

 Poza tym zakładanie rodziny jest nie dla mnie. Cały czas się zastanawiam, czy ja kiedyś zmienię zdanie. Po prostu tempo życie, które dzisiaj mamy, jest dla mnie wystarczające. I nie widzę sensu zakładania rodziny, skoro i tak się będę z tą kobietą ciągle mijał. W sytuacji, gdy człowiek chce się rozwijac i ciężko pracowac, to rodzina jest jedynie ciężarem. Może trochę proste i egoistyczne myślenie, ale wydaje mi się, że logiczne. No chyba że koło 40 właśnie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, ciekawyswiata napisał:

I nie widzę sensu zakładania rodziny, skoro i tak się będę z tą kobietą ciągle mijał.

 

A po co Ci się nie mijać?

 

Zawsze się pary w związkach mijały, wręcz uważam to za warunek konieczny do przetrwania związku, tylko coś się w dzisiejszych czasach zjebało, że dążymy do ciągłego przesiadywania z druga połówką, uzależnienie szczęścia od siebie. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@radeq

 

 Z jednej strony masz rację- to mijanie się właśnie jest potrzebne, aby docenic wartośc drugiego człowieka. Sęk w tym, aby nie minąc się za bardzo. Nie mówię tu o skrajnej postawie "robimy wszystko razem"( razem w pracy, razem gotujemy obiad, razem sprzątamy, razem cwiczymy), ale każda relacja powinna byc utrzymywana, bo inaczej zgaśnie. A ciężko mi na tę chwilę wyobrazic sobie, że po pracy i treningu jeszcze będzie ochota na rozmowy z kobietą, dzieciakami i wspólne spędzanie czasu. Może to wynika z mojego charakteru i przekonań, niektórzy w tym się odnajdują, ja na ten moment nie:) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie na osiedlu jak się idzie chodnikiem z biedry to równoległe do chodnika krzaczory są usłane setkami jeśli nie tysiącami pustych buteleczek o pojemności 100 lub 200 gram. Nazywam tą drogę z biedry męską drogą hańby. Idzie z pracy to wywala po drodze ćwiartkę bo w domu nie wypije bo będzie wietrzenie japy przez myszkę ewentualnie jak myszka pozwoliła kupić piwo lub wino lub ćwiartkę to kupuje się jedną legalnie a drugą na nielegalu opróżnia po drodze. Nie śmieję się bo sam tak robiłem. Żal wspominać że tak sobie chłopaki słodzą życie w gównianym związku zamiast wyjść jak człowiek z kolegami na piwo. Chociaż.... był w tym jeden mały drobny smaczek. Sam alkohol nie smakował tak jak wychujanie tej piz.... tzn mojej ukochanej myszki :D. Żal. Na szczęście teraz jestem sam i mam pełną wolność ale może przez to ochota na alko jakby mniejsza. 

Edytowane przez jaro670
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te buteleczki przypomnialy mi o sasiedzie. Polska rodzina w Anglii, facet lubi sobie cichaczem oproznic 0,3 whiskey i butelki czasem kitra w moim smietniku zeby zona nie trajkotala.

Tu w Anglii puby wymieraja, nawet w tv czasem sie o tym mowi. W ramach ratowania lokalnych pubow narzuca sie wieksza akcyze na piwo sklepowe. W zwyklych pubach siedzi garstka grzybow 50+, smierdzi stechlizna stary dywan na podlodze.. Dramat, na piwo trzeba sie wybierac do centrum wielkiego miasta, albo jakiejs miejscowosci turystycznej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 30 czerwca 2017 o 11:24, ciekawyswiata napisał:

Poza tym zakładanie rodziny jest nie dla mnie. Cały czas się zastanawiam, czy ja kiedyś zmienię zdanie. Po prostu tempo życie, które dzisiaj mamy, jest dla mnie wystarczające. I nie widzę sensu zakładania rodziny, skoro i tak się będę z tą kobietą ciągle mijał. W sytuacji, gdy człowiek chce się rozwijac i ciężko pracowac, to rodzina jest jedynie ciężarem. Może trochę proste i egoistyczne myślenie, ale wydaje mi się, że logiczne. No chyba że koło 40 właśnie...

Mam takie samo odczucie. Nie mam (i chyba nigdy nie będę miał) wystarczającej ilości czasu i przede wszystkim pieniędzy na to, żeby mieć choć jednego dzieciaka i nie zapierdzielać po 10-12h dziennie. Nie wyobrażam sobie, że zmarnuję cały swój potencjał rozwojowy na bycie trybikiem zarabiającym na rodzinę. Na dzień dzisiejszy takie jest moje zdanie, może po 30-40 roku życia mi się coś odwidzi.

 

Wy tu rozmawiacie o 30-40 latkach, a u mnie koledzy w wieku 20-25 lat już nie wychodzą bo kobieta im zabrania lub są zbyt zmęczeni pracą :D 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stagnacja po 40? Powiem tak: im człowiek mądrzejszy, bardziej doświadczony przez życie, tym szybciej dochodzi do tego że nasze życie nie ma sensu. Chodzi tak na prawdę o to kim się stajemy, a nie co robimy lub nasze osiągnięcia, jacy jesteśmy zajebiści itp...

Nie ma się co przejmowac Panowie.

Prorok Kohelet przeżywszy życie do późnej starości i doświadczywszy wielu rzeczy stwierdził: "wszystko to marność nad marnościami".

Młodzi coś tam bełkoczą: ze to ich pokolenie jest najlepsze, że to oni coś więcej znaczą...

Taa, doświadczą boleśnie prawdy w odpowiednim wieku.

Na odświeżenie pamięci

przeczytajcie słowa Proroka :) warto choć kilka zdań

Edytowane przez Waflo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Waflo said:

życie nie ma sensu

Owszem, ma. Trzeba się starać być coraz lepszą wersją siebie i przekazać jak najwięcej jak najlepszych cech swoim dzieciom.

 

Tak, to jest takie proste i nie zmienia się od milionów lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.