Skocz do zawartości

No i czas na mnie...


Rekomendowane odpowiedzi

Ten jej ostatni komentaz o samczyku moze oznaczac ze " przeleciala " sie po twoim telefonie lub kompie . Calkiem mozliwe ze masz program szpiegujacy . Jesli to jest platny program do szpiegowania , bedzie bardzo trudny do wykrycia i usuniecia. Mogla  zainstalowac sama lub ktos "zyczliwy " zrobil to dla niej .

Z synem duzo rozmawiaj , zapewniaj o swoich uczuciach . Dzieci tak maja ze obwiniaja sie o rozwod rodzicow , musisz go zapewnic ze to co sie dzieje to nie jego wina . 

Aha jeszcze jedno , nie mow zle o jego matce w jego obecnosci . Dzieci dorastaja  i predzej czy pozniej sam sie zorientuje komu odpierdalalo i przez kogo sie rodzina rozpadla .

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim się wypowiem w Twojej sprawię wpierw trochę stanę w obronie żony.

 

Sam że tak powiem zamknąłeś ją w domu a teraz nagle wymagasz od niej, aby szła do pracy. Nie jest łatwo wejść w rynek pracy osobie, która przez kilka lat zajmowała się zmywaniem, gotowaniem, praniem itp. To są dwie różne bajki praca w domu, a praca gdzieś w sklepie jak tu przytoczył jeden z Braci lub gdzieś w korporacji. Druga sprawa ja podziwiam takie kobiety. Ja rozumiem dziecko się rodzi kobieta zostaje w domu a facet zarabia, ale są kobiety które całe życie chcą w domu siedzieć i nic nie robić. I proszę mi nie wmawiać zaraz, że praca w domu to też praca jak słucham takich bredni to mi się śmiać chce. W domu nie ma szefa patrzącego Ci na ręce, nie ma zawistnych kolegów z pracy, którzy czekają tylko na Twoje potknięcie. Nie ma stresów pierzesz, sprzątasz ok możesz sobie puścić muzykę i już czas inaczej leci.

 

Nie mam nic do kobiet siedzących w domu ich sprawa, ale jak słyszę teksty typu ,, ja też pracuje '' to mi się śmiać chce. Ty dziewczynko nie pracujesz tylko dbasz o gniazdko na które zarabia Twój mąż i tyle w temacie. To twój psi obowiązek skoro nie przynosisz ładnie pachnących papierków do domu. 

 

A wracając do Twojej sprawy Niepotrzebnie poleciałeś w zdradę, bo teraz masz dwa bóle głowy nie jeden. Ja wiem, że kusi sam zdradzałem swoją byłą, ale potem są wyrzuty sumienia. A jak tamta rozejdzie się ze swoim nie będzie miała nic do stracenia i namąci Ci w życiu osobistym tak, że się chłopie nie pozbierasz. Trzeba było powiedzieć żonie wprost, że coś się wypaliło i co z tym robimy mamy dziecko więc nie możemy się tak o rozejść co proponujesz?

 

To by było załatwienie sprawy po męsku a tak to sobie zaprzątasz teraz w głowie czy kochasz tamtą a może ona Cie chciała tylko do łóżka. Ludziom często się wydaje z początku, że to miłość a często kończy się tylko na pożądaniu zwykłym zaspokojeniu potrzeb.

 

Nie krzywdźcie dzieciaka, bo ono nie jest winne waszych błędów. Ogarnij trochę żonę, bo chyba za bardzo się rozleniwiła w tym domu i teraz nie chce jej się iść do pracy. Tylko nie potrzebnie stawiasz jej ultimatum typu ,, masz miesiąc, dwa '' po co to? tylko wywołujesz na niej presje co potem się na Tobie odbija w postaci kłótni. Ja wiem, że za komputera się łatwo pisze. Gdybyś np powiedział ,, chciałbym abyś w najbliższym czasie znalazła sobie prace i mnie trochę odciążyła finansowo, miałabyś na swoje kobiece sprawy a i nam było by w domu lepiej''. To już inaczej brzmi niż krzyki w stylu masz miesiąc, dwa. 

 

Powodzenia życzę. 

Edytowane przez Kimas87
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Mieszkanie jest na nią kupione już w małżeństwie? Może warto przestać płacić kredyt. Do 60 dni, nie wypowiedzą kredytu, a możesz schować 'w skarpetę', ratę za te dwa miesiące. 

 

2. Ile lat ma dzieciak?

 

3. Zrób kurs pokonajswojedlugi.pl - mi bardzo pomógł ogarnąć się finansowa (kurs jest bezpłatny, książkę też polecam, ale to potem)

 

4. Pomyśl o tym jak możesz ukryć dochody. 

 

5. Twoi pracodawcy/otoczenie wiedzą co się dzieje? Jak nosisz w sobie taką tajemnicę - to dodatkowo cię przygniata, nawet nie wiesz jak mocno póki nie puści, wstyd wiem, ale czasami trzeba pomyśleć czy to ma sens.

 

6. To 'samczyku' rzeczywiście mogło, nie być bezpodstawne (na kogo jest telefon jeśli na ciebie możesz włączyć usługę lokalizacji i pytanie drugie na kogo jest twój telefon). Sprawdź daty logowania na maila na początek. Włącz podwójną weryfikację na telefon gdzie się da. Najlepiej kup drugi telefon którego w ogóle nie będziesz brał do domu. 

 

7. Gdzie w tej chwili mieszkasz, bo piszesz, że coś wynająłeś, a jednocześnie, że rozmawiasz z synem. Czy to znaczy, że żona jeszcze nie wie, że masz coś wynajęte?

 

8. Zacznij się leczyć (jakkolwiek to głupio brzmi, tylko nic z głową związanego ;) ). W sądzie pokarzesz ile kosztują leki i że to dodatkowe twoje koszty (uważaj teraz łatwo sprawdzić czy recepty były rzeczywiście wykupione). Jeśli nie złożyła papierów, to może być argument zacząłem chorować, to żona chce się rozwieźć. Mów tak znajomym (jak już złoży papiery), a na razie mów wszystkim jak strasznie źle się czujesz, że ledwo żyjesz taka harówka itd. i jak martwisz tym kredytem. Pamiętaj opinia otoczenie dla dużej ilości kobiet, to rzecz święta. 

 

ps. może jest coś wartościowego w domu/piwnicy co możesz szybko spieniężyć. Coś się w aucie popsuło, zgubiłeś telefon i musisz kupić nowy itd. Gdzieś na forum było opisane, jak chomikować kasę. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Red_Pill napisał:

Ten jej ostatni komentaz o samczyku moze oznaczac ze " przeleciala " sie po twoim telefonie lub kompie

 

Nie ma takiej możliwości. Ona ma za małe pojęcie o IT. Kompa mam dobrze zabezpieczonego i zawsze jest obok mnie. Telefon też mam zawsze przy sobie (blokowany na odcisk). Komentarz "samczyku" to jest jej forma dopierdalania mi w takiej ironicznej formie - chujku, samczyku, fiutku... Używa zdrobniałej formy żeby jeszcze bardziej podsycić negatywne emocje. Taki babski styl. Jak wie że nie działa na mnie słowo chuj to użyje chujek... 

16 godzin temu, Red_Pill napisał:

Z synem duzo rozmawiaj , zapewniaj o swoich uczuciach . Dzieci tak maja ze obwiniaja sie o rozwod rodzicow , musisz go zapewnic ze to co sie dzieje to nie jego wina . 

Aha jeszcze jedno , nie mow zle o jego matce w jego obecnosci . Dzieci dorastaja  i predzej czy pozniej sam sie zorientuje komu odpierdalalo i przez kogo sie rodzina rozpadla .

 

Rozmawiam ile się da. Czasami czuję że może trochę za dużo. Jednak to jest dziecko i ilość takich emocji może go przytłaczać. Nie mówię o jego matce źle. Wiem że to jest słabe. Zawsze mu mówię że mama go kocha, że chce dla niego dobrze... ale on nie jest ślepy. Dzisiaj np. powiedział mi coś takiego: "tato, a jak się wyprowadzisz to czy możesz mnie zabrać ze sobą? ja nie chcę z mamą zostać" ... I co ja mam powiedzieć mu?? Wyć się chce. Często mi mówi, że się boi mamy. Ona go nie bije, ale wiem że potrafi stosować te same metody co na mnie. Taki pressing psychologiczny.  Widzę po jego zachowaniu jak on bardzo próbuje jej "dogodzić emocjonalnie". Każde wyjście z domu: "Pa mamusiu, kocham Cię mamusiu" i widzę że jest to wymuszone. On wie i czuje że jak tego nie powie to ona w jakiś sposób mu to wytknie - że ona się tak stara, a on ją ignoruje. Takie na siłę okazywanie miłości. Ja też miałem kiedyś jazdy o takie rzeczy - jk wychodzisz z domu to zawsze mnie całuj - nawet jak się pokłócimy. I rano wychodziłem do roboty, ale po cichu do sypialni zapierdalałem i buziaka dawałem.. tylko po cichu, bo jak obudziłem to foch był. Jak sobie to przypomnę to mi się słabo robi.

 

13 godzin temu, Kimas87 napisał:

Zanim się wypowiem w Twojej sprawię wpierw trochę stanę w obronie żony.

 

Nie będę cytował całego Twojego postu. Nie jest tak, że to ja ją zamknąłem w domu. Ja jej kiedyś powiedziałem że może zostawić robotę jaką miała. Ta praca ją stresowała. Ja to rozumiałem i wiedziałem że może sobie ją odpuścić. Ale NIGDY nie powiedziałem - siedź w domu do końca swojego i mojego życia. Ona nie pracuje prawie 15 lat. Do czasu jak nie było dziecka - jakoś nawet tego nie zauważałem - pracowałem, ona się zajmował domem. Potem był ślub, kilka lat, pojawiło się dziecko. I tu zaczęło się robić słabo z kasą. Zarabiałem jednak tyle samo, a wydatki poszły w górę. Rok, dwa, trzy po narodzinach - ona w domu. Mówię ok. Dziecko pójdzie do przedszkola, ona pójdzie do pracy. Ale nie. Do przedszkola miejskiego - zapomnij - matka niepracująca, miejsca nie dostaniesz, więc dziecko poszło do prywatnego. Trzy lata w prywatnym przedszkolu - nie pytajcie ile mnie to kasy kosztowało. Ja jej mówiłem, prosiłem, pokazywałem - robiłem wszystko co mogłem, żeby coś z sobą zrobiła. Szukałem pytałem żeby coś jej znaleźć. Nic nigdy jej nie odpowiadało. Po za tym ona zawsze się w tej kwestii dzieckiem zasłaniała. Że kto odprowadzi, przyprowadzi, ugotuje itp. I na moje argumenty że ja robię już na dwóch etatach słyszałem odpowiedź - nie ty jeden masz niepracującą żonę i pracujesz na dwóch etatach. Dziecko już do trzeciej klasy idzie - ona ciągle tych samych argumentów się trzyma. Zmieniłem pracę na lepszą, pracuję mniej za lepszą kasę (ciągle jednak kołderka jest za mała) - a ona mi mówi że może za granicę pojadę pracować - KURWA - może jeszcze nerkę mam sprzedać?? Przepraszam, ale ja już wyczerpałem swoją cierpliwość, a i moje zdrowie jest też ograniczone. Uważam, że w tej kwestii wykazałem się i tak ogromną cierpliwością.

14 godzin temu, Kimas87 napisał:

A wracając do Twojej sprawy Niepotrzebnie poleciałeś w zdradę, bo teraz masz dwa bóle głowy nie jeden

Wiem, że nie jest to ok, ale zrobiłem to i szczerze mówiąc nie żałuję. Przeszedłem z tym do porządku - pogodziłem się z tym stanem rzeczy. Jestem już za duży żeby robić sobie jakieś żale i "płacze". Ona ma więcej do stracenia niż zyskania, w sytuacji kiedy chciałaby zostawić swojego męża. Po za tym teraz to widzę inaczej niż wcześniej. Ona poleciała w schemat - chciała chyba ukarać męża, zrobiła to co robią mężatki w takiej sytuacji. Ukarała, i może sama się teraz lepiej czuje, ale nie jest głupia - wie że ja nie jestem dobrą drugą gałęzią. Jestem za cienki w finansach. Nie warto we mnie inwestować nic więcej. I może to jest dla mnie dobrą sytuacją.

 

14 godzin temu, Kimas87 napisał:

Tylko nie potrzebnie stawiasz jej ultimatum typu ,, masz miesiąc, dwa '' po co to?

Prosiłem, rozmawiałem, uwierz mi - robiłem co mogłem. Używałem argumentu - zarobisz na jedzenie, na siebie, na swoje potrzeby- wiesz co słyszałem? "Ty mi już dzielisz zarobki??!!" i tyle w tej kwestii. Więc postawiłem teraz na groźby - albo praca, albo rozwód. I wiem że ona nic nie zrobi - po prostu myśli, że ja jestem cieńki bolek. Pogadam, postraszę, a i tak nic nie zrobię. Ona mnie nie szanuje. Ma mnie za pizdę, więc postępuję jak z pizdą...

 

 

6 godzin temu, Piter_1982 napisał:

1. Mieszkanie jest na nią kupione już w małżeństwie? Może warto przestać płacić kredyt. Do 60 dni, nie wypowiedzą kredytu, a możesz schować 'w skarpetę', ratę za te dwa miesiące. 

Dom jest jej. Nie spłacanie kredytu nic nie da - i tak jest na mnie.

6 godzin temu, Piter_1982 napisał:

2. Ile lat ma dzieciak?

trzecia klasa - 9 lat

6 godzin temu, Piter_1982 napisał:

3. Zrób kurs pokonajswojedlugi.pl - mi bardzo pomógł ogarnąć się finansowa (kurs jest bezpłatny, książkę też polecam, ale to potem)

 

Dziękuję - sprawdzę to.

6 godzin temu, Piter_1982 napisał:

4. Pomyśl o tym jak możesz ukryć dochody. 

 

Nie starcza mi do pierwszego, więc o ukrywaniu to nie ma o czym mówić.

 

6 godzin temu, Piter_1982 napisał:

5. Twoi pracodawcy/otoczenie wiedzą co się dzieje? Jak nosisz w sobie taką tajemnicę - to dodatkowo cię przygniata, nawet nie wiesz jak mocno póki nie puści, wstyd wiem, ale czasami trzeba pomyśleć czy to ma sens.

 

W pracy tylko dwóch kolegów wie. Nie rozmawiam z nikim innym w tej kwestii. Mam kilku dobrych znajomych - z nimi rozmawiam, pomaga, choć na chwilę. 

 

6 godzin temu, Piter_1982 napisał:

6. To 'samczyku' rzeczywiście mogło, nie być bezpodstawne (na kogo jest telefon jeśli na ciebie możesz włączyć usługę lokalizacji i pytanie drugie na kogo jest twój telefon). Sprawdź daty logowania na maila na początek. Włącz podwójną weryfikację na telefon gdzie się da. Najlepiej kup drugi telefon którego w ogóle nie będziesz brał do domu. 

Tak jak pisałem powyżej - tutaj nie ma szans. 

6 godzin temu, Piter_1982 napisał:

7. Gdzie w tej chwili mieszkasz, bo piszesz, że coś wynająłeś, a jednocześnie, że rozmawiasz z synem. Czy to znaczy, że żona jeszcze nie wie, że masz coś wynajęte?

 

Mieszkam jeszcze z nią. Mam załatwione lokum od września. Ona nie wie o tym (chyba że syn coś jej powiedział, bo on wie), tak mi się przynajmniej wydaje.

7 godzin temu, Piter_1982 napisał:

 

8. Zacznij się leczyć (jakkolwiek to głupio brzmi, tylko nic z głową związanego ;) ). W sądzie pokarzesz ile kosztują leki i że to dodatkowe twoje koszty (uważaj teraz łatwo sprawdzić czy recepty były rzeczywiście wykupione). Jeśli nie złożyła papierów, to może być argument zacząłem chorować, to żona chce się rozwieźć. Mów tak znajomym (jak już złoży papiery), a na razie mów wszystkim jak strasznie źle się czujesz, że ledwo żyjesz taka harówka itd. i jak martwisz tym kredytem. Pamiętaj opinia otoczenie dla dużej ilości kobiet, to rzecz święta. 

Ona nie złoży papierów - ciągle mówi że to ja mam zrobić, skoro już podjąłem decyzję o rozwodzie to mam pierwszy zrobić. Dla niej opinia otoczenia jest bardzo ważna. Jakby zrobiła to pierwsza musiałby użyć jakiś argumentów - pije, bije, itp. Tutaj nic nie ma, więc prowokuje mnie do tego żeby pierwszy złożył. Ona wtedy będzie mogła mówić, że ja rodzinę zostawiam, że mam kryzys wieku średniego itp. A ona taka biedna i samotna z dzieckiem. Jej otoczenie to kupi. 

 

7 godzin temu, Piter_1982 napisał:

ps. może jest coś wartościowego w domu/piwnicy co możesz szybko spieniężyć. Coś się w aucie popsuło, zgubiłeś telefon i musisz kupić nowy itd. Gdzieś na forum było opisane, jak chomikować kasę. 

 

Nie mam takich możliwości. Całą kasą zarządzam ja. Ona nie dostaje nic więcej niż tylko na obiad dla siebie i dziecka (mi nie gotuje, nie pierze itp). Jak bym miał kasę to wiedziałbym jak ją chomikować... problem w tym że nie mam kasy, więc nie mam jak wdrażać metod chomikowania. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To dobrze ze temat kompa i telefonu masz już ogarnięty . Mimo wszystko nie spuszczaj ich z oka .

Nigdy nie możesz czuc sie za pewnie , dzisiejsze programy szpiegujące sa tak zrobione że nawet tempa loszka potrafi to zainstalowac . 

Na temat tego co mówisz o jej "uczuleniu " na prace nasuwa mi się artykuł ktory kiedyś czytałem , jest po angielsku ale to nie problem -->google translate .

https://shrink4men.wordpress.com/2009/05/

 

Nie jestem pewien czy to dobrze że synowi powiedziałeś że sie wyprowadzasz i na dodatek kiedy .

Nawet nie chodzi że sie wygada. Poprostu im bliżej tego terminu tym bardziej napiecie bedzie w nim rosło , pomysl sobie jak sie sam czujesz ....... on czuje sie dużo dużo gożej . Może zrobic jakis głupi numer . Miej go na oku .

A tak wogóle rozmawiałes z jakims prawnikiem ? 

Chyba warto to zrobic zanim sie wyprowadzisz . 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam brałem udział w kursie pokonaj swoje długi, w zeszłym roku w lutym, kiedy zbankrutowałem i myślałem, że to koniec będzie ze mną. Powiem tak moja recepta była dość ostra, ale konsekwencja to podstawa. Zrobiłem tak, że wypisałem swoje koszty stałe, np.:

1. Dezodorant: przed długiem kosztował mnie powiedzmy 12 zł, potem 3,50 zł najtańszy jaki znalazłem w markecie

2. Żel pod prysznic: 9 zł, potem zwykły szampon 2 zł

3. Żel do golenia: 12 zł, potem jechałem na zwykłym mydle

4. ... itp

 

Chodzi mi o to, że czasem lepiej zdziadzieć i obniżyć swój poziom życia, aby zrobić jakieś oszczędności, bo jak widzisz na powyższym przykładzie masz oszczędzone min. 15,50 zł niby niewiele, ale od czegoś trzeba zacząć - sam zaczynałem z podobnego szamba i wiem, co mówię ;) Dasz radę, tylko wiąże się to z obniżeniem poziomu życia, zrezygnuj z płatnej telewizji, z jedzenia na mieście, warto pomyśleć w przyszłości nad obniżeniem rachunków telefonicznych, a sam zobaczysz ile z tego może wpaść do skarpety :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ad 1. pisałem, żebyś dwa miesiące zalegał z ratą, a nie w ogóle przestał spłacać. Te dwie raty możesz schować w kieszeń. Dwa może warto iść i poprosić o 'wakacje' kredytowe na jeden rok. Przyda się tu to, że chcesz ogarnąć zdrowie. Tak czy inaczej ja bym poszedł i się leczył. Nie mówię prywatnie. To że czekasz długo na lekarza gra na twoją korzyść. Może renegocjować spłatę. Czasami opłaca się doprowadzić do sytuacji w której wypowiedzą ci kredyt. Jeśli masz małe dochody zero, majątku to firma windykacyjna może być zbawieniem. Firma windykacyjna często kupi twój dług za 1/4 wartości więc jeśli np. zaproponujesz spłatę połowy pójdą na to. Komornik musi zostawić Ci określoną kwotę wolną od zajęcia, do do tego alimenty mają pierwszeństwo przed spłatą. Kredyt nie jest zabezpieczony hipoteką? 

 

ad 4. chodziło mi nie o odkładanie, a wykazywanie mniejszych dochodów na papierze niż masz w rzeczywistości.

 

ad. 8 tak jak pisałem. Piszesz, że ze zdrowiem nie najlepiej, zresztą w tym wieku na pewno jest coś co może wyglądać poważnie. Znam ludzi, którzy z wady wzroku robią taką tragedię, że tłum ludzi bieg wokół nich z pomocą. Nie mówię o nad używaniu, ale musisz się bronić. 

 

ps. zastanów się i policz jak tak naprawdę wyglądają twoje finanse. Nie musisz pisać, ale jeśli ty trzymasz kasę, nie rozwala jej żona, a z 1,5 etatu nie starcza na życie a ileś lat już pracujesz to coś tu szwankuje wg. mnie. Rozważałeś zmianę pracy szukanie nowej. 

 

-------------------------------------------------

 

Proszę moderację o połączenie postów gdyż minął mi termin na edycję posta.

 

ps2. przeczytałem post Camilovesky i pomyślałem, że dodam jeszcze jedna myśl tak żeby dodać Ci otuchy. Podejrzewam, że większość osób które tu się udziela przeżyło straszne rzeczy. Mnie samemu wydawało się, że to koniec świata. Straciłem rodzinę, dom, zdarzyło mi się nocować na dworcu a nawet i w schronisku dla bezdomnych. W tej chwili staję po woli na nogi, można powiedzieć że uczę się chodzić na nowo. Widzę, że ci co wzbogacili się na mojej krzywdzie idą w dół. Brat okradł mnie z mieszkania (długa historia. Wyniósł dokumenty z firmy, które ex zupełnie po złości za śmieszne pieniądze sprzedała mojej bezpośredniej konkurencji), ale to ja powinienem mu pomóc wg. rodziców i nawet nie mam prawa mieć do niego pretensji (wg. bliższej i dalszej rodziny) bo jest bardzo chory (jest alkoholikiem ze schizofrenią). Ex też powinienem wspomagać bo jest załamana po aborcji. A mnie praca lubi (teks mojej mamy) bo już staję na nogi. Ex opowiada, że musiała to zrobić (aborcję) bo nie było wiadomo z czego będziemy żyli (kiedy jednocześnie sprzedała bazę moich klientów), a prawda jest taka, że zbiegło się to w czasie kiedy powiedziałem, że zrobię testy DNA (miałem kupić ziemię jeszcze przed zmianą przepisów, chciała na siebie bo gdyby mi się coś stało ble, ble to powiedziałem, że przecież mogę zapisać na dzieciaka tylko najpierw testy). 

 

ps 3. tak mnie naszło zrobiłeś test na ojcostwo? 

 

Od łączenia postów jest przycisk "Zgłoś post". Na przyszłość polecam go używać.

Drizzt

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 3.08.2017 o 03:23, Red_Pill napisał:

A tak wogóle rozmawiałes z jakims prawnikiem ? 

 

Nie. Jeszcze nie rozmawiałem. Też się nad tym zastanawiałem. Wychodząc dam jej argument że to ja "porzuciłem" rodzinę. Muszę ten temat poruszyć - prawnik. Tylko znowu ta kasa...

 

Dnia 3.08.2017 o 10:08, Camilovesky napisał:

Chodzi mi o to, że czasem lepiej zdziadzieć i obniżyć swój poziom życia, aby zrobić jakieś oszczędności

 

Wiem. Już od dość dawna szukam oszczędności. Tak jak piszesz - dezodorant z lidla za 4,5, szampon za 5 itp. jako że ona mi nie gotuje to kupuje jakieś pierogi, krokiety itp w lidlu. Czasami kebab lub jakieś żarcie na mieście, ale nie przekraczam 10 zł na obiad. Z telewizji chciałem zrezygnować - ona jednak zaczęła się stawiać - powiedziałem że dam 20,00 za abonament i tyle daję. Telefon mam na kartę - 15 co miesiąc. I tak już obciąłem co mogłem na maksa. Z piwa też zrezygnowałem, choć nie piłem dużo, dwa trzy na tydzień, ale jak oszczędności to oszczędności - nie ma zmiłuj się. Najwięcej to mnie samochód kosztuje. Tzn koszty dojazdu. W miesiącu 500-600 zł. Myślałem dojeżdżać pociągiem. Teoretycznie dałbym radę, ale często jeżdżę po pracy po moich dawnych klientach i dorabiam usługami. Bez samochodu nie ogarnę. 

Całe to moje oszczędzanie niewiele daje. To co oszczędzam i tak w rodzinę wkładam. 

Dnia 3.08.2017 o 10:12, Piter_1982 napisał:

ad 4. chodziło mi nie o odkładanie, a wykazywanie mniejszych dochodów na papierze niż masz w rzeczywistości.

 

Nie mam takiej możliwości. W obecnej firmie gdzie pracuję nawet nie mam o czym rozmawiać. Wszystko jest "prawilnie".

 

Dnia 3.08.2017 o 10:12, Piter_1982 napisał:

 

ps. zastanów się i policz jak tak naprawdę wyglądają twoje finanse. Nie musisz pisać, ale jeśli ty trzymasz kasę, nie rozwala jej żona, a z 1,5 etatu nie starcza na życie a ileś lat już pracujesz to coś tu szwankuje wg. mnie. Rozważałeś zmianę pracy szukanie nowej. 

 

Wiem że to wydaje się z boku dziwne. Nie pracuję już na 1,5 etatu. Przez ostatnie 3 lata tak zasuwałem. Teraz mam jeden etat za większe pieniądze niż na tych 1,5. Pracę zmieniłem, zarabiam nawet nieźle (jak na moje dotychczasowe zarobki). Jest powyżej średniej krajowej na rękę. Problemem jest to że mam dużo kredytów. Zabierają mi one ponad połowę tego zarobię. I tu jest pies pogrzebany. Bo jestem w stanie obsługiwać swoje zobowiązania, ale nie starcza mi na resztę (jedzenie, bieżące wydatki). I tak co zarobie "ekstra" "przejada" rodzina. Gdyby ona poszła do pracy to zarobiłaby na to jedzenie i jakoś by się toczyło... ale ona jak wiecie ma inne zdanie na ten temat. 

 

Dnia 3.08.2017 o 10:40, Piter_1982 napisał:

ps 3. tak mnie naszło zrobiłeś test na ojcostwo? 

 

Nie. Nigdy bym nie pomyślał o tym. Szczerze mówiąc to syn jest tak podobny do mnie, że nie ma szans. Ale nawet gdyby taki test był niekorzystny dla mnie to i tak bym nic z tym nie zrobił - kocham go ponad wszystko.

 

Dnia 3.08.2017 o 10:40, Piter_1982 napisał:

Mnie samemu wydawało się, że to koniec świata. Straciłem rodzinę, dom, zdarzyło mi się nocować na dworcu a nawet i w schronisku dla bezdomnych. W tej chwili staję po woli na nogi, można powiedzieć że uczę się chodzić na nowo.

 

Przykro czytać takie historie, współczuje. Cieszę się że podniosłeś się z tego. Wiem że moja sytuacja przy Twojej jest inna. Ale każda to jakiś nasz dramat. Mam tylko nadzieję, że wszytko co mnie czeka, będzie miało jakiś sens. Że odbije się od dna i dno się nie oberwie. Że czegoś mnie to nauczy. I że nie stracę syna. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha . Czyli loszka wie ze twoje całe dochody są wydawane na wydatki bieżace i nic nie zostaje aby odłożyc , że trudno ci bedzie zaplacić za nowe lokum a o prawniku już możesz pomarzyc . I smieje ci się w tważ.

Sam tak miałem , liczyła na to że nie bedzie mnie stać na rozwód . Pomyliła sie ?

Edytowane przez Red_Pill
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1.  Tu na forum była historia jak laska zdradzała męża z jego bratem i to on był ojcem. Uważam, że zawsze warto zrobić, ale jak nie chcesz to rozumiem taka postawę. 

 

2. Zapisuj się na kurs.

 

3. Zaplanuj wszystko. Prawnik to podstawa. Jak się wyprowadzisz w tej sytuacji, bez składania papierów o rozwód i robienia odpowiedniego kontekstu, to sam się podłożysz. Twoja będzie spacerować po znajomych, żeby pożyczyć 'na chleb', bo taki on jest, rodzina mu się znudziła, dziecko mu już nie potrzebne i co ja mam zrobić biedna jak najlepsze lata dla niego poświęciłam. I w 'dobrej wierze' pomogą jej zeznaniami, potem w czasie rozwodu. Podejrzewam, że parę nowych rzeczy możesz usłyszeć na swój temat. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Red_Pill napisał:

Czyli loszka wie ze twoje całe dochody są wydawane na wydatki bieżace i nic nie zostaje aby odłożyc , że trudno ci bedzie zaplacić za nowe lokum a o prawniku już możesz pomarzyc . I smieje ci się w tważ.

 

Tak, to chyba tak jest. Ona wie że mam usta powyżej poziomu gówna i że nie za wiele mam możliwości. I pewnie dlatego jest taka harda. 

 

13 godzin temu, Piter_1982 napisał:

 Tu na forum była historia jak laska zdradzała męża z jego bratem i to on był ojcem. Uważam, że zawsze warto zrobić, ale jak nie chcesz to rozumiem taka postawę. 

 

Dramat... Własny brat... Testów nie zrobię, dlatego, że tak jak pisałem syn jest mój i nie ma możliwości żeby był kogoś innego. Po za tym wiem co by się działo w domu gdybym zażądał takich testów. Ona by zrobiła taką zadymę, wciągając w to syna, że daruję mu takiego syfu.

 

13 godzin temu, Piter_1982 napisał:

2. Zapisuj się na kurs.

 

Już to zrobiłem. Zabrałem się za inwentaryzację długów. Faktycznie inaczej to wygląda jak się dobrze to poklasyfikuje. Nie mówię, że lepiej - nawet wyszło mi więcej niż sobie myślałem. O tych metodach opisanych w kursie już słyszałem, ale nie w taki sposób tłumaczonych. Fajnie się tego słucha, dobrze tłumaczy. Tylko w moim przypadku (nie mówię, że mam gorzej albo coś takiego) nie zapinam swojego miesięcznego budżetu i takie planowanie co mogę podgonić w spłacie bierze w łeb. Ja muszę myśleć jak to na chleb zarobić. Choć uświadomiłem sobie że popełniłem ogromny błąd w czasie. Mam dość duże obciążenia w postaci kredytów odnawialnych. A te gówna się nie spłacają tylko co miesiąc płacę odsetki. powoduje to że ciągle mam tę samą kwotę do spłaty a kasy nie widzę. I nie widzę końca spłacania - to taka karta kredytowa, nie nazywa się tak, ale tak samo "boli". I jeszcze co roku prowizja za odnowienie. Muszę gadać z bankiem żeby to przerobić na zwykły kredyt (może uda się na konsolidacyjny) wtedy chociaż w czasie będzie określony koniec tego gówna. Już o tym myślałem (dwa lata temu), ale zawsze odkładałem na potem, bo zawsze coś było na przeszkodzie. Teraz zabiorę się za to na poważnie.

 

13 godzin temu, Piter_1982 napisał:

3. Zaplanuj wszystko. Prawnik to podstawa

 

No i tutaj mam problem. Plan to podstawa. Choć w tej chwili mam przede wszystkim cel. Celem jest zostawienie jej. Zaczęcie nowego życia. Tylko że mam straszny bałagan w głowie jeśli chodzi o plan. Tak jak wiecie - postawiłem warunek - praca albo rozwód. Ona oczywiście zlała moje ultimatum. Nic nie robi w tym kierunku. Ja co prawda załatwiłem sobie lokum (praktycznie za darmo), ale tylko na góra dwa miesiące - potem muszę szukać czegoś innego. I tutaj boję się że nie dam rady. Finansowo. Nie ogarnę tego, zwłaszcza że teraz mam już i tak słabo z utrzymaniem bieżącym. A jak dojdzie mi opłata za mieszkanie (przynajmniej 1k/mc) to już położę się całkowicie. Z drugiej strony powiedziałem, że się wyprowadzę. I teraz jak nic z tym nie zrobię to ona będzie miała ubaw po pachy. A takiej satysfakcji nie chcę jej dać. 

Koniecznie muszę prawnika organizować i ustalić jakiś zarys możliwości. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Jak nie dasz rady to nie dasz rady. Spróbujesz jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz. Tylko tak jesteś w stanie się czegoś nauczyć. W sumie już nie dałeś rady, bo nawet nie spróbowałeś, więc co za różnica. A dasz rade, człowiek jak mu się dupa pali jest zdolny do niemożliwego i zawsze znajdzie wyjście z sytuacji.

  Pozwole to sobie wytłuscić ten tekst, który zacytuje. Powtarzaj to sobie, myśl o tym aż zachce Ci się tym rzygać. 

 Musisz wiedzieć, uświadomić sobie że :

 ''Że Pewność jest lepsza od niepewności, że jawa jest lepsza niż sen, i że nawet największa porażka, nawet najgorsza, jest sto razy lepsza od zaniechania próby. ''!!

 

PS. Możesz wynająć pokój (~500 zł, a nawet mniej), a nie koniecznie całe mieszkanie. W lato spać w samochodzie (noce ciepłe). Ogranicz wydatki do minimum. Pij wodę z kranu (a jeszcze taniej z cmentarza), jedz kaszę, ryż, nie wydawaj pięniedzy na rzeczy, które są zbędne, nie budują Ciebie, edukacji itd. Widzisz wiele można ;)

 

 

 

  

 

Edytowane przez Metody
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 9.07.2017 o 09:05, marian_koniuszko.1950 napisał:

Mamusia jak rano wstała to powiedziała mi (przy nim) ze mam dwa miesiące żeby się spakować, swoje rzeczy itp i wypierdalać. 

Chyba zaczął się proces zmian...

Czasem to jest jedyne, sensowne wyjście... Szukaj pokoju do wynajęcia, absolutnie nic jej o tym nie mów. Pewnego pięknego dnia spakuj najpotrzebniejsze rzeczy i spróbuj zacząć ŻYĆ sam... One czasem są tak pewne swojej władzy nad nami, że do końca nie wierzą, że stać nas na uwolnienie się... Swoim zdecydowanym "NIE ZGADZAM SIĘ NA TAKIE ŻYCIE" przekażesz synowi więcej, niż w jakiejkolwiek rozmowie... Nie mam cienia nadziei, że uda Ci się coś naprawić w tym związku....

 

16 godzin temu, marian_koniuszko.1950 napisał:

I tutaj boję się że nie dam rady. Finansowo.

Tak trochę metafizycznie lub coś w tym stylu: "Boisz się że upadniesz, to upadniesz"... To cytat z wywiadu z pewnym małolatem od takiego skakania po ścianach... Parkour czy coś podobnego... Cytat zapamiętałem, bo moim zdaniem odnosi się do większości sytuacji życiowych...;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pakuję swoje rzeczy. Najpierw garaż. Trochę przez lata nagromadziłem "dóbr". Generalnie zrobiłem porządek z papierami. Przygotowałem wszystkie które mnie dotyczą. Powoli będę szykował rzeczy osobiste (ciuchy, książki itp). Niestety nie byłem u prawnika. Nawalił mi samochód i musiałem go reanimować. Nie starczyło mi już kasy. Jak uda mi się coś ekstra zarobić to mam to w pierwszej kolejności. 

Szukam w między czasie jakiegoś lokum na dłużej. Niestety ceny mnie załamują - nic w moim zakresie. Ale nie tracę nadzieji. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już pisałem, ale napiszę inaczej może to trafi. Właśnie się szykujesz, żeby wyskoczyć z samolotu, ale nie sprawdziłeś nie tylko spadochronu, ty nawet nie wiesz czy go w ogóle posiadasz.

 

Zainstaluj chociaż apkę na telefonie, i nagraj swoją przez telefon, że to ona chce żebyś się wyprowadził.

 

Nie zdziw się jak za jakiś czas jakiś biały rycerz do Ci po pysku za to, że rodzinę porzuciłeś.

 

Naprawdę nie rozumiesz, że grasz na jej zasadach. Wyprowadzisz się po cichu, żeby nie ranić syna i tej biednej księżniczki. A ona dowali ci alimenty i zostanie z domem. Moim zdaniem przestań spłacać. Dwa miesiące nic się nie stanie, a będziesz miał bufor!

 

Prawnika można ogarnąć bezpłatnie. Naprawdę. Studenci prawa na niektórych uczelniach prowadzą bezpłatne porady. Można napisać do kogoś tu na forum i poprosić o pomoc. Można wejść na https://forumprawne.org/ 

 

K....!!!! Walcz o siebie. Dajesz sobie w tej chwili zapiąć chomąto na szyi. Stoisz jak baran. Loszka będzie poganiać cię za chwilę batem do roboty albo wydoi, aż padniesz. Nie widzisz tego? Do tego zacznie cię szantażować dostępem do dziecka, bo przecież zostawiłeś rodzinę! Synowi powiedziałeś, że się wyprowadzasz. Ale czy on myśli że to twoja decyzja, czy że tak niestety poprosiła cię mamusia i że ciebie to też boli. Zastanów się, o tym ultimatum dwumiesięcznym powiedziała przy dziecku czy w cztery oczy?

 

ps. Jutro idę na pogrzeb kumpla 35 lat, jak sobie pomyślę jak go potraktowała jego ex. , naprawdę żadnych sentymentów nie miej. Życie masz jedno. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 10.08.2017 o 15:37, Piter_1982 napisał:

Zainstaluj chociaż apkę na telefonie, i nagraj swoją przez telefon, że to ona chce żebyś się wyprowadził.

 

Pisałem wcześniej że od dawna ją nagrywam. Mam to nagrane - wiele razy - jak ona mnie wyrzuca. Każe mi dosłownie wypierdalać. 

 

Dnia 10.08.2017 o 15:37, Piter_1982 napisał:

Naprawdę nie rozumiesz, że grasz na jej zasadach. Wyprowadzisz się po cichu, żeby nie ranić syna i tej biednej księżniczki. A ona dowali ci alimenty i zostanie z domem. Moim zdaniem przestań spłacać. Dwa miesiące nic się nie stanie, a będziesz miał bufor!

 

 

Wyprowadzam się nie po cichu. Robię to całkiem "widocznie". W garażu przygotowałem już część sowich rzeczy. Na kupce, w kartonach. Z synem rozmawiałem wiele razy. On wie że to jest MOJA DECYZJA, nie życzenie mamusi, albo jej rozkaz. On dokładnie wie jakie są moje powody. Tłumaczyłem mu to wiele razy. Sprawia wrażenie że wie o co w tym chodzi, jednak zdaję sobie sprawę że będzie bardzo ciężko jak dojdzie do mojego wyjścia. A że będą alimenty - to chyba jest pewne. A czy mi dowali? Nie wiem. Zostanie z domem - oczywiście to jest jej dom. Dla mnie zostanie kredyt za remont. Piszesz że mam nie spłacać - to nie jest takie proste. Mogę nie spłacać, ale jestem głównym kredytobiorcą, więc banku to nie obchodzi dlaczego nie spłacam. Zrobię sobie tylko problem. Wyląduję w BIKu (choć i tak mam już bardzo słaby scoring, za notoryczne opóźnienia). Jak złożę papiery rozwodowe to ten kredyt będę chciał zrzucić na nią. 

Dnia 10.08.2017 o 15:37, Piter_1982 napisał:

Zastanów się, o tym ultimatum dwumiesięcznym powiedziała przy dziecku czy w cztery oczy?

To dwumiesięczne ultimatum to ja je postawiłem - albo do końca wakacji znajdzie pracę albo ja odchodzę od niej. Ona powiedziała że w takiej sytuacji to sam mam dwa miesiące do wyjścia. Czy powiedziała to przy dziecku, to nie pamiętam. Ale to nie ma znaczenia. Tak jak pisałem wcześniej - dużo z synem rozmawiam na te tematy - on dokładnie wie że to moja decyzja, ale podparta faktem że matka nie bierze odpowiedzialności za finanse rodziny. 

 

Pojawiła się szansa na konkretne lokum - rozsądna cena, warunki lokalizacja. Napiszę jak dowiem się więcej. 

Dnia 10.08.2017 o 15:37, Piter_1982 napisał:

K....!!!! Walcz o siebie

 

A co ja robię?? Piętnaście lat po ślubie... późno, ale to jest właśnie moja walka..

 

Poproszę moderację o połączenie postów.

 

Długo nie pisałem, ale dopiąłem swego. Jestem już poza domem. Wyprowadziłem się i od wczoraj mieszkam już tam gdzie planowałem. Mieszkam w mieście gdzie pracuję. Wynajęty pokój (bardzo dobry standard, lokalizacja), ale za bardzo rozsądne pieniądze. Dwa ostatnie dni miałem bardzo ciężkie (jedną noc spałem w samochodzie) ale jakoś się ułożyło. Wiem, że długa droga przed mną. Mam jeszcze bałagan w głowie i wiele wątpliwości, ale jestem pełen nadziei. 

Dziękuje Wam za wsparcie. Dużo mi to pomogło, w chwilach wątpliwości czytałem forum i utwierdzałem się w tym że wybrałem słuszną drogę. 

Myślę, że ten wątek z mojej strony będę zamykał. Teraz otwieram nowy rozdział. Będę w kontakcie :) 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...

@marian_koniuszko.1950 Wszystko się ułozy, zobaczysz. Twój mózg szybko zaadoptuje się do zmian. Cały czas do przodu, pomimo trudności, wątpliwości, najgorszego gówna, bo tylko tam gdzie boli jest wzrost. Opór jest źródłem poźniejszej siły, jak na siłowni. Rozwijaj się, nie rozpraszaj się na jakieś TV, popijawy, facebooki itd. ,,Rekin, który nie płynie tonie'' - przysłowie rosyjkie. To może być cudowna przygoda, którą będziesz potem cudownie wspominał i będzie Ci brakowało tej iskierki niepewnośći, wątpliwości - wtedy wiesz, że żyjesz !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.