Skocz do zawartości

No i czas na mnie...


Rekomendowane odpowiedzi

dojrzewałem do tej chwili trochę czasu... około 3 lat... od kiedy kupiłem książkę Marka, zacząłem patrzeć na swoje życie z innej perspektywy... jestem dość pizdowatym gościem.. mam żonę. dziecko. przekroczyłem półmetek swojego życia. doszedłem do miejsca w którym nie wiem co robić dalej. nie wiem, bo dość mocno się zakręciło w nim. ale może zacznę od początku... moja historia pewnie jest podobna do wielu. zakochałem się w kobiecie za czasów gówniaka. potem czasy narzeczeństwa.. takie życie we dwoje... potem ślub.. kilka lat i dzieciak... w sumie nic szczególnego.. nie było źle. razem sobie żyliśmy. ja pracowałem, ona tylko kilka lat. miała problemy w robocie, więc powiedziałem jej żeby odpuściła, bo daję radę, więc może zostawić robotę... wzięła to sobie do serca i nie pracuje... od około 15 lat. ja cały czas zapierd... był etap w moim życiu że na dwa etaty... raz było lepiej, raz gorzej... ale przez ostatnie 20 lat ja utrzymuje rodzinę. nie ukrywam, że przez ten czas popełniłem kilka błędów finansowych i mam na garbie jeszcze kilka lat spłacania długów. ale jakoś pcham ten wózek. ona ciągle nie pracuje. dba o dom i o dziecko. o dom, ale o mnie jakoś słabo. kanapek mi do roboty nie robi. śniadań i kolacji też nie. obiady tak, ale nie na ciepło. generalnie muszę je sobie odgrzewać. ale nie to jest problemem (choć może jest...). z roku na rok jakoś słabo nam się układa... ostatni rok był serią awantur i kłótni.. dochodziło do rękoczynów (z jej strony, ja jej nigdy nie uderzyłem) wyzwiska, przy dziecku itp. nie mówię że jestem święty. potrafię być zawzięty i nie odzwywać się do niej tygodniami... czasami jej dowalę coś słownie, ale wydaje mi się że i tak mam cierpliwość kamienia... czytając literaturę dochodzę do wniosku że ona ma border line...

i tak się to by toczyło, gdyby nie coś... poznałem inną kobietę... zaczęło się coś między nami dziać... od słowa do słowa i wylądowaliśmy w łożku... i tak przy niej poznałem co do znaczy dobry seks... ona była zielona w tych tematach... ale zaufaliśmy sobie i weszliśmy w takie tematy jakie wczesniej były dla nas znane tylko z "literatury"... w sumie to się chyba zakochaliśmy w sobie. wiem że w tym wieku to śmiesznie brzmi, ale nie tylko seks był "spoiwem"... fajnie nam się rozmawiało i czułem się naprawdę dobrze przy niej... ona chyba też tak się czuła przy mnie. .. idylla... do czasu, aż ona postanowiła dać szansę swojemu mężowi na poprawę... więc chyba poszedłem w odstawkę... i tak oto jestem w miejscu w którym jestem... z żoną, której nie kocham, która traktuje mnie jak jej pasuje.. czasami jak śmiecia, czasami jak męża... z kochanką którą (chyba) kocham, która przez łzy (swoje i moje) chyba mnie właśnie zostawia... 

i tak wygląda moja historia... nie oczekuję, że pisząc te słowa ktoś da mi rady na dalsze życie... wiem że, nie ma uniwersalnych rad, ale stoję w miejscu w którym nie wiem co robić... rozwodzić się, walczyć o siebie... czy może poddać się... zostać w toksycznym związku... z racji dobra dziecka i "szeroko rozmiananego dobra rodziny"...

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@marian_koniuszko.1950 Niestety nadal nie dojrzałeś do tego by przeczytać Regulamin i Zasady panujące na tym forum. Wstawiłeś avatar, ale bez przywitania się w odpowiednim dziale.

Jak piszesz jakiś temat, to staraj się składnie układać zdania bo to co zrobiłeś to ściana tekstu, co zniechęca do przeczytania. 

 

EDIT:

Ok, zlituję się i odpiszę bo przeczytałem to z trudem. 

 

Cytuj

 ja cały czas zapierd...

Ale mimo to jej kazałeś olać pracę? To czemu narzekasz, że sam zapierdalasz? Sam jej powiedziałeś, że ma olać pracę. To facet ma wychować kobietę swoją stanowczością. Jej to pasowało idealnie bo ma high life.  Jakie problemy miała w robocie? Nie chciało się jej zapierdalać?
 

Cytuj

ona ciągle nie pracuje. dba o dom i o dziecko. o dom, ale o mnie jakoś słabo. 


Nie pracuje bo sam kazałeś jej przestać pracować. Zatem zajęła się domem i dzieckiem. O Ciebie słabo dba? Przyzwyczaiłeś ją do tego, że jesteś chodzącą skarbonką. Masz system kar, nagród dla kobiety? Jak go nie masz i kupujesz co chce, to nie dziwię się, że nie dba o Ciebie. 

 

Cytuj

że przez ten czas popełniłem kilka błędów finansowych i mam na garbie jeszcze kilka lat spłacania długów. 


Zrobiłeś błędy finansowe, masz długi, loszka poczuła się zagrożona więc następuje to co poniżej napisałeś:
 

Cytuj

słabo nam się układa... ostatni rok był serią awantur i kłótni.. dochodziło do rękoczynów (z jej strony, ja jej nigdy nie uderzyłem) wyzwiska, przy dziecku it


Loszki muszą się czuć bezpiecznie, a Ty narobiłeś długów więc stałeś się niepewny. Nie zdziw się jak jesteś rogaczem albo będziesz nim w najbliższej przyszłości. 

Tak przy okazji, jedzenie chyba sam potrafisz zrobić. Mam na myśli śniadania, kolacje. Kanapki to nie jest jakaś filozofia. 

 

Cytuj

czytając literaturę dochodzę do wniosku że ona ma border line...

Dopiero po tylu latach Ci się to objawiło? Bullshit. Nie ma borderline, ma to co wyżej napisałem. Swoim zachowaniem po prostu pogarszasz sprawę. 


Uciekłeś od problemów poprzez łóżko z kochanką? To najgłupsza rzecz jaką mogłeś zrobić. Kochanka jak straci męża, to może zacząć Cię szantażować byś zostawił żonę, a żona? Może zabrać pół majątku i dzieciaka ;). 

Zamiast rozwiązywać problem u siebie, to uciekasz od niego z inną babą. Babą, która cię wykorzystała jako zabawkę do zaspokojenia własnej chcicy. Mężowi dała szansę bo widocznie jest w lepszej sytuacji materialnej niż ty sam. Facet z długami kontra facet bez długów i problemów finansowych? To wiadomo co wybierze. A te jej łzy to świetna gra aktorska. 


Co powinieneś zrobić? 
Podejdź do lustra i zapytaj: "Kim ja jestem?". Sprawdź czy masz tam jaja w gaciach czy brak. Narzekasz na swoją żonę, ale sam olewałeś te problemy przez wiele lat. Z tą pracą to sam jej kazałeś przestać pracować więc co się dziwisz, że tak ochoczo skorzystała z rady. Zacznij się szanować, rozwijać się, a z żoną porozmawiaj i ustal pewne warunki pożycia w związku. Jak będzie kombinować albo kupczyć dupą, to sam zdecyduj czy dalej być z nią czy rozwód. 


PS: Szanowni moderatorzy wysłałem zgłoszenie, prosiłbym o połączenie postów. W tamtym poście skończył się czas edycji.

Edytowane przez CalvinCandie
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, marian_koniuszko.1950 napisał:

[...]gdyby nie coś... poznałem inną kobietę... zaczęło się coś między nami dziać... od słowa do słowa i wylądowaliśmy w łożku... i tak przy niej poznałem co do znaczy dobry seks...[...]

A więc metodą znaną i oklepaną, leczyłeś klina klinem, mając bajzel w życiu prywatnym i w łepetynie - to nigdy nie prowadzi do niczego dobrego, ale znam to uczucie bo sam przerabiałem ten temat.

9 godzin temu, marian_koniuszko.1950 napisał:

[...]w sumie to się chyba zakochaliśmy w sobie. wiem że w tym wieku to śmiesznie brzmi, ale nie tylko seks był "spoiwem"... fajnie nam się rozmawiało i czułem się naprawdę dobrze przy niej... ona chyba też tak się czuła przy mnie. .. idylla... do czasu, aż ona postanowiła dać szansę swojemu mężowi na poprawę... więc chyba poszedłem w odstawkę...[...]

Od samego początku byłeś plasterkiem, na skołatane serce kobiety - chciała popróbować innego, zrobiła to, do niczego więcej jej nie byłeś potrzebny. Nawet już nie będę wspominać o tym, że najpewniej poza seksem i rozmowami, nie dostała od ciebie nic ponad to co powinna dostać - emocje. Prawdopodobnie - to tylko moje zdanie - nie wybadałeś do końca dobrze, gruntu tej kobiety.

9 godzin temu, marian_koniuszko.1950 napisał:

[...]wiem że, nie ma uniwersalnych rad, ale stoję w miejscu w którym nie wiem co robić...[...]

Zacznij od ogarnięcia swojej, własnej głowy i nie pakuj się w jakieś nierokujące znajomości, które pogłębią jeszcze bardziej twoją emocjonalną i życiową sytuację.
Bez ogarniętej głowy nie pójdziesz dalej, tak samo na twoim miejscu zastanowiłbym się nad sensem trwania w obecnym małżeństwie, rozumiem, że chcesz zostać z uwagi na dobro dziecka ale uwierz mi - a przynajmniej wyobraź sobie taką sytuację - że gdyby twoja żona, miałaby możliwość odejścia do innego samca, to nie zastanawiałaby się nawet 5 minut i nie zwracałaby uwagi na dobro dziecka.

Myślę, że w tej sytuacji warto zacząć myśleć w końcu o sobie samym - ale na początku głowa...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mosze Red zmienił(a) tytuł na No i czas na mnie...

Na wstępie - przepraszam za "ścianę tekstu". Trochę wczoraj było późno jak pisałem i nie ukrywam byłem po kilku piwach. Od dzisiaj pilnuję formy wypowiedzi.

 

9 godzin temu, zuckerfrei napisał:

Być wyjebanym przez dwie kobiety... Panie @marian_koniuszko.1950 idziesz na rekord?

Tak.. Chyba tak jest. Żona robi to od lat, a druga chyba poczuła że mój czas się skończył. 

 

Co do pracy mojej żony, ja nie powiedziałem jej nigdy, że ma całe życie nie pracować. Miała problemy w pierwszej robocie, powiedziałem -rzuć to, odpocznij, ja się zajmę utrzymaniem. Ale nie całe życie. Wielokrotnie jej mówiłem, że ma iść do pracy, zwłaszcza w ostatnich dwóch latach. Dziecko jest jest już na tyle duże, że nie wymaga już całodobowej opieki. Zawsze jak dochodziło do rozmowy na ten temat, kończyło się to awanturą (jako kontr argument, wytaczała moje długi, które de facto powstawały między innym z powodu jej "pracowitości"). Potem tygodnie miałem "niemca" w domu. I jak już chciałem mieć trochę spokoju to się "łamałem" i godziłem się z nią. Oczywiście dla tego spokoju nie poruszałem tematu pracy. Wiem, że to było głupie. Dawałem się "dymać" w ten sposób. Grała oczywiście w tym temacie (w innych też)  seksem. Było niegadane o pracy - było dane. Temat wracał - kończyły się uciechy.

 

 

20 godzin temu, CalvinCandie napisał:

Masz system kar, nagród dla kobiety? Jak go nie masz i kupujesz co chce, to nie dziwię się, że nie dba o Ciebie. 

 

System kar - kasę dostaje tylko na niezbędne rzeczy. Nie dlatego, że jestem aż takim chujem, ale dlatego że po prostu nie zawsze ją mam. Kasa wpływa nieregularnie i prawie zawsze brakuje do pierwszego, a ja i tak robię zakupy ("bo ona dźwigać nie będzie"), więc nie dostaje więcej niż na podstawowe rzeczy. Od ostatnich dwóch lat nie dostaje na żadnego fryzjera itp. Kupuję jej to co jest niezbędne. Czasami dostaje na jakieś ciuchy, buty itp. Kosmetyki tylko te podstawowe (o perfumach itp już zapomniała z mojej strony).  Ona traktuje to jako formę przemocy domowej (tak mi to wyjaśniła), finansowo ją ponoć gnębię.

System nagród - nie ma.. Kiedyś dostawała ode mnie jakieś ekstrasy w postaci droższych szmat lub kosmetyków. Teraz nic.

 

12 godzin temu, Odlotowy napisał:

A więc metodą znaną i oklepaną, leczyłeś klina klinem, mając bajzel w życiu prywatnym i w łepetynie - to nigdy nie prowadzi do niczego dobrego, ale znam to uczucie bo sam przerabiałem ten temat.

 

Tak, leczyłem kaca klinem. Na początku był tylko seks. Od początku stawiałem tak sprawę. Ona to chyba rozumiała. Umowa była, że każde w każdej chwili może się wycofać. Było zajebiście. Dużo nowych rzeczy się nauczyliśmy. Z czasem coś się zmieniło i inaczej na siebie patrzeliśmy. Zaczęły się rozmowy "co by było gdyby". W tym momencie powinienem powiedzieć STOP. Ale jakoś nie dałem rady. W domu emocjonalna pustynia. We łbie jeszcze gorzej. Problemy z kasą, robotą. Wypalenie mnie dopadło. Żadnej radości w życiu, poza nią. Dlatego tak się tego trzymałem i pozwoliłem sobie na zakochanie. Lampka się nie zapaliła. A powinna, byłem już wtedy po lekturze książki Marka ("Stosunkowo dobry"), więc powinienem się już choć trochę ogarnąć. I teraz mam to co mam. W sumie to nawet ją rozumiem. Nie mam do niej żalu. Mam do siebie, że się wpuściłem w kanał.

 

Dlatego jestem tutaj... Rozpoczynam pracę nad sobą. Będę szukał prawdy. Licząc na pomoc z Waszej strony. Choć sam nie wiem tak naprawdę od czego zacząć. Od walki z żoną o jej stosunek do mnie, do pracy. Czy dać sobie z nią trochę czasu i poukładać sobie w głowie priorytety. Może jakieś rady na początek od Was dostane?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co robi. Jestem cały dzień w robocie. Byłbym głupi gdybym powiedział, że jestem jej pewny.Parę razy w kłótni wchodziliśmy na temat tej/tego drugiego. Czasami coś mówiła o tym w taki sposób żeby dać mi do myślenia. Nie ciągnąłem tego tematu, żeby nie dać jej satysfakcji.

Czy czeka na spłatę kredytów? Wszystkie są na mnie. Mogłaby mnie wyrzucić z domu (bo jest jej) a ja i tak bym musiał je spłacać (nawet hipotekę). W kłótniach oczywiście grozi mi żebym się szykował na alimenty na nią i na dziecko. 

Czy wie o drugiej... Raczej nie. Jestem ostrożny, więc nie dałem jej żadnych powodów. Ale z drugiej strony przez prawie rok nie było między nami nic (żadnego seksu z żoną), więc może coś  sobie skleja. Parę razy mi wyjechała z tekstem, że ja chyba pedał jestem albo mam babę na boku. Nie drążyłem tematu, żeby nie powiedzieć czegoś za dużo w afekcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuj

Ona traktuje to jako formę przemocy domowej (tak mi to wyjaśniła), finansowo ją ponoć gnębię.


No widzisz czyli to co wyżej Ci wypisałem. Loszka nie lubi jak facet nie zapewnia jej tego co chce. Widzi też, że nie jest różowo z kasą. Seksu dobrego nie masz bo pewnie kupczy dupą odkąd przestałeś jej dawać na perfumy/szmatki droższe i inne przyjemności. 

Jest też możliwość, że ma kogoś na boku i czeka aż spłacisz długi. @Brat Jan zadał dobre pytania. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ma bolca? W sumie to ma możliwości na coś takiego. Choć z domu raczej nie wychodzi. Rzadko. Dzieciaka podpytuje czasami co mama robi jak mnie nie ma w domu - mówi że siedzi w domy. Raczej nie mogę mu nie wierzyć. Nasze relacje są dobre.

Kiedyś nawet jej sam powiedziałem że mam jej tak dosyć, że ma moje przyzwolenie na bolca - powiedziałem jej to w awanturze, ale ona jakoś nie zareagowała na to w sposób emocjonalny. Może coś na rzeczy jest...? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, marian_koniuszko.1950 napisał:

Czy czeka na spłatę kredytów? Wszystkie są na mnie. Mogłaby mnie wyrzucić z domu (bo jest jej) a ja i tak bym musiał je spłacać (nawet hipotekę). W kłótniach oczywiście grozi mi żebym się szykował na alimenty na nią i na dziecko.

Niestety wygląda to tragicznie, jedyne co mogę doradzić to mimo tak słabej sytuacji finansowej powinieneś jak najwięcej odkładać na czarną godzinę. To oznacza ograniczenie na maksa niepotrzebnych wydatków i chowanie ile się da kasy w takim miejscu, gdzie żona nie będzie miała dostępu i wiedzy (najlepiej gotówka). Chodzi o to, żeby w razie czego mieć chociaż trochę na przetrwanie z miesiąca czy dwóch. A nie jak Ci goście co znajdują walizki po drzwiami i nawet nie mają na taxi czy kebaba.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak. Moja sytuacja finansowa jest fatalna. Żadnych oszczędności. Same długi. Nawet mieszkania nie mam. Wszystko co mam to samochód, ale i tak kupiony w małżeństwie, wiec do podziału. Z tym oszczędzaniem to na razie żadnych szans. Wszytko co mam idzie na przeżarcie. Gdyby ona pracowała to byłby łatwiej. Ale nie jest... Może ona to też czuję. Tylko w jej głowie to jest chyba coś na zasadzie - nie pójdę do roboty bo on stanie na nogach i mi spierdoli. Nie wiem sam...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słodki Panie Jezu.
Kurde jak czytam takie historię to dziękuje Panu Bogu, że jestem gdzie jestem czyli jestem sam :)

Ta zdrada prędzej czy później wyjdzie na jaw albo Cię zniszczy od środka.

Porozmawiaj z żoną. Niech idzie do roboty w czym problem. Bezrobocie w PL jest na poziomie 6-8 procent. W Lidlu na kasie zarobi 2500 netto.

 

Zacznij ją szpiegować. Może ma bolca. Szukaj dowodów w sprawie rozwodowej jesli taka będzie. Może coś ugrasz i wygrasz :)
Weź wolne w pracy, nie mów żonie. Wyjdź rano z domu. Stań autem gdzieś żebyś miał widok na bramę domu. Włam się na maile, lub poczytaj smsy gdy ona się będzie kąpać.
Szykuj się na wojnę, to Cię wzmocni.

A właśnie.
Przyczyna rozwiązania umowy o pracę twojej loszki? Poszukaj papierów.
Leczyła się kiedykolwiek u psychoterapeuty? Brała jakieś depresanty? jakieś leki? Na coś się leczyła przewlekle?

Edytowane przez p47thunderbolt
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, p47thunderbolt napisał:

Ta zdrada prędzej czy później wyjdzie na jaw albo Cię zniszczy od środka.

też tak czuję.. ale jestem już po. zamknąłem ten etap. pożegnałem się z panną - choć to raczej ona mnie (choć będę pewnie jeszcze płakał z jej powodu). 

 

21 godzin temu, p47thunderbolt napisał:

Porozmawiaj z żoną.

:) chyba posłuchaj żony... Rozmowy kończą się prawie zawsze tak samo... Od kilku lat próbuję jej przemówić do rozumu. Zawsze ma tysiąc argumentów dlaczego jeszcze nie może. Ostatnio użyła nawet takiego - "bo ja miałam pomysł, ale ty go nie poparłeś" i w efekcie nie robi nic w tym temacie.

 

co do szpiegowania to jest ciężko. Ona ma ciągle telefon przy sobie. Nawet do kibla go bierze. Wiem, że używa Vibera do komunikacji. Czasami znika z telefonem na jakieś pogaduchy, ale mam wrażenie że robi to po to żeby mi pokazać że ma jakieś tajemnice. Ja to zlewam i nie robię z tym nic. Założyłem monitoring na routerze i sprawdzam na logach dns jakie strony są odwiedzane. Na razie nic podejrzanego nie znalazłem, ale to jeszcze o niczym nie świadczy.

 

21 godzin temu, p47thunderbolt napisał:

Przyczyna rozwiązania umowy o pracę twojej loszki? Poszukaj papierów.
Leczyła się kiedykolwiek u psychoterapeuty? Brała jakieś depresanty? jakieś leki? Na coś się leczyła przewlekle?

Robotę rzuciła bo było jej ciężko wytrzymać presję - takie biurowe zagrywki itp. Wtedy to tak widziałem - po latach uświadomiłem sobie, że chyba jednak nie była w stanie "dostosować" się do ludzi. Jest nieelastyczna w kontaktach z innym. Ludzi tratuje zero jedynkowo - albo kocha, albo nie nienawidzi. 

Kiedyś sam jej zaproponowałem żebyśmy poszli z naszymi problemami do specjalisty. Nigdy się na to nie zgodziła kwitując - "jak masz problem to idź, ja takiego nie mam..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaka stara się dowie,że miałeś babę na boku,to będzie rozwód z Twojej winy i dopiero wtedy będą jajca. Od razu znajdą się koleżanki,które w sądzie to potwierdzą.

Skoro ją zdradzałeś,to wasza relacja i tak jest bezsensu.Jeżeli jesteś jedynym żywicielem rodziny,to po przyjściu z roboty ciepły obiad na stole,kapcie,gazetka,seks na zawołanie.Tak powinno być! Baba Cię nie docenia i opcji w zasadzie masz kilka:

-odejść

-kazać jej wypierdalać do roboty

-machnąć ręką i nadal patrzeć jak życie Ci umyka

 

Tylko nie mów,że jesteś za stary,że dzieci,że przywiązanie itd.

Utnij chłopie wrzód i ciesz się życiem,ono jest takie krótkie...

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co piszesz, dziecko już dorosłe albo przynajmniej mocno dojrzałe, nastoletnie. Życie masz jedno. Ze związku z tą kobietą po tylu latach czołgania ciebie po glebie już nie będzie. Pozostaje tkwienie w toksycznej relacji i czekanie aż żona cię wykopie z domu, obarczy alimentami (nie daj też na siebie, sprawa chora, ale prawdziwa) albo sam coś zaczniesz robić. Długi, gdyby co, jak pieniądze w małżeństwie są wspólne. Podejrzewasz swoją o to, że nie była tobie wierna. Postaraj się o dowody na potencjalną kontrę wobec twojej niewierności. Jeśliby szło ku rozwodowi, nigdy przenigdy nie zgadzaj się na orzekanie o twojej wyłącznej winie. Nawet zdrada (gdyby ona nie zdradziła cię albo byś nie miał na to dowodów) nie oznacza obarczenie wyłączną winą strony zdradzającej. Wystarczy jeden procent winy z drugiej strony, by sąd orzekł wspólną winę (brak seksu, nie wywiązywanie się ze swoich obowiązków żony wobec ciebie, prawnik doradzi, co i jak), a wtedy alimenty na niepracującą żonę w najgorszym razie 5 lat, a nie całe życie. Niestety mężczyźni dają ciała, wolą mieć szybko wszystko za sobą, oddają swoim byłym majątki, zgadzają się na wysokie alimenty, a potem pozostaje im tylko płacz, bo majątek raz podzielony takim zostaje i nie wpływa na wysokość alimentów w przyszłości, a te można zawsze podwyższać, utrzymywać na tym samym poziomie bez względu na okoliczności (utrata pracy, gorsza praca, czy nawet utrata zdrowia czy nowa rodzina i dziecko). Trzeba myśleć przyszłościowo, a nie by było szybko i lekko, bo potem często się za to słono płaci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@marian_koniuszko

 

Witaj wśród Braci! 

 

Mam takie pytanie: Czy zastanawiałeś się czy Twoja żona ma może Borderline Personality Disorder.....? Pytam, bo to tak trochę brzmi. Poczytaj może na ten temat. Jest to o tyle ważne, że jeśli ona ma to zaburzenie, to trzeba się do rozstania przygotwać jak na wojnę atomową - w analogicznym sensie "normalny" rozwód byłby "tylko" wojną. 

 

Wiesz co najbardziej wpada w oko w Twoim wpisie? Bardzo zły stan psychiczny - Twój - cholernie niska samoocena i żal... Moja propozycja: zacznij walczyć o siebie! O Twoją godność, dumę i zdrowie. Zastanów się też do kogo masz żal i czy masz ku temu podstawy... Jak pisali już Bracia: brak szacunku, brak zainteresowania itd jest związany z forsą, postawą i błędami wychowawczymi samicy. Jeśli wyjdziemy z założenia, że pewny cechy u samic występują naturalnie a nie aby nas gnębić - to jak tu mieć żal? To tak, jakbym miał żal to kota, który mnie pocharatał - koty tak mają... Ale oczywiście bym się zastanowił co z draniem zrobić.... Żal mógłbym mieć tylko do siebie, że kija nie wziąłem... 

 

 

Życzę powodzenia!

 

P.S. Borderline tłumaczyło by także Twój zły stan...to jest jak czarna dziura, która zabiera wszystkie zasoby....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za słowa otuchy. Czytałem o border line. Kiedyś widziałem nawet takie chyba 10 punktów które pomagają określić czy ktoś ma BL. Ona spełniała 8. Miałem konkretne sytuacje na każdy punkt. Od tamtej pory przejrzałem na oczy. Dało mi to dużo do myślenia. Wcześniej miałem całe te schematy.. Awantura, cisza w domu przez dni lub tygodnie. Potem nagroda-seks... I tak latami. Jesteś dwa lata temu jak złapałem straszne samopoczucie. Dopadł mnie chyba kryzys wieku średniego (żartuje oczywiście), ale od tego czasu zacząłem myśleć o rozwodzie. Przeplatałem to okresami z chęcią naprawy. Ale zawsze było to samo.

Wczoraj np. cały dzień pod nosem miała do mnie jakieś zaczepki. Wieczorem w końcu nie wytrzymałem i wygarnąłem jej ten temat pracy. Dałem ultimatum - za dwa miesiące ma mieć pracę, albo ja ja zostawię. Walczyła jak lwica. Z łapami też się zabrała. Kazała mi zostawić obrączkę :) bo dla niej to już nic nie znaczy (swojej nie nosi od lat...), Zabrałem pościel i poszedłem na kanapę. Dzisiaj rano przyszedł do mnie dzieciak (zawsze rano mnie budzi, jak nie bo mówi że się mama denerwuje...) i powiedziałem mu jaka jest sytuacja. Że może się wyprowadził i jak to wygląda, dlaczego. Miał łzy w oczach... Ja też... Mamusia jak rano wstała to powiedziała mi (przy nim) ze mam dwa miesiące żeby się spakować, swoje rzeczy itp i wypierdalać. 

Chyba zaczął się proces zmian...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 7/9/2017 o 08:05, marian_koniuszko.1950 napisał:

Mamusia jak rano wstała to powiedziała mi (przy nim) ze mam dwa miesiące żeby się spakować, swoje rzeczy itp i wypierdalać. 

Chyba zaczął się proces zmian...

 

No i wypierdalaj... Zacznij zyc swoim wolnym, wspanialym, zajebistym- pelnym pozytywnych emocji zyciem. Teraz masz egzystencje przy boku CHOREGO CZLOWIEKA. W Cesarstwie Rzymskim mezczyzna gdy szedl na wojne, tak na wszelki wypadek zapladnial kobiete, gdy wracal z wojny po np 7 latach dzieciak byl odchowany i czekal na ojca. Jaki problem bys sie wyprowadzil i zyl, pracowal nad soba i zarabial swoje pieniadze dla siebie. Twoje dziecko i tak kiedys bedzie przy Tobie (kwestia czasu). Nie marnuj czasu idz na "swoja wojne"...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego matki niszczą dzieci?
Po co ona wplątuje dziecko do tego syfu?
Po co buduje w umyśle dziecka Twój zły obraz. OBRA ZŁEGO OJCA.

Zapierdalasz na nich a ta pizda ma czelnośc powiedzieć przy dziecku, że masz wypierdalać? Ona niszczy Twój wizerunek. To jest typowe zachowanie samicy.
Dzięki Tobie ta rodzina jakos funkcjonuje.
Szkoda, że tego nie nagrałeś na telefon.
Nagrywaj JĄ. Ile razy mam powtarzać.

Rozwód wisi w powietrzu. Jak pracujesz na dwa etaty. dobrze zarabiasz sąd dowali Ci wysokie alimenty na dziecko

UWAGA. Jeśli ta pizda złoyż podanie o alimenty BO JEJ STOPA ŻYCIOWA SIĘ POGORSZYŁA to może być problem. Niech prawnicy tutaj doradzą.

 

Edytowane przez p47thunderbolt
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tego boję się bardzo. Alimentów na nią. Teraz zacząłem zarabiać więcej na jednym etacie (kokosów nie ma, ale powyżej średniej krajowej jest). Tylko połowa idzie na spłatę długów. Zostaje niewiele, dlatego łapię jeszcze jakieś zlecenia, co wiąże się z pracą wieczorami. Ale dla sądu to może być tylko argument że mogę więcej zarabiać, więc może mi dokleić pajdę. Byłem rok temu u prawnika. Wyłożyłem wszytko i powiedział mi, że przy takim stanie rzeczy, kiedy ja pracuję, a ona nie ma orzeczenia lekarskiego, wykluczającego ją z życia zawodowego, ma wyższe wykształcenie to nie powinno być podstaw do stosowania jakiś szczególnych miarek. Ja alimenty na dziecko, które zostaje z nią, ona opieka i codzienne obowiązki. Ale... ale żaden prawnik nie da 100% gwarancji. Zawsze możesz trafić na chujową sędzinę i będziesz miał przechlapane. 

14 minut temu, p47thunderbolt napisał:

Nagrywaj JĄ. Ile razy mam powtarzać.

nagrywam. Nie zawsze jest to możliwe. Akurat tego nie udało mi się "złapać". Wczoraj usiadłem i zacząłem przesłuchiwać "zasoby" i powoli je opracowywać. Jednak to jest żmudna praca, słuchanie, przycinanie, robienie opisów - co w której minucie. Ale mam nadzieje, że jak przyjdzie co do czego będzie to mój ratunek. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

będę na bieżąco relacjonował :) szykujcie piwo i popcorn .. Tak na poważnie to faceci powinni mieć prawny zakaz zakładać rodziny wcześniej niż przed 30-35 rokiem życia. Na moim przypadku, widzę jakim można być pacanem. Nie dostrzegać tych wszystkich oznak syfu jaki nam kobiety szykują na dalsze lata życia.. Te manipulacje, fochy, kupczenie dupą. Granie zranionych sarenek... Jak się ma 20 kilka lat to trzeba szukać pasji w życiu, potem ją rozwijać. Ja miałem kilka, wszystkie zostały zdeptane i wyśmiane. I teraz zostaje "superata młodości", a czasu, możliwości, zdrowia i sił coraz mniej... Ale cieszę się że znalazłem to forum, Marka z jego mądrościami ... Mam nadzieję, że nie pęknę i postawię na swoim. Wiem że rozwód to ostateczność, że jeszcze pewnie będę musiał zmierzyć się z wątpliwościami. Zobaczymy co zrobi z pracą. Czy znajdzie coś w tym czasie. Czy pójdzie vabank. Jak znajdzie to trochę wytrąci mi argument do wyprowadzki. Ale jakoś jestem bardziej niż przekonany, że tego nie dokona... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Nie było mnie przez kilka dni. Wyjazd służbowy w miejsce bez internetu... są takie miejsca :) Na razie sprawy idą powoli ku dobremu. Załatwiłem sobie coś do mieszkania. Miesiąc lub dwa dam radę po minimalnych kosztach. Dłużej nie będzie to możliwe. Niestety zwiększa mi się odległość dojazdu do pracy. Jest jeszcze możliwość dojazdu koleją, więc może jak się dobrze ogarnę to obniżę koszty dojazdu. Póki co rozmawiam z synem. Przygotowuję go jak mogę do tego. Tłumaczę, ale jest ciężko. On jakoś nie przyjmuje do wiadomości że to koniec świata jaki zna. Rozumiem go. On ciągle dopytuje czy wrócę. Serce mi się kraje. Żona oczywiście nie wie o tych rozmowach. Dzisiaj jak jej przypomniałem o tym że czasu na znalezienie pracy ma coraz mniej, to oczywiście zaczęła swoją gadkę - "Ty mi nie będziesz stawiać warunków i terminów" i tu uwaga... użyła określenia - "samczyku pierdolony", ładnie nie?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.