Skocz do zawartości

Abrakadabra... z czarodziejki w czarownicę po zawarciu związku sformalizowanego


Rekomendowane odpowiedzi

Piszę temat trochę dlatego, że chciałabym dodać swój osobny komentarz do sprawy poruszonej przez @Normalny w innym temacie :)

 

Co locha na to epizod nr 2

Cytuj

Gwarancją sukcesu i spokoju dla faceta jest formalnego związku nie zawierać. 

Bo rozmowy i ustalenia przed takim sformalizowaniem będą nic nie znaczyły po sformalizowaniu. Pacta sunt servanda już wtedy pań bowiem nie obowiązuje. Gdy spyta się facet ale dlaczego?  kobieta odpowie hm.. no bo tak! 

 

Bo to jest coś co mnie niezmiernie ciekawi. Naprawdę tak jest, że ludzie się jakoś mocno zmieniają po magicznym "tak", czy to jednak wynika z tego, że ludziom opada haj i nie potrafią tego utrzymać bo nagle okazują się jak różnymi ludźmi są ;) ? 

Oczywiście będę pytała głównie w tym miejscu o przepoczwarzenie się płci kobiecej.

 

Z moich obserwacji wynika, że dużo osób tkwi ze sobą po pewnym czasie z przyzwyczajenia, w szczególności gdy są dzieci, ale to właśnie wynika trochę z tego co napisałam powyżej - byli zakochani, nie wiele się martwili o to jak im się razem będzie żyć. Jestem przekonana, że mało ludzi rozmawia ogólnie na temat swojej przyszłości, jeśli zamierza (jak chce, nie musi) formalizować związek, czy tam być razem dłużej, a pewne rzeczy, które mogą zostać przyćmione na początku powodują później przyczyny frustracji czy nawet rozstań.

Mam słabą znajomą, która nawet zrobiła sobie dziecko, żeby przedłużyć sobie rozpadający się związek <_<

 

P.S. Nie wiem, może to moje naiwne, "logiczne" myślenie nakazuje mi myśleć, że sporo zachowań człowieka da się zaobserwować/wychwycić, o ile się ich nie ignoruje dużo wcześniej. Może piszę to dlatego, bo raz kolejny szukam nadziei, że mi akurat nie odbije ;) 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Normalny, chciałabym :), ale tak jak piszę to są tylko obserwacje, a im więcej obserwuję zachowań ludzi w małżeństwach to coraz bardziej zaczynam się tej instytucji bać ^_^

Moją skromną małą teorię napisałam wcześniej - ludzie tak naprawdę się nie znają, przestają dbać o relację, są tylko z przyzwyczajenia i łączą ich tylko dzieci/kredyty/inne ustrojstwa dnia codziennego.

 

Nie mogę odpowiadać za  zachowanie wszystkich ludzi na tej Ziemi, ale tak jak piszę, jestem po prostu ciekawa waszych doświadczeń. Może mnie to nauczy jaką drogą nie iść. 

 

No i  o ile Panów rozumiem tutejszych to główny zarzut idzie w stronę odpuszczenia sobie dbania o swoją atrakcyjność / związek, bo "jak już usidliła to się nie musi starać" ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, Brat Jan napisał:

Na szybko, przy ciąży każda baba się roztyje, a mało która zada sobie trud zejścia z nadmiaru kg, bo przecież mąż się z tego powodu nie rozwiedzie...ale gdy nie ma papierka...

Ja bym się rozwiódł.
Spierdoliłem od narzeczonej bo przytyła i jej to powiedziałem. Teraz gdy ją czasem widzę stara się trzymać "dobrą" wagę, ciekawe kto sie da na to nabrać

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hayley Serio nie wiesz? :D Oszukańcze!

 

1. Zwiększona pewność, że związek się nie rozpadnie ---> mniej starania, mission complete

2. Facet oddaje min. połowę swojego przyszłego majątku kobiecie ----> spada jego wartość w jej oczach, nie jest to już silny, niezależny, pociągający samiec

3. Przyzwyczajenie, rutyna ---> nuuuuda, brak emocji

4. Haj mija

 

Trochę to jest właśnie pojebane, ale wynika z Waszej ekhhmm logiki :D Że po ślubie to się już nie rozstaje. Taaa. Wcześniej jest zdobywanie, staranie się itd ale po ślubie to już nie trzeba. Hahaha, tylko żadna z Was nie chce widzieć tego ile ludzi bierze rozwody. Chociaż z drugiej strony, całkiem nieźle na tych rozwodach wychodzicie...

 

Tak na szybko.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobietom brakuje wrodzonego charakteru i ślub je rozleniwia. Tori Amos z mojego avataru tuż po śłubie, chyba dzień po, zapisała się na fitness :> (czytałam niedawno jej biografie). Ale to nie jest przeciętna osoba. Przeciętna osoba nie potrafi sama siebie zmotywować do czegoś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Drizzt, rozumiem ten mechanizm opisany przez Ciebie, co nie przeszkadza mi być zdumioną, że tak to właśnie działa w dużej ilości przypadków. ^_^ Trochę taki rodzaj fenomenu dla mnie, że niby po jednym dniu tak wiele może się zmienić. Bardziej postrzegam to jako jakiś proces, który rozwija się z zaniedbania. A i tak lepiej takie historie czyta się na podstawie żywych doświadczeń. 

 

Jeśli chodzi o własne obserwacje to wydaje mi się, że lepiej to wszystko wygląda i przedstawia się kiedy para podziela jakieś zainteresowania/pasje oraz posiada osobne formy spędzania czasu (A to się zdarza :P). Tak, żeby nie być ze sobą 24/doba.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie się nie znają: z pretensjami to proszę do swoich loszkowych koleżanek, które świetnie potrafią udawać przez lata by nagle po ślubie pokazać prawdziwą twarz. I dziwnym trafem wspólne pasje nawet znikają i jest jojczenie i naciskanie żeby misiu porzucił swoją. Manipulacja jakoby obie strony udawały i to wina obojga jest zabawna i nie muszę nawet tlumaczyć dlaczego :> Pobożne życzenia można mieć w tej kwestii, ale rzeczywistość ma na nie wyjebane.

 

Że niby po jednym dniu może się tyle zmienić: loszkom odmienia się w ciągu kilku godzin albo paru minut w różnych sytuacjach w tym po podpisaniu papierka, ale wygodnie jest tego nie dostrzegać i zrzucać winę na obopólne zaniedbanie co nie? :>

 

@Drizzt naprodukowałeś się a i tak znowu mamy wciskanie matrixowego kitu.

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez jaj, piszecie jakby faceci po ślubie się nie zmieniali. Większość się rozleniwia, zapuszcza mięsień piwny, pierdzi i zalega na tv/kompie. Robię niekiedy wielkie oczy kiedy widzę znajomego po latach, który przez 10 lat postarzał się o 20.

 

Ja nie przytyłam znacząco w pierwszej ciąży (13kg, schudłam po niej z nawiązką), w obecnej również nie widzę u siebie znacznego przyrostu masy (4 kg, prawie połowa ciąży). W zasadzie to gadanie, że KAŻDA baba zapuszcza się po ślubie powinno być mi na rękę - im takich więcej, tym jaśniej błyszczę na ich tle :D 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Hayley napisał:

Mam słabą znajomą, która nawet zrobiła sobie dziecko, żeby przedłużyć sobie rozpadający się związek <_<

 

Nie napisałaś powodów dla którego wg Ciebie kobiety zamieniają się w czarownicę tylko coś przyzwyczajeniu, braku rozmów i bla bla.

Z kolei @catwoman odwróciła kota ogonem na zasadzie - wy faceci też tyjecie.

 

Co do cytatu. To nie jest próba ratowania rozpadającego się związku. A może jest? Ale na kobiecą metodę "ratowania".

To kolejna kotwica zakładana na faceta w imię miłości bla bla (misiu spróbujmy jeszcze raz, drugie dziecko scementuje nasz związek itp) ...  - kotwica w postaci ewentualnych alimentów, wejścia na ambicje, że zostawia dwoje dzieci, czasami potępienie społeczne  itd. Kobieta czuje się zagrożona to uruchamia seks a w rezultacie dziecko. W jej mniemaniu to scementuje związek - no bo cementuje - jak ma facet zapłacić 1000 zł za jedno to zabuli 2000 zł za dwa jakby co. Nic tak nie cementuje jak kasa.

 

Kobieta zmienia się bo już nie musi walczyć o samca. Ma go już. Po co wyciągać swoje wojenne oręża (urok) ja nie ma kogo zdobywać? No chyba żeby ewentualnie pochwalić się kumpelom w robocie jaka ja ładna szczupła i zadbana.

 

Co innego jak obecny mąż idzie do wymiany. Wtedy nie ma mowy o zapuszczaniu się - bieganie, siłka, malowanko i inne pro zaczepne zachowania w celu pozyskania nowego chłopa.

 

I nie chodzi mi tu o związek tylko o małżeństwo.

 

 

Edytowane przez Normalny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio byłam na basenie i robiłam obserwację kobiet i mężczyzn z dziećmi. Zdaję sobie sprawę, że basen to dosyć specyficzne środowisko, ale mimo wszystko podzielę się spostrzeżeniami.

 

Kobiet powyżej 7/10 nie odnotowałam (jedna była solidną 6tką z twarzy, figura 8/10). Cellulit, rozstępy, żylaki itd. 

 

Natomiast mężczyzn powyżej 7/10 widziałam co najmniej pięciu. Dobrze zbudowani, krzepcy :D Z brzuchem piwnym też było sporo, ale powyżej przeciętnej było więcej przedstawicieli "płci brzydkiej".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Drizzt tak to już jest, że kiedy powstają tematy niewygodne dla pań to następuje:

- mówienie że wcale tak nie jest + próba siania matrixa i jakieś tam tłumaczenie pozbawione argumentów,

- próba przeniesienia ciężaru rozmowy na mężczyzn = oddalenie tematu od kobiet, bo prawda jest dla nich niezbyt wygodna,

- w przypadku gdy argumentów brak a samica chce za wszelka cenę postawić na swoim należy: gwałcić logikę, przystąpić do ataków personalnych bądź też uszczypliwości, zakrzyczeć / zalać oponenta toną tekstu po to, aby w końcu po długiej bezowocnej dyskusji przyznał loszce rację (no bo na rycerzy działa to na nich pewnie tez powinno zadziałać bo... bo... bo musi być jak ja mówię i tyle, a w ogóle to jak oni śmią sprzeciwiać się mi).

 

@Normalny "dajmy sobie drugą szansę, ja się zmienię tak jak tylko chcesz miś' to też jeden z tekstów mających na celu zatrzymać samca. A jak loszka uzyska to czego chce, to potem jest powrót do stanu poprzedniego.

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Normalny napisał:

 

Nie napisałaś powodów dla którego wg Ciebie kobiety zamieniają się w czarownicę tylko coś przyzwyczajeniu, braku rozmów i bla bla.

 

Tytuł tematu powstał raczej na podstawie tego co można usłyszeć od panów, którzy ze związków zadowoleni nie są. I mówi się, że przed ślubem czarodziejka, a po ślubie czarownica. 

 

A o przyzwyczajeniu napisałam, bo wydaje mi się poniekąd, że to z tego wynika, że na początku kiedy ludzie się bardziej starają i są zakochani, czy tam "na haju" to wtedy jedna i druga strona inaczej się zachowuje, podejrzewam, że i paniom się bardziej chce (panom też oczywiście, ale temat jak zauważył @Normalny traktuje o czym innym), a panowie przymykają na pewne rzeczy oko, a potem jest te "przebudzenie", kiedy strona odpuszcza i nagle wychodzi, że to wcale nie ta osoba, która kiedyś była.

 

Nie byłam w związku z kobietą, więc ciężko mi osądzać, wolę obserwować zachowania ludzi i uczyć się z nich :) I może nie wyraziłam się jasno - jeśli jakaś kobieta K jest dla danego mężczyzny M czarownicą, to nie znaczy, że przebyła jakąś przemianę niesamowitą za pomocą magicznej różdżki (czytaj: pierścionka), tylko, że była nią od początku, tylko, że haje, własne wyobrażenia i podobne ciulstwa stępiają zmysły i rozsądek.

 

Niemniej przychodzą mi na myśl "zachowania czarownicze", które nie podobają mi się u pań (u panów też..), a jest to między innymi ograniczanie kontaktu z ważnymi osobami dla danej osoby, zaborczość, brak szacunku dla danej osoby, hmm coś w stylu "zajmuj się mną codziennie o każdej porze". Osobę o skłonnościach czarowniczych z rodziny też wskażę - mąż kobiety (jakaś tam ciotka) został z dziećmi kiedy ta poszła studiować (on ma wykształcenie średnie techniczne), a ona zamiast docenić to, że dzięki niemu ma taką ciepłą posadkę urzędniczą, to często narzekała (w szczególności gdy mężulek był blisko i zarabiał mniej od niej), że on taki nieogarnięty, nie widząc tego co on dla niej zrobił. Teraz się trochę uspokoiła, ale to pewnie dlatego, że swoje lata już mają, a i on pracuje dalej, za lepsze pieniądze.

 

Offtop: Z drugiej strony pozytywny przypadek też kojarzę i to mnie jakoś trzyma na duchu, bo to taka pozytywna kombinacja ambi-intro ;) 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Selqet napisał:

Ostatnio byłam na basenie i robiłam obserwację kobiet i mężczyzn z dziećmi. Zdaję sobie sprawę, że basen to dosyć specyficzne środowisko, ale mimo wszystko podzielę się spostrzeżeniami.

 

Kobiet powyżej 7/10 nie odnotowałam (jedna była solidną 6tką z twarzy, figura 8/10). Cellulit, rozstępy, żylaki itd. 

 

Natomiast mężczyzn powyżej 7/10 widziałam co najmniej pięciu. Dobrze zbudowani, krzepcy :D Z brzuchem piwnym też było sporo, ale powyżej przeciętnej było więcej przedstawicieli "płci brzydkiej".

 

Faceci nie rodzą dzieci, to raz. Było nie było, nawet jeśli się nie przytyje to nie bardzo ma się kontrolę nad rozstępami czy żylakami. Moim zdaniem z zapuszczeniem niewiele to ma wspólnego, ot takie jest po prostu ludzkie ciało. Nie ulega oczywiście wątpliwości, że czas jest bardziej łaskawy dla mężczyzn, kobiety starzeją się szybciej i brzydziej. Ojca oszukasz, matkę oszukasz, ale natury nie oszukasz ;) Raczej nikt nie hajta się z przeświadczeniem, że partnerka nigdy się nie zestarzeje :> Ja ilekroć widzę małżeństwa po 40 to kobieta zawsze wygląda mi na starszą od swojego męża, zazwyczaj jest odwrotnie.

 

No i umówmy się, czepek basenowy uroku nie dodaje ;) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@catwoman wydaje mi się, że nad tymi 2 rzeczami ma się kontrolę:

 

- rozstępy- wystarczy trzymać się stabilnie w wadze, 

- żylaki - ruszać się i nie żreć gówna,

 

To takie streszczenie. 

 

Jeśli chodzi o Twój argument o ciąży, wybacz ale wydaje mi się, że to nie jest żadne wytłumaczenie. Tak samo jak branie hormonów. Ktoś może sobie znaleźć jakikolwiek powód, aby spocząć na laurach. Sama przecież mówisz, że się nie roztyłaś jak świnia po ciąży. Można! Dobrym przykładem jest też moja matka po ślubie i piątce dzieci przytyła jakieś 8 kg (wcześniej miała niedowagę wg BMI).

 

Próbowałam szukać jakiś sensownych statystyk, ale nie odszukałam jeszcze. Przez przypadek trafiłam na artykuł - http://joemonster.org/art/17025

 

Najlepszy komentarz pod nim :D

 

"Cóż to proste. Przed ślubem nie mają za czyje pieniądze tyle żreć."

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@catwoman... :D:D:D:D:D:D 

 

 

Pitu pitu pitu pitu...

 

Prawda jest taka, że Wam się nie chce dbać o figurę, żylaki, rozstępy itp itd. I macie wygodną wymówkę na zapuszczenie siebie- ciąża. I choćbyś tupała nóżką, krzyczała, płakała to takie "prawdy objawione" jak Twoje pisanie powyżej, to możesz na forach kobiecych klepać i zdobywać poblask.

 

 

Nawet nie chce mi się iść i liczyć kremów na rozstępy przebadanych dermatologicznie z atestem Instytutu Matki i Dziecka w drogeriach z centaurem w logo. Nie chce mi się przepatrywać półek na środki przeciwko żylakom, nie wspomnę o starej babcinej metodzie- na 10 minut do zimnej wody a potem nóżki wyżej niż reszta ciała... Bo to nie ma sensu.

 

Pozwól, że zacytuję Ciebie samą z wcześniej.

 

3 godziny temu, catwoman napisał:

Bez jaj, piszecie jakby ... po ślubie się nie zmieniały Większość się rozleniwia, zapuszcza mięsień piwny, pierdzi i zalega na tv/kompie. Robię niekiedy wielkie oczy kiedy widzę ... po latach, która przez 10 lat postarzała się o 20

 

 

Zrobiłyście sobie wygodną tarczę z ciąży i tego jak to się przeżywa- ostatnio moja babcia nie wytrzymała tego pierdolenia (91 lat skończone) i kuzynce powiedziała, że za jej młodości to ciężko było o zwykłe mydło, bo było drogie a ciąża to nie choroba. Sama opowiedziała historię jak to jej ciotka sama odebrała swój poród podczas gotowania obiadu, zajęła się sobą, dzieckiem i jeszcze co by chłopy z pola wróciły i głodne nie siedziały to obiad dokończyła. A co do starzenia się kobiet i bycia starszymi od nas z wyglądu, pozwól, że zacytuję Ciebie samą z wcześniej.

 

Do tego jak wspomniała wcześniej @Selqet moimi słowami:

 

20 godzin temu, Selqet napisał:

że mikrodrobiny znajdujące się w obrączce przenikają w skórę i spowalniają metabolizm :)

 

I jak wspomniałem do tego na wspomnianym czacie:

 

Powinienem dostać nagrodę nobla z dziedzin chemii, medycyny i nauk społecznych...

 

Bo wystarczy, że obrączka spadnie, zniknie itd a drobiny przestają przenikać i nagle przy dwójce dzieci znikają rozstępy, zbędne kilogramy, żylaki. Nagle czepek przestaje źle wyglądać itd itp... I tak do momentu kolejnego pierścionka, który znów uaktywni tarczycę i hormony poprzez nadmiar złota...

 

No, tośmy się pośmiali, a teraz obracaj kota ogonem, bo to wychodzi Ci nad wyraz zgrabnie i powabnie :D

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do tej pory jakoś tak było programowane kulturowo, że  jedna miłość na całe życie (silny nacisk na miłość personalistyczną utożsamianą z religią i panującą kulturą). Nas ojcowie i matki generalnie tak żyli. Przecież w okresie PRL  po 10-20 latach małżeństwa mało która kobieta czy mężczyzna wyglądali na poziomie, a jednak te tradycjonalistyczne małżeństwa potrafiły przetrwać. Kiedyś  lubiłam oglądać w  Internecie kroniki z czasów PRL, patrzyłam na te wszystkie bufetowe i robotników. Raz na jednym dokumencie o Solidarności jeden działacz już nie pomnę nazwiska wypowiadał się o tym, że w tamtym okresie kobiety były przemęczone, przepracowane (dom-fabryka) szybko się starzały, jedzenie było nieciekawe, jadło się tłusto i to co było. Oni też byli poddawani presji poprzednich pokoleń, do tej pory ognisko domowe skupiało się wokół dziecka. Okres socjalizmu wywarł tu istotne znaczenie. Powiedzmy, że to było to pokolenie gdzie do cielesność aż tak bardzo nie przywiązywano wagi, lub gdzie ludzie się godzili na stan zaniedbania współmałżonka dostrzegając niezbyt dużo możliwości poprawy tej sytuacji. Świadomość społeczną zajmowały inne sprawy (załatwić, przetrwać).  Oczy były zwrócone na te nieliczne adwokatowe, doktorowe, czy małżonki pierwszych sekretarzy. To był inny świat. Nagle po 89r.  wszystko zaczęło się zmieniać, ta cała kolorowa rzeczywistość zza żelaznej kurtyny wkroczyła do nas z rozmachem.

 

Niespełna 30 lat później oto jesteśmy w nowym świecie,  gdzie wraz z postępem technologicznym i medycznym jest coraz więcej możliwości. Krajobraz jest tu przesycony obrazami wydealizowanego ludzkiego piękna, a wiele osób które w ciągu tego krótkiego post peerelowskiego okresu weszło w związki małżeńskie ma wpojony wzór powzięty od rodziców tj. orbitacja wokół dziecka i rodziny z zaniedbaniem własnych potrzeb. W dodatku  technologia bardzo ułatwiła życie, jest więcej wolnego czasu, jednak zmiana zbiorowych  wzorców podświadomych wynikających z wychowania (piszę tu o jakiejś średniej odpowiedniej dla większości) gdzieś tam nie jest jeszcze mocno ugruntowana. Nie jest to proces łatwy, bo jesteśmy w okresie przejściowym, gdzie ludzie jeszcze nie do końca wiedzą czego chcą tj. kuszą kolorowe wizje życia , każdy pragnie też spełnienia w wytyczonych wzorcach społecznych. Jednak nie sposób nie zauważyć ostatnimi czasy wzrostu trendu do zdrowego żywienia  (odejście od tradycyjnej kuchni)  i bardziej harmonijnego stylu życia co wiąże się także z pracowaniem nad figurą np. w siłowni. Tu chodzi o wzrost świadomości własnego ciała, indywidualizm kontra myślenie kolektywne. 

 

Kraje zachodnie jak Holandia czy Szwecja mają ten stan przechodni już za sobą choć on też nie przyniósł wiele dobrego, bo więcej tam jednostek samotnych i rozbitych  gdzie jednak powstała pewna cielesna elita, która korzystając z ww dóbr (medycyna estetyczna, wymaksowany zdrowotnie tryb życia) do późnej starości.

 

Dla mnie z tego punktu widzenia istotnym jest jak nie rozpuścić dorobku pokoleń, który gdzieś się tam zawiera w naszym konserwatyzmie, a jednak bezpiecznie lansować te wzorce które są w naszej aktualnej otoczce coraz bardziej istotne dla przetrwania rodzin. Ja to będę podkreślać wielokrotnie: naszym braciom z zachodu wiele nowoczesno- hedonistycznych rozwiązań nie dało szczęścia, wybrańcy to  pojedyncze grupki. Dlatego tak cennym jest by zauważyć, żeby  szablonny celebryckie, czy inne związane z kulturą konsumpcyjną np. z permisywistycznym hasłem nowego rodzaju „jesteś tego warta” nie doprowadzały do ustania relacji,  ale do pracy nad sobą po obu stronach barykady aby było w niej lepiej. Bo z jednej strony mężczyźni czują się oszukani przez roztyte po ciąży czy w trakcie małżeństwa małżonki a z drugiej strony kobiety uciekają od mężczyzn którzy nie są w stanie im zapewnić życia na wspomnianym poziomie  tj. „jesteś tego warta”. Już wyjaśniam, otóż dziś kobieta posiadająca majętnego partnera idzie do kliniki i usuwa w ciągu jednego dnia żylaki po przez eliminację żyły pachwinowej odpowiedzialnej za całość żylaków na nogach. Czy ktoś widział żylaki u gwiazd?, no przecież do szkół filmowych nie zdają tylko  ludzie bez takich tendencji, albo kobieta której po karmieniu opadł biust może go podnieść i wypełnić w klinice medycyny estetycznej. Dziś w zasadzie przy odpowiednim kapitale można poprawić wszystko. Wzrasta pragmatyczne podejście do relacji, również ze strony  kobiet, które  chcą żyć długo i w dobrostanie, wiedząc że czas życia się wydłuża. Trudno się zresztą dziwić jeśli istotą kobiecości jest jej zewnętrzne piękno i one przez ten pryzmat są postrzegane, a skoro tak one będą zawiedzione partnerem, który nie będzie im w stanie tego zapewnić, tak samo jak mężczyźni są zawiedzeni tym, że ona nie jest ciągle tak świeża i piękna jak w dzień ślubu.

 

Pomijając takie zawiłości i powracając do utartych wzorców nikt nie wiąże się z drugą osobą, (albo przynajmniej nie powinien) zakładając z góry przyszły rozpad związku, a widząc wokoło rosnące relacyjne zgliszcza to  jednak gdzieś ta świadomość pracy nad sobą kiełkuje  u wielu kobiet. Inne jakby nie są świadome, bagatelizują związane z tym zagrożenia (liczy się wnętrze, facet już jest uwiązany). W męskim obiektywie kwestia znaczenia podnoszenia statusu życiowego czy tez zmiany postawy względem kobiet które nie do końca wiedzą jeszcze o co biega w tym wszystkim tez jest sporo debetowana choćby na tym forum.

 

Rzeczywiście wyrzućmy do kosza system zaprzeczeń. W zbiorczej  jaźni bazującej na doświadczeniu przeszłych pokoleń obecnie widać  spory rozłam w starym systemie  myślenia (zdrady, rozwody) dlatego będzie się to drastycznie zmieniać w przyszłych latach obawiam się, ze jest to proces nieodzowny.  Na pewno ucierpią te kobiety,  które się jeszcze nie zorientowały w zaistniałej sytuacji, bowiem w przesunięciu z kultury personalizmu do kultury hedonizmu baby są zawsze bardziej stratne (jeśli już patrzymy przez pryzmat interesu stron). To zagadnienie bardzo obszerne i np. obejmuje też nie tylko cielesność ale postawy zachowań względem współpartnerki/partnera (kultura bycia razem, fajnie o tym mówił zmarły Gustaw Holoubek) i wymagałoby szerszej analizy, ale gdzieś tu na forum już jakiś obraz tego jest.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Arox bo widzisz są osoby, które chcą prowadzić dyskusję i liczą na to, że druga strona ustosunkuje się do podanych argumentów. Zamiast tego spotykają się z ich zignorowaniem, wybielaniem, wymówkami, zakrzywianiem rzeczywistości = próbą wciśnięcia matrixa, odwracaniem kota ogonem i dążeniem do postawienia na swoim za wszelką cenę. I tak zamiast dyskusji mamy dyskurs na pełnej kurwie. A najzabawniejsze jest to, że w dość krótkim czasie zostało potwierdzone to, co wypunktowałem zwracając się do @Drizzt'a :>

Edytowane przez HORACIOU5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.