Skocz do zawartości

Grozi mi swoim ojcem


Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, Miner napisał:

Zrozumiałem, że chcesz ruszyć temat pracy z uwagi na koleżankę (w domyśle z pracy, która być może ma na imię Marek). Czy się pomyliłem?

Nie. Z mojej strony to mam chyba wyjebane, na to czy ona ma Marka, Grzesia, Huberta na boku.. Mi chodzi o prozaiczne powody. O kasę. Siedzi w domu na dupie, zasłania się dzieckiem, opieką i domem. Mogła by pójść zarobić jakieś pieniądze. Miałby na jakieś swoje wydatki, ale by na żarcie zarobiła. Ja ciągle się wypruwam z kasą, a ona tylko jęczy że na nic nie ma. To jest mały cel do osiągnięcia stopniowego spokoju w życiu. Powoli robić porządki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, marian_koniuszko.1950 napisał:

Nie. Z mojej strony to mam chyba wyjebane, na to czy ona ma Marka, Grzesia, Huberta na boku.. Mi chodzi o prozaiczne powody. O kasę. Siedzi w domu na dupie, zasłania się dzieckiem, opieką i domem. Mogła by pójść zarobić jakieś pieniądze. Miałby na jakieś swoje wydatki, ale by na żarcie zarobiła. Ja ciągle się wypruwam z kasą, a ona tylko jęczy że na nic nie ma. To jest mały cel do osiągnięcia stopniowego spokoju w życiu. Powoli robić porządki. 

Ok. W takim razie przyznaję, że źle zrozumiałem.

Cel rozmowy jak najbardziej słuszny.

Na pewno jesteś świadomy, że Twojego opisu wynika, że dziewczyna nie chce wychodzić ze swojej strefy komfortu. Tu na pewno musisz być działać spokojnie ale zdecydowanie.

Powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki. Spokój to mój cel i jestem zdecydowany go osiągnąć. Nawet jak dojdzie do rozwodu. W sumie nic nie mam wiec nic nie stracę. Tylko na dzieciaku mi zależy... Nie chcę żeby rósł i widział obraz ojca którego mamusia zagina jak chce. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@marian_koniuszko.1950 Z cyklu nie znam sie, nie mialem zony, ale sie wypowiem.

Wg mnie, bardzo wazne zdanie napisal @K272. Musisz byc teraz konsekwentny bo ona po prostu zrobi ostasteczna beke jesli nie bedziesz egzekwowal, tego co postanowiles.

Na zadna rozmowe o pracy bym nie liczyl, bedzie unikac tematu jak ognia. Bedzie uciekac, odwracac sie, robic awantury. Po takim okresie to umysl wrecz odpycha od siebie wizje pojscia do pracy, nie mowiac juz o dziurze w CV i pierwsze to na pewno bedzie "co pani robila przez ostatnie 25lat?".

Skad to wiem? Moja rodzicielka mimo iz jest dobra kobieta, potrafi ladnie ogarnac dom, ugotowac obiad ojcu, posprzatac, zadbac o ogrod to od 25lat nie pracowala nigdzie. Absolutnie zaden etat. Wszelkie moje pytania o prace, o przyszlosc itp koncza sie "wiem, wiem musze sie tym zajac, mysle o tym codziennie, nie moge przez to spac itd" i na tym sie konczy. Kiedys wzialem ja do stolu i zaczalem z nia trudna rozmowe. Kobieta nie zdaje sobie sprawy co bedzie gdy mojego ojca zabraknie (a u nas w meskiej czesci rodziny jest tendencja do nieoszczedzania siebie). Wyliczylem jej na szybko, ze bez emerytury bedzie miala jakies 300zl przychodu i niech za to sie utrzyma. Skonczylo sie na lzach i temat rozmyl sie znow.

Dlaczego nic sie nie dzieje w tej materii? Ano proste. Nic nie musi robic, bo ojciec zyje, przynosi kase do domu. Ale gadam czasem z nim bez niej, jak facet z facetem i mowi mi, ze to go juz wkurwia i nie moze na to patrzec. Jest zmeczony szczegolnie faktem, ze moja matka nie zna zycia, jest odrealniona. Podwiez tu, podwiez tam, zalatwmy to. Kiedys nikt z nas nie mogl jechac podwiezc jej do kolezanki na ploty to byla w ciezkim szoku, ze zaplacila 30zl za taksowke w obie strony. Rozmowa sie skonczyla "a co kurwa myslalas, ze auta na powietrze jezdza?".

Nie mozesz takze codziennie poruszac tematu pracy. Mysle, ze w pewnym momencie bedziesz musial krzyknac, ze ma czas na znalezienie pracy do wrzesnia a z dniem dzisiejszym odcinasz wszelkie pieniadze i moze nawet jesc gruz z ulicy. Jesli nie, to we wrzesniu inaczej to zalatwisz. Nie mowilbym o rozstaniu, bo dam sobie reke uciac, ze ona sie bedzie zabezpieczac na ewentualny rozwod zamiast szukac pracy.

Ty natomiast szykuj sie na rozstanie. Bo tu chodzi o mentalnosc a nie chwilowy brak pracy. Mentalnosc najgorszego pasozyta. Nie zazdroszcze, zwlaszcza finansow. Ale moze jest ktos kto ci moze pozyczyc troche kaski na czarna godzine, przekimac cie czy cos w ten desen? Nawet wyjsc z domu wieczorem pod pozorem jakiegos spotkania z kolezanka. Temat kochanki bym zamknal bo mozesz sobie wbic gwozdz do trumny. Kobieta zdesperowana (a taka bedzie twoja zona) pewnie bedzie cie sledzic, wlacznie z robieniem zdjec itp.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybacz ale wygląda na to, ze będziesz tak chodził za nią i cisnął do usranej.

Ja tu widzę taki scenariusz :

- Chciałbym porozmawiać

- Jeśli o pracy to nie mamy o czym ble ble ble

- Spokojnie. Zdecydowałem inaczej. Nie musisz pracować jeśli nie chcesz

- ?

- ... ale musimy ciąć koszty bo dziecko kosztuje . Od jutra tniemy na kosmetyczce, fryzjerce, torebkach, sukienkach i innych zbędnych pierdołach.

- Jesteś cham

- Ale za to jaki oszczędny.

 

Odetniesz siano to i obiadki się pojawią. 

 

Zapamiętajcie jedno. 

Kobiety się nie prosi. Wkurwiona kobieta nigdy nie zrozumie co do niej mówisz i jak dotąd nie wynaleźli na to lekarstwa.

Stawiając się w pozycji petenta już przegrałeś.

Prosisz o rozmowę - przegrałeś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zapytam @marian_koniuszko.1950 nieco od dupy (nomen omen) strony - czy wiedząc jaka jest, związał byś się z nią ponownie?

Pewnie nie, a skoro nie, to po co zajmuje miejsce w Twoim życiu?

Naprawdę, sama dupa to beznadziejna oferta ze strony pań, tym bardziej, gdy jest okraszona testami, szantażami, brakiem współpracy, rozbieżnymi celami... wymieniać dalej? Poszedł byś dobrowolnie siedzieć w celi z amatorami używania Ciebie jako rzeczy do wydymania? Bo właśnie tam jesteś, gdybyś nie zauważył.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, marian_koniuszko.1950 napisał:

Na razie jest jak koledzy mówili :) Uchyla się od rozmowy. Krzyczy, tupta i wychodzi... Ale cisnę.

Jak trzyletnie dziecko w okresie buntu. Ale na poważnie możesz skończyć jako dożywotni wół pracujący na tę kobietę. Przed sądem ci udowodni, że tak się umówiliście, będzie za stara do pracy, będziesz płacił alimenty na nią. Pewnie jednak przez całe lata dalej tyrał, a dla królowej żadnej pracy nie będzie lub wystarczająco dobrej. Gderaniem nic nie wskórasz. Tutaj podsuwają tobie konkretne pomysły. Żeby jednak swoje osiągnąć trzeba się wykazać charakterem, czego ci życzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na moje to jesteś już przegrany w jej oczach i tak. To gadanie o znalezieniu pracy wiele nie pomoże. Ona po protu cię nie szanuje, nie jarasz jej i gdyby to nie było małżeństwo to rozsądnie byłoby spierdalać z tej relacji, a tak jak się uwiązałeś to nie wiem. Ja ci powiem co będzie jeśli odetniesz ją od pieniędzy i zaczniesz zgrywać niewzruszonego szefa. Kasa to jedyne co ją przy tobie jeszcze trzyma, jeśli jest w miarę atrakcyjna to szybko znajdzie sobie kochanka by cię upodlić i poniżyć jeszcze bardziej. Trochę dziecko jej zawaliło plany bo już dawno szukałaby sobie w ogóle innej gałęzi, ale jak wiadomo samotnej mamusi jest pod tym względem trudniej, nie oznacza to że jednak nie będzie próbować. Następna sprawa jeśli zamknąłeś jej źródełko kasy dzięki czemu nic nie robiła to przygotuj się, że jednak teściu zareaguje. Poprzednio cię tylko straszyła dla wybadania twoich reakcji i aby ugruntować swoją pozycję, ale teraz gdy wyłożyłeś swoje działa ona zacznie się bronić wszelkimi możliwymi sposobami. A rodzice zawsze staną za swoją córką i jeszcze serio po mordzie dostaniesz. Jeśli znowu otworzysz źródełko z kasą wszystko będzie tak jak było, czym dodatkowo stracisz w jej oczach bo uległeś i ona postawiła na swoim. Jeśli będziesz dalej kontynuował co zacząłeś sprawa pewnie skończy się rozwodem, gdzie ona, teściowie i koleżaneczki zrobią wszystko by cię zniszczyć i pokazać od najgorszej strony. W moich oczach jesteś postacią tragiczną bo czego nie zrobisz, będzie chujowo, ale nie ty pierwszy i nie ostatni co tak ma w małżeństwie. Ona w najgorszej sytuacji skończy na jakiejś kasie czy sklepie z ciuchami i będzie brać na litość wszystkich aby jej pomagali bo to samotna mamusia i szukać szczęścia na badoo i sympatiach :D Ty skończysz jako rozwodnik, ale chociaż będziesz wolny.

Dla ciekawostki powiem, że osobiście byłem świadkiem podobnej sytuacji. Kobieta też z tych co nigdy nic nie robiła, nic jej się nie chce, ale bardzo atrakcyjna przy tym, facet kompletnie nieatrakcyjny fizycznie ale bardzo dobrze zarabiający. W pewnym momencie wymyślił, że ona ma iść do roboty bo nie będzie utrzymywał pasożyta :D Poszła na ekspedientkę na 3 miesiące po czym jej się znudziło. Po niedługim czasie miś zamknął źródełko z kasą i tydzień później po tym zdarzeniu znalazła sobie kochanka (mnie) choć miała jeszcze innych do wyboru (ładna kobita zawsze ma pełno adoratorów) Przy okazji finansowo pomagali jej rodzice i ciągle gnębili jej faceta, przez co niby zamknął on źródełko z kasą, ale i tak pieniądze dawał. Gdy ona miała mnie na boku i dodatkowo on ustąpił to już miała go za takiego śmiecia, że kompletnie przestała szanować. O seksie nie było nawet mowy, a jak facet zobaczył, że jego kobieta jest na niego zła i oschła to jak biały rycerz bez wiedzy próbował ratować tonący okręt i zaczął spełniać jej finansowe zachcianki. Czym jeszcze bardziej podpadł jako facet nieatrakcyjny, potrzebujący o dużo niższym smv. Jak można się domyślać jej zachowania to i tak nie zmieniło, ona siedziała w jego mieszkaniu jak królowa i traktowała jak parobka. W końcu gość słusznie nie wytrzymał i to zakończył. Nie mieli razem dzieci więc poszło bez większych komplikacji. Ona nareszcie poszła do jakiejś sensownej pracy (oczywiście w korpo, ale lepsze to niż stanie w sklepie jak licealista dorabiający w wakacje) facet jest dalej sam, chyba po tym związku już miał dość na długi czas, a co potem się z nią działo to nawet nie wiem. Pewnie szuka innej gałęzi albo już znalazła i powtarza poprzedni schemat by nic dalej nie robić :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, marian_koniuszko.1950 napisał:

Na razie jest jak koledzy mówili :) Uchyla się od rozmowy. Krzyczy, tupta i wychodzi... Ale cisnę.

W tym przypadku porozmawiałbym z jej ojcem, że jesteś w finansowej sytuacji podbramkowej, a jego córka nic nie chce robić. Obawiasz się, że nie udźwigniesz sam tego, a koszty życia coraz większe. Że może on by jej przemówił do "rozsądku" itp

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to by wyszło na rozwiązywanie problemu przez teścia. Nie chcę nikogo w to wciągać.  

2 godziny temu, Jorund napisał:

To gadanie o znalezieniu pracy wiele nie pomoże.

Mam wewnętrzne przekonanie, że nic nie da. Ale może nada się jako jeden z argumentów do podjęcia ostatecznej decyzji. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Odlotowy napisał:

Ty decyzję już podjąłeś.

Teraz jedynie chcesz ją racjonalizować.

 

Chyba tak. Muszę przyznać, że od dawna o tym myślałem. W sumie od dawna dostrzegałem jej wady. Tylko, zawsze białorycerstwo ze mnie wyłaziło. Cały ten schemat. Wierzenie, że ona jest inna. Tylko czasami jej odpierdala. Ta wieczna huśtawka - raz dobrze, raz do dupy. Na początku okresy do dupy - krótkie. Potem coraz dłuższe, aż w końcu miesiące nie gadania. Historia jak wiele. Jestem (chyba) teraz dobrze zmotywowany. Zdaję sobie sprawę, że pewnie nie raz zwątpię i może uwierzę w jej bajki o chęci zmiany, utrzymaniu małżeństwa. Ale cel mam jasno postawiony - albo będzie tak ja chcę, albo nie będzie wcale. Jedynie muszę to dobrze rozegrać. Nie ukrywam, że myśl o spokoju, takim prawdziwym, bez przypierdalania się o wszystko, bez tego ciągłego narzekania na wszystko - jest ogromnie przyjemna. I wiem, że to tylko moje "wizualizowanie" przyszłości bez niej, to jednak zasypiając myślę o tym. Mam tyle niespełnionych marzeń, których przez nią nie zrobiłem (i nie są to jakieś wielkie sprawy)...

 

6 godzin temu, Rnext napisał:

Ja zapytam @marian_koniuszko.1950 nieco od dupy (nomen omen) strony - czy wiedząc jaka jest, związał byś się z nią ponownie?

 

:) gdybym wiedział wtedy to co teraz... nawet bym na nią nie spojrzał. Ale to żadne argumenty. Dała mi wspaniałe dziecko, ale to raczej zasługa dobrego zdrowia i braku nałogów (fajki, alko itp)... nie była też przepracowana :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, marian_koniuszko.1950 napisał:

Ale to by wyszło na rozwiązywanie problemu przez teścia. Nie chcę nikogo w to wciągać.  

Mam wewnętrzne przekonanie, że nic nie da. Ale może nada się jako jeden z argumentów do podjęcia ostatecznej decyzji. 

 

Żaden rodzic nie będzie temperował swojego dziecka w takiej sytuacji. To ciągle ty jesteś dla nich tym obcym i nie licz, że argumenty jak słuszne by nie były do nich trafią. W ich interesie jest również abyś żonę utrzymywał i robił co ona chce. W innym wypadku zawsze istnieje ryzyko, że znowu zwali się ona im na głowę z gówniakiem i trzeba będzie ją utrzymywać. Na razie nic nie mówią i są nastawieni serdecznie bo robisz to czego oczekują (dlatego wydaje ci się, że teść to taki spoko koleś) Ale jak dalej będziesz utrzymywał swoją strategię, którą parę dni temu zacząłeś to zobaczysz jak zmienia się nastawienie teściów do twojej osoby. Jeśli stary twojej baby faktycznie jest taki buńczuczny to wcale niewykluczone, że w grę wejdą rękoczyny. Nie myśl też, że nagle zmieni się żonie nastawienie, zobaczy w tobie pewnego i twardego faceta i pójdzie do tej roboty i stanie ci się posłuszna. Gdybyś ją zamknął w klatce na pustkowiu to może, ale w obecnej sytuacji ma ona swoich doradców w postaci rodziny, koleżanek i przy każdej możliwej chwili twoja osoba jest poruszana w rozmowie. Tak jak ty pytasz się na forum co masz zrobić, tak ona pyta się wszystkich o to samo, a ci ją odpowiednio nastawiają. Ogólnie na zazdroszczę bo czekają cię ostre jazdy i finał pewnie będzie jeden...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

No i stał się rzecz trochę nieoczekiwana. Zadzwonił wczoraj do mnie teść. Mówi, że chce pogadać, piwko wypić. Więc poszedłem do niego. Mówił że od dawna chciał ze mną porozmawiać, ale nie wiedział czy ja chcę. Wszyło że wczoraj przez przypadek spotkał w sklepie moją teściową (jest z nią 25 lat po rozwodzie, miał z nią ostre jazdy, nieźle go po rozwodzie "wycyckała"). Tak jak pisałem, mieszkam żoną i teściową. Ona wie i widzi co się dzieje "w domu". I tak sam zagadała do teścia, mówiąc mu o tych jazdach z moją żoną, więc ten zebrał się i zadzwonił. Przegadaliśmy prawie trzy godziny. Szczerze, męsko, bez owijania w bawełnę. Opowiedziałem, jak ona mnie traktuje itp. Powiedziałem o tych rzekomych groźbach z jego strony. On stwierdził jedynie: "jak mamusia". Opowiedział mi jakie miał przeboje z teściową itp. Przyznał mi rację, że rozwód to jedyna dobra droga. Mówi: "to moja córka, ale ja wiem że to zła osoba, że to po prostu zołza". Zadeklarował się, że może w sądzie zeznawać i jak będzie trzeba to mogę go na świadka wezwać. Mówił że sam ją ciśnie od dawna żeby poszła do pracy. Nawet jej pracę załatwił, ale księżniczka odmówiła, ponieważ jest to po niżej jej wykształcenia. Dodał że wszyscy w rodzinie dziwią się, że tak długo z nią wytrzymuje. Że wszyscy mają mnie za porządnego faceta. To był szczera rozmowa. Dużo mi pomogła. Gość (którego jak pisałem już wcześniej bardzo szanuję), bo jest naprawdę porządnym facetem, mimo że jest jej ojcem mówi mi takie słowa. Dało mi to ogromną wiarę w słuszności tego co sobie postanowiłem.

Wracając zadzwoniła do mnie teściowa. Powiedziała mi o spotkaniu z teściem, i o tym że zaczęła z nim rozmowę. I też zadeklarowała że w sądzie może świadczyć na moją korzyść (a ona widziała przez te lata najwięcej).

Tak więc sprawy zaczęły się lepiej układać.  

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, marian_koniuszko.1950 napisał:

Tak jak pisałem, mieszkam żoną i teściową.

Jak teściowa wyobraża sobie swoją przyszłość, gdy zacznie zeznawać na Twoją korzyść?  Córka nie da jej żyć pod jednym dachem.

Teść co innego, mieszka osobno i jemu pogorszenie relacji z córką nie zaszkodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, marian_koniuszko.1950 napisał:

Wracając zadzwoniła do mnie teściowa. Powiedziała mi o spotkaniu z teściem, i o tym że zaczęła z nim rozmowę. I też zadeklarowała że w sądzie może świadczyć na moją korzyść (a ona widziała przez te lata najwięcej).

Tak więc sprawy zaczęły się lepiej układać.  

Teściowa ewidentnie chce cię kupić, mimo, że przez lata płaciłeś hajs, który ona powinna wykładać z własnej kieszeni - byłeś dla niej providerem a teraz kiedy poczuła, że zaczynasz pomału przejmować ,,pałeczkę w domu" chce się Tobie przypudrować. Ty pamiętaj jaka była w stosunku do Ciebie przez lata i nie daj się nabrać na jakieś zeznania przeciwko córce.
Chce zeznawać przeciwko własnej córce aby odkupić własne winy i grzechy wychowania ,,nieroba" mimo, że sama jakoś lepsza nie była i wie, że u Ciebie będą znacznie lepsze profity, niż u własnej córki - to zimna i wyrachowana kalkulacja - tak robią ludzkie odpady.
Zrobisz oczywiście jak uznasz za słuszne ale pamiętaj, że po tym wszystkim, będziesz dla ,,byłej" teściowej dłużnikiem i będziesz później wysłuchiwać przez lata, że ,,gdyby nie ona" to byś dalej siedział w tym kurwidołku na etacie petenta.

Na Twoim miejscu teściową olałbym ciepłym moczem, dając do zrozumienia, że czas na interwencję z jej strony był lata temu, a nie teraz kiedy pali jej się grunt pod nogami.
Niech spada na drzewo.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, też trochę czuje że ona trochę próbuje się "przypucować". A przez te lata widziałem już dużo jej "popisów". Jednak w przypadku kasy to nie miałem z nią problemów. Zawsze solidarnie i proporcjonalnie dzieliliśmy koszty. Co prawda teraz to ona będzie w czarnej dupie. Nawet już mówi o sprzedaży domu, bo przecież ona sama nie da rady. Ja jej na to - masz córkę, którą wychowałaś na taką osobę jaką jest. Macie siebie nawzajem. Jak sprzedacie dom to się podzielicie i sobie coś kupicie. To nie jest mój problem. Teraz już nie... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z teściową to nie mam problemów. Jaka była taka była. Ona ma większą kosę ze swoją córka niż z kimkolwiek. One generalnie sobie na łby wchodziły. To chyba takie dwa babskie drapieżniki. A teren jeden... Nie odrzucam żadnej pomocy. Muszę mieć wielu sprzymierzeńców. Chociaż ciagle mam nadzieję, że odejdzie się bez prania brudów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

o... teść przemówił...

 

pytam się kurwa, kto tu kim teraz steruje?

Teść Tobą?

Teściowa teściem a on Tobą?

Żona matką-teściową, ona teściem, a on Tobą?

Kto steruje żoną, bo na pewno nie Ty - choć miałeś szansę ogarnąć temat... a przynajmniej zacząć ogarniać.

 

 

Po drugie - moje też sobie do oczu skakały, a ja byłem super gość w oczach mamusi... Więzy krwi, kolego, łączą te kobiety i nie masz szans z taką emocją na dłuższą metę.

 

Dnia 19.08.2017 o 18:13, marian_koniuszko.1950 napisał:

One generalnie sobie na łby wchodziły. To chyba takie dwa babskie drapieżniki. A teren jeden...

Przyjacielu, one sobie dostarczają wzajemnie emocji, bo Ty nie robisz tego żonie, a teściowej nie ma kto. To nałóg jest. One żyć bez siebie nie potrafią. Ty jesteś zbędny... chyb, że dostarczysz emocji.

 

Edytowane przez XYZ
:P
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.