Skocz do zawartości

Najpopularniejsze kierunki studiów - spostrzeżenia


Mordimer

Rekomendowane odpowiedzi

Przeglądając neta trafiłem na aktualny ranking kierunków studiów. Przytoczę:

Cytuj

 

1.Informatyka

2.Zarządzanie

3.Prawo

4.Psychologia

5.Automatyka i robotyka

6.Finanse i rachunkowość)

7.Ekonomia

8.Budownictwo

9.Mechanika i budowa maszyn

10.Pedagogika

11.Zarządzanie i inżynieria produkcji

12.Fizjoterapia

13.Logistyka

 

Źródło: http://www.wwsi.edu.pl/pg.php/news/informatyka_po_raz_piaty_na_pi__/772/

 

Jak widać informatyka na czele, ale i parę technicznych też cieszy się zainteresowaniem młodych ludzi. Natomiast dalej sporo młodzieży idzie na nie dające szans znalezienia dobrej pracy kierunki - zarządzanie, psychologia, pedagogika.

Co do jakości kształcenia to wiadomo, że na skutek braku chętnych (niż demograficzny) i bezpłatnego szkolnictwa wyższego (byle złapać kandydata wtedy dostaniemy z ministerstwa kasę) - jest bardzo słaby.

 

Z własnego doświadczenia:

- szukałem  do przyuczenia adminów windows/linux wśród znajomych - i tu dramat nikogo takiego nie znalazłem, mimo tego, że to spora szansa, a i kasa w miarę jak na takie wymagania, ludzie kończą informatykę w zasadzie nie wiedzą co robić nie mają wybranej dla siebie ścieżki kariery, okupują nisko płatne stanowiska bez szansy na rozwój boją się podjąć wyzwanie i przycisnąć z rozwojem. Pytałem około 10 osób, a także prosiłem o ewentualne podsyłanie jakiś  ambitnych - poza pytaniami, "a za ile", a to może po wakacjach - odzew zerowy.

- rekrutacja na specjalistyczne stanowiska informatyczne - sieciowcy, admini ds. bezpieczeństwa - 8 osób rekrutacja rozmowa ogólna + test techniczny, bardzo słabo goście z małą wiedzą (najczęściej z małych firemek zajmujący się utrzymaniem paru serwerów i infrastruktury) wygórowane żądania finansowe 8-11 netto (mimo że test poszedł im słabo), 2 osoby z większą wiedzą, ale stawki zaporowe.

- znajomy szukał elektroników/automatyków z minimalnym chociaż doświadczeniem - dramat, po studiach zerowa wiedza (nic nie robią poza materiałem studiów, zero rozwoju), nawet ciężko kogoś do przyuczenia bo wypali ze stawką rynkową jak u specjalisty.

 

Podobne doświadczenia mają znajomi z innych firm, często rekrutują na programistów, adminów itp, ciężko jest znaleźć doświadczonych rozwijających się pracowników mimo stawek rynkowych i dobrych warunków pracy (praca zdalna, konkretne bonusy itp.) 

 

Straciłem chęć "wyciągania" znajomych do lepszej pracy - mówię im bezpośrednio jakie umiejętności musza mieć na konkretne stanowiska - nic prócz jojczenia i własnego lenistwa.

 

Jakie są wasze spostrzeżenia? Nie wiem po co tym ludziom studia jeżeli nie chcą rozwijać się i wyrabiać sobie dobry fach. 

Czy naprawdę jest tak źle z podejściem ludzi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minutes ago, Mordimer said:

Czy naprawdę jest tak źle z podejściem ludzi?

 

W większości przypadków niestety tak. To chyba wynika ze zmian społecznych, większość dzisiejszych dwudziestolatków wychowała się już za czasów kapitalizmu, w ciepłym domowym gnieździe - nie mają specjalnej motywacji żeby mieć w życiu "jeszcze lepiej" bo tak jak było jest ok, z drugiej strony to jak jest uznają za stan zastany i naturalny, więc nie potrafią sobie wyobrazić, że może być znacznie gorzej. No i skutkiem jest rozmemłanie.

 

Tak, wiem że są wyjątki. Ale to są wyjątki.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przytoczę od siebie historyjkę.

Moją specjalkę na studiach dawno nie otwierali na zaocznych (na dziennych jest co roku).

Mieliśmy na laboratoriach do zaprojektowania prosty zasilacz 5V/0,5A. Ja od elektroniki specem nie jestem - ale mamy 4 osoby w grupie, które pracują w serwisach z elektroniką, po technikum elektronicznym, krótko mówiąc 4-5 lat doświadczenia w zawodzie + własna pasja w domu w wieku 24 lat (a to już coś ;) ), oczywiście poza zawodem na boku kręcą własne naprawy - m.in smartphon'ów - wymiana wyświetlaczy itp.

 

Otóż do budowy zasilacza jest potrzebna płytka na której wszystko będzie lutowane. A jeden z kolegów poczuł wiatr w żaglach i wszystko organizował oraz zamawiał. Oczywiście z racji doświadczenia zamawiał wszystko z Chin. Nasz wykładowca był sceptycznie nastawiony do tego "z Chin to niepewna jakość". A przyszła płytka i prowadzący był tak zafascynowany (nie wiem jak można być czymś takim zafascynowanym, ale ok) - że zabrał jedną płytkę od razu dla siebie (było ponad stan gdyby coś było źle) i pokazał wszystkim doktorom i profesorom w katedrze. Oczy mu się świeciły jak 5zł. Nie dziwie się - pokazał potem płytkę z dziennych (patrz studenci co odbyli tylko 6 tygodniowe praktyki w 95% w ciągu całego cyklu inżynierskiego studiów) - nie dość, że nasza była o wiele lepiej skonstruowana - lepsze rozmieszczenie kondensatora, trafusia oraz diod to wyszło taniej o jakieś 15zł (65->50) niż u dziennych.

 

Jak możemy mówić o rozwoju, skoro wiedzą praktyczną ludzie z doświadczeniem dwuletnim biją profesorów na głowę?

 

Studia to papier - nawet lekarskie - potrzebowałem coś się dowiedzieć od koleżanki endokrynolog nt. korelacji pewnych hormonów - w sumie to musiałem jej tłumaczyć o jakie hormony chodzi i dlaczego, żeby sobie "skojarzyła".

 

Ja zawsze będę zwolennikiem studiów zaocznych

po pierwsze są łatwiejsze,

dwa - to tylko papier, który jest dowodem społecznym i nic więcej

trzy - odciążamy rodziców z kosztów utrzymania nas

cztery - budujemy już solidne doświadczenie zawodowe i obycie w sprawach służbowych (kultura pracy i kontaktów)

pięć - uczymy się gospodarności z pierwszych miedziaków z chujowej pracy

sześć - uczymy się przedsiębiorczości, bo nam mało i szukamy okazji aby powiększyć pieniądze

siedem - nie mamy postawy "że nam się należy z racji papierka" bo go jeszcze nie mamy i rozumiemy rolę doświadczenia jeśli chodzi o etat

osiem - przeganiamy mocno rówieśników pod względem finansowym

dziewięć - uczymy się ciężko pracować i dobrze gospodarować czasem - studia + praca to sporo czasu w tygodniu (nawet 50-60h), więc jak po studiach dochodzi dziecko to nie ma takiego pierdolenia "ale ja to teraz mam ciężko w życiu"

dziesięć - po takiej szkole życia jesteśmy w pełni przygotowani zazwyczaj aby wejść faktycznie w życie dorosłe w wieku 24-25 lat bez zniżek studenckich :>

 

Jak będę miał dzieci i będzie panował podobny system - to wysłał bym je na zaoczne - opłacił studia i pokój - a o resztę niech martwią się same.

 

 

Studia dzienne w mojej ocenie to tylko łatanie bezrobocia w społeczeństwie - ludzie którzy powinni pracować - "studiują".

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mordimer Gdybyś napisał 2 lata temu tego posta, to ja bym się chętnie zgłosił :D

Problem który poruszasz również jest widoczny przeze mnie w moim otoczeniu znajomków czy też rodziny.

Mam wrażenie, że dla większości studentów liczy się bardziej to "studenckie życie" niż same studia i rozwój w kierunku w którym się kształcą .

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MichaelLevitt

 

Mieszkałem rok z studentem z dziennych - mieszkaliśmy rok, bo mieszkanie było słabe a potem chcieliśmy coś wynająć ale lepszego - na spokojnie poszukać itp.

Koleś przeprowadził się do akademika (wiadomo jak tam jest) bo będzie taniej o 200zł (600 -> 400 ) (chłopak był w pełni na utrzymaniu rodziców)

Mówię mu: a moze znajdziesz sobie coś dorywczego w weekend - jeden weekend extra i ogarniesz te 200zł

Usłyszałem w odpowiedzi: "wiesz, ja wolę weekend przeznaczyć na dziewczynę, poczytać książki czy iść na spacer niż pracować"

Laska go rzuciła bo był pizdą, nie pracował więcej niż 2 miesiące w ciągu 5 lat - teraz broni mgr - jestem ciekaw co za "stanowisko obejmie po studiach".

 

Ogólnie obecnie otwieram popcorn i patrzę co się dzieje z moimi rówieśnikami bo rocznik 93' kończy właśnie studia i jestem ciekaw jak potoczy się dalej ich kariera.

Moja ma się wspaniale ;)

 

tumblr_inline_n8gxlgBKdR1rv4ngd.gif

Edytowane przez GluX
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rewter2 tylko że pokolenie naszych rodziców posiadało stałe zatrudnienie, tymczasem od nas oczekuje się, że najpierw będziemy musieli się sprawdzić i wiele nauczyć, zanim dostaniemy jakąkolwiek pracę. Wymaga się od nas tzw. "elastyczności", która tak naprawdę pozwala firmom legalnie wypłacać niższe pensje i nie zapewniać wszystkich świadczeń (umowy zlecenia). Niezależnie co zrobimy, utkwiliśmy w martwym punkcie. Kończymy studia, podyplomówki, dodatkowe kursy, ale widzimy, że praca, na którą możemy liczyć, jest w zasadzie tylko dorywcza, a wynagrodzenie zbyt niskie, aby usamodzielnić się. Skoro jesteśmy takim kiepskim pokoleniem, to dlaczego emigracji zaczynamy sobie świetnie radzić? Nie każdy nadaje się na programistę, to bardzo wymagający zawód i jest on deficytowy na całym świecie. Studia mają sens w państwie, gdzie rozwija się przemysł, dlatego też pokolenie naszych rodziców miało pracę po studiach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@GluX skoro zawód programisty jest tak łatwy, to dlaczego zaradne pokolenie naszych rodziców kompletnie się w tym nie odnajduje? Jeszcze 20-30 lat temu zdecydowana większość pracowała fizycznie, a niewielki procent umysłowo. Nie da się z dnia na dzień odwrócić tego trendu, o ile w ogóle się da, bo w historii ludzkości nie było takiej sytuacji, aby większość społeczeństwa pracowała umysłowo.   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minutes ago, Smok said:

Skoro jesteśmy takim kiepskim pokoleniem

 

Nie jesteście żadnym kiepskim pokoleniem, bo jak sam zauważyłeś świetnie sobie radzicie w innych okolicznościach - za granicą na zachodzie, gdzie to ciepłe gniazdo jest od pokoleń i tam to już w ogóle nikomu nic się nie chce.

 

To jest znacznie bardziej złożone zjawisko społeczne, żeby móc je kwitować krótkimi ocenami że ktoś jest zły a ktoś nie. Zupełnie nie w tym rzecz.

Edytowane przez rewter2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, GluX napisał:

Laska go rzuciła bo był pizdą, nie pracował więcej niż 2 miesiące w ciągu 5 lat - teraz broni mgr - jestem ciekaw co za "stanowisko obejmie po studiach".

 

Ogólnie obecnie otwieram popcorn i patrzę co się dzieje z moimi rówieśnikami bo rocznik 93' kończy właśnie studia i jestem ciekaw jak potoczy się dalej ich kariera.

Moja ma się wspaniale ;)

 

Kariery,stanowiska...wszyscy pizdy,a u mnie wspaniale :lol: Dzieciak jeszcze jesteś i społeczna indoktrynacja wsadziła Ci kołka poprawności w tyłek,że nawet pochylić się i pokory nabrać nie możesz.Niektórzy tu widzę radośnie okrzyknęli już wyzbycie się białorycerstwa i rozpoczęcie nowego żywota,a nie dostrzegają że mentalnie w innych aspektach życia nadal są w głębokiej dupie...Może warto na początek zająć się swoim życiem i pozwolić innym żyć tak jak chcą,a nie jak ktoś sobie uroił że mają koniecznie postępować? 

Ten popcorn może Ci się szybko wysypać - jak to w życiu bardzo niespodziewanie.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Smok napisał:

Nie da się z dnia na dzień odwrócić tego trendu, o ile w ogóle się da, bo w historii ludzkości nie było takiej sytuacji, aby większość społeczeństwa pracowała umysłowo.   

 

I nie będzie :> 

 

Tak naprawdę jest potrzebna mała grupa pracowników umysłowych i duża fizycznych. 

 

Stan rzeczy trochę się zmienia w państwach socjalistycznych z rozbudowanym aparatem urzędniczym, gdzie tłoczy się setki tysięcy, a nawet miliony pracowników pseudo umysłowych zwanych "urzędnikami".

 

Gdyby nastąpił gigantyczny skok technologiczny w obszarze automatyzacji produkcji (a dokładniej gdyby pozwolono na taki skok, bo on oznacza olbrzymi spadek zapotrzebowania na pracowników fizycznych) to będziemy mieli stada potencjalnych zasiłkowców, małą grupę wysoko kwalifikowanych pracowników fizycznych i małą grupę umysłowych.

 

I zostaje albo sztuczne tworzenie etatów gdzie ludzie udają, że pracują, albo rozwiązania socjalne, albo depopulacja.  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rewter2 to nie jest tak, że młodym na zachodzie się nie chce. U nas dopiero pojawiło się to zjawisko, na zachodzie to trwa już bodajże co najmniej drugą dekadę. Młodzi nic nie robią, bo jeśli zaczną pracować dorywczo po studiach, to w zasadzie stracą możliwość pracowania w zawodzie, ponieważ praca dorywcza będzie przedłużać się w nieskończoność (u nas to zaczęło się od przedłużenia umów zlecenia w nieskończoność). Dalsze dokształcanie lub przekwalifikowanie nie daje szansy, a tym bardziej gwarancji pracy, jak to miało miejsce w przypadku pokolenia ich rodziców. Dlatego nic nie robią, bo niezależnie co by zrobili, znajdą się w martwym punkcie. 

Edytowane przez Smok
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Smok

Ze skrajności w skrajność - ja zaprzeczyłem że zawód programisty jest wymagający - ale łatwy też nie jest ;) Jest normalny pod względem trudności.

Dlaczego tak się dzieje jak Ty mówisz?

Bo po pierwsze studia powinny być w pełni prywatne (WSZYSTKIE) - wtedy upadłyby uczelnie, które nie dają zawody - a świetnie by prosperowały te, które zawód dają. Bo musimy zrozumieć, że studia sprzedają wiedzę i taka jest ich rola. I póki nie będę sprzedawać wiedzy, bez dofinansowań państwa - tak długo będą takie kierunki jak wschodoznawstwo czy archiwistyka (nie wiem co można tam robić przez 5 lat :/ ), jak programistę na juniora ja bym wyszkolił w 6 miesięcy.
Tylko pełna prywatyzacja pozwoli na elastyczność i aktualizację tego, aby uczelnie były blisko związane z przemysłem faktycznym.

 

@Jebak Leśny

 

Nie Ty pierwszy, nie Ty pierwszy ;)

Już nawet się cieszę, jak mam takie komentarze względem swojej postawy - to znak, że idę w kierunku który sobie obrałem B)

 

 

Nie ograniczaj mnie proszę swoimi ograniczeniami i jak to mówisz sam " zająć się swoim życiem i pozwolić innym żyć tak jak chcą " bo sam nie stosujesz jej ;)

Teraz Ty niby jesteś wyżej od mnie, bo młodszy jestem? :lol:

 

Typowa lewacka logika - "my jesteśmy tolerancyjni tak długo jak wyznajesz takie zasady jak my" <_<

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mogę z perspektywy ładnych paru lat pracy po studiach dziennych powiedzieć, że studia dzienne to był błąd.

Jestem z pokolenia, która zaczynając dzienne patrzyła na świeżo upieczonych mgr, którzy z marszu dostawali dobrze płatną (w naszych oczach;) pracę. Kiedy kończyłem studia czasy nieco się zmieniły - skok bezrobocia i duże wymagania do pracodawców. Po prostu rynek nasycił się "umysłowymi", a nowych miejsc pracy nie było.

Wszyscy moi koledzy, którzy szli na zaoczne, pracując na produkcji i czując się wyraźnie gorszymi ode mnie (nie musieli nic mówić, ale widziałem że się tego wstydzą, chociaż nie rozumiałem dlaczego), dzisiaj są doświadczonymi, dobrze zarabiającymi specjalistami w swoich dziedzinach.

Ja żeby dojść do pewnego pułapu wiedzy i doświadczenia straciłem kilka lat.

Myślicie, że moi koledzy przez czas studiów i pracy stracili coś na życiu prywatnym? Ani trochę! Mieli swoje pieniądze, byli samodzielni i sami decydowali o swoim życiu.

Gdybym mógł się cofnąć w czasie to na 3 roku studiów przeszedłbym na zaoczne i zaczął pracę nawet za free byleby nauczyć się czegoś pożytecznego.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, GluX napisał:

 

Nie ograniczaj mnie proszę swoimi ograniczeniami i jak to mówisz sam " zająć się swoim życiem i pozwolić innym żyć tak jak chcą " bo sam nie stosujesz jej ;)

Teraz Ty niby jesteś wyżej od mnie, bo młodszy jestem? :lol:

 

Typowa lewacka logika - "my jesteśmy tolerancyjni tak długo jak wyznajesz takie zasady jak my" <_<

Prawisz mi o logice,a sam nawet masz problemy z rozumieniem tekstu :) Ja Cię nie prostuję jak masz żyć,bo mi to zupełnie zwisa.Miej jak najlepiej w życiu,byle byś nie był przy tym tak upierdliwy - chce zwrócić uwagę na Twój żenujący stosunek do innych ludzi.

 

9 minut temu, GluX napisał:

Nie Ty pierwszy, nie Ty pierwszy ;)

Już nawet się cieszę, jak mam takie komentarze względem swojej postawy - to znak, że idę w kierunku który sobie obrałem B)

Nie koniecznie,to tylko twoja reakcja obronna na zdanie odmienne od Twojego.Na podobnej zasadzie ludzie tłumaczą sobie większość przykrych dla nich rzeczy - banał i schemat,aż bym się wstydził bronić czymś takim :ph34r:

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@GluXo ile dobrze pamiętam wychodzi z założenia, że wszystkiego da się nauczyć, że jest to kwestia podejścia psychiki do sprawy, własnej determinacji i czasu.

Z pewnymi małymi odstępstwami ja też tak uważam.

Mamy pewne wzorce, nawyki i rozwinięte umiejętności, które nazywa się talentem, a do tego dokłada się pracę. Fajne, proste, ale wielu z Nas żadnego talentu w sobie nie widzi, albo nie ma perspektyw na to, że dane umiejętności przyniosą jakieś sensowne pieniądze. I co wtedy?

Trzeba nauczyć się czegoś innego, tylko nie można się do tego zrażać - w takim uproszczeniu.

Wielokrotnie zastanawiałem się nad przebranżowieniem w kierunku informatyki i wiem że dam radę, chociaż wiedzę mam podstawową w tym zakresie - kwestia podejścia.

@Jebak Leśny ale dlaczego Ty się tak napinasz? W jaki punkt uderzyło Cię zachowanie @GluX? Jak poczytasz jego posty to wyłapiesz raz, dwa że chłop nie zmieni swojego podejścia, a Ty nie musisz z Nim dyskutować - chyba że na jakieś konkretne argumenty.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jebak Leśny

Argumenty to nie superlatywy.

Nie musisz być poprawny politycznie.

Nie lubimy wchodzić w tyłek, a przynajmniej ja;)

16 minut temu, Jebak Leśny napisał:

Konkretne,czyli jakie?

Napisz np. z własnego doświadczenia jak potoczyło się życie osób z podejściem @GluX i na czym się potknęli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Miner napisał:

@GluXo ile dobrze pamiętam wychodzi z założenia, że wszystkiego da się nauczyć, że jest to kwestia podejścia psychiki do sprawy, własnej determinacji i czasu.

Z pewnymi małymi odstępstwami ja też tak uważam.

Mamy pewne wzorce, nawyki i rozwinięte umiejętności, które nazywa się talentem, a do tego dokłada się pracę. Fajne, proste, ale wielu z Nas żadnego talentu w sobie nie widzi, albo nie ma perspektyw na to, że dane umiejętności przyniosą jakieś sensowne pieniądze. I co wtedy?

Trzeba nauczyć się czegoś innego, tylko nie można się do tego zrażać - w takim uproszczeniu.

Wielokrotnie zastanawiałem się nad przebranżowieniem w kierunku informatyki i wiem że dam radę, chociaż wiedzę mam podstawową w tym zakresie - kwestia podejścia.

 

Faktycznie można nauczyć się wszystkiego, ale o ile w jeden dzień można nauczyć się obsługi kasy czy pracy na produkcji, o tyle w jeden dzień nie można nawet przeczytać podręcznika do programowania w jakimś języku programowania. Za kasą czy przy taśmie można stanąć w pierwszym dniu pracy bez wcześniejszego doświadczenia, zarabiając minimalne wynagrodzenie. Nie każdy ma finanse lub czas, aby się uczyć programowania, tym bardziej że:

"Na rynku pracy w USA spada zapotrzebowanie na listonoszy, programistów komputerowych, dziennikarzy radiowo-telewizyjnych, a także DJ-ów - wskazuje firma CareerCast zajmująca się pośrednictwem zatrudnienia i analizą rynku pracy.

 

- To uboczny skutek przekształceń w branży IT - wyjaśniał cytowany przez CBS News Kyle Kensing z CareerCast. Jego zdaniem kodowanie jest umiejętnością coraz bardziej zintegrowaną z innymi zawodami tej w branży. Skomplikowane i żmudne zadania zleca się programistom w krajach, w których płace są niższe."

 

http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/rynek-pracy-w-usa-potrzebne-zawody,251,0,2228475.html  

 

Potrafię napisać prosty program, za nastolatka pisałem w Pascalu, ale myślisz, że to wystarczy, aby zostać programistą? Nie, wręcz przeciwnie, mogę najwyżej liczyć na junior admina z wynagrodzeniem niewiele wyższym od minimalnego wynagrodzenia, o ile oczywiście będę studentem albo absolwentem informatyki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Smok Hm, w kwestii wynagrodzeń za poszczególne specjalizacje w działach IT nie jestem w stanie się wypowiedzieć, choć niewątpliwie jest to branża zmieniająca się jak każda inna.

Inżynier inżynierowi nierówny. Tak samo w innych branżach.

Mam kolegę który od kilku lat pilnie poszukuje każdej ilości programistów za przyzwoite pieniądze i jeżeli kiedyś miałbym taką potrzebę pokieruje mnie który rodzaj programowania wybrać.

A co do samych artykułów - nie odniosę się do nich w żaden rzeczowy sposób, bo:

1. nie jestem w stanie zweryfikować danych,

2. nie wiem jaki ma to wpływ na rynek pracy w PL,

3. nie wiem jaki jest cel zamieszczenia artykułu.

Edytowane przez Miner
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, Smok said:

Potrafię napisać prosty program, za nastolatka pisałem w Pascalu, ale myślisz, że to wystarczy, aby zostać programistą? Nie, wręcz przeciwnie, mogę najwyżej liczyć na junior admina z wynagrodzeniem niewiele wyższym od minimalnego wynagrodzenia, o ile oczywiście będę studentem albo absolwentem informatyki. 

 

Znam kilka przykładów (w tym najbliższy - własny), które przeczą Twojemu twierdzeniu. Piszesz tak, bo to wiesz, czy tylko tak Ci się wydaje?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z moich obserwacji wynika, że wielu młodych ludzi idzie na studia bo tak wypada i to oni zazwyczaj na końcu mają problem. Sam miałem wiele osób na studiach, które po prostu się ślizgały.

 

Materiały otrzymane od wykładowcy wkute na blache i do przodu. Chuj ze zrozumieniem zagadnienia. Zero własnej inicjatywy, zero prób rozszerzenia zagadnień, zero refleksji dlaczego tak się to robi.

W podstawówce nauczyli ich dodawać, w gimnazjum mnożyć, w liceum gdzie jest północ a gdzie południe, a na studiach nauczą ich co robić aby zarabiać hajs - zero odpowiedzialności za własne życie.

 

Jeżeli ktoś całe studia dzienne nie przepracował ani dnia, to jest tylko i wyłącznie jego wina. Nie głupiego systemu, że wymagają od ludzi doświadczenia i wiedzy. Ostatnie semstry na dziennych w przypadku informatyki to często 2 dni zajęć tygodniowo. Nawet na dziennych można spokojnie pracować o ile ktoś chce.

 

I zgadzam się z @GluX że programowanie to wcale nie jest tak bardzo wymagający zawód.

Właściwie to powiedziałbym że są trzy główne wymagania: znajomość angielskiego, logiczne myślenie i chęć poświęcenia wolnego czasu.

 

W porównaiu do zawodu nawet takiej księgowej, architekta czy murarza jest tak łatwo zacząć robić cokolwiek w tym kierunku, kilka powodów:

- darmowa wiedza w internecie - setki stron z kursami, dokumentacjami, tutoriali, kursy w postaci filmów, interaktywne, co kto woli - i to w większości za darmo

- nie musisz mieć papierka aby wykonywać zawód

- masa start-upów, projektów open source gdzie możesz się nauczyć czegoś od bardziej doświadczonych osób

- zerowy koszt wejścia, darmowe oprogramowanie, środowiska, wystarczy że masz komputer i nie musisz robić żadnych inwestycji, żeby zacząć się uczyć programowania

 

Większość koderów nigdy nie będzie prowadzić jakiegoś rocket-science, większość będzie klepać kod według szablonu, nawet nie musisz znać matematyki z zakresu spoza szkoły średniej dla większości projektów. Tacy też są potrzebni.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Nomorepanic napisał:

Jeżeli ktoś całe studia dzienne nie przepracował ani dnia, to jest tylko i wyłącznie jego wina.

Z wszystkim się zgadzam, ale to że ktoś studiuje dziennie i nic nie robi, to nie tylko wina tej osoby ale głównie rodziców, którzy kompletnie nie wymagają. Klapki na oczach i spokój duszy, że ich syn/córka studiują dziennie, to potem w życiu będą mieli luz, a oni będą się mogli chwalić, że to dzięki nim.

I to właśnie rodzice są najbardziej zdziwieni i zdenerwowani, że "po tylu latach nauki, takich pieniądzach włożonych w Ciebie, nie potrafisz znaleźć sobie normalnej pracy!? A Antek rok młodszy od Ciebie, był na zaocznych (tych gorszych) i teraz patrz sobie świetnie radzi."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Miner napisał:

@Smok Hm, w kwestii wynagrodzeń za poszczególne specjalizacje w działach IT nie jestem w stanie się wypowiedzieć, choć niewątpliwie jest to branża zmieniająca się jak każda inna.

Inżynier inżynierowi nierówny. Tak samo w innych branżach.

Mam kolegę który od kilku lat pilnie poszukuje każdej ilości programistów za przyzwoite pieniądze i jeżeli kiedyś miałbym taką potrzebę pokieruje mnie który rodzaj programowania wybrać.

A co do samych artykułów - nie odniosę się do nich w żaden rzeczowy sposób, bo:

1. nie jestem w stanie zweryfikować danych,

2. nie wiem jaki ma to wpływ na rynek pracy w PL,

3. nie wiem jaki jest cel zamieszczenia artykułu.

 

Zamieściłem ten artykuł, aby pokazać, że rynek pracy zmienny jest. Dwie dekady temu było zapotrzebowanie na prawników, m.in. z powodu tzw. transformacji ustrojowej, a co za tym idzie zmiany ustroju gospodarczego. Trend jednak został przerwany, a rynek prawniczy jest przesycony. Podobnie może być z programistami.  

 

 

27 minut temu, Gaindalf napisał:

 

Znam kilka przykładów (w tym najbliższy - własny), które przeczą Twojemu twierdzeniu. Piszesz tak, bo to wiesz, czy tylko tak Ci się wydaje?

 

Wiem. Pracodawca oczekuje zysków z pracy pracownika. Zasadniczo żadna firma nie przyjmie kogoś do przeszkolenia, jeśli nie jest studentem informatyki, lub nie umie programować. Jak już wspomniałem, samodzielna nauka programowania jest bardzo wymagająca, a nie każdy może sobie na to pozwolić (brak czasu, finansów, chęć posiadania wolnego czasu itd.). Ponadto często po prostu to się nie kalkuluje, bo nawet jeśli firma zaoferuje przyuczenie do programowania, to nie zaoferuje minimalnego wynagrodzenia, jeśli umiesz zaledwie podstawy. Bez podstaw nikogo nie przyjmą, chyba że z polecenia lub po znajomościach. A potem jestem kwik pracodawców, że ktoś woli mniej płatną pracę poza branżą, zamiast uczyć się programowania i liczyć na niewiele wyższe wynagrodzenie na starcie, albo nawet niższe niż np. w budowlance. 

Edytowane przez Smok
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.