Skocz do zawartości

Najpopularniejsze kierunki studiów - spostrzeżenia


Mordimer

Rekomendowane odpowiedzi

19 minut temu, Smok napisał:

rynek pracy zmienny jest. Dwie dekady temu było zapotrzebowanie na prawników, m.in. z powodu tzw. transformacji ustrojowej, a co za tym idzie zmiany ustroju gospodarczego. Trend jednak został przerwany, a rynek prawniczy jest przesycony. Podobnie może być z programistami.  

Znajomy skończył budowlane i w Anglii robi w magazynie bo podobno w PL skończyło się zapotrzebowanie na inżynierów budownictwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Brat Jan skończyło się zapotrzebowanie na inżynierów budownictwa, a zaczęło na murarzy, tynkarzy itd., czyli ogólnie rzec biorąc budowlańców. A to pech. Za kilka lat może to spotkać programistów i ciekawe, czy nadal będą wyznawać tę filozofię, co dzisiaj: przekwalifikuj się na np. budowlańca.  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, Smok napisał:

Dwie dekady temu było zapotrzebowanie na prawników, m.in. z powodu tzw. transformacji ustrojowej, a co za tym idzie zmiany ustroju gospodarczego. Trend jednak został przerwany, a rynek prawniczy jest przesycony.

Odczułem to co nieco :D

5 minut temu, Smok napisał:

@Brat Jan skończyło się zapotrzebowanie na inżynierów budownictwa, a zaczęło na murarzy, tynkarzy itd., czyli ogólnie rzec biorąc budowlańców. A to pech. Za kilka lat może to spotkać programistów i ciekawe, czy nadal będą wyznawać tę filozofię, co dzisiaj: przekwalifikuj się na np. budowlańca.  

Poczekamy, zobaczymy.

Myślę jednak, że zapotrzebowanie w tej branży tak szybko nie zniknie.

Edytowane przez Miner
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie lekceważył bym kierunku psychologia głównie ze względu na zapotrzebowanie na specjalistów w tej dziedzinie wśród zachodnich sąsiadów. Przy odpowiednim podejściu i zaangażowaniu to może być na prawdę przyszłościowy kierunek.

 

Bardzo ciekawa dyskusja w kwestii zaoczne vs dzienne.

 

Ja akurat nie miałem możliwości pójścia na dzienne, bo od razu po szkole średniej musiałem iść do pracy tj budowa, produkcja. Po jakimś czasie ta wszechobecna chujnia pracy fizycznej pchneła mnie do podjęcia studiów zaocznych i przez cały ten okres kiedy wstawałem po nockach na zajęcia, wykłócałem się z chamem przełożonym by wcześniej wyjść dawała mi motywację do nauki i zdobywania umiejętności. Do tego dochodziło to uczucie, że nie zawdzięczam nic nikomu, sam opłacam baaaardzo wysokie jak na tą stronę Polski czesne, sam zapłaciłem za możliwość odbywania praktyk, nie opuściłem nawet jednej ich godziny, wylatywałem za granicę bez załatwionej pracy, pokoju by dorobić i powiem Wam bracia, że o ile jeszcze po pierwszym roku miałem kompleksy, że niby ci wszyscy z dziennych są lepsi, bo mają więcej godzin zajęć, więcej godzin praktycznych to konfrontując się z nimi w jakiś sposób na praktykach u pracodawców od razu się ich pozbyłem. Jeżeli ktoś jest baranem to nawet Oxford mu nie pomoże.

 

Do tego praca fizyczna w jakiś sposób kształci człowieka, może nie każdego ale mi dała sporo do myślenia o sobie, o przyszłości. Podobno przed wojną każdy kto szedł na studia to musiał odbyć coś takiego jak staż w hufcu pracy czy coś. To też miało jakiś sens.

 

@GluX fajnie rozpisałeś zalety zaocznych. Aż to sobie gdzieś wrzucę w plik i zachowam :D

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Miner said:

Z wszystkim się zgadzam, ale to że ktoś studiuje dziennie i nic nie robi, to nie tylko wina tej osoby ale głównie rodziców, którzy kompletnie nie wymagają. Klapki na oczach i spokój duszy, że ich syn/córka studiują dziennie, to potem w życiu będą mieli luz, a oni będą się mogli chwalić, że to dzięki nim.

Mogę się zgodzić z tym częściowo, trochę winni mogą być rodzice, ale moim zdaniem większość winy ponoszą właśnie Ci beztroscy studenci.

 

Przecież to już są dorośli ludzie. Jeżeli człowiek w wieku dwudziestu kilku lat nie zadaje sobie pytania, co będzie gdy skończy studia, co umie, a czego wymagają pracodawcy, i jakie faktyczne umiejętności powinien posiąść aby móc pracować w zawodzie, albo że może lepiej skończyć z tą farsą i uczyć się innego konkretnego zawodu to jest umysłową amebą.

 

 

@Smok większość postów w tym temacie tylko marudzisz.

 

1 hour ago, Smok said:

Wiem. Pracodawca oczekuje zysków z pracy pracownika. Zasadniczo żadna firma nie przyjmie kogoś do przeszkolenia, jeśli nie jest studentem informatyki, lub nie umie programować.

Informacje masz z jakiegoś źródła, czy to tylko Twoje dywagacje? Aktualnie póki co programistów brakuje, więc firmy same prowadzą szkolenia, aby sobie pracownika wyuczyć. Ogłoszenie, którego znalezienie zajęło mi minutę:

https://www.pracuj.pl/praca/praktyki-programistyczne-lodz,oferta,5349689

https://www.csgroup.pl/oferty-pracy/staz-programista-net/

https://pl.indeed.com/cmp/BNC/jobs/Młodszy-Programista-ASP-Net-e8deabcfbf423817?q=C%23+Praktyka

https://kariera.comarch.pl/oferty-pracy/praca/mlodszy-programista-net-c/

 

 

Quote

Jak już wspomniałem, samodzielna nauka programowania jest bardzo wymagająca, a nie każdy może sobie na to pozwolić (brak czasu, finansów, chęć posiadania wolnego czasu itd.).

Czyli że co? Jest wymagająca bo wymaga czasu?

Pracujesz na dwa etaty dziennie czy jak bo nie rozumiem. Normalny etat 8h + 1,5h na dojazdy + 8h sen + 1h na ogarnięcie szamy - zostaje Ci 5,5h dziennie + weekend (jeżeli pracujesz w weekend to musisz wolne dostać kiedy indziej).

Co takiego robisz że nie masz czasu, codziennie spotykasz się ze znajomymi albo rodziną? Wystarczy że dziennie poświęciłbyś 1-2h + niedzielę i już byś miał jakiś start. No ale możesz też być dumnym posiadaczem wolnego czasu i oglądać te śmieszne kotki w internecie.

 

Wymagająca to może być nauka murowania, bo musisz nakupić sobie cegieł, zorganizować jakiś plac budowy, dojechać, namieszać sobie zaprawy. Upierdolisz się przy tym, potem trzeba posprzątać resztę zaprawy aby nie zaschła, umyć narzędzia, wrócić do domu, wziąć przysznic.

 

A programowanie? Włączasz komputer, włączasz stronę i jedziesz. Jak Ci się znudzi to po prostu wyłączasz - faktycznie wymagające w chuj.

 

 

Quote

Ponadto często po prostu to się nie kalkuluje, bo nawet jeśli firma zaoferuje przyuczenie do programowania, to nie zaoferuje minimalnego wynagrodzenia, jeśli umiesz zaledwie podstawy. Bez podstaw nikogo nie przyjmą, chyba że z polecenia lub po znajomościach.

I tu masz świętą rację: "Bez podstaw nikogo nie przyjmą". No bo kurwa kto by chciał przyjąć kogoś, komu nie "opłacało się" poświęcić 40 godzin na naukę podstaw programowania, abyś chociaż umiał napisać pętlę albo instrukcję warunkową. Ta branża bardzo nie lubi obiboków, nie da się udawać że się pracuje. Może to Ci się nie kalkuluje?

 

 

Quote

A potem jestem kwik pracodawców, że ktoś woli mniej płatną pracę poza branżą, zamiast uczyć się programowania i liczyć na niewiele wyższe wynagrodzenie na starcie, albo nawet niższe niż np. w budowlance. 

Nikt nie kwiczy. Ale właśnie to podejście które zaprezentowałeś dyskwalifikuje wielu młodych potencjalnych programistów bez doświadczenia z rynku pracy.

Nie umieją patrzeć perspektywicznie, skupiają się tylko na tym co widać, a nie dostrzegają tego co jest ukryte.

 

Proste wyjaśnienie: młody niedoszły programista w trakcie studiów szuka pracy na wakacje

 

Idąc na budowę na wakacje dostaniesz dajmy na to 12zł/h. Pracując 10h dziennie x 20 dni dostaniesz 2400 zł.

Wykonasz zapewne najbardziej parszywą pracę bo nie masz kwalifikacji, ale dostaniesz kasę.

To czego tutaj nie widać to mizerne perspektywy na przyszłość , o ile nie zamierzasz podnieść kwalifikacji. Od noszenia cegieł przez kilka miesięcy na pewno nie nauczysz się nosić ich na tyle lepiej aby dostać podwyżkę.

 

Alternatywą jest bezpłatny staż jako programista. Dostanie literalnie 0 zł.

Ale nie widzą tego, że ich umiejętności w tym czasie poszybują w górę, będą mieli pozycję w CV, będą umieli sklecić chociażby 3 zdania na rozmowie o pracę o tym co poprzednio robił zawodowo. A prawdopodobne jest to, że jak firma zauważy że jest kumaty koleś to będą kontynuować z nim współpracę, a z rocznym faktycznym doświadczeniem i intensywnym rozwojem można już czasem wejść w okolice średniej krajowej.

No ale tego nie widać.

 

Wszyscy najlepiej od razu po studiach chcieliby zostać seniorami... tak z urzędu najlepiej z gwarancją zatrudnienia i pensji

Edytowane przez Nomorepanic
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Nomorepanic napisał:

Z moich obserwacji wynika, że wielu młodych ludzi idzie na studia bo tak wypada i to oni zazwyczaj na końcu mają problem. Sam miałem wiele osób na studiach, które po prostu się ślizgały.

 

Materiały otrzymane od wykładowcy wkute na blache i do przodu. Chuj ze zrozumieniem zagadnienia. Zero własnej inicjatywy, zero prób rozszerzenia zagadnień, zero refleksji dlaczego tak się to robi.

W podstawówce nauczyli ich dodawać, w gimnazjum mnożyć, w liceum gdzie jest północ a gdzie południe, a na studiach nauczą ich co robić aby zarabiać hajs - zero odpowiedzialności za własne życie.

 

Jeżeli ktoś całe studia dzienne nie przepracował ani dnia, to jest tylko i wyłącznie jego wina. Nie głupiego systemu, że wymagają od ludzi doświadczenia i wiedzy. Ostatnie semstry na dziennych w przypadku informatyki to często 2 dni zajęć tygodniowo. Nawet na dziennych można spokojnie pracować o ile ktoś chce.

 

I zgadzam się z @GluX że programowanie to wcale nie jest tak bardzo wymagający zawód.

 

 

 

Postrzegam sprawę w nieco inny sposób.

 

Z mojego doświadczenia wynika, że na studia ludzie szli bo wojsko ich ścigało i chcieli z nich zrobić przykładowo czołgistów. Okropne.

Część oczywiście myślała o nauczeniu się czegoś, nie rozumiem jednak czemu w takim razie szli na kierunki oblegane przez desperatów.

 

Również z mojego doświadczenia wynika, że tylko część się choć trochę uczyła. Byliśmy albo tak wybitni albo tak mieliśmy studia w dupie.

Zagadnienia nie rozumieliśmy ni w ząb, ale byliśmy bardzo skłonni do dyskusji. Zwłaszcza po dłuższym okienku.

 

W podstawówce nauczyłem się zamachów, w liceum ćpać a na studiach ostro pić. Nie wiem co to wnosi. Zarabiać hajs nie powiem kto i w jakich okolicznościach mnie nauczył. Omerta, te sprawy.

 

W życiu nie poczuwałem się do odpowiedzialności za niczyje życie, w tym swoje. No bez żartów.

 

Nie przepracowałem ani dnia zarówno w czasie studiów dziennych jak i zaocznych. Byłem zbyt pijany. I nie jest to moja wina. Jeśli już to społeczeństwa.

 

Zgadzam się za to, że programowanie to nie jest trudny zawód. Trudny zawód to ślusarz albo coś innego.

 

Reasumując.

 

Porównując moją nieco koślawą ścieżkę, dróżkę, czy jakieś coś, dochodzę do wniosku, że osiągnąłem co najmniej tyle co większość z moich rówieśników a było o wiele zabawniej.

Z pewnością źle to świadczy o społeczeństwie.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasne, każdy ma swój punkt widzenia, swoje poglądy i swoją historię.

 

Ja opisałem to z mojego punktu widzenia. To co odróżniai Twoją postawę od @Smok to jest to, że nie widziałem abyś narzekał w swoim poście jak to jest cieżko i jakie to niesprawiedliwe i co będzie jak świat się zmieni

 

 

 

Edytowane przez Nomorepanic
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Nomorepanic

 

1. Pierwsze ogłoszenie: praktyki w Łodzi. Skoro praktyki, to należy założyć, że za darmo. Na start więc musimy zapewnić sobie lokum w Łodzi. Drugie ogłoszenie to staż w Warszawie, jednak po treści ogłoszenia to jest to praca na umowę zlecenia. Zakładając nawet, że dadzą 3k netto za miesiąc (mało prawdopodobne), to biorąc pod uwagę, że jest to Warszawa, znajdziemy dużo lepsze oferty pracy.

 

2. Rany, nie chcę zasuwać 14h dziennie? Co za leń. Co tam te ustawowe prawo do co najmniej 11 godzin dobowego wypoczynku po pracy. Jak można nie poświęcać 1-2 godzin dziennie + niedzielę, czyli załóżmy, że 10h (5x1h + 5h niedziela) tygodniowo, a więc 40h miesięcznie, żeby zamiast minimalnego wynagrodzenia zarobić jakieś 200-300 zł więcej jako junior programist. Przecież mniej opłaca się załapać na drugi etat na zlecenie, jeśli ma się umowę o pracę i np. wypracować 20h za 11 zł, czyli o połowę mniej, a niemal tyle samo wyjdzie. Oczywiście dobre wynagrodzenie jako programista tylko w większych miastach z zasady, a im większe miasto, tym większe koszty utrzymania. 

 

Ułożysz płytki, weźmiesz 2000 zł za tydzień roboty. Jak można nie chcieć programować jako junior na stażu za 1000 zł??   

 

3. No bo widzisz, żeby zdobyć podstawy w programowaniu, to trzeba poświęcać ok. 40 godzin miesięcznie. Przecież lepiej poświęcać ten czas na naukę programowania i zasuwanie na stażu, niż na układaniu płytek czy murowaniu.

 

4. Ojej, dyskwalifikuje. To straszne. I co takim zrobią? Może niech granice zamkną, żeby ci młodzi nie uciekali. Jak tak dalej będzie, to ci pracodawcy będą musieli szkolić 50+ na programistów, bo nikt inny tutaj nie zostanie.    

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie dogadamy się czuję, ale spróbuje:

 

ad1. Taka specyfika że biznes siedzi w dużych miastach, jak ktoś idzie na informatykę i chce pracować jako programista to musi się z tym liczyć, że w mniejszych miejscowościach może być ciężko o dobrą pracę. To tak jakbym otworzył zakład renowacji kutrów rybackich w Katowicach i narzekał, że nie ma klientów.

 

Ale tutaj jest pewna furtka bo:

https://www.facebook.com/groups/234054030066096/permalink/948167668654725/?sale_post_id=948167668654725

https://www.facebook.com/groups/234054030066096/permalink/910939842377508/?sale_post_id=910939842377508

 

Takie są możliwości w perspektywie czasu, można pracować 100% zdalnie, z tym że w wypadku takich ofert będą już stawiane konkretne wymagania.

 

Takie pytanie, ile Ty byś chciał zarabiać na stażu bez doświadczenia, gdzie nie wnosisz prawie żadnej wartości dodanej do firmy oprócz potencjału że za jakiś czas zaczniesz generować zyski dla firmy?

 

 

ad.2

Jeżeli możesz zarobić 2000 zł za tydzień na układaniu płytek, to masz rację. Jebać to programowanie.

Ja nie zarobię tyle, bo nie umiem układać płytek. Ale jestem pewien że gdybym chciał się nauczyć układać te płytki to nikt by mi tyle nie dał na początek jako pomocnik glazurnika. To co mam się obrazić na branżę budowlaną, że chcę nauczyć się układać płytki a nikt mi nie chce dać na początek 2000zł tygodniowo + nauczyć mnie jak się to w ogóle robi?

 

Nie napisałem nigdzie że masz zasuwać 14h dziennie. Sedno mojej wypowiedzi było takie, że jak ktoś jest niezadowolony ze swojej obecnej sytuacji, to powinien ją zmienić. Żeby ją zmienić musi wykonać jakąś pracę.

Powinien zainwestować swój czas wolny, czyli poświęcić część czasu przeznaczonego na odpoczynek i rekreację na rzecz zdobywania nowych umiejętności, po to aby za jakiś czas być bardziej zadowolonym ze swojej sytuacji.

 

Tak więc jeżeli ktoś idzie na praktyki to nie po to aby zawsze być praktykantem, ale zostać juniorem. Juniorem też nie będzie wiecznie, jeżeli będzie się rozwijał zostanie midem, potem seniorem, za czym idą wyższe pensje, w tej albo innej firmie.

 

 

ad.3

Nie wiem ile trzeba poświęcać, jak ktoś jest zdeterminowany i bystry to może mu wystarczy 20, a jak komuś się spodoba to sam z siebie poświęci 60.

Pewne jest natomiast, że poświęcając 0 godzin tygodniowo podstaw programowania nie nauczysz się nigdy.

 

Jeżeli uważasz że układanie płytek da Ci satysfakcjonujące zarobki i to jest to co chcesz robić to ucz się układania płytek zamiast programowania.

Nie mówię że to zły pomysł, tylko skonfrontuj go z rzeczywistością.

 

 

ad. 4

Ale nikt nie chce im niczego robić. Możesz być spokojny, po prostu nie dostaną pracy jako programista i będą musieli odnaleźć się w innym zawodzie, najwyżej okaże się że studia robili niepotrzebnie.

 

Rynek sobie to wyreguluje, firmy albo podniosą płace dla programistów, będą sobie ich podkupować, tak jak to dzieje się obecnie, albo zatrudnią programistów ze wschodu, albo zbankrutują dzięki czemu inne firmy będą miały łatwiej znaleźć programistów bo będzie mniejsza konkurencja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Studia w Polsce to mit. Warto je robić tylko dla konkretnego papierka i prestiżu, szczególnie jeśli wykonywanie zawodu jest uzależnione od posiadania wykształcenia (lekarz, prawnik, etc.)

Ale nie wierzcie, że na studiach czegoś się nauczycie. Uczymy się sami, studia mogą w tym tylko pomagać lub wręcz przeszkadzać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam dwóch kolegów, którzy zajebiście ogarniają temat. Jeden elektronik(programowanie mikroklocków, ale zgrzeszyłbym jakbym napisał, że tylko z tego jest dobry - ogólnie ogarnia elektronikę bardzo dobrze) a drugi głównie programista, ale infę też ogarnia i to dobrze). Jeden idzie na studia dzienne w tym roku, a drugi na zaoczne. Najchętniej by ich w ogóle nie robili i dalej robili swoje, bo to dla nich zło konieczne, ale z racji tego, że chcą mieć papier, żeby się w korpo nie czepiali, albo inni żeby nie mówili, że dostaniesz mniej kasy, bo nie masz papieru, to robią. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Nomorepanic

 

1. Trudno się dogadać, skoro nie zauważasz tego, że ja nie jestem studentem ani absolwentem informatyki. Napisałem, że: "Potrafię napisać prosty program, za nastolatka pisałem w Pascalu, ale myślisz, że to wystarczy, aby zostać programistą? Nie, wręcz przeciwnie, mogę najwyżej liczyć na junior admina z wynagrodzeniem niewiele wyższym od minimalnego wynagrodzenia, o ile oczywiście będę studentem albo absolwentem informatyki". W kolejnym poście, do którego nawiązałeś, wyjaśniłem, dlaczego tak uważam.

 

Ile chciałbym zarabiać? Nie mniej niż obecnie, co w branży IT pewnie można osiągać dopiero z co najmniej pięcioletnim doświadczeniem. Jednak jak wielokrotnie pisałem, często przekwalifikowanie się na programistę nie opłaca się. Myślę, że mam podstawy, bo od dziecka interesuję się komputerami i jak napisałem, już jako nastolatek coś tam działałem w Pascalu, obecnie napisanie prostego programu w C# to sprawa od ręki, bo to ma mało wspólnego z kodowaniem w starym stylu, wiele rozwiązań jest po prostu gotowych i wystarczy klikanie.

 

2. Schemat uczenia się układania płytek jest taki sam, jak programowania. Sprzęt (w tym przypadku płytki) i jedziesz. Kto ma nauczyć? Nikt. Obejrzyj program "Usterka" :DPodobnie zresztą jest z programistami, jakość kodu często jest fatalna właśnie dlatego, że piszą go ludzie z "łapanki". Przecież sam piszesz, że programowania można uczyć się samemu. Układania płytek również.

 

3. Tylko że podstawy programowania to za mało, każda firma ma swoje oprogramowanie, wytyczne itd. Na zachodzie jak idziesz do pracy, to często najpierw jest szkolenie i nikt nie dopuści pracownika do pracy, zanim ten nie skończy szkolenia. U nas często wrzuca się pracownika na głęboką wodę.

 

4. Ja się nie martwię, wręcz przeciwnie, patrząc na rynek to powody do zmartwień mają pracodawcy, bo nagle się obudzili, że kolejne pokolenia nie chcą iść śladami yuppie. Coraz więcej młodych nie chce zasuwać po 14 godzin na dobę, brać kredytów, zakładać rodzin. No szok, jak to nie chcą być niewolnikami? :D    

 

 

Edytowane przez Smok
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyobraźcie sobie ekstrawertyka , który nie usiedzi na miejscu w IT. Znam takich i liźnie C++, Pascala , potem się znudzi i zmieni branżę pomimo, że skończył IT. Tacy to jako PM się nadają i do kontaktu z klientem.

 

Obecnie zarabiam jako PHP Developer 2500 zł netto w 2-4 miesiącu pracy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Brat Jan napisał:

Pytanie: czy za x czasu nie wejdzie na rynek "program" samodzielnie programujący?

 

Wystarczy, że amerykańskie firmy uznają, że gdzieś jest taniej niż w Polsce. Co do programu, który by samodzielnie programował, sądzę, że takie są już gotowe. Coraz modniejszy staje się tzw. Internet rzeczy, więc logiczną odpowiedzią na to będą właśnie takie programy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już na początku lat 90-tych socjologowie ogłosili taką teorię, że w ciągu 100-lat (a więc 25 już mamy za sobą) społeczeństwo podzieli się na dwie grupy - 20% które będzie produktywne, którego praca będzie komuś potrzebna i które będzie miało kapitał, oraz 80% które będzie nikomu nie potrzebne.

 

I tak coś to w tą stronę zmierza, jak w filmie Elysium.

 

Edytowane przez rewter2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@GluX mało obiektywne. Ile czasu musiałeś szkolić się na ochroniarza, czy tam pracownika ochrony? Niekwalifikowany pracownik ochrony to po prostu dawniej był dozorca, a więc praca uznawana za bardzo łatwą i generalnie skierowana do starszych panów, którzy do innej się po prostu nie nadawali. Porównując ją do programisty to, jak porównać prowadzenie Malucha do MiG-19.   

Edytowane przez Smok
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Smok said:

 

Wystarczy, że amerykańskie firmy uznają, że gdzieś jest taniej niż w Polsce. Co do programu, który by samodzielnie programował, sądzę, że takie są już gotowe. Coraz modniejszy staje się tzw. Internet rzeczy, więc logiczną odpowiedzią na to będą właśnie takie programy. 

Nawet do zbudowania RepRap trzeba użyć silniczków które trzeba samemu zrobić i nie da się ich wydrukować z drukarki 3D także ten...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SnqGrqDs1A na poprzedniej stronie podałem link do artykułu, z którego wynika, że w USA maleje zapotrzebowanie na programistów. Nie twierdzę, że programiści staną się zbędni, ale tak już jest z postępem technologicznym: większości coś wydaje się niemożliwe, a po jakimś czasie staje się to faktem. O nowych technologiach jako konsumenci tak naprawdę dowiadujemy się ostatni. Firmy pilnie strzegą swoich nowych technologii. To, co dzisiaj jest nowością na rynku, było opracowane już wiele lat temu. Ponadto dlaczego obecnie tak bardzo propaguje się studia informatyczne? Dlaczego nie robiono tego np. 10 lat temu? Podobnie było z prawem czy zarządzaniem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pracuję jako programista i moim zdaniem zapotrzebowanie raczej nie spadnie. Po założeniu profilu na linked in regularnie dostaję oferty współpracy od niemal każdej firmy z regionu plus jeszcze kilka z innych miast.

 

Zawód programisty jest bardzo skalowalny z umiejętnościami są zadania dla mega mózgów jak i dla zwykłych kodoklepaczy. A żeby dostać się na juniora nie trzeba dużo umieć. Co to jest polimorfizm i klasa, podać przykłady, różnica między płytką i głęboką kopią, napisać algorytm (w pseudo kodzie) który odwróci stringa, przeanalizować jakiś fragment kodu pod względem poprawności. Firmy są wstanie zaryzykować i biorą ludzi, którzy ogarniają podstawy, bo ktoś taki za x lat może okazać się wartościowym pracownikiem. A okres próbny to zazwyczaj 3 miesiące. W takim czasie idzie bez problemu sprawdzić czy ktoś rokuje na dobrego pracownika. Oczywiście taka świeżynka nigdy nie dostanie zadania wykraczającego ponad jej poziom, od przydzielania zadań ma starszych kolegów (tutorów).

 

Jak widać, nie trzeba wiele aby zacząć. Wystarczy ogarnąć to chce się robić (czy web, czy embedded, czy jeszcze coś innego), jaki język jest wymagany w danej technologii (widać to m.in w ogłoszeniach o pracę), zacząć się uczyć danego języka, pisać sobie proste programy - nauczy to nas odpowiedniego stylu myślenia (algorytmicznego podejścia) i myk +1 do programistów. No i jeszcze ogarnąć mongolski. YYY angielski :)

 

Słyszałem o gościu który pracował w Castoramie i po godzinach się uczył programowania, natomiast u mnie w firmie był koleś który wcześniej był sprzedawcą :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja spostrzeżenia są takie:

 

1. Studia zaoczne są lepszym wyborem, ponieważ można pracowac na cały etat. Najlepiej pracowac w branży nawet za grosze od początku studiów, jeśli sytuacja materialna na to pozwala. To daje ogromną przewagę na starcie( 5 lat doświadczenia w wieku 24 lat). 

 

2. Konkurencja dzisiaj praktycznie jest w każdej branży, ale ilu tak naprawdę jest dobrych zawodników? Prosta prawda jest taka, że trzeba lubic to, co się robi, robic to dobrze i potrafic to sprzedac.

 

3. Niektóre kierunki studiów uchodzą za bezsensowne, ale tak naprawdę wszystko sprowadza się do punktu numer 2.  Mam znajomych, którzy studiują filologię włoską, hiszpańską, są na drugim, trzecim roku studiów i dawają korepetycje. Łatwo przeliczyc, jeśli mają 6 godzin w tygodniu po 40 zł za godzinę i już 1000 zł wpada miesięcznie( i to na studiach dziennych, gdzie chcą miec czas jeszcze na naukę i dla siebie, a chętnych dalej nie brakuje, lecz trzeba odmawiac). Tylko różnica jest taka, że oni rzeczywiście potrafią praktycznie już biegle mówic w tych językach, zaczęli naukę już od podstawówki/gimnazjum i sobie radzą. Podobno jednak są i tacy, którzy na studiach dalej nie potrafią poprawnie sklecic dwóch zdań:) A więc niby kierunek beznadziejny, a byc może przebija medycynę czy prawo po studiach, gdzie w tych zawodach długo trzeba czekac na sensowne pieniądze. 

ź

4. Prawda też jest taka, że pieniądze to jeszcze nie wszystko. Pewnie niektórzy nie muszą miec "poczucia", że to co robią, muszą w jakimś sensie trochę lubic, że musi ich to w minimalnym stopniu kręcic. Ja na przykład nie chciałbym kierowac Tirem, wiem jak ciężka to praca, skoro po 10 godzinach jazdy osobówką jest tak wywalony jak koń po westernie. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 5.07.2017 o 18:46, Smok napisał:

 

Wystarczy, że amerykańskie firmy uznają, że gdzieś jest taniej niż w Polsce. Co do programu, który by samodzielnie programował, sądzę, że takie są już gotowe. Coraz modniejszy staje się tzw. Internet rzeczy, więc logiczną odpowiedzią na to będą właśnie takie programy. 

 

Taniej jest np. w Indiach i co z tego? Ano nic bo różnica kulturowa w komunikacji jest zbyt duża i zdecydowanie bardziej opłaca się wytwarzać oprogramowanie w krajach bardziej cywilizowanych.

 

Co do tematu, tak w studia w Polsce z reguły nie uczą zawodu bo nie taki jest ich cel - to nie zawodówka. To że ktoś idzie na studia bo nie ma pomysłu na to co robić w życiu a później okazuje się po 5 latach nauki typu "da pan 3" nic praktycznego nie potrafi zrobić to nie wina polskiego systemu edukacji. Z własnego doświadczenia, w lutym obroniłem inżyniera z informatyki na uczelni w mniejszym mieście, pracę jako programista znalazłem po dwóch tygodniach (wysłałem raptem 3 CV). Z ponad 40 osób z roku na dalsze studia dzienne poszło 3 osoby a w zawodzie na chwilę obecną pracuje kolejne 3 i jakoś wcale mnie to nie dziwi - większość osób na IV roku studiów nie potrafi samodzielnie napisać "Hello world" w jakimkolwiek języku programowania. Różnica między mną a resztą osób jest taka że oprócz tego że się na serio uczyłem w trakcie studiów (nie musiałem pracować - stypendium naukowe + drobne zlecenia wystarczały na utrzymanie) pisałem dodatkowo aplikacje do szuflady ucząc się oprócz teorii z wykładów tego co wymagają pracodawcy na rynku pracy. Ogólnie rzecz biorąc studia nie dały mi wiedzy praktyczniej ale zdecydowanie poszerzyły horyzonty co do tego czym można się zajmować w przyszłości.

 

Jeżeli chodzi o sam zawód programisty to mogę potwierdzić to co napisał @GluX - nie jest ani trudy ani łatwy i o ile ktoś ma odrobinę samozaparcia może się go nauczyć. Ma swoje plusy (zarobki, perspektywy rozwoju, elastyczny czas pracy, na chwilę obecną brak bezrobocia) ma też minusy (praca umysłowa - czasami po 8 godzinach jest się tak wyjebanym że ciężko jest zabrać się za coś konstruktywnego, przymus ciągłego douczania się po godzinach żeby nie wypaść z rynku).   

Edytowane przez Bezimienny
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciekawy temat, ja akurat będąc tegorocznym maturzystą czekam na wyniki rekrutacji na UEK i powiem Wam, że większość z Was chwali sobie studia zaoczne. Ja nie będę się na ten temat wypowiadał - nie mam doświadczenia w życiu dorosłym, a tymbardziej w życiu studenckim. Lecz moi znajomi doradzali mi studia stacjonarne z prostej przyczyny - więcej się nauczysz (akurat tutaj mówie o kierunku FiR) mając do dyspozycji 5 dni niż  2. Oczywiście mowa tutaj o wykładach. Hm, zgadzam się w 100% z tym, że fajnie jest sobie pracować będąc młodym i mieć w jakimś stopniu niezależność finansową, a przy okazji odciążać rodziców materialnie. Ale warto podkreślić, że osoba, która zdała dobrze mature i celuje w dobre studia (mówię tutaj o 60/70%+ z konkretnych rozszerzeń) często jest tym zafascynowana i idzie uczyć się tego z pasji, szczególnie, jeśli ma możliwość poznania jak to wygląda w praktyce. Podam tutaj konkretny przykład: narzeczona mojego brata skonczyła w tym roku licencjat z FiR na UEKu, a już po 1 roku dostała płatny staż w firmie rachunkowej. Co jej to dało? Że po zajęciach na uczelni idzie na pare godziń, nabiera doświadczenia w tym co robi i dodatkowo ma za to płacone, wiadomo, nie jakieś kokosy, ale zawsze coś. A tuta już są 2 plusy - dodatkowe pieniądze oraz co najważniejsze doświadczenie w kształcącym się zawodzie. Tutaj akurat, moim skromnym zdaniem, przewage mają studia dzienne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.