Skocz do zawartości

Najsłabszy w grupie musi sam o siebie zadbać.


Rekomendowane odpowiedzi

Dzięki za komentarze.
Macie racje.

Marek też o tym mówi. Jak czegoś nie chcesz i starasz się wypierać coś ze swojego życia a tym samym poświęcasz na negatywne emocje dużo czasu, projektujesz w głowie schematy zachowań, to twoja wola/podświadomość wpycha Cię w objęcia twoich lęków i jest dokładnie do czego nie chciałeś bo pewnie masz to ciągle w głowie przyciągając pewne niechciane zachowania :)

Niemniej jednak. Mimo moich wad. Postanowiłem w inny sposób zmienić "rzeczywistość". Odcinam się od ludzi, którzy chcą obniżyć moja wartość. Dzieje się to tylko w większym gronie. W sytuacji gdy jestem z agresorami sam na sam zawsze jest spokój, szacunek i zaufanie.

W większym gronie agresorzy jakgdyby dostają skrzydeł, towarzystwo ich wzmacnia do działania. Czy takie osobniki nie powinny być piętnowane? Dlaczego nikt nigdy nie reaguje? Czy aż taka jest znieczulica w kraju? Czy postawienie się w czyjeś obronie w ramach przyjaźni skazuje nas na bycie "frajerem", "społecznikiem" czy tam inne określenia małolatów? A może grupa nie reaguje bo tak na prawdę każdy myśli podobnie?

Przecież w tej sytuacji wystarczyłoby gdyby ktoś zareagował i powiedział, że kolega przesadza z takim zachowaniem.

Skoro Ci lepsi, silniejsi, mocniejsi psychicznie nie są w stanie nic zrobić, nie zareagować to co można napisać o takich ludziach?

Jak sądzicie?

Edytowane przez p47thunderbolt
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuj

Widzę to tak samo + przemożna chęć kontroli rzeczywistości.

 

Z drugiej strony:

- wkurwiasz się i masz poczucie kontroli - determinacja (duuużo siły, w końcu gniew jest do pokonywania przeszkód, ale byłeś w wojsku to znasz to na pewno)

-  wkurwiasz się i nie masz poczucia kontroli - frustracja 

 

 

Cytuj

W sytuacji gdy jestem z agresorami sam na sam zawsze jest spokój, szacunek i zaufanie.

 

Więc się boją albo chcą zaimponować grupie itd.

 

 

Cytuj

Odcinam się od ludzi, którzy chcą obniżyć moja wartość. 

 

Tak, tak i jeszcze raz TAK.

Ściągają w dół - odcinamy.

 


 

Cytuj

 

Czy postawienie się w czyjeś obronie w ramach przyjaźni skazuje nas na bycie "frajerem", "społecznikiem" czy tam inne określenia małolatów?


 

 

Zawsze jak widzę bójkę i ktoś staje w obronie kogoś to wiem,że jest prawdziwym przyjacielem lub bratem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, p47thunderbolt napisał:

W większym gronie agresorzy jakgdyby dostają skrzydeł, towarzystwo ich wzmacnia do działania

Też to zauważam, tak jakby hejt wylazł na ulicę.

 

Mam wrażenie, że młode pokolenie najbardziej boi się wyszydzenia w grupie więc z automatu szukają ofiary by nią nie być.

To chyba jest powrót do dżungli gdzie takie zachowania są normą a tchórzostwo jest zaletą bo pomaga przeżyć - regres cywilizacyjny - czyżby efekt alienacji poprzez życie "w sieci"?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że każdej grupie jest jeden najsilniejszy alfa...
Pozostali, świadkowie zajścia boją się zareagować żeby nie zostać potępionymi w grupie za pomoc jednemu z kolegów.

Coś w ten deseń. A pierdole nie wtrącam się...Niech się napierdalają...Samiec alfa się nie wtrąca więc żołnierze stoją cicho...Przez miesiąc będą głównym tematem rozmów a tym samym nie będą się do mnie dopieprzać i będę miał spokój :)
Takie myślenie słabych samców...
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myśle, ze jest pewien postęp w Twoim zrozumieniu tego zagadnienia, z wypierania i wykrzykników przeszedłeś w fazę szukania winnych i powodów swoich problemów, cytujesz wodza, to dobrze, ale nie jesteś na miejscu jeszcze. Teraz mówisz "czemu nikt się za mną nie wstawia". Nie wiem, ludzie są dosyć konformistyczni raczej chowają głowę w piasek niż rzucają się na tornado. Jak coś dzieje się w komunikacji miejskiej, jakieś przepychanki czy coś, tłum zawsze czeka na pojawienie się "bohatera" by co najwyżej wzmocnić go słowami, nie rzucają się grupą w obronie słabszych, tak już jest. 

 

Jesli środowisko, w którym przebywasz jest trochę patologiczne to nie licz, ze znajdzie się bohater albo może lepiej powiedzieć - rozsądny myślący mężczyzna z zasadami, który wytłumaczy głupcom by się ogarneli. Pamiętaj, ze Twoja ocena sytuacji jest tylko i aż Twoja. Może ten znajomy, któremu mówisz by czegoś nie robił wcale nie uważa robiac to po raz kolejny, ze robi coś nietak. Może ma jakiś specyficzny sposób żartowania, na który Ty jesteś przeczulony. Dziewczyny często tak maja w kwestii rozgadywania tajemnic, plotkowania itd. dlatego my bracia musimy trzymać się pewnych zasad i pamiętać np. by nigdy kobietom nie mówić żadnych ważnych dotyczących naszego życia sekretów.

 

Na koniec dodam coś od siebie w sprawie tego wojska. Masz racje, nie byłem w wojsku, ani w więzieniu, na pewno nie chciałbym być. Miałem kiedyś kilku kolegów spod ciemnej gwiazdy i trenowałem kiedyś sztuki walki, byłem tym trochę wyśmiewanym, mimo ze z rękawicami radziłem sobie dobrze. Szkoda, ze już wtedy nie przerobiłem pewnej lekcji życiowej bycia twardym nie tylko na ringu, ale dotarłem do tego miejsca okrężna droga nie tracąc przy okazji wrażliwości, na balecie wyrabiając upór, sile woli, szaleńcza dyscyplinę. Pamiętaj proszę, ze wojsko bardzo się różni od społeczeństwa, panują tam inne zasady, gdyż istnieją bardzo poważne powody by te zasady musiały panować - sprawy życia i śmierci. Jednak zauważ, ze wielu ludzi z woja w cywilu to niezłe psychole z perspektywy osób postronnych. Kiedy pojawia się jakiś temat w poczekalni, ze coś tam coś tam a mój tatuś to były wojskowy to wszyscy wiedza już jakich problemów się spodziewać. Obejrzyj American Beauty, skoro jesteś starszy ode mnie rocznik to na pewno widziałeś, ale ten stereotyp tatusia wojskowego nie bierze się znikąd. 

 

Co do tej dyskusji nt. samców alfą w grupie. Trudno mi się wypowiadać gdyż z grupami mężczyzn nie mam wiele do czynienia na codzień, ale może zamiast narzekać, na to jaki jest alfa, sami się nim stańcie i wtedy mądrze zarządzajcie grupami, które Was za alfę uważają. Takie gadanie, bez urazy, dopiero brzmi jak beczenie owiec.

 

Dodam moze na koniec, tego komentarza, ze zmiana środowiska to jedno, ale zmiana wzorców to drugie. Nie zostawiaj tak tego bo kiedyś się to na Tobie zemści. Życzę zdrowia i spokoju ducha ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 hours ago, p47thunderbolt said:

JoeBlue
Chyba się nie rozumiemy.

To prawda. Narazie nie rozumiem co sie w tobie dzieje.

Z jednej strony twoje opowiadania brzmia logicznie i spójnie.

Z drugiej strony - jestes jak tykająca bomba, tylko czekac jak wybuchnie, wystarczy byle stuknięcie.

Takie rzeczy nie dzieja sie bez powodu i gdy WSZYSCY DOOKOLA chca tylko jednego a mianowicie zmieszania cie z blotem - ja w to nie wierze bo tak jak ty powiedziales ze nie masz powodu czepiac sie innych - oni tez nie maja powodu czepiac sie ciebie.

Jesli to jest ktos JEDEN, to moge zrozumiec, ale ty piszesz ze cale twoje otoczenie chce cie wsadzic w bagno/gowno/dołek.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JoeBlue sytuacja zakończona MOIM SUKCESEM :)

kolega pobity przyszedł po miesiącu z piwem i wódeczką. Powiedziałem mu, że daję mu białą kartę. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że przegrał batalię psychologiczną. Teraz za Chiny ludowe nie dam się sprowokować. Za dużo mnie to nerwów kosztuje później.

Reszta towarzystwa nawet nie wspomniała dzisiaj na imprezie o tamtym zajściu. Wszyscy z dystansem, kulturalnie i grzecznie i TAK KURWA MA BYĆ!!!

Gdybym nie zrobił tego co zrobiłem dalej by było to co było.

Można zamykać temat.
Nie mam więcej nic do dodania.
Wniosek jest taki.
Przychodzi taki moment w życiu, że tylko użycie siły gwarantuje zamierzony skutek.

czy to źle czy dobrze niech każdy sam sobie odpowie czy warto.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem, przychodzi.

Jesli uwazasz ze zrobiles slusznie - nie musisz pytac nas.

Chcesz potwierdzenia ze masz racje?

Nikt z nas nie zna calej sytuacji i - jak to w sądach mowia - nie znamy punktu widzenia drugiej strony.

Sam zobaczysz co przyniesie przyszlosc, z tym kolega i innymi.

 

Edytowane przez JoeBlue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyszłość jest taka, że znajomych trzymam na dystans. Nie mam kolegów i nie potrzebuję ich mieć. Mam święty spokój, nikt nie dzwoni z problemami i koniecznością niesienia im pomocy.

 

Jestem samotnikiem i żadni koledzy i koleżanki nie są mi potrzebni. Bo niby do czego? Wypicia piwa i pogadania? A co oni mogą wnieść do mojego życia? Z drugiej strony mam głęboko w dupie ich problemy z kobietami i finansowe.

Banki pożyczają pieniądze a divy są od ruchania.

 

Nigdy więcej z  nikim nie rozmawiam szczerze na prywatne tematy. W sumie do tamtej sytuacji kumple byli moimi powiernikami w różnych sprawach. Teraz WIEM, że oni to mają głęboko w dupie.

Jestem szczęśliwy, że doszło do tej sytuacji.

Mam zrobioną listę kto wróg a kto przyjaciel.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Masz podobną sytuację do mojej ze szkolnych lat.  Zawsze jak ktoś zasłużył na dostanie w mordę  i dostał, to ja potem byłem winny i byłem patolem.  Ciekawa sprawa, że ciągle ktoś wymagał od ofiar "zwycięstw moralnych", "bycia lepszym", "niezniżania się do ich poziomu" i tym podobnych pierdół, za to znęcającymi się nikt się nie zajmował . Efekt był taki, że moi prześladowcy  tym bardziej się nade mną znęcali, bo czuli że "władza" w szkole nic im nie zrobi. Jak dostał w mordę to i tak nie zrozumiał, ale przynajmniej już się trzymał z daleka, za to był shitstorm w grupie. Trudno krzywe spojrzenia nie bolą. Za to obwinianie ofiary wyzwisk i zaczepek  i dorabianie do tego ideologii o niskim poczuciu wartości... Tego nie rozumiem... W zeszłym roku dostał ode mnie w mordę chłopak z mojej pracy, był głównym dupkiem w czteroosobowej grupie "młodych pewnych siebie" i niezbyt rozgarniętych. Jednego pysk pobolał, za to czterech zmądrzało. Ciekawe prawda? Mam 30 lat i ciągle od czasu do czasu jest potrzeba wytłumaczenia komuś na migi bo po cywilizowanemu nie rozumie. Niby dorośli ludzie... Jeśli obracasz się w robotniczym towarzystwie dużo będzie takich egzemplarzy. To sprawa środowiska i tych ludzi, a nie twojego poczucia. Ja nigdy nie chciałem robić innym krzywdy. Niestety życie rzadko daje nam to czego chcemy, a często to z czym musimy sobie radzić choć nie chcemy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.