Skocz do zawartości

Sen, który prześladuje mnie od dziecka.


Carl93m

Rekomendowane odpowiedzi

Kiedyś byłem zafascynowany Freudem i jego psychoanalizą. Teraz wraz z upływem lat zaczynam sądzić, że ten człowiek to szarlatan i dziwny koleś, który zbudował swoją jakąś pseudonaukę opartą o jego widzimisię, a nie naukowy warsztat. Uważam, że psychologia to nauka stricte humanistyczna. Ale mimo to chcę zapytać czy ktoś z Was miał podobny sen do mojego.

 

Od dzieciństwa dręczy mnie cyklicznie jeden sen, chociaż osoby, które zadają mi krzywdę się zmieniają. Budzę się zazwyczaj bardzo przestraszony i zestresowany.

Zaczyna się powoli... ja leżę, aż nagle coś wokół mojej szyi się zacieśnia. Tracę oddech, stale tracę siłę, a nie mogę wydobyć z siebie głosu. Rzecz zawsze dzieje się w moim pokoju i zawsze chcę wołać moich rodziców (choć mam 24 lata). To coś mnie dusi, ma albo postać, albo nie widać tego czegoś w ogóle. Niemal zawsze duszony, rzucam się i próbuję zadać ciosy, ale te ciosy nie mają mocy i nie zadaję żadnych szkód niezidentyfikowanemu przeciwnikowi. Spadam z łóżka, napieprzam w podłogę i próbuję krzyczeć, chcę zrobić coś, żeby obudzić rodziców, aby przyszli i mnie wyratowali od śmierci, bo już czuję, że odpływam. Dusiciel ma często postać dziecka, albo lalki, która mi się ciągle śniła w dzieciństwie i maltretowała we śnie. Do dziś poniekąd myślę, że z tą lalką było coś nie tak. Nie wiem czy nawiedzenie czy coś, ale nienawidziłem jej i do dziś mam wstręt do kukieł, lalek, pajaców i clownów.

Potem się budzę i leżę w łóżku jakby nigdy nic.

 

Ktoś ma podobnie? Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy to ma przełożenie ale miałem podobne sny tylko z jedną osobą w roli głównej - mojego ojca. Zaznałem od niego w ciągu życia wiele złego ale też wiele dobrych rzeczy. Niemniej pod koniec jego życia a u progu mojej dorosłości te złe zdecydowanie przeważały. Przez ok 10 lat męczył mnie ten sam sen - że okazuje się pewnego dnia że ojciec nie umarł tylko gdzieś wyjechał - wrócił i zaczyna mi rozwalać mi całe poukładane dorosłe życie - dosłownie rewolta - powtarzało się to co 3-4 miesiące.

Kluczem do pozbycia się problemu było szczere przebaczenie i przeproszenie - pewnego razu udałem się na cmentarz i przemodliłem, czy przemedytowałem (jak zwał tak zwał) tę sprawę - jednym słowem odpuściłem wszystkie urazy i złość. Od tego momentu sen pojawił się tylko raz, niedługo po tym zdarzeniu -  i był o wiele mniej stresujący - jakby niewyraźny. Obecnie od 2 lat mam spokój z tym.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę odbiegając od tematu (bo w życiu nie miałem czegoś takiego)

 

Jestem na etapie właśnie owej fascynacji Freudem, Jungiem i Adlerem. Jest ktoś w Twoim środowisku kto też interesował się dogłębnie tym tematem ? Co on o tym sądzi ?

Jestem cholernie ciekawy, co skłoniło Cię do zakwalifikowania go ,,od bohatera do zera" ?

Edytowane przez OdważnyZdobywca
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@OdważnyZdobywca zacząłem drążyć na własną rękę i szukać pewnych odpowiedzi dotyczących mojej psychiki i doszedłem do własnych wniosków. To tylko moja opinia, taka prosta chłopska. Siadasz na kozetce, opowiadasz mu o swoim życiu, a on snuje dziwne wnioski. Moim zdaniem Ci panowie często odnosili się do trików psychologicznych i manipulacji. Poza tym nikt oprócz jednej osoby na świecie nie ma wglądu w moją "jaźń", to jest moje zdanie. Psychologowie, kołecze, manipulatorzy różni działają jedynie na powierzchownych warstwach ludzkiej istoty jak np. ego czy emocje.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bezdech senny - zdarzył mi się może parę razy w życiu. Zwykle sen jest wynikiem tego, że przestałeś oddychać i podświadomość każe walczyć o oddech.

Moje sny na bezdechy:

1. zanurkowałem, okazało się, że zbyt głęboko. z całych sił staram się wrócić na powierzchnię, ale zaczyna brakować mi tchu. Sam go wstrzymuję, żeby nie zachłysnąć się wodą, nie widzę, czy powierzchnia jest blisko ale się nie poddaję. W końcu wciągam wielki chałst powietrza i się budzę.

2. upadłem twarzą w piach i z jakiegoś powodu nie mogę się ruszyć. Boję się wciągnąć powietrze, żeby nie zaciągnąć pyłu do płuc i nie zacząć się krztusić. Ostatecznie, gdy jestem na granicy, wciągam wielki wdech i się budzę.

Ostatni raz zdarzyło mi się to bardzo dawno temu, ale doskonale je pamiętam.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.