Skocz do zawartości

Rozwód i takie tam


Rekomendowane odpowiedzi

Witam szanownych kolegów i koleżanki (bywają tutaj?)

 

Pokrótce opiszę swoją historię

12 lat temu poznałem przez internet (wszystkie moje byłe poznałem przez internet :lol: ) moją obecną małżonkę.

W sumie od razu po kilku miesiącach postanowiliśmy że zamieszkamy razem. Związek układał się jako tako. 

Nie mając za bardzo wiedzy o podstawach dobrego związku popełniałem mniejsze lub większe błędy.

(brak dominacji, przewodzenia, rutyna itp)

 

Rok temu wzięliśmy ślub. Wcześniej jakoś do tego mi nie było śpieszno bo miałem trochę problemów finansowych i nie chciałem wchodzić w związek z długami (kilkaset tys. długu)

W międzyczasie w mojej firmie zatrudniłem chłopaka (siedział z moją dziewczyną w tym samym pokoju) no i tenże kawaler zakochał się w mojej dziewczynie a później żonie.

W żaden sposób nie traktowałem go jako zagrożenia (11 lat młodszy od żony, bez kasy itp) więc zanim się zorientowałem że coś on tam do niej czuje to trochę minęło.

 

Co było dalej?

Zamiast ugasić iskry namiętności to można by powiedzieć że dolałem benzyny do ognia (oznaki zazdrości, kontrolowanie, pretensjonalizm naprzemienny ze zbyt dużym nadskakiwaniem, zaangażowaniem, szantaż że jak nie skończy z nim kontaktów to rozwód itp)

Atmosfera w domu bardzo zgęstniała. Ja naciskałem dalej i pytałem czy chce rozwodu, po kilku pytaniach już nie dała rady (w sumie się teraz jej nie dziwie) i powiedziała że tak, chce rozwodu.

No więc postanowiłem że się wyprowadzę. Myślałem że zacznie mnie powstrzymywać itp. Było co prawda trochę łez itp ale wyprowadzka przebiegła bez problemów.

 

Miesiąc-dwa mieliśmy takie podchody, różne spotkania itp niemniej jednak znalazła pocieszenie w objęciach tego gościa no i można by rzecz że nieoficjalnie są razem.

 

Obecnie czekamy na rozwód :)

 

Także reasumując, miałem ja Ci związek który to prowadziłem jak prowadziłem, nie zapewniłem kobiecie tego co jest dla niej ważne (emocje itp) no i pojawił się ktoś z boku kto dał jej to co jej brakowało, wsadził kij w szprychy i żeśmy się wywrócili.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mniej więcej dobrze kombinujesz ale zapomniałeś o podstawach:

 

1 godzinę temu, Elsope napisał:

Ja naciskałem dalej i pytałem czy chce rozwodu, po kilku pytaniach już nie dała rady (w sumie się teraz jej nie dziwie) i powiedziała że tak, chce rozwodu.

No więc postanowiłem że się wyprowadzę

 

Dom/mieszkanie jest jej? Jak zmieni się jej sytuacja materialna po rozwodzie? Czy zabezpieczyłeś swój majątek przed wejściem w związek małżeński? Czy rozwód jej się po prostu opłaca?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, SennaRot napisał:

 

Dom/mieszkanie jest jej? Jak zmieni się jej sytuacja materialna po rozwodzie? Czy zabezpieczyłeś swój majątek przed wejściem w związek małżeński? Czy rozwód jej się po prostu opłaca?

 

No tutaj to pewnie mnie zjedziecie jak burą sukę :lol:

Ogólnie parę zł przez ostatnie lata odłożyliśmy. Przy rozstaniu ustaliliśmy że mniej więcej połowę oszczędności dostanie. Kupuje właśnie sobie za nie własne gniazdko.

Uważałem że się jej należy bo ja to widzę tak że razem na to pracowaliśmy. Mój sukces nie byłby możliwy bez jej wsparcia. Tak to widzę.

 

Jak się zmieni jej sytuacja materialna?

Mieszkać będzie miała gdzie. Oszczędności mieć nie będzie.

 

Czy rozwód się jej opłaca?

Niekoniecznie bo będąc ze mną miała dość spory budżet na codziennie wydatki. Teraz będzie musiała mocno zaciskać pasa.

Jej kawaler puki co próbuje coś tam zarabiać ale bardzo kiepsko mu to idzie :lol: On ma inne atuty których mi zabrakło (dobry bajer który daje pozytywne emocje)

 

 

Edytowane przez Elsope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, p47thunderbolt napisał:

To po co właściwie się ohajtaliście?

Chcieliśmy się starać o dziecko. Generalnie to raczej dla rodziców te małżeństwo niż dla nas. Rodzice małżonki bardzo katoliccy i jakaś tam presja była. Dziś wiem że ten ślub mnie uśpił. Zacząłem czuć się zbyt pewnie i co tu kryć, po prostu przestałem dbać o moją kobietę. 

Wydawało mi się że dużo wiem o relacjach damsko-męskich. Jak się wyprowadziłem (4 miesięce temu)to zacząłem się edukować i wyszło w sumie że wiedziałem o potrzebach kobiet bardzo mało.

 

25 minut temu, Komti napisał:

W jakim jesteście wieku? Jak się układały sprawy łóżkowe? Napisz też jak rozegrałeś sytuację w firmie bo rozumiem, że "gołąbeczki" już razem nie pracują?

Ja 38, małżonka 35, jej kawaler 24.  Co do łóżka to było poprawnie. Jak rozwiązałem sprawę w firmie? Kawaler sam złożył wypowiedzenie więc nawet nie musiałem zwalniać. A małżonka pracuje do dziś. Trochę mnie to wyniszcza ale ona trzyma w firmie bardzo wiele kluczowych tematów i jak dziś mam trochę gorszą samoocenę to raczej bez niej nie poradziłbym sobie na tę chwilę. Choć może to tylko taka moja wymówka. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Elsope napisał:

Także reasumując, miałem ja Ci związek który to prowadziłem jak prowadziłem, nie zapewniłem kobiecie tego co jest dla niej ważne (emocje itp) no i pojawił się ktoś z boku kto dał jej to co jej brakowało, wsadził kij w szprychy i żeśmy się wywrócili.

Była z tobą 12 lat, z pewnością zapewniałeś jej emocje, których potrzebowała albo z tego co napisałeś dobre zasoby - ale błędem było branie ślubu po tych wszystkich latach wspólnego życia, zwłaszcza, że ingerowali w to ludzie tobie obcy - jej rodzina. To ty żyjesz jak ty chcesz a jak kobiecie to odpowiadało, to tym bardziej nie zmieniałbym swojego stanu cywilnego. Do tego jeszcze wszedł temat dziecka - ciesz się, że finalnie tego dziecka z nią nie masz.
Dopiero byś popłynął po morzu.

16 godzin temu, Elsope napisał:

W żaden sposób nie traktowałem go jako zagrożenia (11 lat młodszy od żony, bez kasy itp) więc zanim się zorientowałem że coś on tam do niej czuje to trochę minęło.

Koleś zwyczajnie podbił samoocenę twojej żonie - ona mężatka, z kończącym się terminem przydatności, do tego on młodszy i taki schemacik mamy młodszego gościa, szukającego emocji z MILF'em.
To jest też słabe, ale podejrzewam, że koleś nie miał żadnych alternatyw, że połasił się na dużo starszą od siebie mężatkę, a być może miał w planach wyciąganie od niej twojej kasy.

Ona też ustabilizowana, z mężem dającym zasoby na odpowiednim poziomie, to dodatkowej rozrywki zaczęła szukać poza małżeństwem - trafił się orbiter pierwszy lepszy, młodszy - to skorzystała.

14 godzin temu, Elsope napisał:

Ogólnie parę zł przez ostatnie lata odłożyliśmy. Przy rozstaniu ustaliliśmy że mniej więcej połowę oszczędności dostanie. Kupuje właśnie sobie za nie własne gniazdko.

Zaraz, zaraz, zaraz...

Nie rozumiem - oddałeś część własnych oszczędności jej, z których właśnie kupuje sobie mieszkanko? Zakładam, że większa część oszczędności to twój, własny wkład, więc dlaczego tak się podzieliliście?
Powinna wziąć z oszczędności tyle ile w nie włożyła, a nie pół na pół! Nie dość, że przyprawiła ci rogi - to jeszcze za to zapłaciłeś.

14 godzin temu, Elsope napisał:

Z pewnością. Ale zanim go kopnie w dupę (albo on ją) to trochę minie. Haj zakochania wszak potrafi i trwać do 2 lat.

Prędzej on jej podziękuje, bo znajdzie sobie młodszą, z lepszym ciałem. W tym wieku u gości buzują hormony ruchania, więc koleś skorzysta ile wlezie a potem zostawi z klasycznym tekstem - to nie było to.

A ona zacznie znowu podbijać do ciebie z nadzieją, że jednak odbudujecie dawne, lata, wspólnego życia.

Nie daj się na to nabrać - taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny.

Masz dopiero 38 lat i zasadniczo jeszcze wiele przed tobą, zajebistych rzeczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasze kochane Panie mogą wszytko: dojebala rogi i sobie kupuje mieszkanie....

 

Inna sytuacja, cala rodzina, dwójka dzieci, kobieta odchodzi z dziećmi, ona się bawi dobrze, ma nowego typa, alimenty lecą, a ojciec nie ma na wizytę u dentysty nawet i dziadzieje...

 

 

Ale one mogą....

Edytowane przez zuckerfrei
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Odlotowy napisał:

Była z tobą 12 lat, z pewnością zapewniałeś jej emocje, których potrzebowała albo z tego co napisałeś dobre zasoby - ale błędem było branie ślubu po tych wszystkich latach wspólnego życia, zwłaszcza, że ingerowali w to ludzie tobie obcy - jej rodzina.

 

No emocji to ja za dużo nie zapewniałem. Byłem typowym kanapowcem. Niewiele wspólnych wyjść, wyjazdów, flirtów itp itd. A po ślubie to jeszcze bardziej się poczułem pewny :) Wtedy myślałem że najważniejsza potrzeba kobiety to bezpieczeństwo (czytaj kasa) i na innych płaszczyznach niewiele dawałem.

 

1 godzinę temu, Odlotowy napisał:

Zaraz, zaraz, zaraz...

Nie rozumiem - oddałeś część własnych oszczędności jej, z których właśnie kupuje sobie mieszkanko? Zakładam, że większa część oszczędności to twój, własny wkład, więc dlaczego tak się podzieliliście?
Powinna wziąć z oszczędności tyle ile w nie włożyła, a nie pół na pół! Nie dość, że przyprawiła ci rogi - to jeszcze za to zapłaciłeś.

 

No widzisz. Ja uważam że włożyła dużo. Była ze mną na dobre i na złe. Był czas że tylko za jej kasę żyliśmy (miałem kilkaset tys długu) więc po prostu uznałem że tak będzie sprawiedliwie.
Chęci zemsty już mi przeszły. Nie mam zamiaru się mścić z tego powodu że wybrała sobie innego kompana do życia. Zresztą uważam że to ja głównie dałem dupy i dlatego to się tak wszystko potoczyło.

 

 

2 godziny temu, Odlotowy napisał:

Prędzej on jej podziękuje, bo znajdzie sobie młodszą, z lepszym ciałem. W tym wieku u gości buzują hormony ruchania, więc koleś skorzysta ile wlezie a potem zostawi z klasycznym tekstem - to nie było to.

A ona zacznie znowu podbijać do ciebie z nadzieją, że jednak odbudujecie dawne, lata, wspólnego życia.

Nie daj się na to nabrać - taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny.

Masz dopiero 38 lat i zasadniczo jeszcze wiele przed tobą, zajebistych rzeczy.

 

No ja czekać na nią nie mam zamiaru. Najgorsze mam już za sobą. Powoli staję na nogi.

 

1 godzinę temu, zuckerfrei napisał:

Nasze kochane Panie mogą wszytko: dojebala rogi i sobie kupuje mieszkanie....

 

Ja to widzę trochę inaczej (może błędnie).

Gdyby była w związku odpowiednio zaspokojona to by nie szukała wrażeń poza nim.

A co do mieszkania to zasługuje na to. Bez jej wsparcia nie mielibyśmy tyle ile mamy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Macie ten rozwód czy nie?
Jak nie to nie dawaj jej żadnych pieniędzy.

Niech KURWISKO walczy o każdą złotówkę.

Przecież ona się bolcowała z jakimś gościem.

Podam Ci sposób jak kurwisko zniszczyć:
- Rozwód z jej winy zdradziła Ciebie
- Alimenty/zadość uczynienie za straty psychiczne bo Ty ją kochałeś tak bardzo :D
- Wszystkim znajomym, rodzinie, obcym ludziom ogłoś że to ZWYKŁA KURWA I CIĄGNIE DRUTY KAŻDEMU
- Idź do jej fagasa i powiedz, że dasz 10 k zł za zdjęcia jak się bolcują...albo wynajmij detektywa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Elsope jeżeli jesteś z tym wszystkim pogodzony i nie masz zamiaru się mścić i nie boli Cie ta kasa to OK.

 

Ja osobiście nigdy juz bym na to nie poszedł biłbym się nawet o talerze.... Poważnie.

 

 

Ale koncz to wszytko jak najszybciej. I mam nadzieję że za dwa lata nie dojdzie do Ciebie ze dałes dupy z tą kasą. Bo jak juz wstanieniesz na nogi... Zaczniesz myśleć logicznie...

 

Brawo ze potrafisz przyznać się do błędów... Kobieta ma tylko emocje... I się im poddała... 

 

A co na to jej rodzice?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, zuckerfrei napisał:

@ElsopeAle koncz to wszytko jak najszybciej. I mam nadzieję że za dwa lata nie dojdzie do Ciebie ze dałes dupy z tą kasą. Bo jak juz wstanieniesz na nogi... Zaczniesz myśleć logicznie...

 

Wtedy zdasz sobie sprawę z jakim kurwiskiem miał do czynienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, zuckerfrei napisał:

A co na to jej rodzice?

 

Rodzice wiedzą tyle co im małżonka nagada.  Z mamą wisi codziennie na telefonie.

Wiadomo jak potrafią racjonalizować kobity więc jest tam dużo naciąganych faktów na mój temat itp.

Jak kobieta się w kimś zakocha to dobuduje całą ideologię do tego i się pięknie potrafi wybielić. Tak jest i tym razem :)

Na początku byli przeciwnikami rozwodu itp. Ale jak się codziennie ma kontakt z dzieckiem to da się i rodziców urobić.

 

 

19 minut temu, Rnext napisał:

weź winę na siebie, jako i ją w znacznej mierze już bierzesz i oddaj jej wszystko. 

 

Nie, nie oddam jej wszystkiego :D Może w następnym związku postąpię inaczej. Choć mam nadzieję że już takich sytuacji nie będzie.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, p47thunderbolt napisał:

Będą zawsze :)

No wiesz. Bywają związki które się nie rozpadają. Oczywiście wiadomo że w większości jest totalna chujnia ale ja wierzę że da się stworzyć wspaniały związek na długie lata.

 

32 minuty temu, zuckerfrei napisał:

Myślałem ze rodzice wiedza ze jest bolec i jestlodszy i pocisna córce.... Marzenia ściętej głowy.

No rodzice wiedzieli i wiedzą. Na początku żona się uparcie tłumaczyła rodzicom że to tylko przyjaciel :D .

Teraz już im powiedziała że to coś więcej niż przyjaciel i zamierza z nim związać życie.

Teście nie byli przeszczęśliwi ale codzienne rozmowy na telefonie zrobiły swoje. Kropla wydrążyła skałę.

Strategia żony była następująca: mnie przedstawiać w jak najgorszym świetle aż rodzice uwierzą że faktycznie tu już się nic nie da uratować.

Jak już to łyknęli to wtedy zaczęła mówić o nowym kawalerze w samych superlatywach :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 13.07.2017 o 07:00, Elsope napisał:

A małżonka pracuje do dziś. Trochę mnie to wyniszcza ale ona trzyma w firmie bardzo wiele kluczowych tematów 

Wiesz...ja mam wrażeniet, że nie jesteś z nami do końca szczery :) przepraszam, nie chcę zarzucać Ci kłamstwa.

 

Jednak jak dla mnie to nie pogodziłeś się do końca z tą sytuacją tylko masz po prostu pietra, że jak nie dasz jej części oszczędności, to Ci zrobi na sprawie rozwodowej jeden wielki burdel i stracisz dużo więcej.

 

Ja na Twoim miejscu bardzo dokładnie i DYSKRETNIE przeanalizowałbym na czym stoję we własnej firmie :)

 

Ona za dwa lata pewnie się z tym swoim fredem rozstanie bo uzna, że jest niedojrzały emocjonalnie, albo on ją rzuci bo znajdzie sobie młodszą.

 

Jedyną osobą, która coś może stracić na tym ich romansiku jesteś TY. I teraz tylko od przytomności Twojego umysłu zależy czy nie stracisz za dużo

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, dobryziomek napisał:

Jednak jak dla mnie to nie pogodziłeś się do końca z tą sytuacją tylko masz po prostu pietra, że jak nie dasz jej części oszczędności, to Ci zrobi na sprawie rozwodowej jeden wielki burdel i stracisz dużo więcej.

 

Dzięki że o to pytasz. W sumie to zdecydowaną większość majątku zebraliśmy przed ślubem (ok 90%) poprzez firmę która była na mnie. Więc raczej na drodze sądowej chyba niewiele by ugrała.

 

16 godzin temu, dobryziomek napisał:

Ja na Twoim miejscu bardzo dokładnie i DYSKRETNIE przeanalizowałbym na czym stoję we własnej firmie :)

 

Sugerujesz że może mi jakoś namieszać w firmie? Odkąd się wyprowadziłem to zauważyłem że zapierdala jak za trzech. To chyba ze strachu że ją zwolnię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I w sumie to na jej miejsce zatrudniłbym jakąś młodą dziewczynę, która zacznie przejmować jej obowiązki.

 

Masz z tego dwojaką korzyść- odetniesz swojej przyszłej eks małżonce możliwości zemsty.

Dwa- będzie jeszcze bardziej starać się.

Trzy- przeniesiesz ją do mało ważnego działu, z zachowaniem pensji- nie będzie podstaw do zasądzenia alimentów, tym bardziej, iż żyje na chwilę obecną z gachem.

 

Zastanów się nad tym czy nie jest w stanie wyprowadzić naprawdę dużych pieniędzy, namieszać w ZUSie czy USie, bądź rozpieprzyć Tobie produkcję czy coś w tym stylu.

 

Tobie wydaje się to nieprawdopodobne, ale jak poczuje, że pali jej się grunt pod nogami  czy zrozumie, iż za wiele nie ugra- sam przekonasz się do czego będzie zdolna. Więc zastanów się- za dużo masz do stracenia.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Arox napisał:

I w sumie to na jej miejsce zatrudniłbym jakąś młodą dziewczynę, która zacznie przejmować jej obowiązki.

 

Taki mam plan

 

4 godziny temu, Arox napisał:

nie będzie podstaw do zasądzenia alimentów

O ile się orientuję to przy rozwodzie bez orzekania o winie to alimenty chyba tylko na max 5 lat? Ale i tak nie wierze by kiedykolwiek o nie wystąpiła.

 

Co do wyprowadzki dużej kasy z firmy to nie da się. Poza tym chcąc nie chcąc spędziłem z tą kobietą 12 lat. Trochę ją znam. Nie jest do tego zdolna.
Ponadto dostała i tak więcej niż powinna.

 

Swoją drogą zastanawiam się co musi czuć ten jej kawaler w głowie, sam niewiele zarabia żeby nie powiedzieć że nic a jego kobita pracuje u byłego :D
Stawiam na to że będzie ją naciskał na to by poszukała sobie innej pracy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie tak, ale tu kryje się haczyk...

 

Mianowicie- jeżeli jest sprawa o rozwód, to jeżeli przeniesiesz ją na inne stanowisko i zredukujesz zarobki- to może wystąpić o alimenty na siebie na 5 lat za obniżenie standardu życiowego. Natomiast, jeżeli utrzymasz zarobki, to jej poziom życia nie zmienia się i nie ma podstaw do zasądzenia. Bardzo ważne, byś udokumentował, iż siedzi ona teraz z byłym pracownikiem i ma zapewnione wszystko, mimo iż nie nastąpił formalny rozwód.

 

To uratuje Cię przed zasądzeniem Twojej winy, bo to, że będzie próbowała jak najwięcej ugrać to pewne jak po zimie wiosna czy po nocy dzień. Nie łudź się, że coś odpuści.

 

Jeżeli sama złoży wypowiedzenie- to sprawa jest prosta. Nie zmienia to faktu, iż dobrze by było byś miał nagrane w razie "W" wszystkie kontakty na linii szef-pracownik. Bo do niej nie dociera jeszcze co straciła a w tej sytuacji może zacząć walczyć o uznanie mobbingu, bo mścisz się za to, że jest innym.

 

To jest tylko i wyłącznie dla Twojego dobra i spokojnego snu. Tobie się wydaje, "że Twoja myszka taka nie jest" a jak dojdzie co do czego, to sam będziesz niemo zaskoczony jakie brudy wciąga. One są bezwzględne i jak wyczuje, że może sobie pozwolić- to wykorzysta to do samego końca, do ostatniej kropli a potem zrobi jeszcze awanturę, że nie chce więcej ciec...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.