Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Witam braci, dawno nie pisałem, ale postanowiłem nie pisać kolejnych postów dopóki nic się nie zmieni. Jako, że się zmieniło to piszę. Dzisiaj jest pierwszy dzień reszt mojego życia. Jestem już poza domem. Pierwsza noc po odejściu, poza domem. Choć właściwie druga bo pierwszą spędziłem w samochodzie. Ale po kolei... Od czasu moich ostatnich postów, żona raczej nie zmieniła swojej postawy, mimo kilku rozmów jakie przeprowadziliśmy. Obiecywała mi co prawda poprawę, ale czułem że to takie gadanie dla gadania. Czasami odzywała się normalnie, ale w większości czasu była "elektryczna". Ja robiłem swoje - pakowałem i wywoziłem co moje. Było tego niewiele więc nie zajęło mi to za dużo czasu. Ostatni tydzień miałem wyjazdy służbowe, a pokój dla mnie jeszcze nie był gotowy, nie miałem możliwości opuszczenia domu. A ona ciągle naciskała - wyprowadzasz się czy nie? A ja nie bardzo miałem jak.. Miałem wczoraj się już wyprowadzić, ale szczerze mówiąc nie bardzo mi pasowało, bo dzisiaj miałem jeszcze wywieźć resztę klamotów. Syn prosił mnie żebym został z nim do wieczora i poczytał mu. Więc zapytałem ją czy mogę jeszcze jedną noc przenocować. Ona mówi że ze względu na dziecko, bo prosi to tak. Ale długo nie dała rady... po 20 minutach kazała mi się wynosić. Więc pierwszą noc spędziłem w samochodzie. Rano wywiozłem resztę klamotów i zainstalowałem się na nowym lokum. 

Tak więc koledzy... zaczynam nowy rozdział w moim życiu. Powiem szczerze. Boję się bardzo. Mam straszny bałagan w głowie. Mam tyle wątpliwości... Ale mam nadzieję, że resztę mojego życia przeżyję tak jak powinienem. Pewnie nie raz padnę na pysk i będę płakał, ale wierzę że będzie lepiej. Daję sobie kilka dni na oswojenie się z nową sytuacją, a potem biorę się za siebie. Zacznę porządkować swoje życie. Postanowiłem sobie że zacznę jakiś sport uprawiać. Może zacznę od biegania.

Dziękuję Wam za wsparcie jakie od Was dostałem. I dziękuje @Stulejman Wspaniały za otwarcie oczu i wyrwanie z matrixa... 

  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzymam kciuki za Ciebie , to sie musialo stac . Teraz tylko musisz sie uzbroic w cierpliwosc i nabrac dystansu do wszystkiego . Spotka Cie jeszcze wiele watpliwosci , wiele razy bedziesz sie zastanawial , czy zrobiles dobrze , wielu ludzi bedzie Ci robic metlik w glowie ze mogles poczekac itp ale tak musialo byc . Powodzenia z calego serducha Bracie .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratuluje zrobienia najtrudniejszego kroku! 

Teraz kolejne, równie ważne. Pomyśl o jakimś sporcie, takim który będzie ci zajmował popołudnia, męczył i który możesz ćwiczyć bez względu na pogodę. Sport podniesie Ci samoocenę a wydzielające się po treningu endorfiny poprawią samopoczucie i złagodzą ból po rozstaniu. Fajnie iść gdzieś do ludzi na jakieś zajęcia w grupie. Zyskasz nowych kolegów, nowe znajomości. To bardzo pomaga.

 

Powiem Ci coś jeszcze.

Świat jest pełen sensownych kobiet, które same do Ciebie przyjdą, jak wyczują że jesteś wolny. Tylko nic na siłę, nie lecz kaca klinem, nie wpadaj z ramion jednej prosto w ramiona drugiej. Bycie samemu (po tak długim byciu razem) nie jest fajne ale pozwala ogarnąć życie i odnaleźć w nim własną drogę. 

Wcale bym się też nie zdziwił, gdyby Twoja ex zapragnęła za jakiś czas Twojego powrotu. Dostałeś od niej kopa na wyjście, bo czuła że jeszcze taką krzywdę może Ci zrobić. Teraz straciła całą swoją władze nad Tobą. Jak coś będzie chciała, to będzie musiała o to Ciebie prosić, zupełne odwrócenie relacji. Sam się przekonasz, z dnia na dzień będziesz widział coraz wyraźniej w jakim chorym związku byłeś i jaką manipulantką była Twoja ex. Uwierz mi, za jakiś czas jej kolejne gierki będą Cię tylko śmieszyć.

 

Potrzebujesz czasu, żeby się ogarnąć i stanąć na nogi ale teraz jest jak w filmach SF. Twoja moc rośnie z dnia na dzień :-)

Trzymam kciuki!

Edytowane przez K272
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, StonekZiemniaczany napisał:

 Dobrze też mieć jakiegoś Dziurawca by pociupciać. 

Akurat tego radziłbym najmniej. Jemu potrzebny jest spokój i klarowne spojrzenie a nie nowe trzeszczydło za uchem. Rok ,dwa bez baby jest u autora moim zdaniem niezbędne żeby pozbierać myśli i spojrzeć na te stworzonka pod właściwym kątem. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, jaro670 napisał:

Akurat tego radziłbym najmniej. Jemu potrzebny jest spokój i klarowne spojrzenie a nie nowe trzeszczydło za uchem. Rok ,dwa bez baby jest u autora moim zdaniem niezbędne żeby pozbierać myśli i spojrzeć na te stworzonka pod właściwym kątem. 

Pisząc Dziurawca miałem na myśli doslownie dziure. Sam sex, bez zwiazku czy deklaracji. Może być "bialorusunka" za 80PLN/30min albo chętna "ciasnotka" z portali randkowych. Piszę to z własnego doświadczenia. Pomaga jeśli Dziurawiec jest lepszy fizycznie od ex i lepiej TO robi. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@marian_koniuszko.1950Gratulacje! Wygrałeś kawałek swojego życia. Dostałeś w tym wątku masę dobrych rad. Wykorzystaj je - zrób plan i konsekwentnie się trzymaj (zyskasz poczucie celu i stabilizacji).

 

PS. I tak - będziesz płakał, tęsknił, bał się i miał wątpliwości. Twoja podświadomość przyzwyczajona do "starej" rzeczywistości tak łatwo nie odpuści (wiem bo sam przerabiam temat). Ale systematyczna praca, małymi kroczkami pomoże. Dużo dobrego!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak macie rację... Będzie czasami ciężko... Zwłaszcza jeśli chodzi o syna, ale mam nadzieję, że damy radę - ja i on. Jeszcze dobrze nie dociera do mnie, to co się dzieje z moim życiem. Wszystko jest takie inne. Uczę się być sam. Nawet teraz siedzę i słucham muzyki. Od lat tego nie robiłem, bo zawsze komuś to mogło przeszkadzać... Znowu zaczynam cieszyć się z takich małych przyjemności.. 

Dziękuje Wam za wsparcie... 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuj

Uczę się być sam. Nawet teraz siedzę i słucham muzyki.

  To nie jest uczenie się bycia samemu. Po prostu szukasz czegoś czym możesz zająć umysł, więc czytasz ksiażkę, słuchasz muzyki, oglądasz film itd. Boisz się zostać się sam ze sobą, z tą pustką. Nie jest to strach taki o jakim myślisz, jak banie się duchów itd. EGO to bardzo skomplikowany ,,mechanizm''. Nawet zwykłe siedzenie i myślenie to dystraktor, uciekanie od rzeczywistości.

 

PS. Usiądż na podłodze na dupie i po prostu siedź przez 2,3 godziny i zobaczysz co Twój umysł będzie platał za figle. :)

 

Edytowane przez Metody
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Witam Wszystkich, którzy obserwowali moją historię. Minął prawie miesiąc od "wielkiego kroku". Czas mija różnie. Raz lepiej raz gorzej, choć wiem, że to jeszcze za krótko żeby cokolwiek powiedzieć. Dni mijają mi dość szybko. Praca, wyjazdy służbowe, czasami znajomi - okazuje się, że mam ich ciągle dość dużo, ale chyba dlatego że to moi znajomi a nie "wspólni" z żoną. Staram się nie pić aloholu, choć czasami piwko lub dwa wypiłem. Sportów nie uprawiam... nie mam na to czasu. Jeszcze za mało jestem zorganizowany. Ale czytam dużo co mi sprawia ogromną radość. Zacząłem też oglądać filmy, które przez lata zbierałem i odkładałem na później.

Mam dni kiedy odzywa się we mnie poczucie popełnienia jakiegoś wielkiego zła. Zwłaszcza jeśli chodzi o syna. Utrzymuje z nim ciągły kontakt. Był nawet u mnie na weekend. Było wspaniale. Dopiero teraz czuję jak bardzo się "spinałem" przez żonę. Zawsze ciągła napinka o wszystko. O to żeby się nie ubrudził, nie spocił, nie przejadł albo żeby nie nie dojadał, nie chodził późno spać itp. Bez żony w tle nasz czas upływał na luzie i wcale nie czułem że mały wykorzystuje ten fakt. Po takim spotkaniu czuję się wspaniale. Choć pożegnania są trudne. On jeszcze to mocno przeżywa. Płacze i nie chce mnie puszczać. Płakać mi się chce potwornie. Wtedy jest ciężko... Ale daję radę... 

Co do żony to... znalazła pracę. Pracuje. Zachowuje się raczej poprawnie, ale każde spotkanie przeplata jakimiś uwagami. Zwłaszcza jeśli chodzi o dziecko - jak tylko coś będzie nie po jej myśli to straszy mnie, że następnym razem jak nie zrobię czegoś jak ona tego chce to nie dostanę dziecka. Generalnie ostatnio napisała mi żebym jednak złożył pozew o rozwód i zakończył tę farsę. W sumie to nie wiem czy już teraz składać papiery, czy poczekać jeszcze miesiąc lub dwa (tak jak mi radził prawnik)? Może to jest jej jakiś test, żeby sprawdzić czy nie pęknę i czy nie będę kombinował teraz z powrotem. Sam nie wiem. Osobiście to chcę mieć już wszystko za sobą. Skończyć to i mieć naprawdę spokój i normalnie zacząć żyć. 

Tak więc Wasze rady wziąłem sobie do serca i teraz czuje jak bardzo były one dla mnie pomocne, za co bardzo jeszcze raz Wam dziękuję :)  

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porównałem to co piszesz do tego co ja przeżywałem. Podobne lęki, podobne wątpliwości, podobne super relacje z dzieckiem oraz niestety jego płacz bo nie chce wracać.

Co Ci mogę powiedzieć - będzie lepiej niż teraz. Wiem, że trudno w to uwierzyć.

 

Ty potrzebujesz dziecka a dziecko Ciebie. Kontynuuj Wasze relacje - zobaczysz jaka wieź się wywiąże między Wami, będziesz dla niego Kimś - ojcem przez duże O. :)

 

Co do kwestii technicznych - musisz przejść rozwód, masz prawnika także nich Cię przez to przeprowadzi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cieszy mnie, że nie dajesz się zastraszać żonie i masz swoje zdanie. Trzymaj się tego. Co do syna, to utrzymuj więzi z nim. Spotykaj się z nim/dbaj o kontakt. 

Żona znów straszy odcięciem od syna, to jej ostatnia linia obrony, ale to też skończy sie po rozwodzie i nie będzie mogła straszyć odcięciem bo inaczej sąd ją ukarze za utrudnianie widzeń z synem. 

Sam widzisz, że życie bez niej jest jak najbardziej możliwe. Możesz sobie pozwolić na to co zechcesz w wolnym czasie. Nie czujesz się spięty i nie odkładasz swoich przyjemności na kiedyś tam bo inaczej żona się wkurzy.

Zaczynasz żyć swoim życiem i to duży plus dla Ciebie kolego.

Także przypomnę się jeszcze raz, nie daj się zastraszyć tej cwanej babie. Znalazłą pracę? No patrz kurwa, jednak dało się znaleźć pracę. Kobiety zawsze kłamią i będą kłamać. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobaczysz , popatrzysz na to wszystko z perspektywy roku , może dwóch .... i się w duchu zaśmiejesz . 

Dzieci zauważyłem dużo szybciej przyzwyczjają się do nowej sytuacji niż dorośli .

Dbaj o prawidłowe kontakty z synem . Jestem pewien że i on doceni czas spędzony z tobą , zdala od tej mentalnej sraczki którą ma serwowaną u matki .

 

Co do rozwodu , walcz o swoje nie popełniaj błędu ktòry popełnia 90 % facetów , godząc się na ch***e warunki .....byle to szybciej skończyć . 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.