Skocz do zawartości

Samorozwój dla kobiet


Aniania

Rekomendowane odpowiedzi

@Arrinera odpowiedziałem, ale wygodnie pominęłaś niezbyt wygodną prawdę na temat ciapaków. Poza tym zarówno @Eleanor jak i @Arox wyczerpali temat w kwestii maczetowników, ale to też wygodnie pominęłaś :>

 

Co do tematu samorozwoju to widzisz @Eleanor najwyraźniej to tak strasznie dużo, że lepszy kebab niż my :D

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Aniania a dlaczego się przejmujesz tym, że ktoś może Ciebie postrzegać jako karierowiczkę czy dziwaka? Rozwijasz się, robisz to co lubisz, powiększasz swoją wiedzę i chuj z tym co inni myślą, to Ty masz być zadowolona :) 

Ja np interesuję się modelarstwem, a zwłaszcza malowaniem. Mogę sporo przegadać na temat różnych technik malowania. Mam świadomość że nie jest to popularne wśród facetów, a tym bardziej temat nie nadaje się na statystyczną randkę bo loszki chuja z tego zrozumieją ale jebie mnie to :D 

Lepiej się rozwijać niż nie, bo wkurwiający jest brak prawdziwych pasji/zainteresowań u kobiet. I jeszcze potem narzekają że tematy rozmów się kończą...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Arrinera napisał:

samorozwój bez rozmnażania? :>

 

Mylisz spełnienie biologiczne ze spełnieniem ducha. 

 

@Aniania droga samorozwoju czy też indywidualizacji jest bardzo podobna w przypadku obydwu płci. Nie ma drogi pokrytej płatkami róż u kobiet. 

 

Polecę przeczytanie książki "Biegnąca z wilkami" Clarissa Pinkola Estés. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaram się odpowiedzieć konkretnie, bo widzę, ze wielu Panów udaje, ze nie rozumie o co AniaAni chodzi i woli dopierdalac kobiecie za bycie kobieta...

 

Lista rzeczy, na których warto moim zdaniem skupić się kobiecie w samorozwoju, kolejność dowolna:

- praca nad mięśniami Kegla, pilates, joga

- medytacja, mindfulness dla zrozumienia emocji i lepszej kontroli

- zainteresowanie muzyka klasyczna, dla ukojenia emocji i poprawy zszarganych nerwow

- rozwój umiejętności gotowania

- nabycie wiedzy nt. zdrowego odżywiania pod katem lepszego karmienia męża dziecka i oczywiście siebie, niekoniecznie za większe sumy, wiąże się z poprzednim punktem

- lepsze opanowanie sfer życiowych, z którymi mężczyzna gorzej sobie radzi, żeby się uzupełniać i tez ogólnie dla siebie uczyć się nowych rzeczy, redukuje frustracje w związku.

 

To tyle co mi obecnie przychodzi do głowy.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybyś  była jak moja żona, miałabyś wiernego mężczyznę.

- Wykształcenie (pracowała od 18 roku życia by skończyć szkoły, w tym studia).

- Nie pracowała tylko gdy rodziła dzieci (spore 500+). A gdy straciła pracę, mimo, że nie musiała, natychmiast znajdowała nową.

- Usposobienie pogodne, optymistyczne, możne nawet nieco infantylne, ale stanowcza i zdecydowana gdy trzeba.

- Kiedyś 8/10, świetnie się trzyma, fizycznie (jak na swój wiek), dość energiczna i otwarta na nową wiedzę. Jeśli argumentacja jest sensowna i nie ociera się o manipulację, daje się przekonać.

- Dostosowała się do mnie w wielu kwestiach dla mnie fundamentalnych, oddana, ale nie bezwzględnie uległa.

- Miała zawsze swoje cele, plany, poglądy, marzenia (dużo czytała, słuchała muzyki, filmy, podróże) i prawie zawsze uwzględniała w nich mnie.

- Nigdy nie podniosła na mnie nawet głosu, no chyba tylko gdy chciała mnie ostrzec.

- Dobra matka, dla naszych dzieci.

- Pomocna i uczynna, czasem nawet aż za bardzo.

- Otwarta w seksie, bez większych zahamowań, jasno komunikuje swoje potrzeby i oczekiwania.

- Gdy nie miałem nic, była przy mnie i mnie wspierała.

- Podziela moje zainteresowania i posiada swoje (choć bez specjalnego zaangażowania).

- Wszelkie problemy i nieporozumienia zawsze starała się rozwiązywać w dość spokojnej i rzeczowej atmosferze, choć zwykle bez pewnych emocji się nie obywało.

- Każdy ma wady, ona też, czasem im ulega, ale jasno się do nich przyznawała i prosiła o wyrozumiałość.

 

Niestety zawaliłem temat i mnie zdradziła. Osiadłem na lurach i emocje między nami zniknęły niespostrzeżenie. Mimo jej próśb i namów, na czas nie byłem w stanie ich z siebie wykrzesać.

Moja rada dla kobiety. Jeśli twój mężczyzna życia, nie daje ci już emocji (a mimo to nie chciałabyś go opuścić) nie szukaj ich u innego. Choć spróbuj sama skrzesać iskrę, które w twoim mężczyźnie ponownie wznieci jego wewnętrzny ogień (a jak trzeba to i strzel z miotacza), a spojrzy na ciebie znów, jak kiedyś. Nie winię mojej kobiety, że tego nie potrafiła, choć próbowała, a to już dla mnie dużo.

Była i jest tak doskonała (jak dla mnie), w codziennym życiu, że mimo wszystko, wciąż z nią jestem. Nie chcę jej niszczyć czy odgrywać się, ale teraz bywa to trudne. Każdą trudną sytuację można potraktować jako naukę i wyzwanie.

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Aniania napisał:

@Arox delikatny, nie w sposobie wykonania, ale kierunku. Coś w kierunku budowania relacji i zrozumienia z otoczeniem, zamiast nie siły i respektu.

 

Może poczytaj o nawiązywaniu kontaktu z "wewnętrznym dzieckiem".

 

19 godzin temu, Arrinera napisał:

Na zdrowie. :>

 

Słucham ile macie dzieci / planujecie. A przecież przeciętni nie jesteście.


Słucham ile przeciętny muslim ma dzieci.


Patrzycie w dalszej perspektywie czy aby się ustawić najwygodniej jako MGTOW?

 

Słucham ile dzieci muslimów umiera podczas porodów, albo nie dożywa do pełnoletności.

Słucham, dlaczego często Polki stawiają znak równości między rodziną wielodzietną czy młodą matką a patologią. Sądy rodzinne są przecież sfeminizowane, jednak to nie przeszkodziło w odbieraniu dzieci z powodu warunków materialnych i potrzebny był samiec, aby zrobić z tym porządek. 

Na zakończenie, zabrzmię przewrotnie, ale Polska jest przeludniona. Jednak to kwestia na osobny temat. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Aniania to wszystko zależy od tego co rozumiesz pod pojęciem "samorozwój", bo z tego co widzę postrzegamy to całkiem inaczej. Samodoskonalenie to według mnie stawanie się lepszą wersją samego siebie. Wewnętrzna walka ze swymi nawykami, które powodują więcej szkód niż pożytku dla naszego organizmu, to staranie się zrozumieć kim jesteśmy, co jest ważne w naszym życiu, jaką mamy hierarchię wartości, spełniać marzenia, podróżować.  To również nauka, analizowanie danych dziedzin. Gdzieś przeczytałam, że to pomaga w osiągnięciu dojrzałości. Od jakiegoś czasu uczę się nowego języka. W dodatku staram się poszerzać wiedzę w różnych naukowych dziedzinach, pójść na wymarzone studia, ulepszyć swoją pamięć specjalną dietą i ćwiczeniami, medytować. Idę na studia, żeby móc w przyszłości zarabiać pieniądze i móc się sama utrzymać (oczywiście przyszłość to zweryfikuje). Czy to czyni mnie karierowiczką i silną, niezależną kobietą? No nie, po prostu robię to co lubię i to co może mi przyniesie zysk i nie kieruję się żadną feministyczną filozofią, bo mnie to śmieszy. Czy jest to męskie? Nie wydaje mi się, to po prostu... ludzkie. Ja rozumiem, trochę już czytam o tej kobiecej naturze, ale po prostu uważam, że każdy jak chce to może. Bez względu na płeć, wystarczą po prostu chęci, mobilizacja i tyle. I to nie jest dziwne, ani jakieś zaskakujące.
"Bonusowe pytanie: Czy warto kobiecie próbować sił w typowo męskich dziedzinach, takich jak nauki ścisłe, kariera, biznes?"

A dlaczego nie? Niech każdy robi to co lubi i tyle. Jak mężczyzna chce robić makijaże kobietom to niech się rozwija i je robi. Jeśli kobieta chce studiować automatykę i robotykę, interesuje ją ten kierunek, to niech studiuje.
+Nauki ścisłe to też nauki przyrodnicze. Ze swojego doświadczenia wiem, że pełno jest kobiet na biol-chemach i studiach przyrodniczych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 18.07.2017 o 10:35, Samiec92 napisał:

Postaram się odpowiedzieć konkretnie, bo widzę, ze wielu Panów udaje, ze nie rozumie o co AniaAni chodzi i woli dopierdalac kobiecie za bycie kobieta...

 

Drogi @Samiec92 jakie rzeczy największy miały wpływ na Twoje zmiany? 

 

Czy było to głaskanie po główce i mówienie, że jesteś biedny?

Czy było to zwalanie winy na inne osoby wokół aby aby tylko nie zauważyć u siebie punktów do poprawy?

 

Faktem jest, że każda jedna osoba stąpająca po naszej wyniszczonej planecie ma zakorzenione pewne rzeczy, których nie da się ominąć w samorozwoju. Dopóki tych wzorców nie przetworzy np. przez etapy:

 

- zaprzeczenia

- gniewu

- targowania się (negocjacja)

- depresji

- akceptacji

 

Będzie w czarnej dupie. Jeśli będzie się próbowało ominąć fakty dotyczące swojej natury - po pewnym czasie człowiek będzie cieniem.

 

Tylko prawda a nie dyplomacja może naszą cywilizację postawić znów na nogi. 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Selqet napisał:

 

Drogi @Samiec92 jakie rzeczy największy miały wpływ na Twoje zmiany? 

 

Czy było to głaskanie po główce i mówienie, że jesteś biedny?

Czy było to zwalanie winy na inne osoby wokół aby aby tylko nie zauważyć u siebie punktów do poprawy?

 

Faktem jest, że każda jedna osoba stąpająca po naszej wyniszczonej planecie ma zakorzenione pewne rzeczy, których nie da się ominąć w samorozwoju. Dopóki tych wzorców nie przetworzy np. przez etapy:

 

- zaprzeczenia

- gniewu

- targowania się (negocjacja)

- depresji

- akceptacji

 

Będzie w czarnej dupie. Jeśli będzie się próbowało ominąć fakty dotyczące swojej natury - po pewnym czasie człowiek będzie cieniem.

 

Tylko prawda a nie dyplomacja może naszą cywilizację postawić znów na nogi. 

@Selqet Chyba masz racje, tzw. Paradigm shift to podstawa, reszta tego co wymieniłem to fasada, kolor ścian, hieroglif, dekoracja, środek do celu ale przecież ta Pani nawet nie wie jaki jest jej cel. 

 

Jesli ktoś wywołałby mnie do tablicy jeszcze raz rzekłbym: 

- stwórz jakaś wizje siebie za 20 lat, od wnętrza (stan psychofizyczny, umiejętności) i od zewnątrz (mniej istotne przymioty jak posiadanie), nakręć się na to a potem zacznij podejmować coraz bardziej radykalne codzienne wysiłki by ten cel osiągnąć korzystając ze wszystkich informacji jakie jesteś w stanie zgromadzić, wiedzącze nie samo działanie ale takze wiedza będzie Ci BARDZO potrzebna by ten cel zrealizować.

 

lepiej?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Selqet zapomniałaś, że głaskanie po główce pań, tolerowanie ich wybryków, myślenie za nie i branie za nie pełnej odpowiedzialności to kwintesencja prawdziwego mężczyzny XXI wieku? Zaraz... moment... przecież takie podejście doprowadziło do obecnego spierdolonego stanu, gdzie gloryfikowana jest bierności, roszczeniowość i inne niezbyt fajne zachowania pośród samic! A co to oznacza? Że pewna była feministka mówiąca niezbyt wygodną prawdę dla nowoczesnych i wyzwolonych kobietek ma rację ;)

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że wasze rady można podzielić na dwie grupy:
1. rób co robisz i nie przejmuj się opinią innych

2. konkretne rady, jak rozwijać swoją kobiecość.

Wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem będzie zamiast zmieniać swój kierunek życia, dalej rozwijać to co rozwijałam, ale jednocześnie pracować nad swoją kobiecą stroną. Niby oczywiste. Wszystkim, którzy się starali pomóc bardzo dziękuję :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Aniania samice tak dużo rozważają o relacjach z samcami nie dlatego, aby się rozwijać, ale dlatego, że przeważnie kto dużo rozważa, szuka tylko powodów, aby czegoś nie mógł dokonać. Samice nie chcą rozwoju osobistego, więc rozważają na temat "jacy to są faceci" i wyglądu. Podstawa to chcieć chcieć się rozwijać, z czasem przyjdzie reszta. Powodzenia.   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 17.07.2017 o 17:41, Aniania napisał:

Bonusowe pytanie: Czy warto kobiecie próbować sił w typowo męskich dziedzinach, takich jak nauki ścisłe, kariera, biznes?

 

To zależy czy chce i od jej umiejętności. Uważam, że dużo daje porzucenie myślenia o czymś jako "męskie". Właśnie od kobiet zdarza mi się słyszeć, że branża, w której obecnie jestem jest "męska". A to, że w jakimś miejscu kobiet jest mniej nie od razu to oznacza, bardziej wiązałabym to z umiejętnościami, pewnym sposobem uczenia się. 

Na pewno nie warto, gdy jedynym powodem jest to, że jest "męskie" i ma być więcej kobiet, bo jest ich za mało. To tak nie działa. Za człowiekiem na konkretnym stanowisku powinny iść jego kompetencje, a nie jego płeć.

 

Dnia 17.07.2017 o 17:41, Aniania napisał:

 Podobno każdy powinien posiadać cele, wyzwania i pasje, jednak jak to zrobić, aby nie zostać karierowiczką, dziwaczą bądź inną "silną i niezależną" kobietą?

Piszesz o tym jak będą postrzegać Cię inni ludzie. Cóż, zawsze znajdzie się ktoś zawistny, kto nazwie Cię jakimś pejoratywnym określeniem, zamiast coś zrobić ze swoim życiem.

Czy powinnaś się tym przejmować?

 

Myślę, że zanim zajmiesz się kierowaniem rozwoju w którąkolwiek stronę, to musisz poznać siebie. Swoje słabości i mocne strony. To w jaki sposób postrzegasz rzeczywistość. Stworzyć definicję siebie i nie zastanawiać się w jaki kanon się nie wpasujesz, bo na pewno w jakiś nie ^_^ Możesz się nas pytać, ale koniec końców ster trzymasz Ty, albo pozwalasz się własnej łódce chybotać. 

 

 

Savoir-vivre na początek. 

 

Dlaczego "rozwój w stronę uniezależnienia się od partnera" nie pasuje do roli kobiety?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 18.07.2017 o 16:03, Bojkot napisał:

Niestety zawaliłem temat i mnie zdradziła. Osiadłem na lurach i emocje między nami zniknęły niespostrzeżenie. Mimo jej próśb i namów, na czas nie byłem w stanie ich z siebie wykrzesać.

Moja rada dla kobiety. Jeśli twój mężczyzna życia, nie daje ci już emocji (a mimo to nie chciałabyś go opuścić) nie szukaj ich u innego. Choć spróbuj sama skrzesać iskrę, które w twoim mężczyźnie ponownie wznieci jego wewnętrzny ogień (a jak trzeba to i strzel z miotacza), a spojrzy na ciebie znów, jak kiedyś. Nie winię mojej kobiety, że tego nie potrafiła, choć próbowała, a to już dla mnie dużo.

 

Wiem o czym mówisz...ja nie zdradziłam fizycznie, ale było bardzooo blisko, więc  postanowiłam w końcu odejść, aby nie przyprawiać rogów mojemu partnerowi - dopiero to wstrząsnęło na tyle aby walczyć. Kiedy ja już zrezygnowałam całkowicie, on postanowił walczyć - udało się.  Nadal jesteśmy razem i dbamy o relacje.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 22.7.2017 o 14:32, Smerfetka napisał:

Wiem o czym mówisz...ja nie zdradziłam fizycznie, ale było bardzooo blisko, więc  postanowiłam w końcu odejść, aby nie przyprawiać rogów mojemu partnerowi - dopiero to wstrząsnęło na tyle aby walczyć. Kiedy ja już zrezygnowałam całkowicie, on postanowił walczyć - udało się.  Nadal jesteśmy razem i dbamy o relacje.

 

Brawo ty.

 

23 godziny temu, p47thunderbolt napisał:

Facet nie dba o mnie, nie krzesi iskier....Pierdole spadam stąd :D:D:
Wy i wasze loszkowe logiki

 

Spokojnie, rób tak dalej i podążaj utartymi schematami a, w swoim czasie, prawo szariatu naprowadzi cię na właściwe tory ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Misiu walczył o mnie pomimo tego, że to ja prawie zjebałam, no i ja już miałam wyjebane więc niech on lata = brawo. Bo grunt to chwalić zachowania promujące bierność u samic i latanie oraz staranie się u samców kiedy coś się pierdoli. To na pewno droga prowadząca do zmian w podejściu kobiet do relacji. Wszakże to facet ma dbać o całą relacje, bo loszka nie musi i jest zwolniona z odpowiedzialności oraz ponoszenia konsekwencji. A logika chlipie zgwałcona w kącie :>

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oceniacie  zbyt pochopnie.

Postanowiłam odejść - dorośli ludzie mają prawo się wycofać z relacji tym bardziej jak nie ma dzieci ani żadnych wspólnych zobowiązań.

 

Ja nie miałam "prawie wyjebane". Po 3 latach to ja ponad rok walczyłam i powiedziałam otwarcie, że jeżeli pewne sprawy się nie zmienią - odchodzę. Po drugiej szansie - za trzecim razem spakowałam walizki i się wyprowadziłam.

 

Powód decyzji - ostra krytyka pod moim adresem -  cokolwiek zrobiłam/mówiłam - zawsze było źle ( bo np. wolno uczę się języka, bo kiesko prowadzę auto, bo jestem słaba w łóżku, nie ładnie się ubieram, krytykował sylwetkę, poglądy, moje zawodowe cele/moją naukę - po takich akcjach  moja samoocena była w opłakanym stanie, pomimo faktu, że się cały czas się uczyłam i starałam. Stwierdziłam, że skoro jestem taka beznadziejna to nie ma co się męczyć (najlepszy wybór dla 2 stron).

Nie wierzył w moje projekty. Kiedy postawiłam iść na studia zaoczne były fochy, że nie mam dla niego czasu w sobotę i niedzielę.

Setki razy tłumaczyłam, że podobnie jak on, chcę mieć wykształcenie które pomoże mi w pracy którą bardzo lubię. Jestem młodsza o ponad 10 lat, więc rzeczy dla niego oczywiste - ja dopiero się uczyłam.

Po ostrej i systematycznej krytyce spraw związanych z seksem - już nie chciałam seksu.

Znałam jego oczekiwania co do partnerki i wiedząc że ich nie spełniam - spasowałam.

 

Dopiero kiedy mój partner zrozumiał, że mówię poważnie - wyluzował i udało się odbudować relację. 

To że jesteśmy ze sobą chyba już 6 rok jest efektem naszej wspólnej pracy i  umiejętności wybaczania. Nadal nie mamy dzieci ani nic nas nie łączy finansowo - każdy może odejść ...i chyba dlatego właśnie bardzo dbamy o naszą relacje.

 

Co do przyczyn zachowania mojego partnera (tak uważam):

Jego matka porzuciła go jak miał 2 latka, wychowywał go w sposób surowy i wymagający ojciec. Kobieta z którą dość długo był - bardzo go zraniła, zdradziła. Sporo kobiet pokazało mu pazurki.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Smerfetka napisał:

Oceniacie  zbyt pochopnie.

Nie oceniamy pochopnie, tylko bazujemy na tym co napisałaś czarno na białym. Odnosimy się do faktów a nie do Twojego pobożnego życzenia, jak chcesz byśmy odbierali.

 

Postanowiłam odejść - dorośli ludzie mają prawo się wycofać z relacji tym bardziej jak nie ma dzieci ani żadnych wspólnych zobowiązań.

Oczywiście. Masz całkowitą słuszność i nie neguję tego. Tylko w oczy bije, że aż boli zdanie iż nie ma dzieci i wspólnych zobowiązań. Czyli jednak znamy powód chęci odejścia.

 

Ja nie miałam "prawie wyjebane". Po 3 latach to ja ponad rok walczyłam i powiedziałam otwarcie, że jeżeli pewne sprawy się nie zmienią - odchodzę. Po drugiej szansie - za trzecim razem spakowałam walizki i się wyprowadziłam.

Czyli próbowałam wpłynąć na Misia walką i szantażem, ale widocznie Miś kuty na cztery łapki i wie co może stracić, więc postanowiłam odejść, bo nie umiem inaczej tego rozegrać.

 

Powód decyzji - ostra krytyka pod moim adresem -  cokolwiek zrobiłam/mówiłam - zawsze było źle ( bo np. wolno uczę się języka, bo kiesko prowadzę auto, bo jestem słaba w łóżku, nie ładnie się ubieram, krytykował sylwetkę, poglądy, moje zawodowe cele/moją naukę - po takich akcjach  moja samoocena była w opłakanym stanie, pomimo faktu, że się cały czas się uczyłam i starałam.

Czyli Miś jednak chciał czegoś więcej od Ciebie- Miał wymagania. A to, że piszesz, że było źle... No sorry... Mamy litować się nad tym, iż jesteś słaba w łóżku/ krytykuje sylwetkę bo jesteś albo za chuda albo za gruba/ to, że nie zapiszesz się do szkoły jazdy na doszkalanie itd? No sorry... Ale ja sam wymagam od partnerki by się starała i podnosiła umiejętności. Jedynie co, to mogę mieć "ale" do formy, jaką na Tobie wymuszał. Ale prawdy nie poznamy a Miś zawsze zły i opresyjny :D

 

Stwierdziłam, że skoro jestem taka beznadziejna to nie ma co się męczyć (najlepszy wybór dla 2 stron).

Ślubu nie ma, dzieci nie ma, facet się nie określa, szantaż nie skutkuje, facet wymaga coraz więcej. Samorozwój oraz dbanie o siebie leży w kącie i płacze zgwałcone obok logiki... A tak pięknie temat zapowiadał się o samorozwoju...

 

Nie wierzył w moje projekty. Kiedy postawiłam iść na studia zaoczne były fochy, że nie mam dla niego czasu w sobotę i niedzielę.

I znów wielka niewiadoma tego Świata a Miś zły i niedobry. Prawdy się nie dowiemy... Może Miś wymyślił, że pójdziesz na studia dzienne, bo więcej się nauczysz, on cały dzień pracuje i nie ma czasu dla was ale kosi na tyle hajs, że dacie rade... Ale nie... Lepiej pójść zaocznie- kasę się zapłaci, nic nie nauczy i będzie git i będzie można do Misia przyczepić się, że ma pretensje... O, ja zła, ciemiężona! A weekendy wspólne szlag trafił... bo tak! 

 

Setki razy tłumaczyłam, że podobnie jak on, chcę mieć wykształcenie które pomoże mi w pracy którą bardzo lubię. Jestem młodsza o ponad 10 lat, więc rzeczy dla niego oczywiste - ja dopiero się uczyłam.

No tak- teraz to mydlenie oczu- jak Miś wymuszał rozwój i zapewne proponował rozwiązania- to ja silna i niezależna nie ugnę się dyktatowi Samca! Teraz mogę grać ofiarę. Sorry, ale nie kupuję tego. Za dużo widziałem i słyszałem.

 

Po ostrej i systematycznej krytyce spraw związanych z seksem - już nie chciałam seksu.

Bo Miś się nie określił co do ślubu i dzieci- to chuj z seksem. Tak na nim wymuszę to co chcę!

 

Znałam jego oczekiwania co do partnerki i wiedząc że ich nie spełniam - spasowałam.

No tak, biorąc pod uwagę całość- nie będę wydatkować energii dla Misia, który nie określił się w tak ważnej kwestii jak dziecko i rodzina! To że Miś rozumie więcej, bo jest starszy i wie w co się gra i chce coś więcej niż Szara Smutna Przeciętność...

 

Dopiero kiedy mój partner zrozumiał, że mówię poważnie - wyluzował i udało się odbudować relację. 

To że jesteśmy ze sobą chyba już 6 rok jest efektem naszej wspólnej pracy i  umiejętności wybaczania. Nadal nie mamy dzieci ani nic nas nie łączy finansowo - każdy może odejść ...i chyba dlatego właśnie bardzo dbamy o naszą relacje.

No i mamy Szarą Smutną Przeciętność. Tak, dbamy... Bo Miś przestał wymagać a 6 lat zrobiło swoje i już nie ma tylu adoratorów. Współczuje Misiowi... Ale cóż- jego życie... Nic, tylko otworzyć browarka i zastanowić się głęboką refleksją, iż cieszę się, że nie przegrałem życia w Szarej i Smutnej Rzeczywistości związków.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to teraz pozostaje czekać na kolejne niespodziewane fakty, których oczywiście wcześniej nam poskąpiono, bo tak. Jedno mnie tylko zastanawia. Skoro wiedziała wcześniej jakie facet ma wymagania wobec kobiet i wiedziała, że ich nie spełnia... no to pytanie brzmi, jak bardzo zajebiste zasoby ma, skoro pomimo znajomości jego preferencji było tkwienie w tym wszystkim i usilna próba zmiana misia, co niestety się na samym końcu udało.

 

A z tą bliską zdradą to również mogła być celowa akcja wywołująca presję na misiu.

 

No ale cóż, jak zauważył @Arox prawdy to się nie dowiemy.

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.