Skocz do zawartości

Dlaczego, kiedyś zmieniłem zdanie i postanowiłem się ożenić.


Bojkot

Rekomendowane odpowiedzi

Ależ w życiu nie masz nigdy na nic gwarancji! Nawet te na telewizor czy samochód to iluzja spokoju. Jak ktoś bije się w piersi i mówi, że daje ci gwarancje, nie jest głupi, on kłamie.

Możesz co najwyżej dołożyć należytej staranności, aby wszytko układało się po twoje myśli.

Nie udało się, wstaję z kolan i zaczynam od początku.

Możesz prowadzić samorozwój, ćwiczyć, czytać, podróżować,  i co tam jeszcze chcesz, tylko po co? Żeby podziwiać swoje odbicie w lustrze? Nie lepiej usiąść na leżaczku w ogrodzie, z zimnym piwkiem w ręku i mieć na wszytko wyjebane, po co się starać skoro i tak nic się nie uda! Tak czy inaczej postąpisz, pamiętaj życie to nie uleczalna choroba, zawsze kończy się śmiercią. To co najlepszego możemy zrobić w naszym życiu, to nie poddawać się, przeć do przodu i starać się osiągnąć jak najwięcej. Inaczej to tylko wegetacja.

Mężczyzna, ma brać swój los, w swoje ręce, być z niego odpowiedzialnym.

Jak by na wszytko była gwarancja i patent, q..wa, ale by była nuda!

 

Tak, uważam, że za relacje z kobietą odpowiedzialny jest mężczyzna. On przewodzi, wskazuje kierunek, wyznacza zasady i granice. Inaczej nie będziesz samcem alfa, a tylko partnerem, z czasem pretendentem, a potem pewnie pantoflem. Jeśli relacja jest słaba, kończysz związek. Jeśli rokuje, inwestujesz dalej. Żadnych emocji, czekasz aż haj minie i  wtedy chłodna kalkulacja.

 

Co do alimentów, też znam tylko jeden taki przypadek. Ale wynika to z tego, ze większość facetów nie wie jak się ustawić żeby być górą, ale da się.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bojkot żona ślubowała Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską prawda? No to teraz odpowiedz mi na jedno pytanie bez żadnego "ale" krótko tak albo nie. Czy pomimo Twojego starania dotrzymała słowa?

 

Wszystkich Twoich manipulacji i przeinaczania moich słów nawet nie skomentuję, bo nie chce mi się użerać z taką loszkologiką :>

 

Poza tym nieźle odwracasz kota ogonem, bo z tego co wiem, mężczyzna może być odpowiedzialny ale TYLKO ZA SAMEGO SIEBIE. A Ty tymczasem próbujesz wmówić, że ma być też odpowiedzialny za to, co zrobi kobieta. I to jest zabawne, bo w ten sposób promujesz usprawiedliwianie loszek, zdejmowanie z nich odpowiedzialności i ponoszenia konsekwencji za swoje czyny. Pytanie tylko brzmi dlaczego? :D

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Bojkot napisał:

Tak, uważam, że za relacje z kobietą odpowiedzialny jest mężczyzna.

Ludzie sami sobie jednak wbijają taką albo podobną iluzję w głowie - piszę ludzie ale jednak mam na myśli mężczyzn, tych słabych bazujących na oparciu o kobietę.

Gdybym rozmawiał z pierwszą, lepszą, koleżanką - takie stwierdzenie nie zrobiłoby na mnie wrażenia - kiedy jednak stwierdza to facet, ogarnia mnie pusty śmiech.

Zdaję sobie sprawę, że wiedzą to wszyscy ale takie odniesienie, nie jest niczym innym, jak tylko reakcją na zachowanie kobiety, reakcją, która przenoszona jest z pokolenia na pokolenie, całemu Światu w postaci takiej iluzji w relacjach męsko-damskich. Tak na serio - bawi mnie to - przyglądam się jak to wygląda u znajomych, nawet u tych, z kilkuletnim stażem w małżeństwie i wszyscy jak jeden mąż, bardzo zarozumiale potrafią twierdzić, że są w stanie sobie wychować drugą połówkę. Pytam - co dla ciebie znaczy wychowywanie? Kobiety chcą wychować sobie facetów, pokazać im, że to one mają rację, a oni całe życie żyli w błędzie. Znam małżeństwo, gdzie kobieta nie przepracowała choćby jednego dnia, a on od 10 lat pracuje za marne pieniądze w tym samym miejscu, żyją i utrzymują się głównie z kredytów oraz tego co rodzina ewentualnie pożyczy, na wieczne oddanie.
 

Z drugiej strony jak facet ma wychować sobie kobietę? Ten wątek przez kilka tematów tutaj się przewija ale żaden nie odpowiedział w jaki sposób ktoś chce sobie wychować kobietę? Trzeba się liczyć z dużymi stratami, kiedy ktoś chce nauczyć kobietę czegoś innego - kiedy ta przez lata była wychowywana przez własną matkę, powiela te same schematy zachowawcze i myślowe, więc ty samcu nie będziesz jej mówić jak ona ma żyć. Zwłaszcza, że ona perfekcyjnie potrafią grać słowami oraz emocjami - ty nigdy nie osiągniesz takiego poziomu, ponieważ to nie jest zadanie dla faceta - najwyżej poniesiesz straty emocjonalne, finansowe oraz zdrowotne.

Ale co to dla ciebie - ciebie stać, jesteś samcem alfa ;), ty wyznaczasz zasady i granice, nie dajesz sobie wejść na głowę, nie karmisz się iluzjami, wymagasz od kobiety i nie boisz się jej krytykować nawet w towarzystwie - a nie, to nie o Tobie ;)  

 

Czymś takim powodujemy, że kobieta jest nagrodą dla faceta i określa całkowitą ideę danego związku - odpowiedzialność faceta w związku nie polega na tym, że bierzemy 100% odpowiedzialności na własne barki, tylko jesteśmy tą stroną dominującą, a zaangażowanie w relację jest pół na pół - wtedy to ma szansę zadziałać. Ja nie muszę prowadzić kobiety za rączkę, nie jest ani ślepa, ani niema i jak życie pokazuje, potrafi z innym facetem żyć dokładnie tak samo, jak ,,ty chciałeś z nią żyć" Skąd nagle w niej ta zmiana? Że nagle stwierdza, że ,,jej na tobie nigdy nie zależało"? Bo ona była nagrodą a teraz ma o kogo walczyć - pomijam fakt, że to się z czasem kończy, jak wypłata na koncie - ale jak dasz kobiecie, od siebie za dużo, to nic tobie nie zostanie. Ona ciebie strawi, wydali i pożre ponownie - ale ty dalej będziesz żył w tej ułudzie, że to wszystko twoja wina, że to ty się nie sprawdziłeś jako facet.

Brakuje jeszcze tylko dopisku, że kobieta ma tyle wolności ile sobie wywalczy - brawo!

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Odlotowy dziwnym trafem teksty o tym, że nie jestem odpowiedzialnym facetem słyszałem od żonatych facetów. Ich teksty sprowadzały się do tego, że powinienem sobie kogoś znaleźć, bo inaczej będę sam na starość. Tylko nieliczni z nich mówili wprost żebym się ożenił, bo dlaczego mam mieć lepiej od nich. Żaden z nich jakoś nie potrafił mi podać konkretnego powodu dla którego mam mieć żonę, tylko zawsze było gadanie o wychowaniu sobie kobiety... tylko po co tracić na to czas i energię, skoro ona i tak potem może to wszystko wyrzucić w pizdu za okno, kiedy uzyska to czego chciała. A ogarniętych samic jest może z 1% w naszym kraju :>

 

To że facet ma ponosić odpowiedzialność za wszystko to nic innego jak wciskane matrixowe programowanie. A potem nic dziwnego, że mamy współczesne kobietki, które myślą że wszystko im wolno, bo przecież i tak nie poniosą konsekwencji za to co zrobią. A jak by co to powiedzą całemu światu, że facet zawalił i wszyscy się rzucą na gościa, że on pewnie taki zły był i niedobry, a ona taka wspaniała i cudowna... to na pewno wina samca, że wszystko się zjebało, bo za mało / za bardzo się starał. Taki z niego paskudny samiec był, a ona to aniołek jest :>

 

Dziwne jest też to, że jak się wspomni o tym, że problem tkwi w kobietach i powinny coś w sobie zmienić, to nagle pojawiła się zasłona dymna w postaci "żeńcie się, bo to fajne jest" albo "ciapaki są lepsi, bo wincyj dzieci od was robią", byle tylko odsunąć temat od faktycznej przyczyny rezygnacji z małżeństw i potomstwa a zamiast tego manipulować mężczyznami poprzez wpędzanie ich w kompleksy i pocieszne iluzje szczęścia :>

 

Bo przecież to nie wina kobiet i ich spierdzielenia, tylko mężczyzn :>

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@HORACIOU5 jestem tego zdania, że facet powinien określić do czego jest mu kobieta potrzebna i pod tym kątem prowadzić relację.

Sam również słyszę masę rzeczy takich jak np. ,,weź się za moją znajomą" albo ,,nie żeń się i ruchaj co twoje" :D akurat to usłyszałem od tego znajomego, którego żona od zawsze nie pracowała a on sam chyba jakoś nigdy szczególnie nie zabiegał o to aby ona włożyła w ich związek jakiekolwiek pieniądze, bo żyje w ułudzie, że kobieta powinna siedzieć w domu i zajmować się dziećmi.

Nikt nie jest w stanie podać żadnego konkretnego powodu, dla mnie z jednej prostej przyczyny - nie ma uniwersalnego powodu - jak długo będziemy uciekać się do oczekiwań społecznych?

Znam inny przypadek - kuzyn kolegi - oświadczył się kobiecie, po 3 miesiącach znajomości, kiedy ona jeszcze próbowała nawiązać kontakt z byłym, z którym rozstała się 3 miesiące wcześniej, a jeszcze z innym byłym spotykała się i ruchała regularnie, pod tym samym dachem, pod którym mieszka i sypia z narzeczonym - bierze mnie obrzydzenie na myśl o tym do czego one są zdolne i jak wyglądają te piękne, cudowne, realia związkowe.

Oczywiście ja nie mam nic przeciwko związkom, tak samo nie mam nic przeciwko kobietom - bardzo je lubię, ale obecnie kobieta byłaby mi potrzebna jedynie do seksu - do czego innego? Mogę śmiało powiedzieć, że w zakresie własnego utrzymania, jestem samowystarczalny ;)

Poza tym to co opisuje @Bojkot to zasadniczy przerost formy nad treścią, ponieważ ta odpowiedzialność, o której wspomina jest efektem zbudowanej relacji z partnerką.

Edytowane przez Odlotowy
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Odlotowy ja sam nie miał bym nic przeciwko związkowi na moich zasadach, ale w naszym kraju jakoś dziwnie ciężko trafić na kobietę szanującą partnera, wspierającą go i nie próbującą kpić z jego pasji. Zupełnie wykluczam możliwość formalizacji takiej relacji, bo wiem z czym to się wiąże, a nie jestem aż takim hardkorem. A oprócz tego uodporniłem się na społeczne naciski i zbywam je z uśmiechem na ustach konkretnymi argumentami. I wtedy jakoś dyskusja się kończy :D

 

A co do małżeństwa, to znam sytuację gdzie kobieta przez wiele lat była dla swoje misia jak do rany przyłóż, a w dzień ślubu podczas wesela już jej się odmieniło i dziubasek dostał już wtedy embargo na cipkę. O innym oraniu tegoż jegomościa nawet nie wspominam i nie muszę chyba dodawać, że za długo owe małżeństwa nie przetrwało. Druga sytuacja jest taka, gdzie również przed ślubem było cacy, a po nim para wytrzymała ze sobą aż... 6 miesięcy i nadszedł dzień rozwodu, bo nagle loszka zrobiła zwrot o 180 stopni pod względem swojego zachowania. Ale hej, śluby takie dobre nie? :>

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że obaj macie po trochę racji, ale się nie rozumiecie. @HORACIOU5 i @Bojkot

 

Z jednej strony, nie da się być odpowiedzialnym za laskę. Hehe, one same za siebie nawet nie potrafią. Jak można brać na siebie winę za coś co robi kobieta pod wpływem impulsu? Nierozumiejąc nawet swojej biologii i emocji. Wie tylko, że są i mogą być pomocne w racjonalizacji swoich pojebancych zachowań.

Załóżmy, że kobieta zdradza. Branie za to winy na siebie jest ogromnym błędem. Mogłeś przyczynić się do konfliktu, braku emocji, cokolwiek. Ale to jak ona to odreagowała to jest inna para kaloszy i nic Ci do tego!

Nie możesz być odpowiedzialny za jej nawyki wyniesione z domu, humory czy ogólne spierdolenie jeśli takie występuje. To jest oddzielna istota i musi sama ponosić konsekwencje swoich czynów, bo inaczej niczego się nie nauczy i będzie wiecznym próżniakiem.

 

Z drugiej strony. Czy za popierdolone sytuacje w związkach, pantoflarzy są odpowiedzialne kobiety? Uważam, że nie do końca. Sami faceci sobie na to pozwalają. Oddanie władzy kobiecie to błąd mężczyzny. Nie można oskarżyć laski, że robi z faceta cipeusza, bo to oznacza, że jest cipą od początku.

 

Upraszczając.

Odpowiedzialny za kobietę - NIE. Odpowiedzialny za strukturę związku - TAK.

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Drizzt z tym się mogę zgodzić. Natomiast obwinianie mężczyzny który nie zawalał sprawy i nie był pantoflarzem za to, że związek się sypnął bo kobieta coś tam zrobiła to już jest przegięcie. Tak jak słusznie zauważyłeś sytuacja wygląda zupełnie inaczej, kiedy facet na to sobie sam pozwoli. Z drugiej strony wmawianie, że ślub to coś fajnego w obecnych czasach jest jak nakłanianie kogoś do tego, żeby podpisał papierek niesamowicie komplikujący mu życie. Owszem jest intercyza i rozdzielność majątkowa, ale jak nieraz Marek wspominał, nawet to kobiety potrafią obejść i samiec zostaje w głębokiej czarnej dupie orany przez prawo.

Edytowane przez HORACIOU5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

59 minut temu, HORACIOU5 napisał:

żona ślubowała Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską prawda? No to teraz odpowiedz mi na jedno pytanie bez żadnego "ale" krótko tak albo nie. Czy pomimo Twojego starania dotrzymała słowa?

 

Nie dotrzymała.

Dlatego, że byłem słaby, sam do tego doprowadziłem, że dopadła mnie niekończące się przemęczenie i niechęć do czegokolwiek.

 

 

31 minut temu, Odlotowy napisał:

odpowiedzialność faceta w związku nie polega na tym, że bierzemy 100% odpowiedzialności na własne barki, tylko jesteśmy tą stroną dominującą, a zaangażowanie w relację jest pół na pół - wtedy to ma szansę zadziałać.

 

W takiej sytuacji to jest partnerstwo, demokracja, każdy ma równy głos. Odpowiedzialność pół na pół? Gdzie tu dominacja? Jeśli podejmujesz decyzje samodzielnie, samodzielnie ponosisz za nie odpowiedzialność. Jeśli dzielisz się władzą, nie do końca masz wpływ jak sprawy się potoczą, ale jak by co, to odpowiedzialność jest pół na pół. Gdzie tu jest samiec alfa?

Samiec alfa podejmuje decyzje i ponosi ich pełne konsekwencje. Nie pyta kobiety o zdanie, nie prowadzi z nią negocjacji, nie prosi czy przekonuje, a ona to akceptuje.

Czy samiec alfa może być zdradzony? Moim zdaniem tak, jeśli oklapnie lub za bardzo kobietę ubezwłasnowolni. A z kim? Z misiem, co kwiaty co dzień przynosi, komplementuje (nie to cen gbur mąż), pociesza, zapewnia rozrywkę, emocje. Czy taka kobieta warta jest aby dalej z nią być? Nie! Ale są dla mnie jeszcze inne wartości, a mianowicie moje dzieci. Jestem gotów wiele dla nich poświecić i  nie dlatego, ponieważ liczę, że będą mi za to  wdzięczne. A kobietę już znam, wiem do czego jest zdolna, czego mogę się po niej spodziewać (dobrego i złego), po co wymieniać ją na nowy model, którego obsługi trzeba będzie się uczyć od początku.

Podjąłem decyzję, ona przyjęła moje warunki, nie zostawiłem jej i jestem gotów ponosić tego konsekwencje, dla moich dzieci. Żeby było jasne, nie jestem wycieńczonym psychicznie wrakiem, dopiero teraz jestem górą, bardziej niż kiedykolwiek, posiadam pełnię władzy, nad życiem swoim

i rodziny. Tak mi się przynajmniej w tej chwili wydaje :). A jeśli jestem w błędzie, dowiecie się o tym pierwsi.

 

 

45 minut temu, HORACIOU5 napisał:

Ich teksty sprowadzały się do tego, że powinienem sobie kogoś znaleźć, bo inaczej będę sam na starość.

 

Bellum parate, quoniam pace pati non potuistis (łac.) -Jeśli chcesz pokoju, gotuj się do wojny

Autor: Tytus Liwiusz

Nie boję się samotnej starości, przygotowuję się do niej, więc gdy nadejdzie, będę gotów. Mam swój plan.

 

Panowie, ja nikogo nie na namawiam do toksycznych związków, czy związków w ogóle. Żyjcie jak chcecie.

Ja jestem z moją żoną, ponieważ  przebywanie codzienne z nią, jest to dla mnie radość i przyjemność, czego i wam życzę z waszymi kobietami, niezależnie czy na chwilę, czy na stałe. A przebaczać warto, choćby dla własnej higieny psychicznej.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bojkot jeżeli mam być szczery to z jednej strony to przykre, że wystarczy tylko aby raz samiec wpadł w dołek i już kobiecie odpierdziela. Z drugiej strony daje to do myślenia, bo skoro w chwili słabości kobieta nie dotrzyma słowa, a do tego obecnie i tak ma tylko wymagania i nie daje niczego w zamian, to po prostu nie ma sensu żenić się z nią. Było tu już wiele razy wałkowane, że jak samica poczuje iż zaobrączkowała samca i on jej nie ucieknie, to wtedy jest w bardzo wielu przypadkach już pozamiatane. Dlatego wielu młodych facetów nie chce ślubu czy dzieci, bo kobiety ładnie potrafią grać i nigdy nie wiesz, kiedy myszce nagle się odwidzi i zacznie oranie aż niemiło.

 

I ponownie myślę, że po prostu kiedyś może to wyglądało inaczej z powodu innych wartości wpajanych ludziom ale teraz niestety ślub jest czymś co dla mężczyzny jest niekorzystną umową wpierdzielającą go w srogi bajzel.

 

Przy okazji polecam książkę "Ręką Mistrza" Stephena Kinga, gdzie świetnie jest zaprezentowany właśnie tego typu schemat, gdzie kobieta olewa faceta po tym jak ten miał dość poważny wypadek. I zapewne nie zgadniecie w którym momencie jego życia jest mu, uwaga, gotowa łaskawie przebaczyć to co się stało (mimo że sama rozwaliła małżeństwo i w pewnym momencie przeleciała jego przyjaciela) i odbudować ich relację. :>

Edytowane przez HORACIOU5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Bojkot napisał:

[...]W takiej sytuacji to jest partnerstwo, demokracja, każdy ma równy głos. Odpowiedzialność pół na pół? Gdzie tu dominacja? Jeśli podejmujesz decyzje samodzielnie, samodzielnie ponosisz za nie odpowiedzialność. Jeśli dzielisz się władzą, nie do końca masz wpływ jak sprawy się potoczą, ale jak by co, to odpowiedzialność jest pół na pół. Gdzie tu jest samiec alfa?[...]

[...]Jestem gotów wiele dla nich poświecić i  nie dlatego, ponieważ liczę, że będą mi za to  wdzięczne. A kobietę już znam, wiem do czego jest zdolna, czego mogę się po niej spodziewać (dobrego i złego), po co wymieniać ją na nowy model, którego obsługi trzeba będzie się uczyć od początku....]

Popełniasz ewidentny błąd uznając, że już znasz swoją kobietę i wiesz do czego jest zdolna - sam sobie zakładasz kajdanki na ręce.

W związku nie ma żadnej demokracji - kobiety nazywają to pójściem na ustępstwa - a tego jak doskonale wiemy, samce alfa nie robią.

Samce alfa zamieniają budyń w kisiel ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ślub to nie z polką, kobieta musi czuć się tą "gorszą" albo inaczej - musi czuć się wybraną przez faceta o lepszym statusie. Widzę to w związkach moich znajomych - jeżeli jest zbyt duża różnica (atrakcyjniejsza kobieta od faceta) zaczynają się szantaże, manipulacje i pantoflarstwo faceta. Kobieta musi czuć, że może w każdej chwili stracić faceta i jego zasoby - wtedy nie chce ryzykować utraty korzyści. Problem w tym, że ślub daje kobiecie zbyt duże poczucie bezpieczeństwa i nawet jeśli byłaby z najlepszym alfą na świecie i tak mogłaby sobie na wiele pozwolić i doić faceta na wiele sposobów. Cóż, jedyne wyjście to ślub z kobietą, która ma przekonanie, że bez swojego faceta będzie nikim i nie dobierze się do jego zasobów. Wystarczy aby facet miał wysoki status i dobre znajomości z prawnikami - tak by kobieta wiedziała, że nie da sobie skubnąć ani grosza i musi się starać. Pytanie tylko kto wytrzyma kilkadziesiąt lat w związku "szantażowym" i będzie gotowy pogonić kobietę w dowolnym momencie życia, kiedy ta przestanie go szanować i zacznie kombinować? Żodyn

Cytuj

Czy z tego wynika, że jeśli ja uważam że znam swoją kobietę, to się mylę czy nie?

Większość osób nie zna samych siebie i kierują się zdaniem otoczenia zamiast własnym zdaniem i pragnieniami. Nie można znać kogokolwiek w 100% ani nawet w  50%. Chyba że obserwujesz daną osobę 24 godziny na dobę. Bez obrazy ale lepiej twoją kobietę zna ksiądz w konfesjonale jeśli chodzi do spowiedzi niż Ty.

Edytowane przez Zbychu
.
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale o czym wy w ogóle mówicie? Nawet rodzice wychowujący swoje dzieci, gdzie przebywają pod jednym dachem do powiedzmy 18 roku życia, z jednych genów, a i tak nie wiedzą co siedzi w środku i często mylnie określają co dla nich dobre.

 

Myślicie, że dobrze znacie obcą osobę, kobietę i dokładnie wiecie czego się po niej spodziewać po kilku/kilkunastu latach znajomości? :lol: Radziłbym pozbyć się tego złudzenia.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Bojkot napisał:

Jeśli mężczyzna będzie posiadał psychologiczną przewagę na swoją kobietą i będzie ją utrzymywać stale (bez sentymentów, świadomie i z premedytacją), a kobieta świadoma, że czerpie swą silę z siły swojego mężczyzny, będzie go wspierać, aby był coraz silniejszy, to jako para są wygrani.

 

Tylko który facet temu podoła kiedy ma do czynienia z pełnoetatowym 24/7 manipulatorem kształconym w fachu od dziecka przez mamusię, koleżanki. Za ciency w uszach jesteśmy. Dobra laska w te klocki zrobi tak że będziesz coś robił dla niej a będziesz myślał że sam tego chciałeś . Jak nie na twardo to na miękko Cię podejdzie. I to pierwsze jest i tak lepsze bo przynajmniej wiesz że jesteś robiony. 

 

Co do sztamy w rodzinie jak na tym weselu to jeśli już to widzę to tylko na zasadzie ojciec i kilku synów którzy nie boją się mokrej roboty a i sami wiedzą że ze starym się nie zadziera. Czy da się to drugie uzyskać dziadkowi 80 lat bez opłacanych przez dziadka twardorękich , nie sądzę. No chyba że dziadek jeszcze nie podzielił majątku więc dlatego go "szanują". 

Edytowane przez jaro670
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, koksownik napisał:

Zawsze się właśnie zastanawiałem, co oznacza riposta "jak dojrzejesz, to zmienisz zdanie" na deklarację, ze nigdy sie nie ozenię. 

Oznajmiają tobie, że bez związku małżeńskiego jesteś nikim wartym w ich oczach - zerem w ich systemie wartości.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No bo wiecie Bracia, że jak myszce tak po prostu odpierdoli pomimo tego, że samiec nie zawalił to i tak wina faceta, że to ona coś spierdoliła. Albo jak będziecie mieli gorszy moment w życiu to też wasza wina, że coś odwaliła, bo mieliście czelność mieć gorszą chwilę w życiu. To brzmi logicznie :>

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rodzinna atmosfera to nie wszystko.

 

Jak dobrze Bracia zauważyli, małżeństwo jest umową prawną, bardzo często niekorzystną dla mężczyzny. W tej sprawie trzeba wykazać egoizm, by w przypadku niepowodzenia nie zostać z niczym.

 

Spisanie intercyzy to podstawowa sprawa jaką winien załatwić mężczyzna, który decyduje się na małżeństwo, bez względu na oburzenie przyszłej małżonki, czy innych członków rodziny, bo to, że dzisiaj jest kolorowo nie oznacza, że tak będzie wiecznie. Wszyscy doświadczeni Bracia doskonale wiedzą, że kochająca i doskonała w swym obliczu kobieta, może momentalnie zmienić swój wizerunek i podejście do swojego faceta.

 

Wyrażę teraz swoje zdanie na temat małżeństwa, i nie każdy musi się z nim zgodzić. Małżeństwo to dla mnie archaiczna instytucja, która bardzo często pozbawia mężczyznę jego najważniejszych wartości. Jeżeli już kiedyś się zdecyduję na ten krok, to będzie to bardzo poważnie przeanalizowana decyzja. W dniu dzisiejszym sytuacja wygląda tak, że jest to ostatni cel na mojej liście, jaki chce osiągnąć. Uważam, że są sprawy o wiele ważniejsze i warte większej uwagi, jak chociażby rozwój duchowy i fizyczny, gromadzenie zasobów, rozwijanie pasji i dążenie do spełniania się w każdej dziedzinie życia. Małżeństwo jest wielkim progiem zwalniającym ku osiągnięciu tego wszystkiego.

 

W chwili obecnej mam 26 lat, i co najmniej do 35 roku życia nie zamierzam wchodzić w żadne prawnie uregulowane relacje z kobietami. O dzieciach nie ma mowy póki, co z racji tego, że jestem jeszcze młody i nie czuję potrzeby bycia ojcem.

 

Przyznaję, że takie podejście jest efektem bolesnych i ciężkich dla mnie doświadczeń z lat ubiegłych, ale uważam, że lepiej jest świadomie do czegoś dążyć, niż ślepo rozpoczynać podróż, do której nie jest się odpowiednio przygotowanym. 

Edytowane przez Przemek1991
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Przemek1991 napisał:

W chwili obecnej mam 26 lat, i co najmniej do 35 roku życia nie zamierzam wchodzić w żadne prawnie uregulowane relacje z kobietami. O dzieciach nie ma mowy póki, co z racji tego, że jestem jeszcze młody i nie czuję potrzeby bycia ojcem.

 

Posłuchaj, niezależnie od wieku wchodzenie w związek małżeński jest strzałem w głowę. Ja sobie nie wyobrażam, jak można po przeczytaniu tych wszystkich historii z forum i swoich osobistych doświadczeń decydować się jeszcze na małżeństwo??

Nie mówię teraz o Tobie kolego,ale jeśli ktoś tutaj udziela rad w stylu nie żeń się ,a potem po kilku latach decyduje się na ślub lub ogólnie nie wyklucza takiej możliwości,to znaczy,że przez ten cały czas tutaj był zwykłym hipokrytą.

 

Sam osobiście dostałem tak mocnego strzała od swojej "kochanej księżniczki",że związki małżeńskie wybiłem sobie z głowy raz na zawsze.Te przemiany zaszły za daleko a procesu już nie idzie cofnąć.Bez względu na wiek.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, giorgio napisał:

Nie mówię teraz o Tobie kolego,ale jeśli ktoś tutaj udziela rad w stylu nie żeń się ,a potem po kilku latach decyduje się na ślub lub ogólnie nie wyklucza takiej możliwości,to znaczy,że przez ten cały czas tutaj był zwykłym hipokrytą.

 

Ooo wypraszam sobie :D

 

Nie namawiam nikogo do zaniechania małżeństwa, gdyż każdy ma swój rozum i swoje cele. 

 

Moje hipotezy to czysta teoria, do podanego przeze mnie okresu czasu chcę ogarnąć to, co ważne dla mnie, i BYĆ MOŻE wówczas myśleć o małżeństwie, choć akurat w tym przypadku potencjalna kandydatka na żonę musiałaby spełnić szereg wymogów, których niestety współczesne kobiety nie reprezentują.

 

PS: Bycie kawalerem uważam za bardzo rozsądne wyjście :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.