Skocz do zawartości

Dlaczego, kiedyś zmieniłem zdanie i postanowiłem się ożenić.


Bojkot

Rekomendowane odpowiedzi

Wiele na tym forum przeczytałem deklaracji niczym z „Misia”, o tym, że w życiu się nie ożenię!

Ale wszystko ma swoje zady i walety! W każdej sytuacji można zachować kontrolę nad swoim życiem, o ile wie się co należy, jak i kiedy robić oraz gdy ma się taką możliwość. Do młodzieży, nie myślcie, że pozostając singlem rozwiązaliście już swój główny problem.

Mnie też, nigdy specjalnie nie ciągnęło do małżeństwa, ani nawet dzieci, nie za bardzo chciałem brać je nawet na ręce.

We wczesnej młodości po dość jednoznacznych doświadczeniach z kobietami, głównie w związkach, stwierdziłem, że jak już, to nie wcześniej jak między 30 a 40 rokiem życia pomyślę nad tą sprawą.

Gdy żeniłem się z moją kobietą, miałem jakieś 35 lat i „chodziliśmy” ze sobą już od około 8 lat.

Co mnie przekonało?

Miałem kiedyś okazję być zaproszonym na obchody  bodaj 50 rocznicy ślubu pewnej nobliwej pary. Okazało się, że para owa miała chyba 8 dzieci. Każde z tych, miało też od ok 5 do 7 dzieci (wnuki). Niektóre wnuki miały już po 2 do 3 dzieci, razem ze swoimi kobietami/ mężczyznami, rodzeństwem solenizantów (czyli tylko najbliższa rodzina) było ok 120 osób. Uderzające  było to, że utrzymywali dość bliskie prawie codzienne stosunki (mieszkali w obrębie 100 km od siebie).

Co mnie tak ruszyło?

Ludzie normalni, zwykli, ale ich siłą była rodzina (jak w mafii), w ramach której można było znaleźć bezinteresowną pomoc prawie w każdej dziedzinie życia. Byli lekarze (kilku specjalności), prawnicy, ekonomiści, cyrkowcy, kucharki, nauczycielki, żołnierz, policjanci, robotnicy budowlani, rolnicy, polityk, przedsiębiorcy, artyści.

Naprawdę było czuć od tych ludzi siłę i odpowiedzialność za siebie, wszyscy dobrze się znali, widywali się, w większym składzie, co najmniej kilka razy w roku.

Każde z dzieci solenizantów w zasadzie przejęło taki model rodziny i tworzyło swój odpowiednik.

Co do kobiet, duża ich grupa, córki ze swoimi córkami, przygotowywały jedzenie przez jakieś dwa dni inne sprzątały, dekorowały, organizowały całe przedsięwzięcie. Wiedziały czego się od nich oczekuje i nie wyglądało na to, aby im to przeszkadzało lub się do tego zmuszały. Może poza kilkoma wyjątkami (żony synów).

I jeszcze jedna rzecz rzuciła mi się w oczy, solenizanci, ludzie pod 80-tkę, ich rodzeństwo starsze i młodsze, w zasadzie bez objawów demencji (wszyscy byli ze partnerami/partnerkami!), prawie nikt nie nosił okularów, choć już nie tak żwawo, ale tańcowali w miarę możliwości i ochoty, większość jarała skręty i piła wódkę (w granicach rozsądku).

A i sama impra nie była jakaś sztywniacka, raczej jak w piosence Kayah – Prawy do lewego

http://www.tekstowo.pl/piosenka,kayah_i_bregovic,prawy_do_lewego.html

I tu pytanie do tych co już po zawarciu związku są.

Co was skłoniło do założenia rodziny?

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt do niczego nikogo tutaj nie zmusza ani nawet specjalnie nie zachęca. Wymieniamy się poglądami na Forum ...... a to, że małżeństwo jest umową prawną nie korzystną również w konsekwencjach prawnych dla mężczyzny to oczywisty fakt. Stąd kierując się doświadczeniem życiowym potwierdzonym wręcz w schematyczny sposób u wielu użytkowników piszemy ukazując jak to wszystko wygląda od realnej, życiowej strony.....

 

... bez sentymentów, bez kolorowania, bez tęczowej otoczki....

... na zimno i realnie, prawnie, profesjonalnie ....

 

.... ponieważ umowa, tak umowa małżeńska - to akt prawny który niesie za sobą sutki prawne na Ciebie Samcu praktycznie do koca życia. Dlatego zanim podpiszesz w ten niewinny sposób tą umowę musisz być świadomy obowiązków prawnych - teraz jakie ona za sobą niesie jak również później nawet już po rozstaniu czy rozwodzie. Również musisz wiedzieć Samcu jak zastosowanie i interpretacja tego prawa wygląda w realnym życiu od strony praktycznej.

 

To realia i prawdziwe życie a nie piękne chwilowe obrazy czy Matrix wtłaczany do głowy.... a tak mi się przypomniało ... nie wszystko złoto co się świeci.

 

Owszem można wziąć ślub ale trzeba zrobić to na określonych zasadach co jest niczym innym jak konsekwencją posiadania tej wiedzy o której piszemy .... co owszem, może być odbierane jako zniechęcanie do zawarcia związku małżeńskiego.

 

Pytanie powinno brzmieć: Jakie korzyści skłoniły Was do podpisania tego papierka? no .... jakie?

 

 

 

 

Edytowane przez SennaRot
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Siłacz napisał:

A powiedz - czy żałujesz swojego ślubu? 

 

Mimo wszytko, w ostatecznym rozrachunku, jak teraz się nad tym zastanawiam, to nie żałuje że się ożeniłem i  to z tą, a nie inną kobietą, ale raczej, że tak późno byłem na to gotów.

Jeśli mężczyzna, wie jak postępować np. to co pisał powyżej SennaRot, czy Mosze Red wątku "o żon wyborze",

To śmiało może kroczyć przed ołtarz. Niesyty, jak już wielokrotnie było wspominane na tym forum, jest to wiedza tajemna dla wielu mężczyzn i stąd tak wielu zawiedzionych, zniechęconych. Jeśli mężczyzna będzie posiadał psychologiczną przewagę na swoją kobietą i będzie ją utrzymywać stale (bez sentymentów, świadomie i z premedytacją), a kobieta świadoma, że czerpie swą silę z siły swojego mężczyzny, będzie go wspierać, aby był coraz silniejszy, to jako para są wygrani. To obserwowałem na wspomnianej powyżej, przez mnie, imprezie jubileuszowej.

Ale musi się to stać wiedzą powszechną, dostępną dla wszystkich, ale nie na zasadzie nakazów (np. religijnych, czy ministerialnych) ale propagowania realnie sprawdzających się zasad zdrowych relacji między kobietą, a mężczyzną. Może zmiana zajmie i 100 lat, ale jeśli nigdy się nie zacznie, nigdy nie dojdzie do zmiany. Pytanie tylko jak to zacząć, bo dążyć, jak sadzę, należy do tego, aby było Polaków (czy ogólniej ludzi kultury zachodniej) coraz więcej a nie coraz mniej.

http://www.polskatimes.pl/artykul/39947,za-50-lat-polska-bedzie-krajem-wyludnionym-bez-perspektyw,id,t.html

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, Bojkot napisał:

Co mnie przekonało?

 

Miałem kiedyś okazję być zaproszonym na obchody  bodaj 50 rocznicy ślubu pewnej nobliwej pary. Okazało się, że para owa miała chyba 8 dzieci. Każde z tych, miało też od ok 5 do 7 dzieci (wnuki). Niektóre wnuki miały już po 2 do 3 dzieci, razem ze swoimi kobietami/ mężczyznami, rodzeństwem solenizantów (czyli tylko najbliższa rodzina) było ok 120 osób. Uderzające  było to, że utrzymywali dość bliskie prawie codzienne stosunki (mieszkali w obrębie 100 km od siebie).

 

Co mnie tak ruszyło?

 

Ludzie normalni, zwykli, ale ich siłą była rodzina (jak w mafii), w ramach której można było znaleźć bezinteresowną pomoc prawie w każdej dziedzinie życia. Byli lekarze (kilku specjalności), prawnicy, ekonomiści, cyrkowcy, kucharki, nauczycielki, żołnierz, policjanci, robotnicy budowlani, rolnicy, polityk, przedsiębiorcy, artyści.

 

Naprawdę było czuć od tych ludzi siłę i odpowiedzialność za siebie, wszyscy dobrze się znali, widywali się, w większym składzie, co najmniej kilka razy w roku.

 

Każde z dzieci solenizantów w zasadzie przejęło taki model rodziny i tworzyło swój odpowiednik.

 

Co do kobiet, duża ich grupa, córki ze swoimi córkami, przygotowywały jedzenie przez jakieś dwa dni inne sprzątały, dekorowały, organizowały całe przedsięwzięcie. Wiedziały czego się od nich oczekuje i nie wyglądało na to, aby im to przeszkadzało lub się do tego zmuszały. Może poza kilkoma wyjątkami (żony synów).

 

I jeszcze jedna rzecz rzuciła mi się w oczy, solenizanci, ludzie pod 80-tkę, ich rodzeństwo starsze i młodsze, w zasadzie bez objawów demencji (wszyscy byli ze partnerami/partnerkami!), prawie nikt nie nosił okularów, choć już nie tak żwawo, ale tańcowali w miarę możliwości i ochoty, większość jarała skręty i piła wódkę (w granicach rozsądku).

Wyidealizowałeś to sobie po 1 dużej  imprezie rodzinnej?

Byłem na różnych tego typu imprach i również jest przyjacielska atmosfera bo tak wypada.

W moim otoczeniu kobiety (córki, ciotki, synowe) również przygotowują tego typu imprezy (rocznice, komunie)

 

Ale owszem takiego ideału rodziny każdy mąż i ojciec życzyłby sobie.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogień- wszyscy wiemy co to jest, że można się nim boleśnie poparzyć, przez nieuwagę spowodować pożar który zniszczy wszystko, jednak wszyscy go używamy, bez niego nie byłoby naszej cywilizacji, obchodzenia się z nim uczą nas rodzice i sami nabieramy przez życie doświadczenia jak z nim postępować aby z niego korzystać i nie robić sobie przy tym krzywdy.

Kobieta- również wiemy co to jest ,bez nich też nie byłoby  naszej cywilizacji, a nawet nas.

"Używamy i korzystamy" z nich jednak nikt nas nie uczy jak z nimi postępować aby się nie poparzyć, co  i jak robić w razie "pożaru",.

Niestety jest jeszcze gorzej ,wiedza jaką nam się wpaja od dziecka na temat kobiet jest mocno zakłamana, do czego to często doprowadza jest całe forum.

Im wcześniej młodzi zaczną zdobywać wiedzę, tym większa szansa że się nie poparzą. 

 

Bojkot-pogratulować rodziny

jednak nigdy nie wiemy co dzieje sie pod "pierzyną"

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bojkot piszesz emocjonalnie.

Kluczem w dzisiejszych czasach nie jest już to :

"Jeśli mężczyzna, wie jak postępować np. to co pisał powyżej SennaRot, czy Mosze Red wątku "o żon wyborze",

To śmiało może kroczyć przed ołtarz. Niesyty, jak już wielokrotnie było wspominane na tym forum, jest to wiedza tajemna dla wielu mężczyzn i stąd tak wielu zawiedzionych, zniechęconych. Jeśli mężczyzna będzie posiadał psychologiczną przewagę na swoją kobietą i będzie ją utrzymywać stale (bez sentymentów, świadomie i z premedytacją), a kobieta świadoma, że czerpie swą silę z siły swojego mężczyzny, będzie go wspierać, aby był coraz silniejszy, to jako para są wygrani. To obserwowałem na wspomnianej powyżej, przez mnie, imprezie jubileuszowej."

Problem lezy w tym, że jest taka propaganda, że nie długo to forum nawet nie pomoże. Dlatego materiały @Stulejman Wspaniały powinny być rozpropagowane. Bo budują stabilną silną cywiizację. "Kłamstwo powtarzene 1000 razy staje się prawdą". Dlatego musimy budzić facetów z tej jakiejś pseudo cywilizacji.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problemem jest to, że dzisiejsze kobiety nie bardzo chcą żyć w małżeństwie tak jak by tego sobie mężczyźni życzyli.

 

Dzisiaj kobiety są dumne z tego, że nie gotują, nie sprzątają, nie piorą dla faceta, bo one się szanują i nie są niczyją służącą. Jak kobieta jest słaba w łóżku, to też jest z tego dumna, bo ona się szanuje i nie jest dziwką. Ciągle krzyczy się o samodzielności i zaradności mężczyzn. Jednocześnie kobiety wymagają podporządkowania i pracowania na nią i jej dzieci. Bo tak trzeba. Panuje przekonanie, że dbający o kobietę mąż to dobry mąż, dbająca o męża żona to usłużna dziwka nie mająca godności.

 

Wczoraj rozmawiałem z koleżanką, singielka, lat 27. 

Powiedziała, że mąż powinien być takim trochę pantoflem, bo jednak z wiekiem kobieta ogarnia więcej rzeczy w domu i to ona powinna podejmować decyzje. Nie miała tu na mysli typowego pantofla, któremu kobieta zabrania spotkań z kolegami, ale jednak uważa, że to żona powinna nosić spodnie w związku i decydować np. o finansach.

Powiedziała, że jest to również oznaka szacunku do kobiety (bycie jej lekko posłusznym).

Kiedy powiedziałem jej, że to powinno też działać w drugą stronę, a jednak kobietom źle się kojarzy bycie posłuszną żoną i że nawet ostatnio była afera ze szkoleniem pt. "jak być dobrą i posłuszną żoną", które spotkało się z falą krytyki, stwierdziła, że się nie dziwi i ją też by to oburzyło, bo to trochę upokarzające dla kobiety.

 

Ciężko w takiej sytuacji podjąć decyzję o ślubie, jesli masz świadomość, że albo się podporządkujesz, albo rozwód. Rady proponowane przez Starszych Braci są oczywiście pożyteczne, ale jak trafi się na dobrą zawodniczkę, to ona będzie wolała odejść i znaleźć innego frajera niż męczyć się z prawdziwym samcem alfa i mieć świadomość, że aby coś od niego dostać, będzie musiała na to zapracować. Po co, jak inny beta-provider da jej to samo za darmo?

  • Like 14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Bojkot napisał:

Miałem kiedyś okazję być zaproszonym na obchody  bodaj 50 rocznicy ślubu pewnej nobliwej pary

 

1 godzinę temu, Bojkot napisał:

Wiedziały czego się od nich oczekuje i nie wyglądało na to, aby im to przeszkadzało lub się do tego zmuszały. Może poza kilkoma wyjątkami (żony synów).

 

Sam dokładnie napisałeś w czym jest problem, w ogóle go nie dostrzegając. Podpowiedź - różnica generacji. Jeśli dodasz do tego obecny system prawny... to śluby są dla kamikaze. Ale oni w sumie też dobrowolnie i bez przymusu.

 

Edit:

@Mayki klarownie to rozszerzył.

Edytowane przez Rnext
Post Mayki'ego
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Bojkot napisał:

Co was skłoniło do założenia rodziny?

Nic nie skłania do zakładania rodziny, w dzisiejszych czasach - zarówno ekonomicznie, oraz społecznie - pozycja mężczyzny względem kobiety, której ten nie ma praktycznie żadnej.

Równie dobrze można stworzyć temat ,,Co Ciebie skłoniło do niezakładania rodziny?" i będzie po równo - zasadnicze pytanie, w jakim celu zakładamy takie tematy?!

Trzymałeś z kobietą ramę 8 lat, drugi na twoim miejscu stwierdziłby, że nie ma sensu zmieniać tego co działa, na coś co może rozwalić system doszczętnie i zrzucić na samo dno.

Zobaczyłeś jej rodzinę świętującą wieloletnie małżeństwo dwojga ludzi - trochę brzmi to jak z filmu - ale ten obraz był pozbawiony wad. Miałeś obraz g**** owiniętego w sreberko.

W tamtej sytuacji przekaz podprogowy był jasny i klarowny - ci ludzie zaczęli tobie jednak trochę imponować - rura zmiękła.

Mimo wszystko, szacunek, że jednak nie namawiasz innych aby poszli w twoją stronę - oczywiście to nie jest nic złego, ale w dzisiejszych czasach - niebezpieczne.

5 minut temu, Mayki napisał:

Dzisiaj kobiety są dumne z tego, że nie gotują, nie sprzątają, nie piorą dla faceta, bo one się szanują i nie są niczyją służącą.

Kiedyś w czasach biało-rycerstwa - sobota, późny wieczór, wracam z roboty, styrany na maksa ponieważ, jeszcze zajmowałem się zadaniami gościa, który musiał się wcześniej urwać tamtego dnia.

Wracam ok 23:00, w domu - nic nie zrobione, obraz jaki zostawiłem wychodząc z pracy, zastałem taki sam wracając, a nawet jeszcze było gorzej - stos talerzy po jej posiłkach - przecież co to dla niej 8 posiłków dziennie.

Oczywiście nic nie ruszone, nic nie posprzątane - a nie przepraszam - zrobiła pranie, ale z wyjęciem prania poczekała na mnie, przecież dzielimy się obowiązkami 50/50.

Więc aby nie robić problemu i jazdy - chociaż powinienem to zrobić - wyjąłem te rzeczy z pralki i powiesiłem. Oczywiście o seksie czy innych sprawach nie ma mowy ,,ona jest zmęczona całodziennym nic nie robieniem"

Teraz mnie ciary przechodzą, jak sobie wyobrażam, że jeszcze trochę i lekką ręką wylądowałbym w takim małżeństwie.

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Mayki napisał:

Powiedziała, że mąż powinien być takim trochę pantoflem, bo jednak z wiekiem kobieta ogarnia więcej rzeczy w domu i to ona powinna podejmować decyzje. Nie miała tu na mysli typowego pantofla, któremu kobieta zabrania spotkań z kolegami, ale jednak uważa, że to żona powinna nosić spodnie w związku i decydować np. o finansach.

 

Krzyż jej na drogę! Chodzi tylko oto, aby większość mężczyzn wiedziała, że od tego typu kobiet należy trzymać się z daleka oraz, że można znaleźć takie, które można jeszcze przysposobić. Więc na takie, jak twoja koleżanka, nie ma co tracić czasu (co najwyżej z doskoku puknąć dla rozrywki).

 

 

29 minut temu, Odlotowy napisał:

Wracam ok 23:00, w domu - nic nie zrobione, obraz jaki zostawiłem wychodząc z pracy, zastałem taki sam wracając, a nawet jeszcze było gorzej - stos talerzy po jej posiłkach - przecież co to dla niej 8 posiłków dziennie.

 

Pełna zgoda, nie ma o czym gadać. Ja też miałbym ciary w takiej sytuacji. Ale widzisz, jak nie miałem takich sytuacji. Były podchody, próby spantoflenia, ale na samym początku, szybciutko wyjaśnione i wymazane z jej świadomości. Co nie oznacza, że gdy zaczęliśmy razem mieszkać, nie zacząłem wstawiać naczyń do zmywarki, czy pomagać jej w rozwieszeniu prania, zmianie pieluchy dziecku. Ale robiłem to, bo chciałem, a nie dlatego, że ona mnie naciskała, czy sama nie chciała tego robić. Nie dawałem jej też do zrozumienia, że musi mi teraz zapłacić np. dupą za te pomoce. I do czasu, aż sam wpędziłem się w samonapędzajace  się, chroniczne przemęczenie, nie miałem problemu z seksem z nią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bojkot

 

Teraz może i wszystko jest cacy,ale pamiętaj,że masz przed sobą jeszcze kilkadziesiąt lat życia. Wszystko może się jeszcze zmienić.

Ja osobiście nie znam nikogo,powiedzmy ze stażem małżeńskim 3 lata i więcej,który z pełnym przekonaniem mówi:Tak,ślub,to był dobry pomysł.No nie znam.

 

Jak myślisz dlaczego u większości facetów kilka lat po ślubie widać wkurwienie,rozczarowanie,rozgoryczenie,chęć ucieczki?? Przecież widać,że facet umiera za życia.

 

A wiem co piszę.Mój brat,jeden kuzyn,drugi kuzyn,koledzy.Wszyscy trzymali w lepszy bądź gorszy sposób ramę.Do czasu...

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie rzecz oczywista jak słusznie wyżej zauważono, że na tych imprezach rodzinnych obraz życia jak w sielance, jak w niebie. Aż można pozazdrościć jakby tak bezkrytycznie na to patrzeć albo nie znając prawdziwych realiów życia. Rzeczywistość codzienne już nie płynie tak różowo.....

Edytowane przez SennaRot
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, w "Kobietopedii" napisałem chyba cały rozdział o moim kliencie/znajomym, który mi opowiadał jak trenują w domu ze znienawidzoną żoną wspólne uśmiechy i chodzenie razem. Nie tylko oni. Na takie obrazki i późniejsze tego obrazka przekazywanie za pomocą opowiadań, nabierają się setki tysięcy ludzi. A te małżeństwo nienawidziło się z całych sił, jedno drugiego by zamordowało.

 

Duża rodzica i każdy sobie pomaga... do czasu podziału spadku, albo gdy ktoś coś ma, a drugi nie ma. Niestety, ale w tę pomoc rodzinną nie wierzę, raz że sam mam bardzo dużą rodzinę, dwa że wiele takich opowieści rodzinnych słuchałem, i wcale to tak nie wygląda. Czasem taka pomoc kosztuje kolosalne pieniądze.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bojkot przytoczyłeś artykuł o wyludnianiu się Polski. Sytuacja na razie się unormalizowała, ale nie ma wątpliwości, że przy takich tendencjach biała rasa jest odwrocie.

 

Jednocześnie żaden ogarnięty gość nie chce się naciąć na różne pułapki prawne, które są na niego zastawione. Nie chce patrzeć, jak piękna niegdyś żona się spasła, jaka jest arogancka, bo może, bo nie wyrzucisz z domu itp.

 

Jest to rozdarcie, z jednej strony chcę (ego) przedłużyć gatunek białej rasy, ale wiem jaka będzie tego cena z zachodnimi kobietami. Jak wezmę Azjatkę, to dzieciaki będą skośnookie, albo lekko ciapate. 

 

Jedyne rozwiązanie to surogatki. Masz dzieci, nie ma żony. Jak będą mnie pytać: Tato, a gdzie jest mama? To co wymyślę, a jak dorosną, to dam im Kobietopedię i podobne książki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Stulejman Wspaniały napisał:

Duża rodzica i każdy sobie pomaga... do czasu podziału spadku, albo gdy ktoś coś ma, a drugi nie ma

U nas w familii mamy takie powiedzenie, że z rodziną to najlepiej wychodzi się... na zdjęciu.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bojkot nie wiem czemu w innym wątku pominąłeś mój post w Twoim kierunku mówiący o tym, dlaczego mężczyźni nie chcą się żenić i mieć dzieci. Przytoczę go tutaj:

Cytuj

@Bojkot obecnie problem tkwi w tym, że kobiety mają wyjebane w kosmos roszczenia podczas gdy same nie dają samcowi nic w zamian. Ewentualnie potrafią ładnie udawać do momentu aż zaobrączkują albo złapią na dziecko danego mężczyznę i dopiero po tym maska opada i wychodzi z kim tak naprawdę ma się do czynienia. Dorzućmy do tego fakt, że samiec bardzo łatwo może przez samicę stracić możliwość widywania się ze swoim dzieckiem oraz inne ciekawe "atrakcje" i nie ma się co dziwić, że wielu młodych mężczyzn rezygnuje z posiadania potomstwa. Oczywiście dla kobietek wygodniej jest zrzucić winę na samców, że oni tacy be, bo nie chcą się rozmnażać niczym ciapaki, ale prawda jest taka, że gdyby kobiety były inne, to i mężczyźni chętniej zakładali by rodziny.

 

Chciałbym, żebyś się odniósł do tego co napisałem. Wiesz, może i kiedyś dało się stworzyć związek i relacje o jakiej piszesz. Tego nie wiem, bo prawdopodobnie jestem za młody, ale zapominasz o jednej istotnej kwestii. Pomiędzy "kiedyś a "teraz" dzieli nas kolosalna przepaść i możemy co prawda udawać że problem nie istnieje, co świetnie robią kobiety chociażby w rezerwacie bo jest im to na rękę, albo przyznać że coś jest nie tak. Ponownie wszystko sprowadza się do tego, czy chcemy żyć iluzją i ignorować faktyczną przyczynę wpływającą na niechęć do formalizowania związków oraz posiadania dzieci, czy też zaczniemy o tym głośno mówić i jednocześnie narazić się na bycie nazwanym mizoginem czy hejterem kobiet, bo polityczna poprawność ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasna sprawa, że pewnie i wiele kwasów było pod tą idyllą. Kłótnie, żale, wzajemne oskarżenia. ja ich nie zauważyłem.

Chcę tu powiedzieć o roli "capo di tutti capi:, nestora obchodzącego jubileusz. Widziałem, że cały czas ktoś do niego podchodził i o czymś rozmawiali, zwykle w męskim gronie, lub pojedynczo (rozmowy krótkie, do kilku minut, nie dysputy, a wymiana zdań). W takim układzie musi być wyrocznia najwyższa, którą się akceptuje, a jeśli nie, to nikt w towarzystwie na siłę nie trzyma.

Ktoś powie, mafia i totalitaryzm! Ale czy demokracja i liberalizm tak dobrze się sprawują?

Polityka to bodaj jedyna dziedzina życia, w której twór pod tytułem demokracja działa (nieefektywnie, ale jakoś tam działa). Gdzie indziej jest używana ta metoda sprawowania tzw. "władzy"? Jakby się nie obrócić, musi być ktoś, kto ostatecznie musi powiedzieć innym co i jak mają robić, gdy sami nie mogą się dogadać. W demokracji ta droga jest wydłużona maksymalnie. A MSWiA trzyma całe towarzystwo w ryzach. W tej rodzinie nestor pełnił rolę wszystkich trzech władz, dzielił i rządził, a  gdy zmarł i jego następca był równie mądry, że nikt z familii nie chciał się wypisywać (lub niewielu) rodzina trwała, a nawet się powiększała.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Bojkot napisał:

Mimo wszytko, w ostatecznym rozrachunku, jak teraz się nad tym zastanawiam, to nie żałuje że się ożeniłem i  to z tą, a nie inną kobietą,


 Co to wogóle ma znaczyć?
- w ostatecznym rozrachunku?
- mimo wszytsko?
- teraz się nad tym zastanawiam?
 

Jak często się bzykacie z żoną?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- w ostatecznym rozrachunku?

- mimo wszytsko?

- teraz się nad tym zastanawiam?

Oznacza to tyle, że mimo tego co zrobiła, to jest jedyną kobietą, jaką znam, z którą "normalnie" funkcjonować można na co dzień i od święta.

 

Co do sexu.

Ostatnio musiałem znów podbić emocje negatywne, bo zaczynało być za miło/ za nudno, więc aktualnie jest przerwa techniczna.

Ale przez ostatni rok, w zasadzie codziennie, a nawet wiele razy dziennie.

 

49 minut temu, HORACIOU5 napisał:

obecnie problem tkwi w tym, że kobiety mają wyjebane w kosmos roszczenia podczas gdy same nie dają samcowi nic w zamian.

Wiem aż nad to dobrze, o czym piszesz, byłem kiedyś w miejscu gdzie to ja korzystałem z uroków mężatek i dziewczyn innych. Wiem jak były roszczeniowe wobec tych, których zdradzały. Najpierw mnie to bawiło, potem zaczęło z czasem brzydzić, aż dotarłem do momentu, w którym przez dłuższy czas, w zasadzie nie utrzymywałem bliższych stosunków z kobietami.

 

49 minut temu, HORACIOU5 napisał:

Ewentualnie potrafią ładnie udawać do momentu aż zaobrączkują albo złapią na dziecko danego mężczyznę i dopiero po tym maska opada i wychodzi z kim tak naprawdę ma się do czynienia. Dorzućmy do tego fakt, że samiec bardzo łatwo może przez samicę stracić możliwość widywania się ze swoim dzieckiem oraz inne ciekawe "atrakcje" i nie ma się co dziwić, że wielu młodych mężczyzn rezygnuje z posiadania potomstwa. Oczywiście dla kobietek wygodniej jest zrzucić winę na samców, że oni tacy be, bo nie chcą się rozmnażać niczym ciapaki, ale prawda jest taka, że gdyby kobiety były inne, to i mężczyźni chętniej zakładali by rodziny.

 

Kobiety są takie  jakimi pozwalamy im być. A pozwalamy, bo tak zostaliśmy wychowani. Dlatego należy to zmanić.

Nie dać się złapać na dziecko, intercyza, badania DNA dzieci, kasa musi się zgadzać, i nie dać jej wyboru, jak by chciała odejść, to wiedzieć co zrobić, żeby dziecko zostało przy tobie i to ona będzie płacić tobie alimenty (znam taką sytuację).

https://www.youtube.com/watch?v=K6m7zeQR1Mw

Kobietę trzeba sobie wychować zanim na poważnie się z nią zwiąże. Musi wiedzieć na co cię stać i do czego jesteś zdolny. Jeśli nie będzie czuła przed tobą respektu, zrobi co zechce bo po prostu będzie mogła. I nie mówię tu o zastraszeniu, czy przemocy fizycznej. Respekt i szacunek do ciebie. Jeśli tego u niej nie widać, zostaje skreślona. Niezależnie czy jest 10/10 czy 100 / 10.

No chyba, ze żenisz się dla pieniędzy :)

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bojkot możesz sobie kobietę wychowywać do usranej śmierci a jak będzie chciała to i tak będzie potrafiła spieprzyć wszystko. Sam to powinieneś wiedzieć. I nie mów mi nawet, że to Twoja wina, bo dość już tego wiecznego usprawiedliwiania loszek. Zdajesz sobie sprawę z tego, ile razy kobiety są wybielane jak coś zjebią? Do tego zauważ chociażby temat, gdzie facet na 98% loszkę wspierał i wystarczyło jej 2% żeby narzekać i dążyć do rozwalenia tego. Przykro mi, możesz mówić co chcesz o wychowywaniu kobiet, ale w naszym kraju znalezienie samicy szanującej samca, wspierającej go itd itp to jak wygrana w Lotto.

 

Druga kwestia jest taka, że ciągle przerzucasz ciężar na mężczyznę. A kobieta to co? Sama nie może pracować nad sobą i zmienić się? Dlaczego niby mamy marnować czas i energię na wychowanie danej kobiety, skoro możemy równie dobrze zainteresować się taką, która na starcie nie ma spierdolenia w głowie? Jaką dajesz gwarancję, że po owym wychowaniu jej się nie odmieni i po jakimś czasie maska nie opadnie, kiedy uzyska to czego chce?

 

A co do alimentów, to ile znasz sytuacji, gdzie kobieta płaci mężczyźnie? Bo ja znam tylko jedną a w przerażającej większości to samiec jest dojony z kasy i odcinany od dziecka. Jaką dajesz gwarancje młodym chłopakom, że to ich nie spotka? A poza tym wiesz ile wtedy muszą znosić upokorzeń, żeby zbierać dowody aby uzyskać taką opiekę? Oprócz tego z innej beczki: ile kobiet zgodzi Ci się bez manipulacji i gierek na testy DNA oraz intercyzę?

 

I ponownie, fajnie jest żyć iluzją, ale jednak brutalna rzeczywistość jest znacznie mniej różowa niż piszesz.

 

A samice zamiast mówić o problemie dotyczącym ich zachowania zamiatają go pod dywan.

 

Bo przecież to wina samca, że związek się rozjebał no nie? ;)

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.