Skocz do zawartości

Nie boje się zmiany na lepsze!


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie :)

 

    Nie wiem czy temat zakładam w odpowiednim dziale, ale "Nowy użytkowniku, opisz swoją historię" nakierowało mnie właśnie na to konkretne miejsce. Myślałem także o dziale
samodoskonalenie aleee... Jeżeli popełniłem błąd to przepraszam i proszę o przeniesienie tematu :)

 

Coś o sobie:

 

   Mam 25 lat, mieszkam jeszcze z rodzicami, mam słabą ale "pewną" pracę, nadwagę i poczucie winy że przebimbałem zbyt dużo czasu na "pierdoły" tzn. koledzy, alkohol, kobiety
które miały mnie w czterech literach, zaniedbałem siebie i kompletnie mnie to nie ruszało do momentu aż nie trafiłem przypadkowo na audycję Pana Marka i tutaj na forum gdzie
przekonałem się że nie jestem jednak sam. Postawiłem sobie cele do których dążę i mam zamiar zmienić swoje życie. Stać się wilkiem wśród baranów! Sporo tutaj przeczytałem i
zacząłem wprowadzać powoli zmiany.

 

Życie codzienne:

 

  Od kilku tygodni ostro nad sobą pracuje. Zacząłem czytać książki, chodzić na siłownię i korzystać z diety. Na początek uważam to za sukces. Odstawiłem towarzystwo które mnie
rozpraszało, alko i onanizm (BOOLI :D). Ciężko mi jak cholera ale CZUJE ŻE ŻYJE! :D W styczniu przyszłego roku czekają mnie własne cztery ściany i spokój którego mi brakowało w
domu. Ojciec pije i męczy, matka stara się utrzymać wszystko w kupie razem z nim i to już był dla mnie chyba motyw dlaczego robiłem to co robiłem... (Wymówka? Tłumaczenie sobie
tego na siłe?) Moja samoocena była bardzo niska, psychika zajechana chociaż dalej jest bo nie da się tego ot tak zmienić z dnia na dzień. Teraz czuje że coś się zmieniło. Nie
garbie się, cycuchy wypięte do przodu, nie daje sobie wejść na głowę, ale z paniami dalej jest problem :D Nie uciekam wzrokiem, mam dużo energi i nie czuję "bólu życia" jak
wcześniej. Wszystko wydaje mi się pozytywne i ma tak już zostać :D

 

Kobiety i se...

 

  Jak już wcześniej wspomniałem uganiałem się za dziewczynami które miały mnie gdzieś. Teraz już wiem dlaczego :) Zostałem zfriendzonowany kilkukrotnie. Nie będę Was męczył tym
wszystkim dlatego napisze o swoich "rodzynkach". Miałem w gimnazjum pewną niewiastę, za którą dałbym sobie rękę uciąć i wiecie co? Nie miał bym czym fapać później :D Uganiałem
się za nią kilka lat. Ciężko mi teraz... Nosiłem jej plecak, później torebkę, dawałem drobne upominki i cieszyłem się że dostałem za to buziaka... Byłem praktycznie na każde
zawołanie. Kiedy już miałem tego wszystkiego dosyć to olałem ją i bum. Sama przyleciała. Spotkaliśmy się, pozwalała mi wtedy praktycznie na wszystko nie licząc łapania za
psiochę. To był wtedy mój najbliższy kontakt z kobietą dlatego tak dobrze to pamiętam. Wtedy znalazłem sobie nowy obiekt zainteresowania i ona sama mnie zlała, ponieważ
przestałem już zabiegać o jej względy pomimo tego co mi "dała". Po tym cyrku w moim wykonaniu miałem jeszcze dwa podobne przypadki ale już nie tak białorycerskie. Zainteresowałem
się jej kuzynkami... Podbijałem do obu w przeciągu jakoś 1,5 roku. Czułem ze wpadam w to samo bagno i jakoś instynktownie odpuszczałem bo czułem co się święci.

 

  Teraz coś aktualnego. W ubiegłym roku poznałem pewną młodą osiemnastoletnią niewiastę. Popijałem piwko, młoda nie miała gdzie usiąść to zaprosiłem ją na kolana. Całe wakacje
praktycznie na nich spędziła. Przytulanie za każdym razem, mogłem sobie pozwalać na trochę ale nigdy jej nie pocałowałem bo się bałem. Bałem się że to się skończy i co ja dalej
zrobię? Pewnego wieczoru wyszedłem z nią i jeszcze jedną znajomą na piwo. Funfela poszła gdzieś na bok, ja leżałem sobie na ławce a ona... przyszła i położyła się na mnie.
Pierwsza myśl? Nooo w końcu coś się uda. Zbliżyła się do mnie, chciała żeby ją pocałować ale pizduś się obudził. Ziomeczce coś strzeliło do głowy i zaczęła biec gdzieś w cholerę,
to ja zamiast skorzystać z chwili samotności i coś zrobić to mówię jej że trzeba tamtą ogarnąć... Ot taki przegryw. No i ją ogarneliśmy, cała atmosfera poszła się pieprzyć i
tyle z tego było. Laska niedługo później wróciła do siebie, pisaliśmy chwilę ale to ona za każdym razem kończyła rozmowy :) W końcu olałem ten temat, popiłem trochę i mi
przeszło. Zero kontaktu przez prawie rok. Aż nagle wrzuciła jakieś tam zdjęcie w sieć i musiałem coś napisać... Pięęękna... Taa... Kilka dni później napisała do mnie jej
koleżanka że zaprasza mnie na jej "przyjęcie niespodziankę". Powiedziałem sobie, ni chooya. Nie wkręcę się w to ponownie bo ledwo co zacząłem żyć na nowo. Dwa dni później
zaglądam w telefon a tam wiadomość od niej. Pisaliśmy jakieś 3 dni ze sobą, rozmowa z początku spoko, później przygasła do momentu aż wspomniałem o własnym mieszkaniu i już
przebiegała trochę inaczej. Większa inicjatywa z jej strony. Sam zlałem temat i jej nie odpisałem jak już mnie to zwyczajnie skończyło interesować. Nie będę oszukiwał samego
siebie bo czuje cholerną chęć na nią, ale boje się tego. Boje się że znowu sobie ją wbije na poważnie do głowy, później mnie oleje i wrócę do punktu wyjścia. Wiem co o tym
myśleć ale sam nie wiem... Ot paradoks... 

 

Podsumowując...

 

  Wydaje mi się że idę w dobrą stronę. Kobiety powinienem sobie odpuścić aż sam nie poczuję się dobrze i stabilnie sam ze sobą. Olać tamtą laskę, rozwijać się i jeszcze raz
rozwijać. Mam spore zaległości zwłaszcza z kobietami. Nie znam ich a mogę sobie narobić problemów przez to. Fatalny związek to chyba ostatnia rzecz jakiej potrzebuję... 

 

  Nie będę dalej zanudzał :) Jeżeli ktoś przeczytał moje wypociny to bardzo za to dziękuje :)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, DzikiWonsz napisał:

Pisaliśmy jakieś 3 dni ze sobą, rozmowa z początku spoko, później przygasła do momentu aż wspomniałem o własnym mieszkaniu i już
przebiegała trochę inaczej. Większa inicjatywa z jej strony.

Cieszę się, że to zauważyłeś i widzisz na czym ta gra polega (i to nie tylko ze strony tej konkretnie dziewczyny, wszystkie takie są, niektóre się dobrze maskują). ;)

9 godzin temu, DzikiWonsz napisał:

Kilka dni później napisała do mnie jej
koleżanka że zaprasza mnie na jej "przyjęcie niespodziankę". Powiedziałem sobie, ni chooya. Nie wkręcę się w to ponownie bo ledwo co zacząłem żyć na nowo.

Ogromny plus dla Ciebie. Nie jesteś chłopcem na posyłki i nie dasz sobie w kaszę dmuchać! :)

9 godzin temu, DzikiWonsz napisał:

Nie będę oszukiwał samego
siebie bo czuje cholerną chęć na nią, ale boje się tego. Boje się że znowu sobie ją wbije na poważnie do głowy, później mnie oleje i wrócę do punktu wyjścia. Wiem co o tym
myśleć ale sam nie wiem... Ot paradoks... 

Musisz być szczęśliwy sam ze sobą, a kobietę traktować jako dodatek do swojego świetnego życia. Tak będzie najlepiej dla Ciebie, bo inni nie będą mogli sterować Twoim szczęściem. Z czasem sam do tego dojdziesz. :) 

9 godzin temu, DzikiWonsz napisał:

 

  Wydaje mi się że idę w dobrą stronę. Kobiety powinienem sobie odpuścić aż sam nie poczuję się dobrze i stabilnie sam ze sobą. Olać tamtą laskę, rozwijać się i jeszcze raz
rozwijać. Mam spore zaległości zwłaszcza z kobietami. Nie znam ich a mogę sobie narobić problemów przez to. Fatalny związek to chyba ostatnia rzecz jakiej potrzebuję... 

Właśnie! Rozwijać siebie i inwestować w siebie, a nie w ciulowe związki! Dobrze mówisz :) 

 

9 godzin temu, DzikiWonsz napisał:

i poczucie winy że przebimbałem zbyt dużo czasu na "pierdoły" tzn. koledzy, alkohol, kobiety
które miały mnie w czterech literach, zaniedbałem siebie i kompletnie mnie to nie ruszało do momentu aż nie trafiłem przypadkowo na audycję Pana Marka i tutaj na forum gdzie
przekonałem się że nie jestem jednak sam.

To musisz z głowy wyrzucić! Nie myśl, że straciłeś czas, tylko myśl, że potrzebowałeś tego, żeby dostrzec to co widzisz. 

Poczucie winy będzie Ciebie ściągać w dół.

Nie myśl "straciłem czas na pierdoły i mam już 25 lat", tylko "mam 25 lat i mam dostęp do wiedzy, której większość osób nigdy nie będzie miała. Wszystko przede mną!".

 

 

Fajnie, że do nas wpadłeś! Trzymaj się i powodzenia! :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W gimnazjum przerabiałem identyczną sytuację, z ta różnicą, że ja za ta dziewczyną biegałem prawie 4 lata ! Była ona dla mnie wówczas ideałem dziewczyny, najpiękniejsza, najwspanialsza, bez żadnej skazy, jak z obrazka chciałoby się rzec. Jeździłem do niej, chodziliśmy na spacery, całowaliśmy się, przytulaliśmy, moja zbroja błyszczała ja nigdy. Po pijaku ( a jakże ), wyznałem jej miłość i co ? I jajco :D Zostałem zlany ciepłym moczem, a moja K wróciła w podskokach do swojego chłopaka, z którym dziś jest już w związku małżeńskim :D

 

Boże, jak sobie przypominam te czasy, to czuje mieszankę zażenowania i ubawu. Chcę przez to powiedzieć Bracie, że każdy z nas to przechodził, a Twoja historia jest właściwie książkową definicją białorycerstwa. Nie przejmuj się jednak, gdyż trafiłeś w dobre miejsce, i co istotne, świadomie rozpocząłeś proces zmian.

 

Kobiety powinieneś sobie póki co odpuścić, a skupić się głównie na sobie, czyli rozwoju duchowym i fizycznym. 

 

To w przyszłości zaowocuje, mając własne 4 ściany, dobre zdrowie, i poukładane życie, to nim się obejrzysz laski same będą pukać do Twoich drzwi. Zorganizowany i pewny siebie facet, działa na lalki jak hiszpańska mucha B)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 21.07.2017 o 07:17, Siłacz napisał:

To musisz z głowy wyrzucić! Nie myśl, że straciłeś czas, tylko myśl, że potrzebowałeś tego, żeby dostrzec to co widzisz. 

Poczucie winy będzie Ciebie ściągać w dół.

Nie myśl "straciłem czas na pierdoły i mam już 25 lat", tylko "mam 25 lat i mam dostęp do wiedzy, której większość osób nigdy nie będzie miała. Wszystko przede mną!".

 

Rozumiem co chcesz mi przekazać. Poczucie winy już wyparłem z głowy i zapomniałem o tym. Nie mam czasu o tym myśleć :D  Zbyt dosadnie to ująłem.

 

 

Dziękuje za dobre słowo i przekonanie że coś jednak może ze mnie być :P BĘDZIE! 

 

 

 

Dnia 21.07.2017 o 08:22, Przemek1991 napisał:

Boże, jak sobie przypominam te czasy, to czuje mieszankę zażenowania i ubawu. Chcę przez to powiedzieć Bracie, że każdy z nas to przechodził, a Twoja historia jest właściwie książkową definicją białorycerstwa. Nie przejmuj się jednak, gdyż trafiłeś w dobre miejsce, i co istotne, świadomie rozpocząłeś proces zmian.

 

Sam się z tego śmieje. Jak to pisałem to był taki śmiech przez łzy. Cieszę się że TU trafiłem :) 

 

Dnia 21.07.2017 o 08:22, Przemek1991 napisał:

Kobiety powinieneś sobie póki co odpuścić, a skupić się głównie na sobie, czyli rozwoju duchowym i fizycznym. 

 

Dziękuje za utwierdzenie mnie w moim przekonaniu :) 

 

Dnia 21.07.2017 o 08:22, Przemek1991 napisał:

To w przyszłości zaowocuje, mając własne 4 ściany, dobre zdrowie, i poukładane życie, to nim się obejrzysz laski same będą pukać do Twoich drzwi. Zorganizowany i pewny siebie facet, działa na lalki jak hiszpańska mucha B)

 

Do tego wniosku doszedłem zanim tutaj trafiłem :D Szkoda że tak późno zacząłem coś z tym robić, ponieważ byłbym już na zupełnie innym etapie. Ale nie ma tego złego co by NA DOBRE nie wyszło :) 

Edytowane przez DzikiWonsz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.