Skocz do zawartości

Gdy cipka przestała być Złotym Graalem


Rekomendowane odpowiedzi

Takie moje przemyślenia z moich poprzednich związków, obserwacji innych związków i ogólnie zachować zarówno kobiet jak i mężczyzn.

 

Mam 30 lat, jestem sam i naprawdę dobrze mi z tym. Do takiej postawy oczywiście musiałem dorosnąć, przejść kilka związków, zobaczyć kilka nieciekawych sytuacji u innych osób (osobiście na szczęście żadnego hardcoru nie przechodziłem), aby zdać sobie sprawę, że starokawalerstwo naprawdę nie jest dramatem, może być wręcz błogosławieństwem. W odróżnieniu od pakowania się w małżeństwo, które jest rosyjską ruletką. Może trafi się na wspaniałą kobietę, z którą razem dożyję starości i będziemy mieć dzieci, które odwdzięczą się za rodzicielską miłość opiekując się nami na starość. Moi dziadkowie tacy byli, ale przyglądając się na chłodno otaczającej rzeczywistości zdałem sobie sprawę, że taki scenariusz występuje bardzo rzadko. Częściej trafi się na klaczkę rozpłodową, której życiową misją jest zrobienie sobie dzieciaka, a potem granie tym dzieciakiem na emocjach mężczyzny, żeby uzyskać określone korzyści. Jakie - nie będę się rozpisywał, na forum są o wiele "lepsze" przykłady niż te, które mógłbym podać.

 

Związek to nie jest dla mnie coś o czym powinienem marzyć jako singiel/stary kawaler. Oczywiście to tylko moje, subiektywne zdanie i ktoś może myśleć zupełnie inaczej - dla kogoś to może być sens życia, dla mnie to jednak jest kierat, gdzie mówiąc językiem ekonomii, zwrot z aktywów jest bardzo mały, przez co inwestycja jest praktycznie nie opłacalna. Tak, inwestycja. Bo związek oznacza bardzo wiele poświęceń i zmian w moim życiu, na które nie zawsze mam ochotę. Czas, energia, rezygnacja z wielu różnych moich widzimisiów, no i oczywiście pieniądze, które jednak w porównaniu z powyższymi stanowią najmniejszy wydatek. A co w zamian? Akurat nigdy nie byłem romantykiem i być może nie dostrzegam wielu pozytywnych aspektów bycia w związku ale nie czuję, aby moje życie było w jakiś sposób uboższe z tego powodu. No więc, co dostaję w zamian? W zasadzie to tylko seks i trochę pozytywnych emocji na początku związku - ale tak jest zawsze, a potem wraz z upływem czasu relacja stopniowo ewoluuje w kierunku starego nudnego małżeństwa Janusza z Grażynką. I gdzie by nie patrzeć, to jest bardzo powtarzalny wzorzec - najpierw zakochanie, motylki w brzuchu, bajeczny seks, a potem im związek dłuższy tym bardziej przypomina Janusza i Grażynkę. Gdy byłem młodszy i jeszcze nie wiedziałem, jak to się rozwija w czasie to i owszem, było to dla mnie coś atrakcyjnego. Natomiast gdy już jestem bogatszy o swoje doświadczenia i obserwacje oraz to że cipka wszędzie taka sama - wolę sobie w domowym zaciszu zwalić gruchę. Efekt ten sam bez tego całego cyrku, który towarzyszy zabieganiu o kobietę, aby ściągnąć jej majtki.

 

Oczywiście nie zrozumcie mnie, że jestem jakimś myzoginem (czy jak to się pisze). Broń Boże. Mam koleżanki, z którymi się lubię, mam o czym gadać. Wszystkie są inteligentne, mają różne pasje, mam z nimi o czym porozmawiać - o nauce, o podróżach, o polityce, o historii - to nie są tępe strzały bez żadnych zainteresowań, których życiowym celem jest urodzenie gówniaka. Tyle że po prostu nie mam najmniejszej motywacji, żeby z kimkolwiek się wiązać i tyle.

 

No dobra, a co z dziećmi. Paweł Ty chory egoisto, jakby Twoi rodzice też tak myśleli to by Cię nie było na tym świecie, a poza tym kto Ci poda szklankę wody na starość. Co do argumentu pierwszego - nawet nie zamierzam go rozwijać bo jest durny jak wpół do dwunastej. Nie chce mi się z Wami gadać, jak to nieraz w filmach mówił Bogusław Linda. Natomiast co do tego, że na starość nikt mi nie poda szklanki wody i że dzieci to inwestycja na starość. Pomijając to, że traktowanie dzieci jako inwestycję, a raczej jak potencjalną salową, która będzie mi podcierać obsrane dupsko jak już będę starym zdemenciałym dziadem jest przykładem wyrafinowanego egoizmu, oraz to że dzieci nigdy nie budziły we mnie żadnych emocji, no może oprócz zmęczenia jeżeli za głośno drą paszczę w środkach komunikacji albo jak jestem u kogoś kto ma dzieci i one mnie zaczepiają bo czegoś chcą, to chciałbym spojrzeć na sprawę bardziej pragmatycznie. Pracuję w jednym z warszawskich domów opieki i widziałem już to i owo. Rozumiem, oddać do takiego przybytku kogoś, kto musi być pod stałą opieką medyczną - osoby w stanie wegetatywnym, z chorobą Alzheimera czy innymi paskudnymi schorzeniami. Ale często lądują tam osoby, które spokojnie mogłyby żyć sobie samodzielnie, albo z niewielką pomocą. Nieraz jakaś starsza osoba mi się zwierzała ze swojego smutku - ma kilkoro dzieci, wychowała, kochała je, a teraz one nie mają czasu, aby odwiedzić ją raz na pół roku i oddały je do domu starców, aby pozbyć się niechcianego balastu. I niech mi ktoś teraz powie, że dzieci to inwestycja. Tja, mniej więcej taka sama jak rafineria w Możejkach (starsi forumowicze może pamiętają, taka chybiona inwestycja Orlenu, przez którą miał on ogromne problemy finansowe).

Edytowane przez pawel87
  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, pawel87 napisał:

Paweł Ty chory egoisto, jakby Twoi rodzice też tak myśleli to by Cię nie było na tym świecie...

No akurat to jest w miarę logiczne. Gdyby pomyśleli: "Ej, ale po co nam dzieciak. Nie róbmy go", i Twoi rodzice nie chcieli mieć dziecka, to byś się nie urodził :) 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@manygguh czyli nawet nie miał by okazji tego pożałować :)

Jak sobie pomyślę, ilu ludzi się w ogóle nie urodziło... ciekawe czy mają komuś to za złe.

 

@pawel87 w obecnej czaso-sytuacji ryzyko inwestycyjne jest zbyt wysokie. Rozumiem Cię i popieram. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, manygguh napisał:

No akurat to jest w miarę logiczne. Gdyby pomyśleli: "Ej, ale po co nam dzieciak. Nie róbmy go", i Twoi rodzice nie chcieli mieć dziecka, to byś się nie urodził


No i co z tego, że by się nie urodził?
Co to za logika? Żadna.

Gdyby się nie urodził by się nie urodził i tyle.
Nie byłoby go tutaj z nami na tym świecie.
Przecież on niebyłby tego świadomy, że się nie urodził.
Więc idąc twoim tokiem myślenia. Gdybyś się nie urodził to miałbyś za złe swoim rodzicom, że Ciebie nie spłodzili. Ale kiedy miałby za złe? Na którym stadium świadomości?

Ludzie. Jest nas za dużo na tym świecie.
Przeludnienie już powoduje, że produkcja żywności jest na zasadzie producji przemysłowej czyli wszedzie chemia.

Nie chcesz mieć dzieci? To ich nie miej

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@pawel87 jestem podobnego zdania. Nie wiem czy chłopaki ze stulej-bandy mnie tak zmienili że od pewnego momentu nie potrafię patrzeć na kobiety inaczej jak tylko na wampiry energetyczne. Owszem na początku trochę podpompują nasze ego regularnym dymaniem ale późniejszy rachunek przekracza kilkukrotnie zyski. 

Wczoraj byłem u kumpla i jego 5 letnia córka skakała przede mną jak małpa co chwile chwaląc się tym co potrafi , co zbudowała z klocków i cały jej trud był nastawiony na branie ze mnie i z jej ojca atencji och ach jaka ty jesteś mądra(choć jest tępa).

Już nawet 5 latka wszystko co potrafi to wysysać energię z faceta.

O jej mamusi nawet nie wspominam bo baba ma 33 a zachowuje się jakby miała 3. Fochy , pretensje i testy. Żal mi tego kumpla że się tak wjebał.

Kurwa dlaczego one nie potrafią uruchomić własnego generatora szczęścia i satysfakcji skoro ja potrafię. To nie jest aż takie trudne. 

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jaro670 "Panie Maksiu... Abstrahuje pan od układu odniesienia" ;) że tak Sexmisją pojadę.

To o czym piszesz, jest przeważnie poza zasięgiem pań. Niestety, również wych#janych przez ewolucję. Osobiście im nawet współczuję, bo jedyne wyjście wówczas, to życie szczęściem idiotki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, p47thunderbolt napisał:

Ludzie. Jest nas za dużo na tym świecie.
Przeludnienie już powoduje, że produkcja żywności jest na zasadzie producji przemysłowej czyli wszedzie chemia.

 Przeludnienie to popularny mit.

 

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10052

 

A co do tematu, moim zdaniem nie każdy ma to szczęście właśnie jak szanowni dziadkowie pana autora tematu (co więcej, po swoich dziadkach widzę to samo), trafić na porządną kobietę to mniej prawdopodobne niż wygrać w totka :P

Nie będę jakoś szczególnie parł do małżeństwa, ale JEŚLI znajdę odpowiednią kandydatkę, to co mam tego nie wykorzystać? Nie obchodzą mnie zwykłe małżeństwa, które nie mają z małżeństwem nic wspólnego tak na prawdę.

Jak nikogo nie znajdę, to trudno widocznie nie tym razem i koniec.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@p47thunderboltspoko

 

Godzinę temu, p47thunderbolt napisał:

Ludzie. Jest nas za dużo na tym świecie.
Przeludnienie już powoduje, że produkcja żywności jest na zasadzie producji przemysłowej czyli wszedzie chemia.

Nie, nie jest przeludniona. Są obszary, które są przeludnione. Tokio, pas od Pekinu po Hongkong, Indie, Bangladesz, Nigeria. Ale wystarczy, że wyjedziesz 100km za Warszawę i zobaczysz pustki. Nas to nie dotyczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Johnsons napisał:

 Przeludnienie to popularny mit.

 

To nie jest mit, a argumenty że gdzieś tam na Alasce czy innym zadupiu jest masa nie zamieszkałego obszaru można zbyć śmiechem.No i co z tego że jest? Pojedziesz  tam mieszkać? Janusz z Grażyną wybudują chatkę na Ukraińskich stepach bo im ciasno w mrówkowcu? Nie...

Ludzie tłoczą się na relatywnie małych obszarach i tam to zjawisko przeludnienia występuje i się pogłębia.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja może nie, ale chińczyki JUŻ to robią. Mało tego trzecia wojna może wybuchnąć właśnie o tereny syberyjskie, na których zależy chińczykom.

 

To że jakieś miasta są przeludnione, to nie znaczy, że nie ma już miejsca. Praktycznie cała Ziemia z wyłączeniem biegunów nadaje się do zaludnienia. Nawet na Saharze da się żyć, co zresztą też ludzie robią.

 

Kolejny mit to niewystarczająca ilość żywności. Zdajesz sobie sprawę z tego ile żywności po prostu się wyrzuca? W krajach pierwszego świata można wyżyć pałętając się po śmietnikach, co zresztą najbiedniejsi robią.

 

Nie daleko mnie jest biogazownia zbudowana przez prywatnego przedsiębiorcę. W ogóle nie ma problemów z materiałami, duże sieci(takie jak biedronka) ciężarówkami przywożą przeterminowaną żywność.

 

Fakt, może gdzieś na świecie w Afryce ludzie umierają z głodu, z biedy, ale to nie znaczy, że żywności jest mało. To znaczy, że inne kraje tak wmieszały się w sprawy afrykańskie, że teraz murzyni nie mają jak odbić się od dna. I pomoc w postaci danej 'ryby', zamiast nauczyć ich  je 'łowić' daje się we znaki.

Edytowane przez Johnsons
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeludnienie to złożony i trudny temat, nie da się jasno określić czy Ziemia jest już przeludniona czy dopiero będzie, nie znamy limitu. Jedyne co wiemy, to że jest nas najwięcej kiedykolwiek było. Żywności mamy pod dostatkiem ale nie potrafimy wykarmić całej planety, produkujemy i marnujemy za dużo. Druga sprawa czy żywność produkowana obecnie ma walory jakości i  jest naturalna czy to już zwykła przemysłówka ? Lepiej by było zjeść kurkę z wybiegu niż genetycznego klatkowego mutanta z hali wielkości kilku boisk piłkarskich.  Większa liczba ludności powoduje wzrost tempa produkcji co wyklucza naturalne sposoby hodowli, bo są po prostu za wolne i nieefektywne. Ingerujemy w naturę, jesteśmy za szybcy, czas zwolnić..

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

" trochę podpompują nasze ego regularnym dymaniem"
Ego zwykłego facecika rycerzyka jest już przepompowane gdy "zainteresuje się" nim jakaś kobiecina/dziewczyna. Wg matrixa to jest ten moment uzyskania nie wiadomo jakiej kurva nobilitacji... Interes to interes, podobasz się bo jej organizm czy ona sama ma w tym jakąś korzyść, co niekoniecznie oznacza same korzyści dla Ciebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze kilka moich przemyśleń co do tego, dlaczego nie chcę mieć dzieci. Mój ostatni związek był z samotną matką, dlatego mniej więcej już wiem, co to znaczy mieć dzieci. Oczywiście można powiedzieć, że cudze dzieci to co innego, że materiał genetyczny, że swoje dzieci to co innego i jak zrobię swoje to może mi się odmienić i okaże się że będę wzorowym ojcem. Zgoda, może tak być, jednak nie zamierzam tego sprawdzać. Jak już wspominałem, dzieci nigdy nie budziły we mnie żadnych emocji, co najwyżej zmęczenie jak drą japska, zwłaszcza te bezstresowe lub jak jestem u kogoś, kto ma już swoje a te mnie zaczepiają żebym się z nimi pobawił itd.

 

Małe dzieci, tak do 2go r.ż. to nieprzespane noce, przewijanie (fuuuuuu), darcie japy i szarogęszenie się jak już zacznie łazić (tak było w moim przypadku, dla mojej ex i jej rodziców - takie mądre cudowne dziecko, tak szybko i wspaniale się rozwija, dla mnie - mały bezstresowo wychowywany potwór któremu chcąc nie chcąc musiałem poświęcać czas, bawić się z nim itd. żeby zrobić przyjemność ex i jej rodzicom). Jak minął mu te 2 latka, to powoli zaczyna się uspokajać, i rzeczywiście wtedy być może jest ten najfajniejszy okres. Chociaż tego nie wiem, patrzę tylko po swoich znajomych, chociaż ile w tym prawdy - nie mam pojęcia bo nie widzę tego co się dzieje na codzień. Natomiast jak dzieciak skończy 12 lat to wtedy zaczyna się kolejne rodeo, chyba nawet gorsze niż to które było jak gówniak był niemowlakiem. Hormony buzują, bunt młodzieńczy, problemy których pewnie nie zrozumiem, bo w tym wieku będę już na tyle stary że dawne, nastoletnie problemy będą dla mnie jakąś abstrakcją.

 

Owszem, ktoś mógłby powiedzieć "dobra Paweł, sam byłeś nastolatkiem więc dobrze wiesz jak to było". Naprawdę? Jak ja dorastałem, to otaczała mnie zupełnie inna rzeczywistość niż teraz. Mimo, że nadal czuję się młodo, to wiem że nastolatki żyją w zupełnie innym świecie niż ten, w którym ja żyłem: smartfony, tablety, fejsbuki, wirtualna rzeczywistość, która niebezpieczne się przenika z realnym światem - dzieciak może przez to nie obdarzyć mnie zaufaniem. I będzie miał rację, bo jak tu ufać komuś, kto nie potrafi zrozumieć jego problemów, które dla mnie mogą być błahe, natomiast dla niego mogą być końcem świata. 

 

No i wreszcie na koniec i tak się wyprowadzi z domu i kto wie, jak często będzie odwiedzał mnie i swoją matkę. A na starość - cóż, to już pisałem. Być może znajdę się w domu starców, nie dlatego że mój stan zdrowia będzie tego wymagał ale dlatego, że stanę się zbędnym balastem dla moich dorosłych już dzieci. A to by było dla mnie naprawdę bardzo przykre.

 

Ktoś teraz mógłby powiedzieć, że nie wiem co tracę, że rodzicielstwo to najwspanialsza rzecz pod słońcem. Może tak, a może nie. Ale tęskni się do czegoś tylko wtedy, kiedy jest się przekonany że dana rzecz dałaby mi spełnienie, albo przynajmniej ma się takie przeczucie. A u mnie tego w ogóle nie ma.

Edytowane przez pawel87
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, jaro670 napisał:

Wczoraj byłem u kumpla i jego 5 letnia córka skakała przede mną jak małpa co chwile chwaląc się tym co potrafi , co zbudowała z klocków i cały jej trud był nastawiony na branie ze mnie i z jej ojca atencji och ach jaka ty jesteś mądra(choć jest tępa).

 

Te wzorce i zachowania same z siebie nie biorą się, dziecko łapie bardzo szybko, nie ma nic gorszego niż durna matka która tylko focchuje i drze pyska co chwilę. Loszki nie kontrolują tego i rośnie rozwydrzone nerwowe dziecko.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 23.07.2017 o 12:14, Johnsons napisał:

To że jakieś miasta są przeludnione, to nie znaczy, że nie ma już miejsca. Praktycznie cała Ziemia z wyłączeniem biegunów nadaje się do zaludnienia. Nawet na Saharze da się żyć, co zresztą też ludzie robią.

 

Kolejny mit to niewystarczająca ilość żywności. Zdajesz sobie sprawę z tego ile żywności po prostu się wyrzuca? W krajach pierwszego świata można wyżyć pałętając się po śmietnikach, co zresztą najbiedniejsi robią.

 

Z tymi miejscami do zaludnienia jest właśnie jak z tą żywnością - w jednym miejscu się marnuje na potęgę żarcia, a w drugim ludzie zdychają z głodu.I to się nie zmieni, bo jak ludzie zaczną się już niemiłosiernie tłoczyć w tych swoich przeludnionych regionach to nie pójdą(może za symbolicznymi wyjątkami) mieszkać na rejony mniej atrakcyjne - prędzej zaczną się wyżynać co tak samo rozwiąże problem i jest od wieków praktykowane w europie :D

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.