Skocz do zawartości

Płacenie w związku


Rekomendowane odpowiedzi

Przeszukałem forum i nie znalazłem nic bezpośrednio o płaceniu w związkach, dlatego postanowiłem taki stworzyć.

 

Pytanie mam do was, bo wiele razy mnie to zastanawiało jakie macie zdanie na temat płacenia za wspólną rozrywkę, restauracje itp w związku?

Mamy różne etapy, początek poznawania, później jakaś relacja i związek poważniejszy, czy też małżeństwo. Jakie macie zdanie na temat, kiedy facet powinien płacić, kiedy to powinno być wyrównane, a kiedy kobieta?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początku po równo, później też. Jeśli kobieta nie wychodzi z inicjatywą, to dla testu można poczekać, aż sama zaprosi. To powinno zobowiązywać, powinno ;) . W małżeństwie to już inna sprawa, bo najczęściej (niestety) wszystko jest wspólne. Panowie zazwyczaj czują się wtedy zobowiązani.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje zdanie jest takie. Pierwsze spotkania płaci facet. My je inicjujemy to płacimy.

Po jakimś czasie, powiedzmy 5-7 spotkanie, kobieta się dorzuca.

Jeżeli po tym czasie ona tego nie robi to powinno być sajonara - nie chcemy wampira finansowego.

Ciężko powiedzieć, kiedy zaczyna się związek. Dla nas niestety,

wcześniej niż dla kobiety. W związku powinno to być ustalone.

Po równo nie zawsze wychodzi bo różne są zasoby współzwiązkowców.

Wiadomo, kobieta wybiera przeważnie zasobniejszego od siebie partnera.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaleznosci od zalezności.jeżeli kobieta chce płacić za siebie czyli po równo to masz przynajmniej wskazówke ze jej nie kupisz(i nie oczarujesz swoim stanem majatkowym(no i jeszcze lepiej byś miał ten sam status majatkowy co ona))i nie zalezy jej na twojej kasie bo ona ją ma.lala która chce bys płacił za nią po prostu szuka sponsora i lepiej zeby sie tobie hajs zgadzał bo inaczej szybko bedzie palic wroty od ciebie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeszukałem forum i nie znalazłem nic bezpośrednio o płaceniu w związkach, dlatego postanowiłem taki stworzyć.

 

Pytanie mam do was, bo wiele razy mnie to zastanawiało jakie macie zdanie na temat płacenia za wspólną rozrywkę, restauracje itp w związku?

Mamy różne etapy, początek poznawania, później jakaś relacja i związek poważniejszy, czy też małżeństwo. Jakie macie zdanie na temat, kiedy facet powinien płacić, kiedy to powinno być wyrównane, a kiedy kobieta?

 

Wydaje mi się, że to kwestia indywidualna i nie ma jakichś jednych, dobrych wytycznych.

Ja na początkowym etapie staram się wydawać 0 zł, po prostu nie zapraszając na rozrywki płatne. Później - symbolicznie - od czasu do czasu mogę zapłacić za dziewczynę, ale zazwyczaj tego nie robię. Małżeństwo... - do tego etapu jeszcze nie doszedłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest to tez opcja z tym spacerem.ale lala musiała by być ujme to nie delikatnie zahukana i zamknieta w sobie ze przytłoczyło by to ja ze facet ma kase

 

Na spacerach nie dowie się, czy kobieta jest wampirem finansowym, jak to ujął Damian. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jezeli on juz wie ze ona nie jest przy kasie i chodzi z nia na spacery...to ja to zrozumiałem w kontekście ze ona niema kasy zapłacic za siebie i przykładowo szama w lokalu wynosi cene w jej mniemamniu duza która mogła by ja przytłoczyc bo normalnie by tyle sama nie wydała(nie wiem skad mi sie taki tryb myslowy właczył)spacer nie spacer lokal nie lokal.trudna sztuka rozmowy i czytania miedzy słowami i sie juz wszystko wie :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem zdania że pierwsza, druga randka ja mogę zapłacić. Czułbym się jak dziad, oczekując że kobieta zapłaci za swoją kawę pięć złotych - kawa, jakieś ciastko jak chce, koszt dziesięć złotych a od razu atmosfera staje się bardzo miła. Później już bym żartem dopiekał z tym płaceniem, ale bardzo delikatnie, jak zrozumie to fajnie, jak nie to zamknąłbym tę relację. Nie chcę być z kobietą, która udaje że nie rozumie prostych spraw, a obraża się że nie czytam w jej myślach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem zdania że pierwsza, druga randka ja mogę zapłacić. Czułbym się jak dziad, oczekując że kobieta zapłaci za swoją kawę pięć złotych - kawa, jakieś ciastko jak chce, koszt dziesięć złotych a od razu atmosfera staje się bardzo miła. Później już bym żartem dopiekał z tym płaceniem, ale bardzo delikatnie, jak zrozumie to fajnie, jak nie to zamknąłbym tę relację. Nie chcę być z kobietą, która udaje że nie rozumie prostych spraw, a obraża się że nie czytam w jej myślach.

 

:) Twoje motto jest bardzo uniwersalne. Zbyt piękny by płacić...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem zdania że pierwsza, druga randka ja mogę zapłacić. Czułbym się jak dziad, oczekując że kobieta zapłaci za swoją kawę pięć złotych - kawa, jakieś ciastko jak chce, koszt dziesięć złotych a od razu atmosfera staje się bardzo miła. Później już bym żartem dopiekał z tym płaceniem, ale bardzo delikatnie, jak zrozumie to fajnie, jak nie to zamknąłbym tę relację. Nie chcę być z kobietą, która udaje że nie rozumie prostych spraw, a obraża się że nie czytam w jej myślach.

 

To mam podobne podejscie, z tym, ze ja nie potrafie dopiekac, a tym bardziej z uzyciem zartu. Mowie zazwyczaj wprost, ze albo doklada sie do wydatkow, albo raz ja, raz ona, albo dzielimy sie po polowie kosztami. Nigdy nie proponowalem placenia "kazdy za siebie", chociaz jesli kobieta wiecej od nas zamawia, to moze byc to lepszym rozwiazaniem niz placenie 50/50.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mialem kiedyś taka laske......prawie nigdy nie miała pieniędzy. Wiecznie spłukana, i leniwa. Płaciłem za nią na początku bo była tak zajebista, że zapłaciłbym prawie każdą cenę za sciągnięcie z niej majtek.Jak już się nasyciłem jej tyłkiem, po jakims roku to zluzowałem i zacząłem jej dopierdalać, że na mnie żeruje. Coś zrozumiała i zaczęła więcej od siebie dawać.

 

Ale z kolejnymi laskami zmieniłem totalnie podejście. Jeśli ja zapraszam - ja płace. Jeśli ona marudzi, że chce gdzieś wyjść i ja ewentualnie też mam ochote - to płacimy kazde za siebie. A jeśli ona chce gdzieś wyjść, a mi sie cholernie nie chce to płaci za mnie :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcze nie wiedziałam że mam takiego burżuja,ile razy chciałam za nas oboje zapłaćić to on na to nie pozwalał,no może raz obiad w barze mu postawiłam i kupłam piwko,jak mu pokaże te wpisy to zacznie wymyślać fazy nie z tej ziemi,ulega wpływom mediów,jak by swojego rozumu nie miał,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.