Skocz do zawartości

Stulejarska Historia Lamberta!


Rekomendowane odpowiedzi

Nie będe rozpisywał wszystkich moich relacji z kobietami, niemniej te najbardziej wstrząsające wypada, żeby uświadomić w jak ciemnej dupie byłem i jak z niej wyszedłem.

Miałem co prawda z dwie, trzy dziewczyny w czasach liceum, ale poza całowanie nic z tego nie wyszło więcej. Jak to na imprezach.

Niestety jak większość z nas dostałem w domu tragiczne wzorce skutkujące biało-rycerstwem i realizowałem je z przerażającą częstotliwością.

Nigdy nie miałem problemu z podejściem do kobiety, czy jakaś luźną gadką z nią (z tego sie w sumie cieszę, bo bez strachu zagaduję nawet do kobiet an ulicy), bo wychowałem się na wsi, gdzie chodziło sie w grupach w których było sporo dziewczyn, więc obcowałem z nimi od początku.

Tyle, żę jako dzieciak można było być przyjacielem kobiet, ta sama zasada już w podrywie i dorosłym życie się nie sprawdzała ni chuja.

Więc tak od czasu skończenia 15-16 lat przez cały okres liceum, każda moja próba poderwania panny kończyła sie przyjaźnią...tragedia kompletna.

Zachowywałem sie jak pisdowaty kolega, a one traciły zainteresowanie.

Co gorsze, nie miałem braku powodzenia, bo zauważyłem, że wielu kobietom sie podobam, często sie na mnie patrzyły, uśmiechały.

Zdarzyło mi sie że same potrafiły zagadać.

Tylko jak ja sie odzywałem, to kończyłem jako kolega...mój widać całkiem niezły wygląd, nie szedł w parze z kompletnie pizdowata osobowością.

Szczytem wszystkiego było, kiedy laska która sama zagadała do mnie nad jeziorem na wsi, po tygodniu mnie olała, a potem widziałem ją z typem niższym ode mnie o głowę, z brzuchem i może myjącym się raz na tydzień.

Tyle, ze on był facetem z jajami, a ja pisdą.

 

I tak kilka lat.

NIe wiedziałem co robię, źle bo laski powtarzały jak mantra "jestes fajnym facetem, gdybym ja miała takiego chłopaka, jak ty bla bla bla...kocham cię jak brata"...

No wkurwiało mnie to niemiłosiernie, jestem fajny, ale woli jakiegoś tam Sebę, który ją zdradza, ledwo umie sie wysłowić i wygląda jak menel?!

Nic nie czaiłem.

Chciałem seksu, ale od dziwek odstraszała mnie moja jeszcze wtedy natura romantyka.

Więc naiwnie liczyłem na miłość w zamian za bycie dobrym kolesiem.

Nic z tego.

 

Na studiach pracowałem w wakacje, w takim fajnym magazynie z elektroniką (żadna typowa mordowania w stylu Indesitu, tylko calkiem spoko miejcie), gdzie było sporo młodych kobiet i niezła rotacja pracowników.

Jak to z kobietami bywa, gdy trafiały nowe próbowały od razu wykumac kto rzadzi, kto jest samcem alfa na ich dziale i kto w socjalnym kręgu ma najwyższe punkty.

Wiec były w wiekszości miłe do wszystkich facetów przez pierwsze dni haha (potem jak sie zaklimatyzowały to już tylko do wybrańców)

Na mój dział trafiły fajne dupeczki, w tym taka ruda, której od razu wpadłem w oko (wtedy tego nie zakumałem).

Robiłem swoje i specjalnie uwagi nie zwracałem, bo raz, ze miałem sporo niepowodzeń z kobietami , a dwa uważałem za słabe jak faceci sie za nimi tutaj uganiaja i zachwycają, która laska jest tu najatrakcyjniejsza i jak ją zbajerować.

W pewnym momencie gdy sprawdziłem sprzet elektroniczny podchodzi sobie ta ruda i mnie prosi o pomoc, bo ona słaba z angielskiego i czegoś tam nie może znaleźć (to akurat kij prawda, bo ona była w ogóle studentką anglistyki ;)) - oczywiście kilka dni potem prosiła o pomoc w róznych tam sprawach, i dziwnie pojawiała sie tam gdzie ja.

Chyba za długo jednak byłem pierdołowaty, (niby to do niej zagadywałem,  na jakieś bezpieczne tematy, fajnie sie gadało, ale nic nie proponowałem, znowu jak stuleja liczyłem, zę jak będe fajnym kolega, to bedzie dobrze itp), bo któregoś dnia podeszła do mnie i mówi, "słuchaj, jak chcesz gdzieś wyskoczyć i pogadać, to po prostu powiedz, jak facet". Ewidentnie była chętna.

Niestety nie miałem jaj i sie skonczyło. Praktycznie już mi nawet cześc nie mówiła.

A ja jak ten Tusk w Brukseli.

Niby chce sie odezwać ale nie wiem co powiedzieć.

Olałem temat ze strachu.

 

Na studiach poznałem taką fajną blondynę (ekstra dupsko, fajny biust, ładne długie włosy), która okazała sie, że mieszka jakieś 25 km ode mnie, wiec okazji do gadki nie brakowało.

Problem tylko taki, że mnie wpadała w oko, a ja zaczałem robić wszystko by byc jej kolegą.

Normą było, że jej pomagałem we wszystkim, chodziłem na zakupy, trzymałem jej torebkę, a ona mnie nagradzała słowami jaki jestem słodki i mrugała oczkami.

I tak dwa lata to trwało, zawsze sie wymigiwała jak chcialem ją gdzieś zaprosić, nei miała czasu (kłamała).

Z dzisiejszej perspektwy wiem, że sie pokapowała, że ja coś od niej chce więcej, bo szybko sytuacje wychładzała - zdarzyło sie, zę uciekł jej PKS i poszliśmy do jakiejś kawiarni, robiła wszystko bym zbyt blisko nie usiadł, zapłaciłem jej za kawę, była dość zniesmaczona, że nie dałem jej zapłacić.

Przez większośc czasu patrzyła w komórkę, ignorowała co mówie - a nigdy sie tak nie zachowywała.

Zastanowiło mnie to, czy nie jest to wynikiem, że pierwszy raz jest ze mną w takiej sytuacji i moze sie wstydzi (haha naiwnie nie?)

Powiedziałem jej, że jest ładna czy coś tam, a ona, tak patrzy i wypala że "dojebałeś teraz". :lol:

A przez dwa lata nie usłyszałem, żeby przeklinała!

Zmieniła temat i zaczeła mi pokazywac zdjęcia z dzieciństwa na Facebooku.

Potem szybko sie zmyła.

 

I tak miesiac była do mnie zdystansowana.

Nie odbierała telefonu, nic.

Zbliżała sie sesja i potrzebny jej był konspekt z pytaniami , niestety coś sie tam wydarzyło że samochód jej nawalili nie przejechała na zajęcia.

Od razu wiec telefon do mnie, a ja cały posrany ze szczęścia, bo "moja Paulinka" sie odezwała.

Oczywiście opisała sytuacje, wymigała sie, że telefon nowy kupiła i skasowało jej do mnie numer, itp pierdoły.

Ja, że nic nie szkodzi, ciesze sie, że sie odezwała.

No i oczywiście zgodziłem sie że jej te materiały przywiąże autobusem.

Niestety PKS mi uciekł i wiecie co zrobiłem?

Tak jest - stuleja level max!

Przeszedłem na piechotę te pieprzone 25km!! (akurat dobrze, że to był czerwiec, wiec chociaz nie było śniegu heh, bo mogłem sie bardziej upodlić)

Zajeło mi to coś koło 3-4 godzin, spocony w chuj, nogi bolały - ale byłem zadowolony, ze coś takiego ksiezniczka doceni i rzuci sie mi na szyję.

 

No, na pewno...

Podziękowała nie specjalnie sie przejmując, że zasuwałem na piechotę, nic nie zapytała jak sie czuję, czy nie zaproponowała chociaż żeby u niej odpoczał!

Mało tego, powiedziała, że zaraz idzie na spotkanie z jakimś tam fagasem...jej chłopakiem!

Masakra jak sie poczułem, jak gówno.

Z desperacji mówie, do niej, że przecież wypadałoby przejrzeć razem te materiały to bym jej objaśnił co i jak, bo nie było jej na zajęciach.

A ona mówi, że  bardzo sie śpieszy, a poza tym materiały przywiazła jej koleżanka wczoraj, tylko zapomniała mi o tym powiedziec.

Wsiadła w samochód i sobie odjechała.

--------------------

--------------------

Miałem ochotę jej łeb rozwalić, potem jej koleżance, jej chłopakowi i połowie ludziom w tym miasteczku.

Momentalnie mi przeszła wszelka białorycerska miłość, a dostałem wściekłości, jak nigdy.

Wracałem 25 km na piechotę w nocy i dosłownie przemyślałem, wszystko co robiłem z babami do tej pory, a jak zachowywali sie ci co je ruchali.

Doznałem oświecenia!

Dwa dni w necie czytałem czemu baby tak sie zachowują i zaczałem trafiac na podobne historie, potem na PDFy jak postępować z kobietami.

Momentalnie mnie wyrwało z Matrixu!

 

Dałem sobie z nią spokój.

Zaczałem olewać, aż sama sie zainteresowała co sie dzieje.

Nic, nie byłem chamski do niej, byłem po prostu obojętny.

Ignorowałem kolejne prośby o pomoc, zacząłem się  z niej śmiać - mimo, że była wizualnie suką pierwszej klasy, to zacząłem czuć do niej jakies obrzydzenie!

To było coś nowego.

W pewnym momencie powiedziała do mnie gdy znowu zignorowałem jej maslane oczka o pomoc, że "myślałam, że jestes moim przyjacielem".

Odpowiedziałem "teraz wiem" .

Dziwnie spojrzała, z takim, gniewem i zaskoczeniem jednocześnie.

Po tych kilku latach, nawet powieninem jej podziękować, kopneła mnie w dupę tak, że sie obudziłem.

Gdyby nie ona nadal byłbym stulejarzem. 

Widziałem ja ostatnio na weselu kuzynki, ma 31 lat jak ja - i musze przyznać, że nadal jest niezła dupa (bez dzieci i faceta- w sumie dziwne), a faceci ją adoruja jak popieprzeni - się ślinili, żeby z nią tańczyć i jaj przynosić kawałki tortu. :D

A ona nadal sie bawi frajerami.

Zobaczyłem, aż za dobrze, jak sam tak kiedyś skakałem.

 

A co było potem?

Zaczałem trollowac kobiety na potęge, nabijać sie z ich zachowania, wchodziłem na babskie fora i obnazałem ich fałszywośc.

Jednoczesnie widziałem i poznawałem jak są obłudne i jak manipulują facetami.

U mnie zmieniało sie podejście do nich z każdym dniem.

A zmieniło się wszystko, kobiety mnie nazywają gnojem, kretynem, słyszałem juz teksty, "zamordowałabym cie, taka jestem wsciekła" a potem ta sama kobieta krzyczy żebym ja mocniej rżnał.

Potem przypadkiem usłyszalem o tym forum, i postanowiłem zajrzeć, i zobaczyłem, że jednak o skali babskiej manipulacji jeszcze mało wiedziałem.

 

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz, po takich sytuacjach jak Twoja gdy zachrzaniałeś 25 km z buta, żeby poczuć się jak gowno budzi w nas słowo "dość". Ważne, aby powiedzieć dosadnie koniec z tym i wziąć się w garść i pracować nad sobą, a nie zamiast słowa dość powiedzieć proszę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, SennaRot napisał:

Jak jesteś słaby nikt nie będzie Cie szanował a kobiety do słabych czują awersję sexualną. Takie zasady tego świata. 

Ba, teraz to ja wiem i brzmi to jak truizm.

Tylko musiało minąć sporo czasu zanim to do mnie dotarło.

Niektórzy z charakteru są takimi sukinsynami, że przyciągają kobiety, inni (jak ja) muszą dostać po dupie, żeby z tego bagna wyjść.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Super Lambert każda taka sytuacja czegoś uczy i powinno się wyciągać wnioski. To 50 km z buta wyszło? teraz wiesz jak to jest i wyleczysz się szybko z biało-rycerstwa. Praca nad sobą, ustalenie priorytetów (baby na pewno nie na pierwszym miejscu) i krok po kroku staniesz się predatorem :). Warto słuchać np. niektóre audycje Marka codziennie aż wejdą w krew, bo łatwo znowu stracić głowę dla nowo poznanej laski. 

Lepiej aby "niemiła" sytuacja spotkała Ciebie przed zaobrączkowaniem i spłodzeniem dzieciaka bo potem sytuacja jest nie do pozazdroszczenia. a tak masz nadal czystą kartę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Maynard napisał:

@Super Lambert każda taka sytuacja czegoś uczy i powinno się wyciągać wnioski. To 50 km z buta wyszło? 

 

Tak, aż się wierzyć mi dzisiaj nie chce, jak mogłem 50km zrobić w jeden dzień dla jakiejś laski. (nie wiem czy ktoś pod względem takiej służalczości mnie tu przebije)

Dzisiaj to bym do niej zadzwonił, i powiedział, jak chce notatnik, to niech wsiada w samochód i zasuwa do mnie.

No, ale jak pisałem, ten kop w dupsko był mi potrzebny, i jestem jej za to dzisiaj wdzięczny.

 

13 minut temu, Maynard napisał:

@Super Lambert teraz wiesz jak to jest i wyleczysz się szybko z biało-rycerstwa.

Praca nad sobą, ustalenie priorytetów (baby na pewno nie na pierwszym miejscu) i krok po kroku staniesz się predatorem :).

Już sie wyleczyłem przez te 5 lat z białorycerstwa.

Nie tylko dzięki tym PDFom od "wybudzonych", ale i już na własnych doświadczeniach z loszkami (tym razem dla mnie pozytywnych, dla nich niekoniecznie haha)

Teraz tylko szlifować diament.

 

Cytuj

Warto słuchać np. niektóre audycje Marka codziennie aż wejdą w krew, bo łatwo znowu stracić głowę dla nowo poznanej laski. 

Zauważyłem, że im więcej masz panien na rozkładzie, to coraz mniej i słabiej sie nimi przejmujesz.

Ot, widzisz, ładna, fajna, miła - można się z nią spotkać, ale jakoś nie czuje tego haju emocjonalnego frajera jaki miałem wcześniej.

Kobieta straciła dla mnie status bóstwa.

A z drugiej strony jakoś nie mam im za złe, że się tak zachowują (chodzi o te foszki, kłamstewka, płakanie, manipulacje) - po prostu zaakceptowałem, że taka ich natura.

Niemniej, nie oznacza to pobłażliwości.

Ostatnio mnie taka pani filozofka wkurzyła, niby to taka zdystansowana romantyczka itp (chociaż miniówy i zakolanówki zakłada na zajęcia) - przełożyłem ją przez kolano i porządnie dałem w dupę ręką.

Chodzi jak w zegarku od tygodnia (a jeszcze chce powtórki). :lol:

A kiedyś bym jej pewnie tłumaczył na logikę... o mores!

 

Cytuj

Lepiej aby "niemiła" sytuacja spotkała Ciebie przed zaobrączkowaniem i spłodzeniem dzieciaka bo potem sytuacja jest nie do pozazdroszczenia. a tak masz nadal czystą kartę. 

Oooo kochany.

Ślub jeszcze na 10 lat do przodu absolutnie wykluczam.

Stuknie mi 40stka, to się rozjeżę za jakaś 25ką.

 

Edytowane przez Super Lambert
edycja
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Super Lambert chyba każdy miał podobne sytuacje. Predator stawał się białym_rycerzem a biały rycerz - predatorem, wszystko pod wpływem doświadczeń z laskami i ich manipulacji. Jak jest się twardym i ma na nie wyje... to lgną do Ciebie, jak im dajesz czułość i za dużo pomagasz to jesteś odpychający i słaby. Trzeba być w życiu egoistą ale dobrym egoistą a TV, kościół, szkoła, propaganda lewacka robi z facetów pizdeczki  w XXi wieku. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Maynard napisał:

@Super Lambert Jak jest się twardym i ma na nie wyje... to lgną do Ciebie, jak im dajesz czułość i za dużo pomagasz to jesteś odpychający i słaby

Heh, no trochę tej czułości trzeba im okazać. Raz na jakiś czas ;)

 

 

4 minuty temu, Maynard napisał:

@Super Lambert  Trzeba być w życiu egoistą ale dobrym egoistą a TV, kościół, szkoła, propaganda lewacka robi z facetów pizdeczki  w XXi wieku. 

Właśnie, czasem sobie komentuję na You Tube różne filmy, zauważyłem, że na zachodzie poziom pisdowatości facetów jest przerażający.

Skomentowałem, że jakaś laska ma fajne cycki, to takie było oburzenie, że masakra. (to Niemcy byli)

A te ich baby jeszcze lepsze - jedna mi groziła, że założy swój strój feministki i mnie wyszkoli... -_-

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 3.08.2017 o 13:47, Super Lambert napisał:

Heh, no trochę tej czułości trzeba im okazać. Raz na jakiś czas

 

Nie,nie trzeba.

 

Zrozum,że w słowniku kobiety słowa:opiekuńczy,czuły itd,znaczą coś zupełnie innego niż w słowniku faceta.To co dla Ciebie będzie przejawem czułości, dla niej może być oznaką słabości.

Po prostu,jak zrobi coś dobrze,to nagradzasz.Jak zrobi coś źle,karcisz. Baba ma wiedzieć,że nie ma z tobą miękkiej gry.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, giorgio napisał:

 

Po prostu,jak zrobi coś dobrze,to nagradzasz.Jak zrobi coś źle,karcisz. Baba ma wiedzieć,że nie ma z tobą miękkiej gry.

No, to jest podstawa.

ale tutaj --->

3 godziny temu, giorgio napisał:

w słowniku kobiety słowa:opiekuńczy,czuły itd,znaczą coś zupełnie innego niż w słowniku faceta.To co dla Ciebie będzie przejawem czułości, dla niej może być oznaką słabości.

Trochę przesadzasz.

Rzeczywiście, jak jej zaczniesz czesto mówic miłe rzeczy, chwalić bez powodu, zabiegać o atencję to jasne, że uzna to za słabośc.

Niemniej, jak mi sie dosiadzie wieczorem na kanapę i powie, żebym ją przytulił to przeciez nie każę jej najpierw umyć okien. 

Nie przesadzajmy z tą tresurą, bycie całkowicie chłodnym do kobiety wcale nie jest dobre.

Moja czesto mi mówi, że ja nigdy jej nic miłego nie powiem, albo dopytuje czy ją kocham - i w tej sytuacji zauważyłem, że raz na jakiś czas (3-4 tygodnie) rzuce jej jakis miłe słowo to chodzi podjarana cały dzień.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.