Skocz do zawartości

Przestań szukać pasji


Johnsons

Rekomendowane odpowiedzi

 

Film po angielsku, z możliwością włączenia angielskich napisów jeśli ktoś nie czuje się na siłach ze słuchaniem.

 

Gość moim zdaniem dobrze prawi, trzeba skupić się na rozwijaniu umiejętności, doświadczaniu, a pasja przychodzi sama.

 

Inne jego filmiki też są warte obejrzenia.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Johnsons nie jestem do końca przekonany. Gosia-Srosia pracuje w korpo i robi kopiuj-wklej. Jest w tym dobra, wyrabia target. Ale punkt drugi już nie działa, bo nie lubi tego, doesn't enjoy that shieeet. No i co teraz z tą teorią?

 

Cytuj

So stop trying to find your passion through introspection or buzzfeed quizzes or whaterver it is. Just pick an interest you have that has the potential to be useful to the other people in the future and then go after it with as many smart training techniques and as much sheer determination as you can muster.

Wszystko spoko, ale jeśli Gosia się niczym nie interesuje oprócz seriali, treningami na siłce i melanży w piątki, to taka teoria jej nie pomoże.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   A ja myślę, że trzeba szukać GŁÓWNEGO CELU ŻYCIOWEGO, który opary jest na najgłębszych naszych inspiracjach, pasjach, wartościowach i pomaga tworzyć lepszy świat. 

 Np. Coaching - pomaganie innym, inspirowanie ludzi, żeby mogli osiągnąć swój najlepszy potencjał

 Muzyka - Tworzenie sztuki, która będzie ludzi inspirować, pozwalać wyrażać swoje najpiękniejsze emocje. 

 

 Dlaczego robisz, to co robisz, po cholerę się budzisz ? Żeby przepracować tydzień w korpo i weekend chlać i gonić za przyjemnoścciami ? Może niektórym to pasuje, ale dla ludzi, którzy rozwijają swoje człowieczeństwo to za mało. 

 

 To co robimy musi wspólgrać z naszymi najważniejszymi wartościami w życiu. Inaczej będziemy potykać się o najmniejsze problemy, a jeżeli mamy poczucie sensu, kierunku, każdy problem jest wyzwaniem. 

 

 A nie cel życiowy oparty na : przejść na emeryture w wieku 40 lat, a potem podróżować, chlać i dymać panienki. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Metody napisał:

 A nie cel życiowy oparty na : przejść na emeryture w wieku 40 lat, a potem podróżować, chlać i dymać panienki. 

Patrzysz na to z perspektywy starej duszy, którą prawdopodobnie masz patrząc na Twoje posty. Stary dusz na świecie jest 10-15%, dla dusz dziecięcych, albo młodych, jak np w USA, to jest cel życia i to jest ok. Nie każdy chce się oświecać, medytować i szukać głębi i to jest ok. Jak ktoś chce pracować do 50-tki, sprzedać firmę/dom i pojechać do Tajlandii, by zaliczać Tajki, pić alko, podróżować, to też jest to ok. Czemu osądzasz pisząc:  "A nie cel życiowy oparty na"?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   

  Nikogo nie chce traktować jako gorszego, bo np. chce pić wódkę do końca życia, żyć konsumpcjonizmem, hedonizmem itd. Niech i tak będzie, ale nie jest to zbyt odpowiedzialne z perspektywy skutków. Raz, że jest to zamknięte koło i prowadzi do uzależnień, cierpienia. Można by wymieniać dalej.

 

 Problem z osądem jest taki, ze jak kogoś ocenisz, to potem jak spotka Cię indentyczna sytuacja, to wpadniesz w niepotrzebne poczucie winy, staniesz się ofiarą własnych osądów i przekonań. 

 

 

 

 

 

  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Metody napisał:

   A ja myślę, że trzeba szukać GŁÓWNEGO CELU ŻYCIOWEGO, który opary jest na najgłębszych naszych inspiracjach, pasjach, wartościowach i pomaga tworzyć lepszy świat. 

 Np. Coaching - pomaganie innym, inspirowanie ludzi, żeby mogli osiągnąć swój najlepszy potencjał

 Muzyka - Tworzenie sztuki, która będzie ludzi inspirować, pozwalać wyrażać swoje najpiękniejsze emocje. 

 

 Dlaczego robisz, to co robisz, po cholerę się budzisz ? Żeby przepracować tydzień w korpo i weekend chlać i gonić za przyjemnoścciami ? Może niektórym to pasuje, ale dla ludzi, którzy rozwijają swoje człowieczeństwo to za mało. 

 

 To co robimy musi wspólgrać z naszymi najważniejszymi wartościami w życiu. Inaczej będziemy potykać się o najmniejsze problemy, a jeżeli mamy poczucie sensu, kierunku, każdy problem jest wyzwaniem. 

 

 A nie cel życiowy oparty na : przejść na emeryture w wieku 40 lat, a potem podróżować, chlać i dymać panienki. 

 

 A cel życiowy pt. pomaganie to nie ta sama półka co podróżowanie ? Dla mnie tak. W obu przypadkach gonimy jak koń - tyle,że pomaganie (nie to, że coś do tego mam, sam uważam, że to jest jak najbardziej ok i w porządku to tylko przykład spośród setek innych) jest okraszone ,,wyższymi słowami" i zalicza się do innej kategorii czego zupełnie nie rozumiem.  Tu gonimy za marchewką a w innym wypadku za serem. 

Poza tym ,,który opary jest na najgłębszych naszych inspiracjach, pasjach, wartościowach" - najgłębsze inspiracje odkrywasz w rok/dwa ? Te naaprawdę głębokie ? Wydaje mi się,że nie. Mnisi medytują po 30 lat i coś tam wiedzą, ale sami mówią,że to niewiele/za mało aby naprawdę wiedzieć.

Ale ja młody jestem, z młodą duszą jak to mówią niektórzy.

 

 

Zdecydowanie zgadzam się z postem wyżej @manygguh.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Metody napisał:

  Nikogo nie chce traktować jako gorszego, bo np. chce pić wódkę do końca życia, żyć konsumpcjonizmem, hedonizmem itd. Niech i tak będzie, ale nie jest to zbyt odpowiedzialne z perspektywy skutków

Młodsze dusze są na takim poziomie, że nie widzą tych skutków i nie bardzo je to interesuje, bo mają przed sobą jeszcze dużo wcieleń więc nie robi to im jakiejś większej różnicy. Takich dusz skutki nie interesują, bo czym jest jedno wcielenie wobec tych kilku set/tysięcy, które je czeka? Sam bym wolał mieć młodą duszę i świadomość starej. Życie byłoby tak łatwe! Ale dusza przychodzi z programem i  czyimś może być hedonizm i konsumpcjonizm ze wszystkimi tego skutkami (np. związki karmiczne z innymi duszami, które się skrzywdziło po drodze). Czyimś programem może być też doświadczanie skutków takich decyzji. Poza tym konsumpcjonizm jest czymś względnym, bo można zarabiać i wydawać hajs nikogo nie krzywdząc i doświadczać. Czyjaś dusza może pragnąć podróży i pieniądze to jej umożliwią. I to wszystko jest ok.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla rozmyślających nad tym tematem, polecam posłuchać tej piosenki - słowa w drugiej zwrotce wyjaśniają wszystko.

Cytuj

Never be sorry for your little time
It's not when you get there, it's always the climb.


Postęp musi być czy to u młodej czy u starej duszy. I to jest piękny mechanizm, bo bez doskonalenia się, życie nie ma sensu.

 

https://www.youtube.com/watch?v=N47kRFxUPJE

 

I hear you buzzing, a fly on the wall
In through the window and up through the hall
Flying in circles, just trying to land
I see you hurting, I do what I can

[Chorus]
But I won't save you
I won't save you

[Verse 2]
Maybe you're looking for someone to blame
Fighting for air while you circle the drain
Never be sorry for your little time
It's not when you get there, it's always the climb

[Chorus]
But I won't save you
I won't save you

I won't save you
I won't save you

Edytowane przez Mr Bread
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, OdważnyZdobywca napisał:

 

Poza tym ,,który opary jest na najgłębszych naszych inspiracjach, pasjach, wartościowach" - najgłębsze inspiracje odkrywasz w rok/dwa ? Te naaprawdę głębokie ? Wydaje mi się,że nie. Mnisi medytują po 30 lat i coś tam wiedzą, ale sami mówią,że to niewiele/za mało aby naprawdę wiedzieć.

Ale ja młody jestem, z młodą duszą jak to mówią niektórzy.

 W rok, dwa, w pięc, może nawet 15, a może całe życie. Życie to dynamiczny proces, ciągle się zmienia. W dziesijeszym społeczeństwie bardzo trudno jest, odnaleźć autentyczne, własne pragnienia, wyraząć własną indiwidualność ? Skąd wiesz, że podróżowanie jest Twoim pragnieniem, a nie zostało Ci wdrukowane przez społeczeństwo albo Twoje Ego ?

 Jesteśmy cały czas bombardowani śmieciami, które odrywają nas od nas samych. Facebook, TV, internet, dramy youtube, junk booki, porno, sex, używki, narkotyki imprezki, gierki komputerowe, spotkania ze znajomymi itd. Chociaż niektóre z tych rzeczy mogą być także pasją i służyć czemuś konkretnemu - psychodeliki - poszerzaniu świadomości.

Polecam koncepcje samoaktualizacji Abrahama Maslowa - twórcy piramidy potrzeb. Zobacz sobie co jest na samym szczycie i w ogóle zgłębić się w ten koncept, bo same oglądanie obrazka, to jakbym dał Ci układ wzmacniacza tranzystorowego klasy B ( a Ty nie wiesz co to rezystor) i miałbyś zrozumieć jak to wszystko działa. :)

 

 Co do mnichów.  To jest oddzielny temat. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakos ta moda na pasje mnie zaczyna męczyć. Nie można po prostu żyć przyjemnie, popracować kilka godzin, podłubać w nosie, iść na siłownię, poleżeć z panną w parku, w sobotę spotkać sie ze znajomymi, a w niedzielę popływać w jeziorze? Czy każdy musi, psia krwia, pasjonować sie malarstwem gruzińskim czy z plecakiem wpław do małej wioski na terenie Argentyny? 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, michau napisał:

Jakos ta moda na pasje mnie zaczyna męczyć. Nie można po prostu żyć przyjemnie, popracować kilka godzin, podłubać w nosie, iść na siłownię, poleżeć z panną w parku, w sobotę spotkać sie ze znajomymi, a w niedzielę popływać w jeziorze? Czy każdy musi, psia krwia, pasjonować sie malarstwem gruzińskim czy z plecakiem wpław do małej wioski na terenie Argentyny? 

 To jest kwestia indiwidualna. Każdy jest inny. Ja np. minimalistą i ludzie nie rozumieją jak mogę nie kupować sobie różnych rzeczy skoro mnie na nie stać ? A ja mówie wtedy : a jak długo się tym naciesze ? tydzień, dwa ? Nie potrzebuje tego. W sumie to nawet rozważam spanie na gołej podłodze (no jakiś cienki materac). Im mniejszy w życiu balast, tym lepiej się idzie.  Zawsze inspirowali mnie asceci :)

 

You-have-succeeded-in-life-when-all-you-

Edytowane przez Metody
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Metody napisał:

 A nie cel życiowy oparty na : przejść na emeryture w wieku 40 lat, a potem podróżować, chlać i dymać panienki. 

Chyba czegoś nie rozumiem. Oczywiście to Twoje zdanie i masz do niego prawo,ale ja sam chce przejść na eme mając 40 lat, a najlepiej rzucić wszystko i wyjechać gdzieś gdzie mogę robić to co chce i kiedy chce.

Zaznać spokoju,harmonii. Uważasz,że to jest podejście duszy młodej?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, giorgio napisał:

Chyba czegoś nie rozumiem. Oczywiście to Twoje zdanie i masz do niego prawo,ale ja sam chce przejść na eme mając 40 lat, a najlepiej rzucić wszystko i wyjechać gdzieś gdzie mogę robić to co chce i kiedy chce.

Zaznać spokoju,harmonii. Uważasz,że to jest podejście duszy młodej?

  Raczej nie do końca wierze w koncept duszy młodej, starej itd. w ogóle duszy, chociaż staram się być otwarty i nie będę zamykał się przez własne wierzenia.Może coś w tym jest, bo ja od małego byłem zbyt poważny jak na mój wiek i nie bawiły mnie zajawki większości rówieśników. Myśle, że jesteśmy bardziej biologiczną maszyną, a nasze poczucie duszy itd. to zwykłe myśli, chociaż może też będę inaczej to widział za 10 lat. Tylko krowa nie zmienia zdania :)

 

 Giorgio, ja piszę o sobie i o moich odczuciach, a jak chcesz na emeryturę i wyjechać, to przecież masz do tego pełne prawo. Nie mam prawa Cię oceniać. Masz inne priorytety, inne doświadczenia itd. Może trochę źle napisałem ten pierwszy post, lekko prowokacyjnie, ale tak nie miało być.

 Ja wiem, że podróże, hamaki, plaże szybko by mi się znudziły. To po prostu nie jest dla mnie. :) Znam ludzi co ostatnie grosze wydaja na podróżowanie i to jest ich życie, idą za wewnętrznym głosem i tyle.  

Edytowane przez Metody
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Metody

 

Spoko,nie biorę tego do siebie.Napisałeś co napisałeś.

 

8 minut temu, Metody napisał:

Myśle, że jesteśmy bardziej biologiczną maszyną, a nasze poczucie duszy itd. to zwykłe myśli, chociaż może też będę inaczej to widział za 10 lat.

Zmieni Ci się myślenie. Kiedyś wszystko Ci się ułoży w jedną,ciągłą,logiczną całość.Wtedy zrozumiesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu jest ciekawy tekst jednej loszki na ten temat. Miejscami typowo kobiecy punkt widzenia, ale wiele spostrzeżeń ma charakter uniwersalny:

 

"Podczas wczorajszej przebieżki słuchałam podcastu The Minimalists. Odcinek dotyczył pasji oraz sposobów jej odnajdywania. Ostatnio często trafiam na takie informacje i muszę przyznać, że nie do końca się z nimi zgadzam. Jakby życie bez pasji było mniej wartościowe. Autorzy podcastu odpowiadali na pytania słuchaczy. David z Dallas zadał pytanie, które nasuwa mi się za każdym razem, gdy ktoś porusza temat pasji.

Mężczyzna powiedział, że od dłuższego czasu poszukuje swojej pasji. Nie ma pojęcia co może nią być. Próbuje nowych rzeczy, ale nadal nic nie pochłonęło go na tyle, by kontynuować to przez dłuższy czas.  Jest już zmęczony próbami i zniechęcony bezowocnymi i czasochłonnymi poszukiwaniami. Co ma dalej robić? Jak znaleźć pasję?

 

Pasja wydaje się być czymś więcej niż tylko hobby. Pasja powinna pochłaniać nas bez reszty. Dla niej jesteśmy w stanie zrezygnować z wielu innych rzeczy, może budzić skrajne emocje. Pasja nadaje życiu smak.

Gdyby ktoś mnie zapytał, czy odnalazłam w życiu pasję? Odpowiedziałabym, że nie! Bo wcale jej nie szukam.Kiedyś był nią sport, wpisywał się w definicję tego, o czym napisałam wyżej. Budził emocje, pochłaniał bez reszty, dla niego mogłam poświęcić inne dziedziny mojego życia. Jednak wiązał się też z ogromnym ładunkiem pracy i zmęczenia. Gdy się skończył, trudno było mi odnaleźć się w zupełnie innej rzeczywistości. Był bardzo uzależniający. Zastanawiam się, czy taka pasja jest dobra? Nie do końca, bo przez nią zupełnie tracimy kontakt z innymi dziedzinami naszego życia, nie potrafimy zauważać drobnych rzeczy, które składają się na naszą codzienność. Jesteśmy skupieni na jednym – naszej pasji.

 

Dziś nie mam wielkiej pasji i czuję się szczęśliwa. Jest milion rzeczy, które lubię robić i wcale nie chcę ograniczać się do jednej. Chcę próbować nowych dziedzin nie po to, by odnaleźć pasję, ale dlatego, że dzięki nim rozszerzam swoje horyzonty, sprawdzam się w innych dziedzinach i mam szansę na nabycie nowych umiejętności. Każdy z nas jest wyposażony w talenty. Próbując nowych rzeczy pomału je odkrywamy. Robiąc z nich użytek, czujemy się spełnieni. Nie musimy kurczowo trzymać się jednego. Miałam talent do sportu, ale po kilkunastu latach przyszedł czas na odkrycie nowych rzeczy. Radość z blogowania, pisania, fotografii, urządzania mieszkania, próbowania nowych potraw i wielu innych drobiazgów składa się na moją codzienność. Czy jakaś z tych rzeczy stała się wielką pasją? Nie! Żadnej z nich nie chcę poświęcić się bez reszty. Nie chcę wybrać jednej. Być może nie stanę się wybitna w jednej dziedzinie, ale będę dobra w kilku, to mi wystarczy.

 

Autorzy podcastu poradzili Davidowi, by wypisał sobie na kartce wszystkie rzeczy, które lubi robić. Ćwiczenie polega na wykreślaniu tych mniej ważnych, do momentu, aż zostanie mu tylko jedna, którą lubi najbardziej. To niej powinien poświęcać najwięcej czasu i na niej się skupić. Nawet jeśli w pewnym momencie okaże się, że to nie jest to.

Ja bym nie wykreślała żadnej z nich. Jeśli potrafimy wypisać kilka lub kilkanaście rzeczy, które lubimy robić, to super. Na tym polega odnajdywanie szczęścia. Nie wykreślajmy ich z naszego życia. Wykonujmy je wszystkie tak często, jak chcemy. Ja lubię milion rzeczy. Lubię wymyślać nowe dania, uwielbiam poranki z synkiem przy pysznych śniadaniach, kocham podróże, lubię chodzić do kina, restauracji, na spacery, urządzać mieszkanie, tworzyć coś kreatywnego, pisać, fotografować, jeść lody, czytać na balkonie. Nie chciałabym wykreślić żadnej z tych rzeczy, nie zawsze też mam ochotę je wszystkie wykonywać. Czy blogowanie jest pasją? Owszem jest to zajęcie, które daje mi dużo satysfakcji. Lubię tworzyć coś kreatywnego, uwielbiam dialog z czytelnikami, a gdy widzę, że to co piszę inspiruje innych, nakręcam się do działania. Jest jednak wiele czynności związanych z blogowaniem, które wykonuję bo muszę. Pozycjonowanie, grzebanie w kodzie HTML, którego wręcz nie cierpię, przesiadywanie przed komputerem całymi dniami, korekta tekstu, która nigdy nie jest stuprocentowa. Podobnie było ze sportem. Niewątpliwie był pasją, ale wiele czynności, które prowadziły do osiągnięcia sukcesu, przychodziły mi z wielkim trudem. Pasja wiąże się z wykonywaniem zadań, których nie pokochamy, wiąże się z pracą i wysiłkiem, czasem nadludzkim. Czy rzeczywiście jej potrzebujemy? Owszem fajnie jest ją odnaleźć, ale nie jest ona konieczna do prowadzenia szczęśliwego i udanego życia. Nie warto jej szukać na siłę, jeśli się pojawi super, jeśli nie, też jest ekstra.

 

Innym sposobem na szukanie pasji, na który natknęłam się już wielokrotnie, jest powrót do dzieciństwa. Do tego, co lubiliśmy robić mając kilka, czy kilkanaście lat. Zastanawiałam się nad tym, co było moją pasją w dzieciństwie. Myślę, że nic! Uwielbiałam za to milion różnych rzeczy. Nie snułam planów, nie wspominałam przeszłości, żyłam dniem dzisiejszym. Cieszyłam się z biegania po podwórku, grania w gumę, wyjazdów nad jezioro, słodyczy, wizyt na działce u dziadka i przesiadywania w altance, zbierania słodkich truskawek, lanych poniedziałków, nowych zabawek, malowania po ścianie w moim pokoju (za zgodą rodziców), pisania pamiętnika. Nie przywiązywałam się do jednej rzeczy, próbowałam wszystkiego. Można powiedzieć, że moją pasją było życie.

 

Co ja bym odpowiedziała Davidowi z podcastu? Przestań szukać! Ciesz się życiem, które otrzymałeś, korzystaj z chwili, doceniaj ją, zauważaj okazje które przytrafiają się każdego dnia, podążaj za głosem serca, nie płacz nad rozlanym mlekiem i utraconymi szansami. Pewne jest tylko to co masz dzisiaj, zrób z tego użytek. Masz dość czasochłonnych i bezowocnych poszukiwań? Więc nie szukaj. Jeśli po drodze odkryjesz pasję, super, ale nie przywiązuj do niej aż tak dużej wagi. Moje życie w czasach sportu nie było lepsze, było inne, cudowne, ale nie lepsze, miało swoje wady i zalety. Zacznij robić, to co lubisz, wkładaj serce w każdą czynność, która sprawia Ci radość, a nawet w tę, której za bardzo nie lubisz. Pasja to bardzo nadużywane słowo, albo przypisuje mu się zbyt duże znaczenie. Wystarczy przecież, że mamy swoje hobby, nawet te najmniejsze. Gdybym spytała Davida, czy jest coś co lubi robić, z pewnością wskazałby kilka rzeczy. I tego warto się trzymać. Najważniejsze jest odnajdywanie radości w naszej codzienności.

 

Nie odnalazłam tak dużej pasji, jaką był sport, ale odnalazłam mnóstwo drobnych rzeczy, które sprawiają mi radość. Czy moje życie jest teraz gorsze? Wręcz przeciwnie. Nauczyłam się cieszyć z małych rzeczy i ze spokojem podchodzę do wielkich osiągnięć. Gdy zapytałam mojego męża co jest jego pasją? Powiedział, że w ogóle się nad tym nie zastanawia. Nie ma też potrzeby określania czegoś co lubi robić, swoją pasją. Przyjmuje życie takim jakie jest, nie rozkłada go na czynniki pierwsze. Najpierw robi to co musi, potem przychodzi czas na przyjemności. Cieszy się małymi rzeczami. Przestańmy ciągle za czymś biec, bo w końcu nie starczy nam sił. Doceniajmy nasz trud i wysiłek, który wkładamy w to co robimy każdego dnia, nie oglądając się na innych i nie porównując się z nimi. Przeważnie opowieści o wielkiej pasji, są wyidealizowane, pozbawione czynników, które są trudne. Szukajmy zawsze siebie i swojego wewnętrznego głosu. Zauważajmy to, co mamy. Takie nawoływanie do odnajdywania swojej pasji, budzi tylko frustrację wśród osób, które tej pasji nie odnalazły i nie mają pojęcia jak się za to zabrać. Nie dajmy się zwariować, nie musimy wtłaczać się w schematy, które nakładają na nas inni. Nie musimy na siłę szukać modnych zajęć albo zajęć w ogóle, byśmy mogli w końcu otwarcie przyznać, że odnaleźliśmy w życiu pasję. Ja jej nie odnalazłam i jest mi z tym dobrze"

 

Żródło: https://kameralna.com.pl/pasji-dobrze-mi-tym-warto-szukac-sile/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się trochę udzielę a właściwie odniosę do tego co napisał kolega:

Dnia 15.08.2017 o 09:41, Johnsons napisał:

trzeba skupić się na rozwijaniu umiejętności, doświadczaniu, a pasja przychodzi sama.

 

 

 


A więc powiem dość krótko. Od jakiś dwóch trzech lat żyłem mogę powiedzieć w dość dużej depresji. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje, życie stanęło w miejscu. Przychodziłem po pracy do domu, kładłem się na podłodze i leżałem- później szedłem spać. Brakowało mi pasji, luzu, celu w życiu, związek się rozpadł, kasy nie było, stosunki z rodziną leżały, no kurwa sypało się wszystko. Nie powiem, ciężki okres. 
Zakończyło się to terapią szokową. Wyjechałem do Grecji - przekonany, że można żyć inaczej niż wszyscy Polacy, że osiągnę sukces, że wkroczę na jakąś super drogę. 

Siedząc w Grecji postawiłem na medytacje, na czytanie książek, obserwacje siebie, na samorozwój. Musiałem poukładać całe życie od nowa. Trwało to 3 miesiące. Na prawdę mógłbym napisać o tym książkę ponieważ przewartościowałem całe moje 25 lat. 
... i teraz żeby nie przynudzać bo temat jest dla mnie zbyt szeroki:

Panowie prawda jest taka, że nic nie musicie. Macie być wolni. Urodzić się, cieszyć się z życia, czerpać radość z tego, że możecie ŻYĆ! Najważniejszą rzeczą jest samopoznanie, natura, spokój i wolność. 

Dla 90% ludzi te słowa to i tak puste pierdolenie bo prawdziwa wartość i idea o której mówię jest ukryta za na prawdę krętą drogą. 
Podsumowanie tego jest takie: poznałem na Krecie Chris'a. Jego recepta na życie to "connected with the nature". 
Droga do samopoznania jest na prawdę ciężka a sentencje które widzicie do góry nie posiadają jednego podłoża. Za tym wszystkim kryje się jednak coś czego nie da się znaleźć w codziennej popierdolonej rzeczywistości. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alexander Bard: Żyjemy w czasach zmiany, więc również wielkich eksperymentów. Ja sam budzę się rano, piję kawę, a później staram się zrobić coś, żeby dzień był przyjemny. Nigdy nie robię wielkich planów. I myślę, że większość kreatywnych ludzi dzisiaj podobnie jak ja robi równocześnie wiele różnych rzeczy. Przynajmniej jedna z nich pozwala im zarobić na utrzymanie, ale robią wszystko przede wszystkim dla zabawy. Nie twierdzę, że pieniądze w ogóle nie są ważne, ale istnieją stany pośrednie pomiędzy całkowitym brakiem pieniędzy i posiadaniem dużych pieniędzy. Każdy nadal oczekuje jakiegoś standardu życia – mieszkania, komputera, jedzenia i  telefonu komórkowego? Ale to już nie kapitalizm, w którym chodziło o bycie jak najbogatszym. Dziś raczej chodzi o to, żeby wymyślić własny sposób na życie i być twórczym. To zapewnia znacznie wyższy status niż bogactwo.

 

Wracając jako dzieciak ze szkoły, siadałem na stole stojącym pod oknem, tak, żeby mieć widok na osiedle. Rozkładałem na parapecie książki i zeszyty i wwąchując się w zapach geranium stojącego obok czytałem o elektronice, magicznym świecie jeszcze bardziej magicznych komputerów czy rzeczywistościach wymyślanych przez Lema, mimochodem odrabiając lekcje. O stałych porach, najpierw na osiedlowej ścieżce pojawiała się moja mama wracająca z pracy a jakiś czas potem nadjeżdżał pomarańczowy mały fiacik z moim tatą za kierownicą. I tak nasze życie toczyło się w rytmie wskazówek zegara. 

Któregoś zimowego popołudnia, siedziałem sobie przy parapecie jak zwykle. Za oknem szaro i mokro, padał ciepły śnieg a ja grzałem sobie nogi o podokienny kaloryfer. Zapaliłem lampkę pożółkłego światła w oczekiwaniu na stałą scenkę - najpierw mama, potem tata. I w tym ciepłym klimacie, odizolowany od zawieruchy i zimna doznałem dwóch olśnień. Pierwsze - że zatęsknię jeszcze za tym widokiem wracających rodziców i drugie - ja tak nie chcę żyć. Nie chcę wstawać na rozkaz budzika, jechać do kogoś do pracy na osiem godzin i nie móc w tym czasie zrobić niczego, na co miałbym ochotę. Ale czułem, że jest na to jakiś sposób. 

 

Pasja, hobby robienie co się lubi - dla mnie to tylko semantyka o którą nie warto kruszyć kopii. Znajdujesz (albo i nie) sposób na życie, by mieć je takim jakie nam odpowiada. Współcześnie wiele osób kopiuje cudze "style" podobnie jak uczniowie malarstwa kopiowali swoich mistrzów. Czasem udaje się wypracować własny styl a czasem w naśladownictwie się grzęźnie. Chyba podobnie jest np. z "pasją" do modnego ostatnio podróżowania. Mam wrażenie, że sporo osób jednak nie robi tego dla siebie, tylko żeby udowodnić otoczeniu, że ma zajebiste życie i mieć co na pejsa wrzucić. A po urlopie czy weekendzie wraca do swojej smętnej pracy i rutyny. Żyje od weekendu do weekendu i od urlopu do urlopu. W rytmie zegarka i kartek z kalendarza. 

 

Dlatego przytoczyłem ten cytat na wstępie, nie tyle że jest mi bardzo bliski, tylko ku refleksji nad kierunkiem gonitwy i czy nie lepszy jest spacer. Kiedy pędzisz autostradą 200 km/h większość rzeczy ci umyka, masz wrażenie że droga zbiega się w jednym punkcie a widok dookoła zlewa się jednolity kolor pozbawiony faktury. Ja lubię trasy widokowe, delektowanie się otoczeniem, zatrzymaniem na poboczu gdzie chcę a nie tam gdzie są zatoczki parkingowe. Dbajmy o codzienność.

 

A teraz - nie jadę postrzelać, bo mi się nie chce :D

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są takie rzeczy w życiu, że po prostu są w nich pierwiastek boskości, podchodzisz do nich z religijnym oddaniem, graniczące z obsesja. Ja mam tak z muzyką, potem filozofią. W zasadzie non stop pojawiają mi się pytania i odpowiedzi dotyczące życia i nie potrafię przestać. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To słynne "musisz mieć pasję" zabrało mi masę przyjemności z wielu rzeczy w tym z najpiękniejszej jaką jest dla mnie lotniarstwo.

Ta słynna PASJA i to jej usilne szukanie zabrało mi dziecięcą wręcz radość z latania a w zamian za to dostałem same frustracje typu : no jak to , to jest moja pasja, całe dzieciństwo kleiłem samoloty więc jestem urodzonym pilotem więc jak to kurwa możliwe że inni kręcą kominy i cisną pod chmury a mi urodzonemu pilotowi to nie wychodzi. 

Każdy wyjazd na górkę stał się walką z samym sobą, nieraz lądowałem spłakany jak dziecko ze złości że się przestraszyłem ostrych warunków , że mi nie wyszło, nie mówiąc o niebotycznej wręcz nienawiści do własnych lęków które lataniu przecież zawsze towarzyszą.

 Do tego doszła potrzeba posiadania pasji pod loszki bo PUA tak mówili. 

Wszystko przez nieakceptację faktu że dopiero się uczę, że mam prawo nie umieć i się bać. Właśnie to usilne szukanie pasji zabrało mi masę frajdy. Po czasie chciałem nawet jebnąć tym for ever. Wystawiłem sprzęt na alledrogo i beczałem 

cały dzień. Na szczęście nikt nie kupił i na drugi dzień wycofałem aukcję.

Po roku bez ciśnienia odpaliłem na górce ot tak dla zabawy i był to najpiękniejszy mój dzień pod skrzydłem. Do dziś się jaram tą lekkością, tą przyjemnością i tym że wreszcie nic nie musiałem.  

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.