Skocz do zawartości

Rzeczy, których nie wybaczycie


light

Rekomendowane odpowiedzi

Pytanie właściwie niekoniecznie dotyczy działu Seks (choć może o niego zahaczać), ale nie znalazłam w Rezerwacie lepszego miejsca na założenie takiego wątku.

 

Jestem ciekawa, jakie są według Was, Panie i Panowie, rzeczy, które uważacie za niedopuszczalne w relacji damsko-męskiej, zarówno w związkach "na życie", jak i w przelotnych znajomościach. Mnie z racji bycia w długoletnim związku interesuje głównie ta opcja, ale pogadajmy o wszystkim. Większość powie, wiadomo, zdrada - ale to nie wyczerpuje tematu.

 

Jakie rzeczy (zachowania, słowa) w wykonaniu partnera wykraczają poza Wasze granice?

Czego nie wybaczylibyście nawet w związku z długim stażem, opartym na miłości, zaufaniu i innych wartościach?

 

Jeszcze dodatkowe pytanie do Panów - czy, zakładając zgodnie z filozofią forum, że kobieta ma się "słuchać" mężczyzny, dajecie sobie prawo do ukarania nieposłuszeństwa partnerki w dowolny sposób? Czy jest wg Was ok w męskich ustach tekst "zachowałem się tak, bo mnie sprowokowałaś, zasłużyłaś na to"?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Głupota jest dla mnie totalnie aseksualna. Ponadto nadmierna wulgarność, brak logiki, racjonalizmu, obiektywizmu, agresja słowna jak i fizyczna. Nieumiejętność zachowania się w towarzystwie, bezceremonialność albo manifestowanie swoich humorków publicznie. Z nawyków to nadmierne spożycie alkoholu, palenie papierosów.

 

Za to nie przeszkadza mi np. brak umiejętności gotowania, ciągłe chodzenie i kupowanie w sklepach, nadmierne gadanie, wahania humoru (jeżeli nie są manifestowane w gronie osób), mniejszy temperament seksualny.

 

Generalnie mało kobiet spełnia moje wymagania, stąd ciężko znaleźć mi kogoś na dłuższą metę. Nawet jeżeli panna jest nieziemsko ładna, ale głupiutka to nie jestem w stanie przekonać się wobec takiej osoby nawet na jedną noc, bowiem pojawia się poczucie zmarnowanego czasu. Life is hard.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma u mnie przebacz jeśli ktoś jest:

- nietaktowny,

- zachowuje się grubiańsko wobec personelu np. restauracji, kina, sklepu

 

Ale największą (może ktoś uznać to za bzdurę) jest to, jak ktoś nie stosuje savoir-vivre  na ulicy i w komunikacji miejskiej. Nie lubię jak ktoś zajmuje dużo miejsca, nie trzyma się prawej strony, głośno rozmawia, mlaska, nie ustępuje miejsca osobom starszym itd.

 

Z tego powodu miałam najwięcej kłótni w poprzednich związkach. Dla mnie jest to świętość i podstawowa zasada życia w społeczności. 

 

To, że ktoś ma zły dzień nie usprawiedliwia do zachowywania się chamsko.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na dzień dobry zdrada, a dwa to nie wierzenie w prawdę, którą mówię typu taka, że nie jestem doświadczony związkowo (bo w ogóle nie jestem i wiele rzeczy dla pań jest zwyczajne a dla mnie novum i nie wiem czasem jak się zachować, i mnie to stresuje), a trzy to wywlekanie problemów małżeńskich/związkowych na światło dzienne - najpierw naprawia się takie sprawy między sobą a potem idzie do specjalisty, a po czwarte bycie obiektem kalkulacji - tego wręcz nie znoszę, owszem można mieć swoje wymagania, ale jak się na dzień dobry na randce słyszało, że: "muszę sprawdzić, czy mi się opłacasz..." potrafi dobić

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do powyższego dodałbym jeszcze poniżania czy pogardy. Nie doświadczyłem tego już dawno ale często jestem świadkiem na różnych poziomach. Jak Ci faceci to znoszą? Sam nigdy też żadną kobietą nie gardzę ani nie poniżam. 

Edytowane przez SennaRot
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wulgarność, prostackie zachowanie w towarzystwie (w tym na przykład robienie z siebie idiotki w celu zyskania atencji), palenie papierosów oraz picie bez umiaru, pogardliwe podejście do innych ludzi do czego zaliczam kpienie z ich zainteresowań, poniżanie kogoś byle tylko podbić sobie ego, brak szacunku do mnie oraz mojej pasji. W tym pierwszym przypadku wliczam też w to sytuacje, kiedy loszka rozmawia o mnie z inną psiapsiółką i zaczyna się lansować na zajedwabistą moim kosztem. Jeżeli takie coś dociera do mnie, to może pakować manatki i spadać.A i jeśli zaczyna pierdololo polegające na podważaniu moich słów, bo Dżejsika jej coś tam powiedziała, to też może się ewakuować. Nie znoszę tego typu bezsensownych zagrywek i mierzi mnie to strasznie.

Edytowane przez HORACIOU5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdrada i pogarda. Zdrada, ponieważ wiem jak to jest być zdradzanym i nie życzę tego nikomu. Lepiej być fair w stosunku do partnera, z którym jest się w związku. Pogardy, ponieważ traktujmy innych tak jak sami chcemy być traktowani.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie natomiast zdrada, ale nie tylko w kontekście seksualnym lecz także w złamaniu słowa lub umowy którą wspólnie się podjęło. Nieprzyznanie się do błędu i brak przeprosin. Grubiaństwo, szydzenie ze słabszych i biedniejszych. Nie znoszę także obgadywaczy i podlizuchów oraz ludzi którzy wysługują się innymi.  Kurde opisałem moją Ex :P  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie obok oczywiście zdrady takimi rzeczami są też brak szacunku - dla mnie jako osoby, dla mojego zdania, dla moich potrzeb oraz zawiedzenie mojego zaufania, kiedyś zostałam w tzw LTR oszukana w sprawie dla mnie fundamentalnej i mimo prób, przez kilka lat nie umiałam mu tego zapomnieć, w końcu stało się to jedną z kilku przyczyn końca tamtego związku.

Do tego nieumiejętność, a właściwie niechęć do przepraszania, tak jak tu piszecie okazywanie pogardy, lekceważenie mnie. Nie darowałabym również, gdyby partner publicznie opowiedział się przeciwko mnie, drwił ze mnie wobec innych osób.

 

No dobra, a co sądzicie o takiej sytuacji:

Związek kilkuletni, oparty na mocnym fundamencie uczuciowym, szczerości, lojalności i rzeczywistej chęci bycia razem. Mężczyzna jest absolutnie wzorowym partnerem, ona mu ufa, jest spełniona w roli "żony" (choć związek jest nieformalny, z wyboru). Czasem pojawia się zgrzyt, jak to w życiu, ale sporadycznie bywa, że drobny z początku konflikt się zaogni i wówczas on daje sobie prawo (o czym bez krępacji mówi) do "ułożenia" jej dowolnymi metodami werbalnymi. Padają słowa "jak ci nie pasuje, to możesz stąd sp**lać" - czy Waszym zdaniem w związku coś takiego kalibru może być usprawiedliwione? On następnego dnia jest znów najlepszą wersją samego siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Eleanor nie chodzi mi o wałkowanie konkretnie tego przypadku, a o sam fakt, że mężczyzna uważa za "fair" i niezbędne powiedzieć w ten sposób do kobiety. Bo dla mnie to się zwyczajnie nie mieści w granicach nawet szeroko pojętego szacunku. I nie, nie wyzywam go, nie biję, nie prowokuję. Do takiego momentu doszło kiedyś na skutek zbyt długiego, delikatnie mówiąc, próbowania sobie nawzajem udowodnić pewne swoje racje. Nie wątpię, że mogę doprowadzić partnera czasem w takiej rozmowie do irytacji, to działa w dwie strony i nie jest to nic nadzwyczajnego, powkurzać się na siebie i tyle.

Dla mnie takie słowa są właściwie niemal równoważne z daniem z liścia. Stąd pytam, jak Panowie to oceniają, czy daliby sobie prawo aby ich kobieta z ich ust usłyszała takie słowa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@StonekZiemniaczany niewybaczalne! Może jeszcze zarośnięte niczym u hobbitów? Nie ma takiej opcji :D

 

@light jak by był potulny, uległy i nie dawał emocji, to byś go już dawno sama w dupkę kopnęła bez żalu.

Edytowane przez HORACIOU5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@HORACIOU5 zapewne masz rację, nie lubię uległych mężczyzn i ta przywódczość mi w moim Panu imponuje.

Trudno tylko przełknąć tego kalibru tekst z ust tak ważnej osoby - gdyby powiedział tak do mnie byle kto, nawet bym się za nim nie obejrzała na odchodnym. Ale to są słowa faceta, który kocha i ponoć szanuje - tu jest pies pogrzebany, z naciskiem na szacunek, którego jak dla mnie tu brak kompletnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@light Tak jak najbardziej uważam taki tekst do przełknięcia z moich ust, a to z uwagi na rosnącą stale pychę, arogancję i bezczelność kobiet. Naoglądały się takie seriali, nasłuchały głupich porad w internecie i próbują ustawić chłopa pod jakieś wzorce ideału. A bo ty się nie starasz, bo nie jesteś taki jak trzeba, bo prawdziwy facet powinien robić to i to i mówić to i tamto. A ponieważ ja nie wchodzę w związek po to, by słuchać jaki to ja jestem zły i okropny i że mąż jej przyjaciółki to jest lepszy bo bardziej się stara i dba i zabiera na randki do Egiptu, a ja nie - no to w tej sytuacji nie ma lepszego wyjścia jak odpowiedzieć szczerze "jak ci nie pasuję i jestem taki zły, to po co tu siedzisz - idź do innego, lepszego, a mnie zostaw w spokoju". 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mayki gdyby to zostało powiedziane w takich słowach, jak Twoje, nie byłoby tematu. Chodzi mi o formę, o powiedzenie, cytuję, "jak ci nie pasuje to spierdalaj".

Ja tak do niego (ani do innych osób) nie mówię, a przecież też się czasem na niego wkurzam, mimo to szanuję go nawet w kłótni i nie używam aż takich słów, bo wiem (niestety jak widać z autopsji), że sama nie chciałabym takich słów pod swoim adresem słyszeć.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@light dobra dobra. Teraz zgrywasz niewiniątko, a gdybyś my go zapytali, co mówiłaś, że w końcu wybuchł i to powiedział, to podejrzewam, że nagle sprawa wyglądała by zupełnie inaczej. Ale Ty się przecież tutaj cały czas lansujesz na pokrzywdzoną przez takie zachowanie, bo Ty ponoć nic złego nie zrobiłaś. A jak było naprawdę? Od Ciebie się tego nie dowiemy.

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.