Skocz do zawartości

O małżeństwie i błędnych oczekiwaniach


Young

Rekomendowane odpowiedzi

Większość populacji myśli, że małżeństwo to akt przypieczętowania miłości, jej formalizacja. Oczekują, że po zawarciu małżeństwa czeka ich sielanka i szczęśliwe życie w miłości, aż do śmierci. Oczekują tego i głęboko wierzą, że właśnie tak działa świat.

Właśnie dlatego w naszych czasach zderzenie z rzeczywistością jest aż tak bolesne - wynika ono z błędnych oczekiwań, z nieprawidłowego obrazu rzeczywistości.

 

Ludzie zapomnieli już czym tak naprawdę jest małżeństwo. Historycznie małżeństwo NIE BYŁO związane z miłością. Było one swojego rodzaju transakcją pomiędzy dwoma rodzinami przyszłych małżonków. Miało ono zapewnić pewność samcowi, że dzieci spłodzone z kobietą będą jego, że geny zostaną przekazane dalej, a majątek nie trafi później w obce ręce. Miłość była rzadkością, przypadkiem.

 

Sytuacja zaczęła się POWOLI zmieniać dopiero w czasach naszego ukochanego poety, wieszcza Mickiewicza lub nawet trochę później. Wtedy zaczęło się czasem zdarzać, że ludzie pobierali się z miłości. Co oczywiście było społecznie odbierane prawie jak współcześnie małżeństwa gejów czy adopcje w homoseksualnych związkach.

 

Oczywiście trochę przesadzam, ale to celowy zabieg mający podkreślić głupotę wiary ludzi w naszych czasach, że małżeństwo da im miłość i szczęście.

 

Przez ostatnie 150 lat ludzie zdążyli zapomnieć do czego służyło małżeństwo, mają błędne oczekiwania - co przy zderzeniu z rzeczywistością rodzi zaskoczenie i negatywne uczucia.

 

Jedyną bardzo istotną zmianą w samej instytucji małżeństwa w ostatnich dziesięcioleciach jest fakt, że obecnie ludzie mają zdecydowanie większą swobodę w wyborze partnera. Reszta niestety działa bardzo podobnie.

 

Nasz zniekształcony obraz rzeczywistości sprawia, że oczekiwania co do małżeństwa zmieniły się diametralnie, ale niestety sama instytucja małżeństwa nie nadążyła za tymi zmianami. Tutaj właśnie dochodzi do zgrzytu, który przywiódł tak wielu braci na to forum :D

 

Oczywiście niektórzy mają szczęśliwe małżeństwa, ale czy nie przypominają one trochę jazdy na zepsutym rowerze, pod górkę, ze strachem że zaraz odpadnie jedno koło i wszystko pierdolnie?

 

Ten popsuty rower to właśnie małżeństwo, górka - bo w jazdę na nim trzeba wkładać dużo pracy, czasu i siły, dwa koła z których jedno w każdej chwili może się odkręcić to my i nasza panna, a jak to się stanie to wiadomo - z jazdy nici i wszystko pierdolnie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Young napisał:

Oczywiście niektórzy mają szczęśliwe małżeństwa, ale czy nie przypominają one trochę jazdy na zepsutym rowerze, pod górkę, ze strachem że zaraz odpadnie jedno koło i wszystko pierdolnie?

 

Ten popsuty rower to właśnie małżeństwo, górka - bo w jazdę na nim trzeba wkładać dużo pracy, czasu i siły, dwa koła z których jedno w każdej chwili może się odkręcić to my i nasza panna, a jak to się stanie to wiadomo - z jazdy nici i wszystko pierdolnie.

To nie jest obraz szczęśliwego małżeństwa. Ktoś kto sądzi, że małżeństwo przez 100% czasu trwania będzie hepi, jest głupi. Ktoś kto sądzi, że małżeństwo poza okresem haju będzie w 100% podróżą na rowerze z kwadratowymi kołami, jest nadmiernym pesymistą.

Edytowane przez Enigmato
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Enigmato napisał:

To nie jest obraz szczęśliwego małżeństwa.

To jest obraz małżeństwa, nad którym ciągle się pracuje, mając świadomość konsekwencji jego zawarcia i tego co nas czeka.

Co nie wyklucza faktu, że może być ono przy tym jednocześnie "szczęśliwe", czyli wtedy kiedy wszystko się w miarę układa a facet trzyma ramę i jest ogólnie dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.