Skocz do zawartości

Kobiety Pracy? Czy one rzeczywiście istnieją?


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć Panowie,

 

Jestem nowym użytkownikiem forum i chciałbym z Wami podzielić pewną refleksją. Czy słyszeliście kiedyś o takim zjawisku jak "Kobiety pracy"?

Jest to zjawisko dosyć świeże, ale coraz bardziej zauważalne chociażby w dużych miastach. Przez „Kobiety pracy” rozumiem kobiety, które stawiają robienie kariery np. w korporacji ponad wszystko inne (dom, rodzina, hobby itp.). Związki z tego typu kobietami powodują wiele patologii np. rywalizacja w związku między kobietą, a mężczyzną związaną z wysokością zarobków (którą kobiety z reguły przegrywają), co prowadzi do jej niezadowolenia i irytacji, a następnie awantur.  ”Kobiety pracy” nie kwapią się (oczywiście przez to, że są zmęczone po przyjściu z pracy) do różnego rodzaju prac domowych (gotowanie, sprzątanie, prasowanie itp.). Owe kobiety preferują w tego typu sytuacjach zatrudnienie służby (sprzątaczki, kucharki, czy niani do wychowywania dziecka). Poza tym kiedy mężczyzna wraca zmęczony z pracy, to dom powinien być odskocznią od  pracy, a nie chlewem i miejscem do wysłuchiwania od kobiety, że dyrektor poklepał jej koleżankę po dupie albo co ona musi zrobić, żeby więcej zarabiać albo awansować.

 

W związku z powyższym jaki ma sens związek z taką kobietą, która swoim zachowaniem przypomina bardziej mężczyznę niż kobietę? Może warto byłoby wspomnieć o tym w jakieś audycji?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Jan85 napisał:

Jestem nowym użytkownikiem forum i chciałbym z Wami podzielić pewną refleksją. Czy słyszeliście kiedyś o takim zjawisku jak "Kobiety pracy"?

Jest to zjawisko dosyć świeże, ale coraz bardziej zauważalne chociażby w dużych miastach. Przez „Kobiety pracy” rozumiem kobiety, które stawiają robienie kariery np. w korporacji ponad wszystko inne (dom, rodzina, hobby itp.).

 

Widziałeś kiedyś, żeby kobieta miała hobby?
Nie liczę niańczenia guwniaka/przepuszczania hajsu samca (zazwyczaj na pierdoły)?
 

Co do genezy tego zjawiska, to genialnie ujął to dr House wdając się w dyskusję z Cameron:
 

Cytuj

Dr Cameron: Czemu mnie zatrudniłeś?
Dr House: Czy to ma znaczenie?

(...)
Dr House: Nie, nie chodziło o rasę, nie widziałem czarnego. Widziałem lekarza… z zapiskami w kartotece. Zatrudniłem Chase’a, ponieważ zadzwonił jego ojciec. Ciebie zatrudniłem, bo jesteś bardzo ładna.
(...)
Dr House: Czy to naprawdę ciebie zasmuca? Myśleć, że zostałaś zatrudniona za względu na wrodzoną urodę, a nie ze względu na wrodzoną inteligencję?
Dr Cameron: Ciężko pracowałam, żeby być teraz, gdzie jestem.
Dr House: Ale nie musiałaś. Ludzie wybierają drogę, która da im najwięcej przy jak najmniejszym nakładzie pracy. To prawo natury, a ty się mu sprzeciwiłaś. Dlatego cię zatrudniłem. Mogłaś bogato wyjść za mąż, zostać modelką, mogłaś się po prostu pokazywać, a ludzie wiele by ci dali. Naprawdę wiele, ale ty nie poszłaś tą ścieżką, ciężko harowałaś, wypruwając sobie flaki.

Dr Cameron: Czy to komplement?
House: Piękne kobiety nie studiują medycyny. Chyba, że są równie pokręcone, jak piękne. Byłaś wykorzystywana przez członka rodziny?

Dr Cameron: Nie!

House: Molestowana seksualnie?

Dr Cameron: Nie!
House: Ale jesteś pokręcona, nieprawdaż?

 

Krótko:

Babka jest albo brzydka (i kompensuje braki w urodzie "pędem ku karierze"), albo ma nierówno pod deklem (i jak wyżej).

Mówię tu oczywiście o paniach robiących faktyczną karierę i pracujących głową, a nie dupcią, bez "wszystkochcenia", czyli "i karierę mieć, i chłopa mieć i guwniaka mieć". Takie panie kariery nie zrobią.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, I_am_the_Senate napisał:

Sens ma wtedy, jak jesteś atrakcyjny dla niej i wtedy masz rolę utrzymanka lub dostarczasz jej szczególnych emocji (perwersje, uległość lub dominacja). Ciekawą literaturą może być "Pokolenie Ikea", gdzie autor opowiada o życiu i relacjach takich kobiet tzw. korposuk.

"Pokolenie Ikea" znam i uważam, że porusza ten problem w pewnym stopniu. Jednak uważam, że żaden chłop na dłuższą metę nie wytrzyma z taką kobietą (chyba, że bierzemy pod uwagę te dwa przypadki, które wymieniłeś).

 

12 godzin temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

 

Widziałeś kiedyś, żeby kobieta miała hobby?
Nie liczę niańczenia guwniaka/przepuszczania hajsu samca (zazwyczaj na pierdoły)?
 

Co do genezy tego zjawiska, to genialnie ujął to dr House wdając się w dyskusję z Cameron:
 

 

Krótko:

Babka jest albo brzydka (i kompensuje braki w urodzie "pędem ku karierze"), albo ma nierówno pod deklem (i jak wyżej).

Mówię tu oczywiście o paniach robiących faktyczną karierę i pracujących głową, a nie dupcią, bez "wszystkochcenia", czyli "i karierę mieć, i chłopa mieć i guwniaka mieć". Takie panie kariery nie zrobią.

Rzadko, ale czasem zdarzyło mi się poznać kobietę, która miała hobby (np. gotowanie), ale w większości przypadków jak pytałem o hobby to odpowiedź była standardowa czyli "spotkania ze znajomymi".

 

Dr House dotknął sedna problemu, ale trzeba dodać, że takie "korposuczki" najczęściej budzą się w wieku 35-40 lat z ręką w nocniku i 5 kotami u Siebie w domu:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zjawisko jest co raz bardziej powszechne, zwłaszcza w dużych miastach.

 

Spotykałem kobiety, które pracę stawiają ponad wszystko inne, a kariera to dla nich chleb powszedni, nawet za cenę dania dupy by uzyskać awans. Noski wysoko zadarte, nienaganny makijaż, spięte włosy i klasyczny ubiór. Taka typowa korpo biurwa. 

 

Związek z taką kobietą nie ma absolutnie sensu, z racji tego, że na tygodniu pracują do późna, a po powrocie do domu padają na wyro jak ścięte drzewo na ziemię, a w weekendy latają po klubach upijając się do nieprzytomności i przyjmują duże obiekty w dupkę dla chwilowego relaksu od szarej codzienności.

 

Wstydziłbym się kogoś takiego rodzinie przedstawić.

 

Takie kobiety mają bardzo spaczony obraz rzeczywistości, nie potrafią docenić tego, co na prawdę ważne, i nigdy nie będą w stanie prawdziwie pokochać faceta, z którym są. On po prostu jest, a jeśli się znudzi, to niech spierdala, w kolejce jest masa innych cipkolizów.

 

Wiem, brutalnie to przedstawiłem, ale widziałem to na własne oczy, i wierzcie mi Bracia, po pierwszym poznaniu takiej lalki, rzygi same podchodzą do gardła.

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobieta Pracy.. Znam taką, obecnie ma swoją działalność i tyra równo na siebie i córkę. Raz zamężona, oczywiście po szaleństwach z bad boyem, po którym zostało w spadku chore dziecko. Życie jej dało w kość, ale faktycznie nie znam innej takiej specjalistki w tym co robi zawodowo. Zawsze pracowała sama na siebie i była z tego dumna, inne kobiety często sama określa jako "pizdencje" :) bo wie do czego są zdolne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takze znam taka jedna, swego czasu byla to moja dobra znajoma. Na spotkania po pracy przychodzila z 4 telefonami, co jakis czas ktorys dzwonil. Praca praca praca, a po pracy piesek I odpowiadanie na maile. I to wszystko dla 3.5k pln ... Niedawno dostala propozycje menagera, wtedy jej lekko.zasugerowalem ze poswieca swoje macierzyństwo dla kariery. Od.tamtego czasu juz sie nie odzywa ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Znam kobiety, które mają pasję. Jedna do końca poświeciła swoje życie zwierzętom. Wstaje o 3 rano, rozwozi jedzenie po miejscach, w których dokarmia koty, potem do pracy na 7 - 15-16 i potem znowu te kociaki, dodatkowo szuka im domów, współpracuje z lecznicami, wetami, robi wszystko, żeby los bezdomnych zwierząt się poprawił. 

 Pod względem oddania i pasji w tym co robi, nie znam nawet faceta z mojego środowiska, który by jej dorównał. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Przemek1991 napisał:

To zjawisko jest co raz bardziej powszechne, zwłaszcza w dużych miastach.

 

Spotykałem kobiety, które pracę stawiają ponad wszystko inne, a kariera to dla nich chleb powszedni, nawet za cenę dania dupy by uzyskać awans. Noski wysoko zadarte, nienaganny makijaż, spięte włosy i klasyczny ubiór. Taka typowa korpo biurwa. 

 

Związek z taką kobietą nie ma absolutnie sensu, z racji tego, że na tygodniu pracują do późna, a po powrocie do domu padają na wyro jak ścięte drzewo na ziemię, a w weekendy latają po klubach upijając się do nieprzytomności i przyjmują duże obiekty w dupkę dla chwilowego relaksu od szarej codzienności.

 

Wstydziłbym się kogoś takiego rodzinie przedstawić.

 

Takie kobiety mają bardzo spaczony obraz rzeczywistości, nie potrafią docenić tego, co na prawdę ważne, i nigdy nie będą w stanie prawdziwie pokochać faceta, z którym są. On po prostu jest, a jeśli się znudzi, to niech spierdala, w kolejce jest masa innych cipkolizów.

 

Wiem, brutalnie to przedstawiłem, ale widziałem to na własne oczy, i wierzcie mi Bracia, po pierwszym poznaniu takiej lalki, rzygi same podchodzą do gardła.

Brutalne, ale prawdziwe:) Najzabawniejsze jest jednak to, że takie Pani mają wygórowane wymagania wobec mężczyzn, a same od siebie niewiele dają (nawet nie potrafią usmażyć jajka na patelni, ale już biznesy w korpo robić to jak najbardziej:)) i poźniej tylko narzekają, że nie mogą znaleźć fajnego faceta, bo wszyscy są "zjebani" .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Metody napisał:

 Znam kobiety, które mają pasję. Jedna do końca poświeciła swoje życie zwierzętom. Wstaje o 3 rano, rozwozi jedzenie po miejscach, w których dokarmia koty, potem do pracy na 7 - 15-16 i potem znowu te kociaki, dodatkowo szuka im domów, współpracuje z lecznicami, wetami, robi wszystko, żeby los bezdomnych zwierząt się poprawił. 

 Pod względem oddania i pasji w tym co robi, nie znam nawet faceta z mojego środowiska, który by jej dorównał. 

Szkoda, że jest ich tylko tak mało :( W rzeczywistości kobiety wolą fotografować Swoje cycki przed lustrem i wrzucać na fb lub Instagrama.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minutes ago, Metody said:

 Znam kobiety, które mają pasję. Jedna do końca poświeciła swoje życie zwierzętom. Wstaje o 3 rano, rozwozi jedzenie po miejscach, w których dokarmia koty, potem do pracy na 7 - 15-16 i potem znowu te kociaki, dodatkowo szuka im domów, współpracuje z lecznicami, wetami, robi wszystko, żeby los bezdomnych zwierząt się poprawił. 

 Pod względem oddania i pasji w tym co robi, nie znam nawet faceta z mojego środowiska, który by jej dorównał. 

Mnie to nie wyglada na pasje ale na nieswiadomy przymus lub ucieczke w te koty I psy . Dzieki temu nie kontaktuje sie z wlasnym bolem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jan85

 

każdy ma inna wizję kobiety oraz inny zakres dopuszczalnego "od-do". Nie widzę życia z kobietą, która zajmuje sie tylko domem, a dla innych może być interesującą, ba, preferowana, jeśli nie jedyna możliwa nawet. Korpobiurwa za dyszkę na miesiąc? A czemu nie, o ile będzie świetna w łóżku i w konwersacji i będzie sie odpowiednio prezentować. Koszulę sobie sam potrafię wyprasować,  a jeśli mi zbrzydnie odkurzanie, to kupię sobie odkurzacz - robot.

3 godziny temu, Przemek1991 napisał:

nigdy nie będą w stanie prawdziwie pokochać faceta, z którym są. On po prostu jest, a jeśli się znudzi, to niech spierdala, w kolejce jest masa innych cipkolizów

A po co mi kobieta, która mnie kocha? Po co mi miłość w ogóle? Laska jest tak długo, jak mnie interesuje. Jak sie znudzi - jest trochę amatorek na mnie.

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuj

Mnie to nie wyglada na pasje ale na nieswiadomy przymus lub ucieczke w te koty I psy . Dzieki temu nie kontaktuje sie z wlasnym bolem.

 

  Są przyjemniejsze rzeczy do zatykania swojego cierpienia niż wstawanie o 3 rano, żeby nawet w zimę popierdalać do zwierząt. 

 Czasami wszystko utykacie na siłę, żeby ta Markowa idealogia znalazła potwierdzenie w rzeczywistości :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam jeden przypadek. To może działać i to nawet długo, bo nie każdy mężczyzna ma ambicje przywódcze. W obserwowanym przeze mnie związku widać było wyraźnie odwrócenie ról.

 

Poznali się jeszcze w liceum, ona generalnie mało kobieca z sylwetki i twarzy, choć brzydka nie była, prawie się nie malowała. Pochodząca z nizin społecznych, z poczuciem, że jest gorsza i musi udowadniać że jest inaczej. Efekt: skrajne karierowiczostwo, ciągłe krytykowanie ludzi którzy nie chcą tyrać po 10 i więcej godzin, nadaktywność (pamiętam, że nie potrafiła nawet ustać na czerwonym świetle, bo to też ona prowadziła samochód), no i generalnie życie=praca, najpierw w dużym korpo, potem własne korpo.

 

On: z rodziny o wysokim statusie, ale bez większej kasy, zainteresowań typowo męskich brak, największa pasja to kupowanie odjechanych ciuchów i kolekcjonowanie płyt. Mimo łatwego startu robił magistra na bardzo mało wymagającym kierunku chyba z 8 lat. Relacja z ojcem praktycznie nieistniejąca.

 

Trwało to z kilkanaście lat, samiec spermodajca zrobił swoje, kiedy spłodził córkę i wkrótce potem został wywalony z domu (na który prawdę mówiąc nie zarobił, bo zajmował się głównie wydawaniem swojej marnej pensji na koszule po 500zł). A żona nawet nie powiedziała mu "spadaj" tylko zadzwoniła do teściowej i oznajmiła że jej, nazwijmy go na potrzeby tego posta, Tomuś, tego dnia się wyprowadza. Na osłodę wysłała mu przelew wystarczający na zakup połowy kawalerki w przyzwoitej lokalizacji.

Edytowane przez Klapaucjusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj zdarzają się takie...

 

Opowiem wam na dosyć konkretnym przykładzie, bo byłem z taką w relacji swego czasu. Kobieta pracy, czy bardziej pracoholiczka, nazywając sprawy po imieniu.
Warto podkreślić na początku, że oprócz bycia kobietą pracy, była to również kobieta bardzo głębokiej pasji (co by wpasowało się w jeden inny wątek z forum). Jej totalną szajbą była muzyka, w rozumieniu intensywnego rozwijania się w tym kierunku: granie na instrumentach, edukacja muzyczna, warsztaty i wydarzenia związane z muzyką itp. Była więc człowiekiem ogólnie dość aktywnym na wielu płaszczyznach. Ja, będąc typem walniętego audiofila, jak i osobnika również mocno związanego ze swoimi pasjami, znalazłem z nią wspólny język. Ona na ten czas jeszcze uczyła się, ja już pracowałem.

W miarę rozwoju relacji dało się dostrzec, że dziewoja trochę za dużo wyobrażeń dorabia sobie na mój temat - głównie zmierzającym ku poglądowi, że będę takim samym zapieprzającym człowiekiem sukcesu jak ona. Wiadomo, wtedy jeszcze hormony działały, więc była wizja, krytykanctwo zaczęło się dopiero później.

W relacji z kimś takim szybko wychodzi, jak zaciekle tacy ludzie potrafią bronić swojego statusu. Jedna, nawet nie bezpośrednia, ale delikatna sugestia, że nie wszystko co ma, jest efektem jej pracy, a np. dostała od kogoś, doprowadziła do tak zmasowanej reakcji, jakbym co najmniej próbował ją wypatroszyć żywcem, a potem spalił jej dom i wybił całą jej rodzinę. Cała noc płaczu, dramatyzowania, w końcu ochłonięcie i wytłumaczenie się (jestem emocjonalna i musisz to zrozumieć, jakżeby inaczej).

Z każdym pracoholikiem jest tak samo. Jeżeli nie wyrabiasz 500% normy, nie jesteś wyedukowany na wysokich kierunkach, nie masz własnego domu i samochodu, jeśli śpisz więcej niż 3 godziny na dobę, to jesteś dla kogoś takiego najgorszym leniem i obibokiem, jesteś dosłownie ścierwem, śmieciem bez ambicji. Do kobiety, która żyje tym na co dzień i która DOSŁOWNIE deklaruje, że jest gotowa zdechnąć podczas wykonywania pracy, nie dotrze, jak absurdalne są to wymagania, chyba że w końcu ją samą doprowadzi to do depresji albo dotkliwego uszczerbku na zdrowiu. A warto podkreślić, że kobieta, jako istota o dużo mniejszej świadomości siebie niż mężczyzna, ma również mniejsze szanse zidentyfikowania tego stanu.

Trzeba było trochę czasu, może trochę przełamania się, żeby zaczęła wychodzić na jaw prawda o motywach ambicji tej dziewoi. Obsesja pracy wynikała nie tylko z osobistego nastawienia, ale też tego zaszczepianego przez otoczenie - ciągłe windowanie wymagań, oczekiwanie więcej i więcej. Taka kobieta zaczyna wywierać te wymagania dalej - na znajomych, na współpracowników, na partnera.
Moja cudna muzyczna pasjonatka cierpiała niestety na pewną fizyczną dolegliwość, która sprawiała jej dużo bólu na co dzień. Oczywiście przez większość czasu pokazywała oblicze dzielnej i nieugiętej, ale podczas szczerej rozmowy wyznała mi, co za tym stoi. Otóż powiedziała, że ucieka w tę swoją pracę głównie po to, żeby zapomnieć o bólu. Żeby zastąpić jeden ból innym - tak jak ci porąbańcy z żyletkami, którzy się tną. Zapytałem ją, co zrobi, gdy już wyleczy swoją chorobę. Rozbrajająco szczerze stwierdziła, że nie wie. I że generalnie nienawidzi tego trybu życia, presji którą inni wywierali na niej i że najchętniej zaszyłaby się na kilka tygodni gdzieś daleko od pracy, ludzi, wszystkiego.

I oto cała tajemnica z tym związana. Robienie kariery, to bujda na resorach, chodzi wyłącznie o to, żeby NIE MYŚLEĆ. Kobieta pracy nie pracuje po to żeby żyć, lecz żyje po to, żeby pracować, ucieka w karierę tylko po to, żeby uciec od swojego prawdziwego "ja". Robi tak najprawdopodobniej dlatego, że gdyby miała świadomie przeanalizować sobie to wszystko, to... oszalałaby. To jest pułapka.

 

Rzecz jasna to tylko ogólne zobrazowanie sprawy, destruktywnych efektów wywołanych obsesją pracy jest dużo więcej. Nie wiem, co panna robi dziś, relacja rozpadła się wiele lat temu, ale z tego co dało się wywnioskować po aktywnościach na portalach społecznościowych, prawdopodobnie przechodziła ciężką depresję, połączoną z patologicznie niską samooceną. Żal jej, bo mimo licznych mrocznych stron kobiecej natury, był w niej potencjał, ale co zrobić...

W japońskiej kulturze istnieje pojęcie nazywane "karojisatsu", czyli "samobójstwo z przepracowania". W Japonii, gdzie status społeczny tak mocno zależy od zaangażowania w pracę, zgon w takich okolicznościach jest odbierany jako powód do dumy i uznania. Wygląda na to, że zachodnia kultura, a wraz z nią także ta europejska, mocno czerpią z tych wzorców. Być może korpo-dziwek, dających sobie wmówić, że harówka od rana do nocy to jedyna droga ku szczęściu, będzie już tylko coraz więcej.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.