Skocz do zawartości

A myślałem, że już idzie w dobrą stronę...


Miner

Rekomendowane odpowiedzi

Panowie, wpadłem na taki oto wyrok, którego logiczność rozumowania mnie zszokowała. Oto jak mężczyzna jest robiony w ch.a jawnie, na oczach wszystkich przez wymiar sprawiedliwości. Na zielono moja frustracja:)

 

ORZECZENIE

Dobro rodziny sprzeciwia się temu, by matka dziecka musiała zadośćuczynić jego ojcu za to, że uniemożliwiała mu kontakt z małoletnim synem. Takie wnioski płyną z wyroku Sądu Okręgowego w Lublinie.

„Działanie powoda, dochodzącego od matki jego dziecka, wychowującego to dziecko i opiekującego się nim, z którym ma dobry kontakt, bardzo znacznej kwoty, w realiach możliwości finansowych matki dziecka nie zasługuje na aprobatę. Zdaniem sądu takie zachowanie powoda jest szykaną wobec pozwanej i nie stanowi to wyrazu uczuć, jakimi winien wykazywać się ojciec względem dziecka” – wskazał sąd.

Sprawa rozpoczęła się w lutym 2016 r. Wówczas mężczyzna wniósł przeciwko swojej byłej partnerce powództwo. Wezwał w nim o zakazanie pozwanej naruszania dóbr osobistych w postaci prawa do utrzymania kontaktu z synem oraz zasądzenie zadośćuczynienia w kwocie 10 tys. zł za doznaną krzywdę.

Rodzice dziecka byli ze sobą w stałym konflikcie. Po rozstaniu sąd określił, że dziecko zostało przy matce, natomiast ojciec miał prawo z nim regularnie się widywać. Te kontakty były jednak wpierw utrudniane, a potem uniemożliwiane przez kobietę oraz jej rodzinę. Stąd, po podjęciu wielu innych działań, pozew. Roszczenie zostało oparte na art. 24 KC w związku z art. 448 KC

Sąd rozpoznający sprawę nie miał wątpliwości: dobra osobiste powoda zostały naruszone. Dodatkowo zachowanie to było bezprawne. (Brawo!!!)

Mimo to powództwo zostało oddalone. Dlaczego? WTF?

Po pierwsze, w chwili orzekania przez sąd kobieta nie uniemożliwiała już kontaktów ojca z synem. A co ze szkodą? Od kiedy orzekamy o naruszaniu dóbr i innych przekroczeniach prawa wg stanu po naruszeniu. Czyli jak kogoś tłukę to mogę dostać karę. Ale jak już skończyłem to nie? Zdaniem sądu – nie było podstaw przyjąć, iż po wydaniu wyroku znów zacznie ona utrudniać życie swemu byłemu partnerowi.

Sąd uznał także, iż nie może być mowy o zapłacie zadośćuczynienia.

„Nawet czasowe zerwanie więzi powoda ojca z małoletnim dzieckiem niewątpliwe stanowiło źródło dyskomfortu psychicznego powoda. (Uwaga! Czasowe zerwanie więzi z synem to dyskomfort psychiczny. Trauma i złamane serce to ma druga strona w identycznej sytuacji...) Niemniej powód nie wykazał, aby ustalona sytuacja spowodowała jakieś dające się uchwycić zmiany mogące stanowić uszczerbek na jego osobie, (Czyli facet został uznany przez Sąd za zimnego dupka, który chce tylko wyłudzić kasę od byłej) uzasadniający zasądzenie na jego rzecz od pozwanej zadośćuczynienia. Emocje, które towarzyszyły powodowi w okresach braku kontaktów z dzieckiem oraz stopień ich natężenia, według ustaleń poczynionych na podstawie dowodów zaprezentowanych przez powoda, nie uzasadnia, zdaniem sądu, zgłoszonego żądania” – czytamy w uzasadnieniu.

Krzywda powoda nie wystarczyła nawet na 1.000 zł zadośćuczynienia? Naprawdę?

Gdyby to nie wystarczyło, sąd uznał także, iż zgłoszenie żądania zapłaty zadośćuczynienia jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego.

Czyli sprzeczne z zasadami współżycia społecznego (sprawiedliwością) jest próba dochodzenia roszczeń z tytułu krzywdy, której doznałem!

Wskazaną ocenę uzasadnia (...) główna motywacja zachowania pozwanej (...) wynikająca z jej uzasadnionej okolicznościami obawy, iż powód dąży do pozbawienia jej kontaktów z synem (a nawet władzy rodzicielskiej) i zabierając syna w ramach kontaktów już go nie przywiezie. Podstawę obawy stanowiły bardzo złe relacje rodziców dziecka, do czego zdaniem sądu co najmniej przyczynił się sam pozwany, a także duża inicjatywa powoda we wszczynaniu przeciwko pozwanej kolejnych postępowań sądowych, w tym postępowania o pozbawienie pozwanej praw rodzicielskich” – wyjaśnił sąd.

Uwaga, ani słowa o przyczynach jego złości, ani słowa o tym czy kiedykolwiek doszło do niewywiązywania się przez niego z ustaleń sądowych, ani słowa o wynikach orzeczeń sądów we wszczynanych przez niego sprawach. Tylko jej domniemana obawa!

I nie, nie orzekała kobieta...

Wyrok jest nieprawomocny. Przysługuje od niego apelacja.

Patryk Słowik

ORZECZNICTWO

Wyrok Sądu Okręgowego w Lublinie z 31 lipca 2017 r., sygn. akt I C 398/16.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu jest potrzebna zmiana mentalności, a tą w polskim sądownictwie zmienia tylko ETPC.

 

Trzeba wyczerpać drogę krajową i dawać do ETPC. Jak RP zacznie płacic grube odszkodowania za takie rzeczy (a UE pomijając inne aspekty akurat na takie sprawy jest wrażliwa), to i tutaj zacznie się coś zmieniać. Samo z siebie nigdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polska przegrywa większość spraw w ETPC, dlatego polecam wytrwałość w dążeniu do uzyskania sprawiedliwości.

 

Tutaj link do jednego z wielu artykułów: https://wiadomosci.wp.pl/polska-najczesciej-przegrywa-przed-europejskim-trybunalem-praw-czlowieka-w-strasburgu-6031289402102401a

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Różnie to bywa. Co miasto, co sąd, co sprawa - to inaczej. Myślę, że im mniejsze sądy, mniejsze miasta to i mniejsza świadomość społeczna. A tym samym większa zuchwałość sądów - na zasadzie bo sąd nakrzyczy i się chłop nie odwoła.

 

Z pozytywów. Na przykład jedna z prawniczek ostatnio pisała takowe spostrzeżenia ze spraw (w innym poście już to pisałem):

 

"... sędzia prowadząca, zirytowana postawą matki, zagroziła, że rozpocznie sprawę o ograniczenie władzy rodzicielskiej. Dlaczego? Mama twierdziła, że córka nie chce się widywać z ojcem, a ona nie będzie zmuszała dziecka. Tymczasem – zdaniem sędzi – skoro dziecko w wieku szkolnym podobno nie chce  widzieć taty, to znaczy, że matka nie potrafi poradzić sobie z dzieckiem (należycie przygotować córkę, także psychicznie, do kontaktów z tatą)..."

 

"... sędzia wprost wskazała, że wszczyna postępowania o ograniczenie władzy rodzicielskiej z urzędu (tzn. sama, bez żadnego wniosku), jeżeli do kontaktów z drugim rodzicem notorycznie nie dochodzi. Wychodzi z tego samego założenia ... – jeżeli rodzic nie potrafi spowodować, że dziecko (nie mówimy o 16-latku) spotka się z drugim rodzicem to znaczy, że ma jakieś deficyty w kwalifikacjach rodzicielskich..."

 

Natomiast choćby w sprawie (sygn. akt: I ACa 202/15) Sąd Apelacyjny w Gdańsku przyznał ojcu kwotę 5000 zł zadośćuczynienia za nieuniemożliwianie przez matkę kontaktów z dziećmi (niewiele lecz kwotę ma zapłacić matka).

Edytowane przez Normalny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.